
List pisany do sprawcy molestowania seksualnego. Mam wrażenie, że moja reakcja jest dziwna.
Alicja
Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
domyślam się, że ćwiczenie, które zostało Pani zaproponowane ma na celu pomoc w przepracowaniu trudnych doświadczeń, więc całkiem naturalne było pojawienie się różnych odczuć pochodzących z ciała. Nie znam całości procesu terapeutycznego, natomiast mogę przypuszczać, że ćwiczenie to miało na celu konfrontację z emocjami, które pojawiają się na skutek trudnego doświadczenia. Myślę, że warto omówić ten temat na spotkaniu z psychologiem, do którego Pani uczęszcza.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Łukasz Piętal
Witaj!
W przypadku traumy reakcje płynące z ciała to normalna sprawa. Nie jest to dziwne, ale w pełni zrozumiałe. Człowiek jest całością, dlatego to co sie dzieje w psychice ma przełożenie na ciało i odwrotnie. Nic więc dziwnego, że podczas pisania listu, kiedy towarzyszyły silne emocje, pojawiła się reakcja somatyczna. Powiedz o tym na sesji z terapeutką.
Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Zobacz podobne
Od lat zmagam się z ogromnym lękiem przed wymiotowaniem. Zaczęło się to już w dzieciństwie i utrzymuje się do dziś (w tym roku skończyłam 19 lat). Zdarza się, że ten właśnie lęk paraliżuje moje codzienne życie (szukam wokół siebie dostępnych toalet, gdy ktoś ma jakieś zatrucie pokarmowe, odliczam dni od kontaktu z tą osobą, jakoby to miało zapobiec zarażeniu ewentualną chorobą wywołującą wymioty, noszę ze sobą zawsze woreczki jednorazowe, unikam dużych skupisk ludzi i dzieci).
Zastanawiam się, czy to jest etap, kiedy powinnam myśleć o psychoterapii?
Czasem czuję, jakby coś we mnie się gotowało, ale kompletnie nie wiem, jak to wypuścić. Słowa... po prostu nie działają.
Kiedy próbuję coś powiedzieć, mam wrażenie, że to, co wychodzi, jest jakieś płaskie, niepełne, jakby nie oddawało tego, co czuję naprawdę. Wszystko to we mnie siedzi i kumuluje się w coś, co męczy mnie psychicznie, aż nie mogę złapać oddechu.
Czuję się bezsilny i sfrustrowany, bo nie mam pojęcia, jak to rozładować.
Zastanawiam się, czy nie mógłbym spróbować czegoś innego, jak na przykład... sztuka? Może to brzmi dziwnie, ale myślę, że gdyby dać sobie przestrzeń na coś takiego, jak rysowanie, malowanie, może nawet rzeźbienie, mógłbym coś z tego wydobyć, co teraz nie chce wyjść na wierzch. Jak działa arteterapia? Co właściwie się robi na takich sesjach?
Chciałbym wiedzieć, czy są jakieś proste rzeczy, które mogę zrobić sam w domu — coś, co pozwoli mi złapać kontakt z tym, co się we mnie dzieje, ale bez presji mówienia. I czy taka terapia może naprawdę pomóc mi lepiej zrozumieć siebie?
