Left ArrowWstecz

Po niedopuszczeniu do matury straciłem całego siebie.

Jak to możliwe że straciłem duszę.. Od momentu, gdy dwa lata temu w 4 klasie technikum nauczyciele mnie oblali w tym od zawodu, przez co nie mogłem napisać matury, poczułem jakbym stracił życie... Niegdyś kreatywny, żartobliwy i pogodny facet stał się cieniem. Po tym wydarzeniu poczułem jakbym właśnie spadł z urwiska, nic nie ma sensu, nie mam chęci, marzeń, ambicji i młodzieńczej energii .. jakoś zdałem i poszedłem na płatny staż po szkole, ale nic nie było już takie samo . Nie miałem nawet wiedzy , nic nie wiedziałem o zawodzie, na którym się przez 4 lata przygotowywałem. Współpracownicy mówili mi, czemu jestem taki smutny, a ja po prostu nie mam o czym rozmawiać, nigdy się też nie uśmiechałem przy nich. Czułem, że nie pasuje już nigdzie . Po stażu jestem w stanie nicości.. niby ide na przód, ale nic przede mną nie ma , jedyne czego chcę, to przestać istnieć, bo co to zmienia? I tak na koniec dnia jestem sam ze sobą, z tą ciemnością całego dnia samotności, braku akceptacji, braku przynależności.. kiedyś ze smutku miałem tik śmiechu, teraz już żadnego tiku nie mam , już nawet nie płacze. Pozostaję ja i ciemność - brak emocji, brak łez, brak uczucia że coś jest nie tak .. chęci do zmiany , nic tylko beznadzieja i ja, ten, który jest temu winien ..

User Forum

Adam

1 miesiąc temu
Krzysztof Chojnacki

Krzysztof Chojnacki

Szanowny Panie, rozumiem, że utrata możliwości zdania matury w technikum była dla Pana wstrząsem, który odebrał Pan jako utratę poczucia sensu. To, co nazywa Pan "utratą duszy" i "spadnięciem z urwiska", to silne metafory opisujące głębokie poczucie pustki i utraty celu. Opisywany stan obecny, czyli brak chęci, marzeń, ambicji, energii, trudności w nawiązywaniu kontaktu z innymi, poczucie "nicości" i osamotnienia, a także brak emocji czy łez – jest niepokojący. Myśli o "zaprzestaniu istnienia" oraz poczucie, że "nic nie pasuje", są sygnałami, których nie należy lekceważyć. To, co Pan przeżywa, nie jest pańską winą. To jest najprawdopodobniej reakcja kryzysowa na tak zwane wydarzenie krytyczne, jakim było dla Pana niemożność zdawania matury. Pana obecne trudności są konsekwencją tego, co się stało, a nie Pana słabości. 

W mojej ocenie w pańskiej sytuacji wskazane byłoby skorzystanie z profesjonalnego wsparcia interwenta kryzysowego albo psychologa/psychoterapeuty specjalizującego się w pracy z kryzysami. Nie można też wykluczyć możliwości zastosowania równolegle farmakoterapii, przynajmniej w początkowym okresie. 

Proponuję nie zostawać z tym samemu. Zrobił Pan już pierwszy krok, pisząc o tym. Kolejnym krokiem byłoby umówienie się na spotkanie ze specjalistą. Mam nadzieję, że ta odpowiedź da Panu perspektywę i siłę do działania.

1 miesiąc temu
Artur Kłos

Artur Kłos

Dzień dobry,

 

odnoszę wrażenie, że opisywane przez Pana objawy - odrętwienie emocjonalne (brak możliwości odczuwania emocji w tym płaczu pomimo silnego smutku), niemożność odczuwania przyjemności, brak poczucia przynależności, a więc i więzi z innymi ludźmi, spadek motywacji, brak energii i chęci do działania, chroniczny smutek i nieadekwatne poczucie winy - to wszystko pasuje do obrazu klinicznego depresji.  Tym bardziej, jeżeli dodatkowo doświadcza Pan zaburzeń, a więc braku lub nadmiaru potrzeby snu, apetytu lub potrzeb seksualnych. Podobnie objawem depresji może być zmiana masy ciała w ciągu ostatnich dwóch miesięcy lub bóle psychosomatyczne. 

Depresja jest bardzo poważnym zaburzeniem, więc polecam niezwłocznie udać się do lekarza psychiatry, ale również rozważyć konsultację u dyplomowanego psychoterapeuty. Pana trudne emocje nie są Pana winą, to wrażenie najprawdopodobniej jest również objawem depresji. 

Zgodnie z tym, co Pan opisuje, problem trwa już dłuższy czas, od momentu niedopuszczenia Pana do matury. To wydarzenie mogło przyczynić się do początku Pana zaburzenia i niewątpliwie było trudne, lecz tym samym Pana aktualny stan może być związany z jeszcze wcześniejszymi doświadczeniami z życia. Aby to ustalić, potrzebny jest szczegółowy wywiad, który może przeprowadzić doświadczony psychoterapeuta i tym samym umożliwić Panu lepsze zrozumienie tego stanu. Leki antydepresyjne mogą okazać się niezbędne na wstępnym etapie takiej pracy, ustali to Pan na konsultacji z lekarzem, lecz w przyszłości psychoterapia daje szansę na funkcjonowanie w dobrym samopoczuciu nawet po ich odstawieniu. 

 

Życzę sukcesów na dalszej drodze i dziękuję, że podzielił się Pan swoją historią. Mam nadzieję, że moja odpowiedź okaże się pomocna.

1 miesiąc temu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Dzień dobry Adamie 

Twoje słowa są bardzo poruszające. Widać w nich ogrom cierpienia, które niesiesz w sobie już od długiego czasu. I choć dziś możesz czuć się pusty, samotny, jakby nic nie miało znaczenia to ważne, że napisałeś. To znaczy, że jakaś część Ciebie wciąż woła o pomoc. I to jest nadzieja.

To, czego doświadczyłeś zawód, poczucie porażki, wstyd, rozczarowanie sobą i otoczeniem mogło w Tobie coś złamać. Ale nie zabrało Ci duszy. Ona nie znika. Ona może się skryć, wycofać, zmęczyć. Ale ona nadal w Tobie jest cicha, może zraniona, ale nie zniknęła. To, co opisujesz brak emocji, zobojętnienie, utrata zainteresowań, brak sensu i chęci do życia to objawy depresji. I to nie jest coś, z czym trzeba walczyć samotnie. To nie Twoja wina. To nie jest dowód na słabość. To sygnał, że potrzebujesz wsparcia. To, co się wydarzyło w technikum, mogło być jak kamień, który pociągnął Cię w dół. Ale nie musi być Twoim końcem. Każdego dnia możesz postawić choć jeden mały krok ku pomocy, ku zmianie, ku sobie. Pierwszym i najważniejszym krokiem teraz byłoby spotkanie z psychologiem lub psychiatrą. Możesz zacząć od rozmowy z lekarzem rodzinnym, powiedz, jak się czujesz, a on pokieruje Cię dalej. Nie musisz od razu mieć planu na życie, marzeń ani siły do działania. Wystarczy, że przyznasz: „Jest mi bardzo ciężko” i pozwolisz, żeby ktoś Ci pomógł to unieść. Bo zasługujesz na pomoc. Może dziś nie wierzysz, że coś się zmieni. To, że nadal tu jesteś, że napisałeś to już pierwszy znak, że w Tobie jest życie. Ono się nie skończyło. Trzymam za Ciebie mocno!

 

Z pozdrowieniami 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

 

1 miesiąc temu
Krzysztof Skalski

Krzysztof Skalski

To, co Pan czuje, to nie lenistwo ani słabość, to skutek głębokiego zranienia. Tamten moment, gdy Pana oblano, był nie tylko szkolną porażką. To był cios w Pana poczucie wartości, sens życia, marzenia. Nic dziwnego, że dziś czuje się Pan pusty, odłączony od siebie, jakby dusza gdzieś zniknęła. To może być depresja, choroba, która zabiera emocje, energię, chęć do życia. Ale to nie znaczy, że wszystko stracone. To, że Pan napisał, to dowód, że wciąż coś w Panu walczy. I to już znaczy bardzo wiele. Proszę spróbować porozmawiać z kimś, kto potrafi słuchać- terapeutą, psychologiem. Pan nie musi z tym być sam. I nie musi już dłużej udawać, że nic się nie stało. Stało się bardzo dużo. Ale można zacząć wracać. Powoli. Z pomocą.

1 miesiąc temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Kryzys w relacji z narzeczoną, mamy dziecko. Partnerka nie czuje nic do mnie, nie chce być ze mną. Co mam robić, jak o to walczyć?
Witam. Mam problem w związku. Jesteśmy razem 8 lat i mamy 3-letnie dziecko. Od grudnia zaczęliśmy rzadziej rozmawiać, ponieważ zmienialiśmy się w pracach. Ja miałem na rano, ona na południe. Jedyny czas jaki spędzaliśmy, to gdy przyjeżdżałem po nią do pracy i w weekendy. Było słabo, ale nie, żeby kończyć związek. Przynajmniej z mojej strony, bo ona twierdzi inaczej. Od stycznia zaczęła totalnie mnie olewać. Nie chciała wszystkiego, co ze mną związane. Wszedłem na jej telefon i zobaczyłem w ukrytych wiadomościach wiadomości z nowo poznanym gościem. W skrócie żaliła się, że już nie czuje do mnie prawie nic. Przykro mi się zrobiło, porozmawialiśmy. Powiedziała, że nie czuje się dobrze w naszym związku. Boli to mnie, bo ona jest dla mnie całym światem z dzieckiem. Powiedziałem, że chce to naprawić, ale wiem, że to muszą naprawiać obie strony. Rozmawiamy, ale jest oschła co do uczuć. Nie chce bliskości, tulenia, noszenia pierścionka, którego kupiłem 5 lat temu, jak się zaręczyliśmy. Nie wiem co robić. Nie mamy jak sobie dać czasu bez siebie, bo nasi rodzice mieszkają daleko. Musimy codziennie spać ze sobą i rozmawiać o dziecku. Boję się, że stracę ją na zawsze. Na siłę nie chce jej trzymać, ale nie wybaczyłbym sobie, gdybym nie spróbował walczyć o nią. Bo o co innego walczyć, jak nie o miłość? Proszę o podpowiedź, jakąkolwiek co najlepiej zrobić w tej sytuacji?
Czuję się ogromnie przeciążona i przytłoczona codziennym życiem. Jak sobie radzić?
Ostatnio czuję się zmęczona, mam wrażenie, że nic mi się nie udaje, nic mi się nie chce, mimo to coś tam robię , chce mi się płakać , szybko tracę cierpliwość i wpadam w złość , szybko się denerwuję i reaguje agresją ,głowę mam nabitą różnymi sprawami. Mam wrażenie, że życie mnie zaczyna przerastać , chodzę do pracy, opiekuje się synem lat 5, mam 40 lat.
Pomimo relacji, czuję się samotna. Wśród ludzi uśmiecham się, a czuję się źle, niespokojnie, najgorsza, głupia.
Wydaje mi się, że coś niedobrego sie ze mną dzieje. Mam chłopaka, mam rodzinę, a czuję się strasznie samotna i nikomu niepotrzebna. Mam wrażenie, że nikogo nie obchodzi co się ze mną dzieje. Wstydzę się powiedzieć o tym komukolwiek. Na codzień wśród ludzi jestem uśmiechnięta, a gdy chociaż na chwilę zostaję sama to coś we mnie pęka, czasami nie mogę powstrzymać płaczu i czuję się jakaś taka, taka nie wiem...najgorsza, brzydka, głupia... jak sobie z tym poradzić?
Dzień dobry, Od pewnego czasu bardzo męczę się sama ze sobą.
Dzień dobry, Od pewnego czasu bardzo męczę się sama ze sobą. Czuję się źle, gdziekolwiek jestem, wszystko sprawia, że chcę gdzieś uciec i się rozpłakać. Czuję się głupio i okropnie przez każdą najmniejszą porażkę np. upuszczenie widelca przy wszystkich na jakimś spotkaniu rodzinnym. Wcale w siebie nie wierzę, ciągle myślę tylko o tym, że nie poradzę sobie w życiu i nie dam rady. Ciągle martwię się o szkołę, strasznie się stresuje każdą lekcją np. że zostanę wybrana do odpowiedzi i zostanę ośmieszona i oceniona przy klasie. Nie mam w swojej klasie nikogo i od zawsze byłam nazywana tą cichą, bo jestem strasznie niepewna siebie i mam niską samoocenę, zawsze uciekam od każdego wzrokiem i wolałabym się już nie odzywać cały dzień niż powiedzieć coś głupiego i potem myśleć o tym cały dzień. Kiedyś w szkole podstawowej byłam bardzo oceniana przez jedną koleżankę i bałam się mówić o sobie i robić to co chce, bo wiedziałam, że powie mi coś przykrego i pewnego dnia zostawi mnie i będę sama. Czuję, że po wakacjach będzie jeszcze gorzej, teraz nie mam na nic motywacji, jest mi ciężko i nie chce o tym z nikim rozmawiać, bo jestem zamknięta w sobie. Rodzice zawsze mówili, że mogę im powiedzieć wszystko, ale ja wiem ze oni tego nie zrozumieją. Do mojej niskiej samooceny dochodzi również kwestia odżywiania, co chwile coś mi przeszkadza w moim wyglądzie i wydaje mi się, że co chwile wyglądam inaczej kiedy patrzę w lustro. Przez to myślę ciągle o kaloriach i boję się przytyć. Nie wiem już sama, kim jestem, jestem zagubiona i nie mam pojęcia co robić.
Jak zacząć myśleć o sobie pozytywnie po stracie dziecka i braku wsparcia?

Dzień dobry, 

Piszę z zapytaniem, ostatnio moje życie obróciło się do góry nogami. Byłam w ciąży, lecz straciłam moje dziecko. 

Od nikogo nie dostałem wsparcia ani od rodziny, ani od chłopaka. Wręcz przeciwnie zostaje poniżana, wyzywana. Szczerze bardzo mnie to boli. Na początku starałam się innym wyjaśnić, co mnie boli, lecz nie rozumieją moich uczyć. Nie umiem odejść od nich, bo są dla mnie ważni. Na zewnątrz jestem uśmiechnięta, a w środku załamana. Nie myślę o sobie, tylko jak uszczęśliwić innych. Martwię się o innych, troszczę, a za to dostaje odrzucenie. 

Chcę popracować nad tym, żeby myśleć o sobie, lecz nie umiem. Dlatego piszę tutaj z zapytaniem, jak zacząć myśleć o sobie pozytywnie i zająć się sobą?

Córka ma lat 11, jest bardzo dojrzała jak na swój wiek, zachowuje się, ubiera i maluje jak 16-17 latka
Córka ma lat 11, jest bardzo dojrzała jak na swój wiek, zachowuje się, ubiera i maluje jak 16-17 latka, w głowie raczej na 11 lat. Konflikt z ojcem, ignoruje go, często powtarza, że nienawidzi. Z premedytacją robi mu na złość. Często straszy mnie, że zrobi sobie krzywdę. Gdzie się udać po pomoc, co robić, jak z nią rozmawiać?
Mam trudność z kłamstwami męża oraz jego dorosłą córką, która mnie obraża. Mąż nic z tym nie robi, a mnie to dobija.
Dzień dobry, mój problem polega na tym, że jestem drugą żoną, 38 lat razem i mąż ma 2 dzieci z pierwszego małżeństwa, w wieku 44 i 50 lat, jak go poznałam, to przez 8 miesięcy ukrywał, że jest żonaty, ale w końcu się dowiedziałam, a już byliśmy zakochani i zaszłam w ciążę, mąż oczywiście wziął rozwód, bo jak twierdził, że im się od dawna nie układa, ale problem mam taki - syna poznałam raz przypadkiem, po 28 latach naszego małżeństwa, córki w ogóle nie znam, jak miał kontakty z nimi, to zawsze mówił, że idzie do kolegi, ale 2017 roku wpadł i okazało się, że siedzą sobie w pubie i dobrze się bawią, byli jeszcze chyba inni ich znajomi po 23.00 i wkurzyłam się, że nie wiedziałam, że się spotyka, to nie pierwszy raz przychodził późno nawet 2 w nocy, też dowiedziałam się, że przez 25 lat jeździł pod dom ex niby po córkę, chyba powinien to ze mną ustalić i od tej pory mamy nieraz karczemne awantury, jeszcze naskarżył córce, że się dowiedziałam i zabraniam im kontaktów i tu się zaczęło- córka po drinkach zaczęła pisać i dzwonić na telefon męża i mnie obrażać wulgarnie- trwało to kilka miesięcy, chociaż prosiłam męża, żeby zwrócił jej uwagę- mówił, że to nic takiego, a że pisze do niego, a nie do mnie, to chyba bał się odezwać i jeszcze ją broni. Ostatnio w listopadzie 23', wziął pieniądze i dał w kopercie, chyba tak nie powinien zrobić bez mojej wiedzy, razem pracowaliśmy, a ja teraz nie mogę sobie poradzić, że tyle lat kłamał i nawet nie stanął po mojej stronie, dla mnie to był szok, że jedzie pod dom ex i.t.d być może trudno mi się z tym pogodzić, bo ich nie znam, a teraz nagle są nie umiem się w tym odnaleźć i nie wiem czy będę umiała odnaleźć się, w sumie to byliśmy dobrym małżeństwem do 2017 r. My też mamy 2 dorosłych dzieci, proszę o opinie czy mąż powinien wysłuchiwać i stawać za córką, która mnie tak obrażała, ja nie umiem sobie z tym poradzić, bo przez 38 lat cisza, tak jakby nie miał dzieci, a tu bum - jeszcze w męża obecności się wyśmiewają ze mnie. Przepraszam za tak długi post.
Co mogłabym zrobić aby pozbyć się leku strachu i obwiniania się o całe zło które to mój były partner który jest alkoholikiem wpajał mi że jestem nic nie warta
Jak pogodzić się z wyjazdem córki na stałe za granice?
Jak pogodzić się z wyjazdem córki na stałe za granice? Córka ma 20 lat, przeprowadza się do swojej miłości.
Partner złości się i mnie unika, po sytuacji, kiedy było niebezpiecznie i nieodpowiedzialnie z jego strony, a ja zareagowałam.
Witam. Przechodzę z partnerem ciężki okres. Chciałabym zapytać o jedną kwestię. Dzisiaj wróciłam do domu, mój partner siedział z kolegą, widziałam na stole otwarte wino, papierosy i malutkie piwo. Nie siedziałam z nimi a po pewnym czasie mój partner oznajmił mi, że jadą po coś do miasta i wrócą do domu. Zapytałam go kto bedzie kierował na co powiedział mi, że jego brat ich zawiezie i przyjedzie z nimi. Położyłam się do łóżka i nagle przyszedł do domu jego brat. Wyszłam i zapytałam o mojego partnera, a on powiedział, że pojechali sami z kolegą. Nie czekając ani chwili zadzwoniłam do partnera „ No halo gdzie ty jesteś? Kto prowadzi? Czy ty jesteś normalny? Jechać po alkoholu?” Usłyszałam na to „po co znowu robisz problem nie jesteś moją nianią, wypiłem tylko pół piwa i jadę autem kolegi nie swoim, myślę co robię, zawsze jak znajomi są u mnie to robisz taki problem, wkur***** mnie teraz, zaczęłaś sie drzeć i już sie wszystkim odechciało, wiem co robię pa” przyjechał do domu oznajmił mi, że nie chce ze mną rozmawiać, bo przez moje zachowanie i to, że jego kolega słyszał jak się darłam nie chce siedzieć u nas w domu i, że zawsze robię aferę i nikt nie chce tu być i musi iść siedzieć do niego i wróci nie wie kiedy. Nie odpisuje mi i twierdzi, że nie chce ze mną być, bo taki związek nie jest nic wart i że przegięłam. Proszę o obiektywne spojrzenie i wyjaśnienie czy moje zachowanie naprawdę było złe, jeśli tak, to jak mogę nad nim popracować i co konkretnie było w nim złego?
Przyjaciółka wymaga ode mnie przekroczenia moich granic. Jestem wykończona.
Witam, mam bardzo duży problem z przyjaciółką, a więc poznałyśmy się na początku 1 klasy technikum, teraz jesteśmy w 3, od tego czasu potraciła dużo swoich znajomych i bliskich przyjaciół, ogólnie przeszła wiele ciężkich przyjaźni, ma problemy z samookaleczaniem, staram się ją bardzo wspierać, udało mi się ją nawet namówić na psychologa, ale rzuciła go mimo że jest coraz gorzej, to nie chce o nim słuchać, nasz główny problem polega na tym, że nasze oczekiwania i podejście do przyjaźni zupełnie się różni- ona uwielbia kontakt fizyczny, ja bardzo nie lubię i co miałyśmy bardzo dużo kłótni, w których mi to wytykała i mówiła, że nie czuje się ważna, ponieważ w jej poprzednich przyjaźniach pokazywały to przez czułe słówka i kontakt fizyczny, tłumaczyłam jej, że po prostu nie czuje się z tym komfortowo i czy nie ma czegoś innego, co mogłabym zrobić- mówiła, że to jest dla niej najważniejsze, zawsze mi to wytykała w kłótniach, których było bardzo dużo ogólnie narzuca mi swoją wizje przyjaźni, ostatnio stała się bardzo zaborcza, robi mi wyrzuty jak spotkam się z kimś innym, że czuje się samotna i wymieniona, mimo że z nią widzę się najczęściej i mam najwięcej kontaktu, a ona oczywiście może mi o swoich wyjściach z innymi mówić normalnie, bo ja nigdy nie wpadłabym na to, żeby zrobić o to komuś kłótnie, ogólnie mam opór przed mówieniem jej o jakichś rzeczach, które mi się przydarzyły wesołe, bo jeśli nie ma w tym jej udziału, od razu zacznie mówić, że na pewno bez niej mi lepiej, chce mieć ze mną kontakt 24/7, mam mówić jej, nawet jak nie będzie mnie przez 20 minut, bo idę do sklepu, mówiłam jej, że czuję się przytłoczona to mi odpowiada, że skoro nie lubię kontaktu fizycznego, to tylko tak mogę jej pokazać, że mi zależy. Ostatnimi czasy czuje się wykończona i cały czas jestem zmęczona i właśnie zasnęłam przez przypadek, nie mówiąc jej, że idę spać, na następny dzień oczywiście paragraf, jak to mam na nią wywalone, nawet nie próbowała słuchać, że okropnie się czuje i jestem zmęczona. Nie wiem, co robić to wszystko mnie masakrycznie przytłacza.
Dzien dobry. Moje 14-letnie dziecko cierpi na depresję.
Dzien dobry. Moje 14-letnie dziecko cierpi na depresję. Ma stany lękowe, napady paniki, od roku leczymy ją farmakologicznie. Ja powoli tracę nadzieję, że to minie. Boję się o nią każdego dnia. Sama przestaję sobie z tym radzić. Jak mogę jej pomóc?
Toksyczne, przemocowe małżeństwo. Nie potrafię się z niego uwolnić.

Od 20 lat jestem w związku małżeńskim. Mój problem to mój mąż, który jest bardzo agresywny słownie. Nigdy nie wiem w jakim humorze wstanie, zazwyczaj jak tylko usłyszę z rana, że trzaska drzwiami albo czymś rzuca, to już wiem, że będzie awantura i zazwyczaj jest to awantura za coś, co wydarzyło się np. 6 miesięcy wcześniej. Wyzwiska typu *przekleństwa*, aż mi wstyd to pisać. Zastraszanie za każdym jednym razem mnie i dzieci, gdzie nie pójdzie do pracy, to go wywalają. W tym roku właśnie został wyrzucony z ósmej pracy, tymczasem ja pracuje jak wół, żeby na wszystko starczyło. Po całej awanturze jednostronnej, bo ja się nauczyłam nie reagować, bo jeszcze gorzej wtedy jest, oczekuje, że padnę mu w ramiona, a jak tego nie zrobię, to zaczyna się na nowo. Wyzwiska, rzucanie przedmiotami. O naszych dzieciach zawsze mówi te "downy". Ręce opadają normalnie. Odchodził już 4 razy i zawsze wracał z płaczem, że to ostani raz. Mój syn ma już 18 lat i ostatnio próbował mnie bronić to się ojciec do niego do bójki rzucił, a zapytał tylko 'czemu cały czas wyzywasz mamę, ona przez ciebie płacze'. Wiem, że jestem w toksycznym związku, ale nie potrafię się z niego uwolnić.

Po opuszczeniu przez partnera (który nie wspiera finansowo ani emocjonalnie) wpadłam w uzależnienie od alkoholu - bardzo źle się czuję, proszę o pomoc
Witam, dwa lata temu urodziłam córkę, drugą już. W czasie ciąży wyszło, że partner ma długi hazardowe i to ogromne...ciąża zagrożona...tuż po zostawił i pojechał za granicę, dalej kłamał, grał, nie pomagał...płakałam chyba prawie cały czas...skończyłam karmić piersią i kiedyś w tych nerwach sięgnęłam po piwo, by, nie wiem, uspokoić się, zasnąć...I tak od tego czasu piję codziennie i to z 3 lub 4, pracuję po 12 godz dziennie, jak przychodzę usypiam dzieci i piję, bo tylko tak mogę zasnąć, płaczę nadal...to już będzie niedługo półtora roku, pomaga mi to w zaśnięciu, ale całe dnie myślę o wieczorze, że znowu będzie mi ciężko, że będę płakać, on obiecuje, mówi, że się poprawi, ale jak wraca raz na dwa miesiące to woli spać niż mi pomóc czy spędzić ze mną czas...jestem wycieńczona, chciałabym coś zmienić...przestać pić...naprawić nasze relacje, bo ponoć już nie gra od roku, ale to długa historia...Ja opłacam rachunki, utrzymuję dom, dzieci, opłacam opiekunkę, on się nie dokłada praktycznie, czasem jakiś grosz rzuci typu 500zl, nie okazuje uczuć a ja ciągle mu je okazuje, wybaczam, staram się naprawdę, by dzieciom niczego nie brakło mimo ciężkiej sytuacji finansowej, spędzam z nimi każdy dzień wolny, ale jestem już naprawdę zmęczona walką o rodzinę, dzieci, o związek...martwi mnie ze beż tych 3 czy 4 czy 2 czasem piw nie zasnę, jak mam to ogarnąć? Czy walczyć? Wydaje mi się, że on już odpuścił...nawet na urodziny moje, jak był, usłyszałam wszystkiego najlepszego i nawet drobiazgu nie dał mi, zabolało🙄 teraz zamiast ze mną być, woli spać, proszę o pomoc...to tylko część z tego ogólnikowa, dodam, że jak mi nie odpisuje wieczorem to wpadam w panikę i płaczę do rana, aż nie padnę z wycieńczenia...jakiś uraz? Nerwica? Depresja? Źle się czuję psychicznie, nie mam kiedy odpocząć i nie mam wsparcia od tej niby najważniejszej osoby😟
Jak radzić sobie z zazdrością męża o przeszłe relacje?

Mój mąż jest zazdrosny o moje poprzednie relacje. Co robić w takiej sytuacji? Zazdrosny zaczął być w momencie, kiedy zaczął więcej dopytać o mają przeszłość. To dopiero po kilku latach związku. Przez to chodzi nerwowy, są kłótnie, wraca to do niego jak jakaś obsesja. Dodam, że na co dzień jak nie ma tych obsesyjnych myśli, jest nadal tym samym fajnym chłopakiem. Twierdzi, że te myśli są silniejsze od niego, że on tego nie chce. Nie jest zazdrosny też o mnie w kontekście teraźniejszości czy przyszłości - wie, że tylko on się dla mnie liczy. Teraz nie jest między nami idealnie i dobrze to wiem, ale chcę walczyć o nas, zawsze zresztą będę i chce mu/ nam pomóc, ale nie wiem jak. Czy kiedy zaczyna ten temat i dalej pyta odpowiadać na pytania? Jak z nim rozmawiać? Dodam, że ja mam lekowy styl przywiązania, boję się, że on odejdzie

Żona się ode mnie oddala, zależy jej na innym mężczyźnie. Nie mogę z nią porozmawiać, bo jest choleryczką. Przechodzę kryzys.
Moja żona zakochała się w koledze w pracy, dobrze zarabiającym naczelnikiem. Mamy 1 dziecko + żona ma jedno z poprzedniego małżeństwa. Ostatnio odkryłem, że upodabnia swój FB do tego faceta (wkleja podobne zdjęcia, artykuły, zajawki - to się nazywa lustro- Tzn. ma wytworzyć w nim poczucie, że widzi siebie, takie same zainteresowania itd.) Żona pracuje w hr, potrafi manipulować, wpływać na ludzi. Teraz poszła na psychologię i poszerza swój pakiet możliwości. Ostatnio dałem jej kwiaty, później słyszałem, że mówi do niego, że kwiaty są od osoby " z tego już nic nie będzie". Widzę, że ciągle nawet w nocy pisze z nim, zaczęła się stroić, dbać o siebie, dłużej siedzieć w pracy, ciągle pilnuje telefonu. Nie wiem co zrobić! Jest niezrównoważoną choleryczką i wiem, że jeżeli spróbuję z nią rozmawiać to wyrzuci mnie z mieszkania i będzie straszyć mnie zabraniem dziecka ( kiedyś mnie straszyła zabraniem dziecka i zniszczeniem alimentami). Nie wiem co mam robić, wariuje jak wiem, że się z nim widzi ( wraca do domu rozmarzona, nieobecna, a mnie nie zauważa) albo widzę, że z nim pisze. Robi się coraz bardziej chłodna w naszych relacjach, przestała być w stosunku do mnie czuła, o wszystko robi awantury, ciągle zabrania mi się dotykać, przytulić. Boje się stracić dziecko i nadal ją kocham. Nie wiem czy już mnie zdradziła fizycznie, ale widzę, że prze do związania się z nim na poważnie. W podobny sposób zakręciła mnie, kłamała mi, że jej poprzednie małżeństwo już nie istnieje. Po czasie wiem, że wykorzystała mnie do rozbicia swojego małżeństwa, a teraz robi to samo ze mną. Jest bardzo uważna i przebiegła, nie mogę zdobyć żadnych dowodów, a widzę, że intensyfikuje działania w zakresie zdobycia tego naczelnika. Jestem zrozpaczony i naprawdę nie wiem co mam zrobić. Nie mogę spać, jeść, schudłem 10 kilo, nie mogę skupić się na pracy, podejrzewam, że mam depresję, czuje się nikim... Pomóżcie, proszę.
Jak żyć po zdradzie męża?
Będzie dlugo bo historia jest skomplikowana i dla mnie bardzo trudna. Opowiem tu wszystko nikt nie zna tej historii do końca i wszystkiego. Mam 31 lat męża z którym znam się 13 lat 4 lata jesteśmy o ślubie. Mamy dziecko 4 lata. Pracujemy oboje , mąż jest dobrym ojcem a nie koniecznie dobrym mężem. Lubi wypić może nie często tylko w weekendy ale gdy wypije zachowuje się różnie wp stosunku do mnie chodzi. Że 3 razy zdarzyło mu się nie wrócić do domu po upiciu. I teraz do sedna na początku kwietnia dowiedziałam się że piszę i spotyka się z inną kobieta i trwało to 2 miesiące gdy z nią się spotykał i pisał a ja o wszystkim wiedziałam chociaż mówił mi że urwał z nią kontakt. Doszło między nimi do seksu. On się w niej zakochał nawet dla mnie to powiedział. Odsyłał nawet jej wiadomości które ja mu wysyłałam. Spotykali się nadal. Dopiero po interwencji rodziny z jego strony zakończyli ten romans. On mnie błagała prosił mówił że zrozumiał ten błąd że kocha tylko mnie i córkę. Starał się ja też starałam się bardzo żeby to jakoś poskładać uwierzyłam mu. I tu nagle nie przemyślanie ja popoelnilam błąd chyba chcąca zrobić mu na złość poszłam na piwo z jego kolega. Wypiłam jedna i wróciłam do domu. Powiedziałam mu o tym odrazu był zły. Mówił że on tak się starał a ja to zniszczyłam. Jednak jeszcze tego samego dnia mi to wybaczył. Teraz ja mam okropne wyrzuty sumienia że poszłam na te piwo nie mogę z tym żyć. Chciałabym to wszystko na nowo naprawic i żyć tak jak wcześniej. Tylko boję się że on mnie teraz zostawi że mi nie uwierzy że było to tylko piwo. Jakoś nie mogę normalnie funkcjonować. Proszę o jakąś radę jak z tym wszystkim żyć jak to przerobić. Chcę żeby moja rodzina znów była szczęśliwa tylko jak ..... Co mogę zrobić?
Jak poradzić sobie z bólem po ucieczce z toksycznego małżeństwa i utracie dziecka?

Witam serdecznie, jestem po ucieczce z własnego domu po 25 latach małżeństwa, przeszłam przez wszystko, co możliwe żyłam z toksykiem, narcyzem i psychopata. Starsze dziecko nie dało rady, odebrało sobie życie. Chodzę na terapię oraz leczę stres pourazowy, niedługo minie dwa lata. Walczył, pisał ładnie, nie uległam, nie wróciłam, zostawiłam mu wszystko. Jeszcze miesiąc temu wyznawał mi miłość, odważyłam się go w końcu zablokować, aż tu nagle dowiedziałam się, że on już mieszka z panią młodszą o 25 lat i ona jest w ciąży. Załamałam się, bo on szczęśliwy, pani jego pokroju, ale to nieważne. Chodzi o to, że nie mogę się podnieść, zniszczył jedno dziecko, a zrobił sobie drugie. Szczęśliwy sprząta, gotuje, a mnie bił i wyzywał. Wiem, odeszłam, nie powinnam wracać do tego, a pomimo to bardzo boli czy żeby po 25 latach się zmienił nie wierzę, ale jedno wiem na pewno, odnalazł swoją drugą połówkę, bo i do picia i do wszystkiego. 

Zero odpowiedzialności, zrobił ze mnie śmiecia, nie radzę sobie zamiast być lepiej, jest gorzej.

Źle funkcjonuję od momentu agresji Rosji na Ukrainę. W jaki sposób mogę zredukować lęk, zaadaptować i uzyskać opinię dla zmiany kat. wojskowej?
Dzień dobry! Kilka lat temu, jeszcze w okresie licealnym, podczas komisji wojskowej otrzymałem kategorię A. Wtedy niezbyt przywiązywałem do tego wagę, ponieważ sytuacja bezpieczeństwa na świecie była zupełnie inna. Wydawało się, że pokój będzie trwał wiecznie. Jednak od czasu agresji Rosji na Ukrainę, a szczególnie w ostatnim czasie, widmo konfliktu zbrojnego stało się realne. Od tego momentu moja optyka zupełnie się zmieniła, a stan psychiczny pogorszył. Cały czas towarzyszy mi stres i lęk związany z tym, co się może zdarzyć w przyszłości, choć jego natężenie zmienia się w zależności od czynników, takich jak, np. to, co aktualnie podają media. Codziennie przeglądam różne wiadomości i analizy dotyczące sytuacji globalnej, żeby jakoś poukładać to sobie w głowie. Nie wyobrażam sobie tego, że miałbym uczestniczyć w jakichkolwiek działaniach przemocowych czy też wojennych. Panicznie wręcz boję się wszystkiego, co związane jest z szeroko pojętą militaryzacją. Nie mam absolutnie żadnych predyspozycji w tym kierunku, biorąc pod uwagę brak wytrzymałości psychicznej. Stąd też moje pytanie, do kogo powinienem się zgłosić. Po pierwsze, aby popracować nad redukcją stresu i nauczyć się funkcjonować w obecnej rzeczywistości, a po drugie, by uzyskać opinię, która mogłaby stanowić podstawę do zmiany kategorii wojskowej, gdyby doszło do jakiejś niebezpiecznej sytuacji. Będę wdzięczny za wszelkie wskazówki.
Jestem z związku od dwóch lat, bywało różnie, kłótnie, rozstania, powroty, w tle alkoholizm...
Co zrobić? Jestem z związku od dwóch lat, bywało różnie, kłótnie, rozstania, powroty, w tle alkoholizm, partner nie pije od dwóch lat, przez ten czas pojawiały się narkotyki, kłamstwa, itp. Od trzech miesięcy jest święty spokój, nie mam się o co przyczepić, jednak ja poznałam kogoś innego, na chwilę obecną wszystko mi w nim pasuje, nie wiem, co mam robić? Przekreślić 2 lata związku, który wydaje się wychodzić na prostą w końcu? I jak się rozstać? Partner na samą myśl reaguje agresją.