
Jak poradzić sobie z ignorancją emocji w związku? Brak wsparcia i szacunku partnera
Anonimowo
Paulina Habuda
Dzień dobry,
Czytając Pani wiadomość, słyszę dużo smutku w Pani przeżyciu i myślę sobie, że może Pani czuć się ignorowana przez partnera. Utrata dziecka jest bardzo trudnym wydarzeniem. Oczywiście każdy reaguje na swój sposób na tak trudne sytuacje, jednak po tym, co Pani pisze, wnioskuję, że Pani partner nie daje Pani odpowiedniego wsparcia i empatii.
Opisuje Pani partnera jako niezainteresowanego bliską relacją z Panią, nieodpowiadającego na Pani potrzeby i niewspierającego. Partner sam wskazał Pani, że powinna Pani znaleźć sobie kogoś innego. Dlatego zastanawiam się, dlaczego mimo wszystko chce Pani utrzymać relację, która Panią rani i jest dla Pani krzywdząca?
Proszę zadbać o siebie. Może chwilowa separacja od partnera byłaby dobrym wyjściem? Miałaby Pani wtedy możliwość spojrzenia na wasz związek z perspektywy.
Nie musi Pani znosić zachowania, które jest dla Pani krzywdzące. Może Pani to przerwać.
Życzę Pani dużo siły i trzymam kciuki.
Pozdrawiam,
Paulina Habuda
Psycholog, Seksuolog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Justyna Bejmert
Dzień dobry,
Sytuacja, którą Pani opisuje, jest naprawdę trudna i bardzo emocjonalnie obciążająca. Widać, że bardzo Pani zależy na tej relacji, stara się Pani rozmawiać, zrozumieć, co się dzieje, ale zamiast odpowiedzi spotyka się Pani z obojętnością, chłodem i lekceważeniem. To może rodzić głęboki smutek, frustrację, a także poczucie osamotnienia.
Partner wydaje się zamknięty emocjonalnie - być może nie radzi sobie z bliskością albo nie potrafi mówić o uczuciach. Niektórzy ludzie reagują wycofaniem, kiedy nie potrafią się porozumieć, ale to nie zmienia faktu, że Pani cierpi. I to cierpienie jest realne i zasługuje na uwagę.
Związek powinien dawać poczucie bycia ważną, słyszaną i szanowaną. Jeśli rozmowy nie przynoszą zmian, a Pani zdrowie i samopoczucie coraz bardziej na tym cierpią, warto się zatrzymać i pomyśleć nie tylko o tym, czego potrzebuje partner, ale również czego Pani potrzebuje - co Panią wzmacnia, a co osłabia. Dobrze byłoby porozmawiać z psychologiem, niekoniecznie po to, by od razu podejmować decyzje, ale by poczuć wsparcie, uporządkować emocje i znaleźć drogę do większej jasności.
Nie musi Pani od razu robić żadnych radykalnych kroków. Warto jednak dać sobie przestrzeń, by poczuć, co naprawdę jest dla Pani dobre. Ma Pani prawo chcieć miłości, bliskości i szacunku - i ma Pani pełne prawo nie godzić się na to, co Panią rani. Jeśli w którymś momencie poczuje się Pani gotowa, może spróbować raz jeszcze spokojnej rozmowy z partnerem - nie z miejsca złości, ale z potrzeby: „Czuję się zraniona i zagubiona, bo mi zależy, a nie wiem, czy Tobie też”. Jeśli i to nie przyniesie żadnej odpowiedzi, to również coś, co trzeba zauważyć. Nie wszystko da się zmienić tylko za pomocą własnego wysiłku. Ale już to, że Pani o tym mówi i szuka wsparcia, świadczy o ogromnej sile i uważności.
Pozdrawiam ciepło,
Justyna Bejmert
Psycholog
Olga Żuk
To, co piszesz, brzmi bardzo trudno i wyczerpująco. Masz prawo czuć się źle, skoro jesteś ignorowana, raniona słowami i nie wiesz, na czym stoisz. W zdrowym związku powinno być miejsce na szacunek, troskę i rozmowę.
Jeśli partner nie chce słuchać i ciągle Cię odpycha, warto pomyśleć, czy ta relacja Ci służy. Zadbaj o siebie – porozmawiaj z kimś zaufanym albo z psychologiem. Twoje emocje są ważne. Nie musisz przez to przechodzić sama.
Pozdrawiam,
Olga Żuk
Anna Tecław
To, co Pani opisuje, brzmi jak bardzo trudne i wyczerpujące doświadczenie. W relacji pojawia się brak szacunku, obojętność i komentarze, które mogą ranić. W zdrowym związku obie strony powinny czuć się ważne, wysłuchane i bezpieczne - tutaj tego zabrakło.
Pani potrzeby emocjonalne są bardzo istotne, jeśli partner nie reaguje na Pani próby rozmowy, a jego zachowania wywołują u Pani ból, poczucie lekceważenia i nawet fizyczne objawy, jak migreny, to znak, że ta sytuacja negatywnie wpływa na Pani zdrowie.
Nie ma Pani wpływu na to, czy on zdecyduje się okazywać uczucia lub zmienić się, ale ma Pani wpływ na to, jak zadba Pani o siebie. Warto zadać sobie pytanie, czy w tej relacji czuje się Pani szanowana i kochana, czy raczej osłabiana i raniona. Czasem pomocne jest zdystansowanie się choć na chwilę. Może to być separacja lub po prostu czas spędzony z dala od tej relacji aby zobaczyć z boku, jak ona na Panią działa. Warto też porozmawiać z kimś, kto Panią wysłucha bez oceniania, z kumś bliskim lub psychologiem.
Ma Pani pełne prawo oczekiwać w związku szacunku, empatii i wsparcia i nie musi Pani godzić się na zachowania, które Panią ranią. Jeśli zdecyduje się Pani porozmawiać z partnerem, może zacząć od prostych, spokojnych zdań, które opisują Pani uczucia, np.:
„Czuję się bardzo zraniona, kiedy nie odpowiada Pan na to, co mówię.”
„Potrzebuję wiedzieć, czy nasz związek jest dla Pana ważny.”
„Chciałabym, żebyśmy rozmawiali otwarcie i szanowali się nawzajem.”
Takie komunikaty pomagają mówić o swoich uczuciach bez oskarżeń i mogą ułatwić rozmowę. Jeśli rozmowa nie przyniesie oczekiwanych efektów i partner nadal będzie ignorował Pani uczucia lub ranił, warto przede wszystkim skupić się na własnym bezpieczeństwie i dobrym samopoczuciu. W takich sytuacjach szczególnie ważne jest szukanie wsparcia u bliskich osób lub specjalistów - psychologów, którzy pomogą Pani poradzić sobie z emocjami i podjąć najlepsze decyzje dla siebie.
Proszę pamiętać, że zasługuje Pani na związek, w którym czuje się Pani kochana, szanowana i bezpieczna i ma Pani prawo dbać o siebie oraz swoje granice.
Pozdrawiam,
Anna Tecław
Psycholog

Zobacz podobne
Dzień dobry. Od około półtora roku pozostawałam w bliskiej relacji z mężczyzną. Znamy się dłużej, z wyjazdu. Mieszkamy daleko od siebie. Pisaliśmy swego czasu intensywnie, jako dobrzy znajomi. On znalazł dziewczynę, zniknął, po czym wrócił, inicjując kontakt. Tamten związek się rozpadł. On przeprosił za zniknięcie, był bardzo obecny, dążył do spotkania, dużo flirtował, ja, na początku ostrożna, dałam się wciągnąć w to. W końcu spotkaliśmy się na kilka dni, po czym wróciłam do siebie. A kontakt pisemny osłabł, jednak on dalej nie miał nic przeciwko spotykaniu się, kiedy będzie okazja. Okazje były, inicjowane przeze mnie. On zawsze był wtedy bardzo czuły, pozwalam być blisko i zawsze też sam przychodził po czułości. Było to takie niewymuszone. Zawsze byłam bardzo ostrożna w stosunku do niego z powiedzeniem wprost, że się zakochałam, bo powiedział mi już na początku, że ma unikający styl przywiązania, bo gdy miał 6 lat zostawiła go matka. To był mój błąd, bo okazało się, że on już od jakiegoś czasu wiedział, że jednak nie widzi formalnego związku ze mną. Byłam zła, wyrzuciłam mu to, że skoro widział, że jednak z mojej strony w grę wchodzą uczucia, to nie przerwał tego mówiąc jasno, czego chce. I tak się spotykaliśmy dalej, był seks, były czułości, zachowywanie się jak para, również z jego strony. Bardzo to przeżywam, a on chce kontynuować znajomość. Dla niego może to pozostać takie, jak jest, czyli kumple z bonusem. Kiedy jednak powiedziałam, że skoro ja mam uczucia, a on nie, to taka relacja nie jest możliwa, powiedział, że nie musimy być fizycznie blisko, ale abym nie kończyła znajomości. Po tej rozmowie sam odezwał się pierwszy, było mu źle, chodził jak struty, wiedząc, ze mnie skrzywdził. Ja przyznam szczerze, że w dużej mierze opierałam się na wyobrażeniu tego, jak może być, ale widziałam, se nie dawał mi komfortu psychicznego. Nie mogę winić go za to, że uroiłam sobie w głowie pięknej miłości. Między nami jest dystans i 10 lat różnicy, on jest młodszy, ma 30 lat, ale mi to akurat nie przeszkadza. Po kilku ciężkich dniach postanowiłam przede wszystkim iść na terapię, ale też nie zrywać kontaktu. Jeżeli ma przetrwać, to przetrwa, jeśli nie - niech wygaśnie samo. Czy mam jeszcze nadzieję, że mu się odmieni? Być może. Mózg podrzuca mi różne katastroficzne wizję, typu przecież miałam to poczucie, że już nie muszę szukać, chcę jego, a skoro on mnie nie, to moje życie nie ma sensu. Nigdy nie miałam bliskiej więzi z rodzicami, właściwie z nikim. Nie fair jest leczenie swoich deficytów kosztem choćby tego faceta. Ciągle jednak zastanawiam się, czy kontynuowanie tej znajomości ma sens. Myślę, że tak. Czy ktoś może spojrzeć na to z boku?
Jestem osobą w spektrum Autyzmu. Mam 29 lat, nie mam przyjaciół ani nie mam z kim sensownie porozmawiać o tym, czego mi bardzo jest potrzebne w życiu. Byłem w 2021 roku w Szpitalu Psychiatrycznym w IPIN w Warszawie i bardzo boję się, że znowu tam trafię, ponieważ leki, które dostaje od psychiatry, nie pomagają mi za dobrze. Nigdy nie byłem u żadnego terapeuty, a uczęszczam do jednej z placówek terapii zajęciowej, w której chcą mnie przenieść do innej placówki, też która by się specjalizowała pomocą takim ludziom. Dodatkowo jeszcze jest jedna sprawa, a mianowicie 30 sierpnia 2025 roku jest Wesele, na które nie chce iść, bo nie mam osoby towarzyszącej, która by ze mną chciała pójść na nie, a dodatkowo podobno tam też będzie dziadek mój, z którym nie umiem się zbytnio dogadać i który po chamsku obraża mojego ojca, twierdząc, że z nim byłoby mi lepiej, niż z matką moją, bo też takie stwierdzenie posiada partner matki mojej, który chciałby, aby ojciec przejął prawo do opieki nade mną, a na razie nie jest to możliwe. Gdzie szukać pomocy w tej kwestii, gdzie pisać i czy pobyt w szpitalu psychiatrycznym byłby wskazaniem do tego, żeby moje samopoczucie wyglądało lepiej, bo boję się tam iść, jakby co, bo boję się, że dostanę od kogoś krzywdy tam, a prawdopodobnie przez sytuację w domu matki mojej zachorowałem oprócz autyzmu na chorobę afektywną dwubiegunową, przez to, że żyje w dwóch światach - w świecie matki mojej, gdzie partner matki jest despotą i który pije alkohol i w świecie ojca mojego, który widać, że mnie bardzo kocha, bo zanim często zdarza mi się bardzo szlochać, bo także nie raz za dawnym miejscem zamieszkania, w którym miałem przyjaciół i dziewczynę, także mi się zdarza nawet przez sen szlochać, bo tęsknie bardzo za tamtymi chwilami, kiedy ojciec był jeszcze z nami i wiem, że wiele znaczy teraz dla mnie słowo "Tata", a przysiągłem sobie na swoje życie, że jeśli mimo autyzmu byłbym kiedyś tatą, czego bardzo pragnę, bo nawet ojczymem mogę zostać, to nie będę takim despotą, jakim jest obecny partner matki mojej, który obraża mnie od glutów, a nie raz od ojca mojego, przez co chciałem coś sobie zrobić, bo do tego mnie namawiał tak jak dziadek mój, którego w duchu nienawidzę za to. I mam pytanie, czy jestem dobrym człowiekiem mimo tego, że nie raz dostaje ataki od matki swojej, która boi się tego, że ją dla jakieś dziewczyny zostawię i że się od matki mojej wyprowadzę do niej lub do ojca mojego, bo mama moja mu zazdrości tego, że lepiej mu się w życiu układa od niej, przez co swoje frustracje wyładowuje na mnie, a ja później na takiej jednej dziewczynie z tej terapii zajęciowej o imieniu Joanna, przez co ją teraz bardzo przepraszam i jej rodzinę a szczególnie matkę jej, bo także swoje frustracje, które wynoszę z domu partnera matki mojej, na innych w tej placówce przenoszę.
Proszę o odpowiedź, bo przez to, co się dzieje w placówce terapeutycznej, gdzie dostaje groźby telefonami do matki mojej i do ojca mojego jak nie spełnię ich oczekiwań, nie wiem, czy ja jestem winny temu wszystkiemu, czy oni są winni temu, że do takiego stanu mnie doprowadzili, który zagraża teraz zdrowiu psychicznemu mojemu i innych głównie tej dziewczynie, która tam uczęszcza od 2019 roku, bo też wiele razy się skarżyła matce rodzicom swoim na mnie, że jej taki Kuba z Aspergerem dokucza, przez co boję się teraz poważnych konsekwencji, że zostanę szybko wydalony z placówki zajęciowej, w której na szczęście jeszcze jestem i na szczęście mnie jeszcze nie wywalili z niej, a choć chcą teraz tam pisać do kuratorium oświaty o przeniesienie mnie do innej placówki też dla osób z Aspergerem, bo prawdopodobnie nie rozumieją, na czym polega moja niepełnosprawność, bo także prawdopodobnie nie rozumie także tego oprócz ojca mojego część otoczenia, w którym od 2017 roku mieszkam a w poprzednim miejscu zamieszkania rozumieli, na czym to polega i z czym to się je, bo też oprócz dziewczyny, z którą tam byłem to także interesowała się mną pewna dziewczyna o Imieniu Ania, którą bardzo chciałbym kiedyś znów zobaczyć i ciekawym doświadczeniem byłoby i nie raz sobie wyobrażam, co by było, gdybym to ja jej był chłopakiem a ona moją partnerką, bo widać, że mimo tego, że byłem w związku, to się mną trochę interesowała i nie raz mówiła, że w przeciwieństwie do mojej dziewczyny, z którą byłem na balu maturalnym w 2017 roku, nigdy by takiego świństwa, jakie mi ona zrobiła wtedy, mi nie zrobiła i że nigdy w przeciwieństwie do niej by mnie nie uderzyła. Pozdrawiam Kuba. A moim takim marzeniem jest, by się znalazła rzeczywiście placówka lub ośrodek, w którym nie stanie mi się żadna krzywda, bo takie marzenie ma też sąsiad mój, którego kuzyn mnie od 2022 roku nachodzi, a policja nic z tym zrobić dalej nie może i bardzo bym chciał, żeby znalazł się sposób na niego jakiś i także na dziadka mojego, który jest ojcem mamy mojej, który wysyła maile i pisma do prokuratury na mnie i na rodzinę moją i też kiedyś słyszałem, że chciał wysłać w tajemnicy bez mojej zgody zgłoszenie do Wojskowej Komisji Okręgowej i chciałbym powiedzieć, że gdyby się też znalazł sposób jakiś na to wszystko, to bym był bardzo zadowolony i nawet jeszcze bardziej szczęśliwy niż jestem teraz i marzę o najpiękniejszym w życiu poranku, kiedy obudzę się obok mojej ukochanej partnerki mimo Autyzmu a mimo zniechęcenia i mimo tego, że ludzie we mnie już nie wierzą, to ja nadal w siebie mocno wierzę i w to też wierzę cały czas, że gdzieś tam, a nawet i na rodzinnym śląsku, jak i nawet może i w Warszawie właśnie czeka na mnie przyszła żona.
