Left ArrowWstecz

Partner nie chce wspólnie budować czegoś poważnego, naszej przyszłości.

Cześć, mam pytanie- Jestem w związku 4 lata, nie zawsze było między nami dobrze, ale od 2 lat myślę, że jest wszystko dobrze, z mojej strony pojawiają się plany o wspólnym zamieszkaniu, lecz on nie chce nic ze mną budować/tworzyć razem, chce robić wszystko na własny rachunek, bo nie jest mnie pewien czy jest sens trwania w takiej relacji- mam 25 lat i chciałabym zacząć budować coś poważnego ze swoim partnerem, a nie być w ciągłej niepewności.
Olga Siedlanowska-Chałuda

Olga Siedlanowska-Chałuda

Witam,

Sytuacja, którą Pani opisuje musi być dla Pani bardzo trudna. Kiedy zaczynamy związek, często mamy pewne założenia dotyczące wspólnej przyszłości. Często też nie dzielimy się wzajemne naszymi założeniami. Dopiero kiedy dochodzi do ich realizacji napotykamy różnice wartości i dążeń. 

W takim przypadku sugerowałabym otwartą, szczerą rozmowę na temat tego jak partnerzy widzą związek i wspólną przyszłość. Jednak niepokojące jest to co Pani piszę, „on nie chce nic ze mną tworzyć razem, …, bo nie jest mnie pewien”. W takiej sytuacji wygląda na to, że Państwa dążenia się rozmijają. 

Czy jest sens trwania w takiej relacji - tu odpowiedź należy do Pani. Potrzebuje Pani sobie to przemyśleć: Jaki byłby cel trwania w tej relacji? Czy jest to coś do czego Pani dąży? Czy to trwanie miałoby polegać na tym, ze czeka Pani, aż on zmieni zdanie czy raczej będziecie pracować nad czymś co zadowala obie strony? 

Tylko Pani może znaleźć odpowiedzi na te pytania. Może jest to czas, w którym warto zwolnić i zastanowić się nad swoimi pragnieniami, dążeniami, wartościami. W oderwaniu od relacji zastanowić się, w jakim kierunku chciałaby Pani zmierzać i dopiero wtedy odpowiedzieć sobie na pytania czy z tą osobą będzie to możliwe. 

Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego, 

Olga Siedlanowska-Chałuda, psycholog, psychoterapeuta

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Beata Maicher

Beata Maicher

Droga Joliss, 

Po 4 latach związku to zrozumiałe, że zaczynasz myśleć poważnie o wspólnym budowaniu przyszłości. W Twojej wypowiedzi jednak brakuje pytania :).

Co znaczy “on nie chce nic ze mną budować/tworzyć razem, chce robić wszystko na własny rachunek, bo nie jest mnie pewien czy jest sens trwania w takiej relacji”? Czy to jest cytat z wypowiedzi Twojego partnera, czy Twoja interpretacja rozmów lub jego zachowań? Kolejne pytanie - czym jest to “nic” i “wszystko na własny rachunek”? Z treści wypowiedzi rozumiem, że nie mieszkacie razem, Ty byś chciała, a on nie. Rozumiem Twoją frustrację. 

Wydaje mi się, że dobrze byłoby pochylić się nad całością związku - jak wygląda Wasza codzienność? Czy macie wspólne sprawy, zainteresowania, podobne wartości? Jakie są Twoje oczekiwania wobec Waszego związku (prócz wspólnego zamieszkania), a jakie są jego? Co oboje jesteście w stanie dać sobie nawzajem? 

Szczerze polecam rozmowę z psychologiem, który pomoże Ci spojrzeć na związek z szerszej perspektywy, uściślić Twoje oczekiwania i wesprze Cię w trudnościach. 

Pozdrawiam serdecznie

1 rok temu

Zobacz podobne

Konflikty w związku: jak rozmawiać, gdy z małych spraw robi się wielkie zamieszanie?

Witam, 

ostatnio mam gorszy czas z partnerem. Było kilka dziwnych sytuacji. Już trochę nauczyłam się panować nad własnymi emocjami, a mam wrażenie, jakby mój chłopak zdziecinniał. Mieszkamy razem dość długo. Pewnego dnia, gdy odwiozłam go do pracy i pojechałam do swojej mamy, po powrocie miałam po niego jechać, ale zaproponowałam, że może przyjedzie po niego jego tata. Nie chciał, po czym powiedział, żebym to ja po niego przyjechała. Następnie zadzwonił jeszcze raz i powiedział, że wróci jednak ze znajomym z pracy. 

Po powrocie do domu zarzucił mi, że nie chce po niego przyjeżdżać, że jak zabieram auto, to żebym je odstawiała (tzn. do jego pracy) oraz, jak ja mogłam w ogóle pomyśleć, że ktoś inny ma po niego pojechać. 

Ja nie miałam nic złego na myśli. Nie wiem, jak reagować na takie sytuacje, bo takich (jak dla mnie błahych) spraw jest sporo i z sytuacji zupełnie dla mnie nieznaczącej potrafi zrobić wielkie show.

Witam Jesteśmy z żoną po dwóch prawie latach terapii. Nasza terapeutka wg mnie od początku szukała jedynie winy w mojej osobie.
Witam Jesteśmy z żoną po dwóch prawie latach terapii. Nasza terapeutka wg mnie od początku szukała jedynie winy w mojej osobie. Pierwsze, co mi dało do myślenia ,to jej pytanie, kiedy mówiłem, że z żoną nie współżyjemy brzmiało "a jak by ci kutasa obcięli to co byś zrobił?" Ciągle mówiła o tym, że jesteśmy, jak dwa pociągi z różnymi oczekiwaniami i to po mojej stronie leżało panować nad sobą itd. Chodziło zawsze o sytuację, w której żona przychodziła do domu z nerwami i się wyżywała, tłumaczono mi na terapii ,że nie rozumiem czemu tak jest, ale ja muszę przy tym się nie denerwować nerwami mojej żony. To, co mnie skłoniło jednak dopiero do przemyślenia tego wszystkiego, to kiedy się wreszcie dogadaliśmy z żoną i było tak, jak oboje chcieliśmy, jednak po pewnym czasie pani terapeutka spotkała się z moją żoną i wszystko w ciągu jednej rozmowy cofnęło się do etapu sprzed terapii, a nawet gorzej. Od tamtego ich spotkania jestem wrogiem nr 1, ciągle słyszę groźby rozwodu a wszystkie problemy które przez ten czas przepracowaliśmy wróciły. Żona twierdzi, że jej pani terapeutka uświadomiła , iż ja jestem źródłem jej nerwów i tak naprawdę nie daje jej nic, a robi co ja chcę(pragnę tutaj nadmienić, że każde pani życzenie jest w miarę możliwości spełniane, wyjeżdżamy zawsze w miarę możliwości finansowych i tak naprawdę robimy wszystko, co chce, nie zwracając uwagi, np. na moje zmęczenie), a wszystko, co nam się podoba i czego oczekujemy od życia, da nam tylko problemy. W związku z tym, iż jesteśmy na granicy, chcę zapytać o etykę takiego zachowania, chcę również dodać, że aby pani terapeutka przyznała mi rację, musiałem wszystko tłumaczyć lub wręcz wykrzyczeć czy tak można, czy nie, bo ciągle słyszałem, że nie rozumiem.
Jak poradzić sobie z żądaniem spłaty od byłego partnera i myślami samobójczymi?

Świat mi się zawalił dosłownie, nie wiem, jak mam się wziąć w garść, pisząc to łzy mi same lecą z oczu. 

Jestem samotną mamą dwóch chłopców, wiele w życiu wycierpiałam i jeszcze teraz ... mój były partner żąda ode mnie spłaty pieniędzy za to, co kupił do mojego domu. Ja nigdy o nic jego nie prosiłam, nie chciałam, by kupował. Wiedział doskonale jaką mam sytuację, że mam dwoje i nie pracuję, a on pracował za granicą i teraz żąda ode mnie spłaty 😪 

Nic z jego rzeczy nie chciałam i to, co zakupił mówiłam, by zabierał, bo nic od niego nie chcę, a teraz on przysłał mi pismo od adwokata, jestem załamana. Zaczęłam robić prawko, myślałam, że jakoś mi będzie prościej znaleźć pracę mając prawo jazdy.. w tym roku mam młodszego synka komunię, ciągle są jakieś wydatki, a tu jeszcze taki cios, żąda kwoty 30 tys. zł. Jestem tym załamana, nie wiem, jak się wziąć w garść. Zawsze w życiu mam tylko pod górę. Wołałabym nie istnieć, myślę o najgorszym, coraz częściej miewam myśli samobójcze 😪. Wiem, że dla dzieci muszę żyć, ale nie wiem już jak 😭

Złe przeczucie w relacji z mężczyzną - intuicja czy lęk przed odrzuceniem?

Mam dręczące mnie złe przeczucie odnośnie do mężczyzny, który mi się spodobał. Tak naprawdę spodobał mi się z niewłaściwych powodów i w niewłaściwych okolicznościach - mam sporo problemów osobistych, a on zaczął się coraz częściej pojawiać. Nie mogłam jednak się oprzeć temu, z jednej strony czułam, że nie powinien mi się podobać, czułam taki ogromny ciężar, myśląc o nim, z drugiej strony myśl o odepchnięciu od siebie myśli i uczuć o nim była chyba jeszcze cięższa. Budziłam się przedwczoraj i wczoraj o 4 rano i nie mogłam zasnąć, czułam, jakby pewne negatywne uczucia we mnie były spychane na dno i byłam pewna, że chodzi o niego. Dzisiaj w pewnym momencie poczułam, że jemu może chodzić tylko o seks. Nagle poczułam ulgę, jakbym trafiła. Jestem osobą o bardzo silnej intuicji i niejedno w swoim życiu przewidziałam, jednak nie wiem, jak zarządzać tym, że coś się jeszcze nie stało, a ja już znam zakończenie. Jestem tak naprawdę w pułapce, bo problemy osobiste, których teraz nie rozwiążę na już, jeszcze bardziej mnie do niego ciągną. Wiem, że zasługuję na kogoś wspaniałego, po prostu nie poznałam ostatnio mężczyzn i nawet nie wiem, gdzie ich poznawać, a tego mężczyznę widuję regularnie. Nie wiem też, czy to przeczucie jest trafne, zdarzały mi się mylne przeczucia. Szczerze mówiąc, na początku to mocno fantazjowałam o nim seksualnie, w miarę upływu czasu zaczęłam coś do niego czuć i to raczej normalne i sama nie wiem, co z tym zrobić, czy powinnam o nim zapomnieć, skoro jest we mnie tyle niepewności co do niego, a gdybyśmy zaczęli się spotykać, to skąd wiedzieć, kiedy podjąć decyzję o seksie, bo sama mam na niego dużą ochotę, ale boję się porzucenia.

Partnerka w grupie przyjaciół ma swojego byłego partnera. Mam trudność z zaakceptowaniem tego, ale wiem, że to ja muszę popracować nad sobą.
Nie wiem jak poradzić sobie z sytuacją, w której się znajduję. Moja dziewczyna wśród większej grupy przyjaciół, z którymi lubi się widywać, ma również swojego „byłego”. To ludzie w prawie średnim wieku. Ona jest od nich młodsza o 12-20 lat w zależności od osoby. Ja - terytorialny samiec „co moje to moje”. Z tym, że odróżniam tu chorobliwą zazdrość i chęć przywłaszczenia. Swój bagaż życiowy niosę na barkach, mimo to chciałbym móc sobie poradzić z takim problemem, który wywołuje we mnie niepokój. Momentami ogromny. Pomaga presupozycja i rozmyślanie nad wszelakimi scenariuszami wydarzeń w momencie, jak się spotkam z nim po raz pierwszy. Jej lojalność i szczerość wobec mnie nie podlega wątpliwości. Wiem, że to we mnie jest problem. Nie chciałbym być prowodyrem zerwania jej kontaktów z tamtą grupą ludzi, których po prostu bardzo lubi.
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!