Syndrom DDA a wybuchy złości, których nie potrafię kontrolować. Moje małżeństwo i moje funkcjonowanie jest niezdrowe.
Ewa

Ewa Matuszewska
Dzień dobry,
Aby móc odpowiedzieć na pytanie, należałoby poznać powody Pani wybuchów. Zazwyczaj pod złością kryją się inne emocje, których nie chcemy przeżywać takie jak wstyd, strach, zazdrość itp. Być może nieświadomie broni się Pani przed przeżywaniem trudnych dla siebie emocji. Wybuchy złości służą odreagowaniu nagromadzonego napięcia. Terapia mogłaby Pani pomóc nauczyć się rozumieć co się z Panią dzieje oraz mówić o tym (co miałoby zminimalizować odreagowania w działaniu). Syndrom DDA może, choć nie musi, mieć z tym związku. Żeby odpowiedzieć na Pani pytanie potrzeba dużo więcej danych, które zadałby Pani specjalista w gabinecie. Terapia pomogłaby również zauważyć Pani w jaki sposób przeżywa Pani zachowania innych oraz jaki wpływ Pani działania mają na otoczenie. Wydaje się, że jeśli pomoże Pani sobie, pomoże Pani również swojej rodzinie.
Pozdrawiam

Dominik Kupczyk
Dzień dobry,
Pani trudności z kontrolowaniem wybuchów złości, które negatywnie wpływają na życie osobiste i małżeńskie, mogą być związane z głębszymi problemami emocjonalnymi, takimi jak potencjalny syndrom DDA. Ważne jest zrozumienie, że takie zachowania często są sposobem radzenia sobie z trudnymi emocjami lub mogą wynikać z nierozwiązanych konfliktów z przeszłości. Zachęcam do skorzystania z pomocy psychologa/psychoterapeuty, który może pomóc Pani zrozumieć źródła złości i nauczyć zdrowszych sposobów radzenia sobie z emocjami. Warto równocześnie praktykować techniki samopomocy, takie jak techniki relaksacyjne, medytacja, czy ćwiczenia oddechowe, które mogą pomóc w zarządzaniu złością. Rozważenie terapii partnerskiej również może być pomocne, aby Pani partner mógł lepiej zrozumieć sytuację i wspólnie pracować nad rozwiązaniem problemów. Praca nad sobą pod kierunkiem terapeuty oraz dbanie o zdrowie emocjonalne i relacje z najbliższymi jest kluczowe w tej sytuacji.

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Warto poobserwować siebie, aby zobaczyć, czy do wybuchów złości doprowadzają podobne, powtarzające się sytuacje. Czy one są realne, czy dochodzi do tzw. projekcji, a więc przypisywania cech, zachowań, uczuć oraz poglądów innym osobom, a tymczasem mogą dotyczyć Pani. Ta kwestia jest do zdiagnozowania w gabinecie psychoterapeutycznym. Z jakiego powodu nie konteneruje Pani złości, ale impulsywnie się jej pozbywa, wybuchając? To też jest do zbadania. Złość jest naszą siłą i energią służącą do zdbania o własne granice, niedopuszczania np. do przemocy, pomaga w asertywności. Rzeczywiście niekontrolowanie jej może mieć związek z syndromem DDA. Nie wiem, czy obserwowała Pani podobne zachowania w rodzinie, być może odtwarza Pani schemat relacyjny.
Zachęcam do pracy z doświadczeniem złości w ciele i przeżycia jej w bezpiecznych warunkch w relacji z psychoterapeutą.
Katarzyna Waszak

Anna Martyniuk-Białecka
Rozumiem, że doświadcza Pani trudności z kontrolowaniem wybuchów złości, co wpływa negatywnie na Pani małżeństwo i relacje z najbliższymi. Ważne jest, aby podjąć kroki w kierunku zrozumienia i zarządzania tym problemem. Spróbuj zidentyfikować przyczyny swoich wybuchów złości. Czy są to konkretne sytuacje, stres, co poprzedza taki wybuch? Znalezienie źródeł tych zachowań może okazać się pomocne w rozwiązaniu problemu.
Warto rozważyć skonsultowanie się z psychologiem lub psychoterapeutą, który pomoże Ci zidentyfikować i zrozumieć korzenie problemu oraz nauczy skutecznych strategii radzenia sobie z złością.
Ważna jest też otwarta komunikacja, rozmowa z partnerem o swoich trudnościach i dążenie do zrozumienia wzajemnych potrzeb. Dzięki otwartej komunikacji można wspólnie szukać rozwiązań.
Pomocne wydaje się też szukanie wsparcia w gronie przyjaciół, rodziny lub grup wsparcia. Dzielenie się swoimi doświadczeniami może pomóc zredukować uczucie izolacji.
Praca nad radzeniem sobie z emocjami jest często długotrwałym procesem, wymaga zaangażowania i czasu. Trzymam kciuki za polepszenie relacji ze sobą i z Pani najbliższymi.

Katarzyna Rosenbajger
Witam,
Najważniejsze, że wykonała pani pierwszy krok jakim jest poproszenie o pomoc. Samoświadomość jest tutaj bardzo ważna a pani widzę ją posiada.
Najlepszą formą pomocy i pracy nad pani wybuchami złości jest terapia i metody, które może pani użyć, aby do tego napadu nie doszło. Proszę skoncentrować się ze terapeutą lub paychologiem w celu rozpoczęcia pracy nad sobą.
K Rosenbajger
Psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Mam wrażenie, że ludzie wokół mnie mają ukryte intencje, nawet jeśli ich w ogóle nie znam, typu na spacerze/ w sklepie. Kiedyś to olewałem, teraz mam wrażenie, że to ja robię z siebie idiotę publicznie. Natomiast czuję, jakby mnie obserwowali i życzyli źle. Nie wiem skąd to się bierze. Nie wiem do kogo się z tym udać?
Moje małżeństwo od początku było chwiejące się i z czasem przemoc ze strony męża rozwinęła się na tyle, że z powodu zaburzeń zdrowia, co jakiś czas lądowałam, a to na SOR, a to u psychiatry. Szukałam też pomocy na początku w CIK, gdzie odbyliśmy mediacje, które zaproponował terapeuta. Nic to nie dało, Wg męża byłam osobą chorą psychicznie, pastwił się nade mną i ciągle się odgrażał. Z czasem zaczęła pojawiać się policja w domu i była wdrożona Niebieska Karta. W tym wszystkim dzieci były wychowywane. Ja nie pracowałam, bo tak mąż chciał.
On miał firmę i jest przedsiębiorcą. Obecnie córka i syn muszą leczyć się u psychiatry na nerwicę i lęki. Ja mam również zniszczone zdrowie. Co ja mam teraz zrobić?
Córka nie wychodzi z gabinetu terapeuty, ma nerwicę natręctw i lęki a od pewnego czasu również syn musi chodzić do Psychiatry. Mogę tylko do siebie mieć pretensje, że nie ochroniłam swoich dzieci. Chodzi mi po głowie pomysł, żeby byłego małżonka oddać w ręce Prokuratury za krzywdy wyrządzone.
Na rozprawie rozwodowej od Sędzi dowiedziałam się, że on mnie zgłosił, że jestem sprawcą przemocy, sprawa została umorzona, a ja nawet nie wiedziałam, że takie coś miało miejsce.
Jednak ten fakt nie ma dla mnie większego znaczenia.
Zdrowie dzieci jest ważniejsze. Córka ma naprawdę problemy.
Czy jest może gdzieś w Polsce inny rodzaj terapii, który byłby skuteczny? Z góry dziękuję za pomoc, będę wdzięczna za odpowiedź. Anna
Witam, Po śmierci kuzyna minęło już 3 miesiące, który popełnił samobójstwo. Mam takie myśli, które przychodzą codziennie. Myśli typu; czy mnie może to spotkać? Jak widzę przedmioty z tym związane, to unikam. Po prostu człowiek obawia się i boi się takiej śmierci. Byłam u psychologa i.pokazał mi techniki jak sobie radzić z nimi. Najważniejsza jest akceptacja, by one minęły. Pytanie, czy istnieje szansa, że te myśli całkowicie miną tak, aby człowiek się nie musiał stresować i zadręczać?
(bardzo przepraszam, że tak się rozpisałam. Może nie będzie chciało się komuś tego czytać, ale potrzebuję pomocy )
Witam,
mam za 3 miesiące 17 lat i mam problemy z agresją, jakieś działania impulsywne, pustkę derealizacja itp i straszne lęki. Chciałabym napisać o tych lękach, bo strasznie utrudniają mi życie. Tak można powiedzieć, że przeszłam dużo różnych sytuacji, które może mogły pogłębić lęk np. brak obecności ojca, bo ciągle ma pracę i moja dziewczyna, która przez moją winę dość często mnie zostawiała, a ja zataczałam się w nałogi i myśli S itp.
Rok temu, też w okresie zimowym miałam problem ze snem, raz nie mogłam usnąć, a potem już ciągle dzień w dzień bałam się, już jak robiła się noc. Robiło się ciemno, przyprawiało mnie to o straszne lęki, bo się nie wyśpię itp. To trwało z parę miesięcy, zawsze spałam w miarę regularnie 22-23, bo chciałam dobrze wstawać do szkoły i prowadzić zdrowy styl życia i raz coś się stało z moim telefonem i się zdenerwowałam i przejmowałam, to pamiętam i od tego czasu bałam się nocy.
Nawet jak spałam z 2/3 godziny, to nie czułam się senna, a nawet jeśli to nie potrafiłam zasnąć. Jakoś z tego wyszłam sama ze wsparciem dziewczyny itp. Nie przejmuje się już tym, jakoś daję radę. Mam też lęk, że ktoś mnie zostawi, a głównie moja dziewczyna, bo tylko na niej mi tak zależy.
Nie dałabym rady już żyć, ona aż tak nie ma i dużo nie rozumiem. Może przez to, co jej zrobiłam kiedyś, przestała już mieć takie przywiązanie itp.
To strasznie przykre :/ Nie raz w kłótni zaczyna mówić, że mnie nie kocha itp. takim strasznie spokojnym tonem, mimo że widzi, że ja płaczę, ale ją to nie obchodzi.
Doprowadza mnie do to szału i wszystkim rzucam i też na nią, bo nie wytrzymuje i się dosłownie tak jakby "bijemy".
W wakacje np. zaczęło boleć mnie w nocy żebro i bałam się, że jest złamane, a nad ranem moi rodzice mieli jechać nad morze, bo nie chciałam z nimi i tez googlowałam wszystko, co się da, że to może być to, to może być tamto i nie mogłam spać.
Nie mogłam wtedy oddychać, miałam takie ataki paniki.
Jak wstałam, to było okej, potem czułam lekkie bóle.
Też się przejmowałam i to samo, po czasie przeszło.
Przed wakacjami też na wf zdarzyło mi się, że gdy skakałam w dal, nagle zabolała mnie noga, że nie mogłam chodzić.
Pan mówił, że zerwałam mięsień możliwe, ale to jednak nie było to - pewnie zwykłe naciągnięcie bolało kilka dni, ale często coś mam z nogami, bo są nierozciągnięte takie itp.
Jak powiedział, że to może być zerwanie, to siedziałam potem na ławce na dworze i dostałam strasznego ataku paniki.
Nie mogłam oddychać, byłam cala posztywniała.
Ręce miałam takie sztywne całe i prawie zemdlałam.
Chciałam zwymiotować, robiło mi się już ciemno przed oczami, ale jakoś dałam radę. Była przy mnie dziewczyna i dałam radę wstać i poszłam. Kolejna sytuacja - to pod koniec wakacji zaczęły mi się robić wzdęcia, bóle itp z brzuchem jakbym może stresowała się szkoła? Choć nie wiem do dziś, ale tak samo googlowałam wszystkie objawy, bałam się, że mam raka np i różne rzeczy. Byłam u lekarza z 2/3 razy u rodzinnego, miałam skierowanie na usg, było okej. Mimo to dalej się bałam i naczytałam się, że może mam torbiel na jajniku, bo też miałam zanik miesiączki, ale chyba aż ze stresu. Mamie powiedziałam, żeby zarejestrowała mnie do Pana ginekologa.
Bałam się tak samo, bo mężczyzna, bo może jakiś zboczeniec. Mam po prostu też lęki przed mężczyznami, że chcą zrobić tylko jedno i mi nieswojo nawet przy własnym tacie.
Ale pojechałam i po prostu zrobił usg. Było wszystko dobrze...
Jest dużo innych sytuacji. Miałam tak, że cokolwiek mnie zaboli, to wymyślam sobie każdą chorobę. Dziś dotykałam sobie żebra, na dole ten łuk żebrowy (chyba najprawdopodobniej to są te chrząstki), ale czułam, że po lewej jak dotykam, to przeskakuje, a po prawej to trochę bardziej trzeba się wgłębić, to tez przeskakuje, ale po tej lewej przy samym lekkim dość dotyku. Tak samo dostałam duszności itp. nie mogłam jeść ze stresu. Boję się strasznie...
Miałam tak w sumie od dawna takie przeskakiwanie, ale boję się, bo nie wiem, czy to normalne.. Nic mnie nie boli tak zbytnio czy coś, ale i tak boję się np. że to złamanie.
Mam też tak przy robieniu czegoś np mycie rąk natrętne myśli, że muszę umyć kilka razy, bo inaczej coś się komuś stanie.
Jak wyrzucę śmieci na ziemię, zamiast na podłogę, że coś złego się stanie. Jak jestem na spacerze, to jak pójdę tą ścieżką, to ktoś mi zrobi krzywdę i to męczące.
Tak samo boję się w-f, mam dobrą aktywność, choć teraz mam straszny okres depresyjny i ciężko, ale i tak uprawiam sport.
W wakacje dużo jeżdżę rowerem, po 50 km, chodzę 20 tysięcy kroków dziennie, ćwiczę siłowo 3 razy w tygodniu.
Dalej to utrzymuje, tylko jak jest zimno, to robię mniej kroków (10k), ale na wf nie daje rady. Ciągle czuję się obserwowana i oceniana, bardzo się boję dni w szkole, gdy mam wf.
Pan też jest niemiły i wszyscy w klasie mnie nie lubią.
Nawet nie wiem czemu. Trochę to dziwne, nigdy nie było żadnych problemów, ja nic nie zrobiłam.
Jestem w 3 klasie technikum hotelarskiego i same dziewczyny. Jak wiadomo one są najgorsze jakieś obgadywanie itp ... Niestety wiedziałam o tym, że może tak być i tak się stało po prostu, jedne tam się rządzą.
Jak usiądę nawet w jakiejś ławce "ich ławce" z tyłu to nieraz słyszałam, jak ich cala grupka mówi, że muszą odkażać, że jestem dzi**ką itp... razem ze swoją dziewczyną, bo jesteśmy w jednej klasie. Mam jedną przyjaciółkę (która właśnie słyszy, jak na nas gadają i mi to piszę), bo inna mnie zostawiła i trzyma się z nimi. Pewnie już każdemu nagadała. Zostawiła mnie już któryś raz i w niemiłej atmosferze i znowu dla kogoś innego;//
A znamy się od 1 podstawówki, no cóż, więc dla mnie to są dość stresujące przeżycia. Wf i same chodzenie do szkoły sprawiają mi trudności. Mam pytanie, czy lekarz psychiatra z tego powodu może wystawić zwolnienie z wf? Bo naprawdę czuję, że nie dam rady, a muszę ćwiczyć, by zdać, ale to jest ponad mnie://
Chciałabym spytać, jak mogę porozmawiać z mamą o tym, że chciałabym iść do psychologa, bo trochę się wstydzę...