
Kasiaaka
Kamila Jakubowska
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Anna Szczypiorska
Witam, sytuacja jaką Pani opisuje, to sytuacja, która realnie mogła naruszyć poczucie bezpieczeństwa w relacji. Wspominanie koleżanki z pracy, uśmiechanie się do jej wiadomości czy sugerowanie ubioru podobnego do tego, który ona nosi, mogą budzić niepokój, choć nie muszą świadczyć o zakochaniu. Czasem partnerzy nie zdają sobie sprawy, że ich zachowania ranią drugą stronę, a zakłopotanie podczas rozmowy może wynikać bardziej z lęku przed konfliktem niż z ukrywania czegoś. Pojawiające się u Pani codzienne myśli to nie „przesada”, tylko sygnał, że relacja przestała być emocjonalnie bezpieczna, a lęk zaczął podsuwać najgorsze interpretacje. Warto oddzielić fakty od wyobrażeń, nazywać partnerowi swoje emocje a także poprosić go o konkretną formę wsparcia, która pomoże odbudować zaufanie. Jeśli natłok myśli jest stały i męczący, dobrze byłoby również pracować nad nim w terapii, bo często są to nie tylko reakcje na bieżącą sytuację, ale i echo wcześniejszych doświadczeń. Zaufanie można odbudować, ale wymaga to szczerej rozmowy, jasności i zaangażowania z obu stron.

Zobacz podobne
W moim małżeństwie bardzo źle się dzieje, straciłam chęć do kontaktów seksualnych z mężem, kłócimy się non stop. Rozmowy nic nie dają - ciągle jest to samo. Brak szacunku, krzyk, ubliżanie. Nie chce rozwodu, jestem już po jednym i mamy nastoletnią córkę, która bardzo przeżywa nasze nieporozumienie. Dla niej chce być w tym związku, ale obawiam się, że mąż mnie już nie kocha. Mam trudny charakter to pewnie moja wina. Nie wiem, co robić, jak żyć i dla kogo. Poza córką mam dwóch dorosłych synów, ale oni żyją już swoim życiem.
Witam, chciałam się wyżalić. Jestem z mężem od 14 lat. Od paru lat się nie dogadujemy, a odkąd przyszło dziecko na świat, mamy jeszcze więcej różnic zdań. Mąż jest osobą, która lubi mieć zdanie ostateczne i władzę – jest stanowczy. Bardzo źle czuję się w tym związku, nie chcę go ratować, chciałabym zacząć żyć od nowa, po swojemu, tak jak ja chcę.
Wydawałoby się łatwe spakować walizki i się wyprowadzić, ale niestety – ani domu samotnej matki nie ma w mieście, ani rodziny, a na wynajem zarabiam za mało. Nawet z alimentami by się to nie udało, a pomoc z MOPS również jest za mała. Czuję się zamknięta w klatce. Chciałabym żyć, a nie mam jak.
Jestem osobą otwartą, uśmiechniętą, kocham podróże, uwielbiam ludzi, a teraz mam we wszystkim ograniczenia. Często wyobrażam sobie, że mieszkam z dzieckiem sama, mamy piękny dom i jesteśmy szczęśliwi.
Cześć, potrzebuję się wygadać i zapytać o zdanie. Jestem w związku od 8 lat. Mój partner twierdzi, że przechodzi kryzys, ale od dłuższego czasu spotyka się z dziewczyną, z którą współpracuje. Spędzają razem dużo czasu, a ja odkryłam, że ma jej zdjęcia na swoim dysku – także intymne. Doszło do tego, że znalazłam u niego jej leki i książki, które jej zamawia, a jego samego praktycznie nie ma w domu całymi dniami. Kiedy pytam, co się dzieje, słyszę, że to przeze mnie – bo „nie dawałam mu wsparcia i atencji”. Mówi też, że mam problem, bo wszystkiego się boję, że nawet mebli nie kupiliśmy razem na pół, bo się bałam. Wmawia mi, że jestem nienormalna. Zapomniałam wspomnieć, że przez cały nasz związek on praktycznie nie rozstaje się z telefonem, ciągle szuka atencji u innych kobiet – polubienia, nowe koleżanki, nowe kontakty, Instagram. Ja już nie wiem, jak mam się czuć. Czy naprawdę to ze mną jest coś nie tak? Czy jestem nienormalna, że boję się, że się nie odnajdę sama i że ciągle próbuję to wszystko ratować?
