Left ArrowWstecz

Mąż pojechał na długi urlop z rodzicami, zostawiając żonę w domu - jak to rozumieć?

Mój mąż lat 41 w tym roku pojechał na 12-dniowy urlop z rodzicami... Nie potrafił mi nawet wprost powiedzieć, że dostał taką propozycję od rodziców. Znał moje zdanie i wiedział, że nie pojadę. Na początku też mówił, że nie jedzie, ale ostatecznie podjął decyzję o wyjeździe. Ze mną jak jeździł to max. 7 dni. Nie ukrywam, że jest to dla mnie bardzo trudna i niezrozumiała sytuacja, nie wiem, co o tym myśleć... czy to w ogóle jest normalna sytuacja😭

User Forum

anonim

2 tygodnie temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Rozumiem, że ta sytuacja jest dla Pani bolesna i budzi wątpliwości. Fakt, że dorosły mężczyzna jedzie na wakacje z rodzicami, nie jest sam w sobie „nienormalny”, ale problemem jest to, że decyzja została podjęta wbrew Pani wiedzy i uczuciom, bez szczerej rozmowy.

 

To, co tu najbardziej rani, to prawdopodobnie brak partnerstwa w podjęciu decyzji i poczucie, że jego wybór stawia Panią na dalszym planie. W zdrowym związku ważne jest nie tylko co robimy, ale jak o tym rozmawiamy.

 

Proponuję, by szczerze porozmawiała Pani z mężem, a podczas tej rozmowy skupiła na tym, jakie uczucia wywołał w Pani jego wyjazd z rodzicami, np. poczucie odsunięcia, braku szczerości, pominięcia w planach. 

 

Życzę wszystkiego dobrego,

Justyna Bejmert

Psycholog

2 tygodnie temu
Adam Gruźlewski

Adam Gruźlewski

Szanowna Pani,

 

rozumiem, że ta sytuacja jest dla Pani bardzo trudna i budzi wiele pytań. To zupełnie naturalne, że czuje się Pani zdezorientowana i zraniona, gdy mąż podjął taką decyzję, zwłaszcza że nie poinformował o tym wprost i wyjechał na dłużej niż zwykle. Wydaje się, że kluczowym elementem w tej sytuacji jest komunikacja. Fakt, że  mąż nie powiedział wprost o propozycji wyjazdu i początkowo zaprzeczał, że jedzie, wskazuje na pewne problemy w tym obszarze. Być może świadczy to o obawach przed Pani reakcjami oraz chęci uniknięcia konfliktu. Mąż mógł też czuć się rozdarty między oczekiwaniami własnej małżonki a prośbą rodziców. Warto przyjrzeć się granicom w państwa związku małżeńskim i rodzinie pochodzenia męża, jakie jego potrzeby spełniają te wspólne wyjazdy męża z rodzicami. Jednocześnie z Pani wypowiedzi wynika, że mogła się Pani poczuć pominięta, niedoceniona lub nawet zlekceważona.

Z pewnością warto porozmawiać z mężem o własnych i jego potrzebach, o uczuciach i emocjach, jakich Pani doświadcza. Możecie spróbować wzajemnie zrozumieć te potrzeby i emocje. Jeśli takie rozmowy nie przyniosą oczekiwanych efektów, proszę rozważyć terapię par, podczas której terapeuta pomoże wam w konstruktywnej komunikacji, zrozumieniu dynamiki waszego związku i ustaleniu zdrowych wzorców.

 

Pozdrawiam serdecznie

Adam Gruźlewski

psycholog, psychotraumatolog

2 tygodnie temu
Bartłomiej Borys

Bartłomiej Borys

Dzień dobry! Rozumiem, że ta sytuacja jest dla Ciebie bolesna i wprowadza dużo niepokoju. Kiedy partner jedzie na długi urlop bez szczerej rozmowy i uwzględnienia naszych uczuć, możemy poczuć się pominięci i mało ważni. To naturalne, że masz sprzeczne emocje – z jednej strony wiesz, że każdy potrzebuje kontaktu z rodziną i chwili oddechu, a z drugiej czujesz, że Twoje potrzeby zostały zignorowane.

Kluczem do uzdrowienia takich sytuacji jest szczera komunikacja. Spróbuj porozmawiać z mężem o tym, jak się z tym czujesz. Możesz powiedzieć wprost: „Było mi przykro, gdy dowiedziałam się o wyjeździe od rodziców, a nie od Ciebie. Chciałabym, żebyśmy podejmowali takie decyzje razem”. Postaraj się także wysłuchać jego perspektywy – być może czuł się zmuszony do wyjazdu i nie wiedział, jak to zakomunikować.

Rozmowa o granicach i oczekiwaniach pomoże Wam uniknąć podobnych nieporozumień w przyszłości. Jeśli trudno Wam znaleźć wspólny język, warto rozważyć spotkanie z terapeutą par – specjalista pomoże Wam nauczyć się lepiej słuchać siebie nawzajem i wyrażać swoje potrzeby. Pamiętaj, że Twoje uczucia są ważne i masz prawo o nich mówić, a konstruktywna rozmowa to pierwszy krok do znalezienia rozwiązania.

2 tygodnie temu
Krzysztof Chojnacki

Krzysztof Chojnacki

Dzień dobry Pani. Rozumiem, że ta sytuacja, w której mąż podjął decyzję o tak długim wyjeździe z rodzicami, bez jasnej rozmowy z Panią, jest dla Pani bardzo trudna i niezrozumiała. Naturalne jest, że czuje się Pani zraniona i osamotniona. Takie zachowanie mogłoby być sygnałem, że istnieją trudności w Waszej komunikacji.
Przede wszystkim, w pierwszej kolejności, rekomendowałbym podjęcie poważnej i spokojnej rozmowy z mężem. Ważne jest, aby podczas tej rozmowy mogła Pani asertywnie, ale bez oskarżeń, wyrazić swoje emocje i oczekiwania. Kluczowe będzie, aby mąż mógł się wytłumaczyć i wyjaśnić motywy swojej decyzji. To pozwoliłoby Wam na nowo nawiązać kontakt i zrozumieć, co dzieje się w Waszym małżeństwie.
Jeżeli taka rozmowa nie przyniesie poprawy, albo jeżeli tego typu sytuacje będą się powtarzać, wówczas dobrym rozwiązaniem mogłaby być konsultacja z psychologiem. Terapia małżeńska mogłaby pomóc Wam w odzyskaniu zdolności do komunikacji i zrozumieniu wzajemnych potrzeb.
 

Pozdrawiam Krzysztof Chojnacki, psycholog

2 tygodnie temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Dzień dobry,

 

chodzi tylko o te wakacje czy jest w tym jakaś głębsza trudność, która ciągnie się od wielu lat? Na przykład: na linii Pani - teściowie, mąż - teściowie. 

Co dokładnie ma Pani na myśli, pisząc: "wiedział, że nie pojadę"? Z jakiego powodu była podjęta taka decyzja? Dlaczego teściowie nie zaproponowali wspólnego wyjazdu?

 

Pozdrawiam,

 

Katarzyna Kania-Bzdyl

2 tygodnie temu
Olga Żuk

Olga Żuk

To naturalne, że ta sytuacja może budzić trudne emocje. Sam wyjazd nie musi oznaczać kryzysu, ale brak otwartej rozmowy jest sygnałem, że warto popracować nad komunikacją i jasno ustalić zasady podejmowania takich decyzji w przyszłości.

 

Pozdrawiam,

Olga Żuk 

2 tygodnie temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Dzień dobry. Pokłóciłem się z kuzynem o ważną sprawę. Już jakiś czas nie rozmawiamy ze sobą. Podczas kłótni było dość ostro (w sumie to nie była tylko jedna kłótnia), ale najgorsze jest to, że poróżniliśmy się w sprawie, w której wiem, że się nie dogadamy. Nie ma po prostu takiej możliwości, żeby w tej sprawie któraś ze stron odpuściła. Męczę się z tym już długo, bo zależy mi na kuzynie i bardzo chcę mieć z nim kontakt, jednak wiem, że on mnie okłamuje w ważnej dla nas sprawie. Jest na to jakaś recepta? Teoretycznie mógłbym odpuścić i przyznać mu rację, ale czy mam mu przyznać rację tylko po to, by mieć z nim kontakt?? Skoro nie wierzę w to, co on mówi... Próbowałem wcześniej już przyznać mu rację, ale to wyglądało tak, że gdy się z nim zgadzałem, to rozmawialiśmy spokojnie, a gdy poruszałem na spokojnie znowu temat kłótni, on od razu wybuchał złością... Po której stronie leży wina?? Proszę o jakąś drobną sugestię.
Trudna przeszłość partnera, a nasze wartości: jak to zaakceptować?

Od kilku miesięcy jestem z mężczyzną. Kocham go, ale nie mogę poradzić sobie z jego przeszłością. Mamy ponad 30 lat, on jest moim trzecim partnerem seksualnym - sypiałam jedynie z mężczyznami, których kochałam i z którymi byłam w kilkuletnich związkach. On natomiast miał przede mną wiele partnerek, nie wiem nawet ile. Na początku związku dowiedziałam się, że swój pierwszy raz miał z prostytutką. Był to dla mnie szok, rozdarcie i ogromny ból. Niestety brzydzę się facetami, którzy korzystają z takich usług, a tu dowiaduję się, że mój ukochany też. Wybaczyłam tylko dlatego, że tłumaczyłam sobie, że był wtedy młody 18 lat i nigdy więcej mu nie korzystał z takich usług. Pomimo to cały czas to boli. Powiedział mi jakiś czas temu, że kochał te wszystkie kobiety, z którymi sypiał i tak się złożyło, że te związki nie wychodziły. Niedługo później dowiedziałam się, że miał jednorazową przygodę z kobietą, która miała męża. Był to dla mnie szok, że nie miał żadnej moralności i uprawiał seks z kobietą, która z nim zdradziła męża. Przepłakałam kilka dni. Nim zdążyłam sobie z tym poradzić, dowiedziałam się, że dawno temu ze swoją byłą dziewczyną uprawiali seks w trójkącie. Bardzo mnie to zabolało, ponieważ uważam to za obrzydliwe i sprzeczne z moimi wartościami. Poczułam, że nie pasujemy do siebie, bo mamy inne wartości i inne patrzenie na seks. Nie czuję, że seks ze mną jest dla niego czymś wyjątkowym. Czuję się jak jego kolejna. Zaczęłam też czuć obrzydzenie: seks z prostytutka i trójkąt to dla mnie za dużo. Pomimo że to było wiele lat temu. Znów wylałam wiele łez. Czuję się okropnie. Nie mogę zapomnieć tego. Cały czas siedzi to w mojej głowie. Kiedy przypomniałam mu, co ostatnio mówił i spytałam, czy tą mężatkę też kochał i czy ta trzecia z trójkąta to krzyknął, żebym skończyła w końcu. On twierdzi, że to było dawno temu i teraz patrzy na to wszystko inaczej. Uważa, że dzięki mnie zrozumiał wiele rzeczy i często myśli, że nie zasługuje na mnie przez swoją przeszłość. Mówi, że przeszłości nie cofnie i kiedy zaczynam ten temat, to denerwuje się, że zaraz wyjdzie i pójdzie spać w aucie. Czuję się oszukana i skrzywdzona. Czuję, że gdyby to wszystko wiedziała, zanim się zakochałam to od razu zakończyłabym tą relację, zanim pojawiły się takie silne uczucia. Boję się, ze gdy zostanę będzie mnie to prześladować całe życie, a gdy odejdę że będę żałować, ze podjęłam taką decyzję.

Jak sobie poradzić i opanować rozdarcie wewnętrzne
Jak sobie poradzić i opanować rozdarcie wewnętrzne po usłyszeniu od żony "żądam rozwodu" z dnia na dzień?
Przeszliśmy z partnerem przez trudny okres, zachowywaliśmy się wobec siebie jak przeciwieństwa. Teraz pracuję nad polepszeniem relacji, ale on chyba boi się i się odsunął?
Witam. Z moim partnerem byliśmy razem dwa lata. To był burzliwy związek. Mój partner był bardzo mocno zaangażowany emocjonalnie, pewny, budował plany, codziennie mówił do mnie czułe słowa, całował, mówił, że mnie kocha, podkreślał ile znaczę dla niego, itp. Niestety ja byłam odwrotnością, ciągle afery i zakazy, sprawdzanie, brak zaufania, humory, dużo negatywów, ale ostatnie pół roku to on przeszedł w moją motywację a ja w jego. Niestety, jak mi powiedział, on już miał dość a ja zaczęłam się starać za późno. Po tym czasie (równo 2 lata) on mnie zostawił. Ja starałam się utrzymywać z nim kontakt i takim sposobem znów po 2 miesiącach nie bycia razem i nie spotykania się, zaczęliśmy się znów spotykać. Spotykamy się tak już 2,5 miesiąca i stwierdziliśmy, że znów jesteśmy razem, nazywamy siebie parą, chłopak i dziewczyna. Niestety on ciągle miewa różne dni, przez 1,5 miesiąca mówił do mnie kochanie, słońce nie tak często, ale czasami, nawet potrafił powiedzieć, że mnie kocha. Natomiast od 2 tygodni znów zaczął się „odsuwać emocjonalnie” nie mówi kochanie, już prawie wcale, tylko ja mówię kocham cię, on oczywiście odpowiada mi tym samym, ale nie mówi tego pierwszy. Jak pytam czemu, dlaczego odpowiada mi „daj temu czas”, ale nawet sam nie pisze do mnie, tylko ja codziennie zaczynam rozmowę. Podkreślę, że mieszkamy razem. Nie wiem za bardzo, co mam zrobić, żeby wydobyć z niego tę stronę, którą miał przed zerwaniem, żeby pomóc mu wydobyć większe chęci do zbudowania naszego lepszego związku razem. Nie chcę tutaj niczego wymuszać, ale widzę, że on po prostu żyje ze mną, zasypia ze mną przytulając mnie codziennie, ale chyba jakby się boi? Że znów zostanie zraniony i przez to ten „dystans”? Nie wiem jak to rozumieć i jak wrócić do tego, jaki był? Jak mu pomóc znów się tak bardzo zaangażować? Coś mogę zrobić? Bo nie chcę go stracić.
Nie umiem powiedzieć do męża po imieniu. Używam miłych przezwisk, być może wynika to z jego charakteru?
Wiem że to dziwne, ale nie potrafię tego wytłumaczyć, dlaczego do partnera/męża nie potrafię mówić po imieniu? Inne określenia, np. kochaniutki, żabko, żuczku, to tak...on jest osobą bardzo wygadaną, dominującą, musi mieć swoje zdanie na każdy temat, mówi, że szanuje inne zdanie, ale sprzeciwu nie znosi...ma problem z alkoholem, jest uzależniony od telefonu, flirtuje z innymi...tak w wielkim skrócie.
Mąż od dłuższego czasu zachowuje się skandalicznie. Jak opętany.
Mąż od dłuższego czasu zachowuje się skandalicznie. Jak opętany. Twierdzi, że ktoś mu zagraża, chce go zabić. Wmawia mi zdrady bezpodstawnie, kontroluje telefon, konta, kamerę samochodową i nawet sprawdza bieliznę. Ciężko mi zrozumieć jego zachowanie, nic nie dociera do niego. Twierdzi, że za jego plecami z kimś współpracuje przeciw niemu. Odciął mnie i dzieci od pieniędzy, zabrał auto, którym nie jeździ bo nie ma prawa jazdy i gdzieś je ukrywa. Przyjmował leki od psychiatry ale przestał. Jak mamy żyć, my się go boimy z dziećmi?
Partner przekracza moje granice, oboje jesteśmy po zdradach, a on pisał z koleżanką-klientką z pracy.
Dzień dobry. Od trzech lat jestem w związku z mężczyzną. Mój partner robi masaże twarzy. Ostatnio odkryłam, że od kilku miesięcy pisze do niego znajoma, czasem wysłała mu zdjęcie, czasem napisała na dobranoc lub na dzień dobry. Kilka razy zdarzyło się, że napisała około północy mówiąc mu gdzie jest i co robi, raz wysłała selfie z imprezy. Nie dawało mi to spokoju, więc sprawdziłam jego telefon. Kiedyś napisała mu, że kobieta która znajdzie się w jego ramionach będzie szczęściarą, on podziękował i tyle. Innym razem kiedy pisała wieczorem nie odpisał jej przy mnie, tylko dopiero kiedy wyszłam od niego z domu (nie mieszkamy razem, widujemy się głównie w weekendy). Na ogół pisał, że miał gości lub że był na wyjeździe. Nigdy nie wspomniał, że jest z kimś w związku. Po tym jak w majówkę wróciliśmy ze wspólnego wyjazdu znów napisała w nocy. Zdenerwowałam się, a on obiecywał, że napisze jej ,że jest ze mną i da do zrozumienia, żeby nie pisała do niego. Twierdził, że jej o tym mówił, tylko ona chyba nie pamięta. Zaczęłam mieć coraz więcej podejrzeń i po pewnym czasie znów zajrzałam do jego telefonu. Okazało się, że jedyne co jej napisał to "my wróciliśmy z wyjazdu majówkowego". Co miało znaczyć słowo "my" bardzo mnie zastanawiało. Twierdził, że podczas masażu opowiadał jej o tym naszym wyjeździe. Jednak to było kłamstwem, bo ona dalej do niego pisała, a on odpisywał. Może nie było z jego strony flirtu w tym co pisał. Nie daje mi jednak spokoju to dlaczego nigdy nie wspomniał o mnie. Bardzo mnie to zabolało i powiedziałam mu o wszystkim. Tłumaczył się, że nigdy nawet nie pomyślał o tym, żeby mnie zdradzać, że ona nie jest obiektem jego westchnień, że ona jest tylko fajną koleżanką i że odpisywał, bo ona polecała go jako masażystę innym koleżankom, dlatego chciał podtrzymywać kontakt. Przysięgał, że to było tylko koleżeństwo. Twierdził, że nie zależy mu na kontaktach z nią. Ale nie odpowiedział dlaczego na gdy o mnie nie wspomniał. Bardzo mnie to boli. Dobrze się rozumiemy, wszystko się między nami układało, a teraz nie wiem czy jeszcze mu zaufam. Nie wiem nawet czy cokolwiek zrobił w sprawie tej koleżanki. On stwierdził, że to były koleżeńskie relacje i nie będzie wracał do tematu. Wiem tylko, że usunął ich całą konwersację. Jestem po rozwodzie z powodu zdrady i on też. Sądziłam, że po takich przejściach nie zawiedzie mojego zaufania i niestety rozczarowałam się. Jestem z nim, ale czuję się jak naiwna idiotka w tym wszystkim. Nie wierzę, że mówi prawdę. Myślę, że nikomu o mnie nie mówi, ponieważ traktuje mnie jak opcję i szuka kogoś innego. Jest ode mnie starszy o kilka lat i wiem, że miał z tym problem. Obawiał się, że kiedyś odejdę z powodu różnicy wieku. Ma problem z zaangażowaniem się w relację.Nie wiem co mam zrobić w tej sytuacji. Zależy mi na nim, ale nie chcę pozwalać na takie zachowania i na przekraczanie moich granic.
Do jakiego wieku kształtuje się osobowość czlowieka?
Do jakiego wieku kształtuje się osobowość czlowieka?
Córka po rozwodzie, mam wrażenie, nie daje ojcu wolności w ułożeniu sobie życia i organizacji.
Partner po rozwodzie nigdy nie jest w stanie podać terminu naszych spotkań, gdyż dostosowuje się do dorosłej (18l) córki, która zawsze go szachuje, nie umie się określić, kiedy przyjedzie lub mówi 'może jutro się zobaczymy' lub w tym tygodniu, któregoś dnia zostanę u Ciebie....dotyczy to również Świąt.. nawet, gdy mówi, że go nie będzie w domu, córka zjawia się pod drzwiami i dzwoni informując go, nigdy nie daje możliwości zorganizowania ojcu życia. Córka jest dla niego najważniejsza i zależy mu, żeby się z nią widywać, przystaję na to, ciagle zabiera ją do restauracji, kupuje drogie prezenty..czasami mam wrażenie, że jest to adorowanie.... czy córka jest rozdarta między Matką a Ojcem, czy próbuje ich pogodzić i nie chce, żeby on ułożył sobie życie? Czy czas pomoże, żeby pogodziła się z rozwodem i dala Ojcu wolność? Czy on chce takiej wolności? Czy jest to próba wywierania wpływu? Czy takie relacje ojciec- córka są poprawne? Czy to jest zrowa miłość? Czy córkę należy traktować trochę jak narzeczoną? Czy są to wyrzuty sumienia za rozwód? A ojca tak przedmiotowo?
Dlaczego, gdy zaczynam czuć się dobrze, to zawsze musi coś się wydarzyć, co to zepsuje?
Dlaczego, gdy zaczynam czuć się dobrze, to zawsze musi coś się wydarzyć, co to zepsuje?
Zerwaliśmy z chłopakiem po 6 latach razem, dalej mamy ze sobą kontakt, chcemy go utrzymywać, wyprowadziłam się, ale dalej ja nocuje u niego a on u mnie raz na jakiś czas oczywiście, przyjeżdża po pracy, oglądamy serial wtuleni w siebie… wiem jak to brzmi, ale nie potrafimy z siebie zrezygnować… Powód zerwania? Kocha mnie ale nie pożąda. Kocha mnie jako rodzine/przyjaciółkę.. załamałam się po tym… strasznie boli to nawet pisząc ale nie chce go stracić. Strasznie tęsknie za nim po mimo ze jest obok, tęsknie za jego zapachem skóry, za bliskością, za zasypianiem i budzeniem się razem, za samą codziennością, wspólnym życiem. Mam problemy przez z odżywianiem, nie mam w ogóle apetytu, ochoty jeść, schudłam 8 kg w krótkim czasie, staram się myśleć pozytywnie, że nic nie poradzę na jego decyzje, mówię sobie „nie zawracaj sobie głowy, nic i tak nie zmienisz, nie zamartwiaj się, nie rozmyślaj, nie twórz scenariuszy przyszłości bliskiej i dalekiej” Nie wiem jakiej odpowiedzi oczekuje, ciężko jest wyrazić to co się dzieje w naszej relacji i co do siebie dokładnie czujemy, ciężko jest to pojąć osobie trzeciej. To jest tylko garstka naszego związku, praktycznie sam koniec.
Jak poradzić sobie z emocjami po rozstaniu i rozwodzie z mężem?

Już nie wiem, jak sobie poradzić. 

Chodziłam do psychologa, ale miałam wrażenie, że po paru miesiącach było tylko gorzej. A więc rozwodzimy się z Mężem, mamy małą Córeczkę. On cały czas myśli o mnie bzdury i uważa, że nastawiam Córkę przeciwko niemu. A jest odwrotnie, kiedy ona nie chce iść do niego, to ją wysłuchuję i tłumaczę, że Tatuś ją kocha i tęskni, że u niego będzie fajna zabawa i będzie wesoło. Córka przechodzi przez „mamoze” tylko z Mamą jest fajnie, a Mąż twierdzi, że to moja wina. Byliśmy razem wiele lat, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, nagle on chciał rozwodu, ale żeby dalej być ze mną. Takie niezrozumiałe. Twierdził, że ma depresję, ale że psycholodzy i psychiatrzy (był u paru na może max 2-3 wizytach) twierdzą, że jest z nim wszystko porządku. Jego rodzina widzi, że jest z nim źle, że jest smutny i ma pusty wzrok, że śmiech jego jest taki sztuczny. Ale on twierdzi, że mu dobrze beze mnie. Odciął się od wszystkich, którzy próbowali mu przetłumaczyć, że widzą, że nie jest sobą, robi źle i będzie tego żałować. Odciął się nawet od swojej Matki, z którą zawsze był blisko. Chciał być ze mną w przyjaźni, ale ja tak nie potrafię. Jak wychodził z naszego domu i wracał do wynajmowanego mieszkania, widziałam, że robił to z ociąganiem i było mu smutno, tłumaczył, że ciężko mu odchodzić od dziecka, ale to nie tłumaczy tego, że jednak jak miał możliwość, to z chęcią rozmawiał ze mną sam na sam. Wszyscy widzieli i mówili, że ciągnie go do mnie. Ze smutkiem prosił, żebym nie robiła mu prezentów. Kiedy widział, że dalej go kocham, to wpadał w złość. Mówił wszystko, żebym się odkochała. W końcu stwierdziłam, że mam dość i ucięłam z nim kontakt. 

On ma dalej kontakt z Córką i widuję ją (pomaga moja Mama). On jest ponoć wściekły, że nie ma ze mną kontaktu. 

Próbował parę razy mnie sprowokować do kontaktu przez smsy. Za tydzień jest impreza urodzinowa naszej Córki i zobaczę go pierwszy raz od paru miesięcy, parę dni później jest rozwód. Bardzo się stresuje faktem, że znów go zobaczę, boję się cierpienia. Dalej go kocham i tęsknię za nim, nie wiem, jak sobie poradzić z tym. Ostatnio ktoś mi doradził hipnoterapie, ale nie wiem, czy rzeczywiście to działa.

Jak wspierać osobę z depresją, która się leczy lecz nie chcę za bardzo pójść na terapię. W ostatnie dwa tygodnie stała się dla mnie bardzo chłodna i mimo że ją kocham i chcę pomóc po woli tracę wiarę.
Chcę wierzyć, że narzeczona do mnie wróci. Mamy 3-letnie dziecko, przeraża mnie sytuacja rozstania ze względu również na nie.
Narzeczona po ponad 8 latach związku mówi, że to koniec. Nie czuje do mnie już tego, co kiedyś. Ja odwrotnie, dla mnie jest całym światem. Mamy 3-letnie dziecko, więc musimy utrzymywać jakiś kontakt. Bardzo ciężko mi to zrozumieć i boli mnie również fakt, że dziecko też to będzie przeżywać. Jest strasznie oschła dla mnie, praktycznie nie rozmawiamy, jedynie na temat dziecka. Dałem jej do zrozumienia, że bardzo ją kocham, zależy mi, chcę to naprawić, ale ściana.. Nie chce być i mam sobie dać spokój, nie dawać nadziei. Ja nie potrafię się z tym pogodzić. Daję jej czas, ale robię sobie chyba złudne nadzieje. Wyprowadza się na dniach, a ja ciągle sobie wmawiam, że wróci. Że to chwilowe.. jak sobie z tym poradzić? Może jeśli faktycznie się wyprowadzi, a nie będziemy utrzymywać kontaktu, to jest szansa, że faktycznie do mnie wróci? Ale jeśli podjęła się na taki krok, jak rozstanie, to pewnie są nikłe szanse na powrót.
Z moich kontaktów ze specjalistami nasuwa mi się wniosek, że duża część po jednym wpisie zaleca kontakt z psychoterapeutą
Może zadam wcześniej jeszcze jedno pytanie. Z moich kontaktów ze specjalistami nasuwa mi się wniosek, że duża część po jednym wpisie zaleca kontakt z psychoterapeutą, uważając, że to ja mam problemy ze sobą. Ok. Ale staram się logicznie myśleć i patrzę na siebie z boku. Analizując te problemy z bliskimi, obserwując ich i wiele innych czynników, które wpłynęły na to, gdzie jestem, myślę, że muszę to właśnie przeanalizować z psychologiem. Przeglądając FB i grupy oraz informacje medialne z branży dochodzę do wniosku, że nie będzie lekko. Ceny usług zaczynają szybować, braki specjalistów nie tylko dla dzieci, ale i dorosłych, np. lista przyjęć przez NFZ. Staram się znaleźć rozwiązania na moje problemy w kontaktach z bliskimi, bo rodzina się rozpada i część zauważa przyczyny rozpadu. Nie wiem, jak sobie z takimi osobami poradzić, dlatego szukam psychologa. Byłem kilkanaście lat poza rodziną, za granicą i po przyjeździe zastałem to wszystko. Starałem się rozmawiać i obserwowałem. Część liczyła, że pomogą, pozałatwiam czyjeś problemy jak czarodziej. Ale osoby z zaburzeniami wpadają w problemy zwłaszcza finansowe i nie można do nich dotrzeć. Depresja, stres itp. zrobiły swoje i wciągają w problemy, oszukują, kłamią, spiskują itp. Znane schematy. Muszę znaleźć wiarygodnego i zaufanego psychologa. Na dodatek osoby te mają kontakt ze służbą zdrowia, a wiadomo, że świat jest mały, malutki i wszyscy się tu dobrze znają. Jakieś wnioski?
Mąż ma pretensje, że wieczorem jestem zmęczona dniem, zajmowaniem się dziećmi i domem.

Dzień dobry, jestem z mężem 6 lat po ślubie, mamy 4 dosyć małych dzieci, najmłodsze ma 3 latka. Nie umiem się z nim dogadać. problem jest w tym, że on nie rozumie mnie, że ja po całym dniu jestem po prostu zmęczona, on mi niezbyt pomaga przy nich, on to widzi inaczej, jego zdaniem go olewam, nie okazuje mu uczucia, bo wieczorem zawsze zasypiam, zamiast z nim spędzać czas na rozmowie, przytulaniu itd. ciągle mówię, że nie robię mu tego specjalnie, że przecież go kocham, ale po prostu po ludzku nie sił. Co robić?

 

Dodam, że ten mój mąż, który nie potrafi mnie zrozumieć, często coś załatwia i to wygląda tak: ja siedzę w domu i zajmuje się dziećmi itd a on zakupy i różne sprawy ma zawsze, więc go nigdy nie ma,często wraca wieczorami i tak ja po całym dniu padam a on wraca i ma siły na wszystko, więc tu się tak ciężko wtedy zgrać jak on wraca i chce, żebym z nim była, przytulała, siedziała itd, a ja po prostu sił nie mam. Czy w takiej sytuacji mam prawo, jako matka, na odpoczynek i zrozumienie? Czy to on ma rację, że go olewam itd różne przykre rzeczy mi mówi wtedy, np. że inne matki mają po więcej dzieci i nie są zmęczone.. gdzie on sam mi nie pomaga, przy nich jest wybuchowy i często się kłócimy.

Jak poradzić sobie z samotnością w średnim wieku, bez wchodzenia w głębsze relacje?
Jak poradzić sobie z samotnością w średnim wieku, bez wchodzenia w głębsze relacje?
Konflikty i frustracja z osobą, która negatywnie o sobie myśli. Moja pomoc i słowa nie pomagają.
Dzień dobry, Wraz z bliską mi osobą X często wchodzimy w konflikty z powodu naszych poglądów na różne sprawy, dotyczące głównie mocno negatywnego spojrzenia osoby X oraz na jej "podkopywanie" siebie oraz swoich zdolności. Często ta osoba mówi, że "nie nadaje się do niczego", "nic nie umie", "nic w życiu nie osiągnie". Jak dotrzeć do takiej osoby? Mam pozytywniejszy obraz życia "nawet jeśli coś nie wyjdzie to można to poprawić" "masz prawo do błędów" jednak takie rzeczy nie trafiają do osoby X, co kończy się naszą wspólną frustracją: osoba X coraz bardziej "narzeka", a ja źle się czuje z tym, że nie jestem w stanie jej pomóc i źle przyjmuje moje "dobre" słowa. Osoba X nie chce iść na terapię.
Od dawna mam jakieś fobie, złości, jeszcze w szkole byłam wyśmiewana i traktowana jak pośmiewisko.
Dzień dobry, mam 25 lat, jestem dziewczyną. Od dawna mam jakieś fobie, złości, jeszcze w szkole byłam wyśmiewana i traktowana jak pośmiewisko. Później poznałam chłopaka, w którym po raz pierwszy się zakochałam. Pił, wyzywał mnie po pijaku, słuchał kolegów - raz było lepiej raz gorzej. Później po jakimś czasie znalazł sobie inną, upokorzył mnie wśród wszystkich. Nagadał kolegom, że jestem puszczalska, wyśmiewali się ze mnie, wydzwaniali głuche telefony, przeklinali, popychali i się załamałam. Później to się obróciło na moim zdrowiu jednak ktoś pomógł mi się z tego podnieść, lecz do dzisiaj mam złości, żale, wyżywam się na chłopaku, rodzinie i mam wątpliwości, że to z przeszłości. Mam te leki, mało śpię i ciągle gniew, żal i wściekłość wyładowywuję na innych. Mam prośbę - chce pomocy nie wiem jak sobie z tym poradzić, ciężko mi jest samej. Proszę o jakieś porady, z góry dziekuje :)
Partner cały czas łapie mnie na słowa, a to jest po prostu okropnie męczące i denerwujące.
Dzień dobry. Jestem z związku od 1,5 roku. Jak to w każdym związku początki są wspaniałe. Nawet myśleliśmy o zamieszkaniu razem i nawet o ślubie. Od jakiś 7 miesięcy mój partner zadręcza mnie natręctwami z czego ja odrazu się złoszczę i dochodzi do kłótni, tak jest dzień w dzień. Codziennie mówimy sobie kocham po kilka razy dziennie. Mogę mieć do siebie pretensje, bo opowiedziałam mu o swoim życiu, a teraz to wykorzystuje i ciągle zadaje pytania po kilka razy to samo. Źle dobiorę słowa i znowu mnie zadręcza, bo coś źle powiedziałam, a on nie zrozumiał. I oczywiście tłumaczenie nie zdaje rezultatu, ja się odrazu denerwuję i krzyczę. Już 2 razy mówiłam mu, że to koniec z nami, ale kiedy pyta się czy tego chcę to mówię, że nie i że w złości to powiedziałam. On ma tylko ten 1 minus i gdyby nie to, to byłoby nam cudownie. Bardzo go kocham i nie chcę żyć bez niego. Przez te jego natręctwa w ogóle już nie rozmawiamy ze sobą, bo nasz dzień zaczyna się od jego chorych pytań. Próbuję dostać się do psychologa, ale mieszkam w Niemczech i trudniej mi tu znaleźć odpowiednią osobę. Pozdrawiam.