Left ArrowWstecz

Mąż ignoruje moje potrzeby i unika rozmów - po kłótni od razu się wyniósł.

Witam. Jesteśmy małżeństwem z 20 letnim stażem i 11-letnią córką. Od pewnego czasu stałam sie mężowi bardzo obojętna i nie zauważa moich potrzeb. Kiedy o tym mówiłam to milczał co nie bylo przyjemne, bo ja traktowałam to jak karę. Dawno ustaliliśmy, że on pracuje na miejscu, żeby w razie czego móc coś załatwić, a ja będę pracować w stolicy, żeby móc zarobić większe pieniądze. Mąż pracuje do 15, a ja wracam po wyczerpującej psychicznie pracy po 17 i potrzebuje czasu, żeby dojść do siebie po pracy. Czasem nie mam siły na nic i włączam tv. Mąż gotuje i robi ciężkie zakupy, uczy się z córką matematyki. Ja robię lekkie codzienne zakupy, ucze sie z córka do sprawdzianów, dbam by miała ubrania i była przyszykowana do szkoły, w soboty sprzątam. Mąż ma odskocznie w postaci siłowni. Ostatnia sytuacja była taka, że był roczek jego chrześnicy daleko ponad trzysta kilometrów, a myliśmy zepsuty samochód. Mówił mu, żeby jechał pociągiem. Nie poinformował mnie, że załatwił samochód od kolegi, nie zaproponował, żebyśmy jechali razem tylko poinformował ,że jedzie razem z córką. Ustaliliśmy, że wróci w niedzielę na obiad. Po tym nie raczył zadzwonić. I powiedzieć, że jedzie jeszcze do mamy. A ja siedziałam w domu i czekałam. Nie wytrzymałam tego psychicznie. Jak wrócił i kazałam mu się wyprowadzić w domu. I co mój mąż zrobił? Bez słowa następnego dnia się wyprowadził. Co prawda przyjeżdża niby rozmawia. Ale wczoraj znowu powiedział córce, że jadą do McDonalda, ale bez mamy, bo mama śmiedzi. Mąż nie zauważa moich potrzeb od dwóch lat proszę, żeby kupił mi rower. Chcę z nimi wspólnie jeździć na rowery. A on kupił telewizor, zegarek i inne rzeczy sobie. Cały czas mówi, że on wszystko załatwia i jadę na jego plecach. Od paru lat nie kupił mich sam siebie kwiatówczy gokolwiek? Cały czas wypomina mi, że musi mnie wozić do sklepu. Bo skutecznie zrazi mnie do prowadzenia samochodu krytykując mnie. Cokolwiek nie zrobię, nie kupię, to jest skrytykowane. Ciągle siedzi naburmuszony i taki napompowany. Wczoraj napisał mi na przykład, że w gosposi ze mnie nie będzie i że trzeba tworzyć związek. Ale jak on to widzi już nie napisał Nie pamietam kiedy zapytal jak sie czuje i co u mnie.

User Forum

Zagubiona

14 dni temu
Nowy Świat - Psychiatria i Psychoterapia

Nowy Świat - Psychiatria i Psychoterapia

Dzień dobry. W pani wiadomości jest dużo bólu, zmęczenia i poczucia bycia niewidzialną w relacji, która jest dla pani ważna. To naturalne, że przy takim ciągłym napięciu, braku rozmowy i wsparcia może czuć się pani samotna i bezsilna. Podzielenie się tym mogło nie być łatwe, dziękuję, że opisała pani swoją historię.

Rozumiem, że oboje z mężem staracie się dbać o rodzinę i że jednocześnie od dawna brakuje pani partnerstwa, troski, zainteresowania pani uczuciami i potrzebami. Sytuacje, które pani opisuje: podejmowanie decyzji dotyczących was obojga samodzielnie przez męża, milczenie zamiast rozmowy, krytyka, raniące komentarze, są z pewnością trudne i mogą osłabiać poczucie bezpieczeństwa i powodować, że się z mężem od siebie oddalacie. Gdy więź jest zagrożona to trudno jest być blisko i bezpiecznie rozmawiać o swoich uczuciach i relacja ogranicza się do zadań.
Zależy pani na tej relacji. To ważny sygnał. Kluczowe może być zatrzymanie się nad tym co dla pani najważniejsze w tej chwili:

Za czym tęskni pani najbardziej z związku?
Co pomogłoby pani poczuć się znów zauważoną i ważną?
Jaki mały krok z obu stron mógłby zacząć odbudowywać kontakt?

Jeśli rozmowy między panią i pani mężem w tym momencie są bardzo trudne, to wsparcie w formie terapii par może być rozwiązaniem, gdzie oboje będziecie mogli bezpiecznie powiedzieć co przeżywacie.
Może również zdarzyć się, że mąż na ten moment nie będzie gotowy na konsultację waszej relacji ze specjalistą. W takiej sytuacji zachęcam do zadbania o siebie i skonsultowania się z psychoterapeutą/tką indywidualnym/ą.

Wszystkiego dobrego,
Adam Bogdański

 

12 dni temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Gizela Rutkowska

Gizela Rutkowska

Witam uprzejmie.

Z Pani opisu sytuacji widzę, że przechodzicie Państwo kryzys w związku. Zdarzają się one wszystkim i nie są końcem świata. Oboje Państwo chcecie się do siebie zbliżyć, ale dość mocno rozjechały się wam priorytety. Coś tez nie gra z poczuciem pani własnej wartości. Jednak, mimo wszystko, ja widzę duże szanse na naprawienie Państwa związku. 

 

Pozdrawiam serdecznie

Dr Gizela Rutkowska

Terapeuta

 

 

 

mniej niż godzinę temu
Izabela Piórkowska

Izabela Piórkowska

Z Pani wypowiedzi wynika, że ma Pani niezaspokojoną potrzebę bliskości w relacji, brakuje Pani zainteresowania ze strony męża, a zamiast tego jest smutek i samotność oraz zwiększający się dystans. Krytyka, pogarda i obojętność, to zwiastuny rozstania, ale nie musi tak się stać. Warto się zastanowić jakie niezaspokojone potrzeby demonstruje mąż swoim zachowaniem? Czego on potrzebuje od relacji, czy w ogóle jeszcze czegoś od siebie oczekujecie i co chcecie zmienić? Być może to, że Pani napisała ten list to oznacza, że Pani na mężu zależy? Oboje dbacie o córkę, o dom, organizacyjnie zdaje się dom funkcjonować. W jaki sposób może Pani porozmawiać z mężem, by uznał Pani uczucia? Zachęcam do spotkania z psychologiem lub terapeutą, indywidualnie, bądź jako para, jeśli widzi Pani jakieś światełko w tunelu dla Waszego związku. Jeśli nie, proszę się zastanowić, jak może Pani o siebie zadbać i o swoje potrzeby w obecnej sytuacji. Pozdrawiam serdecznie.

13 dni temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Dzień dobry. Bardzo mi przykro, że przez to przechodzisz. Z tego co widzę, brakuje Ci w tym związku zrozumienia, bliskości, rozmowy. To może powodować wiele napięć i frustracji. Mam wrażenie, że między Wami nagromadziło się dużo złości i rozczarowania, które trudno może być poukładać samemu. Może warto spróbować spotkać się z terapeutą par, żeby spokojnie porozmawiać o tym, co się dzieje i czego każde z Was potrzebuje, jeśli oczywście chcecie pracować nad Waszą relacją. Z pozdrowieniami,

 

Justyna Bejmert 

Psycholog

13 dni temu
Daria Składanowska

Daria Składanowska

Dzień dobry, 

Dziękuję za podzielenie się swoją historią. Pisze Pani o ważnym temacie własnych potrzeb oraz stawiania granic- to ważny krok w kierunku troski o siebie. Zachęcam do kontaktu z psychologiem lub osobą bliską w celu znalezienia rozwiązania. W terapii TSR pracujemy nad własnymi zasobami, które dają nam siłę do przezwyciężania trudności oraz znalezienia rozwiązań, które czasem są bardzo blisko. Życzę wszystkiego dobrego. 

 

Pozdrawiam, 

Składanowska Daria 

Psycholog, Doradca Kariery

13 dni temu
Anna Szczypiorska

Anna Szczypiorska

Dzień dobry,
z Pani wpisu wynika, że od dłuższego czasu w małżeństwie narasta emocjonalny dystans i brak wzajemnego zrozumienia. Sytuacje, które Pani opisuje- milczenie męża, obojętność na Pani potrzeby, krytyka- mogą być odbierane jako forma emocjonalnego wycofania lub pasywnej agresji. Nic dziwnego, że czuje się Pani zraniona i osamotniona.

W związkach z długim stażem często pojawia się zmęczenie i utrata empatii, zwłaszcza gdy oboje partnerzy funkcjonują w silnym stresie i rutynie. Pani sygnały o potrzebie bliskości i współuczestnictwa pozostają bez odpowiedzi, co prowadzi do narastającej frustracji i poczucia odrzucenia. Tego rodzaju komunikacyjna „cisza” bywa dla wielu osób bardziej bolesna niż otwarty konflikt.

Zachowanie męża, brak reakcji na prośby, lekceważenie, ironiczne komentarze, mogą świadczyć o głębokim kryzysie relacyjnym. To niekoniecznie brak uczuć, ale raczej utrwalony sposób radzenia sobie z napięciem poprzez dystans i chłód emocjonalny. W takich sytuacjach często potrzebna jest przestrzeń do spokojnej rozmowy o wzajemnych oczekiwaniach.

Pani opis pokazuje ogromne zmęczenie i potrzebę bycia zauważoną, docenioną i traktowaną z szacunkiem. To zupełnie naturalne potrzeby emocjonalne w małżeństwie. Ich długotrwałe niezaspokajanie prowadzi do poczucia osamotnienia mimo bycia w związku i może wymagać wsparcia z zewnątrz, by móc ponownie spojrzeć na relację z dystansem i troską o siebie.

6 dni temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Czy uda się jeszcze naprawić ten związek?
Czy uda się jeszcze naprawić ten związek? Od prawie 4 lat jesteśmy razem. Mam 34 lata, a partnerka jest 3 lata starsza. Sytuacja jest dziwna. A mianowicie mieszkamy razem od 3,5 roku i mieliśmy dużo pięknych, słodkich chwil i tez cichych dni. Wynajmuje mieszkanie i opłacam rachunki, ona płaci częściej za zakupy/jedzenie. Wiele rzeczy nam pasowało, podejście do życia, odkrywanie siebie, charaktery, humor, podobne zainteresowania, jak i oddzielne hobby dla równowagi, czy uczenie się czegoś nowego w prowadzeniu "domu". Lecz gdy przychodzi do tematów poważnych o przyszłości(ślub, chęć potomstwa, staranie o nowe mieszkanie czy dom, planowanie wakacji...takie dojrzałe tematy) to pokój sie rujnuje. Kocham ją i wydaje mi się, że ona mi mówi "Kocham cie" z przyzwyczajenia już przy każdej okazji jak mantra, codziennie. Ale czy robi to, bo tak wygodnie czy tak czuje, nie mam pojęcia. Częściej teraz zachowuje się jakby mieszkała w hotelu... praca, jedzenie, drzemka, książka/muzyka/internet, jedzenie, sen, praca... Przez te lata nie miała ochoty nic zmienić w mieszkaniu, od czasu do czasu jakiś mebel czy fotel kupiłem i pytałem, czy coś potrzebuje, to słyszałem "nie wiem, chyba nic" nawet stare rozwalające łóżko jej nie przeszkadza. Nie ma też ochoty pomóc planować wakacji, bo nie ma pomysłu. Nie jestem w stanie po wielu próbach delikatnych nawet rozmów, wyciągnąć czego ona oczekuje od tego związku. Teraz życie z nią wygląda jak pasmo rozpraszaczy od poważnych tematów, "nie teraz, nie wiem, nie myślałam o tym, nie pytaj mnie o to teraz, zaraz jadę do pracy, albo jestem po pracy, możemy o tym nie mówić itp" albo nagły gniew i ucieczka do książki/muzyki+alko. Jestem cierpliwy i daje jej czas i dni do namysłu, ale w środku mnie zżera, że po takim czasie partnerka dalej "Nie wie" albo "nie wie co ma mi odpowiedzieć". Bo z pracą u niej różnie, bo niby sie stresuje pracą, w miedzy czasie uważa ze wszyscy ludzie są źli i wolałaby pracować gdzie indziej, wiec zmienia prace co kilka miesięcy, ale wszędzie jej nie wygodnie, bo to rano trzeba wstawać, bo to na drugiej zmianie wieczorem wracać... wiec najlepiej jakbym ją woził do pracy i z powrotem, bo jej się nie chce tramwajem, bo ludzie są dziwni. Przez co się nie wysypiałem często i jej to nie przeszkadzało, bo wyśpie sie po pracy. Prawka też nie chce się jej robić. Wszystko, co ma zrobić, jakąś sprawę załatwić, ciągle przeciąga. Ale potrafi wydawać pieniądze bez problemu na nowe książki, jedzienie czy %. Zaczęła unikać znajomych, w sumie prawie zerwała kontakty, namawiam ją, żeby wróciła do tego, wróciła i zaczęła rozmawiać z ludźmi, chodziła na spotkania z dziewczynami. Powiedziała mi, że nie rozmawia z nikim w pracy, chociaż ludzie szukają z nią kontaktu to "nie będzie się zmuszać do rozmowy z innymi". Wspieram ją we wszystkim, lecz chyba straciła pewność siebie. Nie chodzimy już na spacery po lesie, plaży czy parkach, ale obok stawu, żeby mogła piwko wypić. W tym roku nigdzie na urlop nie pojechaliśmy, bo się jej nie chciało i z tego wszystkiego mi, na siłę, sie nie chciało nas ciagnąć gdzieś. I chociaż czekałem na ten urlop pół roku, miał być wypad we dwójkę nad jeziorko pod namiot/domek, to przesiedzieliśmy go w domu. I może zrobiło się jej za wygodnie i jest ze mną z przyzwyczajenia, dlatego nie ma motywacji i "co będzie to będzie". Ma to na mnie wszystko zły wpływ, źle sypiam i zaczynam się od niej oddalać albo ona ode mnie, też już zadaje sobie to pytanie. Nawet jak dalej mamy ciepłe chwile, to przyszłość jest jak za mgłą.
Partner nie odzywa się, ja mam wrażenie uzależnienia emocjonalnego. Jest też wiele spraw w przeszłości, które mi się nie podobają.
Witam, mam 36 lat, byłam (jestem) w związku od 1,5 roku. Około miesiąca temu mój partner zaczął się rzadziej odzywać, mniej pisać, mniej dzwonić, nie mieszkamy razem, około 2 tygodni temu po moich pytaniach w końcu napisał, że potrzebuje czasu, żeby dojść do siebie, żeby wiedzieć czego chce, że nikt mu nie może pomóc i sam musi sobie z tym poradzić. Że spędziliśmy dużo fajnego, miłego czasu razem, ale ostatnio to się pogorszyło. Ja nie zauważyłam żadnych znaków, chociaż teraz jak patrzę z perspektywy czasu to było inaczej, ale zaślepiona uczuciem nic nie zauważyłam. I teraz przejdę do sedna, zaczęłam przeglądać internet, czytać, oglądać filmy, dlaczego facet karze mnie milczeniem, chociaż nie doszło do żadnej kłótni, ostatnim razem, kiedy się widzieliśmy w styczniu, wydawało mi się, że było wszystko w porządku. Od momentu, kiedy to napisał, nie mam z nim żadnego kontaktu, nie odpisuje, nie odbiera telefonu. Przypominając sobie związek od początku wszystko wskazuje na to, że jest on narcyzem. Po pierwszej fazie lovebombingu, czyli po jakimś 1.5 miesiąca, gdzie nie mógł chociaż na chwilę oderwać ode mnie oczu, w trakcie wspólnych wakacji, ubzdurał sobie, że w restauracji patrzyłam się na jakiegoś faceta i przestał się odzywać, długo zajęło mi wyciągnięcie od niego co się stało, że nagle jego zachowanie się tak zmieniło. Wytłumaczyłam, że tak nie było, że nawet nie pamiętam nikogo kto by siedział za nami i na kogo mogłabym patrzeć. Następnego dnia kiedy jedliśmy razem obiad, przyczepił się, że w trakcie posiłku siedzę z telefonem, były moje urodziny, więc odpisywałam na życzenia, pomyślałam, ok- mój błąd i przeprosiłam. Wielokrotnie powtarzały się sytuacje, że jeżeli powiedziałam lub zrobiłam coś, co mu się nie podobało, przestawał się odzywać i dopóki " nie zrozumiałam, że zrobiłam coś źle" to milczał. Na samym początku opowiedziałam mu wszystko o sobie, o każdym związku, o rodzinie, znajomych, bo chciałam, żeby wiedział przez co przeszłam i poznał mnie lepiej, poza tym bardzo go to interesowało. Powtarzał, że mam śmiesznych znajomych, chociaż nigdy ich nie poznał, na podstawie tego, co mu opowiadałam, nie spodobali mu się. Moja przyjaciółka jest w związku z facetem, który pochodzi z tego samego kraju co on, miał okazję ze mną ich odwiedzić i poznać, ale stwierdził, że nie chce, bo go nie polubi, bo ludzie z tej części kraju gdzie mieszka mąż przyjaciółki są inny, źli, że on ich zna i nie chce ich poznać. Tak samo jak całą moją rodzinę polubił to miał dla mnie widoczny dystans do cioci, która jest rozwódką i jest teraz w nowym związku. Ja jestem osobą, która cieszy się z najmniejszych rzeczy, staram się nie robić sobie ani innym nie potrzebnych problemów, kiedy robię coś źle to potrafię się do tego przyznać. Chociaż wydawał mi się pogodnym i uśmiechniętym chłopakiem to często odnosiłam wrażenie, że jest zawsze niezadowolony, nie potrafi być wdzięczny za to, co ma i co dostaje, a ja zawsze pozytywnie nastawiona do życia. Był zazdrosny o kumpla- geja, nie ufał mu, bo był kiedyś też z dziewczyną i w sumie nie wiadomo czy lubi chłopaków, czy dziewczyny ,czy to i to. Często mieliśmy sprzeczki przez to, więc utrzymywałam minimalny kontakt, bo pracujemy ze sobą , przestałam pisać, nie dzwoniliśmy do siebie, żebym tylko nie musiała się z nim kłócić i być znowu ukarana. Zdarzało się też, że kiedy schodziło mi dłużej na siłowni to zaraz były komentarze, że co ja robiłam 4 godziny na siłowni. Jak gdzieś przypadkowo miałam siniaka czy siniaki to już były podejrzenia, że pewnie ktoś mi to zrobił, a ja nawet nie pamiętałam skąd to mam, że dziwne miejsce, że symetryczne są, że nie mogą być od tego, czy tamtego. Pretensje, że nie potrafię stawiać innym ludziom granic, ale jemu już tak. Jestem raczej bezkonfliktową osoba, więc jeżeli ktoś zrobił coś co mi, bądź jemu by się nie spodobało, to zamiast głupio dyskutować to olewałam i ignorowałam, bo nie interesowało mnie co ktoś inny o mnie myśli. Po jakiś 4 miesiącach związku, dostałam powiadomienie na maila, że ktoś próbował się zalogować na moje konto na fb, z lokalizacją z miasta, w którym mieszka. Byłam rozczarowana i nie chciałam z nim rozmawiać, ale przyjechał wtedy niezapowiedziany i jakoś się dogadaliśmy. Żeby nie słuchać komentarzy, że ktoś zareagował sercem na moje zdjęcia, gdzie było, to zanim zaczęliśmy być razem, zdezaktywowałam fb. Wielokrotnie powtarzałam się, że chcę, żeby częściej pisał, dzwonił, meldował się jak wróci do domu czy jak wychodzi gdzieś, mówił, że dobrze, mam rację, poprawi się. Tego samego oczekiwał ode mnie tyle, że ja to robilam, z szacunku do niego. Nie mieszkam w Polsce, ale 2 razy zdarzyło się kiedy byliśmy u moich rodziców w odwiedzinach, to za głupotę przestawał się odzywać, gdzie moja mama to zauważała, że nagle nie wychodzi z pokoju, że się nie odzywa, nie uśmiecha. Obraził się za to, że po spotkaniu z koleżanką, na które nie chciał ze mną iść, powiedziałam mu co robiłyśmy, ale nie opowiedziałam o czym rozmawiałyśmy, nie żebym miała coś do zatajenia, po prostu nie padło takie pytanie z jego strony a ja nie domyśliłam się, że o to mu chodziło. I w tym momencie nie wiem na czym stoję, pisałam i pytałam czy to koniec, że chcę wiedzieć, żeby móc pójść do przodu, zero odpowiedzi. Czuje się emocjonalnie uzależniona chociaż wiem, że jest toksykiem, narcyzem. Ta niewiedza, dlaczego nagle urwał kontakt bez żadnego wytłumaczenia, nie daje mi normalnie funkcjonować. Nie myślę o niczym innym, nie mam siły się uśmiechać, jeść, rozmawiać z ludźmi, czuję się jakbym spała i miała jakiś koszmar. I nie wiem jak sobie z tym poradzić.
Jak radzić sobie z lękiem przed odrzuceniem w związku?
Cześć, Mam problem z silnym lękiem, że moja obecna dziewczyna mnie nie kocha — boję się, że nie chce się ze mną spotykać ani pisać, że po prostu mnie nie lubi. W przeszłości byłem w związku, który bardzo mnie zniszczył psychicznie: tam często podważano moje uczucia i przestałem rozumieć, czym jest miłość i co powinienem czuć wobec drugiej osoby. Moja aktualna partnerka nigdy nie dała mi powodów, żeby myśleć, że mnie nie kocha. Wiele razy rozmawialiśmy o tym, znamy moją historię i ona stara się mnie wspierać. Daje mi zapewnienia i konkretne gesty, ale nie potrafię im zaufać — moje lęki odbierają im wartość. Potrafię się tylko skupić na negatywnych sytuacjach i kompletnie je wyolbrzymiam i nadmiernie analizuje szukając jakiegoś nieistniejacego dna. Na przykład: "nie odpisuje mi dzisiaj tak szybko jak wczoraj i robi to w suchszy sposób, napewno już nie chcę ze mną pisać, wszystko jest źle i musi mnie już nie kochać". To wydaję się niepoważne ale to realne myśli które doprowadzają mnie do szału. Czuję, że lęk przejmuje nade mną kontrolę: ciągle o tym myślę, mam ataki paniki i nie potrafię normalnie funkcjonować. Coraz częściej pojawia się też poczucie, że sam przestaję ją kochać, co mnie przeraża. Nie chcę, żeby mój lęk zniszczył naszą relację ani obwiniać jej o to, co się dzieje we mnie. Chodzę od niedawna na terapie, mineły dopiero dwie wizyty i wiem, że droga jest długa i ciężka ale z dnia na dzień jest coraz gorzej i czuje, że mam mało czasu zanim się psychicznie wykończe.
Przy poznawaniu nowej osoby napływają mi łzy do oczu. Jak sobie poradzić?
Witam, jestem nastolatką i często jak zaczynam rozmawiać z jakimś nowo poznanym/ dalekim znajomym płci męskiej, który jest moim rówieśnikiem lub starszy o rok czy dwa, a jest atrakcyjny, czasem po prostu napływają mi łzy do oczu i mocno rumienię się. Nie jest to tak, że robi mi się smutno i nie mam też żadnej traumy z tym związanej. Chciałabym to zwalczyć, ponieważ dzięki temu robie słabe pierwsze wrażenie, co ogranicza moje szanse na poznanie nowego znajomego. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Lękowy styl przywiązania - czy go mam? Spowodował zerwanie związku.
Wydaje mi się, że mam lękowy styl przywiązania, odczuwam bardzo dużą zazdrość i dyskomfort kiedy mojej dziewczyny nie ma obok i mam wielką potrzebę kontrolowania jej, przez co ze mną zerwała. Gdy byłem młodszy moja mama bardzo różnie reagowała na negatywne wiadomości ze szkoły, czasem mówiła, że nic się nie dzieje, a czasem potrafiła na mnie krzyczeć, doprowadzało to do sytuacji, w których przyprowadzałem ze sobą do domu znajomych i wtedy mówiłem jej, że np. dostałem złą ocenę, bo wiedziałem, że wtedy nie będzie krzyczeć. Była też bardzo kontrolująca, dopóki nie skończyłem 18 roku życia zawsze musiałem jej pisać kiedy wychodzę, z kim i gdzie kiedy wrócę, a jeśli na spotkaniach zmieniliśmy miejsce, w którym byliśmy, musiałem ją o tym informować. W czasie tych spotkań też średnio co 2h pisała do mnie czy wszystko dobrze. Teraz zauważyłem, że zachowuje się bardzo podobnie w stosunku do mojej byłej już partnerki. Chciałbym wiedzieć jak sobie z tym poradzić, jak wytłumaczyć to mojej byłej dziewczynie, że nie robię tego specjalnie.
komunikacja

Umiejętności komunikacyjne – klucz do skutecznej komunikacji

Skuteczna komunikacja to klucz do sukcesu w życiu osobistym i zawodowym. W tym artykule przyjrzymy się bliżej temu, czym są umiejętności komunikacyjne, jaką rolę odgrywają w naszym życiu i jak możemy je rozwijać.