Wstecz

Przemocowi rodzice, rodzina i sąsiedzi nigdy nie zainterweniowali. Teraz muszę mieszkać z rodzicami, jako dorosła.

Jestem dorosła i znalazłam się w patowej sytuacji. Przez dłuższy czas muszę mieszkać z rodzicami... To już starzy ludzie, ale od zawsze byli tacy sami-czyli przemocowi i bez kultury. Mam wiele problemów z nimi, ale największym jest brak szacunku. Dla mnie te osoby to zupełnie obcy ludzie, przez których musiałam odbudować poczucie własnej wartości i byłam na terapii. Oni cały czas krzyczą, nawet w zwykłych rozmowach. Ojciec pachnie narcem albo psychopata, matka skupiona na sobie bez empatii. W sklepie się wydzierają, od malego wstyd mi było jeździć autobusem z nimi, bo np. matka mnie wyzywała zawsze przy ludziach od leni i że jestem niedobra. To nieprawda. Widziałam, że ma satysfakcję z tego i kilka razy nawet mnie uderzyła przy ludziach i paliłam się ze wstydu. Za co? Nie wiem. Ojciec cały czas drze się, wstydzę się jak głośno kicha albo się kłóci z matka. Dwa bloki śmieją się z nich. Ale tak widzę, że śmieją się również że mnie... Ojciec potrafi ciągle oskarżać mnie jak coś się zepsuje, chociaż nic nie zrobię. Wydziera się, całe życie wyzywa mnie od najgorszych, a jak się postawie albo powiem, że czegoś nie zrobiłam i że ma dać mi spokój, to dopiero się zaczyna. Wyzwiska że mam zamknąć pysk itd. Jestem dorosła i mam zniszczona opinie wśród rodziny i ludzi w bloku. Nikt mnie nie szanuje przez rodziców i ludzie są jakby ślepi... Nie widzą, że jestem ofiarą przez całe życie i jestem gnębiona. Dla nich to takie zabawne, gdy rodzice wydzierają się w sklepie, przeklinaja.. nie mają za grosz kultury. Nie mówią proszę albo dziękuję i nie uczyli mnie tego w szkole. Gdy zaczęłam tak zwracać się do ludzi jako dziecko, bo ciocia mi powiedziała, to śmiali się ze mnie. Chociaż jestem dorosła, to kompletnie nie szanują mnie jako człowieka. Gdy teraz mam gorszy moment i musiałam zamieszkać z nimi, to ciągle mnie pouczają, wszystko robię źle, a jak na chwilę usiądę, to jest, że jestem leniem. Jak mają gorszy dzień to potrafią zbluzgać mnie od nieudaczników. To nie pomaga w mojej sytuacji w odbudowaniu się. Zniszczyli mi życie. Czemu tacy ludzie tak robią? Dlaczego sąsiedzi i rodzina nie widzi tego, a nawet pamiętam, że wszyscy się śmiali na imieninach, jak dostałam "w papę" albo jak zamykali mnie za kare (złościł ich mój płacz) w pokoju albo wyzywali. Do dziś pamiętam te śmiechy ciotek i kuzynek i zamiast mi pomóc, to dobrze się bawili. Przez zamykanie w ciemności nabawiłam się traum. Odbudowałam siebie w 5 lat i od nowa wszystko wraca. Po dzisiejszym oskarżeniu, że zrobiłam coś, potem wydarciu, że mam pysk, nie chce mi się walczyć o siebie.

Kama

w zeszłym miesiącu
Joanna Łucka

Joanna Łucka

Dzień dobry, 

bardzo przykro mi z powodu Pani doświadczeń i stresu z nimi związanego. Wyobrażam sobie, jak jest to dla Pani trudne i upokarzające. 

Rozumiem, że z powodu obecnej sytuacji życiowej nie miała Pani alternatywy zamieszkania poza domem rodziców. Myślę, że zważywszy na sposób komunikacji, jaki stosują Pani rodzice oraz nastawienie do Pani, potrzebuje Pani dodatkowego wsparcia, aby jak najszybciej uporać się z trudną sytuacją i móc zacząć planować (choćby w dalszej perspektywie) możliwość mieszkania w innym miejscu.  Być może pomocna mogłaby tu być konsultacja u interwenta kryzysowego - to osoba, która nie tylko udziela wsparcia emocjonalnego, ale przede wszystkim wspomaga w przezwyciężeniu kryzysu życiowego w sposób praktyczny i skuteczny, na poziomie podstawowych działań i doradztwa. Proszę rozważyć taką możliwość chociażby online- interwentów kryzysowych może znaleźć Pani także na tym portalu, warto spróbować przez tzw. formularz doboru. 

Pyta Pani o to, czemu tacy ludzie tak robią, dlaczego rodzina i sąsiedzi nie widzieli tego. Oczywiście, że widzieli, gdyż reagowali - śmiechem. Reakcją nieadekwatną, która absolutnie nie powinna była mieć miejsca. Taka reakcja ma tutaj prawdopodobnie cel obronny, gdyż nie pozwala przyjąć do świadomości powagi sytuacji. Gdyby zareagowali np. złością i zaprotestowaniem, tym samym wzięliby na siebie część odpowiedzialności za to, co Panią spotyka. Nienazwanie tego przemocą wprost, traktowanie w kategorii żartu czy zabawnej sytuacji pozwalało im trzymać się na dystans od Pani doświadczeń. Zmierzenie się z krzywdzeniem dziecka to bardzo duże wyzwanie. Widocznie nikt w Pani środowisku nie był na tyle dorosły (dojrzały emocjonalnie), by je podjąć i Pani pomóc wtedy, kiedy była Pani najbardziej bezradna. 

Natomiast ta bezradność to już przeszłość - obecnie ma Pani dowody ze swojego życia na bycie sprawczą, odpowiedzialną i opiekuńczą wobec siebie. Przeszła Pani przez proces terapii, odbudowała Pani siebie, stała się Pani w pewnym momencie niezależna. Ten element Pani historii ukazuje jak wiele ma Pani kompetencji, ale myślę, że także zasobów, aby zawalczyć o siebie ponownie. Naprawdę warto! 

Życzę Pani dużo sił, wszystkiego dobrego! 
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka 
psycholożka 

w zeszłym miesiącu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne