Mama6latki

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz
Dzień dobry,
Z tego co Pani pisze ta sytuacja jest dla Pani trudna ale jest Pani jej świadoma i szuka pomocy . Czy te zaburzenia zostały zdiagnozowane przez psychologa, psychiatrę i czy kiedykolwiek podjęła Pani jakąś formę leczenia? Pisze Pani, że od dłuższego czasu cierpi na te zaburzenia, a pod koniec –„nigdy tak nie było”, czyli jak rozumiem, ten lęk, niepokój Pani towarzyszył ale nie był mocno nasilony. W związku z tym warto zastanowić się co spowodowało tę zmianę. Jeśli chodzi o leczenie zaburzeń lękowych skuteczna jest terapia poznawczo-behawioralna, gdzie pracuje się nad przekonaniami mogącymi wpływać na stan emocjonalny. Pomocne mogą tez być techniki mindfullness. Oprócz wsparcia, które Pani ma w osobie partnera myślę, że warto zasięgnąć pomocy specjalistycznej.
Życzę wszystkiego dobrego. Pozdrawiam
Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Yuliana Shevchuk
Dzień dobry! Pani troska o dziecko jest kompletnie zrozumiała - trudno jest się nie troszczyć o kogoś, kogo się kocha. Troska ta staje się jednak kłopotliwa, gdy przyjmuje formę zamartwiania się. Trudności o których Pani wspomina mogą wskazywać na to, że boryka się Pani z tzw. “lekiem uogólnionym” czyli nasilonymi zmartwieniami i obawami, które znacząco uprzykrzają życie i w konsekwencji mogą wpływać na obniżenie nastroju. Zachęcam Panią do skorzystania z psychoterapii. Praca z terapeutą pozwoli Pani wypracować metody radzenia sobie z zamartwieniami. W konsekwencji czego lęk się obniży, a Pani nastrój się poprawi.
Tutaj może Pani przeczytać więcej o zamartwianiu się:https://www.poddaszemysli.pl/nerwica-lekowa-objawy-przebieg-leczenie/
Pozdrawiam ciepło,
Juliana Szewczuk

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam, nie radzę sobie z krytyką. Ciągle obwiniam się o wszystko. Lęki i niepokój pojawiły się po konflikcie męża z bratem. Ja byłam wtedy w szpitalu. Bratanice męża zaczęły pisać SMS-y, obrażając mnie. U nich jest tak, że nie znoszą innego zdania, nie można postawić granic. Mąż nie chce utrzymywać z nimi kontaktu, mówi, że są toksyczni. Wygadują niestworzone rzeczy, a ja jestem zalękniona, czuję się zastraszona, boję się spotkać ich na ulicy, żeby mnie nie zaczepiali. Nie śpię, straciłam apetyt i czuję ogromny strach. Leczyłam się kiedyś na zaburzenia lękowe, niestety, ze względu na nowotwór musiałam odstawić leki. Nie wiem, jak sobie pomóc, cierpię strasznie, dla mnie to jest męczarnia. Lekarz przepisał Asertin, czekam, czy mi pomoże. Byłam też u psychologa. Może jeden, dwa dni było ok, a tak zamęczam wszystkich rozmowami na temat tamtej rodziny. Tłumaczą mi, że skoro oni nas nie szanują, to należy uciąć kontakt. Tym bardziej, że rozpowszechniają nieprawdziwe informacje. Tylko że ja nie daję rady, nie wiem, czy ten konflikt nie wywołał nawrotu choroby, tych zaburzeń lękowych. Dodam, że dwa razy miałam przerwę w terapii, poza tym co jakiś czas były nawroty, z tym że te lęki miały inne tło – bałam się śmierci, przejęłam się wynikami. A teraz cały czas mam negatywne myśli o rodzinie męża, nie potrafię wyzbyć się strachu i lęku. Już nie wiem, co robić.
Witam, mam poważny problem z matką, która mnie wykańcza psychicznie. Przez x tygodni jest normalnie, przez kolejne x jest horror. Stosuje ciche dni, traktuje jak powietrze mnie i mojego małego syna, nic kompletnie nie pomaga w domu a przecież mieszka, gotuje tylko dla siebie, unika wnuczka, myje tylko swoje naczynia, zachowuje się, jakby mieszkała z obcymi ludźmi w jednym domu, a nie z córką i wnuczkiem. Taka sytuacja ma miejsce od 5 lat, kiedy przed urodzeniem syna próbowała się wtrącać w mój związek, moje decyzje i krytykować, potem kiedy się urodził syn, zaczęło się jeszcze gorzej. Pomagała przez x tygodni.a potem przez x tygodni żyła jakby, była sama i teksty, że ona jest tylko babcia, to ja jestem matką i moje dziecko a ona cały czas z dzieckiem co nigdy tak nie było, a ona już swoje dzieci wychowała, ona nie ma chwili dla siebie itd. Wyjechała potem na 9 miesięcy, kiedy mój syn miał zaledwie 8 miesięcy. Wróciła niby żeby mi pomóc a jest tak samo, jak było ....po tygodniach dobroci jest krytyka, nic nie pasuje, wiecznie, za długo w toalecie, ona non stop z dzieckiem ,za długo palę papierosa ,teksty że nie trzeba było sobie robić dziecka ,to bym nie miała problemów, gdzie to dla niej jedynie jak widać problem ze jest wnuczek, co ja takiego robię, przecież nic nie robię, umniejszanie na każdym kroku i zaczynają się ciche dni, dręczenie psychiczne, traktowanie jak trędowatych i widzenie tylko i wyłącznie czubka swojego nosa. Ja już jestem wykończona, nie pojmuję, jak matka może tak się zachowywać wobec córki i wnuczka. Pozostałe córki wierzą jej bezgranicznie ...bo są daleko, a ja mieszkam z potworem w domu, który robi się dobry, a potem znów znęcanie się nade mną swoich podłym zachowaniem. Co robić ? Tak się nie da żyć. Będę wdzięczna za odpowiedź ❤️