Left ArrowWstecz

Jak radzić sobie z agresywnym zachowaniem męża po alkoholu i jego zainteresowaniem erotyką online?

Witam. Mam 38 lat mój mąż 57. problem Leży w tym, że mąż często po alkoholu zagląda w internet i dość często przegląda filmy erotyczne, nawet kilka z nich pościągał. Ma również większą ochotę na sex niż zwykle na trzeźwo. Często też zdarza się, że natarczywie oblapia mnie po alkoholu w miejsca intymne, czasem nawet mój sprzeciw i słowo ,,nie,, nie pomaga. Kiedy go odrzucam, zaczynają się wyzwiska, o których nie chce tutaj pisać, ze względu na cenzurę. Z czego to wszystko może wynikać. Rozmowy nie przynoszą efektu, bo jak sam razu równego stwierdził on już tak ma, a raczej faceci tak mają. Pomóżcie mi proszę zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi, co opisałam.

User Forum

Dorota Doris

3 miesiące temu
Aleksandra Działo

Aleksandra Działo

Dzień dobry, to, czego Pani doświadcza, to przemoc seksualna ze strony męża. Proszę reagować, nie pozwalać na takie zachowania. Jeśli potrzebuje Pani pomocy w zaplanowaniu odpowiedniej strategii działania, najlepiej będzie zwrócić się do organizacji specjalizujących się w tym temacie np. 

 

Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” -https://niebieskalinia.org/kontakt/

Biuro Pogotowia
Al. Jerozolimskie 155, 02-326 Warszawa
tel. 22 666-10-36 / fax. 22 250-63-11
e-mail: biuro@niebieskalinia.info

Godziny pracy Sekretariatu:
poniedziałek-piątek 8.00 – 16.00 

 

lub

 

Centrum Praw Kobiet

TELEFON INTERWENCYJNY (całodobowy)800 107 777 (po połączeniu prosimy wybrać 1 i potem 3)
https://cpk.org.pl/pomoc/pomoc-telefoniczna/

 

Jeżeli chodzi o zrozumienie zachowania męża, to wynika ono z działania alkoholu. Na trzeźwo, nawet jeżeli mąż czuje impuls do wymienionego zachowania, może przeanalizować sytuację i wyhamować swoje zachowanie. Alkohol powoduje zmniejszenie aktywności części mózgu odpowiedzialnych za hamowanie, to powoduje, że mąż podąża za impulsami. Osoby, które w ten sposób zachowują się po alkoholu, powinny go co do zasady unikać, ponieważ alkohol negatywnie wpływa na ich zachowanie, więc niszczy relacje z bliskimi im ludźmi. 

 

Proszę reagować, dbać o siebie i nie pozwalać na zachowania, których sobie Pani nie życzy. To bardzo ważne, żeby zadbać o siebie i rozmawiać też z mężem na temat jego zachowania.

 

Pozdrawiam ciepło.

3 miesiące temu
Paweł Szalak

Paweł Szalak

Dzień dobry,
dziękuję, że podzieliła się Pani swoją sytuacją — to bardzo trudne doświadczać takich zachowań ze strony bliskiej osoby. Postaram się trochę uporządkować to, co Pani opisała.

 

Zachowania Pani męża pod wpływem alkoholu — nadmierne zainteresowanie erotyką, zwiększona potrzeba seksualna, naruszanie Pani granic fizycznych, a także wulgaryzmy i brak poszanowania słowa „nie” — nie są czymś, co można tłumaczyć „tak już mam” czy „wszyscy faceci tak mają”. To są sygnały przekraczania granic i braku szacunku wobec Pani. Alkohol może nasilać pewne zachowania, obniżać hamulce i wpływać na impulsywność, ale nie jest usprawiedliwieniem dla braku kontroli czy agresji.

 

Warto też podkreślić, że fakt, iż rozmowy nie przynoszą efektu, a Pani granice są konsekwentnie ignorowane, to poważny sygnał alarmowy. Niezależnie od tego, czy Pani mąż uważa to za „normalne” — dla Pani jest to krzywdzące i nieakceptowalne.

 

Z psychologicznego punktu widzenia przyczyn takich zachowań może być kilka:

Alkohol obniża kontrolę nad impulsami i wzmacnia prymitywne mechanizmy działania (w tym popęd seksualny), mogą występować nieprzepracowane wzorce radzenia sobie z emocjami lub stresem (ucieczka w alkohol, pornografia), możliwe są też problemy w zakresie szacunku do partnerki i rozumienia pojęcia zgody.

Najważniejsze jednak w tej chwili jest to, jak Pani się z tym czuje i co może Pani zrobić, by zadbać o swoje bezpieczeństwo fizyczne i emocjonalne.
 

Jeśli mąż nie wykazuje gotowości do zmiany, warto rozważyć:
👉 rozmowę z psychologiem/psychoterapeutą dla własnego wsparcia,
👉 kontakt z organizacjami pomagającymi osobom doświadczającym przemocy (bo niestety przekraczanie granic, wyzwiska i zmuszanie do niechcianych kontaktów to forma przemocy),
👉 zadbanie o własne granice i bezpieczeństwo — być może przemyślenie, jakie są Pani dalsze kroki w tej relacji.

 

Proszę pamiętać: nie jest Pani winna takiemu zachowaniu męża, ma Pani pełne prawo do tego, by oczekiwać szacunku, poszanowania słowa „nie” i komfortu w relacji.

 

 

Pozdrawiam,

Paweł Szalak

3 miesiące temu
Wiktoria Pela

Wiktoria Pela

Cześć. 

Twoja relacja – zwłaszcza opisane przez Ciebie zachowania męża po alkoholu – budzi bardzo poważne sygnały ostrzegawcze, zarówno w kontekście nadużywania substancji, jak i granic, szacunku oraz przemocy seksualnej. 

Zaglądanie do filmów erotycznych, ściąganie ich – to może być objaw impulsywności, ucieczki od emocji...

Alkohol często zmniejsza kontrolę nad popędami, ale nie tłumaczy przekraczania granic drugiego człowieka.

Jeśli Twój mąż nie respektuje słowa „nie” i dotyka Cię intymnie mimo Twojego sprzeciwu – to jest to przemoc seksualna, nawet jeśli dzieje się w związku.

Prawa seksualne są jednoznaczne: nikt nie ma prawa dotykać Cię wbrew Twojej woli, nawet mąż.

Wyzwiska i agresja męża to klasyczna przemoc emocjonalna i próba zrzucenia odpowiedzialności na Ciebie za swoje zachowanie.

Używanie haseł typu „faceci tak mają” to racjonalizacja przemocy i nadużyć. To nie jest prawda i nie jest to „normalne” zachowanie. Jeśli nie da się z nim rozmawiać, a Twoje „nie” nic nie znaczy – to nie jesteście w partnerskiej, bezpiecznej relacji. To relacja, w której nie ma równowagi władzy ani przestrzeni na Twoje potrzeby. 

Warto w tej sytuacji przede wszystkim zadbać o siebie, nazwać to, co się dzieje w Waszej relacji: 

To nie „faceci tak mają”. To:

- nadużywanie alkoholu,

- brak szacunku do Twojego ciała i granic,

- przemoc emocjonalna i seksualna.

Zadaj sobie kilka pytań:

Czy czuję się bezpieczna w tej relacji?

Czy moje „nie” znaczy dla niego cokolwiek?

Czy mogę mówić o swoich uczuciach, nie bojąc się reakcji męża?

Czy chcę dalej tak funkcjonować?

Porozmawiaj ze specjalistą; psychologiem, psychoterapeutą

Twój mąż może nie chcieć się zmieniać, ale Ty możesz zacząć chronić siebie – przez terapię, zdobycie wsparcia emocjonalnego, zbudowanie planu działania.

Na koniec - seks w związku zawsze wymaga zgody. To, że jesteście małżeństwem, nie znaczy, że on ma prawo do Twojego ciała. Masz prawo czuć się szanowana, wysłuchana, bezpieczna. Masz prawo powiedzieć: "To mnie rani. To jest dla mnie za dużo. Potrzebuję pomocy."

 

Pozdrawiam ciepło. 

 

3 miesiące temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Droga Doroto,

 

nie wiem czy dobrze przeanalizowałam, ale zauważyłam, że jest to Twój trzeci wpis dot. trudności pojawiających się w Waszym związku i te trudności za każdym razem dotyczą czegoś innego. Czy dobrze myślę? Jeśli nie, to przepraszam za błędne wnioski. 

 

Jak często Twój mąż sięga po alkohol i w jakich ilościach?

 

Warto przypatrzeć się temu, czy mąż jest uzależniony od treści pornograficznych. Natarczywe oglądanie tego typu filmów może skutkować w dalszej perspektywie osłabieniem podniecenia w wyniku przyzwyczajenia się do takich obrazów oraz mniejszej satysfakcji z pożycia małżeńskiego. 

 

Bez względu na to, czy Twój mąż stosuje wobec Ciebie wyzwiska na trzeźwo, czy po pijanemu - nie ma znaczenia i nie jest to żadne usprawiedliwienie. Wnioskuję, że nie czuje wyrzutów sumienia z tego tytułu, a wręcz uzasadnia to stwierdzeniem "że faceci raczej tak mają". Moja odpowiedź: "Nie, w zdrowym związku opartym na szacunku faceci tak NIE MAJĄ". Odniosę się do banalnego stwierdzenia, acz bardzo ważnego: "Jeśli nie masz szacunku do samej siebie, nie oczekuj, że inni też go będą mieć względem Ciebie". Twój mąż przekracza coraz bardziej granicę w Twoją stronę i jak widzę starasz się być asertywna. Jednak On pewnie wie, że po kilku dniach wszystko wróci do normy / temat zostanie przemilczany / "dasz się udobruchać".  Domyślam się również, że chcesz go w jakiś sposób naprawić, zmienić. Jeśli tak, to zacznij tą zmianę od siebie. Zadbaj o siebie, zatroszcz się. Być może skorzystaj z konsultacji psychologicznych, aby wzmocnić swoją odporność psychiczną. 

 

Pozdrawiam,

 

Katarzyna Kania-Bzdyl

3 miesiące temu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Witaj!

 

Dziękuję Ci za szczerość i za to, że zdecydowałaś się o tym napisać, bo to niełatwy temat. Opisujesz sytuację, w której w zachowaniu Twojego męża łączą się różne trudne obszary: alkohol, przekraczanie Twoich granic, agresja słowna oraz seksualne zachowania pod wpływem alkoholu. Z psychologicznego punktu widzenia alkohol często znosi wewnętrzne hamulce i kontrolę, obniża samokontrolę impulsów, a u niektórych osób może potęgować potrzeby seksualne. Niestety, w takich stanach łatwiej też o agresję, lekceważenie cudzych granic czy brak szacunku dla drugiej osoby. W Twoim przypadku szczególnie niepokojące jest to, że mąż nie respektuje Twojego „nie”, a nawet reaguje agresją słowną, gdy odmawiasz. To już są zachowania przemocowe, bo każda relacja, także w małżeństwie, powinna opierać się na wzajemnej zgodzie i szacunku dla granic drugiej strony, także w sferze intymnej. To, że mąż tłumaczy swoje zachowanie tym, że „tak mają faceci” jest pewnego rodzaju próbą usprawiedliwiania się i przerzucania odpowiedzialności. Seksualność nie daje prawa do ignorowania odmowy partnera, a fakt, że takie zachowania nasilają się pod wpływem alkoholu, tym bardziej wskazuje na problem z kontrolowaniem impulsów.

Rozumiem, że próbujesz to zrozumieć i szukać w tym sensu, ale najważniejsze jest Twoje poczucie bezpieczeństwa i komfort psychiczny. Niestety rozmowy często bywają mało skuteczne, jeśli druga strona nie widzi problemu lub go nie chce dostrzec. Z takich zachowań może stopniowo rodzić się coraz silniejszy schemat przemocy emocjonalnej i seksualnej w związku. Warto, byś miała w głowie jedno: Twoje granice są ważne i masz prawo oczekiwać ich poszanowania, bez względu na to, czy mąż jest trzeźwy czy nie. Jeśli będzie Ci trudno sama to udźwignąć, a to bardzo trudne emocjonalnie dobrze byłoby poszukać wsparcia psychologa, który pomoże Ci nazwać, uporządkować i ocenić całą sytuację z troską o Twoje dobro i bezpieczeństwo. Masz pełne prawo do szacunku, spokoju i życia wolnego od przymusu, również w sferze intymnej. 

 

Z pozdrowieniami 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

 

3 miesiące temu
Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

Dzień dobry,
ważne jest, by pamiętać, że każdy ma prawo do szacunku, bezpieczeństwa i autonomii w związku, a brak zgody na bliskość powinien być zawsze respektowany, bez względu na okoliczności.
 

Alkohol może wpływać na zachowanie, obniżając zahamowania i zmieniając sposób, w jaki ktoś reaguje na bodźce. Jednak nie jest usprawiedliwieniem dla przekraczania granic, braku szacunku czy agresji—to są rzeczy, które wynikają z postaw, przekonań i nawyków danej osoby, nie tylko z samego spożywania alkoholu.


Proszę zadać sobie kilka pytań:

1. Czy czuje się Pani komfortowo i bezpiecznie w relacji z mężem na co dzień? Czy częściej odczuwa Pani spokój i stabilność, czy raczej lęk i napięcie?

2. Jak długo trwa ten problem i czy kiedykolwiek miała Pani poczucie, że mąż naprawdę szanuje Pani potrzeby i granice?

3. Co dla Pani oznacza słowo „partnerstwo” w związku? Czy obecne zachowania męża są zgodne z tym, czego Pani oczekuje od bliskiej relacji?

4. Jakie emocje budzi w Pani jego zachowanie? Czy czuje się Pani traktowana z szacunkiem i troską?

5. Co by powiedziała Pani komuś bliskiemu, gdyby opisał podobną sytuację? Jaką radę by Pani tej osobie dała?
 

Ważne jest, aby Pani nie była sama w tej sytuacji. Może warto porozmawiać z psychologiem, który pomoże Pani przeanalizować swoje uczucia, potrzeby i możliwe kroki. Być może także rozmowa z kimś bliskim pomoże Pani spojrzeć na tę sprawę z dystansu i poczuć wsparcie.
 

Ma Pani prawo do komfortu, szacunku i relacji opartej na wzajemnym zrozumieniu.

Martyna Jarosz

3 miesiące temu
Maria Sobol

Maria Sobol

Dzień dobry,

dziękuję, że podzieliła się Pani tak trudnym i bolesnym doświadczeniem. Widzę, że sytuacja, w której się Pani znajduje, jest bardzo obciążająca emocjonalnie i może budzić poczucie bezradności, zranienia i samotności. To, co Pani opisała, nie jest w porządku – szczególnie fakt, że Pani granice są przekraczane mimo wyraźnego sprzeciwu.

Warto powiedzieć to jasno: każdy człowiek ma prawo do tego, żeby jego „nie” było szanowane. Niezależnie od tego, w jakim stanie jest druga osoba – alkohol nie może być usprawiedliwieniem dla natarczywości, agresji czy braku szacunku.

To, że mąż reaguje w ten sposób – zarówno seksualnie, jak i słownie – po alkoholu, może świadczyć o różnych problemach, w tym również o trudnościach z kontrolą impulsów i emocji, uzależnieniu lub nieumiejętności budowania bliskości w zdrowy sposób. Jednak niezależnie od przyczyny, Pani uczucia i potrzeba bezpieczeństwa są absolutnie ważne i zasługują na wysłuchanie i ochronę.

Rozumiem, że próbowała Pani rozmawiać z mężem, ale nie przynosi to rezultatów. To naturalne, że może Pani czuć się zmęczona i sfrustrowana. W takich sytuacjach szczególnie ważne jest, by zadbać o siebie – swoje emocje, potrzeby i granice. Wsparcie terapeutyczne może być w tym bardzo pomocne – zarówno w nazwaniu tego, co Pani przeżywa, jak i w odnalezieniu dalszej drogi.

To, co Pani teraz czuje, ma znaczenie. I nie musi Pani przez to przechodzić sama.

 

Z życzliwością,
Maria Sobol,
psychoterapeuta

3 miesiące temu
Karolina Bobrowska

Karolina Bobrowska

Dzień dobry, dziękuję, że podzieliła się Pani swoją sytuacją. To, co Pani opisuje, to zachowania, które są nie tylko niekomfortowe, ale i naruszają Pani granice, a natarczywość po alkoholu i brak szacunku dla „nie” są poważnym problemem. Alkohol często obniża hamulce, ale nie usprawiedliwia braku zgody, czy agresji słownej. To, że mąż tłumaczy się stereotypem „faceci tak mają”, nie oznacza, że jego zachowanie jest akceptowalne czy normalne, ponieważ jest to przemoc seksualna. W zdrowym związku każda ze stron powinna czuć się bezpiecznie i mieć szanowane granice. Pani uczucia i granice są ważne i zasługują na szacunek. Jeśli czuje się Pani zagrożona, warto pomyśleć o własnym bezpieczeństwie i zadzwonić na telefony pomocowe, które zostały już tu Pani podane.

 

Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska
psycholog

3 miesiące temu
Aleksandra Wincz- Gajda

Aleksandra Wincz- Gajda

Pani Doroto, zachowania męża bezsprzecznie mają charakter agresywny, a ponieważ tak często się powtarzają również przemocowy. Nie ulega wątpliwości, że wszyscy faceci tak nie mają, że wyzwiska, nachalne obłapianie, zmuszanie do zbliżeń to przemoc seksualna. Rozumiem, że próbuje Pani wyznaczać swoje granice poprzez rozmowy oraz stanowcze "nie". Rozumiem też, że to nie działa i może powodować poczucie bezradności i zagubienia. 

Bardzo ważne jest, żeby w takiej sytuacji nie pozostawać samemu. Izolacja, zamykanie problemu tylko wzmocni to, co trudne, a także agresywną pozycję męża. Opisanie sytuacji to pierwszy krok do zmiany. Niestety, on sam w sobie nie wystarczy. Gorąco zachęcam do sięgnięcia po pomoc psychologiczną. Można zacząć od telefonu na całodobową Niebieską Linię 800 120 002, wizyty/ telefonu/ wiadomości do Ośrodka Interwencji Kryzysowej lub Centrum Zdrowia Psychicznego w Pani mieście. Jestem przekonana, że krok po kroku, będąc wzmocnioną jednocześnie profesjonalnym, jak i ludzkim wsparciem, można wypracować dla siebie korzystną zmianę.

 

Trzymam za Panią kciuki.

Aleksandra Wincz- Gajda

psycholog, psychoterapeuta

3 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Problemy w związku: zazdrość o przyjaciół, mieszkanie i potrzeba przestrzeni

Dzień dobry,

Ostatnio z moją partnerką mamy ciężki okres. Kupiłem mieszkanie i chciałbym, żeby się do mnie wprowadziła, ale ona twierdzi, że to za szybko (jesteśmy razem ponad rok). Ogólnie świetnie się dogadujemy, fajnie spędzamy czas.

Miałem dobrą koleżankę, o którą partnerka jest zazdrosna. Ona z kolei ma kolegę, który kiedyś za nią „latał” i chciał z nią być. Czasem wychodzą sobie grupką znajomych na piwo, a ja swoją znajomość z koleżanką musiałem zakończyć.

Mamy po 30 lat. Ona mieszka z siostrą bliźniaczką, która jest z facetem ponad 2 lata i nadal nie chce z nim zamieszkać. To mnie przeraża i boję się, że moja partnerka nigdy się do mnie nie przeprowadzi. Często kłócimy się o moją koleżankę, aż w końcu całkiem zerwałem z nią kontakt. Partnerka jednak pisze mi, że nie chce faceta, który nie szanuje jej lęków. Tylko że ja już ani nie piszę, ani nie spotykam się z tą koleżanką – po prostu chciałbym, tak jak ona, móc czasem wyjść paczką starych znajomych.

I tak się kłócimy. Ona mówi, że nie chce takiego związku, takiego faceta. W emocjach napisałem jej nawet, żeby oddała mi klucze od mieszkania. Wiem, że szczera rozmowa to klucz, ale co robić w takim wypadku?

Mam 30 lat, chcę mieć żonę i dzieci, a nie mieszkać sam i żyć nadzieją, że któregoś dnia ona nagle stanie w drzwiach z walizką. Po naszych kłótniach zdystansowała się. Czuję się wszystkiemu winny, jak zawsze. Coraz częściej wychodzi ze swoimi znajomymi. Ostatnio powiedziała, że nie musimy się widywać codziennie i że potrzebuje przestrzeni. Ale co to ma znaczyć? Przecież to nie brzmi dobrze… bo jeśli kiedyś zamieszkamy razem, będziemy widywać się codziennie.

Ja już naprawdę nie wiem, co mam robić.

Czuję się samotna. Beznadziejna. Zmagam się z niską samooceną i brakiem poczucia własnej wartości.
Czuję się samotna. Beznadziejna. Zmagam się z niską samooceną i brakiem poczucia własnej wartości. Boję się iść do pracy. Że sobie nie poradzę, że będę wyśmiana, nielubiana... Raz z pracy zostałam zwolniona. Bo domagałam się by szef dał mi w końcu umowę, a nie tak bez pracowałam przez kilka miesięcy. To mnie zwolnił z dnia na dzień. Strasznie to zniosłam. Potem pracowałam na siłowni jakiś czas, ale natłok pracy, gdzie ciężko mi się było skupić. Plus głupie teksty osób na siłce i konkurencja sprawiały, że nie mogłam znieść tego psychicznie. Wracałam do domu i płakałam, że się wygłupiłam albo że coś źle zrobiłam, powiedziałam, że coś mi nie wyszło. I odeszłam. Ciągle porównuje się do innych dziewczyn, że są ładniejsze, pewne siebie, mają super znajomych, partnerów, wiedzą czego chcą od życia, są zabawne, ja się czuję nudna osoba. Nawet wśród znajomych jak się z kimś spotykam, nie jest zabawnie. Nie śmiejemy się. Faceta też nie mam. Uwolniłam się z toksycznego związku, gdzie na koniec tez usłyszałam, że jestem nie dobra, i coś, że mną nie tak. Skończyłam studia, ale nie czuje się dobrze w swoim kierunku, mam 31 lat. I nie wiem, co chce robić w życiu, czuję, że się nie nadaje. Że zmarnowałam sobie życie. Przytłacza mnie to wszystko... Źle mi jest.
Żyję w toksycznym związku, mam syna z tego związku. Nie chcę dłużej tego związku ponieważ niszczy mnie psychicznie,
Witam, Żyję w toksycznym związku, mam syna z tego związku. Nie chcę dłużej tego związku ponieważ niszczy mnie psychicznie, leczę się psychiatrycznie. Dzisiaj mi napisał, że chce sobie życie odebrać. Już nie wiem co powinnam zrobić, martwię się.....
TW: samouszkodzenia. Jak radzić sobie z powracającymi problemami emocjonalnymi i jedzeniowymi

TW: samouszkodzenia

 

Kilka lat temu rodzice mieli gorszy czas i często się kłócili. Z Czasem zaczęłam myśleć, że to moja wina. Czułam się kompletnie sama, nie miałam zbyt wielu przyjaciół. Wolałam przebywać w szkole, niż w domu chciałam od tego wszystkiego uciec, a nie miałam na nic siły. Do tego dochodził stres ze szkoły i nie umiałam sobie radzić, zaczęłam się ciąć, dawało mi to chwilę ukojenia. Ból fizyczny zastępował ból psychiczny. Zaczęłam też jeść mniej albo wcale przez swój wygląd. Jestem bardzo wrażliwa, co myślę, że sprawiło, że tak łatwo straciłam chęci do życia. Potem było trochę lepiej, jednak wciąż nie idealnie. Znalazłam przyjaciół, którzy trochę mi pomogli, jednak też miałam z nimi problemy. Teraz niby jest dobrze, ale lekkie podniesienie głosu sprawia, że mam łzy w oczach. Problemy z jedzeniem wróciły jednak nie jest tak źle, jak było przedtem. teraz mam wspaniałych przyjaciół i prawie chłopak oraz cudowny kontakt z rodzicami. Nie wiem, dlaczego to wraca. Strach przed tym, że zrobię coś źle i ich stracę. Zawsze uważam się za gorszą od nich, mimo że oni nie dają mi powodów, by się tak czuć. Czym może być spodowdany ten powrót złych myśli?

Nie jestem pewna czy chcę kontynuować małżeństwo. Zakochałam się w innym, który daje mi to, czego mąż nie dawał.
Z mężem jesteśmy małżeństwem 8 lat, razem już 14. Mamy dwójkę dzieci. Wydawało się, że jesteśmy dobrani idealnie. Ceniliśmy sobie te same wartości. Nigdy nie obrażaliśmy się słowami. Ale zawsze w naszym małżeństwie zdarzały się okresy "milczenia", kilkudniowe, kilkutygodniowe, a nasz rekord to dwa miesiące. Wcześniej zwykle to ja próbowałam przerwać ten "gniew" między nami. Kończyło się po 10 min rozmowy, gdzie mąż przyznawał, że faktycznie popełnił błąd, ale potrzebuje po prostu więcej czasu na przemyślenia. Od jakiegoś czasu zrezygnowałam. Nie próbowałam zaczynać rozmowy. A jak dochodziliśmy do jakiegoś porozumienia, podkreślałam mu, że to milczenie nas zabije. Niedawno kolega wyznał mi miłość. Mimo że odpierałam tę znajomość, jak tylko mogłam, zaangażowałam się, zakochałam. On dał mi to, czego od męża nie miałam: uwagę, czułość, zainteresowanie. Myślę bardzo poważnie o rozstaniu. Ale mąż nie chcę przyjąć tego do wiadomości. Twierdzi, że mnie kocha, że się zmieni, że już nie będzie milczał. A ja powinnam myśleć o rodzinie, o dzieciach, o domu, do którego za chwilę mamy się przeprowadzić, a który kosztował nas ogromnie dużo wysiłku. Jak ja mam czelność rozbijać rodzinę, bo przecież on poświęcił dla mnie wszystko. Podkreślam mu, że go nie kocham, ale on uparcie twierdzi, że zostałam tylko "omamiona" przez kolegę, że moje uczucie wróci, tylko musimy się oboje o to postarać, pójść na terapię itp. Boję się wyznać mu prawdę, bo jak sam twierdzi, jest załamany, nie widzi sensu życia. Po prostu boję się, że może targnąć się na swoje życie. Dodam, że byliśmy już u psychologa. Terapia par na razie nie ma sensu, bo ja nie jestem pewna, czy chcę związek kontynuować.
Transwestytyzm jako życiowa tajemnica: zmagania, wyzwania i relacje
Dzień dobry, Piszę z powodu wew. potrzeby wygadania się, podzielenia się swoim problemem. Nie mam komu się zwierzyć, zasięgnąć porady (wstyd).. Mam 30+lat i jestem transwestytą. Nikt o mnie nie wie, rodzina czy partnerka. Transwestytyzm uważam za największą tragedie swojego życia.. Zaczęło się to u mnie już w okresie szkoły podstawowej. Byłem wychowywany tylko przez kobiety, matkę i babcie. W domu nie było męskiego wzorca. Bardzo mnie ciekawiło jak matka czy babcia się malują, i tak to się od tego zaczęło. Od podglądania ich podczas robienia makijażu. Szybko nastąpiły moje pierwsze próby w tej materii. Bardzo mi się to spodobało i mimo młodego wieku 8/10+ miałem poczucie, że jest to coś na tyle osobliwego, że nikomu o tym nie mówiłem po prostu wstydziłem się tego. Z matką ani myślałem rozmawiać, nadużywała alkoholu, mówiąc wprost jest alkoholiczką z dosyć paskudnym charakterem. Już wtedy wiedziałem, że jestem z tym sam.. Lata mijały, przyszedł okres dojrzewania i doszły ubrania. W okresie gimnazjum pojawił się w tym wszystkim silny motyw fetyszu, który to wszystko napędzał i wszechobecne poczucie obrzydzenia do samego siebie. Miałem próby wyciszenia potrzeby do przebierania się, czy zobaczenia się choć na chwilę w damskiej wersji, jednak długo nie udawało mi się wytrzymać, najdłużej udało mi się wytrzymać ok. 2 lata. Potem wszystko wracało z nasilonym skutkiem. I tak jakoś żyłem.. Trochę podrosłem, motyw fetyszystyczny odszedł jednak jakaś wewnętrzna potrzeba przebrania się, czy pomalowania pozostała. Niesamowicie mnie to wycisza, daje poczucie jakiegoś wew. spełnienia (Nie myślę o zmianie płci, lubię swoje ciało) Z biegiem lat zacząłem to traktować jako hobby. Problemem jest to, że jest to moja życiowa tajemnica, żyję w związku, mam dziewczynę, już kupę czasu jesteśmy razem.. Jest mi wstyd przyznać się przed nią, że mam czasem taką potrzebę. Że było to kiedyś u mnie na tle fetyszystycznym (chociaż kiedys pytała czy mam jakieś fantazje czy fetysze).. Boję się jak to odbierze, transwestytyzm raczej nie jest dobrze odbierany. Sama nazwa dla wielu ma negatywny wydźwięk. To nie tak, że robię to w jakiś "ordynarny" sposób, że wyglądam jak zboczeniec. Staram się trzymać jakiś poziom, z biegiem lat, nabrałem sporo umiejętności w temacie charakteryzacji. Uważam, że mam dobrze wypracowany wizerunek, bardzo dużo serca i duszy w to wkładam..potrafię ucharakteryzować się na naprawdę ładną kobietę. Myślę, że na ulicy mało kto by się połapał. Jednak nie jest to coś, co po winno być powodem do dumy, zwłaszcza przed swoją dziewczyną. Męczy ciągłe myślenie o ewentualnym nakryciu.. Na każdym kroku mam obawę czy moje rzeczy (ciuchy, kosmetyki itd.) nie zostaną przypadkiem znalezione, lub czy nie zostanę przyłapany jak będę w pełni ucharakteryzowany. Już dawno chciałem o tym powiedzieć, o sobie co we mnie siedzi. Moja dziewczyna jest tolerancyjna, ale mamy skrajnie różne charaktery. Ja jestem spokojną, raczej wycofaną osobą ( introwertyk). Więc jakby nas opisać to chyba tylko jako ogień i woda. Nie mam pojęcia co robić. Obawiam się czy moje wyznanie nie obróci się przeciwko mnie.. kiedyś już się sparzyłem wyznając jedna sprawę.. Wiadomo, że ludźmi targają różne emocje, boję się czy to nie będzie co rusz "wypływać" przy jakiś nieporozumieniach czy kłótni. Niby potrafię z tym żyć, ale czuję się że jestem pod ścianą, że stąpam na krawędzi, że prędzej czy później wpadnę.. a co gorsze już sam nie wiem. Robiłem rozrachunek "za i przeciw" za każdym razem wychodzi więcej negatywnych pkt. Może to przez strach sam się nakręcam i kreślę, same najgorsze scenariusze, albo zaczyna działać instynkt samozachowawczy. Nie wiem już co robić, zle się czuje wobec mojej dziewczyny. Boje się, że moje wyznanie mocno się na niej odbije, mam poczucie, że nie mam prawa jej tym obarczać, burzyć jej spokoju zwłaszcza po tylu latach..
Moja partnerka choruje na zaburzenia odżywiania-bulimię, problemy z samoakceptacją, depresję. Raz jest lepiej, a raz gorzej.
Jestem z moją partnerką od kilku lat, jesteśmy zaręczeni. Cały nasz związek to pasmo wzlotów i upadków. Moja partnerka choruje na zaburzenia odżywiania-bulimię, problemy z samoakceptacją, depresję. Raz jest lepiej, a raz gorzej. Kiedy jest lepiej, jest najcudowniejszą osobą pod słońcem, szczerym złotem i promykiem. Ale zdecydowanie częściej jest kupką nerwów, zamkniętą w sobie. Obraża się o nic, nie komunikuje, mam wrażenie, że manipuluje... Nie wspiera mnie w codziennych obowiązkach. Czuję się od jakiegoś czasu szalenie samotny w związku, wszystko kręci się wokół jej emocji, natomiast ja jestem niezauważalny. A jest mi strasznie ciężko dźwigać to wszystko w pojedynkę. Nie mogę liczyć na wsparcie, zaniedbałem siebie o swoje pasje... Dotarło do mnie, że żyję z nią jedynie dla tych pojedynczych pięknych momentów, czekając na nie i pielęgnując, gdy się pojawiają. Obietnice zmiany pojawiały się wielokrotnie, za każdym razem to samo. Jestem cholernie zmęczony, podjąłem decyzję o rozstaniu, bo chcę zawalczyć o siebie. ALE boję się jej zostawić samej, wiedząc, że ma skłonności autodestrukcyjne, praktycznie nie ma rodziny i przyjaciół. Ma tylko mnie. Nie wiem, jak poradzić sobie z tymi strasznymi wyrzutami sumienia? Czuję się, jakbym ją porzucał. Ale przecież mam chyba prawo do bycia szczęśliwym? Potrzebuję pomocy, jestem w fatalnym stanie psychicznym, czuję się za nią odpowiedzialny i wiem ,że byłbym gotów żyć tak już zawsze poświęcając siebie w imię miłości.
Proszę o pomoc - życie niepoukładane, zaniżona samoocena, konflikty i brak wsparcia w innych
Nie rozmawiam z ludźmi, wręcz się stresuję, nie mam życia poukładanego, bo nie mogę znaleźć odpowiedniego faceta, znajomi uciekają ode mnie i jest brak kontaktu, z rodziną się kłócę i nie znajduję rozwiązania, na domiar złego przejmuje się wiekiem, wagą swoją i tym, że nie czuję się atrakcyjna i boję się być sama do końca życia, a jeszcze stres, bo egzamin w szkole mam bardzo ważny w maju i nie wiem czy sobie poradzę . Co mam robić ?
Lękowy styl przywiązania - czy go mam? Spowodował zerwanie związku.
Wydaje mi się, że mam lękowy styl przywiązania, odczuwam bardzo dużą zazdrość i dyskomfort kiedy mojej dziewczyny nie ma obok i mam wielką potrzebę kontrolowania jej, przez co ze mną zerwała. Gdy byłem młodszy moja mama bardzo różnie reagowała na negatywne wiadomości ze szkoły, czasem mówiła, że nic się nie dzieje, a czasem potrafiła na mnie krzyczeć, doprowadzało to do sytuacji, w których przyprowadzałem ze sobą do domu znajomych i wtedy mówiłem jej, że np. dostałem złą ocenę, bo wiedziałem, że wtedy nie będzie krzyczeć. Była też bardzo kontrolująca, dopóki nie skończyłem 18 roku życia zawsze musiałem jej pisać kiedy wychodzę, z kim i gdzie kiedy wrócę, a jeśli na spotkaniach zmieniliśmy miejsce, w którym byliśmy, musiałem ją o tym informować. W czasie tych spotkań też średnio co 2h pisała do mnie czy wszystko dobrze. Teraz zauważyłem, że zachowuje się bardzo podobnie w stosunku do mojej byłej już partnerki. Chciałbym wiedzieć jak sobie z tym poradzić, jak wytłumaczyć to mojej byłej dziewczynie, że nie robię tego specjalnie.
Witam, mam pewien problem otóż, od długiego czasu nie obchodzi mnie nic wokół
Witam, mam pewien problem otóż, od długiego czasu nie obchodzi mnie nic wokół, nie potrafię się cieszyć i wszystko jest mi obojętne. Mam wrażenie, że nie posiadam uczuć, mam ciągłą pustkę w głowie. Nie potrafię prowadzić żadnej konwersacji z ludźmi, czuję się zacofany i nie ma to dla mnie sensu. Czasami myślę, że każde moje wypowiedziane zdanie (jeżeli już coś powiem, bo w większości mnie zatyka i mam totalną pustkę), jest nielogiczne, i powiedziane, żeby tylko odpowiedzieć. Męczy mnie rozmowa. Wydaje mi się, że jestem po prostu pusty. Dodam tylko, że mam 19 lat. Chciałbym żyć jak każdy normalny nastolatek, mieć znajomych, energię i cieszyć. Czuję się, jakbym w ogóle nie uczestniczył w życiu, tylko egzystował, a to bardzo męczy.
Jak radzić sobie z problemem zazdrości wstecznej w związku i poprawić komunikację

Dzień dobry, mam pewien problem, a raczej taki którego sama nie zauważam. Jestem z partnerem od ponad roku, na ogół dobrze się dogadujemy, kochamy się, wszystko idzie w dobrym kierunku, jednak czasem pojawiają się pewne problemy, jak w każdej relacji. Pół roku temu zaczął się u niego problem z zazdrością wsteczną, która ingerowała w jego humor, samopoczucie, ogólnie na codzienne życie. Starałam się go bardzo wspierać, dużo wysłuchałam, starałam się zrozumieć, ale dzisiaj dostałam pewną przykrą informację. Że przez ten cały czas nie zrobiłam nic, co by go podniosło na duchu. Czasem dostaje zażalenie odnośnie tego, ze nie czuje się chciany i pożądany w relacji… Ja na ogół jestem typem osoby spokojnej, trochę samotniczka. Wydaje mi się, że jego problemy są troszkę przesadne i że jest dobrze, tak jak jest. Ale skoro jesteśmy w relacji, to chodzi w niej o kompromisy i zrozumienie dlatego starałam się coś zmienić, żeby było lepiej, ale niestety wciąż słyszę ten sam zarzut. Nie wiem, w czym może być problem. Bardzo go kocham, chce z nim być, wspierać go, ale wydaje mi się, że czasem nie umiem i zawodzę bardzo na każdej płaszczyźnie

Lęk przed bliskością i zaangażowaniem - co może mi pomóc?

Mam problem z lękiem przed bliskością i zaangażowaniem, co bardzo utrudnia mi budowanie relacji. Za każdym razem, gdy ktoś się do mnie zbliża, czuję zagrożenie i mam ochotę się wycofać. Wiem, że takie zachowanie blokuje mój rozwój emocjonalny i uniemożliwia tworzenie trwałych więzi. Chciałbym lepiej zrozumieć, skąd bierze się mój lęk?

Przez kłótnie, które wynikały z nadmiernego przywiązania partnera_ki do matki, zakończyliśmy związek. Ja kocham nadal, ale jest mi ciężko.
Niedawno zostałam porzucona po wieloletnim związku, ze wspólnym mieszkaniem. Mam potworne wyrzuty sumienia, bo uczucia drugiej osoby wygasły przez kłótnie, które prowokowałam (raz na kilka miesięcy). W naszym związku istniały problemy - matka osoby, z którą byłam, nie akceptowała naszego związku, nie miałam z nią kontaktu, czułam się wymazywana. Jednocześnie osoba, z którą byłam wspomagała matkę finansowo, szły na to co miesiąc spore sumy, duży był też nakład czasu poświęcany pomocy matce, co zaczęło negatywnie odbijać się na związku - czułam się główną odpowiedzialną osobą za prozę życia, dom. Do tego dochodziły spięcia związane z finansami, czasem na szukanie pracy, obowiązkami, spóźnianiem się itd, bo relacja z matką była bardzo absorbująca dla drugiej strony. Zaznaczę, że w naszym życiu często były imprezy, upijanie się raz na kilka miesięcy. I właśnie w takim stanie wybuchłam - krzyczałam, byłam złośliwa, krytykowałam i raniłam osobę, z którą byłam, mówiłam słowa, których nigdy bym na trzeźwo nie wypowiedziała - wtedy wychodziły ze mnie frustracje związane z całą sytuacją. Druga strona była bardzo wrażliwa, płakała, przeżywała to. Próbowałam z tym walczyć, ale nie wychodziło. W końcu stwierdziłam, że jedyną metodą będzie zupełne zaprzestanie picia. Ale druga strona nie chciała tego - po kłótniach na jakiś czas nie było alkoholowych wyjść, ale później zdarzało się, że sama namawiała mnie na alkohol. Bardzo kocham tę osobę. Bardzo cierpię, bo wiem, że to przez moje wybuchy zniszczyłam jej uczucia. Jest bardzo wrażliwa. Wiem, że nie mamy już szansy - prosiłam o nią, prosiłam o pójście na terapię, rozwiązanie problemu jej trudnej relacji z matką i mojego z wybuchami. Jednak druga strona nie kocha już - przez moje kłótnie. Poza kłótniami starałam się być dobrą partnerką - dbałam, byłam opiekuńcza, starałam się stworzyć ciepły dom. Czy jest możliwe żeby kłótnie były powodem całkowitego rozpadu uczuć drugiej strony? Ja kocham nadal, mimo że wyszły na jaw kłamstwa, również finansowe, że sytuacja rodzinna osoby, z którą byłam, była dla mnie niesamowicie trudna.
Jak radzić sobie z brakiem wsparcia od partnera w opiece nad dzieckiem

Witam, mam problem z partnerem. Ogólnie dobrze się rozumiemy i znamy już dłuższy czas, mamy razem dziecko. Problem polega na tym, że on niby się cieszy, że jest ojcem, ale w ogóle mi nie pomaga. W domu nie miał żadnych obowiązków, jest jedynakiem, wszystko robiła za niego matka. Nie ma poczucia obowiązku, wraca z pracy, siedzi na internecie, niby coś tam robi albo wychodzi z domu niby do swojego ojca i znika na 2-3h a jak wraca, twierdzi, że przecież krzywda mi się nie stała, że zostałam sama. I tak w kółko, chociaż proszę go o pomoc, nie otrzymuje jej. Mało tego jeszcze ją muszę ogarniać każdą nadobniejszą rzecz w domu, a on potem i tak powie mi, że tylko siedzę w domu i bawię się z dzieckiem. A ja mam na głowie wszystko dziecko, dom, zakupy, naprawy, samochód, rachunki, do tego dochodzi wspólny biznes, jakieś sprawy typu ubezpieczenia, jego widzimisię, czyli jak czegoś ode mnie chce (a chce bardzo często) to dzwoni, prosi i wymaga. Próby rozmowy nie działają, próbowałam i prośbą i groźbą i czynem zmusić go do myślenia, że ja nie jestem sprzątaczką i służąca, a dziecko jest wspólne. Czasem nawet wydawało mi się, że już zrozumiał i na jakiś czas się zmieniał, ale wystarcz,y że ktoś mu zaproponował wyjście z domu np. tesciu zawoła go na chwile do warsztatu i już na 3h zapomnina, że ma dziecko i że mieliśmy ją kąpać (jest jeszcze malutka). I ją znowu zostaje sama. Potem przestałam robić dla niego wszystko, efekt jeszcze gorszy, bo chodził obrażony, nie odzywał się do mnie. Najgorsze, że on w ogóle mnie nie słucha i mam wrażenie, że jestem dla niego darmową nianią i pomocą domową. Moje zdanie jest totalnie dyskryminowane i niestety, ale bardziej słucha matki i koleżanki z pracy niż mnie. Nawet w kwestii wychowania dziecka na mnie spada cały ciężar, nie przejmuje się, jak sobie daje rade i jakie mam zasady, ale wystarczy, że któraś z nich powie ze np.mam nie dawać jej truskawek, to on od razu się odpala, że mam tego nie robić, bo ona powiedziała. Albo najgorzej jak ustalamy wspólnie jakieś reguły, typu zakaz całowania dziecka, ale jak jego matka to robi, to już się nie odezwie i to mu nie przeszkadza, bo ona po prostu się cieszy I ona taka jest a ja muszę to akceptować. Jego matka mnie też bardzo pomija w kwestii macierzyństwa, córka zawsze jest bardziej podobna do tatusia, na wycieczce była z tatusiem, tatuś ją będzie nosił, patrzy na tatusia itd. A o mnie do dziecka mówi, że ją szarpie (jak załamałam jej rękawiczki i kwiliła), że na mnie jest zła, że jej nie noszę tylko siedzi w bujaka, ale zaraz przyjdzie tatuś i będzie nosił. Mówiłam mu, ze mam z nią problem, do tego nas nachodzi, wchodzi mi do pokoju, kiedy jestem rozebrana, dokucza mojemu dziecku aż płacze, chociaż ona myśli, ze tylko ją dotyka a płacze przeze mnie, bo jej dałam smoczka, kłamie, że nie otwieram jej drzwi, jak ktoś ma do nas przyjść np.znajomi przychodzą raz na 2 miesiące, to nagle ona jest u nas kilka dni i kilka razy pod rząd, a potem wcina ją na tydzień byle by nie było tak że ktoś widział małą a ona nie bo nie może tego znieść. Oprócz tego próbowała dawać jej jakieś jedzenie niedostosowane do wieku na szczecie ciotka partnera interweniowała. Ale on nie widzi problemu,ja mam być miła i akceptować to co ona robi bo ona ma problemy emocjonalne, bo małżeństwo jej i jej męża się nie udalo (w sensie z teściem się im nie układało nigdy) I ona się cieszy z wnuczki .Jednoczesnie nie mogę robić co uważam za słuszne przy moim dziecku ale pozwalać na to matce bo ona się po prostu cieszy.Koelzanka jeszcze ją j jego podpuszcza że ona robi dobrze i nie widzi nic złego w jej zachowaniu.Mysle że największym problemem nie jest ona sama tylko moj chłop który nie potrafi postawić granic.Ona mu nawet ciuchy wybierała i nadal wybiera i też nic w tym złego nie widzi.Cale życie przekraczała wszelkie jego granice i myśli że moje też może a on jej na to przyzwala.Jednoczesnie wychowała go na Pana domu któremu wszystko się należy i mam mu usługiwać i jest oburzona że ją od niego wymagam pomocy i powrotu do domu a potem myali i rozpowiada wszystkim jak to on się nie zajmuje córką.Co do głupich zdjęć nawet jest problem bo robiąc dziecku zdjęcia rozsyłam po rodzinie ale jak nie wyślę do jego matki to już ma problem,przecież to nie mój obowiązek,sam może to zrobić ale nie bo ja wychodzę na tą złą że jestem dla niej złośliwa a ona się tak cieszy.Duzo jeszcze było takich sytuacji nienormlanych.Najbardziej mnie nie denerwuje ona tylko on że się nie postawi i choć raz nie stanie po mojej stronie.Przeciez ją mu nie każe wybierać ani się kłócić wystarczy żeby jej powiedział wprost żeby tego czy tego nie robiła albo się tak nie odzywała do mnie.Co do pomocy też nie wymagam nie wiadomo czego chce tylko jechać na zakupy o innej porze niż 19/20 i żeby on zajął się na ten czas dzieckiem.Nie wiem jak mam na niego wpłynąć tak jak mówię żadna rozmowa nie przyniosła skutku.Juz nawet mi powiedział że ją to wiem co mu siedzi w glowie i znam się na ludziach(chodziłam do szkoły o profilu pshchologicznym)I stwierdził że mam rację a za dwa dni znowu zostałam sama z chorym dzieckiem i jeszcze stwierdził że to ze mną jest problem i że nie jest mu przykro jak mnie traktuje.Ja też przez tą całą sytuację jestem zła,rozdrażniona,złośliwą i sarkastyczna bo już nie daje rady.Nie chcę się podporządkowywać i być wiecznie sama,nie chce żyć na czyjeś dyktando i dać się dyskryminować jednocześnie dając z siebie wszystko dla dziecka.Dodam że jego ojciec też wie jaka jest jego matka i jak go wychowała i dużo razy stawał po mojej stronie.Bardzo proszę o rady jak to ugryźć albo jak przestać się tym PR,ejmowac

Jak zerwać toksyczny kontakt z przyjaciółką po 9 latach znajomości?

Dzień dobry,

Mam problem, chcę zerwać kontakt z moją przyjaciółką. 

Znam ją 9 lat i jest to trudne, bo obie się ranimy nawzajem. 

Ja zaczęłam, niestety nie schowałam języka za zębami i się wyglądałam. Bardzo mi było przykro z tego powodu i ją przepraszałam, ale od tego momentu się wiele zmieniło i się kłócimy cały czas. Ona też mnie rani, nie chce się zmienić, choć ja się zmieniam - tak mi się wydaje. 

Czy ja dobrze robię, że ja chce zerwać z nią kontakt ?

Zdrada żony: Jak radzić sobie z emocjami i odbudować związek?
Moja żona zdradziła mnie tydzień temu po kilku dniach porozmawiałem z nią o tym co dalej i jak to dalej ma wyglądać, doszliśmy do zgody jeśli chodzi o to żeby spróbować odbudować naszą relacje. Zgodziłem się na terapię psychoterapeuty po pierwszej wizycie wspólnej psycholog stwierdziła, że najpierw powinniśmy popracować nad sobą, bo widzi w nas obojgu wiele rzeczy do naprawy. Po tych wydarzeniach nie powiem zbliżyliśmy się z żoną bardziej ale też ja stałem się bardziej nerwowy, bo przychodzą do mnie złe myśli. Dzisiaj nastąpiła dziwna sytuacja żona poprosiła mnie czy może wszystko sobie wyjaśnić z tą osobą która mnie zdradziła, myśl o tym że będzie z nią znowu w jakimś kontakcie zirytowała mnie. Czy uważacie ze to jest normalne zachowanie ze strony żony i co ja mam na tym miejscu robić. Żona na każdym kroku mówi, że żałuje i mnie kocha i chce dalej się starać ale nie wiem już sam co o tym wszystkim myśleć. Kolejną wizytę u psychologa mam za 4 dni do tego czasu nie dam sobie z tym radę liczyłbym na pomoc. Pozdrawiam
Relacja tak ważna, że aż powoduje u mnie napięcie i trudności. Uzależnienie emocjonalne.

Mam problem z uzależnieniem emocjonalnym od znacznie starszej koleżanki. Dała mi matczyne uczucia i wsparcie, których od matki nie dostałam. Gdy długo się nie odzywa albo nie lajkuje mi relacji na fb czuję strach, że na mnie obrażona albo, że kontakt właśnie się zrywa, gdy odpisuje lakonicznie również jest mi cięzko. W trudnych momentach kontakt jest intensywny np problemy w pracy czy pobyt w szpitalu, czasem na siłę wymyślam problem byle tylko mieć ją blisko. Był moment gdy chyba za mocno ją przytłoczyłam i trochę mi swojego powiedziała, co mnie zraniło, niemniej jednak dalej obie strony chciały kontynuować znajomość. Gdy się nie odzywa czuję smutek, bóle głowy, nawet zaburzenia snu, bardzo cierpię. Chcę się z nią spotkać na mieście na kawie, ale nie wiem jak zareaguje i czy sie nie pogniewa, więc wole sie nie wychylać z tym, czekam na jej ruch...Aczkolwiek nieraz podkreślała, że na jej wsparcie zawsze mogę liczyć, tylko wiadomo, nie chcę tego nadużywać. Nie umiem sobie z tym poradzić, relacja dla mnie ważna a jednocześnie pełna napięcia.

Moja przyjaciółka jest z facetem, którego my z narzeczonym nie lubimy
Witam  Moja przyjaciółka jest z facetem, którego my z narzeczonym nie lubimy,  tym bardziej mieliśmy sporą spinę. Para zarzuca narzeczonemu, że opowiadał o przyjaciółce niestworzone rzeczy, gdzie to nieprawda, bo rozmawiałam z narzeczonym. Będąc na wspólnej imprezie, tamten facet podleciał do mojego faceta z tekstem czy mu nie wyje**ć. Po rozmowie przed salą tamtemu odwaliło i zaczął z ręką iść na mnie. Stwierdziliśmy, że tego sporu już nie zażegnamy. Zbliża się nasze wesele, wypadałoby zaprosić przyjaciółkę, ale mój facet powiedział, że nie ma opcji, żeby jej facet był u nas. Bo nie będzie groził mu czy przede wszystkim mi. Zresztą tamten Pan nie ma sobie nic do zarzucenia i nie twierdzi, że źle zrobił. Powiedziałam przyjaciółce, że jeżeli byłaby gotowa przyjść sama, miejsce na nią czeka. Ona oczywiście (zrozumiałe) stanęła po jego stronie i stwierdziła, że skoro mój facet tak decyduje, to ona mi życzy, "zajebistego życia" z nim i udanego małżeństwa. I że nie ma, co dalej ciągnąć takiej beznadziejnej relacji. Jestem tym faktem bardzo załamana. Każdy mi prawie mówi, żebym w końcu zajęła się sobą. Co uważacie? 
Panicznie boję się, że partner mnie zdradzi. Lepszy kontakt utrzymuje z koleżankami.

Jestem w związku z partnerem od 10 lat z półroczną przerwą. 

Mam paniczny strach, że partner mnie zdradzi. Utrzymuje kontakt z koleżankami, piszą przez komunikatory społeczne. Widujemy się na weekend tylko. W ciągu tygodnia napiszemy sobie parę wiadomości: dzień dobry, jak się czujesz, czy wszystko ok. Z koleżankami partner potrafi pisać cały dzień. Na tym podłożu mamy cały czas spięcie, awantury. Partner myśli o rozstaniu, bo ja go ograniczam, kontroluję - to tylko pisanie, nie zdradza mnie -> tak się tłumaczy. Jestem na załamaniu nerwowym, co robić, co myśleć, jak postępować?

Co mogę zrobić w sytuacji, gdzie mój chłopak ma wręcz zbyt bliską relację ze swoją mamą? Jest to dla mnie znaczna przesada.
Witam serdecznie, Od jakiegoś roku mam chłopaka i mam problem z tym, jaką ma relację ze swoją mamą, wcześniej też byłam w różnych związkach i nigdy nie doświadczyłam tego problemu. Sytuacja wygląda tak, iż mamy do siebie około 130 km, więc mamy możliwość widzieć się tylko w weekendy i tu zaczyna się problem, gdyż czasami zdarza się tak, że widzimy się tylko jeden weekend albo wcale, ponieważ jego mama ciągle czegoś od niego chce nawet wiedząc, że ma przyjechać do mnie. Czasami mój chłopak mówi mi, że nie wie czy zobaczymy się w weekend, ponieważ nie wie jakie plany ma jego mama ( nie chcę żeby każde nasze spotkanie było uzależnione od jego matki i jej planów a często tak właśnie jest)... Dodam, że nie jest on jedynakiem, ma jeszcze siostrę, choć, jak twierdzi, nie może na nią liczyć a mam wrażenie, że na niego spadła cała odpowiedzialność, gdyż z tego co wiem jego rodzicom nie układa się w małżeństwie i jego matka nie może liczyć na swojego męża, czasami mam wrażenie, że bardziej niż jak syna traktuje go jak partnera... Ostatnim razem nie zobaczyliśmy się dlatego, iż jego matka chciała jechać i kupić sobie garnki... czasem mam wrażenie, że robi to specjalnie, żeby zepsuć nasz związek, ale najgorsze jest to, że on albo nie chce tego widzieć albo tego nie widzi. Często bywają również sytuacje, że gdy rozmawiam z nim przez telefon jego mama akurat wtedy coś od niego chce albo pogania go, żeby kończył albo przychodzi do niego z mało istotnymi rzeczami i go zagaduje co bardzo mnie irytuje... Mam wrażenie, że mają bardzo bliską aż toksyczną relację, o ile rozumiem mieć bliską relację ze swoją mamą, bo sama taką mam o tyle tu wydaje mi się to dziwne, że 26 letni chłopak spędza tyle czasu z mamą, bardzo często rozmawia z nią przez telefon, mam też dziwne wrażenie, że cały czas o niej mówi, a jak już jest u mnie to ona ciągle do niego pisze, dzwoni, wysyła mu jakieś rzeczy, chociaż wtedy on nie jest na każdy jej telefon i zdarza się tak, że potrafi nie odpisywać albo nie odbierać, dlatego tym bardziej tego nie rozumiem. Czuję, że jestem na drugim miejscu i gdyby miał wybierać to wybrałby swoją mamę, czuję, że jeżeli nie zrobię czegoś z tą sytuacją to ten związek niedługo się zakończy... Próbowałam mu dyskretnie sugerować, że mi to przeszkadza, ale on na to nie reaguje. Nie wiem jak miałaby wyglądać nasza dalsza przyszłość skoro jest tak związany z mamą, bo nie sądzę, że byłby zdolny do przeprowadzki 130 km od niej, tak jak to mówił na początku znajomości. Co mogę zrobić w tej sytuacji? Bardzo proszę o pomoc. Pozdrawiam