Jak poradzić sobie z hejtem i oczernianiem na temat nieprawdziwej orientacji seksualnej w małym mieście?
Witam, jestem Patryk. Mieszkam w małym mieście. Zostałem ofiarą hejtu/oczerniania przez bliskich sąsiadów iż jestem gejem. Trwa to już koło 2 lat. Ponoć jak kiedyś siedziałem na ławce (z bratem ciotecznym) ktoś nam zrobił zdjęcie. Że niby jesteśmy parą gejów. Jestem hetero, brat też. Plotka bardzo szybko się rozniosła i często słyszę na ulicy, o idzie ten gej/pedał. Plotka urosła do tego, że niby się całowaliśmy na tej ławce i trzymaliśmy się za ręce. Jak mam reagować na tego typu zaczepki? Często pod oknem mam wyzwiska lub głośne śmiechy. Ogólnie jestem optymistą. Ale nie wiem co mam robić dalej. Praktycznie na każdym kroku już wiedzą o tej plotce i słyszę gadanie. Jakieś wskazówki co mogę zrobić, bo jestem w kropce. Nie pójdę z tym do psychologa, bo mi wstyd nawet o tym mówić.
Tomek

Justyna Bejmert
Cześć Patryk,
To, czego doświadczasz, jest bardzo trudne i niesprawiedliwe — nikt nie zasługuje na to, by być prześladowanym czy ocenianym na podstawie plotek, niezależnie od tego, czy są prawdziwe, czy nie. Hejt, zwłaszcza w małej społeczności, może być wyjątkowo dotkliwy, ale są rzeczy, które możesz zrobić, żeby poczuć się silniejszym i bardziej chronionym.
1. Zachowaj spokój – nie daj się wciągnąć. Osoby, które wyzywają lub wyśmiewają, często liczą na reakcję. Spokojne ignorowanie ich albo chłodna, stanowcza odpowiedź („Nie życzę sobie takich komentarzy”) może być bardziej skuteczne niż tłumaczenie się lub wdawanie w dyskusje.
2. Wsparcie – nie musisz z tym być sam. Nawet jeśli nie chcesz iść do psychologa, pomyśl, czy masz chociaż jedną zaufaną osobę (rodzina, znajomi) z którą możesz o tym szczerze porozmawiać. Samo wypowiedzenie tego głośno w bezpiecznej rozmowie może bardzo pomóc.
3. Zbieraj dowody. Gdybyś kiedykolwiek chciał zrobić krok prawny (np. zgłosić nękanie lub zniesławienie), dobrze mieć udokumentowane sytuacje – kto, kiedy, co powiedział czy zrobił.
4. Nie wstydź się psychologa. Wstyd to bardzo ludzka reakcja, ale pamiętaj: psycholog jest od tego, żeby Ci pomóc, a nie oceniać. Rozmowa z kimś, kto rozumie mechanizmy hejtu i wie, jak z nim pracować, może dać Ci zupełnie nowe spojrzenie i ulgę.
5. Pamiętaj, kim jesteś. Nie musisz nikomu nic udowadniać. Twoja wartość nie zależy od plotek. To, że mimo tych trudnych doświadczeń wciąż jesteś optymistą, świadczy o ogromnej sile – i warto to w sobie pielęgnować.
Trzymam za Ciebie kciuki,
Justyna Bejmert
Psycholog

Maria Sobol
Dzień dobry, Panie Patryku,
Dziękuję, że zdecydował się Pan napisać. Wiem, że to niełatwe, gdy człowiek doświadcza tak niesprawiedliwego traktowania, a mimo to znajduje w sobie siłę, by o tym opowiedzieć. To bardzo ważny krok.
To, czego Pan doświadcza, jest formą przemocy – i nie ma na to usprawiedliwienia. Kiedy inni rozpuszczają plotki, wyśmiewają lub obrażają, próbują odebrać godność. A przecież nikt nie ma prawa oceniać czy wykluczać drugiego człowieka na podstawie domysłów, czy uprzedzeń.
Rozumiem, że może się Pan czuć przytłoczony i bezradny – zwłaszcza gdy to trwa tak długo. To bardzo trudne, gdy ma się poczucie, że nie ma dokąd uciec, bo sprawa dotyczy codziennego życia, znajomych twarzy, sąsiadów.
W takich sytuacjach bardzo ważne jest, by zadbać o siebie – o swoje granice, spokój i poczucie wartości. Nie zawsze mamy wpływ na to, co mówią inni, ale możemy spróbować wpływać na to, jak sobie z tym radzimy. Dla niektórych pomocne bywa ignorowanie zaczepnych komentarzy, dla innych – stanowcza odpowiedź, jak: „To nieprawda, proszę mnie nie obrażać”. Czasem warto dać sobie prawo do złości, a potem poszukać wsparcia, które pomoże unieść ten ciężar.
Napisał Pan, że nie pójdzie do psychologa, bo czuje wstyd. Rozumiem to – wiele osób czuje podobnie. Ale proszę pamiętać: rozmowa z terapeutą to nie jest miejsce oceny, tylko bezpieczna przestrzeń, gdzie można powiedzieć wszystko – nawet to, co najtrudniejsze – i zostać potraktowanym z szacunkiem i zrozumieniem.
Nie trzeba od razu wszystkiego opowiadać. Czasem wystarczy zrobić mały krok, by poczuć, że nie trzeba już tego dźwigać samemu.
W tej sytuacji naprawdę nie jest Pan sam.
Z życzliwością,
Maria Sobol
Psychoterapeuta

Olga Siedlanowska-Chałuda
Dzień dobry,
To, że opisałeś tu swoją historię, wymagało dużo odwagi. Cieszę się, że sięgnąłeś po wsparcie. To niesamowicie trudna sytuacja, która przysparza Ci na pewno wiele cierpienia. Cieszę się, że piszesz, że jesteś optymistą. To na pewno sprawia, że masz w sobie dużo siły, aby wstawiać czoła tej sytuacji.
Niezależnie od tego, czy ktoś jest gejem, czy nie – nikt nie zasługuje na wyzwiska, plotki i publiczne zawstydzanie. Hejt, jest formą przemocy psychicznej, która wywołuje cierpienie, powoduje, że osoba może się izolować, co doprowadza do obniżenia samopoczucia.
Jest to bardzo niesprawiedliwe i trudno uwierzyć, że trwa to aż dwa lata.
Dostał Pan już odpowiedź, co można zrobić w takiej sytuacji, więc nie będę się powtarzać. To, co chciałabym podkreślić to 2 aspekty:
1. Wsparcie społeczne – proszę pamiętać, że wielką pomocą w tej sytuacji będzie sięganie po wsparcie społeczne. Dzięki temu będzie Pan miał większą odporność, aby stawiać czoła tym sytuacjom.
2. Rozmowa z psychologiem – w tej sytuacji bardzo zachęcam Pana do umówienia się na jedną konsultację i przekonania się, czy to coś dla Pana. Jeśli odczuwa Pan wstyd, jest to totalnie zrozumiałe, psycholog powinien to uszanować. Nie musi Pan opowiadać o przykrych sytuacjach, może Pan skupić się na swoich emocjach i uzyskać wzmocnienie, które na pewno będzie dla Pana bardzo pomocne. Jeśli ma Pan wiele pozytywnych zasobów w sobie, jak optymizm, warto, aby sięgnął Pan po profesjonalną pomoc, aby ta sytuacja jak najmniej wpływała na Pana samoocenę i poczucie wartości. Choć teraz może się wydawać, że to najgorsze co może kogoś spotkać, są sposoby, aby przezwyciężyć tę sytuację i realizować w życiu ważne dla nas kwestie.
Powodzenia!

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Czy rozważania na temat tego, czy jakaś pomoc od innych lub motywacja czerpana z przebywania z ludźmi, lub czerpanie motywacji do innych działań z działania, które być może powinno być realizowane w innym czasie, to formy niedozwolonej pomocy, z których nie należy korzystać? Czy raczej, jeżeli ktoś ma takie rozważania i sabotuje przez nie swoje życie, obawiając się, że jak coś osiągnie to przez tę "niedozwoloną" pomóc to są to jakieś zniekształcenia poznawcze lub inne zaburzenia i nie należy takich myśli przestrzegać?
Moje emocje przejmują nade mną kontrolę. Czasami coś mnie tak wyprowadza z równowagi, że zanim zdążę pomyśleć, już reaguję — często za ostro, za szybko, a potem są konflikty.
I to nie tylko w pracy czy z obcymi, ale z bliskimi, których wcale nie chcę ranić. Czuję się, jakbym ciągle stąpał po cienkim lodzie, gotowy do wybuchu, nawet jeśli tego nie chcę.
Kiedyś usłyszałem diagnozę zaburzenia osobowości antyspołecznej i teraz próbuję zrozumieć, jak sobie z tym radzić, ale jest cholernie ciężko. Naprawdę chciałbym, żeby relacje z ludźmi były normalne, żeby emocje mnie tak nie pochłaniały.
Jak to opanować? Jak nie dawać się ponosić każdej frustracji czy złości? Czy ktoś wie, jak można się tego nauczyć, jak zmieniać swoje reakcje? Czuję się zmęczony tym, że wszystko psuję i chciałbym w końcu zapanować nad sobą.
Witam. Opiszę w miarę szczegółowo sytuację, w której się znalazłam, a mianowicie. Mam ponad 30 lat, od paru lat jestem żoną. Obecnie jestem na etapie pracy nad sobą i moimi emocjami, postanowiłam zmienić moje życie. Dzieciństwo nie było kolorowe. Sytuacja jest skomplikowana od lat, trudne relacje z rodzeństwem oraz mamą. Przeżyliśmy bardzo dużo, ja obecnie przeżywam trudności i nie wiem, jak postąpić w mojej sytuacji. Toksyczne relacje z mamą sprawiają, że czuje się ograniczona. Do tej pory czułam silną potrzebę tłumaczenia mamie ze swojego życia, tak mnie nauczyła, oraz ja ją. Boję się jej przeciwstawić, bo wtedy czuję poczucie winy, że będzie jej smutno. Ona miewa mocne reakcje, kiedy jest coś nie po jej myśli. Ma trudną sytuację w domu, mieszka z dorosłą córką alkoholiczką i nie chce nic z tym zrobić, bo twierdzi, że to jest jednak dziecko, a jej jako matce trudno. Bardzo spadła w dół psychicznie, przez co wyżywa się na mnie, bo moje obecne postępowanie, do którego nie jest przyzwyczajona, jest dla niej niezrozumiałe. Coraz częściej mówię, co mi nie odpowiada i czego nie chce. Nie podoba jej się, to, że mam własne zdanie. Najlepiej by wszystko było tak, jak chce tego ona. Doszłam do etapu w życiu, gdzie mam świadomość, że zbyt długo pozwalałam sobie na niewłaściwe traktowanie mojej osoby, moja rodzina przekraczała za bardzo moje granice. Zerwałam kontakt z jedną z sióstr (zaczęła przesadzać), z drugą nie utrzymuje go w ogóle, też było nie fajnie. Wszystko przez to, że od lat u nas w domu się nie rozmawiało, zamiatało wszystko "pod dywan" jesteśmy pełne pretensji, żalu, zawiści. Zazdroszczą mi tego, że mam fajne życie, korzystam z niego, podróżuje, mam spokój, podczas gdy mama, jak i jedna z sióstr mają w życiu mnóstwo problemów. Siostra żyje z mężem, który nie szanuje jej. Nie mogą znieść, że ja mam inaczej, lepiej. Okoliczności sprawiły, że ja jako jedyna wyłamuje się ze szkodliwych schematów. Postawiłam ostatnio kulturalnie po raz pierwszy po latach swoje granice siostrze, mama była przy tym, po czym wyszłam do siebie, mówiąc do widzenia. Za parę dni spotykam się z mamą i boję się, jak zareaguje, czy będą wyzwiska typu: "co ty robisz" "jak się zachowujesz" lub "jak będziesz tak robić to ..". Przypominam, że jestem po trzydziestce i nie chce być traktowana dłużej, jak mała dziewczynka. Pomagam mamie w jej dodatkowej pracy po parę godzin raz w tygodniu. Ja jestem zmęczona jej zachowaniem, a ona moim. Nie wiem ,na co się przygotować i co mam robić w sytuacji, gdy znów przekroczy moje granice. W tygodniu mój kontakt z nią jest mocno ograniczony z mojej decyzji. Zastanawiam się, czy mimo trudnego wyzwania, jakim jest rozmowa z nią, (może mnie nie chcieć słuchać) - doprowadzić do definitywnego zerwania kontaktu ? Czy dać szansę ? Chociaż kiedy ja zaczynam mówić, mama mnie lekceważy, bo najlepiej bym wcale się nie odzywała. Czy zrezygnować z pomagania mamie nie zrywając kontaktu i niech szuka kogoś innego, jeśli ma mnie tak traktować? Ja rozumiem wszystko, ma trudności w życiu, nie chce pomocy, ale odbija się to na mnie, bo odważyłam się zadbać o siebie i nikt z nich tego nie zrozumie. Jestem zła, bo ja mam już zasoby i narzędzia, za pomocą których zmieniam swoje życie, sposób myślenia oraz pracuję z emocjami i jestem bardziej świadoma, co jest czym, a one tego nie wiedzą, nie chcą pracować nad sobą i nie chcą dojrzeć pewnych rzeczy. Mają prawo nie chcieć - mają, jednak nie godzę się na takie traktowanie, to zaszło za daleko.
Mam problem z pewną Osobą, a właściwie Jej zachowaniem w stosunku do mnie.