Mój partner uczęszcza na terapię, ponieważ ma nerwicę lękową i ataki paniki
Anna

Katarzyna Rosenbajger
Witam,
Trudno mi tutaj odpowiedzieć czy pani terapeutka naprawdę tak powiedziała, czy zaszło jakieś nieporozumienie. Jeżeli partner uczęszcza na terapię indywidualną, to jest to czas dla niego, a jeżeli pani sama potrzebuje porady czy terapii jak pomóc partnerowi, to polecam zapisać się na terapię, gdzie będzie pani mogła poruszyć ciężkie dla pani tematy. Ja osobiście, nie zapraszam par na terapię indywidualną, tylko proponuje, aby każdy szukał pomocy osobno (u innego terapeuty). W państwa sytuacji problemem są ataki paniki męża i nerwica lękowa, więc jak najbardziej to mąż potrzebuje wsparcia. Każdy wtedy może więcej wynieść z sesji indywidualnej, a jeżeli w przyszłości zajdzie taka potrzeba to zawsze mogą się państwo zapisać na terapię dla par.
Jeżeli chodzi o to, czy terapeutka naprawdę tak powiedziała, czy po prostu zmieniła zdanie, to nigdy się zapewne tego nie dowiemy. Proszę nie brać tego do siebie, bo nikt nie będzie pani widział w złym świetle. Może po prostu nastąpił błąd w komunikacji ludzkiej. I jeśli będzie pani potrzebowała pomocy, to wie pani gdzie jej szukać.

Sandra Laskowska
Komunikacja między terapeutą, pacjentem a bliskimi pacjenta jest niezwykle ważna, zwłaszcza, gdy bliscy chcą aktywnie wspierać pacjenta w procesie terapeutycznym. Możliwe jest, że doszło do nieporozumienia lub pani psycholog nie pamiętała o wcześniejszej rozmowie z Tobą.
Warto byłoby, aby Twój partner kontynuował terapię, jeżeli czuje, że mu pomaga. Jednocześnie, jeżeli czujesz potrzebę wyjaśnienia sytuacji, może warto byłoby spotkać się z panią psycholog (choćby telefonicznie) i porozmawiać o tym, co się wydarzyło. Takie nieporozumienia mogą wpływać na poczucie bezpieczeństwa i zaufanie w procesie terapeutycznym, dlatego warto je wyjaśnić.
Nie obwiniaj się za tę sytuację. To naturalne, że chcesz wiedzieć, jak pomóc bliskiej osobie. Jeśli nadal chciałabyś dowiedzieć się więcej na temat wsparcia dla partnera, możesz rozważyć konsultacje z innym specjalistą lub poszukać informacji w literaturze dotyczącej nerwicy lękowej i ataków paniki.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Na czym polega monodrama w psychoterapii? Czy jeśli nie mam podstawowych umiejętności odgrywania ról, to ta monodrama ma sens? Brałam udział kilkukrotnie w improwizacji aktorskiej i odgrywaniu ról i cóż nie jest to coś, w czym się odnajduje. Mam problem z odegraniem najprostszych rzeczy, jak na przykład wstyd czy inne emocje. Nie wspominając o konkretnych gestach, czy sytacjach. Cokolwiek mam odegrać, nie umiem jej odegrać, nawet jeśli w czuje się w role. Lubię aktorstwo, ale nie czuje predyspozycji do tego. Mój terapeuta zachęca mnie, abym spróbowała z nim zrobić te monodrame. Ja z jednej strony bym chciała, bo uważam, że teatr jest super narzędziem do wyrażania i przeżywania emocji i nie tylko. Jednak uważam, że jednak powinno się mieć jakieś umiejętności aktorskie, aby efekty były. Jednak trzeba się w czuć, odegrać to, wejść w role. Nie mówię tu o byciu profesjonalnym, ale o takim normalnym, podstawowym poziomie, a ja nie czuje się dobra w tym i sprawia mi to trudność. Czy taka osoba faktycznie ma szanse coś z tej monodramy wynieść?
Od kilku lat robię zakupy, opłaty, zajmuje się lekami 87-letniego ojca mojej siostry. Jest ode mnie młodsza 14 lat, wyjechała za granicę i tam mieszka. Jej ojciec mieszka w mieszkaniu, które odziedziczyłyśmy po śmierci naszej mamy. Wszystkim tak wygodnie, ale mi przestaje odpowiadać taki układ. Mieszkam na 4 pietrze, on też. Oba mieszkania bez windy. Moja siostra nie wygląda na zainteresowaną tym, co się dzieje z jej ojcem, dostaje od niego zaoszczędzone pieniądze dwa, trzy razy do roku i twierdzi, że wcale nie musi ich brać, ale ojciec nie interesował się nią, jak była dzieckiem i żałował pieniędzy, więc teraz to sobie niejako odbija… Nie wiem, jak dalej postąpić, bo jej ojciec należy do dziwnych specyficznych osób. On mi daje 50 zł za zrobienie zakupów raz w tygodniu, wiec rekompensuje mi niejako poświęconą energię i czas. Nie robię tego oczywiście w celach zarobkowych, bo to też żaden zarobek, ale dlatego, że znam go z 40 lat i to ojciec mojej siostry. Temat jest bardziej skomplikowany, bo nasi rodzice (mój ojciec też) nadużywali alkoholu. Jestem pod telefonem i gdy potrzebuje doładować telefon, zrobić opłaty czy cokolwiek ze sklepu, załatwiam to. Mam jednak wrażenie, że mając troje dorosłych dzieci, które rozjechały się po świecie i brata, z którym nie utrzymuje kontaktów, bo jest z nim w konflikcie od lat, choć brat próbował nawiązać kontakt, to nie musi się posiłkować jakby nie patrzeć obcą osobą. Córce i synowi mieszkającym za granicą wysyła pieniądze, uczestniczę w wysyłce, a tak nie utrzymuje z nikim kontaktu. W zasadzie prócz jakiegoś jednego czy dwóch kolegów z pracy, z nikim nie utrzymuje kontaktów. Mnie to wszystko już męczy, bo on jest podejrzliwy, specyficzny, uważa, że go podsłuchają za pośrednictwem jego własnego telefonu, posądził rok temu mojego partnera, że zatruł mu colę, którą kupił w sklepie. Od tego czasu partner przestał uczestniczyć w zakupach, bo czasem mi pomagał, gdy byłam chora lub nie mogłam ich zrobić. Czuję się zmęczona psychicznie tą sytuacją. Męczy mnie to, jestem sfrustrowana i czuję się z tym źle. Nie mam chęci dalej w tym uczestniczyć. Poza tym zaczęłam zdawać sobie sprawę, że jak tylko jego stan się pogorszy, to zostanę z tym sama. Najwyraźniej wszyscy umyli ręce, a ja czuję się w tej sytuacji coraz gorzej. Mam swoje problemy i życie i sama muszę sobie radzić, teoretycznie jak każdy. Mam ponadto żal do siostry i jej ojca, bo wiele razy podejmowałam temat pomnika dla mamy, też nie są zainteresowani partycypowaniem w kosztach, choć żadne z nich na cmentarz też się nie pofatyguje. Tak jest zresztą z każdą sprawą i w końcu zaczęło mi to doskwierać tak bardzo, że chyba zerwanie kontaktu jest nieuniknione. Nie wiem, co dalej robić, jednocześnie czuję wyrzuty sumienia, że chcę przestać mu pomagać.