Anonimowo

Katarzyna Szczypior-Bałwas

Agata Dobrogoszcz

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Zaczyna mi doskwierać fakt, że sukcesy mojego partnera mieszają mi w głowie... na jednym poziomie jestem naprawdę dumna z jego osiągnięć, ale gdzieś głęboko w środku pojawia się zazdrość. To mnie trochę zaskakuje i niepokoi, bo wpływa na naszą relację. Nie chcę, żeby te uczucia zniszczyły coś, na czym mi bardzo zależy. Mam wrażenie, że porównywanie się z nim zaczyna być szkodliwe. Każdy z nas przecież ma swoją ścieżkę do sukcesu. Jak mogę przemienić tę zazdrość w coś, co mnie zmotywuje i pchnie do własnego rozwoju?
Nie wiem, co zrobić, bo bardzo nie chce, żeby nasza relacja się przez to zepsuła, ale czasem czuję się przy nim głupia. On niedawno obronił magistra, a ja oblałam 3 rok studiów i musiałam brać warunek. Ciągle się tym porównuje i mu zazdroszczę, a nie chce tak robić.
Dzień dobry.. Jestem w związku z mężczyzną o 10lat młodszym..ja mam 45 lat. Mój partner został porzucony przez żonę, przez co został z 2 dzieci, bliźniąt 2 letnich..
Jesteśmy od roku.. Nie mieszkamy razem, ale jestem non stop u niego.. Ciągle sprzątam, zajmuje się jego dziećmi.. Sex to jest, jakby on umawiał się, o jakiej porze mamy to robić.. Mam też wrażenie, że ciągle wpatruje się, tak jakby pragnął zmiany, ale chyba się boi, bo mówi, że takiej do dzieci i do domu nie znajdzie.. Co mam robić.. Szkoda mi bardzo tych dzieci, bo on nawet się dobrze nimi nie zajmuje.. Kiedyś lubiłam podróżować, czytać książki, chodzić na siłownię, a teraz czuję, że większość czasu on mi kradnie..jakby bo tylko jego potrzeby były najważniejsze.. proszę o poradę
Od 2 lat spotykam się z mężczyzną, który ma syna z poprzedniego związku. Matka jego dziecka robi mu ciągle o coś problem np. Że nie zajmuje się dzieckiem, bo pracuje, a jak ma wolne i proponuje, że zabierze syna do siebie, to wymyśla różne wymówki, żeby tylko go nie wziął, albo też mówi, że nie pojawia się w szkole u syna a jak partner chce pójść do szkoły to twierdzi że nauczyciele go nie znają i kategorycznie się nie zgadza itd. Takich sytuacji jest naprawdę wiele. Kontakty mają ustalone przez sąd, a każda próba spotkań z dzieckiem częściej niż zostało to ustalone w sądzie, kończy się odmową ze strony matki. Czasem wydaje mi się że ta osoba czerpie ogromną satysfakcję z tego, że utrudnia mu życie. A ja widzę, jak wiele nerwów kosztują go te ciągłe kłótnie, ale nie potrafię mu pomóc. Nie wiem, jak radzić sobie z takim człowiekiem
Mam 25 lat, jestem w szczęśliwym związku z partnerem od 5 lat. Bardzo bym chciała, żeby coś się zmieniło w naszym związku, chciałabym mieć dziecko. Nie jesteśmy po ślubie. Rozmawiałam z nim wiele razy, ale odpowiada już nerwami i mówi, że na razie nie chcę mieć dziecka, chciałby mieć pieniądze i gdzieś wyjechać. Moja sytuacja natomiast wygląda tak, że kiedy zajdę w ciążę będę musiała stosować zastrzyki na utrzymanie dziecka. Jeden lekarz mówi, żebyśmy się spieszyli, a drugi mówi co innego. Wiem, że rodzice z jednej i z drugiej strony by pomogli. Czuje się okropnie. Nie wiem, co robić.
Jestem 37-letnią kobietą w 14-letnim niesformalizowanym związku. Od początku związku podchodziłam do niego — i generalnie do życia — dość poważnie. Jednak byłam wtedy młoda i oboje stwierdziliśmy, że na ślub, założenie rodziny przyjdzie jeszcze czas. Sporo na początku podróżowaliśmy, było generalnie dobrze. Oboje zgodnie czasem omawialiśmy przyszłość naszej rodziny. W luźnych rozmowach mówiliśmy o pierwszym dziecku przed moją trzydziestką — i tak praktycznie co rok, aż mam 37 lat i jestem w kompletnej rozsypce.
Problemy chyba zaczęły się już dawno. Pojawiły się delikatne problemy z alkoholem — nie były to duże ilości, ale bardzo często. Tak jest do dziś. Wie o tym, że nie akceptuję alkoholu w takiej częstotliwości. Kilka lat temu ja, planując rodzinę, otworzyłam firmę. Starałam się ją rozkręcić tak, by stać mnie było na czas ciąży i po urodzeniu dziecka. Trochę mnie to pochłonęło i kompletnie nie zauważyłam tego, że tylko ja planuję ciążę, rodzinę.
Tymczasem mój partner nie ma stałego źródła dochodu, regularnie spożywa alkohol, a do tego nasze kontakty seksualne są praktycznie zerowe. Jeśli się zdarzyły — były tylko i wyłącznie z mojej inicjatywy. Wielokrotnie mówiłam mu o wszystkim, co jest nie tak, czego oczekuję. Dwa lata temu go zostawiłam — na krótko, niestety — bo przekonywał mnie i rodzinę, że będzie starał się to zmieniać. Zmieniło się na krótko, bo myślę, że kolejny raz jesteśmy w tym samym położeniu, tzn. jest alkohol, brak stałego zajęcia, zerowa inicjacja seksualna i — niestety — odkryte kilka miesięcy temu uzależnienie od pornografii.
Jestem kompletnie zdruzgotana tym, że czuję się okłamywana i zdradzana, a wiedząc, ile lat mu poświęciłam i że być może nigdy nie założę już normalnej rodziny... Jestem wykończona psychicznie i samotna.
Miesiąc temu zerwałem z dziewczyną, nasz związek był bardzo burzliwy, notorycznie słyszałem, że jak ci się nie podoba to możesz zerwać, ja cię nie kocham tak, jak ty mnie, związek nie jest dla mnie priorytetem, boję się, że będę z tobą do końca życia, po tych kłótniach i kilkudniowych zrywaniach z jej strony były wzloty w górę, było wtedy naprawdę cudownie przez chwilę, potem wszystko wracało do normy, oziębłość, krytyka, brak wsparcia, przesuwanie spotkań na rzecz koleżanek lub z błachych powodów, przez to wszystko czułem się jak śmieć pomiatany na wszystkie strony, a potrzebowałem jedynie uczucia miłości i wsparcia, po zerwaniu szybko weszła w ramiona kolegi, o którego nie miałem się nie martwić, jednocześnie sama kategorycznie zabraniała mi posiadania koleżanek, mimo wszystko doskwiera mi chęć powrotu do tej relacji, pojawiają się natrętne myśli przepełnione nienawiścią, gniewem do niej, do jej chłopaka i samego siebie, jest mi bardzo ciężko z tym, jak sobie poradzić?