Left ArrowWstecz

Jak poradzić sobie z krytyką w internecie? Porady dla pisarzy promujących książki

Jak radzić sobie z krytyką i nienawiścią w Internecie/mediach społecznościowych? Jestem pisarką, od pół roku aktywnie promuję siebie i swoje pisarstwo na mediach społecznościowych. Ogólnie jest ok, ale ostatnio zaczęłam promować swoją książkę, która ma wyjść na początku przyszłego roku. Wydaję samodzielnie, jest to takie urban fantasy, więc grupa odbiorców może trafić się różna. I niestety wraz z tą promocją pojawiło się bardzo dużo krytyki i to... to nie hejt, ale też nie konstruktywna krytyka. To są komentarze w stylu: "to naprawdę ciebie śmieszy?" albo "ten film jest żałosny, a nie zachęcający". I czuję trochę ciśnienia, bo więcej jest takich komentarzy, a nie tych zachęcających. Chcę być pisarzem, ale taka krytyka bardzo mi ciąży i boję się :( A niestety, jak widzę, jest potwornie dużo nienawiści w internecie :(
Patrycja Kubka

Patrycja Kubka

Dzień dobry,

Przeczytałam wiadomość i pierwsze co mi się nasunęło to: widzę odważna osobę, która mimo obaw i niepewności odkrywa swoją twórczość przed innymi. To wymaga odwagi, gratuluję Ci. A odwaga nie znaczy, że się nie boisz, odwaga oznacza, ze boisz się i robisz dalej swoje. Oczywiści nie obywa się to bez kosztów, stres, lęk przed oceną w umiarkowany nasileniu wydają się tu adekwatne. To normalne, że w dobie dzisiejszych mediów społecznościowych i aktualnej  "kulturze" internautów, obawiasz się informacji zwrotnej, pytanie brzmi jak ta krytyka na Ciebie wpływa? Czy zatrzyma Cię w robieniu tego co robisz? Czy uzależniasz się od opinii innych osób, które często nawet nie próbowały nic publikować a łatwo przychodzi im ocena? Czy warto oddawać  uzależnisz swoją karierę od opinii Proponuję takie ćwiczenie: pomyśl sobie, że Twój przyjaciel jest w takiej sytuacji, pomyśl co wtedy czuje, jak to na niego wpływa, co byś doradził? Czy powinien porzucić karierę ze względu na krytykę? A może pracować pod pseudonimem? Przydatne byłoby też wzmacnianie poczucia wartości, praca na zasobach i wyznaczanie celu.

Życzę powodzenia,

pozdrawiam, Patrycja Kubka

2 dni temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Anna Szczypiorska

Anna Szczypiorska

Twoje doświadczenie, jest bardzo częstym i bardzo trudnym etapem wychodzenia z twórczością „do ludzi”. Gdy przestajesz tworzyć tylko w bezpiecznej przestrzeni, a zaczynasz być widoczna, uruchamia się nie tylko realna opinia odbiorców, ale też frustracja, złośliwość i potrzeba odreagowania. Komentarze, które opisujesz, nie są konstruktywną krytyką - nie odnoszą się do treści, nie pomagają w rozwoju, tylko wyrażają czyjeś emocje lub potrzebę umniejszenia, często anonimowo i bez odpowiedzialności. 

To bardzo ważne, by tego nie mylić z rzetelną oceną Twojej pracy. Jako pisarka wystawiasz nie tylko produkt, ale też siebie, swoją wrażliwość i wyobraźnię, dlatego naturalne jest, że takie reakcje bolą i budzą lęk. Nie znaczy, że się do tego „nie nadajesz”. Warto świadomie oddzielać komentarze, z których realnie możesz coś wziąć, od tych, które są tylko czyjąś opinią rzuconą w próżnię. Te drugie nie wymagają ani odpowiedzi, ani noszenia ich w sobie. 

Pomocne bywa też ograniczenie ekspozycji: nieczytanie wszystkiego, moderowanie komentarzy, dawanie sobie przerw od mediów w dniach, gdy emocje są silne. Pamiętaj, że im bardziej niszowy gatunek i im bardziej autorska twórczość, tym więcej skrajnych reakcji, to paradoksalnie oznaka, że trafiasz do prawdziwych odbiorców, a nie „wszystkich”. Lęk, który czujesz, jest sygnałem wrażliwości i zaangażowania, nie słabości. Jeśli chcesz być pisarką, nie unikniesz ocen, ale możesz uczyć się, jak chronić siebie psychicznie, nie rezygnując z głosu. Pamiętaj też, że Twoim zadaniem nie jest podobać się każdemu, tylko dotrzeć do tych, dla których to, co piszesz, ma znaczenie.

2 dni temu
Rafał Żelazny

Rafał Żelazny

Pierwsze, o czym warto według mnie pamiętać, to o oddzieleniu konstruktywnej krytyki od zwykłego krytykanctwa. Konstruktywna krytyka pokazuje co jest dobre, a co może być lepiej i pochodzi od osoby, która mówi z troską. Krytykanctwo natomiast, to wyłącznie negatywne uwagi bez wartości merytorycznej i takie komentarze nie wnoszą niczego konstruktywnego do Pani życia ani pracy.

Jak Pani sama zauważa krytyka w sieci jest, ale ważne jest, aby potrafiła Pani oddzielić wartość swojej pracy od opinii pojedynczych osób, bo nie każdy komentarz odzwierciedla prawdę o Pani twórczości. Proponuję wybierać opinie konstruktywne, a resztę traktować jak szum w tle. Nie musi Pani też odpowiadać na każdy komentarz, ani angażować się w nic nie użyteczne dyskusje, które nie wnoszą niczego do pani pracy i twórczości, a jedynie podnoszą poziom stresu i nerwów.

Warto też ustalić własne granice dotyczące czasu spędzanego w mediach społecznościowych. Jeśli poczucie stresu i presji jest dla Pani przytłaczające, dobrze jest skonsultować się z psychologiem, który pomoże wypracować strategie odporności i radzenia sobie z krytyką w sieci. Pozdrawiam.

1 dzień temu
Klaudia Dynur

Klaudia Dynur

Dzień dobry,

jak zauważasz, krytyka w sieci jest i przyjmuje różne postaci. Konstruktywne komentarze potrafią być dużą wartością, jednak to, co opisujesz, nie niesie żadnej pomocnej treści.  Nie odnoszą się do treści, nie pomagają w rozwoju, tylko wyrażają czyjeś emocje lub potrzebę umniejszenia. Pojawiają się prawdopodobnie dlatego, że internet zapewnia w jakimś stopniu poczucie anonimowości, a więc łatwiej o zachowania, które w rzeczywistości mogłyby się nie pojawić.

Literatura często niesie emocje czy historię twórcy, dlatego negatywne reakcje są tak dotkliwe. Jednak w opisanej przez Ciebie formie nie są obiektywną ani miarodajną formą oceny Twojej twórczości. Warto świadomie oddzielać komentarze konstruktywne, od tych, które są tylko czyjąś emocjonalną opinią, a na którą często nawet nie da się odpowiedzieć (i na którą wcale nie musisz odpowiadać).

W tej sytuacji pomocne może okazać się ograniczenie zapoznawania się z komentarzami lub wyłączenie takiej opcji, jeśli dane medium to oferuje. Inną opcją może być zamieszczenie treści na innej grupie/platformie.

Lęk, który czujesz, jest naturalny, a do tego sygnalizuje Twoją wrażliwość i zaangażowanie, które w zawodzie pisarza są przecież tak cenne. Będąc pisarzem nie uniknie się krytyki, z samego chociażby faktu, że żadna książka nie odpowiada w 100% każdemu, jednak warto w tej sytuacji chronić swoje samopoczucie i granice.

 

Pozdrawiam serdecznie

Klaudia Dynur

Psycholog, seksuolog w trakcie szkolenia

19 godzin temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Jestem na szóstym roku medycyny i ostatnio dużo czuję. Głównie to, że już jestem pewna, że praca w szpitalu mnie przerośnie.
Jestem na szóstym roku medycyny i ostatnio dużo czuję. Głównie to, że już jestem pewna, że praca w szpitalu mnie przerośnie. Jestem osobą z depresją, potrzebuję odpowiedniej ilości snu, regularnych posiłków i czasu dla siebie. W związku z tym czuję duży niepokój dotyczący mojej przyszłości, również poczucie, że "zawodzę" innych lub nawet samą siebie po tych sześciu latach (wiem, że chodzi tu o moje szczęście). Nie wiem co dalej.
Witam. Od ponad pół roku czuje bezsens w tym, co robię.
Witam. Od ponad pół roku czuje bezsens w tym, co robię. Wszystko wydaje się być nijakie, wcześniej potrafiłem wychodzić ze znajomymi czy to na bilarda, kręgle, zwykłe spotkanie, rzeczy takie jak gry wideo, filmy sprawiało mi to radość. Teraz najchętniej przy porannym budziku nawet bym się nie budził tylko spał dalej, praca mnie frustruje. Potrafię zepsuć czynności, które wykonywałem już wielokrotnie. Chodzę rozkojarzony, mam duży natłok myśli, z rana jestem bardzo agresywny, nie mam ochoty nawet się odzywać, rozmowa przychodzi z trudem, załatwianie spraw odkładam na później, przez co narastają kolejne problemy. Wydaje mi się, że z tygodnia na tydzień sytuacja się stale pogarsza, mimo że dni wolne poprawiają trochę mój nastrój to powrót po weekendzie do pracy to istny koszmar. Nie wiem, co mam dalej zrobić. Boję się, że porzucę prace przez to, że już nie ma siły. Zdarza się, że nocami patrzę się w sufit i rozmyślam o tym wszystkim, zaniedbując sen. Proszę o pomoc, rady, co zrobić..
Decyzja o rozstaniu czy przywiązanie? Zmagania z trudnymi emocjami w związku na emigracji

Od 3 lat mam narzeczonego, z którym mieszkamy razem (zamieszkaliśmy razem zaraz po zaręczynach, wyjechałam razem z nim za granicę i mieszkamy na mieszkaniu agencyjnym), zanim zamieszkaliśmy razem, nasz związek był szybki(?). Zaczęliśmy się spotykać w październiku, w lutym zabrałam go na wakacje z okazji walentynek i wtedy się oświadczył (tak naprawdę dzień przed wyjazdem, jak był pijany na umór u mnie w domu, bo podejrzewałam go o zdradę, a był kupić pierścionek), ale nieważne… żyło nam się dobrze, jak zamieszkaliśmy razem, okazało się, że jego przeszłość odbiła na nim piętno, awanturował się do takiego stopnia, że dochodziło do szarpania, niszczenia rzeczy itp tak minęły 2 lata (od roku już nie ma takich awantur, zmienił się bardzo, ale dalej ma czasami wybuchy złości) było wiele sytuacji gdzie byłam na skraju, myślałam o rozstaniu wiele razy, ale za każdym razem jak chciałam wpadał w furię raz prawie wjechał do rowu, bo jechał samochodem po tym, jak rozmawiałam że chce się rozstać odstawiał po prostu cyrki a ja płakałam i zawsze łagodziłam wszystko, zaraz jak widziałam te nerwy i desperację za każdym razem tak samo nie umiałam odejść i w poprzednich związkach też tak miałam, nigdy nie umiałam odejść. W moim domu w młodości były problemy alkoholowe, nie miałam za dobrych relacji z rodzicami, często po prostu wychodziłam z domu zdarzało się i tak, że na kilka dni… zaczęłam z nim być, bo jak się poznaliśmy wiele lat temu, to coś poczułam i tak on został w mojej głowie ja byłam za młoda, ale nigdy jakoś bardzo go nie kochałam po prostu taki sentyment, że był pierwszym chłopakiem którego pocałowałam itd nasz kontakt zerwał się a po paru latach się spotkaliśmy i właśnie zaczęliśmy być razem, ale w trakcie tego kiedy nie mieliśmy kontaktu, dużo się działo w moim młodzieńczym życiu. Byłam w bardzo przemocowym związku, stety zakończył się odsiadką mojego byłego partnera w więzieniu, miesiąc po tej sytuacji poznałam człowieka nazwijmy go Pan K. Wspaniały człowiek jego jedno spojrzenie paraliżowało mnie a stres jaki czułam przy nim to był szczyt, jakbym miała wziąć udział w grze na śmierć i życie to była cudowna, lecz bardzo bardzo krótka znajomość spotkaliśmy się parę razy spędzić czas, po czym doszło do pocałunku i już następnego spotkania nie było ale kontakt znikomy został wiedziałam i czułam że nie jestem mu obojętna a ja kochałam go jak wariatka potrafiłam siedzieć kilka godzin na ławce obok przystanku żeby zobaczyć jak wraca z pracy ale nie inwigilowałam go wiedziałam że jak będzie chciał sam się odezwie kontakt jakiś był czasami pisaliśmy sugerował mi kilka razy że mu się podobam że tęskni że chciałby żebym z nim była itp ale nasze spotkania zakończyły się tym że napisał do mojej koleżanki „ co to za dziewczyna jak daje się całować po tygodniu znajomości” i to we mnie zostało potem spotkaliśmy się jeszcze ze dwa razy na przestrzeni pół roku powiedział mi że się boi zaufać że został skrzywdzony i nie jest gotowy ja okej tylko że tak czekałam i czekałam i się nie doczekałam i wtedy pojawił się mój obecny narzeczony właściwie to nie wiem czy zaczęłam z nim być żeby zrobić panu K po złości czy naprawdę byłam tak zakochana w nim bo od tamtych sytuacji mija już 5 rok (z panem K) a ja dalej go kocham pomimo że wiem że to nie najlepszy materiał na męża to jak go spotykam czasami albo widzę jak jedzie samochodem serce staje dęba dostaje potów w głowie mi się kręci a cały świat jakby się zatrzymywał… mój narzeczony chce wrócić do Polski jak odłożymy trochę pieniędzy i kupimy dom ok 2 lat ( podkreślę też że jest starszy ode mnie o 7 lat) i wtedy bd się rozwijać itp a ja tego nie chce ale rozmowy nie pomagają bo jak poradzimy sobie jak wrócimy nie mamy nic itp ja to wiem ale i tak tego chce… chce wrócić już od dawna nie pasuje mi życie za granicą chce wrócić pracować kształcić się spełniać marzenia i tak kupić dom i założyć rodzinę ale nie będąc kolejne 2 lata za granicą… czasami mam wrażenie że mamy trochę inne perspektywy na życie… jak ja mówię o swoich planach to on się śmieje ze mnie wiem tak mam wysokie plany ale to moje własne plany nie chcę żeby ktoś je krytykował… zastanawiam się czy nie lepiej by mi było wrócić samej do Polski… ale boję się rozstania znowu się złamie i wrócę udam że nie chciałam tego itp poza tym mam wszystko za granicą musiałabym wrócić do rodziców znaleźć pracę nie wiem jakby to miało wyglądać teraz mam dobre kontakty z rodzicami ale to co było kiedyś zostawiło na mnie swoje piętno… jak miałam 14 lat rodzice zabrali mnie do psychologa a potem psychoterapeuty bo tam zostałam skierowana zdiagnozowano u mnie stany lękowe i depresyjne i po tylu latach stwierdzam że stany lękowe się bardzo pogłębiły czasami boję się nawet powiedzieć co myślę komuś że zacznie na mnie krzyczeć albo się śmiać na codzień jestem otwarta do ludzi lubię towarzystwo i raczej bym powiedziała że jestem duszą towarzystwa ale są momenty kiedy się bardzo boję z narzeczonym jak życie na codzień boję się nawet czasami powiedzieć co chce np jak każe mi wybrać co zjemy czy gdzie pójdziemy boję sie że zaraz mnie skrytykuje albo zwali winę na mnie na koniec… myślę że powinnam się skonsultować z lekarzem ale teraz jestem strasznie zależna nie pracuje, boję się odejść i nie wiem czy sama tego chce w końcu może ja go kocham tylko tak wygląda milosc(?) a może to przywiazanie(?) nie wiem co robić…

Nie chce/ nie wiem po co żyję, mam trudności w funkcjonowaniu na studiach, nie interesują mnie ludzie.
Studiuję już parę miesięcy, ale mam wrażenie, że się nie nadaję do niczego i że sobie nie dam rady i przez moje lenistwo nic nie robiłam i oblałam i nawet do niektórych egzaminów nie podeszłam . Nie wiem co mam robić ze swoim życiem. Po pracy zawsze mnie bolą plecy (pracuję w żabce) i przez to często też nie mam siły, żeby cokolwiek po niej robić, mam chęć jedynie chodzić na treningi, ale ostatnio nawet tego mi się powoli odechciewa, nie czuję sensu w tym co robię. Nie umiem się z nikim zaprzyjaźnić, bo inni ludzie przestali mnie interesować albo może nikim nigdy się nie interesowałam, zawsze to ktoś do mnie podchodził i chciał się zaprzyjaźnić. Mam dosyć tych wymuszonych znajomości, chociaż powinnam być wdzięczna, że ktoś chciał się zemną zaprzyjaźnić. Nie wiem czy nie chce mi się żyć, czy po prostu nie wiem po co żyć .
Jak radzić sobie z poczuciem niedocenienia w pracy?

Jak radzić sobie z niedocenieniem w pracy?

zdrada

Zdrada – przyczyny, skutki i jak sobie z nią radzić?

Zdrada to głębokie naruszenie zaufania w związku, występujące w formie fizycznej lub emocjonalnej. Powoduje trwałe rany psychiczne u obu partnerów. Analizujemy przyczyny zdrad, ich konsekwencje oraz metody odbudowy relacji po takim doświadczeniu.