
Jak radzić sobie z zazdrością męża o przeszłe relacje?
Mój mąż jest zazdrosny o moje poprzednie relacje. Co robić w takiej sytuacji? Zazdrosny zaczął być w momencie, kiedy zaczął więcej dopytać o mają przeszłość. To dopiero po kilku latach związku. Przez to chodzi nerwowy, są kłótnie, wraca to do niego jak jakaś obsesja. Dodam, że na co dzień jak nie ma tych obsesyjnych myśli, jest nadal tym samym fajnym chłopakiem. Twierdzi, że te myśli są silniejsze od niego, że on tego nie chce. Nie jest zazdrosny też o mnie w kontekście teraźniejszości czy przyszłości - wie, że tylko on się dla mnie liczy. Teraz nie jest między nami idealnie i dobrze to wiem, ale chcę walczyć o nas, zawsze zresztą będę i chce mu/ nam pomóc, ale nie wiem jak. Czy kiedy zaczyna ten temat i dalej pyta odpowiadać na pytania? Jak z nim rozmawiać? Dodam, że ja mam lekowy styl przywiązania, boję się, że on odejdzie
Anonim
Justyna Bejmert
Dzień dobry,
To, co Pani opisuje, pokazuje, że bardzo zależy Pani na związku, mimo trudności. Zazdrość męża o przeszłość, która pojawiła się po czasie i ma obsesyjny charakter, może być dla Was obojga bardzo obciążająca. W takich sytuacjach warto nie wchodzić w szczegóły dawnych relacji – każda odpowiedź może jedynie napędzać jego lęk, a nie przynosić ulgi.
W rozmowie z mężem warto zapytać, co czuje, gdy wracają te myśli. Jeśli sam mówi, że nie chce ich mieć, to znak, że sam się z nimi męczy i może potrzebować pomocy. Warto delikatnie zaproponować wspólną konsultację u psychoterapeuty, by lepiej zrozumieć, co się między Wami dzieje.
Jednocześnie proszę pamiętać o sobie – Pani lękowy styl przywiązania może sprawiać, że łatwo się Pani zatraca w ratowaniu relacji. Ma Pani prawo do spokoju i do stawiania granic. To nie Pani przeszłość jest problemem, tylko to, jak mąż ją przeżywa. Jeśli oboje chcecie walczyć o ten związek, warto rozmawiać z empatią, ale też stanowczo wobec tego, co Wam szkodzi.
Pozdrawiam ciepło,
Justyna Bejmert
Psycholog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Karolina Bobrowska
Dzień dobry,
Zazdrość o przeszłość, która przybiera obsesyjny charakter, może być zbyt trudna do udźwignięcia samodzielnie. Skoro mąż sam czuje, że nie panuje nad tymi myślami, warto rozważyć wspólną terapię par lub terapię indywidualną. Warto, by oboje Państwo dostali przestrzeń do wsparcia i zrozumienia siebie, z pomocą specjalisty.
Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska
psycholog
Aleksandra Wincz- Gajda
Dzień dobry,
Wydaje się, że problem, który Pani opisuje w dużym stopniu "jest zlokalizowany" w mężu. Myślę, że warto mu z empatią i delikatnością zasugerować, że aby uwolnić się od dręczących stanów, może okazać się potrzebna konsultacja psychoterapeutyczna. Trudno wskazać przyczynę tej sytuacji. Być może jest ona jakoś związana z historią życia, doświadczeniami męża. Pani opis wskazuje na to, jakby zapytanie o przeszłe związki miało służyć uspokojeniu męża. Jednak w taki sposób najpewniej nie da się ukoić potrzeby, która symbolicznie wyraża się tym trudnym zachowaniem. Pani sama może męża wspierać, towarzyszyć mu, być blisko, okazywać swoje uczucia, pielęgnować rytuały. Możecie Państwo wspólnie- samodzielnie lub w obecności specjalisty- ustalić, jak by było korzystnie zachowywać się w najtrudniejszych momentach, a czego unikać.
Pozdrawiam serdecznie,
Aleksandra Wincz- Gajda
psycholog, psychoterapeuta

Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli
Dzień dobry,
wiele par mierzy się z zazdrością o przeszłość – szczególnie gdy temat został nagle „otwarty” po latach i jedna strona zaczyna go przeżywać niemal obsesyjnie. To potrafi bardzo destabilizować relację.
Kilka punktów, które mogą być dla Pani pomocne:
✅ 1. Uznanie realnego problemu – bez obwiniania.
Pani mąż sam mówi, że „nie chce” tych myśli i że one są od niego silniejsze. To ważny sygnał – nie chce Pani skrzywdzić, ale czuje się nimi zalewany. Takie nawracające myśli bywają formą lęku i niepewności o własną wartość czy o siłę Waszej więzi. Uznanie, że to problem Was obojga, a nie jego przeciwko Pani, jest krokiem do rozmowy pełnej współczucia i zrozumienia.
✅ 2. Czy odpowiadać na pytania o przeszłość?
To bardzo częste pytanie. Generalnie: jeśli każda odpowiedź tylko rozbudza kolejne pytania i nie przynosi ukojenia, warto łagodnie, ale stanowczo wyznaczyć granicę. Można powiedzieć:
„Kochanie, mówiłam Ci o tym szczerze, ale widzę, że to Cię rani i nas dzieli. Nie chcę Cię karmić tymi obrazami, chcę żebyś czuł się bezpiecznie. Porozmawiajmy o tym, co możemy zrobić teraz, żebyś wiedział, że jestem tylko z Tobą.”
To nie jest ucieczka od odpowiedzialności, tylko troska o Was oboje.
✅ 3. Rozmawiać o emocjach, nie o faktach z przeszłości.
Spróbujcie przenieść rozmowę z pytań typu „z kim, co, jak” na to, co on czuje.
„Widzę, że bardzo Cię to boli. Czy możesz mi powiedzieć, czego się boisz? Co Ci przychodzi do głowy?”
Czasem za tym stoi lęk: „Nie jestem wystarczający” albo „Co jeśli mnie zostawisz?”. To jest przestrzeń, gdzie może Pani go wspierać.
✅ 4. Zadbaj o swoje granice i potrzeby.
Pani pisze, że ma lękowy styl przywiązania i bardzo boi się, że on odejdzie. W takich rozmowach warto pamiętać także o sobie. Proszę powiedzieć mu o swoich uczuciach:
„Boję się, kiedy o to pytasz – bo czuję, że możesz mnie zostawić. A ja chcę być z Tobą.”
To może być trudne, ale bardzo buduje zaufanie.
✅ 5. Zwróćcie uwagę na momenty spokoju.
Proszę spróbować rozmawiać nie wtedy, gdy emocje są rozkręcone, ale kiedy jest spokojniejszy dzień. Można wtedy powiedzieć:
„Chciałabym pogadać o tym, jak możemy razem to przejść. Nie chcę, żeby to nas niszczyło.”
✅ 6. Zachęta do pomocy specjalisty.
Jeśli to faktycznie wraca jak obsesja i niszczy Waszą codzienność – warto rozważyć wspólną terapię par lub jego indywidualne spotkania z terapeutą. Czasem potrzebne jest przepracowanie głębszych, starszych ran (np. poczucia wartości).
✅ 7. Zadbanie o siebie.
Proszę nie zapominać o swoim komforcie psychicznym. Proszę rozmawiać z bliskimi, dbać o swoje potrzeby, rozważyć też własną terapię – zwłaszcza jeśli lękowy styl przywiązania bardzo się teraz u Pani uaktywnia.
Z wyrazami szacunku
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli (Weronika Berdel)
Arkadiusz Czyżowski
Droga Anonimowa Osobo,
domyślam się, że może być dla Ciebie trudna sytuacja, w której mąż zmienił swoje zachowanie. Warto jednak dopytać, z jakiego powodu nastąpiła ta zmiana. Czy coś się pojawiło w Waszej relacji lub w jego postrzeganiu, że Twoja przeszłość stała się dla niego trudna?
Myśli mogą pojawiać się z różnych powodów, jednak warto zastanowić się z mężem, jakie są ich źródła i dobrać odpowiednią formę pomocy. Nie szukałbym tutaj przedwcześnie zagrażających objawów, ponieważ jeszcze nie znamy przyczyny zmian zachowania i intruzywnych myśli - być może jest to dobry moment na skierowanie męża do specjalisty.
Zastanowiłbym się też nad tym, czy Twój lękowy styl przywiązania jest jedynym i najwłaściwszym wytłumaczeniem Twoich obaw. Myślę, że obawa przed utratą relacji może być tutaj o tyle zrozumiała, że nastąpiła jakaś zmiana. Nie koniecznie musi skończyć się to rozstaniem, ale ludzie naturalnie reagują na takie zmiany lękiem i niezrozumieniem. Zachęcam, byś skonsultowała ze specjalistą swoją hipotezę o lękowym stylu przywiązania, jeśli jeszcze nie miałaś do tego okazji.
Odpowiadając na Twoje pytanie o to, jak rozmawiać z mężem... zapytaj go :) Usiądźcie razem w komfortowym miejscu, wyjdźcie na spacer lub do knajpy. Zapytaj męża, w jaki sposób chciałby o tym porozmawiać i co by mu pomogło, by była to konstruktywna rozmowa. Spróbujcie podejść do tego rozwojowo, bez lęku.
To tak jakby na Waszej drodze pojawił się jakiś kamień - za ciężki dla jednej osoby, ale we dwójkę na pewno go podniesiecie. Dopóki po prostu nie zabierzecie się do jego przesunięcia, on nie zniknie z tej drogi. Im bardziej na spokojnie i z planem podejdziecie do przesuwania tego kamienia, tym szybciej będziecie mogli kontynuować swoją podróż :)
Trzymam za Was kciuki! :)
Arkadiusz Czyżowski
Katarzyna Kania-Bzdyl
Droga Anonimko,
jak sama nazwa wskazuje - POPRZEDNIE RELACJE są zamierzchłe, osadzone w przeszłości, minęły. Widać jasno u męża niski poziom poczucia własnej wartości. Wpadł w natręctwo myśli, które się zapętla co jakiś czas powodując u niego spadek nastroju. Ale jest jeszcze pewna oczywistość: mąż nie ma prawa wzbudzać w Tobie poczucie winy w związku z tym, że kiedyś z kimś byłaś. To niedorzeczne. Sugeruję, aby mąż skorzystał z konsultacji psychologicznych i to w trybie pilnym. Wasz związek jest obciążony.
Co do Twojego ostatniego zdania - proszę pomyśl również o terapii dla siebie jeśli faktycznie diagnozujesz u siebie lękowy styl przywiązania.
Trzymam kciuki,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Zobacz podobne
TW. Samookaleczanie
Mam duży problem.
Miałam pogadać z moją mamą o samookaleczaniu wczoraj i przy tym miała pomoc mi siostra. Niestety jak wróciłam ze szkoły mama dostała wyniki badań, które nie wyszły najlepiej, bo ma podejrzenie szpiczaka.
Nie wiem teraz, czy rzeczywiście powinnam o tym pogadać.
Moje rany są płytkie i nie powinna przez to się zamartwiać, ale nie jestem pewna, bo ostatnio robię to coraz częściej.
Nie wiem, ile mam poczekać z tą rozmową, bo wiem, że moja mama to bardzo przeżywa.
Mam mętlik w głowie i obrzydzenie do życia. Mój brat jest niepełnosprawny umysłowo w stopniu głębokim. Ostatnio stał się bardziej nerwowy. Trzaska drzwiami, uderza w piec w nocy.
Jest głośny. W dzieciństwie zdarzyło się, że uderzył mnie lub siostrę. Często chodzi nago i się... zadowala. Na oczach wszystkich. Mama bagatelizuje ten problem, mówi, że z siostrą dramatyzujemy, przesadzamy. Że to nienawiść nas zaślepia. I może tak jest. Czuję się przeklęty. Nienawidzę życia, studiuje, więc mieszkam z rodzicami. Nie mam gdzie pójść. Próbowałem szukać pomocy u specjalistów, ale przepisywali mi tylko antydepresanty, leki przeciwlękowe. Nie stać mnie na terapię. Nienawidzę siebie. Nienawidzę mojego otoczenia. Nie mam motywacji do niczego, tkwię w depresji, która jest codziennością. Nawet nie wiem, czy to choroba, czy zwyczajny stan przytępienia. Nienawidzę moje brata, jestem złym człowiekiem. Przedawkowywałem tabletki o kilkaset mg, żeby zobaczyć, na jaką granice mogę się posunąć. Chcę pustki. Mam ogromne problemy społeczne. Czuję, że nie pasuję. Nie umiem rozmawiać z ludźmi, nie umiem i nie czuje potrzeby zawierać przyjaźni.
Żyję w stanie zawieszenia między rzeczywistością a snem urojonego umysłu, którym chyba jestem. Nie mam celu. I sensu. Będę musiał płacić alimenty na brata, gdy rodzice nie będą w stanie się nim zajmować. Jak byłem mały, myślałem, że mój brat jest opętany. Miałem paranoję przed duchami, zdarzyło mi się widzieć zjawy i słyszeć skrzypienie mebli w środku nocy.
Jestem brzydkim, ohydnym dziwakiem. Chodzę na studia, ale czuję się jakbym, nie należał. Stoję za małą. Wyglądam obrzydliwie. Powoli mam dość. Powoli już mnie wszystko przytłacza. Moja mama nie chce oddać go do ośrodka, a ja nawet jeśli się wyprowadzę, będę przygnębiony z powodu sytuacji mamy. Jest uwięziona z nim. Do śmierci. Proszę. Czy dramatyzuje? Już nie wiem, co jest prawdą, co kłamstwem.
Dzień dobry jestem w związku z partnerką prawie 21 lat a 16 po ślubie, mamy dwójkę dzieci 9 i 15 lat.
Przechodzimy przez kryzys w związku, jakiego nigdy jeszcze nie było. Zaczne od początku w skrócie,mam 39 lat żona 46 lat ,ona jest spokojna wycofana ,wstydliwa ,ma problem z otwartą rozmową i mówieniem o uczuciach a ja jestem osobą bardziej energiczną, pewną siebie i bezpośrednią oraz szczerą . Czasami przy kłótniach potrafiłem jak to żona mowi wbić szpile ,nie mogła mnie przegadać itd.
Od 5 lat leczę się na depresje ,nie podjąłem terapii, tylko byłem na tabletkach ,miałem duży mobbing w pracy ,w końcu stamtąd odeszłem, zacząłem pracę w nowym zawodzie i wszystko zaczęło się układać, niestety między nami zaczął się chłód, przestaliśmy ze sobą spędzać czas ,włączyła się rutyna ,dzieci itd ,coraz mniej seksu ,bliskości, wychodzenia razem.
Ostatnie 3 lata skupiliśmy się na wykończeniu domu, więc żadnych urlopów za granicą, bo każdy grosz szedł w dom . Niestety przez moją depresje zmieniłem się z zachowania, zacząłem się wycofywać z życia rodzinnego ,czułem się odrzucony przez moją żonę i dzieci ,szły do kina ja byłem sam ze sobą i nawet juz nie pytała czy chce iść z nimi ,próbowałem rozmawiać z żoną co się dzieje, ale zawsze mówiła, że to moje wymysły i że jest wszystko ok .
Niestety ostatnio miesiąc temu doszło do dużej kłótni między nami ,ja z tej irytacji i przez tą sytuację w domu dużo rzeczy powiedziałem żonie, ale nigdy jej nie wyzwałem itp ,bardziej, że się spakuje i zabiorę w pi.... bardzo to wszystko ją zraniło, na drugi dzień żona pierwszy raz w życiu zaczęła na mnie krzyczeć, też wygarnęła mi dużo rzeczy m.in, że nie wie co do mnie czuje , nie widzi przyszłości ze mną itp ,po czym zakończyła rozmowę i przez dwa tygodnie trzymała mnie za murem bez jakiejkolwiek możliwości komunikacji, co strasznie wykończyło mnie psychicznie ,w tym czasie miałem dużo czasu na przemyślenie swojej sytuacji i zachowania.
Podjąłem terapię u Psychologa i do teraz kontynuuję, zacząłem biegać ,schudłem 10 kg zacząłem walczyć o siebie . Z żoną rozmawialiśmy później na spokojnie na spacerze ,popłakała się i stwierdziła, że mnie nie kocha i że to koniec ,miałem się wyprowadzić, ale zdecydowałem, że tego nie zrobię ,bo też mam prawo być z dziećmi. Minęło 4 tygodnie , pogodziłem się po części sytuacją i skupiałem się dalej na sobie ,przestałem szukać kontaktu z żoną, nie rozmawiałem na nasz temat , poukładałem sobie dużo w głowie, stwierdziłem, że zaczynam życie układać pod siebie jako singiel .
Nagle żona zaczęła robić podchody, być miła ,szukała kontaktu ,pisała , doszło do tego, że mogliśmy normalnie i na spokojnie rozmawiać, podczas rozmowy telefonicznej zaczęła mnie przepraszać,mówić, że dużo błędów sama popełniła i dużo rzeczy powiedziała, żeby mnie zranić, między innymi to, że mnie nie kocha ,(powiedziała to, żebym dał jej spokój.) Wykazałem się empatią i wyciągnąłem rękę, liczyłem, że jest szansa dla nas ,po przemyśleniu stwierdziłem, że chce jeszcze o to zawalczyć, umówiliśmy się na rozmowę po pracy ,żona przyszła już na luzie pewna siebie ,rozmowa wyglądała całkiem inaczej, aniżeli przez telefon ,już stawiała warunki itp ,powiedziałem, że przez te 4 tygodnie miałem dużo czasu aby sobie w głowie poukładać i że widzę w końcu, że mogę żyć sobie sam ,wcześniej nie wyobrażałem sobie tego ,że mam plany, zmiana pracy itp ,ale żonie się chyba to nie spodobało ,na drugi dzień już się zmieniła o 180 stopni ,przestała się starać, powiedziała, że nic ode mnie nie oczekiwała i od tamtej pory nic się nie zmieniła, znów jest zimna obojętna, bez uczuć , nie zależy jej na kontakcie ze mną.
Wyjechałem teraz w poniedziałek do Polski na kilka dni ,przed wyjazdem w niedziele w nocy przyszedłem do niej, obudziłem ją, powiedziałem, że chce porozmawiać ,przyszliśmy do drugiego pokoju ,chciałem jej pokazać, że ją nadal kocham ,zagrałem vabanque,kochaliśmy się i nie odrzuciła mnie, podczas zbliżenia na początku czułe, że też tego chciała ,później bylo to juz jednostronne :( Spaliśmy razem kilka godzin i rozmawialiśmy do rana ,po czym uciekła do drugiego pokoju .
Ja się spakowałem i tego dnia wyjechałem, podczas podróży zapytałem czy tego żałuje, powiedziała, że nie, ale ze za szybko się to potoczyło. Przez tydzień do wczoraj się nie kontaktowaliśmy, wróciłem do domu, miała czas, żeby sobie przemyśleć, niestety nic się nie zmieniło, dalej twierdzi, że jest na początku tej sytuacji, że nie wie co do mnie czuje itp ,ale nie jest tak, że mnie nie kocha ,dalej jest zimna ,obojętna, nie szuka kontaktu.
Ja już mam dosyć tej całej sytuacji i nie daje więcej rady , mimo że ją kocham i chciałem się starać, nie potrafię więcej tego znieść, tej zabawy moimi uczuciami , mam wrażenie, że momentami się już poniżam, okazuje znów uczucia i jest to jednostronne. Chcę się wyprowadzić i rozwieść, było mi łatwiej jak powiedziała, że nie kocha ,teraz znów daje nadzieję, a jednocześnie ją odbiera ,nie wiem co się z moją żoną dzieje ,że się zamknęła tak w sobie, nie wie czy chce się starać o nasz związek ,nie wie czy będzie potrafiła itp., tak mi powiedziała ... a ja już jestem tym zmęczony, trwa to już drugi miesiąc, już nie daje rady ,ostatnie co mi zostało to zrobienie terminu na rozmowę wspólną z psychologiem i zrobiłem termin ,nie widzę już nadziei.
Czy może mi ktoś wytłumaczyć czy żona przez te kłótnie ostatnio mogła faktycznie tak się zamknąć sama w sobie ? i z dnia na dzień stać się taka niedostępna? czy przyczyna leży w osobie trzeciej, bo już jest zaangażowana uczuciami gdzieś indziej .... choć uważa, że nigdy by mnie nie zdradziła. Co mogę jeszcze zrobić, aby do niej dotrzeć? Czy po prostu mam zakończyć nasze małżeństwo i 20 wspólnych lat . Dziekuje za Odpowiedź pozdrawiam.
