Left ArrowWstecz

Mam dwie córeczki, męża, jestem zdrowa, ale nie umiem być szczęśliwa.

Dobry wieczór. Mam dwie córeczki, męża, jestem zdrowa, ale nie umiem być szczęśliwa. Czasami chciałabym zniknąć, chyba nikt by nie zauważył...
User Forum

Natalia

2 lata temu
Jakub Otremba

Jakub Otremba

Dzień dobry.

Rola rodzica jest niezwykle trudnym zadaniem. Wymaga wielu obowiązków, wysiłku I zaangażowania. Niestety życie w biegu sprawia, że często nie mamy przy tym okazji do budowania relacji. To może dawać poczucie bycia niezauważalnym. Przyczyn Pani odczuć może być wiele. Jeśli takie odczucia po miesiącu nadal się utrzymują i wpływają na złe samopoczucie może warto pomyśleć o rozmowie z psychologiem.

Pozdrawiam

Jakub Otremba 

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Adrianna Czajka

Adrianna Czajka

Dzień dobry, 

sytuacja, którą Pani opisuje, może być związana ze stanem depresyjnym. Jeśli problem się powtarza, czy pogłębia, bardzo proszę poszukać pomocy - zaniedbany może tylko się pogarszać. 

2 lata temu
Katarzyna Gorgoń

Katarzyna Gorgoń

Pani Natalio,

Minął miesiąc od Pani wiadomości. Uzyskała Pani stosowną pomoc? 

Jeśli nie, proszę porozmawiać z psychologiem, psychiatrą (nie trzeba mieć skierowania). 

Opis wskazuje na depresję, która jest chorobą i należy ją leczyć!

Ma Pani dla kogo żyć i walczyć o szczęśliwe życie!

Pozdrawiam serdecznie.

2 lata temu
depresja

Darmowy test na depresję - Kwestionariusz Zdrowia Pacjenta (PHQ-9)

Zobacz podobne

Partner nie szanuje mnie, boję się jednak, że odbierze mi dziecko. Chcę uciec od niego.
Dzień dobry, jestem w związku od 4 lat, mamy 2-letnie dziecko. Obecnie jestem na urlopie wychowawczym. Całkowicie poświęciłam się macierzyństwu ze względu na problemy zdrowotne mojego dziecka i zdania na temat opieki nad dzieckiem mojego partnera. Niestety mamy dużo problemów, bo od kiedy urodziło się dziecko, jego praktycznie nie ma w domu. Wychodzi o 5-6 i wraca około 21, wiem, w tym czasie pracuje, jego życie opiera się tylko na pracy. Próbowałam z nim rozmawiać, że musimy mieć czas dla siebie, ale on nic sobie z tego nie robi. W styczniu wyprowadziłam się na kilka dni, bo odkryłam, że ma "bardzo duże zainteresowanie " płcią przeciwną. Jak dla mnie to już było uzależnienie, czego oczywiście się wypierał. Niestety od kiedy wróciłam jest coraz gorzej. Kłótnie przechodzą w straszne awantury. Mieliśmy skorzystać z pomocy psychologa i terapii par, niestety nie wykazał ku temu żadnej inicjatywy. W kłótni słyszę, że jestem nikim, niczego nie szanuje, bo na nic nie zapracowałam, że jego ojciec ma rację, że trzeba od takiej psychopatki zabrać dziecko, bo będzie takim samym psychopata, że jestem księżniczką i myślę, że pieniądze spadają z nieba, szarpnął mnie kiedy przestałam się odzywać, bo nie chciałam się kłócić przy dziecku. Dodam tylko, że całe życie pracowałam od kiedy skończyłam 19 lat. Pracowałam do końca 8 miesiąca ciąży i zarabiałam całkiem nieźle i stać mnie na to, żeby wrócić do pracy i utrzymać dziecko i jestem zdecydowana już, że to zrobię. Jednak bardzo żal mi tej relacji, włożyłam w nią bardzo dużo wysiłku i uważam, że się poświęciłam po raz pierwszy. Nie mogę się niestety normalnie z nim rozstać, bo wtedy zabiera dziecko i mówi, że już nigdy Go nie odzyskam, a On opowie całej rodzinie jaka jestem naprawdę albo się zabije. Jestem zmuszona uciec kiedy jego nie będzie w domu, ale naprawdę mnie to przeraża, cała ta sytuacja. Mam pomoc rodziny i powrót do pracy. Dodam, że chciałam wrócić do pracy licząc na zmianę naszej sytuacji, ale dowiedziałam się, że będę się tam puszczać i nikt mi nie pomoże z dzieckiem (tzn jeżdżenie do żłobka itd.) Mimo, iż jego rodzina zadeklarowała pomóc, w tej sytuacji to On powiedział, że jego rodzina nie będzie jeździć, bo księżniczka, chce sobie pracować. Pisząc to wszystko, widzę jakie to wszystko jest chore. Widzę jego małe teksty, które były przez cały związek, żeby obniżyć moje poczucie własnej wartości, oraz różne teksty, które mają mnie odsunąć od rodziny. Dodam, że pochodzę z przemocowego domu i moje związki to też pasmo nieszczęść. Chodziłam do psychologa, ale chyba za krótko, skoro wciąż pakuje się w takie same zle związki. W przypadku tej relacji od samego początku miałam jakiś wewnętrzny opór i czułam, że coś jest nie tak, jednak chciałam jeszcze raz spróbować. On nalegał na ciążę, ja też byłam gotowa na dziecko i stwierdziłam, że mogę także zostać samotna mama i dam sobie radę. Po tym jak zaszłam w ciążę On nagle bał się komukolwiek powiedzieć, nikt z jego rodziny nie wiedział, mieliśmy zamieszkać razem, jednak nie zauważyłam wielkiej inicjatywy z jego strony. Bardziej jego rodzina nalegała, niż On, kiedy poroniłam druga ciąże zostawił mnie samą, bo musiał jechać kupić samochód z wujkiem. Nawet nie poświęcił mi czasu. Jest we mnie bardzo dużo bólu związanego z tym związkiem .. ale też był przy mnie na początku związku, kiedy tego potrzebowałam ( rozwód, terapia u psychologa, odwrócenie sie rodziców ode mnie)i widzę, że chyba już tylko to mnie trzyma.
Pewnego dnia mąż się zmienił bardzo. Nie chciał powiedzieć o co mu chodzi.
Dobry wieczór. Jestem mężatką od 10 lat, mamy 8-letnią córkę. Tego roku w czerwcu musiałyśmy się wyprowadzić z domu z powodu remontu, mąż został w domu i on wykonuje remont. Miał on trwać dwa miesiące. W skrócie napiszę, że pewnego dnia mąż się zmienił bardzo. Nie chciał powiedzieć o co mu chodzi. Po pewnym czasie powiedział, że robił testy i okazało się że nie może już mieć więcej dzieci. Od tego czasu traktuje mnie okropnie. Jakbym była jego wrogiem. Cały czas mówi że on chce rozwodu że on nic do mnie nie czuje. Obwinia mnie o to, że nie może mieć dzieci. To już trwa ponad 2 miesiące, ja już nie mam sił, jest mi okropnie przykro. Ja go bardzo kocham, tęsknię za nim. On nie chce nawet kończyć remontu, nie chce żebyśmy wróciły do domu. Stwierdził że dobrze jest mu samemu. Co ja mam robić ? Dla niego teraz wszytko jest złe, nic mu nie można powiedzieć. Co ja powinnam zrobić ?
Jak pomóc dziecku radzić sobie ze stresem przed przeprowadzką?

Moja córka przeżywa duży stres, bo niedługo się przeprowadzamy. To dla nas wszystkich duża zmiana, ale dla niej chyba największa. Jest bardzo przywiązana do obecnego domu, szkoły i przyjaciół, a myśl o zostawieniu tego wszystkiego sprawia, że jest wyraźnie przygnębiona i pełna obaw. Najbardziej boi się, że nie znajdzie nowych przyjaciół i nie odnajdzie się w nowej szkole.

Chciałabym jej jakoś pomóc, ale nie do końca wiem, jak to zrobić. Jak przygotować dziecko na taką zmianę, żeby nie czuło się zagubione? Jak pomóc jej zbudować pewność, że poradzi sobie w nowym miejscu? 

Zależy mi, żeby spojrzała inaczej, niż coś strasznego.

 

Dziękuję za pomoc!

Czy da się pomóc i w jaki sposób osobie, która potrzebuje pomocy psychologa, ale odmawia pomocy i przez to niszczy rodzinę?
Czy da się pomóc i w jaki sposób osobie, która potrzebuje pomocy psychologa, ale odmawia pomocy i przez to niszczy rodzinę?
Mam pytanie odnośnie karania dzieci. Kilka razy w życiu mnie i mojej siostrze zdarzyła się taka sytuacja:
Mam pytanie odnośnie karania dzieci. Kilka razy w życiu mnie i mojej siostrze zdarzyła się taka sytuacja: kiedy któraś z nas pyskówkami i wrzaskami wystarczająco zdenerwowała rodziców, oni, wściekli, kazali się nam ubierać do wyjścia, wyciągali nas z domu i przez podwórko do furtki. Potem otwierali furtkę i wypychali nas na zewnątrz, na chodnik, krzycząc, że jak nie umiemy się zachować, to wynocha z domu, mamy iść i nie wracać. Ja i moja siostra rozhisteryzowane i płaczące chciałyśmy wejść z powrotem, no bo jak sobie poradzimy same na ulicy, ale rodzice dalej nas wypychali. Potem pozwalali nam wejść z powrotem i mówili, że mamy wracać i się porządnie zachowywać. To się zdarzyło tylko kilka razy, ostatni raz w trzeciej klasie podstawówki kiedy moja siostra wykłócała się, że monitor komputera powinien być postawiony bliżej, bo w szkole dzieci siedzą bliżej komputerów. Teraz ja i moja siostra jesteśmy już młodymi dorosłymi na studiach i jesteśmy dość aspołeczne i rzadko wychodzimy z domu. Moi rodzice bardzo nas kochają, wspierają, troszczą się o nas i o nasze problemy i zawsze tak było, ale odnośnie tego typu sytuacji opisanych powyżej, mówią, że na to zasłużyłyśmy. Mówią też, że ogólnie zasługiwałyśmy na obrywanie od nich i szkoda, że mocniej nie obrywałyśmy, to może byłybyśmy grzeczniejsze. Nie jestem pewna, czy iść wobec tego na jakąś terapię? Czy takie zachowanie mogło spowodować u nas jakieś problemy natury psychicznej? Wiem, że inni mieli o wiele gorzej w życiu od nas. Rodzice uważają, że to tylko kilka razy na całe życie i musiałyśmy ich wtedy mocno wkurzyć, nie mają wyrzutów sumienia i ich zachowanie było jak najbardziej prawidłowe. Ja mam do nich o to żal i uważam, że ta kara była upokarzająca i nieadekwatna do przewinienia, nawet jeśli rzeczywiście wtedy wrzeszczałam na nich z jakiegoś powodu i robiłam histerie. Nie wiem, czy mam coś z tym zrobić, czy wszystkim będzie lepiej jeśli odpuszczę i zapomnę. Czy taka kara, mimo że dość surowa, mogła na mnie zupełnie nie wpłynąć?
niska samoocena

Niska samoocena - objawy, przyczyny i sposoby na poprawę

Niska samoocena negatywnie wpływa na życie i relacje. Wyjaśniamy jej przyczyny, objawy oraz skuteczne metody radzenia sobie z tym problemem, pomagając zarówno osobom dotkniętym, jak i ich bliskim.