
Bez powodu od jakiegoś czasu wpadam w nerwy
Agnieszka
Magdalena Ziomko
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Teresa Łącka
Dzień dobry, pomysł skorzystania z choćby jednorazowej konsultacji z psychologiem wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Taka konsultacja może pomóc Pani znaleźć źródło problemu i wskazać możliwe kierunki radzenia sobie.
Agnieszka Matusiak
Katarzyna Faryniarz

Zobacz podobne
Dzień dobry. W zeszłą sobotę obchodziłem swoje 34 urodziny. Na początku byliśmy z moją narzeczoną w kawiarni, ale ona musiała jechać tego dnia do pracy i zaproponowała, że jeśli chcę, to mogę zostać na mieście, zadzwonić do znajomych i pójść np. do klubu, żeby uczcić urodziny i nie siedzieć samemu w domu tego dnia. Pomyślałem, że nie jest to głupi pomysł, chociaż w klubie nie byłem od ponad 8 lat. Jeden znajomy wyrwał się na drinka w klubie, tam poznaliśmy dwóch pozytywnych chłopaków, którzy się do nas dosiedli i złożyli mi życzenia urodzinowe. Po około dwóch godzinach mój znajomy musiał wracać do domu, a ja namawiany przez niego i dwóch nowo poznanych gości postanowiłem zostać, tym bardziej, że zabawa była całkiem fajna. Taniec, śpiew i… alkohol. Piliśmy drinki i shoty jakby jutra miało nie być. Zdecydowanie przesadziłem z celebracją urodzin, a uważam się za rozsądnego i statecznego gościa. Następnego dnia, obudziłem się z silnym lękiem i strachem. Nie pamiętałem powrotu do domu, ani ostatnich kilku godzin i końcówki imprezy. Narzeczona mi powiedziała, że przyjechałem w nieswojej kurtce, w kącie oka miałem zasinienie, jakby ktoś mnie uderzył, bolał mnie lewy pośladek. Pamiętam, że chodziliśmy z tymi chłopakami po mieście w poszukiwaniu otwartego sklepu w celu zakupu papierosów i że jeden z nich miał podobną kurtkę do tej, w której wróciłem. Sprawdziłem historię powrotu Uberem, okazało się, że zamówiłem Ubera w miejsce oddalone od klubu o 15-20 minut pieszo. Nie mam jednak pojęcia, jak znalazłem się w miejscu, gdzie odebrał mnie Uber. Totalna pustka. Narzeczona na dokładkę zapytała mnie z uśmiechem, czy pamiętam jak po powrocie do domu, postawiłem wodę w czajniku na gaz, później nałożyłem sobie ciasta z lodówki na talerzyk, a następnie zalałem tą wodą talerzyk z ciastem i to jadłem. Dodała, że myślała, że tę wodę postawiłem sobie na kawę, ale ten pomysł z ciastem ją zaskoczył. Takiego wstydu nie czułem od dawna. Próbowałem znaleźć jakiś kontakt do tych dwóch chłopaków, żeby dowiedzieć się, co się działo, gdzie jest moja kurtka i dlaczego mam (prawdopodobnie) ich kurtkę. Zero nowych kontaktów, numerów telefonów, brak nieznanych połączeń i SMSów, brak zdjęć w galerii. Czuję się strasznie. Uczucie lęku jest tak silne, że musiałem wziąć wolne w pracy. Czuję ucisk w klatce, zbiera mi się na płacz. Nie imprezuję na co dzień, nie piję alkoholu nawet w weekendy, a tu jedna impreza i ciąg jakichś dziwnych zdarzeń. Czuję się brudny, jakbym sięgnął dna.
Mam obawy, że zachowywałem się głupio, że ktoś znajomy to widział, a być może ktoś mnie nawet nagrał. Nie wiem, jak sobie poradzić z tymi emocjami i uczuciem wstydu. Czy to moje zachowanie z ciastem i wrzątkiem to zwiastun jakiejś choroby psychicznej? Dlaczego nie pamiętam najważniejszych rzeczy?
Ta sytuacja skutecznie wyleczyła mnie z jakichkolwiek imprez i alkoholu. Będę wdzięczny za jakąś podpowiedź, pomoc.
Witam, mam problem i robi się co raz bardziej złożony i ciężki dla mnie, nie spełna 3 tygodnie temu moja dziewczyna ze mną zerwała, musiałem się wyprowadzić i nie jestem tutaj po to, aby robić z siebie ofiarę, bo tak nie jest, kilka dni wcześniej na skutek niezrozumienia ja chciałem się wyprowadzić, mieliśmy ciężki okres życiowo-zawodowy i byłem bardzo zmęczony i przeciążony psychicznie.
Pod jej prośbą zostałem i naprawdę myślę o tym każdego dnia, ale to się stało, bardzo ciężko to przeżywam, gdyż niezależnie od tego, co zrobiłem źle czy dobrze, tego nigdy nie przechodziliśmy - diametralnego rozstania. Na początku był to dla mnie szok, przez pierwsze dwie doby nie wiedziałem, co się dzieje, byłem załamany i przestraszony, gdy w tym czasie z jej strony był jeszcze całkiem normalny kontakt, ale dalej z podkreśleniem rozstania.
Wraz z upływem czasu było u mnie tylko coraz gorzej, raz kontaktowałem się z nią całkiem załamany, raz zły, ale bez obrażania, tylko coś bardziej w rodzaju w złości. Potwierdziłem jej, że będzie tak jak chce, potem to już przeginałem i jasno pokazywałem swoje załamanie, gdyż on było i trwa mocno do tej pory.
W momencie zerwania ze mną, od razu usunęła mnie ze wszystkich social media, prawdopodobnie było to pokłosem tego i powodem zerwania, gdyż byłem przeciążony emocjonalnie i wypowiedziałem do niej wiele słów, które nie powinny paść i to przelało czarę goryczy, normalnie bym się tak nie zachował, ale to się stało i żałuję tego każdego dnia.
Po tym wszystkim, po rozstaniu dochodziło do kilku prób kontaktu, głównie z mojej strony mimo iż prosiła, abym tego nie robił, podkreślając jasno, że z nami koniec.
Do niedawna był raczej spokój, ale w pewnym momencie zablokowała mnie, ja przez ten okres robiłem wszystko, aby zrozumieć swoje błędy, terapia, analiza, aktywność fizyczna, spędzanie wolnego czasie na łonie natury i dużo rozmyślania na temat swoich błędów.
Po blokadzie udało mi się nagrać wiadomość na skrzynce głosowej, to była czuła wiadomość z mojej strony, bez jakiś obietnic czy prób przekonania jej, z naznaczeniem, że bardzo tęsknię i każdego dnia myślę o tym, co zrobiłem. Po tym skontaktowała się ze mną, opowiedziała mi co u niej, że wszystko w porządku, bez jakiś niepotrzebnych napięć. Ja odpowiedziałem spokojnie i naprawdę poczułem ulgę, byłem szczęśliwy, że w końcu, mimo iż nie jesteśmy razem, to przeszliśmy ten gniew i udało się skontaktować. Następnie o poranku dostałem jedną wiadomość od niej, że jednak nie chce kontaktu i że jest to jej nie na rękę, nie miałem internetu włączonego wtedy, więc chyba to źle zrozumiała, bo parę godzin później napisała mi SMS, żebym się pogodził, że już nie jesteśmy razem i że nie życzy sobie kontaktu z mojej strony.
Ja wiem, że może być to pewnego rodzaju jej lęk przed tym, jak kiedyś wpadłem w gniew, ale jak już podkreśliłem- mój gniew nie był kierowany personalnie do niej, byłem totalnie przeciążony psychicznie, a to co powiedziałem to nigdy tego naprawdę nie myślałem.
Jedyne co po ostatnich wiadomościach nagrałem się jej na skrzynkę pocztową, że nie chciałem jej zezłościć, chciałem jej odpowiedzieć na drugi dzień na jej wiadomości, bo było późno i że naprawdę szanuje jej decyzję, że nie chciałem nic złego i że nie będę się kontaktował, ale bez gniewu, raczej czułym tonem, po tym wszystkim nie próbowałem się już kontaktować.
Bardzo to ciężko przeżywam, gdyż wiem, że zrobiłem źle i bardzo za nią tęsknię, dużo płacze i ciężko mi się odnaleźć w takiej rzeczywistości i wiem, że już nie powinienem nic robić, ale jest mi mega przykro i ciężko mi to wewnętrznie znieść, ale naprawdę: czy już nic nie powinienem robić?
Odczytuję wiadomości, które jej zostawiam, ale już od dłuższego czasu czuć od niej gniew, znam ją i bardzo kocham i nigdy wcześniej się tak nie zachowywała i to głupie, ale co ja mogę teraz zrobić, bo jeśli do niej się odezwę, to nic nie naprawię, ale chcę naprawdę jej pokazać, że żałuję, ale nie chcę na nią naciskać, a jednocześnie chcę też pokazać, że już nie ma tego gniewu, co robiłem ostatnio, ale czemu przeszła z kontaktu do takiej nagłej ofensywy i odcięcia kontaktu?
Witam serdecznie, jestem po ucieczce z własnego domu po 25 latach małżeństwa, przeszłam przez wszystko, co możliwe żyłam z toksykiem, narcyzem i psychopata. Starsze dziecko nie dało rady, odebrało sobie życie. Chodzę na terapię oraz leczę stres pourazowy, niedługo minie dwa lata. Walczył, pisał ładnie, nie uległam, nie wróciłam, zostawiłam mu wszystko. Jeszcze miesiąc temu wyznawał mi miłość, odważyłam się go w końcu zablokować, aż tu nagle dowiedziałam się, że on już mieszka z panią młodszą o 25 lat i ona jest w ciąży. Załamałam się, bo on szczęśliwy, pani jego pokroju, ale to nieważne. Chodzi o to, że nie mogę się podnieść, zniszczył jedno dziecko, a zrobił sobie drugie. Szczęśliwy sprząta, gotuje, a mnie bił i wyzywał. Wiem, odeszłam, nie powinnam wracać do tego, a pomimo to bardzo boli czy żeby po 25 latach się zmienił nie wierzę, ale jedno wiem na pewno, odnalazł swoją drugą połówkę, bo i do picia i do wszystkiego.
Zero odpowiedzialności, zrobił ze mnie śmiecia, nie radzę sobie zamiast być lepiej, jest gorzej.
