Jestem, a raczej byłam osobą radosną, komunikatywną, zaradną. Od pewnego czasu nic z tych rzeczy mi nie wychodzi.
Anonimowo

Magdalena Bilińska-Zakrzewicz
Dzień dobry,
Znajduje się Pani obecnie w kryzysowym życiowym momencie, w wielu obszarach Pani życia, napotyka Pani na ogromne trudności, rozczarowania i bolączki. Już sama sytuacja zdrady męża to ogromny ciężar psychiczny, a co za tym idzie - ogromne wyzwanie, jak się z nim uporać - nie ma przecież tylko jednej drogi, jaką jest wybaczenie (osobna już kwestia jest, jak tego wybaczenia dokonać), a co dopiero tyle trudnych spraw na raz. Słusznie niepokoi Panią stan psychiczny i zmiany w funkcjonowaniu, jednak nie wygląda na to, aby obecnie mogła Pani pozostać radosna w obliczu takich wydarzeń. Trudno tu na forum zajmować się po kolei każdym aspektem opisywanej sytuacji, a jestem przekonana, że każdy z nich wymaga uwagi, troski, przyjrzenia się temu, co Pani czuje, myśli i potrzebuje, dlatego jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydaje mi się skierowanie Pani na psychoterapię. Niezwłocznie potrzebuje Pani wsparcia w rozpoznaniu, czego Pani chce w tych sytuacjach/relacjach u w radzeniu sobie z trudnymi emocjami. Powodzenia Magdalena Bilinska Zakrzewicz

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Doświadczyła Pani trudnej sytuacji, więc zrozumiałe jest to, co Pani przeżywa. Zdrada męża jest w jakiś sposób stratą, więc mogą towarzyszyć temu różne emocje, warto, żeby je Pani przeżyła, najlepiej w bezpiecznej relacji psychoterapeutycznej. Zachęcam do skorzystania z psychoterapii, aby się Pani wzmocniła, dostrzegając zasoby i wartości, których część już Pani widzi. Istotna jest zmiana myślenia o sobie, to nieprawda, że jest Pani bezużyteczna. Warto przypomnieć sobie, kiedy przeżyła Pani jakiś problem, i jak sobie wtedy poradziła, być może uda się wykorzystać obecnie te umiejętności. Jako żona alkoholika jest Pani współuzależniona, więc tym bardziej przydatna byłaby pomoc. Troska o siebie, o zaspokajanie swoich potrzeb, pragnień jest bardzo ważna.
Pozdrawiam
Katarzyna Waszak

Dorota Kuffel
Witam,
pisze Pani, ze próbuje wybaczyć mężowi z uwagi na dzieci, tymczasem wybaczenie jest osobistym procesem, który uwzględnia własne uczucia, także poczucie krzywdy. To o czym Pani pisze, rozumiem bardziej jako troskę o dzieci i być może lęk przed konfrontacją z mężem. Serdecznie polecam skorzystanie ze wsparcia terapeuty. Zdrada, karanie przez mliczenie, kłopoty finansowe, każde z tych doświadczeń może wywoływać spore napięcie, razem stają się stresorem, który powoduje u Pani wyczerpanie i spadek energii. Żeby zadbać o siebie i dzieci, potrzebuje Pani wytchnienia i wsparcia, aby przepracować te doświadczenia.
Z życzliwością
Dorota

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Jak to możliwe że straciłem duszę.. Od momentu, gdy dwa lata temu w 4 klasie technikum nauczyciele mnie oblali w tym od zawodu, przez co nie mogłem napisać matury, poczułem jakbym stracił życie... Niegdyś kreatywny, żartobliwy i pogodny facet stał się cieniem. Po tym wydarzeniu poczułem jakbym właśnie spadł z urwiska, nic nie ma sensu, nie mam chęci, marzeń, ambicji i młodzieńczej energii .. jakoś zdałem i poszedłem na płatny staż po szkole, ale nic nie było już takie samo . Nie miałem nawet wiedzy , nic nie wiedziałem o zawodzie, na którym się przez 4 lata przygotowywałem. Współpracownicy mówili mi, czemu jestem taki smutny, a ja po prostu nie mam o czym rozmawiać, nigdy się też nie uśmiechałem przy nich. Czułem, że nie pasuje już nigdzie . Po stażu jestem w stanie nicości.. niby ide na przód, ale nic przede mną nie ma , jedyne czego chcę, to przestać istnieć, bo co to zmienia? I tak na koniec dnia jestem sam ze sobą, z tą ciemnością całego dnia samotności, braku akceptacji, braku przynależności.. kiedyś ze smutku miałem tik śmiechu, teraz już żadnego tiku nie mam , już nawet nie płacze. Pozostaję ja i ciemność - brak emocji, brak łez, brak uczucia że coś jest nie tak .. chęci do zmiany , nic tylko beznadzieja i ja, ten, który jest temu winien ..
Tak w skrócie / dużym Jestem kobietą, która przez wiele lat żyła z ciężarem, którego nie potrafiłam z siebie zrzucić. Kiedyś – jeszcze zanim zostałam żoną – zostałam zmuszona do stosunku. Zostałam pobita, zgwałcona (nie zgłosiłam tego. Ikony, jak większość ofiar). Przerażona uciekłam do człowieka, którego kochałam, szukając w nim ratunku. Zaszłam w ciążę i szczerze wierzyłam, że dziecko jest mojego partnera. Pobraliśmy się. Nigdy Nie robiłam testów DNA, bo nie miałam powodów – daty się zgadzały, lekarz nie wzbudził niepokoju. Dopiero później zaczęły mnie dręczyć wątpliwości. Moja córka fizycznie nie przypomina nas i… od tamtej pory noszę w sobie potworny ból. W końcu powiedziałam mężowi całą prawdę – także o przemocy. On został. Kocha mnie i dziecko. Ale ja nadal nie umiem sobie wybaczyć. Ciągle czuję, że noszę coś, co mnie niszczy od środka – wstyd, poczucie winy, samotność. Dlatego szukam wsparcia. Żeby zrozumieć, jak przeżyć z tą historią i wrócić do siebie.
Jak sobie poradzić z takim problemem?
Jestem od kilku lat samotną singielką. Mam 26 lat, ciężko mi znaleźć niestety partnera w tych czasach.
Chcę założyć już rodzinę, być mamą, ale nie mogę się ciągle tego doczekać. Zmagam się z takim problemem, że jeżeli dowiem się, że ktoś z rodziny czy nawet znajoma osoba, jest w ciąży wpadam, że tak powiem w szał, dopada mnie zazdrość.
Ok rok temu, gdy dowiedziałam się, że siostra będzie miała dziecko, płakałam po tej informacji z zazdrości chyba z 2 godziny, byłam wręcz zła, nie mogłam się wtedy opanować.
Tak jest za każdym razem, a mi się ciągle nie udaje, a lata mi uciekają. Jak sobie z tym poradzić.