Przewlekły stres i brak pewności siebie: jak radzić sobie z lękiem i niską samooceną
Witam, chciałbym się podzielić pewnymi obserwacjami na temat mojego stanu, które nurtują mnie od dłuższego czasu. Od kiedy pamiętam, mam ogromną predyspozycję do stresu. Przykładowo, gdy byłem w wieku wczesnoszkolnym sam fakt, że następnego dnia trzeba iść do szkoły, powodował we mnie totalnie zepsute niedzielne popołudnie, miałem w sobie bardzo dużo stresu. Byłem wówczas bardzo nieśmiały, nawet rozmowa z nauczycielką powodowała we mnie ogromny lęk. A jak mnie skrytykowała za cokolwiek czy nawet nakrzyczała to już w ogóle, myślałem o tym do końca dnia albo nawet dłużej. W liceum psycholog szkolna jedyne co stwierdziła to fakt, że jestem WWO. Najważniejsze jest jednak to, że owe cechy z dzieciństwa zostały we mnie de facto do dzisiaj (mam obecnie 21 lat). Jestem, co prawda o wiele śmielszy niż byłem wtedy, ale nadal jest we mnie mnóstwo lęku. Czuję niższość wobec jakiejkolwiek osoby, z którą mam okazję mieć jakąkolwiek interakcję, szczególnie jeśli mówimy o osobach stojących wyżej ode mnie (wykładowca, instruktor itp.). Nie mam zwykle żadnej przyjemności z rozmowy z jakimkolwiek drugim człowiekiem, bo mam ciągle taką myśl w głowie co wobec danej osoby mogę zrobić nie tak, źle, czy przypadkiem nie mogę zrobić czegoś, co spowoduje, że dana osoba mnie przestanie jakkolwiek lubić, szanować itp. Generalnie skupiam się, żeby nie popełnić przy drugim człowieku jakiegokolwiek ,,błędu". Czuję potrzebę dostosowania się do innych, bo mam wrażenie, że jak będę w 100% sobą, to zostanę wyśmiany, odrzucony (taka myśl towarzyszy mi już od podstawówki). Ogólnie z powodu tego wszystkiego czuję, że przy drugim człowieku jestem nieautentyczny, jestem tak jakby ,,w swojej głowie", nie skupiam się zupełnie na nim. Mam wrażenie, że jakbym w tej materii nie mógł niczego zrobić dobrze, że ciągle i nieustannie popełniam błędy i ogólnie jestem strasznie nudną osobą. W ciągu dnia mógłbym często najchętniej nawet spać do późna, siedzieć w telefonie cały dzień, jeść pić i w sumie to tyle. Często również mam potrzebę wyjścia z kimś, ale nie dla interakcji z drugą osobą, tylko żeby mieć ,,zadanie odhaczone", że utrzymuje z kimś kontakty, żeby inni sobie nie myśleli o mnie ,,źle". Podobnie mam z wyjazdami ze znajomymi na jakieś wakacje itp. Zdaje mi się, że przez to nie jestem uznawany przez innych za jakąś osobę zamkniętą w sobie czy coś w tym rodzaju. Ogólnie to mam takie właśnie wrażenie, że inni moi rówieśnicy mają lepsze życia ode mnie, a to w tym wieku to siedzę i nic nie robię, nie wykorzystuję tego jak powinienem. Generalnie wydaje mi się, że jestem bezemocjonalny, czuję w sobie coś, co przypomina ciągły lęk i przygnębienie. Jakoś nie wyobrażam sobie, że mógłbym być szczęśliwy z jakiegokolwiek powodu, bo zaraz w takich sytuacjach sobie zaczynam myśleć co może wydarzyć się złego wkrótce, zaczynają mi przychodzić do głowy błędy z przeszłości (skoro tak coś zwaliłem w przeszłości to po co się teraz czymś cieszyć?). Dodam, że jak moje relację z płcią przeciwną mogą lub przechodzą na ton ,,romantyczny" to mam wrażenie, że to dziewczyna nieodpowiednia, więc lepiej się za bardzo nie angażować bo to się jeszcze źle skończy. Warto nadmienić, że przez natłok myśli w głowie mam ogromne problemy ze skupieniem oraz bardzo często wracam myślami do tego co już było, rozmyślam o tym, mam wrażenie, że w okresie podstawówki oraz liceum popełniłem szereg błędów w kwestii relacji z innymi (mógłbym być śmielszy, bardziej otwarty na innych etc.) Zasadniczo mam wrażenie, że to wszystko, co opisuję, jest zupełnie bez sensu, ale jakoś tak racjonalne tłumaczenie sobie tego daje tylko chwilową poprawę i po chwili to wszystko wraca do ,,normy". Przepraszam, że ten wpis może być nieco chaotyczny, ale chciałem jak najwięcej umieścić w jak najkrótszej wypowiedzi. Zastanawiam się, czy to, co u mnie siedzi w głowie to zwyczajne użalanie się nad sobą, czy jednak coś innego. Pozdrawiam serdecznie!
Anonimowo

Sylwia Harbacz-Mbengue
Witaj,
to, co opisujesz, nie jest "użalaniem się nad sobą", ale realnym, bolesnym doświadczeniem, które ma swoje źródła. W dzieciństwie wykształciłeś mechanizmy radzenia sobie z lękiem i stresem, które pozostały z Tobą do dziś. Bycie Wysoko Wrażliwą Osobą to nie choroba, lecz cechą osobowości. Wymaga zrozumienia i akceptacji.
Myślę, że przydatne byłoby skorzystanie ze wsparcia terapeutycznego, aby bardziej zrozumieć siebie i poradzić sobie z lękiem.
Na co dzień spróbowałabym ćwiczeń oddechowych, metody małych kroków, skupieniu się na własnych potrzebach, zamiast tego, jak postrzegają Cię rozmówcy.
Przesyłam serdeczności
Sylwia Harbacz-Mbengue

Paulina Habuda
Dzień dobry,
Przykro mi słyszeć, że przechodzi Pan przez takie trudności w kontaktach interpersonalnych. To zupełnie zrozumiałe, że zależy Panu na dobrych relacjach z innymi osobami, ale coś Pana blokuje. Myślę, że ta blokada może wynikać z przekonań i braku samoakceptacji, który ukształtował się u Pana w okresie dzieciństwa i wzmacniał przez wiele lat.
Można to zmienić, ale będzie to wymagało pracy :).
Jeżeli chce Pan wzmocnić swoją samoocenę, zmniejszyć natrętne myśli i objawy depresyjne, oraz nauczyć się swobodnie zawierać i podtrzymywać znajomości - moim zdaniem konieczny będzie proces terapeutyczny.
Szczególnie polecam terapię poznawczo - behawioralną, która pomaga dotrzeć do przekonań kluczowych i pracować z nimi. Dzięki zmianie myślenia, dochodzi do zmiany zachowania i poprawy jakości życia.
Polecam również terapię dialektyczno - behawioralną, która uczy nowych umiejętności, również w ramach komunikacji interpersonalnej.
Pozdrawiam
Paulina Habuda
Psycholog

Emilia Jędryka
Drogi Autorze,
Zauważam, w Twojej wypowiedzi dużo uważności i wgląd w siebie. Wyobrażam sobie, że to, co przeżywasz, jest dla Ciebie naprawdę trudne. Ciągłe poczucie lęku może być bardzo obciążające i męczące.
Pytania, które pojawiają się w Twojej głowie: "Czy to użalanie się nad sobą, czy może coś innego?" - są jak najbardziej zrozumiałe. To ważne, że szukasz na nie odpowiedzi! Dzielenie się swoimi obawami, pytaniami to bardzo duży krok w stronę troski o siebie i lepszego samopoczucia.
To o czym piszesz nie brzmi jak "użalanie się nad sobą", ale realne cierpienie, które wpływa na codzienne życie.
Serdecznie zachęcam Cię do konsultacji z psychologiem. Rozmowa ze specjalistą pomoże odnaleźć odpowiedzi na Twoje pytania, a także pomoże uporządkować Twoje myśli i znaleźć sposób na to, jak poczuć się lepiej.
Serdecznie pozdrawiam!
Emilia Jędryka

Karolina Widawska
Dzień dobry!
"Słyszę" bardzo dużo lęku, porównań, chaosu wewnętrznego. Objawy, które Pan opisuje, to wbrew pozorom dobry znak, bo często są one tuż przed pierwszym krokiem ku realnej zmianie. Właściwie, to ten post jest pierwszym krokiem, bo świadczy - poza odwagą - o świadomości doświadczanych trudności i chęci zmiany.
Warto przeanalizować obszary funkcjonowania, aby sprawdzić, co tak naprawdę jest ważne i co realnie przeszkadza w prowadzeniu takiego życia, jakie jest satysfakcjonujące.
Pozdrawiam,
Karolina Widawska,
psycholog, psychoterapeuta w trakcie szkolenia

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Od prawie roku mam ataki paniki. Najczęściej w sytuacjach, gdy partnerka jest na mnie zła/obrażona przez co ja czuję się winna i bojąc się, że ją stracę, zaczynam zmieniać swoje zdanie/zachowanie tak, aby partnerka była dla mnie miła i żeby między nami było dobrze.
Momentami nie rozumiem pewnych rzeczy. Gdy partnerka czegoś chce i ja też, ale ona bardziej, a z mojej strony nie ma jasnej deklaracji, że w pełni się z nią zgadzam, ale mam pewne kwestie, w których nie jestem pewna i próbuje je zakomunikować . Efekt? Dalsza rozmowa wygląda tak, że to moja wina (a przynajmniej tak to odbieram) i robi mi wyrzuty i próbuje pokazać czy przekonać do tego, żeby było po jej myśli, co kończy się tym, że ja wpadam w panikę i przepraszam ją lub staram się zrobić wszystko, żeby tylko było dobrze między nami.
Dostawałam bardzo wiele szans od niej, muszę się ze wszystkim pilnować, bo nasz związek wisi na włosku. Mówiąc o tym, że mam problem ze sobą i moja psychika i że potrzebuje pomocy psychologa odpowiedź jest taka, że psycholodzy to mi nie pomogą, bo kiedyś ona korzystała, bo była w ciężkim dole i jej nie pomogli, tylko powiedzieli, że ma się wziąć w garść i że jak zacznę brać leki, to jak przestanę, to będzie jeszcze gorzej, bo ktoś tam tak miał.
Dodam, że jeśli nie jest pod wpływem alkoholu, to jest super i że mnie rozumie, ale nagle zaczyna zmieniać zdanie, kiedy jest po alkoholu, wtedy jest najgorzej, ciężko mi cokolwiek powiedzieć na swoją obronę i tylko przyznanie racji, bądź zgoda na coś tam w jakimś stopniu łagodzi sytuację.
Jestem zmęczona psychicznie, fizycznie, bo też pracuje prawie na okrągło . Nie mam siły i energii a najchętniej cały czas leżałbym w łóżku . Podczas ataku paniki potrafię bardzo mało spać, po 3h dziennie i prawie nic nie jeść podczas dnia. Czy ja się zachowuje źle i faktycznie to moja wina czy jednak jestem słaba psychicznie i poddaje się manipulacjom partnerki?
Mam 20lat. Boję się czegoś w życiu podjąć, bo nie mam i niestety nigdy nie miałam bezpiecznego ,,zaplecza" w postaci domu i rodziny. Wiem, że gdyby coś mi się nie udało, to zostanę z tym sama, dlatego tak trudno od lat jest mi spróbować w życiu czegoś nowego. Zawsze towarzyszy mi lęk. Czuję, że chciałabym się z tym zwrócić do psychologa, ale zwyczajnie nie mam na to pieniędzy. Niby pracuje, ale u mnie w rodzinie nigdy się nie przelewało i szkoda mi pieniędzy na wszystko.