Przemocowi rodzice, rodzina i sąsiedzi nigdy nie zainterweniowali. Teraz muszę mieszkać z rodzicami, jako dorosła.
Kama

Joanna Łucka
Dzień dobry,
bardzo przykro mi z powodu Pani doświadczeń i stresu z nimi związanego. Wyobrażam sobie, jak jest to dla Pani trudne i upokarzające.
Rozumiem, że z powodu obecnej sytuacji życiowej nie miała Pani alternatywy zamieszkania poza domem rodziców. Myślę, że zważywszy na sposób komunikacji, jaki stosują Pani rodzice oraz nastawienie do Pani, potrzebuje Pani dodatkowego wsparcia, aby jak najszybciej uporać się z trudną sytuacją i móc zacząć planować (choćby w dalszej perspektywie) możliwość mieszkania w innym miejscu. Być może pomocna mogłaby tu być konsultacja u interwenta kryzysowego - to osoba, która nie tylko udziela wsparcia emocjonalnego, ale przede wszystkim wspomaga w przezwyciężeniu kryzysu życiowego w sposób praktyczny i skuteczny, na poziomie podstawowych działań i doradztwa. Proszę rozważyć taką możliwość chociażby online- interwentów kryzysowych może znaleźć Pani także na tym portalu, warto spróbować przez tzw. formularz doboru.
Pyta Pani o to, czemu tacy ludzie tak robią, dlaczego rodzina i sąsiedzi nie widzieli tego. Oczywiście, że widzieli, gdyż reagowali - śmiechem. Reakcją nieadekwatną, która absolutnie nie powinna była mieć miejsca. Taka reakcja ma tutaj prawdopodobnie cel obronny, gdyż nie pozwala przyjąć do świadomości powagi sytuacji. Gdyby zareagowali np. złością i zaprotestowaniem, tym samym wzięliby na siebie część odpowiedzialności za to, co Panią spotyka. Nienazwanie tego przemocą wprost, traktowanie w kategorii żartu czy zabawnej sytuacji pozwalało im trzymać się na dystans od Pani doświadczeń. Zmierzenie się z krzywdzeniem dziecka to bardzo duże wyzwanie. Widocznie nikt w Pani środowisku nie był na tyle dorosły (dojrzały emocjonalnie), by je podjąć i Pani pomóc wtedy, kiedy była Pani najbardziej bezradna.
Natomiast ta bezradność to już przeszłość - obecnie ma Pani dowody ze swojego życia na bycie sprawczą, odpowiedzialną i opiekuńczą wobec siebie. Przeszła Pani przez proces terapii, odbudowała Pani siebie, stała się Pani w pewnym momencie niezależna. Ten element Pani historii ukazuje jak wiele ma Pani kompetencji, ale myślę, że także zasobów, aby zawalczyć o siebie ponownie. Naprawdę warto!
Życzę Pani dużo sił, wszystkiego dobrego!
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka
psycholożka

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Mama od urodzenia mówiła, mi żebym nie narzekał, bo ona mnie nie bije. A prababcia lała ją rózgą po nogach zawsze. A babcia jak wracała z pracy codziennie musiała ją zlać, jak coś było nie w porządku i normalnym było, że waliła jej głową o ścianę. I mama obiecała sobie, że nie będzie karać fizycznie, więc powinienem wiedzieć, że naprawdę nie mam co narzekać. Więc stosowała wobec mnie słowo :)
Od 1 klasy podstawówki już słyszałem, że skończę na ulicy i zostanę bezdomnym, szybko dowiedziałem się, że się wstydzi, że ma takie dziecko i że tego się nie spodziewała , sam się biłem po głowie, bo było mi wstyd.
Za to mój ojciec dostawał po robocie, często odgłosy uderzeń utrudniały niestety zasypianie. Oczywiście nie było tak codziennie. Czasem było super, a nawet zajebiście :) do 11 roku życia ojciec mieszkał, potem został wygnany. (Wszystko jest oczywiście znacznie bardziej obszerne i skomplikowane, czasem ).
Dziś mam 33 lata. do dziś mam wykute , że Mój Honor to wierność, dosłownie w wieku 30 lat odważyłem się coś komuś powiedzieć, oczywiście nie na trzeźwo. Chciałbym wiedzieć czy mógłbym choćby to powiedzieć psychiatrze.
Całe życie wstyd mi za rodziców. Oni nie rozmawiają, tylko się przekrzykują. W sklepie potrafią tylko kłócić o coś i obrażać. Poza tym matka nie jest zbyt mądra, a ojciec wydziera się za wszystko i dla mnie to istny wariat. Na skutek ich zachowań zepsuli mi reputację. Mieszkając przez większość życia z nimi i nad nimi, sąsiedzi często słyszeli ojca, który wyzywał mnie albo krytykował (nieważne było za co, tylko słyszeli "leń" albo "nierób"). Nic nie było prawdą, no ale ludzie stali przy oknach i śmiali się ze mnie. Do dziś raczej nie ojciec i matka, tylko ja nie jestem w poważaniu i mnie nie szanują. Jestem osobą zupełnie inną od nich, wykształconą, pracowitą itd. Do dziś ojciec potrafi wydziera się i oczywiście po opinii obrywa się mi.
Proszę mi wyjaśnić dlaczego nikt nie przyczepi się do niego? Ewentualnie słyszę "jest troszkę nerwowy"... Szok. Jako dziecko marzyłam, żeby przymusowo go zaczęli leczyć