
Jak poradzić sobie po rozwodzie?
Mariusz
Klaudia Fila
Panie Mariuszu, dobrze, że szuka Pan pomocy i chce o siebie zadbać. Rozwód jest stratą, po której również przechodzi się pewnego rodzaju żałobę. Prawdopodobnie doświadcza Pan aktualnie wielu sprzecznych i trudnych emocji, które obniżają nastrój i jakość życia. Ważne, aby znaleźć jakieś ujście dla tych uczuć, np. u kogoś z rodziny, przyjaciela czy też psychologa, który mógłby towarzyszyć Panu w kryzysie i pomóc w zaadaptowaniu się do nowej sytuacji życiowej.
Pozdrawiam serdecznie,
Klaudia Fila
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Aneta Czartoryska
Witam.
Panie Mariuszu. Pytanie brzmi z czym ważnym i trudnym chce się Pan uporać? A jeżeli chodzi o pytanie jak przestać kochać byłą żonę to wyobrażam sobie, że ona już zawsze będzie miała miejsce w Pana sercu. Nie da się o niej zapomnieć czy jej wykreślić. Ona jest i na zawsze zostanie częścią Pana systemu, Pana historii, tworzonych relacji. Ma Pan prawo kochać ją, tęsknić za nią i jednocześnie przeżywać złość i smutek jeszcze przez długi czas, że ta relacja właśnie w takim wymiarze dobiegła końca.
Pozdrawiam, Aneta Borzem
Marek Dudek
Dzień dobry,
Rozwód to jeden z nasilniejszych stresorów w naszym życiu. I być może potrzebuje Pan wsparcia. Warto o nie zadbać. Nasuwa mi się taka myśl, że może potrzebuje Pan przeżyć żałobę po relacji, miłości. Żałoby się nie leczy, po prostu się ją przeżywa i trzeba też do tego trochę czasu.
Pozdrawiam
M.D.
Daria Kamińska
Dzień dobry,
budowanie związku z drugą osobą to, pomimo wkładanego wysiłku, nie zawsze kończy się sukcesem i nie z każdą osobą jest nam dane być. Rozstanie zwykle boli. Na początku chcę Pana uwrażliwić na to, że to, co Pan przeżywa jest naturalną i zdrową reakcją na trudną sytuację, w której się Pan znalazł. Doświadcza Pan straty, a reakcje na stratę różnią się mocno u poszczególnych osób - nie każda osoba ma ten sam zespół reakcji i potrzebuje więcej lub mniej czasu, by sobie poradzić. To, co może być pomocne, to:
1. Zauważanie swoich emocji i nazywanie ich. Nie oddalamy się wtedy od nich, a dajemy sobie szansę na ich doświadczenie i wyciągnięcie z nich czegoś, co wzmocni nas w przyszłości.
2. Nieukierunkowywanie się na przeszłość. Często mamy tendencję do tego, aby pytać siebie, co chwilę „Dlaczego to się stało?” i o ile może to być pomocne w wyciągnięciu wniosków na przyszłość, to wracanie co rusz do tego pytania albo wspomnień sprawia, że odczuwamy więcej bólu, a nie daje to nam nic wzmacniającego.
3. Korzystanie ze wsparcia społecznego. Nawet jeśli nie ma Pan takiej potrzeby i inni ludzie działają na Pana irytująco, to warto ze wsparciem innych osób próbować doświadczać innych stanów niż tylko pogrążanie się w smutku, przeżywać również wartościowe i pozytywne momenty, móc rozmawiać.
4. Okazywanie sobie samowspółczucia. Między innymi poprzez pozwalanie sobie na to, co Pan przeżywa, że jest Panu trudno, poprzez przytulanie samej siebie, odpoczynek, dawanie sobie czasu i przestrzeni na to, czego Pani w tym momencie potrzebuje.
Być może znajdzie Pan przestrzeń, by zapoznać się z materiałami z konferencji Rozwód i co dalej. Jest tam wiele bardzo dobrze przygotowanych prelekcji od różnych specjalistów: https://miedzyparami.pl/prezenty/rozwod-i-co-dalej/ A jeśli czuje Pan, że trudno jest Panu samodzielnie poradzić sobie ze stratą, może Pan skorzystać z pomocy psychologa i/albo psychoterapeuty.
Pozdrawiam serdecznie,
Daria Kamińska
Izabela Czak-Kunert
Dzień dobry,
rozumiem, że znajduje się Pan w trudnej sytuacji. Ważne jest, że choć nie jest to łatwe, zdołał się Pan tym podzielić. Warto w takich sytuacjach poszukać kogoś, kto wysłucha, pomoże i będzie wsparciem w trudnych chwilach. Nierzadko te potrzeby zaspokoić może relacja z psychologiem lub psychoterapeutą.
Może warto w takiej sytuacji zastanowić się nad rozmową ze specjalistą? Współpraca z psychoterapeutą może być skutecznym podejściem do rozwiązania trudności, z którymi się Pan obecnie zmaga.
Pozdrawiam

Zobacz podobne
Jak to możliwe że straciłem duszę.. Od momentu, gdy dwa lata temu w 4 klasie technikum nauczyciele mnie oblali w tym od zawodu, przez co nie mogłem napisać matury, poczułem jakbym stracił życie... Niegdyś kreatywny, żartobliwy i pogodny facet stał się cieniem. Po tym wydarzeniu poczułem jakbym właśnie spadł z urwiska, nic nie ma sensu, nie mam chęci, marzeń, ambicji i młodzieńczej energii .. jakoś zdałem i poszedłem na płatny staż po szkole, ale nic nie było już takie samo . Nie miałem nawet wiedzy , nic nie wiedziałem o zawodzie, na którym się przez 4 lata przygotowywałem. Współpracownicy mówili mi, czemu jestem taki smutny, a ja po prostu nie mam o czym rozmawiać, nigdy się też nie uśmiechałem przy nich. Czułem, że nie pasuje już nigdzie . Po stażu jestem w stanie nicości.. niby ide na przód, ale nic przede mną nie ma , jedyne czego chcę, to przestać istnieć, bo co to zmienia? I tak na koniec dnia jestem sam ze sobą, z tą ciemnością całego dnia samotności, braku akceptacji, braku przynależności.. kiedyś ze smutku miałem tik śmiechu, teraz już żadnego tiku nie mam , już nawet nie płacze. Pozostaję ja i ciemność - brak emocji, brak łez, brak uczucia że coś jest nie tak .. chęci do zmiany , nic tylko beznadzieja i ja, ten, który jest temu winien ..
