Jak radzić sobie z wypaleniem zawodowym i brakiem motywacji po zmianie pracy?
Witam, mam pytanie. Nie będę wchodzić w szczegóły, ale w poprzedniej pracy, od roku zaczęłam czuć niechęć kierownika (nawet nie wiem, z jakiej przyczyny, bo wcześniej było wszystko ok) i do tego doszło dogryzanie, obniżenie moich obowiązków, wmawianie, że czegoś nie umiem, mimo że wcześniej to robiłam itd. Z początku jeszcze jakoś dawałam radę, ale z czasem zaczęłam być wolniejsza (dosłownie sama to zaczęłam widzieć). Ale nie miałam gdzie pójść więc rok odmeczyłam, teraz od miesiąca mam inną pracę (muszę się uczyć, bo nie jest to po moim kierunku) i zauważyłam, że wcale moja motywacja nie wzrosła, mam niechęć, żeby iść tam, zwracają mi uwagę, że nadal coś za wolno robię, a ja czuję się, jakbym do niczego się nie nadawała, jakbym była nieprzydatna, zawsze byłam trochę wycofana, a teraz jestem jeszcze bardziej, nic mi się nie chce, wstydzę się odezwać. Jak przyszłam do wcześniej pracy, to też się wstydziła, ale jakoś miałam motywację, chęć i chciałam próbować i uczyć się nowych rzeczy, a teraz straciłam to, straciłam tą chęć i nie wiem, co mam robić? Czy to przejdzie, dlaczego tak jest??
Zula

Katarzyna Kania-Bzdyl
Droga Zulo,
podejrzewam, że nieprzepracowana sytuacja z poprzedniej pracy nakłada się cieniem na nowe miejsce. Sugeruję, aby pomyśleć o kilku spotkaniach z psychologiem, aby szczegółowo omówić to, co wyżej napisałaś, znaleźć przyczynę, rozwiązać ją i ruszyć dalej. Trzymam kciuki! :)
Pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Martyna Jarosz
To, co Pani opisuje, może być konsekwencją długotrwałego stresu i doświadczeń z poprzedniej pracy, które wpłynęły na Pani poczucie własnej wartości i motywację. Niska samoocena, wycofanie oraz brak chęci do działania mogą wynikać z przeciążenia emocjonalnego i utraty pewności siebie.
Warto zastanowić się, czy te trudności mają głębsze źródło i jak można je przepracować, aby odzyskać komfort psychiczny oraz poczucie sprawczości. Rozważenie spotkania z psychologiem może pomóc lepiej zrozumieć mechanizmy, które Panią blokują, oraz znaleźć skuteczne strategie radzenia sobie z obniżoną motywacją i stresem. Profesjonalne wsparcie może być istotnym krokiem do odbudowy pewności siebie i odzyskania satysfakcji z pracy oraz codziennego funkcjonowania.
Ma Pani prawo do pomocy i troski o swoje zdrowie psychiczne. Nie musi Pani zmagać się z tym sama – warto sięgnąć po wsparcie, które pomoże Pani stopniowo odbudować wewnętrzną równowagę.
Martyna Jarosz
psycholog

Anastazja Zawiślak
Dzień dobry Zuza,
To, co opisujesz, brzmi jak naturalna reakcja na długotrwałe przeciążenie psychiczne i doświadczenie pracy, w której byłaś pomijana, niedoceniana i podważano Twoje umiejętności. Kiedy przez długi czas ktoś Cię obraża, obniża Twoje kompetencje lub ignoruje, zaczynasz w to wierzyć — nawet jeśli wcześniej byłaś zaangażowana i zmotywowana. Brak chęci, wstyd, wycofanie i przekonanie, że „do niczego się nie nadaję” to nie dowód Twojej słabości, tylko objaw psychicznego wyczerpania i obniżonego poczucia własnej wartości. To nie znaczy, że zawsze tak będzie.
Warto pamiętać, że po trudnych doświadczeniach potrzebujemy czasu na odbudowanie pewności siebie i zaufania do siebie. Daj sobie prawo do tego, by teraz być ostrożniejszą, wolniejszą — to forma Twojej obrony, nie porażka. Możesz rozważyć konsultację z psychologiem, by odzyskać wewnętrzne oparcie i zrozumieć, jak te wcześniejsze doświadczenia wpłynęły na Twoje obecne samopoczucie.
To, że mimo wszystko próbujesz — pokazuje, że w Tobie jest siła. Ona nie zniknęła. Po prostu chwilowo została przytłumiona. 💙 Trzymam kciuki.
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Małgorzata Torebko
Droga Zulo! W Pani wiadomości dostrzegam ogromne zmęczenie emocjonalne, zniechęcenie i utratę wiary w siebie – to bardzo naturalna reakcja po długotrwałym stresie i podważaniu kompetencji. Z tego, co Pani pisze, wiele wskazuje na to, że wcześniejsze doświadczenia w pracy miały charakter mobbingu lub przynajmniej długotrwałego podważania Pani wartości jako pracownika. Takie sytuacje silnie wpływają na poczucie własnej skuteczności i zaufanie do siebie.
To, że teraz trudno Pani odnaleźć się w nowej pracy, jest zrozumiałe – organizm i psychika nadal są w trybie obronnym. Utrata motywacji, wycofanie, spowolnienie działania i poczucie, że „do niczego się nie nadaję” to objawy, które mogą wskazywać na wypalenie, stan obniżonego nastroju I wiele innych.
Proszę pamiętać – *to nie jest Pani wina*. To efekt długotrwałego stresu i atmosfery, która podkopywała Pani poczucie wartości.
Co może pomóc?
- Wsparcie psychologiczne – choćby kilka konsultacji, by odbudować siłę i zrozumieć, co się z Panią dzieje.
- Czas i łagodność wobec siebie – to, że coś teraz nie wychodzi, nie znaczy, że nie wyjdzie za chwilę.
- Otoczenie się życzliwymi osobami i szukanie miejsc, gdzie czuje się Pani bezpiecznie i widziana.
To, że Pani o tym pisze, to pierwszy krok w stronę zmiany. Naprawdę warto zawalczyć o siebie. Jest Pani ważna.
Proszę o siebie dbać i pamiętać, że nie musi mierzyć się Pani sama z trudnościami :)
Pozdrawiam Małgorzata Torebko
psycholog/ psychoterapeuta cbt w trakcie szkolenia.

Krzysztof Skalski
Pani objawy- brak motywacji, wycofanie, poczucie, że jest Pani "do niczego" to prawdopodobnie skutek wcześniejszego, psychicznie wyniszczającego środowiska pracy. Tam podważano Pani wartość i pewność siebie, więc teraz, nawet w nowym miejscu, psychika nadal nosi rany. To nie lenistwo ani brak zdolności, to wypalenie i spadek wiary w siebie. Potrzeba teraz czasu i łagodności wobec siebie, nie presji. Warto porozmawiać z psychologiem, nawet raz, by to nie siedziało tylko w Pani głowie. To minie, ale z pomocą i zrozumieniem, nie przez zmuszanie się. Pani nie jest problemem– problemem było to, co Panią spotkało.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Ostatnio coraz częściej czuję duży stres przed wystąpieniami publicznymi w pracy. Już sama myśl o konieczności prezentowania czegokolwiek przed zespołem lub klientami sprawia, że się denerwuję i to wręcz blokuje moje działania.
Mam wrażenie, że ten stres nie pozwala mi w pełni pokazać moich zawodowych możliwości, co zaczyna wpływać na moje zadowolenie z pracy.
Chciałbym odzyskać pewność siebie w pracy i móc swobodnie przedstawiać swoje pomysły bez obaw o to, jak zostanę odebrany. Będę wdzięczny za każdą poradę.
Ostatnio mam wrażenie, że stres dosłownie mnie zjada. Praca, która kiedyś była dla mnie czymś super, teraz wydaje się tylko ciągłym źródłem frustracji, i zaczynam odczuwać lęk przed pójściem tam. Wkręcam sobie, że koledzy z pracy mnie nie lubią i tak w kółko. Nawet kiedy mam wolne, nie umiem się od tego odciąć – myśli o zadaniach i obowiązkach ciągle mnie dopadają. Czuję się, jakbym codziennie walczyła o przetrwanie, a zmęczenie i zniechęcenie tylko się nakręcają.
Jak sobie radzić, kiedy stres staje się przytłaczający i nie daje nawet chwili wytchnienia? Chciałabym znów poczuć, że potrafię cieszyć się chwilą, ale teraz wydaje się to kompletnie poza moim zasięgiem.
Witam. Opiszę w miarę szczegółowo sytuację, w której się znalazłam, a mianowicie. Mam ponad 30 lat, od paru lat jestem żoną. Obecnie jestem na etapie pracy nad sobą i moimi emocjami, postanowiłam zmienić moje życie. Dzieciństwo nie było kolorowe. Sytuacja jest skomplikowana od lat, trudne relacje z rodzeństwem oraz mamą. Przeżyliśmy bardzo dużo, ja obecnie przeżywam trudności i nie wiem, jak postąpić w mojej sytuacji. Toksyczne relacje z mamą sprawiają, że czuje się ograniczona. Do tej pory czułam silną potrzebę tłumaczenia mamie ze swojego życia, tak mnie nauczyła, oraz ja ją. Boję się jej przeciwstawić, bo wtedy czuję poczucie winy, że będzie jej smutno. Ona miewa mocne reakcje, kiedy jest coś nie po jej myśli. Ma trudną sytuację w domu, mieszka z dorosłą córką alkoholiczką i nie chce nic z tym zrobić, bo twierdzi, że to jest jednak dziecko, a jej jako matce trudno. Bardzo spadła w dół psychicznie, przez co wyżywa się na mnie, bo moje obecne postępowanie, do którego nie jest przyzwyczajona, jest dla niej niezrozumiałe. Coraz częściej mówię, co mi nie odpowiada i czego nie chce. Nie podoba jej się, to, że mam własne zdanie. Najlepiej by wszystko było tak, jak chce tego ona. Doszłam do etapu w życiu, gdzie mam świadomość, że zbyt długo pozwalałam sobie na niewłaściwe traktowanie mojej osoby, moja rodzina przekraczała za bardzo moje granice. Zerwałam kontakt z jedną z sióstr (zaczęła przesadzać), z drugą nie utrzymuje go w ogóle, też było nie fajnie. Wszystko przez to, że od lat u nas w domu się nie rozmawiało, zamiatało wszystko "pod dywan" jesteśmy pełne pretensji, żalu, zawiści. Zazdroszczą mi tego, że mam fajne życie, korzystam z niego, podróżuje, mam spokój, podczas gdy mama, jak i jedna z sióstr mają w życiu mnóstwo problemów. Siostra żyje z mężem, który nie szanuje jej. Nie mogą znieść, że ja mam inaczej, lepiej. Okoliczności sprawiły, że ja jako jedyna wyłamuje się ze szkodliwych schematów. Postawiłam ostatnio kulturalnie po raz pierwszy po latach swoje granice siostrze, mama była przy tym, po czym wyszłam do siebie, mówiąc do widzenia. Za parę dni spotykam się z mamą i boję się, jak zareaguje, czy będą wyzwiska typu: "co ty robisz" "jak się zachowujesz" lub "jak będziesz tak robić to ..". Przypominam, że jestem po trzydziestce i nie chce być traktowana dłużej, jak mała dziewczynka. Pomagam mamie w jej dodatkowej pracy po parę godzin raz w tygodniu. Ja jestem zmęczona jej zachowaniem, a ona moim. Nie wiem ,na co się przygotować i co mam robić w sytuacji, gdy znów przekroczy moje granice. W tygodniu mój kontakt z nią jest mocno ograniczony z mojej decyzji. Zastanawiam się, czy mimo trudnego wyzwania, jakim jest rozmowa z nią, (może mnie nie chcieć słuchać) - doprowadzić do definitywnego zerwania kontaktu ? Czy dać szansę ? Chociaż kiedy ja zaczynam mówić, mama mnie lekceważy, bo najlepiej bym wcale się nie odzywała. Czy zrezygnować z pomagania mamie nie zrywając kontaktu i niech szuka kogoś innego, jeśli ma mnie tak traktować? Ja rozumiem wszystko, ma trudności w życiu, nie chce pomocy, ale odbija się to na mnie, bo odważyłam się zadbać o siebie i nikt z nich tego nie zrozumie. Jestem zła, bo ja mam już zasoby i narzędzia, za pomocą których zmieniam swoje życie, sposób myślenia oraz pracuję z emocjami i jestem bardziej świadoma, co jest czym, a one tego nie wiedzą, nie chcą pracować nad sobą i nie chcą dojrzeć pewnych rzeczy. Mają prawo nie chcieć - mają, jednak nie godzę się na takie traktowanie, to zaszło za daleko.
hej wszystkim, potrzebuję rady dotyczącej problemu, z którym zmagam się w pracy. Pracuję w zespole, gdzie mamy mix pokoleniowy – są przedstawiciele pokolenia X, Y i Z. coraz częściej widzę, że te różnice prowadzą do konfliktów, szczególnie w podejściu do pracy i komunikacji. Jako osoba z pokolenia Y, często czuję się jak pomiędzy młodymi współpracownikami, którzy uwielbiają elastyczność i nowe tech, a starszymi, co wolą tradycyjne metody działania i hierarchię. Napięcia pojawiają się głównie przy podejmowaniu decyzji i wprowadzaniu nowinek. Starsi koledzy bywają dość sceptyczni w stosunku do technologii, którą młodzi traktują jako coś oczywistego. Czasem czuję, że gram rolę mediatora, szukając kompromisu, ale sam też nie zawsze wiem, jak najlepiej rozgryźć temat. Różnice w stylach komunikacji i oczekiwania dotyczące równowagi między pracą a życiem też dają o sobie znać. Zastanawiam się, jak mogę pomóc nam wszystkim, by ta praca była przyjemniejsza, ponieważ szczerze powiem, że wracając teraz do domu, czuję niezwykłe zmęczenie.
Myślę, że te ciągłe spięcia na to mocno wpływają.
TW: myśli samobójcze
Dzień dobry, Piszę tu, ponieważ nie mam nawet siły szukać pomocy wśród psychologów. Czuję się jakbym była w klatce Myślę, że od lat zmagam się z depresją. Nie wiem nawet, od czego zacząć. Moje poczucie wartości wynosi 0. Ponadto pracuje z moim byłym partnerem (jest moim szefem) i bardzo źle mnie traktuje. Gdy robi coś, co godzi w moją osobę i mnie boli i mu to mówię, to odwraca kota ogonem, że zapewnią mi bardzo dobre warunki do życia (chodzi o zarobki), i że ja niszczę firmę. To jest jego odpowiedź, kiedy mowie, ze coś mnie zabolało. Jestem świadoma, że jest narcyzem i mną manipuluje, ale jestem tak słaba psychicznie i na tyle boję się zmian, że wciąż tkwię w tej firmie. Po pracy chodzimy np.zjeść, a w pracy traktuje mnie czasami jak śmiecia. Ponadto mam wrażenie, że ludzie mnie nie szanują. Pomagam wszystkim i choćbym nie wiem co zrobiła - nie czuję, że jestem szanowana. Potrzebuję pomocy, ponieważ mam myśli samobójcze. Myślę o tym, że jakbym to zrobiła, to całe to uczucie więzienia mnie w końcu opuści. Jestem jak związana. Nie umiem zrobić żadnego kroku, bo nie mam na to siły. Wszystko wydaje mi się nie mieć sensu. Pomocy, ponieważ nie wiem, ile jeszcze tak wytrzymam. Jestem z Warszawy, jeżeli ktoś mnie rozumie, proszę niech napisze tu odpowiedź.
Podoba mi się mój szef, jednak jest żonaty. Co mogę zrobić, żeby łatwiej mi się pracowało, jak pozbyć się uczuć? Dystansowanie się nie pomaga zbytnio, bo on ze mną flirtuje od 3 lat, pracy również nie chcę zmieniać. Ostatnio moje stanowisko pracy się nieco zmieniło, a z tym również jego zachowanie, zaczął się bardziej izolować, pomyślałam, że to moja szansa, żeby się zdystansować i ogarnąć emocje, jednak on cały czas ma zmienne zachowania, tydzień się do mnie nie odzywał, po czym potem znowu zaczął się mną interesować i flirtować. Sama nie wiem już co robić, żeby przestał grać w kotka i myszkę i mieszać w moich emocjach. Boję się rozmowy, bo jest moim szefem i boję się, że będzie udawał, że wcale nie flirtował i że ja sobie coś wymyśliłam. Wiem też, że ta relacja do niczego nie prowadzi, więc chcę po prostu potrafić kontrolować moje emocje, żeby nie miały na mnie takiego wpływu i nie utrudniały mi codziennego funkcjonowania, a przez jego zachowanie co chwilę o nim myślę, w pracy i poza nią. Jak mogę sobie poradzić z niechcianymi uczuciami?
Mam takie różne egzystencjalne rozkminy. Martwi mnie to, że za niedługo skończę 24 lata, a nie jestem jeszcze dojrzała, nie czuję się tak. Oczywiście żyję sobie jak zwykły człowiek, studiuję i dorywczo pracuję, nie mam też ambicji, żeby coś wielkiego osiągnąć w życiu, więc akurat fakt braku większych osiągnięć mi nie przeszkadza. Niby wiem, że moja osobowość się kształtuje, ale jak sobie przypominam 18letnią siebie, to ja mam wrażenie, że niewiele się zmieniłam osobowościowo. W tym pędzie życia czas trochę przecieka mi przez palce, ale nie jestem w stanie go zatrzymać, no i żyć wolniej też ciężko z racji obowiązków. Czasami się zastanawiam, czy życie ma sens, skoro się umiera, a wszystko tak szybko leci. Nie wiem dokładnie, jakie chcę zadać pytanie, ale chciałam się tym podzielić.