Kilka lat temu moja "niby" przyjaciółka o mało nie rozbiła swojego i mojego małżeństwa stwierdzając, że chyba coś czuje do mojego męża
IŻ

Anna Gwoździewicz
Witam,
z tego co piszesz, podstawowym problemem jest brak zaufania do męża oraz brak otwartej komunikacji między Tobą a mężem. Moment, gdy Twoja przyjaciółka stwierdziła, że czuje coś do Twojego męża oraz odkrycie ich konwersacji i jej zdjęcia w telefonie Twojego męża, wywołały u Ciebie silne emocje i wątpliwości. Czujesz się zaniedbywana i nieszanowana przez męża, co potęguje Twoje obawy i niepokój, a sposób, w jaki mąż odnosi się do przyjaciółki, są źródłem Twojego bólu i wątpliwości co do jego uczuć i szczerości. Twoje uczucia są całkowicie zrozumiałe! Ale jak zwykle w tego typu trudnościach w związkach, kluczowa jest rozmowa. Spróbuj zacząć, np. tak: „Chciałabym porozmawiać o czymś, co mnie ostatnio bardzo martwi. Czuję się zraniona i niepewna w naszej relacji. Zauważyłam, że spędzasz więcej czasu z naszą przyjaciółką i jesteś dla niej miły, podczas gdy ja czuję się odsunięta i zaniedbana. Chciałabym, abyśmy mogli otwarcie porozmawiać o tym, co się dzieje i znaleźć sposób na poprawę naszej relacji. Zależy mi na Tobie i chcę, abyśmy byli szczęśliwi razem.”
Wyraź swoje uczucia w rozmowie z mężem, ale unikaj oskarżeń i skup się na swoich odczuciach (spróbuj używać języka „ja” zamiast „Ty”), np.:
- „Czuję się zraniona i niepewna, kiedy widzę, że masz zdjęcie naszej przyjaciółki w telefonie. Chciałabym zrozumieć, dlaczego je tam masz”
- „Czuję się zraniona, kiedy widzę, że jesteś bardziej zainteresowany tańcem z nią niż ze mną.”
- „Czuję się niekomfortowo, że nie wiedziałam o Twojej komunikacji z naszą przyjaciółką”
(„ja” czuję się zraniona, a nie „Ty” robisz coś nieodpowiedniego).
Powiedz, czego potrzebujesz, aby poczuć się bezpiecznie i pewnie w związku, np. „Potrzebuję czuć, że jesteśmy wobec siebie szczerzy i że mogę Ci zaufać. Czy możemy porozmawiać o tym, co się dzieje między Tobą a nią?”.
Myślę, że w tej sytuacji warto rozważyć konsultację z psychoterapeutą par (np. „Czuję, że potrzebujemy wsparcia w rozmowach i zrozumieniu siebie nawzajem. Może spróbujmy terapii małżeńskiej?”, „Może wspólna terapia pomogłaby nam lepiej zrozumieć nasze uczucia i potrzeby. Co o tym myślisz?”). Jeśli jednak mąż nie będzie gotowy na tek krok lub nadal nie będzie widział nic nieodpowiedniego w swoim zachowaniu, spróbuj umówić się chociaż sama na konsultację.
A jak próbować odbudować zaufanie w „warunkach domowych”?
- Regularne, szczere rozmowy (np. „Czy możemy co tydzień mieć godzinę tylko dla siebie, aby porozmawiać o naszych uczuciach i relacji?”)
- Wspólne aktywności (np. „Pamiętasz, jak lubiliśmy chodzić na spacery? Może znów zaczniemy to robić razem?”)
- Małe gesty bliskości (np. „Chciałabym częściej mówić Ci, jak bardzo Cię kocham i jak ważny jesteś dla mnie. Może zaczniemy od małych gestów, jak np. codzienny pocałunek na dobranoc?”)
Pozdrawiam serdecznie,
psycholog Anna Gwoździewicz

Irena Kalużna-Stasik
Dzień dobry,
z opisu Pani sytuacji słyszę, że Pani mąż jest dla pani ważny, natomiast też słyszę, że nie ma między wami komunikacji. Czuje się pani lekceważona, nie rozumiana i nie słyszana. Zachęcam zadbać o siebie i porozmawiać o tej trudnej dla pani sytuacji ze specjalistą aby siebie tym nie zadręczać. Ma pani trudne emocje, potrzebuje pani je uwolnić, czuje się pani osamotniona w tej sytuacji. Ma pani wpływ tylko na siebie, czasami wystarczy kilka spotkań aby zobaczyć inną perspektywę. Pani odpowiada tylko za siebie, warto poszukać wsparcia, gdyż pani potrzeby, uczucia i emocje są ważne!
Życzę siły w zadbaniu o siebie.
Irena Kalużna-Stasik - psycholog

Aleksandra Kaźmierowska
Dzień dobry,
sytuacja, którą Pani opisuje jest o zaufaniu, poczuciu bezpieczeństwa oraz wyłączności, które są fundamentami związku. Poruszające jest to, że sytuacja niepokoju o tą sytuację trwa już bardzo długi czas - napisała Pani, że wyznanie koleżanki nastąpiło kilka lat temu. Być może warto otwarcie i wprost powiedzieć mężowi co Pani widzi w jego kontakcie z koleżanką oraz jakie to budzi w Pani emocje. Trzymanie w sobie sobie wątpliwości może potęgować uczucie niepokoju i osamotnienia. Zasadne w tej sytuacji może być poproszenie męża o pokazanie korespondencji. Jeśli nie ma w niej nic co wychodzi poza koleżeński kontakt i nie narusza Państwa relacji nie ma powodu aby mąż nie pokazał Pani wiadomości.
Pytanie jakie warto sobie zadać w tej sytuacji to czy w Państwa relacji jest przestrzeń na rozmowę i ustalenie osobistych granic? Tego co według Pani i męża jest do zaakceptowania i tego co absolutnie nie może mieć miejsca. Czyli mówiąc wprost, jakie działania, zachowanie, rodzaj kontaktu z innymi osobami spoza związku jest dla Państwa w porządku i nie narusza fundamentów oraz nie zagraża intymności a jakie nie. Czasami takie kwestie mogą być uznane za domyślne, jednak nigdy nie wypowiedziane mogą prowadzić do sytuacji, w których dane zachowanie dla jednej z osób w parze jest normą a dla drugiej już nie i tym samym powodować zranienie.
Pozdrawiam,
Aleksandra Kaźmierowska

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Zachęcam do szczerej rozmowy, ustalenia wspólnych granic, wzajemnych oczekiwań. Co dla Państwa jest zdradą, jaka jest jej definicja? To, co Pani czuje, jest zrozumiałe w związku z opisanymi sytuacjami: zdjęcie koleżanki w telefonie męża, ich korespondencja, wyznanie emocji przez znajomą do cudzego małżonka. Jeśli doświadcza Pani, że jej potrzeby nie zostają zaspokojone, najlepiej o tym porozmawiać. Komunikacja w związku jest ważna, dopytanie, czy wzajemnie zrozumieliście swoje wypowiedzi, intencje. Pomoże to w urealnieniu, rozróżnieniu faktów od projekcji. Trudno żyć, jeśli nie ma się poczucia bezpieczeństwa.
Może rozwiązaniem będzie skorzystanie z psychoterapii par, aby poprawić komunikację, wzmocnić wzajemną relację.
Pozdrawiam
Katarzyna Waszak - psychoterapeuta

Izabela Czak-Kunert
Dzień dobry,
myślę, że warto postawić na szczerą rozmowę z partnerem. Z Pani opisu można wnioskować, że znajdujecie się w sytuacji kryzysu. Zachęcam do rozmowy o tej trudnej dla pani sytuacji ze specjalistą. Jednym z możliwych rozwiązań jest podjęcie terapii par, na której prowadzeni przez doświadczonego terapeutę będziecie mieli okazję i przestrzeń do pracy w tym obszarze.
Pozdrawiam

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Cześć!
Mam "problem" z narzeczoną, z którą jestem prawie 10 lat. Czuję się chyba jak niedorajda życiowa?
Od początku... Od samej szkoły podstawowej miałem utrudniony kontakt z rówieśnikami, sam nie wiem czemu. Przez to znalazłem sobie "przyjaciół" na czatach GG, i od tamtej pory jestem uzależniony (w tej chwili od przeglądania społeczności)
Narzeczoną "znalazłem" na GG z tego samego miasta. Ja 16, ona 14 lat. Od samego początku jesteśmy ze sobą, ja byłem jej X chłopakiem, a ona dla mnie pierwszą. Wiadomo, na początku była wielka miłość, małe kłótnie (zawsze z jej strony do tej pory), ale raczej nie mieliśmy wspólnych tematów. Od tych prawie 10 lat, nie zerwaliśmy ze sobą ani razu, ale były "poważne" kłótnie, najczęściej spowodowane przez nią. Ja jej nigdy nie zdradziłem, ona również nie. Nigdy jej nie dawałem powodów do zazdrości, ponieważ zależy mi tylko na niej, ale dla niej znajomość męsko-damska nie istnieje, kilka lat temu musiałem usunąć wszystkie dziewczyny z fb oraz usunąć i założyć nowe konto. Miałem na to szczerze wywalone, bo mi na tych znajomościach nie zależało, więc to wszystko robiłem.
Skończyliśmy technikum, to się razem wyprowadziliśmy do innego miasta, ona na studia, ja do pracy. Z opowieści różnych ludzi, myślałem, że nasz "początek" razem mieszkania będzie ciężki, ale okazało się, że było dobrze. Przeszkadzało jej od tamtej pory, że jestem uzależniony od telefonu. Fakt, siedzę dużo na telefonie, ale ona mi nigdy nie pomogła z tego nałogu wyjść. Jestem w stanie wytrzymać bez telefonu nawet 24 h, jak jestem czymś zajęty/pochłonięty to nie siedzę aż tak w telefonie. Były sprzeczki jak w każdym związku, pewnie niektóre pamiętam, ale tego za dużo by było. Na wszystkie wyjazdy ja ją zabierałem, ponieważ ona studiuje, do pracy chce pójść dopiero po studiach 😐 oraz wszystkie wypady ja proponuję. Ja pracuję sobie kiedy chcę i ile chcę i prawdopodobnie, przez jej ciągłe narzekanie oraz kłótnie, od półtora roku nie mogę wstać z łóżka o 5 rano aż do teraz (bo jestem zmęczony), czyli już 3.5 roku. Pracuje w systemie od poniedziałku do piątku od 6-15, później spędzaliśmy razem czas przeważnie przed telefonem/tv. Nawet zabroniła mi pracować w soboty pod pretekstem, że mało czasu z nią spędzam.. taa spędzanie z nią przed tv.., ale po paru dyskusjach już pracuję w soboty.
4 lata temu zorganizowałem wakacje, gdzie jej się oświadczyłem ( bo myślałem, że nasza relacja trochę się poprawi (nawet sama mi powiedziała wtedy, że nie mam na co liczyć, że ona się zmieni..)
Sprawy łóżkowe? Może z 4-5 razy w miesiącu? Od prawie samego początku związku. Czy to jest normalne? Raczej nie. Czasami to jest "moja wina", bo gdzie w dniu mieliśmy sprzeczkę nie chce mi stanąć, to jeszcze mi robi, ale że mam z tym coś zrobić.. Od 2 lat jej tata trochę naciska na wesele, ale ja z tym tematem trochę zwlekam, bo nie chcę mieć takiej relacji jak do teraz, bo za 5-10 lat będzie jeszcze gorzej i później zabawa w adwokaty.. (ale ona nie zna powodu). Nie będę ukrywał, bo sam już bym chciał mieć wesele ( tu też pojawia się konflikt, bo ona ma małą rodzinę i chcę małe wesele a resztę kasy od rodziców przeznaczyć na wkład własny do mieszkania, ale ja mam dużą rodzinę, z którą mam dobry kontakt, no i chciałbym ich zaprosić).
Do tej pory nie pracuje (bo jest na ostatnim roku studiów), przez to nigdzie nie jeździmy, nie zwiedzamy, a ja właśnie to uwielbiam. Przez ostatnie miesiące, ona się przyczepia o każdą drobnostkę, aż mam już powoli dosyć, nawet jestem już mało uśmiechnięty, przed rodzicami próbuję ukrywać, że nic się nie dzieje. Ostatnio zorganizowałem wycieczkę jednodniową w góry, wstaliśmy z rana, ona już gotowa, a ja do niej mówię że jeszcze z łazienki muszę skorzystać, ona już w złość. To mówię jej, to idź odpal samochód, niech szyba odmarznie. Nie pamiętam dokładnie w tej chwili tej sytuacji jak to było w 100%, ale ona już z nerwami (bardzo nerwową osobą ona jest), że ona nie wie jak odpalić samochód, mimo tego, że ma prawo jazdy, jeździła już tym samochodem, no ale nic, poszła i zaraz wróciła wściekła, że jej nie powiedziałem jak się samochód odpala i że ona nigdzie nie jedzie.. Oczywiście, pojechaliśmy, ale całą drogę ze sobą nie rozmawialiśmy.
W ostatni weekend byliśmy u mojej siostry i jej chłopaka, którzy są ze sobą 5/6 lat, a ich miłość wygląda zawsze na początkującą, czyli dużo miłości, przytulania, całusów, Nawet jak przy kuchni coś robili, to on ją przytulał i słyszałem u siostry śmiech, a u mnie zaraz by było nie dotykaj mnie, bo coś tam robię... :((( Siostra z jej chłopakiem byli sami świadkami jak moja narzeczona się zachowuje i były między nami 2 małe sprzeczki i gdy poszła do łazienki siostra mnie się spytała czy ona tak zawsze, czy jej zawsze nic nie pasuje.. Następnego dnia jak wróciliśmy już do siebie do mieszkania, napisałem do siostry, że przepraszam za atmosferę i że przeszkadzaliśmy. Ona, że nie przeszkadzaliśmy, tylko, że jej jest przykro jak jestem traktowany.. :((( W tą niedzielę wróciliśmy i do czwartku byłem dla niej chłodny, nie dotykałem, nic nie mówiłem (bo po co mam coś mówić jak zaraz się zdenerwuje). Niestety zepsułem w czwartek mówiąc do niej, że mam straszną ochotę na nią, a ona do mnie z tekstem "spadaj", później poszła się umyć i niestety spytałem się czy dla mnie się myjesz? Nie. ja: dlaczego? ona: bo nie będziesz nadal ze mną rozmawiał podczas drogi ( bo szykowaliśmy się na weekend 1 listopada do miasta rodzinnego, gdzie za każdym razem jak jeździmy na wieś, ona jedzie do swoich rodziców, a ja do swoich.. :(( No i podczas jeszcze tej gadki mówiła, że ją już nie dotykam, no to jej powiedziałem no, bo przestałem Cię dotykać, bo "zrozumiałem" że tego nie lubisz i się denerwujesz za każdym razem. No i już nic nie powiedziała.
Dziś po grobach się spotkaliśmy, rozmawialiśmy już trochę lepiej, na koniec dnia się do niej przytuliłem, dała mi buziaka (dłuższy pocałunek ja muszę za każdym razem wymuszać i nie zawsze się to udaje i to od samego początku.. no, ale było tak samo dzisiaj, nie dała się pocałować, więc spojrzałem się na pająka, ona również i kazała mi go zabić, ja się tylko uśmiechnąłem, powiedziałem papa i wyszedłem.
Gdyby normalnie mnie pocałowała, zabiłbym tego pająka.. ale usłyszałem " zje*any jesteś" oraz jak go zabiła to dodała "beznadziejny jesteś". Jak wróciłem do domu, nic nie napisałem. Po jakimś czasie napisała czy jestem już w domu, odpisałem "ta", ona: ta, to zajebiscie. ja: co. ona: nic nie pisz do mnie już wcale gdzie jesteś. ja: skoro i tak jestem beznadziejny ona: już obrażony, bo cię poprosiłam, żebyś zabił robala? i głupio się jeszcze śmiałeś. i bardzo dobrze. ja: cieszę się. ona: daruj sobie i się już nie wysilaj, nie odpisuj już jak nie masz nic do powiedzenia, dobranoc.
Przepraszam za moje składnie i itp, ale jestem w tym bardzo słaby..
Do psychiatry się wybieram już 2 lata.. ale muszę w końcu pójść. Nawet mojej narzeczonej mama powiedziała, że moja siostra jest bardzo za chłopakiem i on również za nią, bo po nas tego nie widać... Nawet nie wiecie, jak wtedy bardzo smutno mi się zrobiło... Nic takiego w sumie nie napisałem, ale się rozpisałem, może mi pomożecie coś.. Musiałbym wszystkie nasze sprzeczki zapisywać w notatniku, żeby je tu wypisać, bo mam słabą pamięć. Za każdym razem jak już jest zdenerowana, mówi innym głosem to jej mówię " o i już zdenerwowana/uniesiony głos" i twierdzi, że nie, że ją teraz tym zdenerwowałem.. Zależy mi bardzo na niej..
Witam. Spróbuję opowiedzieć w skrócie.
Jestem 4 miesiące po ślubie, z moim mężem poznaliśmy się przez internet, w sumie trzy lata temu, ale tylko jako kumple. Razem jesteśmy oficjalnie półtorej roku z tego tak jak wcześniej wspomniałam 4 miesiące małżeństwem. Ja jestem po rozwodzie, on był w długoletnim związku narzeczeńskim ,odwołał ślub niestety prawie przez rok będąc ze mną, mieszkał ze swoją byłą narzeczoną, przez to dochodziło do kłótni, ponieważ kilka razy zawiódł moje zaufanie wybierając ją, a nie mnie ... na przykład powiedział, że jeżeli ona poprosi go, żeby ją gdzieś zawiózł, to to zrobi, mimo że ja błagałam, żeby tego nie robił....
Przed ślubem zapytałam go czy jest coś, o czym powinnam wiedzieć, a co może się wydać po ślubie, powiedział, że nie ma takiej rzeczy .Niestety w dwa tygodnie po ślubie okazało się przez przypadek, że zataił przede mną bardzo ważną rzecz, która będzie ważyła na małżeństwie do końca życia... ponieważ zataił przede mną, że ona jest jego dalszą rodziną, gdzie ja dałam mu bardzo dużą sumę pieniędzy, żeby on mógł ją spłacić, ale postawiłam warunek, że ona zniknie z jego życia i nie będzie miał z nią nic wspólnego i on dał mi słowo, że tak będzie ...niestety okazało się, że ona jest jego dalszą rodziną, więc zawsze będzie miał z nią coś wspólnego ... problemem było też to, że ja pierwszy raz odwiedziłam go, gdy już byliśmy narzeczeństwem, ale on wtedy jeszcze mieszkał ze swoją byłą narzeczoną i ja przed wylotem do niego błagałam go, żeby schował wszystkie jej rzeczy osobiste, żebym nie musiała tego oglądać, on mi wtedy powiedział, że tak zrobi, że mogę się nie martwić ,ale gdy przyleciałam do niego do mieszkania, obok mojej kosmetyczki stała jej kosmetyczka ,w łazience wisiały jej szlafrok ,bielizna i kosmetyki .. .bardzo to przeżyłam ...rzeczy innej kobiety obok rzeczy mojego narzeczonego i obok moich..... i do tej pory sobie z tym nie radzę, bo gdyby on wtedy dotrzymał słowa nie byłoby większości problemów....
Również na początku znajomości, a w sumie gdy byliśmy już zaręczeni, na pierwszej imprezie, na którą zabrał mnie do swoich znajomych, gdzie ja nikogo nie znałam doszło do sytuacji bardzo nieprzyjemnej dla mnie ,ponieważ ja siedząc obok mojego narzeczonego zobaczyłam, że podchodzi do niego jakaś kobieta, przytula go od tyłu na szyję i tak po prostu na nim wisi i z nim rozmawia ...on nie zareagował w ogóle.... Przez te wszystkie sytuacje, do których on doprowadził bardzo mnie raniąc i ja teraz cały czas myślę, że skoro przy mnie się tak zachowywał to beze mnie się zachowuje też tak albo jeszcze gorzej.... a ponieważ mieszkamy jeszcze w dwóch różnych krajach, dopiero razem będziemy za kilka miesięcy, to ta moja zazdrość jest większa.. Aktualnie jestem w ciąży, bo staraliśmy się o dziecko i nie mogę się denerwować, natomiast on wmawia mi, że ja mam problem z chorą zazdrością, bo cały czas mu wypominam to, co on zrobił. Bez przerwy wmawia mi, że jestem nienormalna i że muszę iść do psychiatry. A ja mu tłumaczę, że nigdy we wcześniejszym małżeństwie nie zostałam tak potraktowana . Nigdy nie byłam chorobliwie zazdrosna o mojego byłego męża ani nawet bardzo zazdrosna .A moje zachowania teraz są konsekwencją tegom jak on mnie potraktował przed ślubem kilka razy i również po.