
Zadręczanie sytuacją z przeszłości, mimo że została wyjaśniona z dziewczyną.
Kacper

Emilia Jędryka
Szanowny Panie Kacprze,
Z Pana wypowiedzi rozumiem, że odczuwa Pan negatywne emocje oraz wyrzuty sumienia, które ciążą na Panu. Pana uczucia są bardzo ważne i dziękuję za podzielenie się nimi oraz Pana historią. Godne podziwu jest to, że pomimo trudnej dla Pana sytuacji, podjął Pan pierwsze kroki w kierunku szukania rozwiązań tj. szczera rozmowa z partnerką, zadanie pytania specjalistom. Odpowiedź na Pana pytanie nie jest prosta i prawdopodobnie będzie znał ją tylko Pan. W poukładaniu myśli i szukaniu skutecznych rozwiązań, które pomogą Panu poprawić samopoczucie i ukoić sumienie, pomocna może okazać się konsultacja z psychologiem.
Życzę wszystkiego dobrego :),
Emilia Jędryka
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Radosław Jakubiak
To czy postąpił Pan nieetycznie, czy zupełnie w porządku - to kwestia indywidualnego systemu wartości (na ogół psychoterapeuci nie będą oceniać zachowania pod kątem etycznym, do pewnych granic, oczywiście). Przyjmijmy jednak, na potrzeby eksperymentu myślowego, że Pana zachowanie było niewłaściwe (tak zdaje się Pan je przeżywać) - proszę zadać sobie w tej sytuacji pytanie - czy pańskie zadręczanie się (forma samokarania) jest komukolwiek potrzebne? Czy powiększa ilość dobra we wszechświecie? ;) Myślę, że warto odróżnić wzięcie odpowiedzialności za swoje zachowanie - czyli postawę pt. - jeżeli zrobiłem coś źle, to się do tego przyznaję i postanawiam więcej tego nie robić (i już nie muszę tego analizować) od nieustannego przeżywania poczucia winy. To pierwsze jest konstruktywne, drugie - niespecjalnie. Życzę spokoju ducha!

Zobacz podobne
Od kilku miesięcy moja Partnerka pisze ze wspólnym kolegą z pracy, bardzo często. Przedstawiając jej swoje obawy i odczucia, co do tej relacji zapewniła mnie, że jest zupełnie nie w jej typie i że ogólnie ją drażni ten kolega i odpisuje mu najczęściej w pracy, a poza nią bardzo rzadko. Ostatnio powiedziała mi, że zrobił jej wyrzuty i się obraził o to, że coraz mniej piszą i moja Partnerka się zdenerwowała i powiedziała, że jak nie ma czasu, to nie pisze i tyle. Po czym na wyjeździe kupiła dla niego pamiątkę. Dla mnie sytuacja stała się niejasna. Z jednej strony mówi, że nie chce się jej pisać z nim, a z drugiej strony kupuje dla mnie go pamiątkę, żeby się nie obrażał. W pierwszym momencie poruszyło mnie to ale później dotarło do mnie, że może przesadzam? Nie wiem, już co o tym sądzić już, mam huśtawki nastrojów z tym związane.
Moją narzeczoną rozstała się ze mną dwa tygodnie temu. Cały kwiecień próbowaliśmy walczyć o związek, ale po rozstaniu zaczęła się stopniowo odcinać. W tym momencie jestem całkowicie zablokowany (z desperacji próbowałem wszystkiego, by jakoś ją przekonać do siebie). Wiem już, że mimo jednego medium, przez które mogę się z nią skontaktować, nie mogę już się odzywać, bo będzie tylko gorzej. Ona niby cierpi przez to rozstanie, aczkolwiek wcześniej mówiła, że mnie nie kocha. Nie wiem, co już mam robić, nie wiem, kiedy się odezwie (powinna, z racji tego, że nie zapomina o nikim), i czy w ogóle istnieje jakakolwiek szansa na zbudowanie nowej relacji. Przeprosiłem ją za popełnione błędy i zapewniałem, że się zmienię (wiem, co z mojej strony przekonało ją do rozwiązania wszystkiego). Zacząłem nad sobą pracować, chodzę do terapeuty w celu naprawy swojej psychiki (bardzo mocno panikuję i boję się, że kogoś stracę). Wiem, że prawdopodobnie to już jest definitywny koniec, ale ciągle mam nadzieję, że po jakimś czasie wszystko się odmieni. Nie wiem, co już mam robić, ból związany ze stratą jest niesamowity, ciągle o niej myślę, nie jestem w stanie uciec od tych wspomnień i emocji. Czuję się aktualnie (przez wzgląd na całkowite odcięcie się ode mnie, gdzie nie skrzywdziłem jej w żaden sposób) strasznie, jak bezpański pies wyrzucony tak po prostu na drogę. Co mam zrobić? Czy ta nadzieja w ogóle ma sens? Czy w ogóle istnieje jakaś szansa na to, że się odezwie?
