Jak radzić sobie z agresywnym zachowaniem męża po alkoholu i jego zainteresowaniem erotyką online?
Witam. Mam 38 lat mój mąż 57. problem Leży w tym, że mąż często po alkoholu zagląda w internet i dość często przegląda filmy erotyczne, nawet kilka z nich pościągał. Ma również większą ochotę na sex niż zwykle na trzeźwo. Często też zdarza się, że natarczywie oblapia mnie po alkoholu w miejsca intymne, czasem nawet mój sprzeciw i słowo ,,nie,, nie pomaga. Kiedy go odrzucam, zaczynają się wyzwiska, o których nie chce tutaj pisać, ze względu na cenzurę. Z czego to wszystko może wynikać. Rozmowy nie przynoszą efektu, bo jak sam razu równego stwierdził on już tak ma, a raczej faceci tak mają. Pomóżcie mi proszę zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi, co opisałam.
Dorota Doris

Aleksandra Działo
Dzień dobry, to, czego Pani doświadcza, to przemoc seksualna ze strony męża. Proszę reagować, nie pozwalać na takie zachowania. Jeśli potrzebuje Pani pomocy w zaplanowaniu odpowiedniej strategii działania, najlepiej będzie zwrócić się do organizacji specjalizujących się w tym temacie np.
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” -https://niebieskalinia.org/kontakt/
Biuro Pogotowia
Al. Jerozolimskie 155, 02-326 Warszawa
tel. 22 666-10-36 / fax. 22 250-63-11
e-mail: biuro@niebieskalinia.info
Godziny pracy Sekretariatu:
poniedziałek-piątek 8.00 – 16.00
lub
Centrum Praw Kobiet
TELEFON INTERWENCYJNY (całodobowy)800 107 777 (po połączeniu prosimy wybrać 1 i potem 3)
https://cpk.org.pl/pomoc/pomoc-telefoniczna/
Jeżeli chodzi o zrozumienie zachowania męża, to wynika ono z działania alkoholu. Na trzeźwo, nawet jeżeli mąż czuje impuls do wymienionego zachowania, może przeanalizować sytuację i wyhamować swoje zachowanie. Alkohol powoduje zmniejszenie aktywności części mózgu odpowiedzialnych za hamowanie, to powoduje, że mąż podąża za impulsami. Osoby, które w ten sposób zachowują się po alkoholu, powinny go co do zasady unikać, ponieważ alkohol negatywnie wpływa na ich zachowanie, więc niszczy relacje z bliskimi im ludźmi.
Proszę reagować, dbać o siebie i nie pozwalać na zachowania, których sobie Pani nie życzy. To bardzo ważne, żeby zadbać o siebie i rozmawiać też z mężem na temat jego zachowania.
Pozdrawiam ciepło.

Paweł Szalak
Dzień dobry,
dziękuję, że podzieliła się Pani swoją sytuacją — to bardzo trudne doświadczać takich zachowań ze strony bliskiej osoby. Postaram się trochę uporządkować to, co Pani opisała.
Zachowania Pani męża pod wpływem alkoholu — nadmierne zainteresowanie erotyką, zwiększona potrzeba seksualna, naruszanie Pani granic fizycznych, a także wulgaryzmy i brak poszanowania słowa „nie” — nie są czymś, co można tłumaczyć „tak już mam” czy „wszyscy faceci tak mają”. To są sygnały przekraczania granic i braku szacunku wobec Pani. Alkohol może nasilać pewne zachowania, obniżać hamulce i wpływać na impulsywność, ale nie jest usprawiedliwieniem dla braku kontroli czy agresji.
Warto też podkreślić, że fakt, iż rozmowy nie przynoszą efektu, a Pani granice są konsekwentnie ignorowane, to poważny sygnał alarmowy. Niezależnie od tego, czy Pani mąż uważa to za „normalne” — dla Pani jest to krzywdzące i nieakceptowalne.
Z psychologicznego punktu widzenia przyczyn takich zachowań może być kilka:
Alkohol obniża kontrolę nad impulsami i wzmacnia prymitywne mechanizmy działania (w tym popęd seksualny), mogą występować nieprzepracowane wzorce radzenia sobie z emocjami lub stresem (ucieczka w alkohol, pornografia), możliwe są też problemy w zakresie szacunku do partnerki i rozumienia pojęcia zgody.
Najważniejsze jednak w tej chwili jest to, jak Pani się z tym czuje i co może Pani zrobić, by zadbać o swoje bezpieczeństwo fizyczne i emocjonalne.
Jeśli mąż nie wykazuje gotowości do zmiany, warto rozważyć:
👉 rozmowę z psychologiem/psychoterapeutą dla własnego wsparcia,
👉 kontakt z organizacjami pomagającymi osobom doświadczającym przemocy (bo niestety przekraczanie granic, wyzwiska i zmuszanie do niechcianych kontaktów to forma przemocy),
👉 zadbanie o własne granice i bezpieczeństwo — być może przemyślenie, jakie są Pani dalsze kroki w tej relacji.
Proszę pamiętać: nie jest Pani winna takiemu zachowaniu męża, ma Pani pełne prawo do tego, by oczekiwać szacunku, poszanowania słowa „nie” i komfortu w relacji.
Pozdrawiam,
Paweł Szalak

Wiktoria Pela
Cześć.
Twoja relacja – zwłaszcza opisane przez Ciebie zachowania męża po alkoholu – budzi bardzo poważne sygnały ostrzegawcze, zarówno w kontekście nadużywania substancji, jak i granic, szacunku oraz przemocy seksualnej.
Zaglądanie do filmów erotycznych, ściąganie ich – to może być objaw impulsywności, ucieczki od emocji...
Alkohol często zmniejsza kontrolę nad popędami, ale nie tłumaczy przekraczania granic drugiego człowieka.
Jeśli Twój mąż nie respektuje słowa „nie” i dotyka Cię intymnie mimo Twojego sprzeciwu – to jest to przemoc seksualna, nawet jeśli dzieje się w związku.
Prawa seksualne są jednoznaczne: nikt nie ma prawa dotykać Cię wbrew Twojej woli, nawet mąż.
Wyzwiska i agresja męża to klasyczna przemoc emocjonalna i próba zrzucenia odpowiedzialności na Ciebie za swoje zachowanie.
Używanie haseł typu „faceci tak mają” to racjonalizacja przemocy i nadużyć. To nie jest prawda i nie jest to „normalne” zachowanie. Jeśli nie da się z nim rozmawiać, a Twoje „nie” nic nie znaczy – to nie jesteście w partnerskiej, bezpiecznej relacji. To relacja, w której nie ma równowagi władzy ani przestrzeni na Twoje potrzeby.
Warto w tej sytuacji przede wszystkim zadbać o siebie, nazwać to, co się dzieje w Waszej relacji:
To nie „faceci tak mają”. To:
- nadużywanie alkoholu,
- brak szacunku do Twojego ciała i granic,
- przemoc emocjonalna i seksualna.
Zadaj sobie kilka pytań:
Czy czuję się bezpieczna w tej relacji?
Czy moje „nie” znaczy dla niego cokolwiek?
Czy mogę mówić o swoich uczuciach, nie bojąc się reakcji męża?
Czy chcę dalej tak funkcjonować?
Porozmawiaj ze specjalistą; psychologiem, psychoterapeutą
Twój mąż może nie chcieć się zmieniać, ale Ty możesz zacząć chronić siebie – przez terapię, zdobycie wsparcia emocjonalnego, zbudowanie planu działania.
Na koniec - seks w związku zawsze wymaga zgody. To, że jesteście małżeństwem, nie znaczy, że on ma prawo do Twojego ciała. Masz prawo czuć się szanowana, wysłuchana, bezpieczna. Masz prawo powiedzieć: "To mnie rani. To jest dla mnie za dużo. Potrzebuję pomocy."
Pozdrawiam ciepło.

Katarzyna Kania-Bzdyl
Droga Doroto,
nie wiem czy dobrze przeanalizowałam, ale zauważyłam, że jest to Twój trzeci wpis dot. trudności pojawiających się w Waszym związku i te trudności za każdym razem dotyczą czegoś innego. Czy dobrze myślę? Jeśli nie, to przepraszam za błędne wnioski.
Jak często Twój mąż sięga po alkohol i w jakich ilościach?
Warto przypatrzeć się temu, czy mąż jest uzależniony od treści pornograficznych. Natarczywe oglądanie tego typu filmów może skutkować w dalszej perspektywie osłabieniem podniecenia w wyniku przyzwyczajenia się do takich obrazów oraz mniejszej satysfakcji z pożycia małżeńskiego.
Bez względu na to, czy Twój mąż stosuje wobec Ciebie wyzwiska na trzeźwo, czy po pijanemu - nie ma znaczenia i nie jest to żadne usprawiedliwienie. Wnioskuję, że nie czuje wyrzutów sumienia z tego tytułu, a wręcz uzasadnia to stwierdzeniem "że faceci raczej tak mają". Moja odpowiedź: "Nie, w zdrowym związku opartym na szacunku faceci tak NIE MAJĄ". Odniosę się do banalnego stwierdzenia, acz bardzo ważnego: "Jeśli nie masz szacunku do samej siebie, nie oczekuj, że inni też go będą mieć względem Ciebie". Twój mąż przekracza coraz bardziej granicę w Twoją stronę i jak widzę starasz się być asertywna. Jednak On pewnie wie, że po kilku dniach wszystko wróci do normy / temat zostanie przemilczany / "dasz się udobruchać". Domyślam się również, że chcesz go w jakiś sposób naprawić, zmienić. Jeśli tak, to zacznij tą zmianę od siebie. Zadbaj o siebie, zatroszcz się. Być może skorzystaj z konsultacji psychologicznych, aby wzmocnić swoją odporność psychiczną.
Pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Kacper Urbanek
Witaj!
Dziękuję Ci za szczerość i za to, że zdecydowałaś się o tym napisać, bo to niełatwy temat. Opisujesz sytuację, w której w zachowaniu Twojego męża łączą się różne trudne obszary: alkohol, przekraczanie Twoich granic, agresja słowna oraz seksualne zachowania pod wpływem alkoholu. Z psychologicznego punktu widzenia alkohol często znosi wewnętrzne hamulce i kontrolę, obniża samokontrolę impulsów, a u niektórych osób może potęgować potrzeby seksualne. Niestety, w takich stanach łatwiej też o agresję, lekceważenie cudzych granic czy brak szacunku dla drugiej osoby. W Twoim przypadku szczególnie niepokojące jest to, że mąż nie respektuje Twojego „nie”, a nawet reaguje agresją słowną, gdy odmawiasz. To już są zachowania przemocowe, bo każda relacja, także w małżeństwie, powinna opierać się na wzajemnej zgodzie i szacunku dla granic drugiej strony, także w sferze intymnej. To, że mąż tłumaczy swoje zachowanie tym, że „tak mają faceci” jest pewnego rodzaju próbą usprawiedliwiania się i przerzucania odpowiedzialności. Seksualność nie daje prawa do ignorowania odmowy partnera, a fakt, że takie zachowania nasilają się pod wpływem alkoholu, tym bardziej wskazuje na problem z kontrolowaniem impulsów.
Rozumiem, że próbujesz to zrozumieć i szukać w tym sensu, ale najważniejsze jest Twoje poczucie bezpieczeństwa i komfort psychiczny. Niestety rozmowy często bywają mało skuteczne, jeśli druga strona nie widzi problemu lub go nie chce dostrzec. Z takich zachowań może stopniowo rodzić się coraz silniejszy schemat przemocy emocjonalnej i seksualnej w związku. Warto, byś miała w głowie jedno: Twoje granice są ważne i masz prawo oczekiwać ich poszanowania, bez względu na to, czy mąż jest trzeźwy czy nie. Jeśli będzie Ci trudno sama to udźwignąć, a to bardzo trudne emocjonalnie dobrze byłoby poszukać wsparcia psychologa, który pomoże Ci nazwać, uporządkować i ocenić całą sytuację z troską o Twoje dobro i bezpieczeństwo. Masz pełne prawo do szacunku, spokoju i życia wolnego od przymusu, również w sferze intymnej.
Z pozdrowieniami
Kacper Urbanek
Psycholog, diagnosta

Martyna Jarosz
Dzień dobry,
ważne jest, by pamiętać, że każdy ma prawo do szacunku, bezpieczeństwa i autonomii w związku, a brak zgody na bliskość powinien być zawsze respektowany, bez względu na okoliczności.
Alkohol może wpływać na zachowanie, obniżając zahamowania i zmieniając sposób, w jaki ktoś reaguje na bodźce. Jednak nie jest usprawiedliwieniem dla przekraczania granic, braku szacunku czy agresji—to są rzeczy, które wynikają z postaw, przekonań i nawyków danej osoby, nie tylko z samego spożywania alkoholu.
Proszę zadać sobie kilka pytań:
1. Czy czuje się Pani komfortowo i bezpiecznie w relacji z mężem na co dzień? Czy częściej odczuwa Pani spokój i stabilność, czy raczej lęk i napięcie?
2. Jak długo trwa ten problem i czy kiedykolwiek miała Pani poczucie, że mąż naprawdę szanuje Pani potrzeby i granice?
3. Co dla Pani oznacza słowo „partnerstwo” w związku? Czy obecne zachowania męża są zgodne z tym, czego Pani oczekuje od bliskiej relacji?
4. Jakie emocje budzi w Pani jego zachowanie? Czy czuje się Pani traktowana z szacunkiem i troską?
5. Co by powiedziała Pani komuś bliskiemu, gdyby opisał podobną sytuację? Jaką radę by Pani tej osobie dała?
Ważne jest, aby Pani nie była sama w tej sytuacji. Może warto porozmawiać z psychologiem, który pomoże Pani przeanalizować swoje uczucia, potrzeby i możliwe kroki. Być może także rozmowa z kimś bliskim pomoże Pani spojrzeć na tę sprawę z dystansu i poczuć wsparcie.
Ma Pani prawo do komfortu, szacunku i relacji opartej na wzajemnym zrozumieniu.
Martyna Jarosz

Maria Sobol
Dzień dobry,
dziękuję, że podzieliła się Pani tak trudnym i bolesnym doświadczeniem. Widzę, że sytuacja, w której się Pani znajduje, jest bardzo obciążająca emocjonalnie i może budzić poczucie bezradności, zranienia i samotności. To, co Pani opisała, nie jest w porządku – szczególnie fakt, że Pani granice są przekraczane mimo wyraźnego sprzeciwu.
Warto powiedzieć to jasno: każdy człowiek ma prawo do tego, żeby jego „nie” było szanowane. Niezależnie od tego, w jakim stanie jest druga osoba – alkohol nie może być usprawiedliwieniem dla natarczywości, agresji czy braku szacunku.
To, że mąż reaguje w ten sposób – zarówno seksualnie, jak i słownie – po alkoholu, może świadczyć o różnych problemach, w tym również o trudnościach z kontrolą impulsów i emocji, uzależnieniu lub nieumiejętności budowania bliskości w zdrowy sposób. Jednak niezależnie od przyczyny, Pani uczucia i potrzeba bezpieczeństwa są absolutnie ważne i zasługują na wysłuchanie i ochronę.
Rozumiem, że próbowała Pani rozmawiać z mężem, ale nie przynosi to rezultatów. To naturalne, że może Pani czuć się zmęczona i sfrustrowana. W takich sytuacjach szczególnie ważne jest, by zadbać o siebie – swoje emocje, potrzeby i granice. Wsparcie terapeutyczne może być w tym bardzo pomocne – zarówno w nazwaniu tego, co Pani przeżywa, jak i w odnalezieniu dalszej drogi.
To, co Pani teraz czuje, ma znaczenie. I nie musi Pani przez to przechodzić sama.
Z życzliwością,
Maria Sobol,
psychoterapeuta

Karolina Bobrowska
Dzień dobry, dziękuję, że podzieliła się Pani swoją sytuacją. To, co Pani opisuje, to zachowania, które są nie tylko niekomfortowe, ale i naruszają Pani granice, a natarczywość po alkoholu i brak szacunku dla „nie” są poważnym problemem. Alkohol często obniża hamulce, ale nie usprawiedliwia braku zgody, czy agresji słownej. To, że mąż tłumaczy się stereotypem „faceci tak mają”, nie oznacza, że jego zachowanie jest akceptowalne czy normalne, ponieważ jest to przemoc seksualna. W zdrowym związku każda ze stron powinna czuć się bezpiecznie i mieć szanowane granice. Pani uczucia i granice są ważne i zasługują na szacunek. Jeśli czuje się Pani zagrożona, warto pomyśleć o własnym bezpieczeństwie i zadzwonić na telefony pomocowe, które zostały już tu Pani podane.
Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska
psycholog

Aleksandra Wincz- Gajda
Pani Doroto, zachowania męża bezsprzecznie mają charakter agresywny, a ponieważ tak często się powtarzają również przemocowy. Nie ulega wątpliwości, że wszyscy faceci tak nie mają, że wyzwiska, nachalne obłapianie, zmuszanie do zbliżeń to przemoc seksualna. Rozumiem, że próbuje Pani wyznaczać swoje granice poprzez rozmowy oraz stanowcze "nie". Rozumiem też, że to nie działa i może powodować poczucie bezradności i zagubienia.
Bardzo ważne jest, żeby w takiej sytuacji nie pozostawać samemu. Izolacja, zamykanie problemu tylko wzmocni to, co trudne, a także agresywną pozycję męża. Opisanie sytuacji to pierwszy krok do zmiany. Niestety, on sam w sobie nie wystarczy. Gorąco zachęcam do sięgnięcia po pomoc psychologiczną. Można zacząć od telefonu na całodobową Niebieską Linię 800 120 002, wizyty/ telefonu/ wiadomości do Ośrodka Interwencji Kryzysowej lub Centrum Zdrowia Psychicznego w Pani mieście. Jestem przekonana, że krok po kroku, będąc wzmocnioną jednocześnie profesjonalnym, jak i ludzkim wsparciem, można wypracować dla siebie korzystną zmianę.
Trzymam za Panią kciuki.
Aleksandra Wincz- Gajda
psycholog, psychoterapeuta

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry,
Ostatnio z moją partnerką mamy ciężki okres. Kupiłem mieszkanie i chciałbym, żeby się do mnie wprowadziła, ale ona twierdzi, że to za szybko (jesteśmy razem ponad rok). Ogólnie świetnie się dogadujemy, fajnie spędzamy czas.
Miałem dobrą koleżankę, o którą partnerka jest zazdrosna. Ona z kolei ma kolegę, który kiedyś za nią „latał” i chciał z nią być. Czasem wychodzą sobie grupką znajomych na piwo, a ja swoją znajomość z koleżanką musiałem zakończyć.
Mamy po 30 lat. Ona mieszka z siostrą bliźniaczką, która jest z facetem ponad 2 lata i nadal nie chce z nim zamieszkać. To mnie przeraża i boję się, że moja partnerka nigdy się do mnie nie przeprowadzi. Często kłócimy się o moją koleżankę, aż w końcu całkiem zerwałem z nią kontakt. Partnerka jednak pisze mi, że nie chce faceta, który nie szanuje jej lęków. Tylko że ja już ani nie piszę, ani nie spotykam się z tą koleżanką – po prostu chciałbym, tak jak ona, móc czasem wyjść paczką starych znajomych.
I tak się kłócimy. Ona mówi, że nie chce takiego związku, takiego faceta. W emocjach napisałem jej nawet, żeby oddała mi klucze od mieszkania. Wiem, że szczera rozmowa to klucz, ale co robić w takim wypadku?
Mam 30 lat, chcę mieć żonę i dzieci, a nie mieszkać sam i żyć nadzieją, że któregoś dnia ona nagle stanie w drzwiach z walizką. Po naszych kłótniach zdystansowała się. Czuję się wszystkiemu winny, jak zawsze. Coraz częściej wychodzi ze swoimi znajomymi. Ostatnio powiedziała, że nie musimy się widywać codziennie i że potrzebuje przestrzeni. Ale co to ma znaczyć? Przecież to nie brzmi dobrze… bo jeśli kiedyś zamieszkamy razem, będziemy widywać się codziennie.
Ja już naprawdę nie wiem, co mam robić.
TW: samouszkodzenia
Kilka lat temu rodzice mieli gorszy czas i często się kłócili. Z Czasem zaczęłam myśleć, że to moja wina. Czułam się kompletnie sama, nie miałam zbyt wielu przyjaciół. Wolałam przebywać w szkole, niż w domu chciałam od tego wszystkiego uciec, a nie miałam na nic siły. Do tego dochodził stres ze szkoły i nie umiałam sobie radzić, zaczęłam się ciąć, dawało mi to chwilę ukojenia. Ból fizyczny zastępował ból psychiczny. Zaczęłam też jeść mniej albo wcale przez swój wygląd. Jestem bardzo wrażliwa, co myślę, że sprawiło, że tak łatwo straciłam chęci do życia. Potem było trochę lepiej, jednak wciąż nie idealnie. Znalazłam przyjaciół, którzy trochę mi pomogli, jednak też miałam z nimi problemy. Teraz niby jest dobrze, ale lekkie podniesienie głosu sprawia, że mam łzy w oczach. Problemy z jedzeniem wróciły jednak nie jest tak źle, jak było przedtem. teraz mam wspaniałych przyjaciół i prawie chłopak oraz cudowny kontakt z rodzicami. Nie wiem, dlaczego to wraca. Strach przed tym, że zrobię coś źle i ich stracę. Zawsze uważam się za gorszą od nich, mimo że oni nie dają mi powodów, by się tak czuć. Czym może być spodowdany ten powrót złych myśli?
Dzień dobry, mam pewien problem, a raczej taki którego sama nie zauważam. Jestem z partnerem od ponad roku, na ogół dobrze się dogadujemy, kochamy się, wszystko idzie w dobrym kierunku, jednak czasem pojawiają się pewne problemy, jak w każdej relacji. Pół roku temu zaczął się u niego problem z zazdrością wsteczną, która ingerowała w jego humor, samopoczucie, ogólnie na codzienne życie. Starałam się go bardzo wspierać, dużo wysłuchałam, starałam się zrozumieć, ale dzisiaj dostałam pewną przykrą informację. Że przez ten cały czas nie zrobiłam nic, co by go podniosło na duchu. Czasem dostaje zażalenie odnośnie tego, ze nie czuje się chciany i pożądany w relacji… Ja na ogół jestem typem osoby spokojnej, trochę samotniczka. Wydaje mi się, że jego problemy są troszkę przesadne i że jest dobrze, tak jak jest. Ale skoro jesteśmy w relacji, to chodzi w niej o kompromisy i zrozumienie dlatego starałam się coś zmienić, żeby było lepiej, ale niestety wciąż słyszę ten sam zarzut. Nie wiem, w czym może być problem. Bardzo go kocham, chce z nim być, wspierać go, ale wydaje mi się, że czasem nie umiem i zawodzę bardzo na każdej płaszczyźnie
Mam problem z lękiem przed bliskością i zaangażowaniem, co bardzo utrudnia mi budowanie relacji. Za każdym razem, gdy ktoś się do mnie zbliża, czuję zagrożenie i mam ochotę się wycofać. Wiem, że takie zachowanie blokuje mój rozwój emocjonalny i uniemożliwia tworzenie trwałych więzi. Chciałbym lepiej zrozumieć, skąd bierze się mój lęk?
Witam, mam problem z partnerem. Ogólnie dobrze się rozumiemy i znamy już dłuższy czas, mamy razem dziecko. Problem polega na tym, że on niby się cieszy, że jest ojcem, ale w ogóle mi nie pomaga. W domu nie miał żadnych obowiązków, jest jedynakiem, wszystko robiła za niego matka. Nie ma poczucia obowiązku, wraca z pracy, siedzi na internecie, niby coś tam robi albo wychodzi z domu niby do swojego ojca i znika na 2-3h a jak wraca, twierdzi, że przecież krzywda mi się nie stała, że zostałam sama. I tak w kółko, chociaż proszę go o pomoc, nie otrzymuje jej. Mało tego jeszcze ją muszę ogarniać każdą nadobniejszą rzecz w domu, a on potem i tak powie mi, że tylko siedzę w domu i bawię się z dzieckiem. A ja mam na głowie wszystko dziecko, dom, zakupy, naprawy, samochód, rachunki, do tego dochodzi wspólny biznes, jakieś sprawy typu ubezpieczenia, jego widzimisię, czyli jak czegoś ode mnie chce (a chce bardzo często) to dzwoni, prosi i wymaga. Próby rozmowy nie działają, próbowałam i prośbą i groźbą i czynem zmusić go do myślenia, że ja nie jestem sprzątaczką i służąca, a dziecko jest wspólne. Czasem nawet wydawało mi się, że już zrozumiał i na jakiś czas się zmieniał, ale wystarcz,y że ktoś mu zaproponował wyjście z domu np. tesciu zawoła go na chwile do warsztatu i już na 3h zapomnina, że ma dziecko i że mieliśmy ją kąpać (jest jeszcze malutka). I ją znowu zostaje sama. Potem przestałam robić dla niego wszystko, efekt jeszcze gorszy, bo chodził obrażony, nie odzywał się do mnie. Najgorsze, że on w ogóle mnie nie słucha i mam wrażenie, że jestem dla niego darmową nianią i pomocą domową. Moje zdanie jest totalnie dyskryminowane i niestety, ale bardziej słucha matki i koleżanki z pracy niż mnie. Nawet w kwestii wychowania dziecka na mnie spada cały ciężar, nie przejmuje się, jak sobie daje rade i jakie mam zasady, ale wystarczy, że któraś z nich powie ze np.mam nie dawać jej truskawek, to on od razu się odpala, że mam tego nie robić, bo ona powiedziała. Albo najgorzej jak ustalamy wspólnie jakieś reguły, typu zakaz całowania dziecka, ale jak jego matka to robi, to już się nie odezwie i to mu nie przeszkadza, bo ona po prostu się cieszy I ona taka jest a ja muszę to akceptować. Jego matka mnie też bardzo pomija w kwestii macierzyństwa, córka zawsze jest bardziej podobna do tatusia, na wycieczce była z tatusiem, tatuś ją będzie nosił, patrzy na tatusia itd. A o mnie do dziecka mówi, że ją szarpie (jak załamałam jej rękawiczki i kwiliła), że na mnie jest zła, że jej nie noszę tylko siedzi w bujaka, ale zaraz przyjdzie tatuś i będzie nosił. Mówiłam mu, ze mam z nią problem, do tego nas nachodzi, wchodzi mi do pokoju, kiedy jestem rozebrana, dokucza mojemu dziecku aż płacze, chociaż ona myśli, ze tylko ją dotyka a płacze przeze mnie, bo jej dałam smoczka, kłamie, że nie otwieram jej drzwi, jak ktoś ma do nas przyjść np.znajomi przychodzą raz na 2 miesiące, to nagle ona jest u nas kilka dni i kilka razy pod rząd, a potem wcina ją na tydzień byle by nie było tak że ktoś widział małą a ona nie bo nie może tego znieść. Oprócz tego próbowała dawać jej jakieś jedzenie niedostosowane do wieku na szczecie ciotka partnera interweniowała. Ale on nie widzi problemu,ja mam być miła i akceptować to co ona robi bo ona ma problemy emocjonalne, bo małżeństwo jej i jej męża się nie udalo (w sensie z teściem się im nie układało nigdy) I ona się cieszy z wnuczki .Jednoczesnie nie mogę robić co uważam za słuszne przy moim dziecku ale pozwalać na to matce bo ona się po prostu cieszy.Koelzanka jeszcze ją j jego podpuszcza że ona robi dobrze i nie widzi nic złego w jej zachowaniu.Mysle że największym problemem nie jest ona sama tylko moj chłop który nie potrafi postawić granic.Ona mu nawet ciuchy wybierała i nadal wybiera i też nic w tym złego nie widzi.Cale życie przekraczała wszelkie jego granice i myśli że moje też może a on jej na to przyzwala.Jednoczesnie wychowała go na Pana domu któremu wszystko się należy i mam mu usługiwać i jest oburzona że ją od niego wymagam pomocy i powrotu do domu a potem myali i rozpowiada wszystkim jak to on się nie zajmuje córką.Co do głupich zdjęć nawet jest problem bo robiąc dziecku zdjęcia rozsyłam po rodzinie ale jak nie wyślę do jego matki to już ma problem,przecież to nie mój obowiązek,sam może to zrobić ale nie bo ja wychodzę na tą złą że jestem dla niej złośliwa a ona się tak cieszy.Duzo jeszcze było takich sytuacji nienormlanych.Najbardziej mnie nie denerwuje ona tylko on że się nie postawi i choć raz nie stanie po mojej stronie.Przeciez ją mu nie każe wybierać ani się kłócić wystarczy żeby jej powiedział wprost żeby tego czy tego nie robiła albo się tak nie odzywała do mnie.Co do pomocy też nie wymagam nie wiadomo czego chce tylko jechać na zakupy o innej porze niż 19/20 i żeby on zajął się na ten czas dzieckiem.Nie wiem jak mam na niego wpłynąć tak jak mówię żadna rozmowa nie przyniosła skutku.Juz nawet mi powiedział że ją to wiem co mu siedzi w glowie i znam się na ludziach(chodziłam do szkoły o profilu pshchologicznym)I stwierdził że mam rację a za dwa dni znowu zostałam sama z chorym dzieckiem i jeszcze stwierdził że to ze mną jest problem i że nie jest mu przykro jak mnie traktuje.Ja też przez tą całą sytuację jestem zła,rozdrażniona,złośliwą i sarkastyczna bo już nie daje rady.Nie chcę się podporządkowywać i być wiecznie sama,nie chce żyć na czyjeś dyktando i dać się dyskryminować jednocześnie dając z siebie wszystko dla dziecka.Dodam że jego ojciec też wie jaka jest jego matka i jak go wychowała i dużo razy stawał po mojej stronie.Bardzo proszę o rady jak to ugryźć albo jak przestać się tym PR,ejmowac
Dzień dobry,
Mam problem, chcę zerwać kontakt z moją przyjaciółką.
Znam ją 9 lat i jest to trudne, bo obie się ranimy nawzajem.
Ja zaczęłam, niestety nie schowałam języka za zębami i się wyglądałam. Bardzo mi było przykro z tego powodu i ją przepraszałam, ale od tego momentu się wiele zmieniło i się kłócimy cały czas. Ona też mnie rani, nie chce się zmienić, choć ja się zmieniam - tak mi się wydaje.
Czy ja dobrze robię, że ja chce zerwać z nią kontakt ?
Mam problem z uzależnieniem emocjonalnym od znacznie starszej koleżanki. Dała mi matczyne uczucia i wsparcie, których od matki nie dostałam. Gdy długo się nie odzywa albo nie lajkuje mi relacji na fb czuję strach, że na mnie obrażona albo, że kontakt właśnie się zrywa, gdy odpisuje lakonicznie również jest mi cięzko. W trudnych momentach kontakt jest intensywny np problemy w pracy czy pobyt w szpitalu, czasem na siłę wymyślam problem byle tylko mieć ją blisko. Był moment gdy chyba za mocno ją przytłoczyłam i trochę mi swojego powiedziała, co mnie zraniło, niemniej jednak dalej obie strony chciały kontynuować znajomość. Gdy się nie odzywa czuję smutek, bóle głowy, nawet zaburzenia snu, bardzo cierpię. Chcę się z nią spotkać na mieście na kawie, ale nie wiem jak zareaguje i czy sie nie pogniewa, więc wole sie nie wychylać z tym, czekam na jej ruch...Aczkolwiek nieraz podkreślała, że na jej wsparcie zawsze mogę liczyć, tylko wiadomo, nie chcę tego nadużywać. Nie umiem sobie z tym poradzić, relacja dla mnie ważna a jednocześnie pełna napięcia.
Jestem w związku z partnerem od 10 lat z półroczną przerwą.
Mam paniczny strach, że partner mnie zdradzi. Utrzymuje kontakt z koleżankami, piszą przez komunikatory społeczne. Widujemy się na weekend tylko. W ciągu tygodnia napiszemy sobie parę wiadomości: dzień dobry, jak się czujesz, czy wszystko ok. Z koleżankami partner potrafi pisać cały dzień. Na tym podłożu mamy cały czas spięcie, awantury. Partner myśli o rozstaniu, bo ja go ograniczam, kontroluję - to tylko pisanie, nie zdradza mnie -> tak się tłumaczy. Jestem na załamaniu nerwowym, co robić, co myśleć, jak postępować?