Left ArrowWstecz

Nie jestem pewna czy nadal kocham swojego męża. Cieszę się jak odjeżdża w delegacje.

Mam problem. Nie wiem czy nadal kocham mojego meza. Jesteśmy małżeństwem 6lat. Doczekaliśmy się po dłuższych staraniach synka. Ma dwa lata. Mieszkamy u moich rodziców ponieważ by zaoszczędzić i nie wynajmować mieszkania. Mąż pracuje w delegacji wraca po dwóch tygodniach do domu, a ja cieszę się tak jest. On ma wiecznie jakieś pretensje do moich rodzicow. Zaś oni jak widzą że on się do mnie źle odezwie lub nie zajmuje się dzieckiem też mi dają przytyczki. Jestem tak tym wykończona. Jestem dla niego miła żeby tylko nie było kłótni i żeby oni tego nie słyszeli. On wiecznie zmęczony i znudzony. Nigdzie nie chce wychodzić bo jemu się nie chce. Chociaż mamy opiekę do dziecka. Przed ślubem był całkiem innym człowiekiem, a z roku na rok po ślubie co raz gorzej. Ma okropny charakter jest skapy. Muszę taić że sobie coś kupiłam lub kombinować bo on wiecznie ma problem po co kupiłam sobie jakieś ubranie. Jestem tak nim zmęczona, że jak odjeżdża to ja się cieszę. Nie wiem co ze sobą robić, dostaję ataków nerwów że cała się trzęsę. Nie wiem co mam z tym zrobić.
Jakub Redo

Jakub Redo

Dzień dobry!

Pierwszym krokiem może być szczerą rozmowa z mężem. Ważne jest, aby wyrazić swoje uczucia i obawy w spokojnej atmosferze, bez oskarżeń. Jeżeli takie rozmowy nie przynoszą oczekiwanych efektów, warto rozważyć terapię par. Terapeuta może pomóc Wam w lepszym zrozumieniu siebie nawzajem oraz wypracowaniu nowych sposobów komunikacji.

Ataki paniki, które Pani doświadcza, są sygnałem, że organizm reaguje na długotrwały stres. Oprócz rozmowy z partnerem, warto zadbać o swoje własne samopoczucie. Proszę rozważyć skorzystanie ze wsparcia specjalisty podczas konsultacji psychologicznej.

Wszystkiego dobrego!
Jakub Redo

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Beata Matys Wasilewska

Beata Matys Wasilewska

Dzień dobry

Sytuacja, w jakiej życiowo znajduje się pani i mąż, przytłoczyła emocjonalnie panią i to może rzutować na niepewność co do własnych uczuć do męża.  Wyjazdy służbowe męża, zależność finansowa od niego oraz zależność od pomocy od rodziców a także tematy związane z małym dzieckiem mogą nasilać konflikty małżeńskie. 

Dobrym pomysłem w tej sytuacji byłoby rozpoczęcie terapii wspólnej z mężem byście obydwoje mogli usłyszeć siebie, zmierzyć się w bezpiecznych warunkach z emocjonalnymi problemami, jakie dźwigacie na swoich barkach oraz nauczyć się ze sobą rozmawiać bez pretensji, jednocześnie znajdując kompromisy i wyjście z aktualnej sytuacji..

Pozdrawiam

Beata Matys Wasilewska

1 rok temu
Kornel Miszk

Kornel Miszk

Rozumiem, że znajdujesz się w bardzo trudnej sytuacji emocjonalnej. Twoje uczucia zmęczenia, frustracji i zagubienia są w pełni uzasadnione, biorąc pod uwagę napięcie zarówno w relacji z mężem, jak i w domu, gdzie mieszkacie z rodzicami. Równoczesne mierzenie się z jego krytyką i konfliktem z Twoimi rodzicami musi być dla Ciebie bardzo wyczerpujące. Dodatkowo fakt, że Twój mąż, będąc często w delegacji, wydaje się odległy, może powodować, że czujesz się jeszcze bardziej osamotniona w tej sytuacji.

Ważne, abyś dała sobie czas i przestrzeń na zrozumienie swoich emocji. Czasem trudne momenty w związku mogą wywoływać pytania o miłość i przyszłość, ale istotne jest, aby zastanowić się, czy Twoje obecne uczucia wynikają z problemów w komunikacji i stresu, czy z głębszych zmian w Waszej relacji. Warto pomyśleć o wsparciu terapeutycznym – zarówno indywidualnym, aby lepiej zrozumieć swoje emocje, jak i terapii dla par, która mogłaby pomóc Wam otwarcie porozmawiać o tym, co oboje przeżywacie i jakie macie potrzeby. Często trudności w związkach wynikają z braku porozumienia lub narastających frustracji, które z czasem oddalają partnerów od siebie.

Spróbuj również, jeśli to możliwe, znaleźć moment na spokojną rozmowę z mężem. Opowiedz mu, jak się czujesz, nie skupiając się na zarzutach, ale na swoich emocjach. Powiedz, jak jego zmęczenie i brak zaangażowania wpływają na Twoje samopoczucie i że potrzebujesz większego wsparcia, nie tylko w opiece nad dzieckiem, ale także emocjonalnie.

Równocześnie dbaj o swoje zdrowie psychiczne. Zajmowanie się dzieckiem i balansowanie między różnymi konfliktami w domu jest ogromnym obciążeniem, dlatego warto, jeśli to możliwe, znaleźć czas dla siebie – nawet krótkie chwile relaksu, techniki oddechowe czy spacer mogą pomóc w redukcji stresu. Warto też porozmawiać z kimś zaufanym spoza domu, kto mógłby spojrzeć na Twoją sytuację z innej perspektywy.

Pamiętaj, że Twoje uczucia są ważne i zasługujesz na wsparcie oraz zrozumienie. Daj sobie czas na zrozumienie, czego naprawdę chcesz i potrzebujesz, i nie bój się szukać pomocy z zewnątrz, jeśli czujesz, że tego potrzebujesz.
Pozdrawiam,
Kornel Miszk
Psycholog Terapeuta

1 rok temu
Katarzyna Aleksandrzak

Katarzyna Aleksandrzak

Dzień dobry!

Zrozumiałe jest, że czuje się Pani wyczerpana i zagubiona w tej sytuacji. To, co Pani opisuje, wskazuje na ogromny stres, który pojawia się z wielu stron – relacja z mężem, napięcia z rodzicami i trudności w codziennym funkcjonowaniu. Życie w takich warunkach, gdzie czuje się Pani zmuszona do unikania konfliktów i tłumienia swoich emocji, może prowadzić do narastającego zmęczenia psychicznego i fizycznego, co z kolei objawia się atakami nerwowości i uczuciem bezsilności. To zupełnie naturalne, że pojawiają się myśli o tym, czy nadal kocha Pani męża, skoro codzienne życie z nim jest dla Pani źródłem takiego napięcia.

Pani sytuacja jest złożona, bo obejmuje nie tylko relację z mężem, ale również wpływ, jaki mają na nią relacje z rodzicami. Mieszkanie razem z rodzicami, chociaż może być praktyczne z punktu widzenia oszczędności, może jednocześnie tworzyć trudne do zniesienia napięcia. Kiedy pojawiają się pretensje ze strony męża lub uwagi od rodziców, Pani znajduje się w centrum konfliktu, starając się, aby nie doszło do kłótni, co kosztuje ogromną ilość energii. To, że jest Pani miła dla męża, aby uniknąć kłótni, pokazuje, jak bardzo próbuje Pani utrzymać spokój, ale jednocześnie może sprawiać, że Pani potrzeby i emocje zostają pominięte.

Również sytuacja, w której czuje się Pani zmuszona do ukrywania przed mężem swoich zakupów i potrzeb, może być sygnałem, że w związku brakuje przestrzeni na otwartość i wzajemne zrozumienie. To, że odczuwa Pani ulgę, gdy mąż wyjeżdża, jest ważnym sygnałem, że sytuacja staje się dla Pani coraz bardziej uciążliwa, a brak poczucia wsparcia i radości w relacji prowadzi do wyczerpania. Przed ślubem, jak Pani wspomniała, mąż był inny, a teraz jego zachowanie sprawia, że Pani odczuwa brak zaangażowania z jego strony i izolację emocjonalną.

W obliczu takich trudności warto zastanowić się nad tym, co mogłoby pomóc Pani lepiej zrozumieć swoje uczucia i potrzeby. Być może potrzebuje Pani przestrzeni, aby mogła otwarcie porozmawiać z mężem o swoich odczuciach, bez obawy o kłótnie czy ocenę ze strony rodziny. Taka rozmowa może nie być łatwa, zwłaszcza gdy obecnie unika Pani konfliktów, ale może otworzyć drzwi do zrozumienia, co tak naprawdę dzieje się w Państwa relacji i czy istnieje szansa na wspólne zmiany. Warto również zastanowić się nad tym, co dla Pani byłoby najważniejsze – czy chce Pani dać sobie i mężowi szansę na odbudowanie związku, czy może potrzebuje Pani przestrzeni, aby uporządkować swoje uczucia i przemyśleć, czego oczekuje od przyszłości.

Rozważenie skorzystania z pomocy terapeuty może być bardzo cenne. Spotkania z psychologiem mogłyby pomóc Pani przepracować swoje emocje, zrozumieć skąd bierze się ten narastający stres i jak radzić sobie z trudnymi sytuacjami w codziennym życiu. Mogłaby Pani również zastanowić się nad terapią par, jeśli mąż wyraziłby gotowość do wspólnej pracy nad relacją. Proszę pamiętać, że Pani potrzeby i uczucia są ważne i zasługuje Pani na wsparcie. Zmiana sytuacji, w której obecnie się Pani znajduje, może wymagać czasu i odwagi, ale najważniejsze jest, aby zadbała Pani o siebie i swoje samopoczucie.

Łączę pozdrowienia. 

Katarzyna Aleksandrzak
Psycholog, Psychoterapeuta

1 rok temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Dzień dobry,

z pewnością nie należy mieszać rodziców do Waszych spraw, ponieważ to generuje kolejne konflikty. W przypadku, gdy to rodzice zwracają Tobie czy Twojemu mężowi uwagę, zdecydowanie warto postawić granicę i ze spokojem odpowiedzieć, że "wolicie swoje sprawy załatwiać między sobą". To powinna być Wasza święta zasada. 

Co do gasnącej miłości, zalecam kilka konsultacji z psychologiem w celu rozeznania się w sytuacji, wyhaczenia momentu kiedy zaczęło się psuć między Wami, a później zastanowienia się co dalej. Myślę, że wiele rozjaśni się w Twojej głowie. Tutaj na platformie są dostępne konsultacje również w formie online. 

Ściskam,

Katarzyna Kania-Bzdyl

11 miesięcy temu

Zobacz podobne

Nie kocham żony, jesteśmy przeciwieństwami i potwornie męczę się w relacji.

Dzień dobry, Z żoną jestem już 12 lat po ślubie, a razem jesteśmy od 17. 

Mamy wspólnie syna w wieku 10 lat. Od wielu lat (conajmniej 11) borykam się z problemem w moim związku, w którym się średnio dogadujemy ze względu na ogromne różnice charakterów, temperamentów, celów w życiu, wspólnych zainteresowań itp. 

Od conajmniej 5 lat sam przed sobą stwierdziłem, że ja jej po prostu nie kocham. Kompletnie nic nie czuję, nie tęsknię jak gdzieś wyjadę, nie myślę o niej. Parę miesięcy temu przyznałem się jej do tego, że jej nie kocham i będę chciał zakończyć nasz związek. Ogólnie to poczułem ulgę, że w końcu to powiedziałem i myślałem, że będzie lepiej, ale ulga była na krótko. Oczywiście był płacz, ale po dłużej rozmowie sama stwierdziła, że jest kiepsko. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona boi się samotności i że sobie już nikogo nigdy nie znajdzie. I jak tak gada to ciężko mi trochę na sercu to słuchać, ale ja nie potrafię dłużej tego ciągnąć. Ja po prostu nie jestem już w stanie dać czułości, miłości, itp. Jak ją przytulam to się dosłownie zmuszam do tego. 

Ostatnimi czasy przez przypadek poznałem pewną dziewczynę, z którą się świetnie dogaduję. Jeszcze nic między nami nie zaszło, ale mogłoby dojść. Ja jeszcze staram się trzymać na wodzy z emocjami, bo nie chce niczego odwalić będąc w związku. Dosłowne przeciwieństwo mojej żony. Ja osobiście nie widzę żadnych szans na to, aby się znowu zakochać w żonie. Jest ogólnie dobrą osobą, ale ja już nie mogę tak żyć i siebie oszukiwać. Przez tyle lat też sam się bałem, że nikogo innego sobie nie znajdę, więc tkwiłem w tym. Jest to tak naprawdę pierwsza moja dziewczyna, która mnie zaakceptowała, gdyż nigdy powodzenia nie mialem i być może teraz wychodzą mi jakieś braki z lat młodzieńczych i rzeczy, które powinienem przeżyć w tamtym okresie życia. Żona mówi, że się zmieni itp.ale jak można swój charakter czy sposób bycia zmienić. Ja wiem, że tak się nie da. 

Moje pytanie, jak rozwiązać ten cały problem w moim związku, jak to zrobić, aby wszyscy jak najlżej to przeszli… dzień w dzień o tym myślę, śpię tragicznie i jestem już tym wykończony psychicznie i fizycznie. Czy powinienem się udać do psychologa na rozmowę? Nie wiem co zrobić, żeby się uwolnić od tego wszystkiego.

Jestem obrzydzona mężem, ale nie potrafię odejść.
Dzien dobry, proszę o pomoc. Od 10 lat jestem w związku, 7 lat temu urodziłam syna, od 2017 roku mój mąż wyjeżdża za granicę, gdy wraca co 3 tygodnie, non stop pisze z kimś, nie raz nakryłam go piszącego z innymi dziewczynami, dodaje się do grup na facebooku w miejscowości, w której aktualnie pracuje i tam szuka nowych znajomości. Kiedyś jedna z dziewczyn, z którą pisał, wysłała mi screeny wiadomości. Kiedyś w samochodzie znalazłam opakowanie prezerwatyw, my nie używamy... Ostatnio wziął dodatkową pracę, u mojej znajomej. Co się później okazało - zdradził mnie z nią. Oboje robią ze mnie wariatkę, mówią, że do niczego nie doszło, ale widziałam ich wiadomości. Mój mąż zarzuca mi, że to moja wina, bo mu nie ufam i sprawdzam go. Często mówi mi, że mnie nie kocha, nie chce ze mną być. Straszy mnie, że zabierze mi dziecko, bo nie pracuje, chętnie poszłabym do pracy, ale nie mam z kim zostawić dziecka, ponieważ on jest za granicą. Kiedy chce się rozstać, on mówi, że nie chce, bo to wstyd. Ostatnio mój wujek, który wyjeżdżał z nim do pracy do Niemiec powiedział mi, że mnie oszukuje, ma dwa konta bankowe, dwie karty do telefonu, co weekend korzysta z usług prostytutek, mój mąż kazał mu go kryć... Jestem obrzydzona tym człowiekiem, ale nie potrafię odejść ze względu na syna, bo jest bardzo za ojcem.
Ja chcę się rozstać, a mąż twierdzi, że on nigdzie się nie wyprowadzi, że się dla mnie poświęcił.
Jestem z mężem 10 lat po ślubie. Mamy dwóch synów. W naszym małżeństwie układało się różnie, nie kłóciliśmy się głośno, ale w zamian za to milczeliśmy, w ostatnich latach częściej i dłużej (nawet dwa miesiące). Ok. pół roku temu straciłam już cierpliwość (zwykle po takich okresach milczenia mąż przyznawał się do winy tłumacząc, że potrzebował czasu na przemyślenia). Uznałam, że nie mogę tak żyć. Mimo, że mąż jest bardzo dobrym, pracowitym i odpowiedzialnym człowiekiem, nie dogadujemy się w wielu kwestiach, a brak komunikacji jest już rażący. Jesteśmy już po kilku wizytach u psychologa, dzieci również rozpoczynają terapię, bo odbija się sytuacja na nich. Ja, niestety, nie widzę przyszłości tego związku, mówię mu otwarcie, że nie kocham go już, że nie jestem szczęśliwa, a mąż idzie w zaparte, że nie wyprowadzi się z domu, bo rodzina jest dla niego najważniejsza, że wszystko da się odbudować, tylko trzeba czasu. Dodam, że to człowiek o cechach osobowości narcystycznej, z zewnątrz idealny. Nie wiem, co robić. Chcę małżeństwo zakończyć, ale nie trafiają do niego żadne argumenty. Nawet taki, że zakochałam się w innym mężczyźnie. Słyszę tylko, że niszczę rodzinę, że on się dla mnie poświęcił, że beze mnie nie istnieje. Tymczasem oboje męczymy się tą sytuacją, ja nie potrafię znieść jego obecności. Mąż znalazł psychologa, który utwierdza go w przekonaniu, że dobrze robi, walcząc o rodzinę. Co robić w takiej sytuacji , gdzie mąż, niezależnie od sytuacji, rozstać się nie chce.
Nie jestem pewna czy chcę kontynuować małżeństwo. Zakochałam się w innym, który daje mi to, czego mąż nie dawał.
Z mężem jesteśmy małżeństwem 8 lat, razem już 14. Mamy dwójkę dzieci. Wydawało się, że jesteśmy dobrani idealnie. Ceniliśmy sobie te same wartości. Nigdy nie obrażaliśmy się słowami. Ale zawsze w naszym małżeństwie zdarzały się okresy "milczenia", kilkudniowe, kilkutygodniowe, a nasz rekord to dwa miesiące. Wcześniej zwykle to ja próbowałam przerwać ten "gniew" między nami. Kończyło się po 10 min rozmowy, gdzie mąż przyznawał, że faktycznie popełnił błąd, ale potrzebuje po prostu więcej czasu na przemyślenia. Od jakiegoś czasu zrezygnowałam. Nie próbowałam zaczynać rozmowy. A jak dochodziliśmy do jakiegoś porozumienia, podkreślałam mu, że to milczenie nas zabije. Niedawno kolega wyznał mi miłość. Mimo że odpierałam tę znajomość, jak tylko mogłam, zaangażowałam się, zakochałam. On dał mi to, czego od męża nie miałam: uwagę, czułość, zainteresowanie. Myślę bardzo poważnie o rozstaniu. Ale mąż nie chcę przyjąć tego do wiadomości. Twierdzi, że mnie kocha, że się zmieni, że już nie będzie milczał. A ja powinnam myśleć o rodzinie, o dzieciach, o domu, do którego za chwilę mamy się przeprowadzić, a który kosztował nas ogromnie dużo wysiłku. Jak ja mam czelność rozbijać rodzinę, bo przecież on poświęcił dla mnie wszystko. Podkreślam mu, że go nie kocham, ale on uparcie twierdzi, że zostałam tylko "omamiona" przez kolegę, że moje uczucie wróci, tylko musimy się oboje o to postarać, pójść na terapię itp. Boję się wyznać mu prawdę, bo jak sam twierdzi, jest załamany, nie widzi sensu życia. Po prostu boję się, że może targnąć się na swoje życie. Dodam, że byliśmy już u psychologa. Terapia par na razie nie ma sensu, bo ja nie jestem pewna, czy chcę związek kontynuować.
Chcę odejść od męża, ponieważ jestem bardzo nieszczęśliwa i cierpiałam przez lata. Mąż nie pozwalał mi na życie, wiecznie oskarżał. Chcę być szczęśliwa.
Jestem 16 lat po ślubie. Spotykaliśmy się przez 2 lata przed ślubem. Ja jestem Polką, a mąż Meksykaninem. Ja mam 38 lat, a on 41. Mamy 14 letnią córkę. Mąż od samego początku był głupio zazdrosny i mi nie ufał. Zawsze mi powtarzał, że on nie ufa nikomu włącznie ze mną. Jedyną osobą, której ufa to jego mama. Męża zadrość to nie była tak tam sobie normalna zazdrość. Zawsze byłam obwiniana o zdradę. Widział w swojej głowie, wmawiał sobie rzeczy, których nie było. Byłam oskarżona o potencjalną zdradę, bądź flirtowanie prawie ze wszystkimi naszymi znajomymi (mężczyznami), jego bratankiem, mojej macochy synem. Jeśli mężczyzna na mnie spojrzał na spacerze, to ja musiałam słuchać jak to ja go sprowokowałam, żeby na mnie spojrzał. Jak jechaliśmy na rowery, to zakładał, że ja jadę i gapię się na wszystkich mężczyzn kierowców. Jak pracował na nocki, to wmawiał sobie i mnie, że ja pewnie kogoś do domu przyprowadzam. Ja nie mogłam mieć znajomych w sensie, żeby wyjść sobie na kawę z koleżankami z pracy, bo podejrzewał, że byłam z facetem, więc nigdy nie chodziłam. Nie chodziłam na żadne imprezy świąteczne w pracy, zawsze znajdowałam wymówkę, żeby nie wyjść ze znajomymi, bo wiedziałam, że on powie nie i zrobi awanturę. Jeśli ktoś z pracy, ze znajomych zaoferował podwieźć mnie do domu pracy (mężczyzna) nie było w ogóle mowy. Musiałam się jego najpierw spytać, bo inaczej wiedziałam, że będzie awantura a i nawet jak spytałam, to mówił, że nie mogę, że mam autobus to żebym jechała autobusem. Nie mogę z nim rozmawiać o pracy. On mówi, że chce wiedzieć jak mi minął dzień, ale jak tylko wspomnę mężczyznę, to odrazu wielka gęba i sarkastyczne komentarze. Jak nie mam zasięgu na telefonie, to mnie obwiniał, że specjalnie wyłączałam i że pewnie gdzieś coś z kimś robiłam. Jak raz pojechałam do pracy autem, to mi sprawdził licznik i to źle na dodatek i po powrocie mi zrobił awanturę. Nie pamiętał ile było na liczniku, ale założył, że przejechałam za dużo mil i że pewno pojechałam do pracy, powiedziałam, że mam jakąś wizytę u lekarza i pojechałam sobie Bóg wie gdzie. Przez 18 lat razem, ani razu nie byłam na żadnych świątecznych imprezach. W zeszłym roku poszłam na galę rozdania nagród z pracy. Elegancka impreza, obiad, garniturki, długie suknie. Mąż przez 3 dni się do mnie nie odzywał. Wiecznie mnie kontroluje i sprawdza. Do swego czasu, non stop mnie śledził na radarze, aż go wykasowałam z telefonu. Muszę mu zdawać sprawozdanie z każdego dnia. Mąż jest bardzo dobrym człowiekiem, dobrym ojcem, ciężko pracuje od dzieciństwa. Ja sobie zawsze wmawiałam, że ten malutki jego problem nie jest taki duży i skoro on nie może sobie z tym poradzić, to ja będę z tym jakoś radziła. Nigdy męża nie zdradziłam i nie dałam mu powodu, żeby tak się zachowywał. Zawsze mi powtarzał o każdej kłótni, jak ja już przeprosiłam za coś, czego nie zrobiłam, żebym nie dawała mu powodów to nie będzie kłótni. Żeby nie dawać mu powodów, musiałabym zamknąć się w domu. Wmawiałam sobie, że to jest mały problem, ja sobie z tym będę radziła, on nie musi skoro nie wie jak. Aż w końcu, po 18 latach, coś we mnie pękło. Od ponad roku, jedyne o czym myślę to jak ja bardzo chce zakończyć to małżeństwo. Jak ja chce mieć normalne życie, gdzie mówię mu "słuchaj, idę na kawę z koleżankami, wrócę kiedy wrócę" bez żadnych pretensji. Życie gdzie mówię, że mam party na wigilię w pracy i idę, bo mam ochotę. Po raz pierwszy od 18 lat poszłam na party w pracy na wigilię no to mnie oskarżył o zdradę, bo powiedziałam, że tańczyłam. Ja już od długiego czasu nie czuję się szczęśliwa. W pracy znajduje sie we łzach praktycznie non stop, co kiedyś mi się nie zdarzało. Jak mąż się do mnie zbliża to ja go nie chce, a kiedyś pomimo tych okropnych momentów, zawsze się tuliliśmy, siedzieliśmy razem, robiliśmy wszystko razem. Jak mąż mnie całuje, to nic nie czuje. Nie potrafię go całować tak jak kiedyś i myślę, żeby przestał. W ogóle nie mam pragnienia na seks, a jak już dojdzie do seksu, to robię to tylko dlatego, że wiem, że on potrzebuje. Leżę i myślę kiedy on skończy, żeby jak najszybciej. Mąż zawsze lubił wymyślać różności podczas seksu i czasem nie miałam z tym problemu, a czasem nie chciałam, ale i tak zawsze było po jego myśli bo wiedziałam, że jeśli coś powiem to się obrazi. Teraz, nie mam ochoty na żadne zabawy przed, bądź w trakcie seksu. Mam orgazm, ale za nim co, to nic nie czuje. Leżę tam praktycznie jak kłoda i zaciskam pięści. Mąż myśli, że to się da naprawić, jak mnie strasznie kocha, ale ja czuję, że on mnie odepchnął na maxa i że już nie ma odwrotu. Nawet jeśli byłby mniej zazdrosny, jak ja mogę być szczęśliwa w związku, gdzie nie mam do niego takich uczuć jak miałam. Szkoda mi go, dlatego to dalej ciągnę, ale nie mam do niego uczuć. Poza tym, w przeciągu ostatniego roku, jak te przypadki się nasiliły, zbliżyłam się do kolegi w pracy. Nic nie zrobiłam, bo uważam że to nie w porządku zdradzić kogoś. Jedynie co to mnie kilka razy przytulił jak płakałam, a tak po za tym to nic. Dużo rozmawialiśmy, bo też przeszedł przez coś podobnego i dzień po dniu obudziły się we mnie do niego uczucia, silne uczucia i w nim również. Widzę siebie z kolegą, ale nie odrazu. Najpierw chciałabym czasu sama. Widzę, że mogłabym być znowu szczęśliwa, ale żal mi męża i nie wiem co mam zrobić. Jeśli z mężem zostanę, to będzie tylko dlatego, że mi go szkoda, ale w głębi duszy wiem, że nigdy nie będę szczęśliwa i nigdy nie będzie tak jak było. Córka też przez to wszystko cierpi, bo widzi jak się od siebie odsunęliśmy, widzi, że ja cierpię, widzi mnie za często we łzach.
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!