Brak myśli w głowie, nadmierna senność, poczucie otępienia. Nie wiem, co się dzieje
Anonimowo

Katarzyna Ochal
Witam,
wydaje mi się, że to już kolejny post na stronie w tym temacie. Czy te posty pisze jedna osoba? Wyobrażam sobie, jak wielki ból może sprawić stale utrzymująca się pustka w głowie. Pisze pan o lęku, o pustce w życiu, nadmiernej senności.
Czy myślał Pan o wizycie u specjalisty? Myślę, że lekarz psychiatra mógłby pomóc Panu w obecnych trudnościach i też wskazać dalsze kroki działania. Warto też zbadać swoje zdrowie fizyczne i odbyć wizytę u internisty.
Zachęcam ogromnie do tego, żeby zrobić ten krok, który pomoże Panu poradzić sobie z obecną sytuacją.
Serdeczności, Katarzyna Ochal

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Czasami wracam myślami do przeszłości, a wtedy ogarniają mnie silne emocje i niepokój. Mam podejrzenie, że mogłem przeżyć traumę, a objawy, które zauważam, mogą wskazywać na PTSD. Nocne koszmary to już właściwie codzienność, a za dnia męczą mnie natrętne myśli o tym, co się wydarzyło.
Czytałem o terapii EMDR i zastanawiam się, czy mogłaby mi pomóc. Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić, jak dokładnie działa ta metoda? Słyszałem, że EMDR jest skuteczne dla tych, którzy zmagają się z traumą i PTSD.
Matka dziecka wskazuje, że doświadcza trudności emocjonalnych związanych z zespołem stresu pourazowego (PTSD) związanych z rozstaniem podczas ciąży. Dziecko ma pięć miesięcy, pojawiły się problemy z kontaktem z dzieckiem oraz sprzeczne z dobrem dziecka zachowania podczas kontaktów (krzyk, wyzwiska w obecności dziecka- bardzo napięta atmosfera). Wcześniejsze próby mediacji, szukania porozumienia oraz terapii rodzinnej były odrzucone, porozumienie zawarte po urodzeniu dziecka przestało działać, matka dziecka prosi o ograniczenie kontaktów do minimum, kontakty z dzieckiem z racji etapu rozwojowego powinny być w obecności matki. Wiem, że na tym etapie rozwoju współpraca jest kluczowa. Jak podejść do sprawy, czy oddać sprawę do sądu, żeby sąd ustalił warunki miejsce, przebadał matkę dziecka, bo sam do końca nie wiem, czy nie jest zagrożeniem dla naszego dziecka. Zależy mi na dobru dziecka, współpracy, jednego dnia mamy ustalenia, które działają, dzień później mam nie przyjeżdżać do dziecka, bo to moja fanaberia, i twierdzi, że powoduje w dziecku traumę. Dodam, że dziecko widzę raz na dwa tygodnie, bo na tyle mi pozwalała dotychczas, dziecko płacze podczas mojej obecności, gdy wyczuwa złość matki, tylko matka dziecka jest w stanie je uspokoić, wg jej nowych proponowanych ustaleń dziecko będzie przychodziło na spotkania z babcią. Jak podejść do sprawy?
Dzisiaj powiedziałam swojej terapeutce, że jestem gotowa by mówić o tej sytuacji, o której tutaj mówiłam... o tej nieudanej randce. W 2019 ..szczerze mówiąc zaczynam się bać... stresować... Dzisiaj chciałyśmy poruszyć ten temat, ale właśnie czasu zbrakło, a jeszcze inne tematy poruszałyśmy... i po prostu terapeutka nie chciała zaczynać tego tematu i zostawić tak jakby otwartego okna...Ona to porównała do burzy... Po prostu chciała, żebyśmy poruszyły to na następnej terapii. Na następnym spokojnym spotkaniu. Żeby wiecie...otworzyć to okno i zamknąć... A ja na samą myśl się boję...I skręcam się... Mimo tego, że w sercu czuję się naprawdę gotowa. Gotowa by się zmierzyć z tą traumą. Jak przeżyć ten tydzień do przyszłego piątku? Ja wiem o czytaniu książki itd. Ale jak po prostu to przetrwać? Co jeśli popłacze się na terapii albo co jeśli pójdzie w drugą stronę i nie będę nic czuła? W sensie takim, że będę czytała notatki do tego wydarzenia, a po prostu będę mówiła to z maską na twarzy ? Mimo iż moją terapeutka tworzy mi bezpieczną przestrzeń...I coraz bardziej się otwieram przed nią...ja po prostu chce się z tym zmierzyć...zamknąć to za sobą...
Dzień dobry. Piszę ponieważ mam problem ze zwierzętami. Nie mogę znieść ich obecności.
Obecnie w domu mamy koty i psy, a ja nie daje rady. Ilekroć na nie patrzę to czuję obrzydzenie, szczególnie jeśli chodzi o psy. Z kotami lubię się poprzytulać. ale często po prostu bym je rozszarpała. Tyle pieniędzy idzie na ich utrzymanie. A jak widzę obce koty przychodzące na podwórko to najchętniej wyłożyłabym trutkę na szczury. Wiem, że to nienormalne. ale to tak silnie we mnie wzbiera. że nie mogę nad sobą zapanować. Od razu serce zaczyna mi bić szybciej i przekleństwa lecą takie, że aż sama się siebie boję. Może da się coś z tym zrobić, bo nie chce sobie psuć głowy i ciała przez zwierzynę.
Jestem już po 30. Mężczyzna. Od wieku licealnego towarzyszy mi silne poczucie bycia gorszym od innych. Myślę, że jest to rezultat kumulacji kilku traum: śmierci ojca, gdy byłem jeszcze małym, ale już świadomym chłopcem, traumy odrzucenia ze strony płci przeciwnej i ogólnej wrażliwości i słabej psychiki. Jestem wycofany, mam skłonności do izolacji i co najgorsze odpuszczam wyznaczanie sobie nowych celów, bo z góry zakładam, że na pewno mi się nie uda. To nie lenistwo, to czarnowidztwo i strach. W każdej nowej pracy jestem sparaliżowany stresem. Jak uwierzyć w siebie, na czym zbudować swoją osobowość? Nie czuję, że kiedykolwiek miałem jakikolwiek punkt zaczepienia, coś o czym wiedziałbym, że idzie mi dobrze.