
Jak poradzić sobie z brakiem kontroli nad jedzeniem i kompulsywnymi zachowaniami?
Nina
Dorota Mucha
Dzień dobry Pani Nino,
Rozumiem, że te problemy są da Pani męczące. Dobrze, że jest Pani świadoma problemu, widzi go, teraz przyszedł czas, aby sobie z nim poradzić :)
Czy komuś bliskiemu może Pani powiedzieć o tym?
Wygadać się? Dałoby to Pani poczucie ulgi i przede wszystkim wsparcie, aby wyjść z zaburzeń odżywiania.
Proszę zgłosić się do psychologa.
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Marta Siedlecka
To, co opisujesz, wskazuje na cykl napadowego objadania się i zachowań kompensacyjnych (np. wymioty), charakterystyczny dla bulimii psychicznej lub zaburzeń z pogranicza bulimii i BED (binge eating disorder). Te zachowania nie wynikają z braku silnej woli, ale są strategią regulowania trudnych emocji, czyli napięcia, pustki, lęku czy złości. Ulga po jedzeniu to efekt chwilowego "odłączenia" od emocji, ale potem pojawiają się wstyd i samokrytyka, co tylko napędza cykl.
Zdecydowanie zachęcam Cię do skonsultowania się z psychoterapeutą specjalizującym się w zaburzeniach odżywiania. Z tego można wyjść. Z pomocą, bez poczucia winy i walki z samą sobą.
Weronika Wardzińska
Dzień dobry Pani Nino,
To, co Pani opisuje, brzmi bardzo trudno. Napady objadania się, poczucie utraty kontroli, a potem wstyd i przymus wymiotów mogą wskazywać na zaburzenia odżywiania, takie jak bulimia, choć do postawienia diagnozy potrzebna jest dokładniejsza rozmowa ze specjalistą.
Chcę Panią zapewnić, że nie musi Pani przez to przechodzić sama. To, co Pani czuje, jest zrozumiałe. Wiele osób w podobnej sytuacji doświadcza silnych emocji, poczucia winy i bezradności. Pomóc może psychoterapeuta, najlepiej specjalizujący się w zaburzeniach odżywiania. W terapii można bezpiecznie przyjrzeć się emocjom stojącym za napadami jedzenia i nauczyć się innych sposobów radzenia sobie z napięciem oraz samooceną.
Jeśli ma Pani wrażenie, że przymus wymiotów lub poczucie bezradności stają się zbyt silne. Proszę nie zostawać z tym sama. Warto jak najszybciej skontaktować się z terapeutą, psychiatrą lub zadzwonić na całodobowy numer wsparcia, np. Centrum Wsparcia 800 70 2222 to bezpłatna, anonimowa pomoc.
To, że Pani o tym mówi i szuka pomocy, jest bardzo ważnym krokiem. Naprawdę można z tego wyjść z pomocą specjalistów, krok po kroku.

Zobacz podobne
Jedzenie stało się dla mnie ostatnio czymś, czego bardziej się boję, niż czymś, z czego czerpię przyjemność. Lęk przed jedzeniem – kompletnie przejęła kontrolę nad moim codziennym życiem. Ciągle unikam wszystkiego, co wydaje mi się „niezdrowe” albo „złe”. Każdy kęs to myśli: „A co, jeśli mi zaszkodzi?”, i to naprawdę mnie wykańcza. Chcę znowu móc jeść normalnie, bez ciągłego analizowania każdego składnika i zamartwiania się.
Mam taki problem, że jedzenie w towarzystwie strasznie mnie stresuje. Każde spotkanie przy stole to dla mnie totalna męczarnia. Boję się, że ktoś mnie oceni – jak jem, co jem, albo że zrobię coś głupiego i się ośmieszę. Z tego wszystkiego coraz częściej unikam wspólnych posiłków, co, wiadomo, nie wpływa dobrze na relacje z rodziną i znajomymi. Nie chcę ich unikać, ale ten lęk mnie przytłacza i nie wiem, co z tym zrobić
Od pewnego czasu zmieniło się moje podejście do jedzenia, jest to dla mnie powód do niepokoju. Na początku chciałem po prostu zdrowiej się odżywiać i czuć lepiej. Ale teraz każda decyzja związana z jedzeniem budzi we mnie stres.
Unikam produktów, które uznaję za "niezdrowe", a każde odstępstwo od diety wywołuje poczucie winy.
Zorientowałem się, że stałem się niewolnikiem planowania posiłków i ściśle przestrzegam narzuconych sobie zasad.
Obsesja na punkcie jakości jedzenia zaczęła psuć moje relacje z innymi. Unikam spotkań towarzyskich, gdzie mogę stracić kontrolę nad tym, co jem. Staję się drażliwy i coraz bardziej izoluję się od przyjaciół i rodziny, bo nie rozumieją, dlaczego aż tak rygorystycznie podchodzę do diety. Co mi jest? Pomocy
Dzień dobry, od jakiegoś czasu na własną rękę staram się wyjść z napadów objadania. Były górki i dołki, ale mam wrażenie, że idę w dobrym kierunku. Za 4 dni jadę na wyjazd w góry z tatą (mój pomysł) i od 2 dni już panikuję, bo okrutnie boję się, że przez to, że nie mogę zaplanować sobie jedzenia, ale policzyć jego kcal zjem za mało (co wywoła napad)/zjem za dużo (co też go wywoła, bo mam tendencje do podejścia 'wystko, albo nic')/nie będę miała poczucia kontroli (a to już na 100% skończy się napadem). Chciałam tam sobie gotować, nawet na oko, ale tata powiedział, że to strata czasu i obiady będziemy jeść na mieście (nie jem mięsa, a na mieście zapominają o istnieniu białka robiąc wege jedzenie, więc będę szybko głodna).
Co mogę zrobić, żeby ograniczyć możliwość wystąpienia napadu/przytycie oraz co zrobić, żeby nie panikować na samą myśl o braku poczucia kontroli i braku planu, bo aktualnie natrętnie myślę o tym przed snem starając się to wszystko zaplanować (aż nie mogę zasnać), a oprócz tego na samą myśl strasznie szybko bije mi serce, nieświadomie wstrzymuje oddech/biorę je plytkie i trzęsą mi się ręce.
Z tatą o tym nie porozmawiam, bo jedyne co to będzie się martwił i ślęczał nade mną odnośnie jedzenia (jem teraz x kcal, bo redukcja - x kcal, i trenuje 5/6 x tygodniowo siłowo) opcjonalnie wyślę mnie do psychologa, a mam z nimi słabe doświadczenia. Mam 21 lat.
