Left ArrowWstecz
Jak sobie poradzić z chorobliwą zazdrością? Sprawa dotyczy mnie, nigdy nie kontaktowałam się że specjalistami, bo uważałam, że sobie sama poradzę. Jednak ciągle słyszę od partnera, że przekraczam wyznaczone przez nas samych jakieś 7 lat temu na początku naszego związku granice. Rozmowa z partnerem nie pomaga, bo ma dość kontroli i coraz większych ograniczeń w jego oczach z racji mojej zazdrości w związku. Ja uważam, że szczera rozmowa z nim też mi pomoże, bo wiem że mam z tym problem, ale gdyby spróbował mnie jakoś zapewnić lub udowodnić, że mówi prawdę byłoby mi łatwiej. Po wielu kłótniach moje zaufania do niego zmalało, bo raz mmie oszukał w kwestii znajomości(szedł w zaparte,ze nikogo nie poznał a faktycznie utrzymywał kontakt z pewną kobietą, jak się później wyjaśniło była to naprawdę czysto koleżeńska relacja jednak ja się zawiodłam na nim, że mnie okłamał na początku) Proszę o poradę jak mam zacząć sobie radzić z takim podejściem do zazdrości? To siedzi w mojej głowie bardzo mocno i wiem, że często zdarza mi się te granicę przekraczać. Proszę o pomoc jak zarówno proszę o poradę jak mam poprosić partnera o szczera rozmowę aby spróbował być bardziej otwarty w stosunku nowych znajomości aby nie ukrywał przede mną czegoś, co tak naprawdę nie skrzywdzi mnie w żaden sposób. Jak rozwiązać te problemy? Jak nauczyć się żyć ze spokojem s nie ciągłym niepokojem i z samoczynnie wymyślającymi się historiami w mojej głowie? Bardzo mnie to męczy w życiu codziennym szczególnie gdy mój partner wyjeżdża do pracy na kilka dni bez powrotu w międzyczasie do domu. Będę bardzo wdzięczna za wszelką pomoc. Pozdrawiam.
Daria Kamińska

Daria Kamińska

Dzień dobry, na początku gratuluję Pani autorefleksji. To pierwszy krok do potencjalnej zmiany. Warto przyjrzeć się temu, w jakich sytuacjach i w jakich relacjach pojawia się w Pani tak silna zazdrość. Jak Pani interpretuje to, co się dzieje i czy można na to spojrzeć inaczej? Czy kiedy doświadcza Pani wspomnianego wybuchu zazdrości i złości, coś to Pani przypomina? Zazdrość często wiąże się się z lękiem przed odrzuceniem. Wydaje się, że pomocne byłoby dla Pani zapoznanie się z koncepcją stylów przywiązania (przystępnie napisaną książką jest np. Partnerstwo bliskości) oraz schematów poznawczych Young'a (np. w książkach Relacje na huśtawce i/albo Emocjonalne pułapki w związkach) i praca ze specjalistą (psychoterapia indywidualna albo terapia par) nad trudnościami, których Pani doświadcza w budowaniu satysfakcjonujących relacji. Pozdrawiam serdecznie, Daria Kamińska
2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Agnieszka Matusiak

Agnieszka Matusiak

Trudno tak w kilku zdaniach odpowiedzieć na tak obszerny problem. Zachęcałabym do terapii pary, gdzie przyglądamy się, z czego wynikają takie zazdrosne zachowania, zarówno w historii pary, jak i pojedynczych osób, pracujemy nad odbudowaniem zaufania w relacji oraz szukamy rozwiązań, które usatysfakcjonują obie strony, wyciszą zazdrość, ale też zbudują most porozumienia między partnerami.
2 lata temu
Agnieszka Matusiak

Agnieszka Matusiak

Trudno tak w kilku zdaniach odpowiedzieć na tak obszerny problem. Zachęcałabym do terapii pary, gdzie przyglądamy się z czego wynikają takie zazdrosne zachowania, zarówno w historii pary, jak i pojedynczych osób, pracujemy nad odbudowaniem zaufania w relacji oraz szukamy rozwiązań, które usatysfakcjonują obie strony, wyciszą zazdrość ale też zbudują most porozumienia między partnerami.
2 lata temu

Zobacz podobne

Jak rozmawiać z mężem o jego relacji z byłą żoną i moich obawach?

Trudno mi dokładnie opisać sytuacje, w jakiej się znalazłam. 

Ale od początku. Mój mąż, zanim mnie poznał, rozstał się z żoną, z którą był w związku kilka lat (studia i później dwa lata), mają syna. Gdy się poznaliśmy, sytuacja była jasna i klarowna. 

W końcu my zostaliśmy małżeństwem i również mamy jedno dziecko. Nigdy nie dopytywałam za bardzo o kwestie byłej żony. Ustaliliśmy na początku naszego związku jakiś zakres wiedzy, jaki jest nam potrzebny do spokojnego funkcjonowania. Wiem, że mieli trudne małżeństwo. Mój mąż dużo pracował, awans za awansem, w tym czasie jego żona radziła sobie gorzej, co bardzo źle na nią wpływało. Niestety w końcu go zdradziła, mimo to próbowali odbudować relacje, zaszła w ciążę, ale ostatecznie zdecydowali się rozstać, a właściwie najpierw ona tak zadecydowała następnie mój mąż. Byli młodymi ludźmi, nie oceniałam tego wszystkiego. Ale komunikat za tym szedł jasny- gdyby nie dziecko, nie chciałby mieć z nią nic do czynienia. Niestety, jeśli o czymś wspominał, w związku ze starym życiem, to głównie były to jakieś okropne rzeczy, które robiła jego żona. Nie było tego może jakoś wiele, ale były to raczej kwestie w stylu- gdy byliśmy małżeństwem, to moja była zabraniała mi spotykać się z bratem, moją była nie wpuściła mnie do mieszkania, moja była często mnie na początkowo straszyła, że zabierze mi dziecko… Albo zupełnie trywialne- ona zawsze na treningach wygląda najdziwniej ze wszystkich. 

Te negatywy pojawiły się jakoś rok temu, w końcu usiadłam z nim i poprosiłam go, by nie wtajemniczał mnie w takie kwestie, że przecież każdy medal ma dwa końce. Aż w końcu mu powiedziałam- byłeś z nią, godziłeś się na to, więc… 

Wtedy przyznał mi rację i powiedział, że faktycznie niby tak gada, a sam przecież z nią był. W międzyczasie wspominał, że teraz kiedy nie są razem, to ma z nią super relacje, bo gadają TYLKO o dziecku, że może się zmieniła, bo przecież nie gada z nią normalne, to mogła się w sumie zmienić na lepsze. Ale nic go to nie obchodzi. Później nagle mówił, że nie ona raczej się nie zmieni. Jego była w międzyczasie osiągnęła to, co chciała, ma dobrą pracę, partnera, kupiła dom i zaraz kolejne dziecko w drodze. Zakładam, że żyje i układa sobie normalnie życie. W poprzedniej relacji były narzeczony, zdradzał mnie, co odkryłam, czytając mu sms. Zrobiłam to pierwszy raz w przeciągu 8-letniego związku. Tym razem po tych dziwnych tekstach na przełomie ostatnich miesięcy sprawdziłam również konwersacje mojego męża z byłą żoną. I nie ukrywam, że jestem bardzo zaskoczona i jednocześnie zawiedziona. Relacje między nimi określiłabym jako, bardzo koleżeńska. Są dla siebie mili, serdeczni. Mąż nie rozmawia z nią tylko o synu. Pyta czasami o pracę. Pisze jej, że jest super mamą i bardzo zdolna osoba w swoim zawodzie (mówił mi coś innego), składa życzenia na urodziny (mi powiedział, że tego nie robi), ona mu też, pogratulował jej ciąży z wysłaną emotka serduszka. 

Nic w tych wiadomościach nie wskazuje, jakoby jego była żona, była teraz zołzą i okropną osobą, raczej zawsze stara się pisać w stylu pokojowym. Nie przekraczają granic, ale kilka wiadomości od niej mąż przestawił w rozmowie zupełnie inaczej. Tak jakby hmmm manipulował nieco faktami. Czuję się bardzo źle z tym. 

Czuję rodzaj braku lojalności. Nie mam nic przeciwko jego dobrym relacjom z byłą żoną. Dla ich wspólnego dziecka to bardzo dobre. Ale czemu tak często wspominał o jej obrzydliwej zdradzie skoro później pisał z nią SMS w tak ciepłym tonie? Nie wiem, jak podjąć z nim rozmowę? Mój mąż według mnie to naprawdę fajny facet, mogę zawsze na niego liczyć, o wielu rzeczach mnie zapewnia, ale zawsze też mówi, żebyśmy mówili sobie wszystko i teraz nie wiem, co mam myśleć o tym wszystkim. Chcę, żeby relacja między nimi była ok, ale nagle zaczęłam się zastanawiać czy teraz jak jest między nimi normalnie w sms to, czy jakaś część jego nie zaczęła za nią tęsknić? Może dalej ją kocha? Nie mam pojęcia czemu uznał, że mówienie, że mają dobrą relacje, bo gadają tylko o synu, jest ok? Czemu nie powiedział wszystkiego?

Czy moje przywiązanie do mamy może mieć wpływ na mój brak otwartości na stworzenie romantycznej relacji?
Nie mogę znaleźć sobie chłopaka, otworzyć się na żadną romantyczną relację. Czy moja bliska relacja z mamą i przywiązanie do niej może mieć na to wpływ?
Jestem w toksycznym (despota) związku, jak sobie radzić?
Jestem w toksycznym (despota) związku, jak sobie radzić, poczucie mojej wartości zaczyna maleć, nawet przychodzą myśli samobójcze. Jak męża namówić by poszedł do psychologa ?
Jak zaakceptować zmiany partnerki i poradzić sobie ze strachem przed utratą miłości?

Dzień dobry,

Jestem w związku z moją dziewczyną już prawie dwa lata. Moja dziewczyna jest gruba, a mi się podobają takie kobiety – pociągają mnie. Jednak stwierdziła ostatnio, że chce się zmienić i schudnąć. Powodem tej zmiany jest zdrowie oraz samoakceptacja (nigdy mi nie mówiła, że nie podoba jej się jej wygląd). Zaczęła liczyć kalorie, chodzić regularnie na siłownię (byliśmy już nawet raz razem) i ogólnie mówi, że chce mocno schudnąć (chce wyglądać jak kiedyś w liceum).

Mój problem polega na tym, że bardzo się boję. Boję się, że gdy ona tak drastycznie się zmieni, przestanie mi się podobać. Teraz jest dla mnie idealna, nie tylko pod względem wyglądu. Bardzo dobrze spędzamy czas, czuję się bezpiecznie w jej towarzystwie. Jednak cały czas się boję, że wraz ze zgubionymi kilogramami, ja będę gdzieś gubił moją miłość do niej. Ten strach nie daje mi spokoju od dłuższego czasu, bo nie wyobrażam sobie życia bez niej.

Pamiętam, że gdy pierwszy raz ją zobaczyłem, poczułem coś, czego nigdy wcześniej nie czułem – że to jest ta dziewczyna, której tyle lat szukałem. (Jest ona moją pierwszą dziewczyną w życiu). I teraz bardzo się boję, że mogę ją stracić i to w najgorszy możliwy sposób przez samego siebie.

Nadal nie mogę się uspokoić i uwierzyć sam w siebie, że kocham ją nie tylko za to, jak wygląda, bo w głębi duszy wiem, że kocham ją za to, jaka jest. Jednak boję się, że jej wygląd stanowi sporo tej miłości, którą do niej czuję. Boję się, że jeśli się mocno zmieni, to już nie będzie tą samą dziewczyną, którą poznałem dwa lata temu, z którą miałem to uczucie, że to jest to.

Potrzebuję pomocy, bo nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Czuję się przytłoczony swoimi własnymi myślami, bo mam wrażenie, jakbym sam sobie sabotował ten związek.

Jestem miesiąc po okrutnym rozstaniu.
Cześć, to będzie długi post, ale mam nadzieję, że znajdzie się parę osób, którym będzie chciało się to przeczytać.. Muszę się wygadać. Jestem miesiąc po okrutnym rozstaniu. Po miesiącach wyznawań miłości, planowaniu przyszłości, mój facet zostawił mnie z dnia na dzień i oznajmił, że wraca do byłej. Sztylet w serce. Całkowite zerwanie kontaktu, zero wyjaśnień. Ona do niego wypisywała miesiącami, że nie daje rady bez niego, szantażowała go, obarczała go winą za całe zło świata, cały czas płakała, pisała do moich bliskich, że zniszczyłam jej związek. On mówił, że to psychopatka, że nie chce z nią być i myślał, że z czasem jej przejdzie. Że nie był z nią szczęśliwy, że była chorobliwie zazdrosna, nie mógł wychodzić, spotykać się ze znajomymi, że właściwie nie miał znajomych przez nią…Mówił, że ona jest mściwa, że przed ludźmi gra cudowną osobę, uśmiechniętą, serdeczną a nikt nie widzi, jaka ona jest na prawdę…traktowała go jak jej własność, jak przedmiot, widziałam wiadomości, które do niego wypisywała, ogólnie dramat. Zero liczenia się z jego potrzebami. W międzyczasie zmarł jej ojciec. Po rozstaniu z nią ona rozgadała wszystkim, że ją zostawił samą na tym świecie, że już nie ma nikogo, że to przez niego zmarł jej ojciec, bo coś przeczuwał. Byli ze sobą 10 lat. On jej mówił, że nie chce z nią być, bo już jej po prostu nie kocha, ale jeśli kiedyś będzie potrzebowała pomocy, to może na niego liczyć. Że spędzili ze sobą tyle czasu i chce się rozstać w zgodzie jak dorośli ludzie. Ona twierdziła, że on ją nadal kocha, że tylko się pogubił – przeze mnie. Już od tego czasu nie mieszkali razem, wyprowadził się i nie mieli żadnego kontaktu. Minęły 2 miesiące i znów się zaczęło…wypisywanie, płacz, manipulowanie. Zaproponowała mu pracę dorywczą u niej w firmie, że będzie miał możliwość sobie dorobić zdalnie. Przystał na to. Później spytała, czy pojedzie z nią na grób taty, stwierdziłam, że niech jedzie, w końcu to był jego teść przez 10 lat. Pojechał. Później znów coś, czy wyjdzie z psami, czy przyjdzie po coś tam itd… I tak z dnia na dzień czułam, że coś się miedzy nami pogarsza…spytałam, czy ponownie coś do niej poczuł, czy chce do niej wrócić, odpowiadał stanowczo, że NIE. Mówił, że jest mu jej żal, że jak był u niej w mieszkaniu to był syf itd a ona wygląda i zachowuje się jak wrak człowieka…że jakby miał do niej wrócić to tylko z litości i wtedy by poświęcił swoje życie dla niej…że on wie, jaka ona jest, że jakby wrócił, to do końca życia byłoby wypominanie, że ją zostawił, że ona jest najbiedniejsza, że jest chu**em, wszystkim by o tym mówiła itd… No i stało się. Przyszedł dzień rozstania. Znów spytałam, czy coś się między nami i nią a nim zmieniło. Powiedział, żebym dała mu czas na zastanowienie, że on sam nie wie kim jest, że bardzo mnie kocha. Wkurzyłam się, bo pytałam przez cały ten czas czy wszystko jest okej, czy coś się zmieniło, czy zrobiłam coś nie tak, że nie ma do mnie szacunku, bo do ostatniej chwili mówił, że jestem tylko ja i nic się nie zmieniło... Napisałam mu, że skoro ma wątpliwości co do naszego związku to ja je rozwieje. Pożyczyłam mu trochę kasy, powiedziałam, że ma pół roku na oddanie mi ich i na ten moment już nas chyba nic nie łączy i że złamał mi serce, kłamiąc do ostatnich wiadomości, że kocha tylko mnie… nawet nie odpisał. Parę dni później ustawił związek z nią na fb. Wszędzie mnie zablokował. To było miesiąc temu. 3 dni temu dodał z nią wspólne zdjęcie profilowe. Zero kontaktu. Zero wyjaśnień. Jestem tak zraniona…czy on cały czas mnie okłamywał? Nie znam osobiście jego byłej. Czy on zrobił z niej wariatkę, żeby tylko sobie por**ać na boku i manipulował mną? Czy on tak strasznie opluł osobę, z którą był 10 lat, byleby mieć skok w bok? A później wrócił do niej i błaga ją o przebaczenie? Czy ta dziewczyna jest tak w niego wpatrzona, że mu to wybaczyła? Czy wrócił do niej, bo tak mu jest po prostu wygodnie? Czy może ona robi z nim, co chce i dodaje te zdjęcia, zablokował mnie, ustawił związek, żeby mi pokazać, że on jest jej i robi mi na złość, a on się na to godzi? Pamiętam, jak mówił, że ona już tak robiła, żeby pokazać wszystkim, jaki to oni mają cudowny związek, a dobrze było tylko na zdjęciach… Czy może on faktycznie szczerze coś znów do niej poczuł i faktycznie wrócił do niej z miłości? Ja już nie chciałabym do niego wrócić, nawet jakby się odezwał, ten etap jest już za mną… Dręczą mnie pytania bez odpowiedzi. Co się w ogóle stało? W co on grał? Kto tu jest poszkodowany? Czy byłam tylko keks zabawką? Czy on ją kocha? Czy kochał mnie? Czy wrócił do niej z miłości, czy z litości? Nie mogę spać po nocach, rozpamiętuję, jestem potwornie zmęczona…budzę się w środku nocy i zaczyna się mielenie w głowie cały czas tego samego… ja już tego nie chce, ale to cały czas powraca…
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!