Left ArrowWstecz

Jak poradzić sobie z traumą z dzieciństwa i obawą przed alkoholem w związku?

Witam. Proszę o pomoc, jakieś słowa wsparcia czy też jakąś radę na już. Ostatnio coraz częściej zauważam, że nienawidzę alkoholu, nie chodzi tu o smak, tylko o działanie. Gdy byłam jeszcze dzieckiem, to mój tato pił, nigdy mnie nie skrzywdził fizycznie więc była między nami jakąś duża więź. Tato jest dobrym człowiekiem, jest jak każdy inny, tylko że w przeszłości się upijał. Moja mama nie wytrzymała i się rozwiedli. Byłam dzieckiem, więc nie zwracałam uwagi na to, czy jest to jakaś trauma, czy coś. Jednak gdy już weszłam w ten wiek, w którym mam znajomych pijących, palących, a niektórzy nawet gorsze rzeczy robią...zaczęły pojawiać się problemy. Mój chłopak, który jest starszy ode mnie, już kiedyś miał jakieś doznania z tego typu używkami jeszcze zanim się znaliśmy (i dobrze, bo na samą myśl, że on kiedyś tak imprezował, się denerwuje). No ale skończył w tym, teraz w zasadzie to tylko pali papierosy, ale będzie rzucał. Jednak nie może być tak kolorowo, nie wiem, czy on jest uzależniony, czy co ale często sięga do tego alkoholu, niby normalne, 18 lat już dawno ma za sobą, ale gdy wczoraj piliśmy razem piwo na festynie, to on sięgał również po samogony na stoiskach, wiadomo, że to festyn, chłopak ma dużo stresów, więc chce odpocząć, ale moja głowa już jest wkurzona na całego. Z dobrej zabawy wyszłam na jakaś wredną małpę. Nie chciało mi się tańczyć, nie chciało śpiewać, ale za to strasznie chciałam nakrzyczeć na niego, chciałam się na nim wyżyć, chciałam, żeby poczuł smutek, żeby żałował. Byłam na niego niesamowicie zła i czułam chęć ucieczki, myśli z zerwaniu. Wiem, że ja tak naprawdę nie chce z nim zrywać, kocham go mocno, ale jednocześnie boję się alkoholu i tego typu życia, jakim żyli kiedyś moi rodzice. Patrze na niego jak odsypia tę noc i myślę, że czego on jest winien, przecież miał prawo się napić, aż kusi, żeby położyć się obok i po prostu przytulić, ale mechanizm obronny krzyczy, żebym go zostawiła, wyszła z domu, pod żadnym pozorem nie była dla niego miła. Zaznaczę jeszcze, że chłopak nigdy się ze mną nie awanturował po alkoholu, nigdy nie powiedział nic złego i nie skrzywdził mnie. Pozdrawiam

User Forum

Zuzia

1 miesiąc temu
Anna Tecław

Anna Tecław

Dzień dobry,

 

Dziękuję za tak szczere i ważne podzielenie się tym, co Pani przeżywa. W Pani słowach wyraźnie widać, jak głęboko doświadczenia z dzieciństwa, związane z alkoholem taty, oddziałują na Pani obecne emocje i relacje. To naturalne, że obawy i silne uczucia pojawiają się, zwłaszcza gdy partner pije, nawet jeśli robi to w sposób, który nie jest agresywny ani krzywdzący.

 

To, co Pani opisuje, czyli sprzeczne uczucia miłości i lęku, chęć bycia blisko i jednoczesne mechanizmy obronne  to częsty sposób, w jaki nasza psychika próbuje sobie radzić z trudnymi wspomnieniami i obecnym stresem. Ważne, że dostrzega Pani te emocje i szuka pomocy, bo to pierwszy krok do znalezienia równowagi.

 

Ważne może być dla Pani:

1) Szukanie wsparcia w przepracowaniu doświadczeń z dzieciństwa i lęku związane z alkoholem,

2) Rozmowy z partnerem o Pani uczuciach w sposób spokojny, unikający oskarżeń, ale wyrażający potrzeby i granice,

3) Praktykowanie samowspółczucia - czyli bycie dla siebie życzliwą, nawet gdy pojawiają się trudne emocje czy myśli.

 

Nie musi Pani sama radzić sobie z tym ciężarem. Terapia i wsparcie bliskich to przestrzeń, gdzie można bezpiecznie rozplątać te emocje i znaleźć sposób, by nie czuć się rozdarta między miłością a strachem.

 

 

Trzymam kciuki za Panią i życzę dużo siły.

Anna Tecław

Psycholog

1 miesiąc temu
Paweł Franczak

Paweł Franczak

Droga Zuziu,
odrzucenie kochanej i kochającej osoby, rozstanie i awantury, wypominanie to prosty sposób na to, by cierpieć i być samotną, do tego cierpienia i samotności prowadzą cię te "podszepty", czy wręcz "krzyki" w twojej głowie. Bronią cię też przed doświadczeniem pełnej miłości (bo nie pozwalają się zbliżyć do chłopaka, odsypiającego imprezę).

 

Dobrze, że to widzisz. Dobrze, że widzisz też, że ma to jakiś związek z twoimi rodzicami, to może być fajny początek, by pracować nad relacją z ojcem, a - w moim odczuciu - także nad relacją z matką. Masz więc dobre podstawy, by na terapii poruszyć ten temat i zmierzyć się z nim, tak, byś końcowo była wolną kobietą, której alkohol nie będzie w stanie stanąć na drodze do miłości do rodziców i mężczyzny.

 

Życzę Ci w tym powodzenia,
Paweł Franczak

 

1 miesiąc temu
Weronika Nahorska

Weronika Nahorska

Dzień dobry, 

pisze Pani o bardzo dużych emocjach, na które nie do końca ma Pani wpływ, a pojawiają się, gdy chłopak sięga po alkohol. Domyślam się, że to trudne, gdy z jednej strony czujemy, że nic złego się nie dzieje, a z drugiej całe ciało i emocje krzyczą "ALARM". Słyszę, że pojawia się także duża złość na siebie i swoje zachowanie, co pośrednio utrudnia zbliżenie się do partnera i dodatkowo pogarsza sytuację. Niekiedy nasze ciało zapamiętuje napięcia, do których świadomie nie mieliśmy dostępu np. mama cała w napięciu, co będzie z tatą po spożyciu alkoholu (to wyłącznie przykład i jedno z wielu możliwych wyjaśnień). Dzieci często wyłapują takie rzeczy i odczuwają ją - w szczególności osoby wrażliwe. Zastanowiłabym się także z czym kojarzy się Pani alkohol - może z zagrożeniem, z uszczerbkiem na zdrowiu, a może z dużą nieprzewidywalnością? Następnie warto przypomnieć sobie sytuacje, w których było inaczej, niż zakładają moje najgorsze scenariusze.  Takie podważenie czarnych myśli ułatwia nabranie dystansu do sytuacji. Myślę, że warto spróbować porozmawiać z chłopakiem jak minimalizować napięcie w takich sytuacjach np. jakieś bezpieczne hasło na powrót do domu itp. Jeżeli jest tak, że emocje "długo Panią trzymają" - czyli coś się zadzieje i do końca wieczoru ma Pani zły nastrój to ważne będzie zauważanie i zaakceptowanie tych emocji ("okej, jestem wściekła, bo zaczyna pić, ale jednocześnie wiem, że nie robi nic złego", następnie dobrze jest dać sobie chwilę wytchnienia i odcięcia od sytuacji, która wywołała emocje (np. skupić się na grającej muzyce, przejść się do toalety, wziąć kilka głębokich oddechów, chwilę z kimś popisać itd.). Można również porozmawiać o swoich uczuciach z bliską osobą.

 

W Pani wiadomości jest dużo o napięciu, które pojawia się w związku z alkoholem, zastanawiam się, czy w innych obszarach życia zauważyła Pani ostatnio jakieś napięcia, obawy, stres? Jeżeli tak bardzo ważne byłoby zadbanie o siebie. 

 

Pozdrawiam serdecznie

Weronika Nahorska

1 miesiąc temu
Paulina Habuda

Paulina Habuda

Dzień dobry, 

 

Opisuje Pani trudną historię dziecka, które wychowywało się w rodzinie z chorobą alkoholową. Jest to choroba mająca swój destrukcyjny wpływ na cały system rodzinny, nawet jeżeli wydaje nam się, że byliśmy zbyt mali, żeby coś pamiętać lub, że to nie miało na nas wpływu - to jednak pewne napięcia, konflikty w rodzinie, zachowania opiekunów - kształtują naszą przyszłość. Ponadto skłonności do uzależnień są genetycznie dziedziczone. 

Dlatego może być Pani z siebie dumna, że Pani chce innego życia i o to walczy.  Ma Pani w sobie determinację i motywację, aby Pani życie było zdrowe a zabawa niezwiązana z używkami. Brawo!

Myślę, że może Pani porozmawiać szczerze z partnerem. Wytłumaczyć mu, przez co Pani przeszła, jak bardzo osobisty ma Pani stosunek do używek, oraz czego Pani oczekuje. Jak najbardziej może Pani wymagać od partnera, aby przynajmniej przebywając z Panią, nie pił alkoholu. 

Zachęcam również do poczytania różnych informacji na temat osób DDA - są również grupy wsparcia i darmowe grupy terapeutyczne. 

 

Pozdrawiam,

Paulina Habuda. 

Psycholog

1 miesiąc temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Droga Zuziu,

 

To, co opisujesz, wygląda jak silna emocjonalna reakcja wynikająca z dawnych doświadczeń, które wciąż są w Tobie aktywne, nawet jeśli świadomie nie wiążesz ich z traumą. Twój lęk i złość na widok partnera pijącego alkohol to w dużej mierze mechanizm obronny. Część Ciebie chce uchronić się przed tym, co kiedyś było źródłem napięcia i poczucia braku bezpieczeństwa.

 

Nie jest to dowód na to, że przesadzasz czy jesteś „wredna”. To raczej znak, że w środku masz nierozwiązany konflikt między tym, co czujesz teraz, a tym, co pamięta Twoje ciało i emocje z dzieciństwa. Ważne, by nie oceniać siebie za te reakcje, tylko spróbować je zrozumieć.

 

Na tu i teraz może pomóc zatrzymanie się na chwilę, uspokojenie oddechu i nazwanie w myślach, co tak naprawdę czujesz - złość, strach, żal, poczucie zagrożenia. Dopiero gdy emocje trochę opadną, spróbuj z partnerem spokojnie porozmawiać o tym, co w Tobie wywołuje alkohol, bez atakowania, raczej z perspektywy: „kiedy widzę, że pijesz, czuję…”.

 

Długofalowo warto byłoby rozważyć rozmowę z psychologiem lub psychoterapeutą, który pomoże Ci rozplątać ten związek między przeszłością a obecnymi sytuacjami, tak byś mogła reagować bardziej w zgodzie z teraźniejszością, a nie tylko z dawnymi lękami.

 

Pozdrawiam ciepło,

Justyna Bejmert 

Psycholog 

1 miesiąc temu
Piotr Karpiński

Piotr Karpiński

Widzę, że to, co przeżywasz, jest dla Ciebie silne i moim zdaniem wiąże się z tym, co działo się w Twoim domu, gdy byłaś dzieckiem. Wzorce, według których dobieramy się w pary, budują się w dzieciństwie. Opisujesz swojego chłopaka w podobny sposób, jak pisałaś o ojcu — pił, ale nigdy Cię nie skrzywdził. Alkohol czy inne używki nie zawsze idą w parze z agresją, ale niezależnie od tego, osoba pod wpływem jest w pewnym sensie „nieobecna”. Tak samo rodzic pod wpływem jest nieobecny, a dziecko traci poczucie bezpieczeństwa — nawet jeśli rodzic jest miły i się nie awanturuje. To jest jak jazda samochodem z kierowcą, który wypił — może nie robi nic złego, ale bezpiecznie nie jest.

Jako dzieci często chronimy rodziców, bierzemy odpowiedzialność na siebie i mówimy: „nie skrzywdził mnie”, żeby przetrwać. Ale emocje z tamtego czasu mogą wracać w dorosłości, szczególnie w relacjach. Dlatego to, co czujesz teraz, może być echem tego, co przeżywałaś wtedy.

To, że szukasz wsparcia i piszesz o tym, jest bardzo ważne — robisz dokładnie to, co warto robić. Szukaj dalej wsparcia na zewnątrz: rozmawiaj z kimś, komu ufasz, i jeśli możesz, także z psychoterapeutą. Ktoś, kto zna mechanizmy i wzorce, pomoże Ci zrozumieć, dlaczego reagujesz, tak jak reagujesz i co możesz z tym zrobić, żeby w tej i kolejnych relacjach czuć się bezpiecznie.

 

Piotr Karpiński

Psychoterapeuta

1 miesiąc temu
Maria Sobol

Maria Sobol

Pani Zuzio,

to, co Pani czuje, jest zrozumiałe. Czasem nasza reakcja na alkohol u bliskich wynika z dawnych doświadczeń – nawet takich, których szczegółów już nie pamiętamy. Organizm zapamiętuje napięcie i uruchamia obronę, zanim zdążymy to świadomie ocenić. To może być ślad traumy z dzieciństwa.

Te emocje nie są Pani winą. One mówią: „chcę się czuć bezpiecznie”. Warto o tym porozmawiać z psychoterapeutą, by oddzielić przeszłość od teraźniejszości i mieć nad tym większą kontrolę.

 

Z troską,
psychoterapeutka integracyjna

Maria Sobol 

1 miesiąc temu
Fala Wsparcia

Fala Wsparcia

W Twojej wiadomości widać, że znajdujesz się w trudnej sytuacji, której ogromnie współczujemy. Jednocześnie, mamy gdzieś potrzebę rozdzielenia dwóch wątków, które tu się przewijają.

1) Czy Twój partner ma problem z alkoholem? Na to pytanie nikt nie odpowie. Jeśli w Twojej głowie krzyczy głos mówiący "tak" i partner chce pójść to sprawdzić, najlepiej umówić się do odpowiedniego specjalisty - psychoterapeuty uzależnień lub psychiatry - który postawi odpowiednią diagnozę.

2) Jak radzić sobie z tym, jak trudne jest picie partnera? Tutaj zaś zachęcalibyśmy do terapii własnej. Poradzenie sobie z triggerującymi sytuacjami, a także stwierdzenie na ile triggery są związane z Twoją przeszłością, a na ile z zachowaniem partnera - to jest praca na dłuższą terapię, a nie forum. Może być tak, że partner pije całkowicie "normalnie", ale Twoja przeszłość utrudnia Ci zauważenie tego. Może być też tak, że partner ma problem z alkoholem, a Ty podświadomie próbujesz siebie ochronić. Może być też tak, że obie te opcje są możliwe. Dlatego zachęcamy, aby przyjrzeć się temu problemowi dogłębniej. To, że napisałaś ten post, pokazuje, że chcesz iść w dobrym, zdrowym dla siebie kierunku. Trzymamy za to kciuki - gdyż jak sama wiesz, picie partnera może też skutkować trudnościami dla osób bliskich, m.in. współuzależnieniem.

 

Trzymamy kciuki za Ciebie, niezależnie od tego, co zdecydujesz.

Zespół Fali Wsparcia

1 miesiąc temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Witam miesiąc temu zmarła moja córka,miała 20 lat i było to moje jedyne dziecko.Jak radzić sobie w takiej sytuacji? Odechciewa mi się żyć.
Czuję nienawiść, wyobrażam sobie morderstwa, pozbycie się osób, których nie cierpię. Coś jest ze mną nie tak? Boję się.
Dobry wieczór. Tak naprawdę sama nie wiem czy moja "przypadłość", czy jakkolwiek można to nazwać w ogóle, jest warta analizowania, ale inni uważają, że to nienormalne. W każdym razie. Mam 16 lat i w zeszłym miesiącu poszłam do szkoły średniej. Darzę nową klasę ogromną nienawiścią, czuję się odrzucona i samotna. Przeżywałam nawet załamanie z tego powodu. Mój problem może być dziwny, ale czytałam o tym na forach i ludzie twierdzą, że to znak, że coś jest ze mną nie tak. Wyobrażam sobie, że jestem morderczynią i zabijam ludzi. Bardzo często takie myśli przychodzą do mnie w przypadkowych momentach, jak np. kąpiel, czytanie książki, słuchanie muzyki, kiedy robię coś, nie skupiając się na tym. Scenariusze same mi się układają, a ja nieświadomie o tym myślę. Wyobrażam sobie, że zabiłam moją klasę w brutalny sposób, każdego inaczej. Nie brzydzę się tym, ale nie sprawia mi to też przyjemności. To raczej jak pozbycie się nienawiści. Wyobrażam sobie to bardzo dokładnie, lubię wczuwać się w tę rolę. Wyobrażam sobie, że powstają o tym filmy, jestem znana. Towarzyszy mi to od bardzo niedawna. Dodam, że oglądam sporo seriali i filmów kryminalnych i o mordercach, czy to może mieć wpływ na moje myślenie? Boję się, że coś ze mną nie tak. Nie chcę wyjść na kogoś, kto postradał zmysły, chociaż zapewne tak to wygląda.
Czuję mgłę mózgową, nie mam myśli, czarną pustkę.
Nie mam myśli, tylko oczy i nic więcej w głowie ,z nikim nie umiem porozmawiać, bo nie mam w głowie żadnych tematów do rozmów, nie mam ich przepływu, zawsze przychodziły samoistnie, teraz nic.
Wykorzystanie seksualne w dzieciństwie - czy psycholog komuś to musi zgłosić?
Witam. Mam pytanie, otóż ostatnio zaczęło mnie męczyć wspomnienie sprzed 10 lat, gdy ja sama bylam w wieku około 6 lat, a brat okolo 10. Wtedy też mój brat zaczął odkrywać sferę seksualną, a mając obok młodszą, nieświadomą mnie - kilkukrotnie wykorzystał mnie seksualnie. Kwestią która nurtuje mnie najbardziej, jest, czy gdybym powiedziała o tym psychologowi - musiałby on zgłosić to gdzieś dalej? np. na policje? Z góry dziękuję za odpowiedź.
Jestem po traumatycznych przejściach, DDA, małżeństwo z alkoholikiem ,przemoc psychiczna,ucieczka zakończona jego śmiercią. Wychowuję syna, ciągle obwiniam się o jego psychikę
Dzień dobry. Jestem po traumatycznych przejściach, DDA, małżeństwo z alkoholikiem ,przemoc psychiczna,ucieczka zakończona jego śmiercią, olbrzymie wyrzuty sumienia w które wpędziła mnie jego rodzina i wiele wiele innych. Wychowuje syna, ciągle się obwiniam o jego psychikę i zniszczone przez mój wybór dzieciństwo. Na początku tuż po tych wydarzeniach jakoś sobie radziłam, wraz z upływem czasu czuje się coraz gorzej, natłok dręczących myśli, ciągły lęk, dużo psychosomatów które mnie wykańczają, z zewnątrz się uśmiecham a w domu jest płacz, cierpienie, wybuchy złości, przez które rykoszetem odbijają się na moim dziecku. Mam wrażenie że nie żyje, a odliczam dni do śmierci, gdy to cierpienie tu się skończy. Bardzo ciężko było mi sięgnąć po pomoc. Mieszkam w małej miejscowości, zdecydowałam się na terapię u psychoterapeuty i psychotraumatologa, prywatnie online, lecz termin w przyszłym roku. Boję się, że nie dotrwam, że moja psychika już całkiem wysiądzie.. Co zrobic w międzyczasie? Jak sobie pomoc? Nie chce leków od psychiatry bo mój mąż był od nich uzależniony i bardzo się ich boję.. Z góry dziękuje za odpowiedź
Ostatnio mam za sobą trudny okres po rozstaniu.
Witam. To, co napisze, jest tak traumatyczne dla mnie, że nie wiem, jak to napisać. Ostatnio mam za sobą trudny okres po rozstaniu. I zrobiłem coś, co jest niezgodne z moimi zasadami i przez to nie chce mi się już żyć. Po twardych dragach i alkoholu nie wiem sam, co pomyślałem se w głowie, poszedłem do prostytutki... Brzydzę się teraz sobą, to był wielki błąd, nie wiem, co mam zrobić, na pewno nigdy tego nie powtórzę. Nie było to spotkanie typowe tylko z zakresu fetyszu stóp... Tak wiem niektórym to obleśne, ale pod wpływem też substancji doszło do seksu oralnego. Nie myślałem wtedy. Jestem przegrany i zrozpaczony... Do tego dziewczyna z która mnie zostawiła przez moje głupie błędy, dalej jest dla mnie jedyna kochana osoba na świecie. Nawet jakbym to naprawił to, co mam jej powiedzieć? Nie chce tego mówić, co odwaliłem, bo nie jestem z tego dumny. Do tego jestem wierzący i czuje, że moja dusza jest rozerwana. Nie mogę na siebie patrzeć... Co mam zrobić? Jak se poradzić? Nie wiem, co mam zrobić. Nie mogę dopuścić sobie do myśli, że tak mi odbiło. Pomocy!
Problem z nawiązywaniem relacji z kobietami - jak pokonać kompleksy i izolację

Mam ogromny problem z nawiązywaniem relacji z ludźmi, ale głównie z kobietami. Jestem chłopakiem, 19 lat. 

Od kilku lat całkowicie izolowałem się od ludzi, bo czułem się gorszy od swoich rówieśników. Kończę szkołę w tym roku i coraz bardziej dokucza mi myśl, że jestem inny niż wszyscy, nie potrafię nawiązać relacji z żadną dziewczyną, pomimo tego, że dbam o siebie, mam pasje, zarabiam pieniądze, trenuję na siłowni. 

Przez ostatnie kilka lat miałem kompleksy albo z powodu trądziku, który leczę od 2 lat. W technikum od początku byłem nielubiany prawdopodobnie przez to, że przybieram maskę kogoś, kim nie jestem i dostaję odwrotny efekt. W szkole podstawowej nie byłem traktowany poważnie, byłem raczej klasowym klaunem chcącym się przypodobać innym. Prześmiewczo komentowano mój ubiór, fryzurę, jednak podchodziłem do tego z dystansem, ale z tyłu głowy bardzo mnie to bolało. Dopiero ostatnio zacząłem się zastanawiać, że coś jest ze mną nie tak, po studniówce, na którą nie poszedłem i po zobaczeniu rówieśników, którzy świetnie się ze sobą bawili. Nie chciałem iść, bo w podstawówce na próbach poloneza i innych tańców dziewczyny często wyśmiewały się i uśmiechały się do siebie, gdy miały zatańczyć ze mną. 

W szkole średniej od 2 miesięcy nie pojawiłem się na lekcji wfu gdzie były próby poloneza, aby uniknąć sytuacji, gdy musiałbym wziąć udział w tańcu. Zdaję sobie sprawę, że jestem całkowicie normalnym chłopakiem, to potencjalne nawiązanie relacji z płcią przeciwną lub nawet kontakt byłby dla mnie niesamowicie stresujący i chciałbym się dowiedzieć, jak to pokonać lub do kogo ewentualnie się udać, aby pozbyć się problemu. 

Wiem, że to abstrakcyjna sytuacja, że w takim wieku mam aż takie problemy, ale nie jestem w stanie wybić sobie z głowy, że jestem gorszy od innych. Z góry dziękuję za odpowiedź

Czy i jak nie romantyzować zaburzeń psychicznych, szczególnie studiując psychologię? Czy ludzie tak mają?
Zaczęłam studiować psychologię i czytać, interesować się szczególnie depresją czy to może wpływać na moje samopoczucie i co zrobić, żeby nie wpływało? Albo może przez romantyzmowanie chorób psychicznych niektórzy ludzie chcieliby je mieć?
Chciałabym być spokojna w związku i czuć się komfortowo, jednak boli mnie przeszłość partnera.
Dzień dobry! Słyszałam, że wiele osób posiada ten problem, ale nikt postronny nie wie, jak bardzo jest to ciężkie do zniesienia na codzień... mam na myśli zazdrość o "bogatą przeszłość" partnera. Mój obecny chłopak jest moim pierwszym prawdziwym partnerem. Poznałam go mając 21 lat (teraz mam 24). Wcześniej byłam w związku z dziewczyną, ale trwał krótko i nie udało nam się spotkać na żywo ze względu na odległość. On z kolei miał mnóstwo dziewczyn, przyjaciółek i relacji fwb – dowiedziałam się o tym od niego na bardzo wczesnym etapie relacji. Mój problem polega na tym, że jest mi po prostu przykro na samą myśl, że on jest moim pierwszym i planujemy razem przyszłość podczas, gdy on swoje wszystkie pierwsze razy oddał innym dziewczynom i było tego dość... sporo. Dodam, że on miał 20 lat w trakcie naszego poznania. Jest kochaną osobą, ale niestety wiem, że niedługo przede mną jego postrzeganie kobiet było bardzo fizyczne i nie krępował się wysyłać innym ich zdjęć (ze mną tego nie robi). Rozmawialiśmy wiele razy na ten temat, były wzloty i upadki, ale koniec końców mój humor nigdy nie jest na 100% pozytywny, bo gdzieś w mojej głowie istnieją obrazy jego szczęśliwej przeszłości, podczas gdy ja przez 20 lat mojego życia byłam sama, jak palec i szykanowana przez ludzi i osoby z klasy za mój wygląd :( Moi rodzice też nigdy za bardzo nie przejmowali się tymi komentarzami i śmiali się, że zawsze będę sama. Kocham go i chcę być z nim szczęśliwa, ale żadna rozmowa między nami nie pomaga, a jedynie łata dziurę na kilka następnych dni.. Nie stać nas na terapię, a ja czuję, że umieram od środka (wieczny ból brzucha, nadwrażliwość i nerwowość, problemy ze snem). Czy istnieje jakiś sposób, żeby zmienić swoje spojrzenie na to wszystko i choć na chwilę poczuć spokój?
Nauczycielka zaczęła przejawiać stresujące nas zachowania, mszczące się, żartuje o chorobach czy śmierci.
Dzień dobry, w gronie kilkunastu osób zauważyliśmy, że zachowanie naszej nauczycielki stopniowo się pogarsza. Co mam przez to na myśli? Otóż w 1 klasie liceum była bardzo sympatyczna, dużo z nami rozmawiała, dobrze uczyła i ciągle przekonywała o tym jaką ona jest wspaniałą nauczycielką i jak dobrze nas przygotuje do matury - wszyscy ją uwielbiali. W drugiej klasie jej stosunek do nas zaczął się pogarszać. Coraz częściej zaczęła nas straszyć trudnymi testami, śmiać się z tego, że są one nie do przejścia. Zaczęły się żarty o śmierci i chorobach. Coraz częściej robiła kartkówki, ale niczego nie oddawała w terminie. Zaczęło jej sprawiać przyjemność to, że się jej boimy. Aktualnie prawie nikt nie ma odwagi zapytać o możliwość przełożenia sprawdzianu. W obecnym roku szkolnym zrobiła test na pierwszej lekcji w pierwszym dniu szkoły i oczywiście sprawiło jej to przyjemność. Wyselekcjonowała sobie grupę osób z klasy, które faworyzuje i darzy sympatią, ale reszta jest u niej na straconej pozycji. Teraz zaczęła robić kartkówki z książek uniwersyteckich wykraczających poza nasz materiał. Co jakiś czas rzuca tekstami w stylu: jutro idę na pogrzeb, ale będzie super impreza! Moje pytanie brzmi: czy to mogą być jakieś zaburzenia psychiczne? Jest osobą skłonną do mszczenia się na osobach, które chcą zgłosić ten problemem innym opiekunom. Powtarza nam, że to nic nie da. Jej zachowanie jest dla nas wyniszczające i prowadzi do problemów zdrowotnych związanych z przewlekłym stresem. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Jak zachęcić dorosłego do pójścia do lekarza? Choroba wydaje się być niebezpieczna dla jego zdrowia, ale on kategorycznie odmawia.
Co zrobić, jeżeli dorosły człowiek nie chce pójść się leczyć? Dolegliwości, które wykazuje moim zdaniem wymagają szybkiego rozpoznania, aby wykluczyć chorobę niebezpieczną dla życia, utrudniają też codziennie życie. Argumenty przeciw są takie: nie mam czasu, lekarze mi nigdy nie pomogli, już kiedyś byłem ( 20 lat temu) i nic konstruktywnego z tego nie wyszło... Dodam jeszcze, że we wszystkich rozmowach, które prowadzimy nie ma takiego argumentu, który został by wzięty pod uwagę, trafiłby. Obawiam się, że coś takiego jak racjonalny argument "za" w ogóle w tym przypadku nie istnieje.. Jeżeli on uważa inaczej to reszta nie ma znaczenia.
Najlepsze metody terapii traumy z dzieciństwa: jak wybrać odpowiednią dla siebie
Jaka metoda najlepsza dla traum z dzieciństwa?
Partnerka unika, boi się, nie pozwala się sobą zaopiekować przez traumę, którą przeżyła. Jak jej pomóc?
Witam, Moja dziewczyna Wiktoria ma dość głęboki problem. Ona nie chce iść do psychologa a chcę jej jakoś pomóc. W skrócie obwinia się za śmierć matki .Obie w tym samym czasie miały nowotwór uwarunkowany genetycznie. Wiktoria była zdiagnozowana a jej mama nie była. Mama Wiktorii ciągle się nią zajmowała w szpitalu i zaniedbała swoje zdrowie na rzecz córki Dziś Wika uważa, że to przez nią jej mama nie żyje. Przez tą traumę nie umie wejść w związek, bo po czasie, gdy zauważa, że komuś na niej zależy i że o nią dba, odsuwa się i dystansuje. Ponieważ podświadomie myśli, że to samo, co spotkało jej mamę spotka też jej partnera W tym przypadku mnie. Podświadomie myśli, że przez nią będę cierpiał .Bo jej mama zmarła, bo się nią opiekowała i mnie też czeka coś złego, bo o nią dbam. Ten mechanizm obronny w jej mózgu powoduje negatywne myśli, które ją odpychają ode mnie Druga sprawa, o której się dowiedziałem to, że nie szanuje siebie samej i nie zależy jej na jej zdrowiu . Mówiła też, że jedyne co trzyma ją przy życiu to jej dwa pieski .I że czasem myśli o skończeniu życia, ale nie chce się zabijać, bo było by przykro jej rodzinie. Nie wiem, jak mam jej pomóc, ale jakoś muszę Chcę być przy niej, bo ona też chce tylko myśli jej przeszkadzają. Udało mi się jej tylko wytłumaczyć, dlaczego tak ma, że gdy ktoś zaczyna się o nią starać to ona ucieka i miała tak już kilka razy w życiu. Dopiero mi udało się odkryć, czemu tak ma, więc chcę jej pomóc, bo ona nie chce iść do psychologa Przekonałem ją, że jej pomogę i że będę przy niej i że ma dla kogo żyć i tak dalej. Ale nie wiem, co mam robić dalej Przekonałem ją, żeby nie uciekała, bo zawsze będą ją męczyć te myśli i że musimy to we dwoje jakoś naprawić - to jej myślenie. Na dodatek ma małą pewność i wartość siebie Ciągle za wszystko przeprasza, bo się boi, że ktoś poczuje się przez nią źle Ma również dziwne odruchy, nie wiem jak to nazwać. Jest jakby strachliwa, gdy ktoś zrobi nawet mały ruch albo spadnie jej trochę włosów na brwi to tak jakby ją to przeraża, że aż odskakuje. Czasem, sporadycznie, ale nasila się z ilością stresu . Rok temu, gdy była w Niemczech miała załamanie, zamknęła się w sobie i się cięła Tak dała upust swoim emocjom.
Nie potrafię opiekować się sobą, za to robię to wobec rodziny i przyjaciół.
Martwią mnie problemy przyjaciół i rodziny, ale nie potrafię zaopiekować się swoimi problemami 🥺 Czy to jest złe? Jak można sobie z tym poradzić ?
Kryzys suicydalny - czuję się niekochana, nierozumiana i samotna.
Nie mam już siły na nic. Mam dość wszystkiego. Chciałabym połknąć opakowanie tabletek nasennych i już się więcej nie obudzić. Chciałabym już nic nie czuć. Nie dogaduję się z rodzicami. Czuję się, jakbym była ich największym problem. Nigdy nie są ze mnie dumni, nigdy nie widzą, gdy się staram, a gdy staram się im wytłumaczyć, co czuję to mam wrażenie, że nie rozumieją co do nich mówię. Rano nie mam siły iść do szkoły. Psychicznie sobie nie radzę i nie mam z kim porozmawiać. Nie mogę na nikogo liczyć. Tęsknię za dzieciństwem, tęsknię za miłością. Chciałabym mieć normalną kochającą się rodzinę a nie codzienne krzyki i wrzaski. Chciałabym normalnie rozmawiać. Cały czas myślę. Nie wytrzymuję tego uczucia stresu, które bierze się znikąd. Nie wytrzymuję już. Chciałabym, by mnie ktoś zrozumiał.
Ginekologiczny zabieg w szpitalu i lęk z tym związany.
Ginekologiczny zabieg w szpitalu i lęk z tym związany. Nigdy nie uprawiałam seksu, wizyty, jakie odbywałam u ginekologów (kobiet) zawsze były dla mnie potwornie bolesne i wstydliwe, a na to wszystko złożył się polip i konieczność wykonania zabiegu w szpitalu. Bardzo się boję, myślę o tym, wstydzę się i dodatkowo te wszystkie emocje wpływają negatywnie na miesiączki, które są kluczowe do wykonania zabiegu. Nie wiem, jak sobie poradzić z tym lękiem i wstydem :(
Ciągłe wracanie do przeszłości z lękiem i zamartwianie się - co zrobić?
Jak się nie dobijać zamartwianiem. Zrobię coś czasem głupiego, a potem się zamartwiam, że mogłam zrobić inaczej. Przez to nie mogę spać, nie mam ochoty jeść i nie mam ochoty wstać. Myśli przychodzi od "zmierzę się z tym" po "po co żyć". Ciągle się katuję. Stresuję się i mam lęk, co będzie dalej.
Poczucie obcości ciała, braku kontroli, autoagresja i wyrzuty sumienia podczas ciąży - pomocy!
Dzień dobry. Jestem w 35. tygodniu ciąży i tak jak cała ciąża przebiegała bez zarzutu, świetnie się czułam psychicznie, bardzo dobrze dogadywaliśmy się z mężem, tak teraz poczułam do siebie totalny wstręt. Głodzę się, próbuje nawet się ciąć... tak jakbym chciała zatrzymać to, co nadchodzi, czyli pojawienie się dziecka. Boję się, że mąż mnie zostawi, bo próbuje mnie we wszystkim wyręczać. Nie wierzę, że "wytrzyma" bycie ojcem, że zaakceptuje moje ciało po porodzie, mimo że naprawdę on staje na głowie żeby się mną zająć. Mam wyrzuty sumienia, że ja i dziecko go ograniczamy w pracy, nauce... Przestałam się do niego odzywać, nie umiem wrócić do rzeczywistości. Sprzątam ponad swoje siły i ciągle płaczę, bo np. nie jestem w stanie czegoś podnieść i czuję, że moje ciało mnie ogranicza. Czy to automatycznie przejdzie kiedy maluszek się urodzi, bo takie "stany" powodują szalejące hormony? Straciłam kontrolę, a byłam doskonale przygotowana i pewna siebie!
Jestem po wypadku samochodowym - czy to PTSD?

Jestem po wypadku samochodowym sprzed paru miesięcy i, serio, to mnie totalnie rozwaliło psychicznie. Na samą myśl o prowadzeniu auta robi mi się niedobrze i czuję, jak wszystko we mnie zamiera. Liczyłem, że czas załatwi sprawę, ale jest odwrotnie – zamiast lepiej, czuję się coraz gorzej. 

Cały czas widzę w głowie różne scenariusze: co mogło się stać, jakby to wyglądało, gdyby… Po prostu nie mogę się od tego uwolnić. Pytanie, czy to normalne? A może to coś w rodzaju PTSD? Naprawdę chciałbym wrócić do normalności i przestać uciekać przed wszystkim, co wiąże się z jazdą samochodem.

Jak mam sobie poradzić z konkubina wujka, która mi grozi?
Jak mam sobie poradzić z konkubina wujka, która mi grozi?