Left ArrowWstecz

Mąż ucieka od rodziny, nie interesują go dzieci 9 i 16 lat. Nakłamał kochance o sobie, zataił kredyt

Mąż ucieka od rodziny, nie interesują go dzieci 9 i 16 lat. Nakłamał kochance o sobie, zataił kredyt, samobójstwo matki. Jest wściekły, że powiedziałam jej o tym. Kocham męża, nie chciałabym, żeby rujnował naszą rodzinę. Poznał ją na TikToku. Ona do końca chyba go nie chce, a on układa plany. Na ten moment nic do niego nie przemawia. Powiedział, że nie ma żadnych życiowych wartości. Wybucha agresją, zdemolował choinkę dzień przed wigilią, bo zadzwoniłam do tej kobiety, gdyż cały czas spędzał z tel. i córka mówiła, że jej nie słuchał, na zakupach uśmiechał się do telefonu. Zmienił się bardzo od kiedy poznał młodszego kolegę samotnego z grubą kasą, u którego dorabia. Co robić? Proszę o pomoc. Wioletta
User Forum

Wioletta

2 lata temu
Agnieszka Ortman

Agnieszka Ortman

Opisana przez Panią sytuacja wydaje się być poważna i może wskazywać na kryzys w relacji lub na zagubienie Pani męża, które mogło rozpocząć się po poznaniu współpracownika. W tym momencie, jako że jest to problem małżeński, współpraca męża w pracy nad relacją jest niezbędna, zalecałabym więc rozważenie terapii dla par/małżeństw, dzięki której w bezpiecznej przestrzeni mielibyście Państwo możliwość porozmawiania i wytłumaczenia sobie opisanych przez Panią kwestii. Być może te trudności, które obserwuje Pani teraz, są wynikiem jeszcze innych czynników, do czego również moglibyście Państwo dojść podczas rozmów ze specjalistą. Poza powyższym krokiem mogłaby Pani spróbować dodatkowo spokojnie porozmawiać z mężem w środowisku domowym i powiedzieć mu o swoich odczuciach i obserwacjach. Ma Pani pełne prawo do wyjaśnień po zaistniałych okolicznościach.

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Mam potrzebę zmniejszenia zależności emocjonalnej od kontrolującej i ściągającej mnie w dół mamy.
Mam problem z kontrolującą matką - jest wiele sytuacji, które można wymieniać. Jestem dorosła, mam 25 lat, a ona nadal w wielu kwestiach próbuje mi mówić, co mam robić. Nie mieszkam z nią, jednak poszukuję teraz pracy i niestety jestem od rodziców jeszcze zależna finansowo. Wczoraj, gdy byłam u niej w domu, wieczorem chciałam jechać samochodem do sklepu po coś słodkiego, a ona krzyczała, że przecież mogłam jechać w ciągu dnia i że po co w ogóle jadę o tej godzinie ( samochodem sklep jest ok. 7 min. od domu). Gdy spytała, czy chłopak, który mi się spodobał, się odezwał (nie odezwał się od kilku dni i mieszka w innym kraju) powiedziała, że to dobrze, bo jej zdaniem to bez sensu, bo on nie mieszka w PL. Powiedziałam jej, że nie może sobie nawet wyobrażać, że ma prawo prawić mi tego typu komentarze. Gdy byłam w wakacje sama we Francji nad morzem na kilka dni to zadzwoniła z krzykiem, że dlaczego się tak mało odzywam, że to nie jest normalne, brzmiała agresywnie. Do wielu rzeczy mnie zniechęca, jak proponuję jej wyjście z domu to komentuje "a po co, bez sensu, szkoda marnować czas na dojazd" i woli siedzieć w domu. Generalnie szybko się zniechęca do wszystkiego i męczy mnie jej energia, zauważyłam już dawno, że moja lepsza wersja siebie nie pasuje do niej kompletnie i nie chcę mieć z nią do czynienia. Po prostu, gdy zaczynam podejmować albo planować w głowie kroki, które są odważne, inne, to od razu ona mi się przypomina w głowie i ściąga mnie to w dół, zabiera energię. Nie wiem, jak się od niej skutecznie odseparować emocjonalnie i nawykowo i jak jej wytłumaczyć, że chcę mieć z nią zdecydowanie mniejszy kontakt. Wiem, że z jej strony skończy się to atakiem złości. Są też kwestie, w których mnie wspiera, jednak nie zmienia to faktu, że ma w sobie duży ładunek negatywny i odbija się to kosztem mnie.
Nie wiem jak sobie poradzić, próbuję rozstać się od pół roku z chłopkiem, ale on nie może tego zrozumieć
Nie wiem jak sobie poradzić, próbuję rozstać się od pół roku z chłopkiem, ale on nie może tego zrozumieć. Wyzywa mnie non stop od psychopatek, nie wiem co mam robić, nie mam ochoty dalej tego ciągnąć, ale on nie rozumie nic.
Dziewczyna niezdecydowana co do miłości do mnie - jest mi bardzo ciężko po jej odejściu.
Witam. Moja sytuacja jest dość skomplikowana. Rok temu poznałem dziewczynę. Zaczęliśmy się spotykać. Ona zaczęła coś czuć, ja niekoniecznie, ale lubiłem z nią spędzać czas i ciągle miałem nadzieję, że pewnego dnia to poczuję. Podobała mi się fizycznie, kręciła mnie, dlatego uprawialiśmy seks nie do końca będąc ze sobą, ale nie robiłem tego tylko i wyłącznie dla zaspokojenia własnych pragnienień, tylko oboje tego chcieliśmy. Pewnego dnia zapytała mnie co dalej, a ja odpowiedziałem, że niestety nie czuję niczego więcej. Ona się odsunęła, nie mieliśmy ze sobą kontaktu przez jakiś czas, ale potem ustaliliśmy, że spróbujemy i faktycznie brakowało mi jej w tamtym momencie. Przez jakąś chwilę było okej, a potem już definitywnie się rozpadło, bo ona nie mogła już się zaangażować tak jak wcześniej po tym co jej powiedziałem. Rozstaliśmy się trochę w płaczu, bo kiedy wysiadała ode mnie z samochodu poczułem, że straciłem kogoś fajnego i nie doceniłem jej. Minęły 2, może 3 miesiące. Napisała do mnie i jakoś tak wyszło, że umówiliśmy się do kina. I kiedy przyszła do tego kina, to strzeliło we mnie jak grom z jasnego nieba. Zakochałem się. Pierwszy raz w życiu. Przytuliła się do mnie w kinie i byłem pewien, że coś z tego będzie. Po skończonej randce odbyliśmy rozmowę, z której wyniknęło, że ona spotkała się ze mną bardziej jak z przyjacielem, niż żeby do siebie wrócić, ale wyszło tak, że wróciliśmy do siebie. Starałem się jak tylko potrafiłem i na każdym kroku pokazywałem jej jak bardzo mi zależy. Naprawdę czułem jak bardzo ją kocham i robiłem dla niej wszystko. Starałem się jak nigdy dotąd. Wielokrotnie mówiła, że nikt nigdy o nią tak nie zabiegał. Niestety ten związek to była ciągła huśtawka, bo raz czuła coś do mnie, a raz nie. W pewnym momencie pojawił się chłopak, z którym spotkała się parę razy, jak nie mieliśmy kontaktu i mieszał jej w głowie. Była bardzo niezdecydowana. Było kilka takich sytuacji, że się wahała, ale zawsze jakoś dochodziliśmy do porozumienia. Jakiś miesiąc temu była najgorsza sytuacja, bo pisała z tym chłopakiem i znowu jej namieszał w głowie. Twierdziła, że tylko ze sobą piszą i nic poza tym, ale jak tylko on się pojawiał, to totalnie zmieniała nastawienie do mnie. Postawiłem sprawę jasno - albo on, albo ja. Twierdziła, że nie wie co do mnie czuje i woli odpuścić. Trzasnąłem drzwiami i wyszedłem. Następnego dnia zadzwoniła i pytała czy jestem bardzo na nią wściekły i czy jej wybaczę. Powiedziała, że potrzebuje trochę czasu na poukładanie sobie wszystkiego w głowie i przemyślenie co tak naprawdę czuje i czego chce. Wyjechała w swoje rodzinne strony i mieliśmy się spotkać jak wróci. Przez cały ten czas pisała do mnie i dawała znaki, że jednak nie jestem jej obojętny. Kiedy wróciła, to powiedziała, że chce spróbować. Zaczęło się wszystko układać i pewnego dnia wyznała mi miłość. Było bardzo dobrze, mówiła że mnie kocha i że jej zależy i teraz jest tego pewna. Wyjechała na regaty na tydzień, ale codziennie się kontaktowaliśmy i codziennie pisała że tęskni i mnie kocha. Może nie rozmawialiśmy się ze sobą tak często jakbym chciał, ale rozumiałem, że to są regaty, że pływa łódką i to jest jej pasja, mimo że trochę było mi przykro. Kiedy wróciła, to bardziej skupiała się na tym, że nie ma już jej na regatach, niż na tym, że wróciła do mnie. To mnie trochę bolało, bo liczyłem, że przysłowiowo rzuci mi się na szyję z tęsknoty (z tego co pisała wynikało, że bardzo tęskni), a tak nie było i miałem wrażenie, że nie cieszy się jakoś bardzo, że mnie widzi. Odpuściłem delikatnie po jej powrocie, pomyślałem, że może potrzebuje chwili by wrócić do normalności. Było okej, przytulała się, uprawialiśmy seks namiętnie jak zawsze, aż wczoraj zapytałem się co się dzieje, bo widziałem, że coś ją gryzie. A ona wypaliła, że jednak nie czuje do mnie tego samego co ja czuję do niej, ze w zasadzie sama nie wie co czuje. 2 tygodnie temu mówiła, że mnie kocha, a teraz nie kocha. Tłumaczyła się, że wtedy naprawdę to czuła, a teraz nie czuje, albo że może jek się tak tylko wydawało, albo że bardzo chciała to poczuć. Powiedziała, ze woli odejść, niż mnie ranić. Kompletnie tego nie rozumiem. Nie można kogoś kochać i za chwilę nie kochać, albo przestać go kochać, bo nie zrozumiałem jak bardzo będzie jej brakować regat po powrocie. Załamałem ręce. Odwiozłem ją do domu. Chciala się jeszcze przytulić, ale wysiadłem z samochodu, dałem jej rzeczy, powiedziałem cześć i odjechałem. Jest mi strasznie źle i przykro, bo nie mam sobie nic do zarzucenia. Niczego tym razem nie zepsułem i starałem się być najlepszym facetem jakiego mogła sobie wymarzyć, a ona tak mnie potraktowała/zostawiła. Nie wiem co siedzi w jej głowie i czym się cały czas kierowała. Odpuściłem i powiedziałem, że to już za dużo. Zerwałem kontakt natychmiast i próbuję jakoś dojść do siebie, mimo że wciąż bardzo ją kocham 🙄
Problemy zdrowotne męża a życie seksualne i komunikacja w związku

Mąż i ja w związku od 20 lat. Udany seks, magia, potrafi być naprawdę ogień, chociaż zauważyłam, że przez 3 dni jest megaaa – nawet podczas snu w nocy, takie spontaniczne przebudzenia. Po tych 3 dniach jakoś dziwnie…

Mąż zranił mnie tekstami, np. dziś. Wczoraj – obłędny wieczór. Mówił, że miał megaaa ochotę na mnie. Okkk, ja na niego. Przejdę do rzeczy: ma problemy z penisem. Dermatolog za rok, tak samo urolog. Nie wiem, jaki powód, skąd ma na penisie biały nalot, jakby grzybica. Stosuje żele – nic nie pomaga. Pobolewa go czasem podczas zbliżenia, lecz mimo wszystko chce seksu na upartego, mimo iż proponuję, aby dał spokój. Nie wiem, co to jest. Ma dyskomfort, często to białe coś dłubie i mu schodzi. Ciągle mówi, że go podniecam, że się jara, szybko kończy.

Noc – obłęd. Nad ranem powiedział mi, cyt.: „Wiesz, czemu dłużej chciałem się z tobą kochać? Byś na drugi dzień mi nie gadała, że mało czy wcale, bo mnie boli. Ale było zajeb…cie”. Nie wiem, jak te słowa odbierać. Po prostu zrobiło mi się bardzo przykro, słysząc to. Mąż stwierdził, że nie tak chciał je ująć, że źle je odebrałam, że zawsze ma na mnie ochotę.

Co mam myśleć? Mówiłam mężowi, że takimi tekstami zrazi mnie do siebie, do seksu. Przepraszał. Po chwili, przed pójściem do pracy – seks na szybko. Dziwnie się poczułam. Zawsze tak było, lecz po tych słowach byłam zniesmaczona.

Mąż lubi opowiadania, fantazje – że ja niby z kimś innym uprawiam seks, i o tym sobie piszemy na Messengerze. Oczywiście, zaraz jak coś wymyślę, że np. idę na randkę z innym, uprawiam seks, on już agresywny. Hmm… taki obojętny, choć zaprzecza.

Nie wiem, jak odbierać te jego słowa, co myśleć. Czy naprawdę uprawia ze mną seks z miłości, pragnienia, jak mówi, czy ot tak, bo jest???

Błagam o poradę. Mam mętlik w głowie.

U kogo znaleźć pomoc po przykrym rozstaniu, które zjada mnie od środka?
Dzień dobry, dwa lata temu mój związek nagle się zakończył, na dodatek przez wiadomość tekstową. Byliśmy razem 3 lata, nic nie wskazywało, że tak to się skończy, snuliśmy wspólne plany na przyszłość, od tamtej pory czuję, jakby coś we mnie umarło, nie mogę pozbyć się uczucia do osoby, która mnie nie chce, nie ma dnia, w którym bym o tym nie myślał. Oczywiście uszanowałem jej decyzje i od tamtej pory nie mamy kontaktu. Mimo że minęło tyle czasu dalej mnie to męczy, wręcz zjada od środka. Chwilę po tym wszystkim udałem się do psychiatry, przepisał mi coś na bazie prozaku, następnie wyjechałem za granicę do pracy, można powiedzieć, że uciekłem od tego. Zająłem się pracą i sportem, ale na dłuższą metę to nie pomaga. Zawsze jak wracam do Polski to wszystko wraca. Zdałem sobie sprawę ze potrzebuje pomocy, stąd moje pytanie, do kogo powinienem się udać?
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!