Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz

Związek a dzieci partnera. Brakuje równowagi.

Dzień dobry. Od kilku miesięcy jestem w związku z mężczyzną który ma dzieci. Mężczyzna ten jest w separacji z żoną, jest złożony pozew o rozwód, mieszka osobno. Kiedy go poznałam mieszkał w jednym domu z żoną aczkolwiek według opowiadań żyli każde swoim życiem. Kiedy zdecydowałam się na związek miałam świadomość że są małe dzieci- akceptuje to. Natomiast od jakiegoś czasu zaczynam się niepokoić ponieważ partner robi wszystko "dla dobra dzieci". Nie byłoby w tym nic złego, ale to wpływa chociażby na Nasze relacje i spotkania. Widzenia z dziećmi ma ustalone 3 razy w tygodniu a widzi się z Nimi codziennie przez kilka godzin. Twierdzi, że dzieci tęsknią i nie rozumieją sytuacji ponieważ są za małe, (chłopiec 6 lat, dziewczynka 8). Tak naprawdę chyba nie było nawet poważnej rozmowy z dziećmi dotyczącej tej sytuacji. Odbywa się to tak, że kiedy dzieci chcą np. zapłaczą o czym informuje go żona to On rzuca wszystko i jedzie. Uważa, że jeśli odmówi to może to się odbić na psychice dzieci a ja uważam że trochę rządzi tu żona a odpowiednie granice nie wyrzadziły by krzywdy. Styl wychowania taki właśnie jest- robione jest wszystko pod dzieci. Partner twierdzi, że dzieci potrzebują czasu aby oswoić się z sytuacją ( trwa ona już 5 miesięcy- chodzi o jego odejście z domu) i w taki sposób może im pomóc- poświęcając im czas- oczywiście ale czy aby na pewno będąc na każde ich zawołanie? Twierdzi, że matkę mają ilościowo a Jego jakościowo. Twierdzi też, że ciężko się z matką dzieci dogadać w kwestiach dotyczących dzieci. Nie spotykamy się często, ponieważ każde z Nas ma pracę, obowiązki, przed wakacjami spotykaliśmy się częściej. Partner sporo pracuje, ja także mam dziecko. Natomiast kiedy raz na kilka/ kilkanaście tygodni możemy spotkać się na dłużej/ na noc On skraca ten czas bo dzieci. Zdarzało się, że odwołał spotkanie bo dzieci, twierdząc że to nic takiego bo trzeba być elastycznym. Inaczej wygladało by to w sytuacji losowej, ale tak sprawił mi ogromny zawód bo bardzo czekałam na to spotkanie. Czas z dziećmi spędza w domu w którym mieszkał, w obecności żony (syn czasem nocuje u Niego a córka nie, ogólnie nie zabiera ich do siebie, bo dzieci nie chcą). Jestem kobietą której szczerze na Nim zależy. Nie potrzebuję jego pieniędzy tak jak dotychczas kobiety w jego życiu, ale obecności (z uwzględnieniem tych wszystkich życiowych spraw i braku ogromnej ilości czasu) natomiast czuje się spychana na drugi a nawet trzeci plan ( bo na pierwszym i drugim są dzieci i praca). Uważam że jeśli ktoś wyznał mi miłość, powiedział że kocha i ja kocham to mam prawo chcieć go w swoim życiu więcej. Cudownie Nam się rozmawia i spędza czas- w tym jesteśmy zgodni. Partner jest dla mnie czuły, mówi mi wiele miłych słów/ komplementów, często pisze że tęskni. Naprawdę nie mam ogromnych oczekiwań,ale bardzo chciałabym aby pokazał mi że jestem ważna i dni kiedy się spotykamy traktował poważnie. Przede wszystkim mnie i moje uczucia traktował poważnie. Partner nie rozumie mnie i moich oczekiwań, twierdzi że za dużo wymagam i żądam. Już któryś raz zasugerowal że myśli o tym aby całkowicie poświęcić się dzieciom- co dla mnie oznacza odejście ze związku. Wzbudza tym u mnie niepokój. Proszę o poradę, co powinnam w tej sytuacji myśleć/ zrobić. Co wspólnie możemy zrobić? Gdzie lub w kim leży problem.
User Forum

Łucja

3 miesiące temu
Elza Grabińska

Elza Grabińska

Pani Łucji,

słyszę, że jasno komunikuje Pani swoje potrzeby i emocje, a to jest naprawdę bardzo ważne i wartościowe. Warto spróbować raz jeszcze wyrazić je wprost, a jednocześnie zaprosić partnera do wspólnego szukania rozwiązania. Może to brzmieć na przykład „Czuję się odsunięta na dalszy plan, kiedy rezygnujesz ze spotkań ze mną, żeby jechać do dzieci. Zależy mi na naszym związku i chciałabym, żebyśmy znaleźli sposób, abyśmy oboje czuli się ważni”. Taki komunikat pokazuje to, co Pani przeżywa, nie obwiniając drugiej strony, a jednocześnie otwiera przestrzeń do rozmowy o zmianie.

Ważne jest też, by pamiętać, że nie chodzi tu o to, kto jest „problemem”, ale o to, że możliwe jest, że macie Państwo po prostu różne potrzeby i podejścia do rodzicielstwa i relacji. Nie jesteśmy w stanie zmienić drugiego człowieka. Możemy jedynie zastanowić się, czy to, co on proponuje, nam odpowiada i czy chcemy w takich warunkach budować związek.

 

Wszystkiego dobrego, Elza Grabińska, psycholog.

3 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Katarzyna Świdzińska

Katarzyna Świdzińska

To, co opisujesz, jest bardzo złożone i jednocześnie bardzo ludzkie. Wchodzisz z uczuciem i zaangażowaniem w relację z mężczyzną, który, choć deklaruje miłość, wciąż jest głęboko osadzony w poprzednim życiu. Nic dziwnego, że czujesz się rozdarta między wiarą w jego uczucia a realnym brakiem miejsca dla Ciebie.

Twoje potrzeby są ważne. Masz prawo oczekiwać obecności, zaangażowania i potraktowania Cię z troską. To nie są wygórowane żądania. To naturalna potrzeba w bliskiej relacji.

On z kolei wydaje się być rozdarty między ojcostwem a byciem partnerem, i choć miłość do dzieci jest zrozumiała i piękna, to jednak dobre ojcostwo nie polega na zapominaniu o sobie i o innych ważnych relacjach. Dzieci nie potrzebują rodzica na każde zawołanie. Potrzebują dorosłego, który potrafi pokazać im bezpieczne granice i budować stabilność. Jeśli on z lęku przed „skrzywdzeniem” dzieci nie potrafi ustalić tych granic, to jest jego wewnętrzny konflikt, który przerzuca także na Ciebie.

Wygląda na to, że jego separacja z żoną jest fizyczna, ale nie emocjonalna ani funkcjonalna. Nadal funkcjonuje w tym układzie, jakby był częścią tej rodziny, tyle że „z zewnątrz”. To zostawia bardzo mało przestrzeni na budowanie Waszego związku.

To, że odczuwasz niepokój, zawód, zmęczenie jest całkowicie zrozumiałe. I ważne, żebyś nie pomijała tych uczuć. Relacja nie może opierać się tylko na tym, co „mogłoby być”, jeśli nie ma miejsca na Ciebie tu i teraz.

Jeśli oboje chcecie spróbować coś zbudować, potrzebna będzie szczera rozmowa. Nie o tym, kto ma rację, ale o tym, czego naprawdę potrzebujecie i czy jesteście gotowi, by się nawzajem w tych potrzebach uwzględnić. Może warto zaproponować wspólną konsultację u terapeuty par, nawet jednorazową, by zobaczyć, czy jesteście w stanie spotkać się w tych dwóch światach, które każde z Was wnosi.

 

Pozdrawiam, 

Katarzyna Świdzińska

Psycholog okołoporodowy, dzieci i młodzieży

3 miesiące temu
Elżbieta Byzdra-Rafa

Elżbieta Byzdra-Rafa

Dzień dobry 🙂 

Pisze Pani, że jesteście razem z partnerem od kilku miesięcy. Podobny jest też czas, w którym on zaczął dokonywać formalnych zmian w swoim życiu. 

To na pewno długi i trudny proces. Dla niego, jako męża i ojca, dla ich wspólnych dzieci... I dla Pani. 

Być może Pani partner za wcześnie wszedł w nową relację, być może dopiero relacja z Panią dała mu energię do zmian. Ale jeśli dla Was obojga ta relacja jest ważna, to warto dać jej czas. Np. do formalnego rozwodu Pani partnera. 

Zaś w tym czasie oczekiwania warto rozmawiać np. o tym, jak będą wyglądać przyszłe relacje Pani partnera z dziećmi (np. czy mogą odbywać się bez obecności żony),  jak informować dzieci o decyzji ich rodziców, jak zaopiekować się ich niepokojami, lękami, wyobrażeniami...

Jak zbudować relacje w Waszej nowej patchworkowej rodzinie... Jak budować relacje Pani partnera i jego dzieci z Panią i Pani dzieckiem...

I musi się to odbywać z poszanowaniem emocji i przestrzeni wszystkich,  przede wszystkim tych, którzy sami nie są w stanie zaopiekować się sobą, czyli Waszych dzieci...

Może pomóc Wam w tym terapia partnerska albo dwie terapie indywidualne...

 

Pozdrawiam Elżbieta Byzdra -Rafa terapeutka Gestalt 

3 miesiące temu
Anna Winiarczyk

Anna Winiarczyk

Rozumiem, że to dla Pani trudna sytuacja - z jednej strony jest Pani w związku z mężczyzną, który okazuje czułość i bliskość, a z drugiej doświadcza Pani poczucia odsunięcia na dalszy plan przez jego silne zaangażowanie w sprawy dzieci. To naturalne, że pojawiają się wątpliwości, poczucie rozczarowania i pytania o przyszłość relacji. W takich sytuacjach często ścierają się różne potrzeby - troska ojca o dzieci, które przeżywają zmianę, a z drugiej Pani pragnienie stabilności i poczucia, że w związku jest dla Pani miejsce. Warto zatrzymać się przy pytaniu, jakiego rodzaju obecności i zaangażowania naprawdę Pani potrzebuje od partnera, aby czuć się ważna i traktowana poważnie. Widzę, że przeżywa Pani sporo niepokoju, bo choć partner zapewnia o uczuciach, w praktyce doświadcza Pani niedostatku jego obecności i zaangażowania. To może być sygnał, że w relacji brakuje jasnych granic i szczerej rozmowy o potrzebach. Warto otwarcie powiedzieć partnerowi, czego Pani oczekuje, i zobaczyć, czy on rzeczywiście jest gotowy na budowanie wspólnej przyszłości. Proszę pamiętać, że ma Pani prawo oczekiwać od związku poczucia bezpieczeństwa. Jeśli rozmowy z partnerem nie przynoszą zrozumienia, warto rozważyć skorzystanie ze wsparcia psychologicznego. 

 

Pozdrawiam,

Anna Winiarczyk

Psycholog

3 miesiące temu
Magdalena Leo

Magdalena Leo

Państwo zafunkcjonowaliście jako "Para" w dość wymagających warunkach, kiedy "na pokładzie" są jeszcze dzieci z poprzednich związków. To sprawia, że trudno w gąszczu spraw znaleźć czas i uwagę dla siebie - myślę, że z jakiegoś powodu w sposób nieświadomy stworzyliście Państwo związek, w którym ciągle coś się odtwarza - Pani ma poczucie, że on nie ma wystarczająco dużo uwagi względem Pani, Pani Partner z kolei mówi "nie wyrabiam się w tylu rolach na raz". Myślę, że pomocne byłoby, abyście się Państwo zgłosili na wspólną terapię, aby zadbać o przestrzeń dla siebie, taką emocjonalną oraz spróbować zrozumieć i poczuć jednocześnie co się między Wami obecnie dzieje. To może przynieść ulgę, szersze spojrzenie, akceptację.

 

Magdalena Leo

Psychoterapeutka, Psychoterapeutka Par, Psycholog

 

2 miesiące temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Konflikt z siostrą męża niszczy małżeństwo – brak wsparcia i napięcia rodzinne
Mam problem z siostrą męża. Odkąd jesteśmy razem, dziewczyna nie potrafiła nawiązać żadnego kontaktu ze mną. Próbowałam rozmawiać, zadawałam pytania, zawsze wychodziłam z inicjatywą, ale kończyło się to tylko pustymi odpowiedziami. Przy stole rodzinnym było mi po prostu przykro, że jestem w stanie zadać pytanie i otrzymać odpowiedź, ale w drugą stronę to nie działa… Nigdy nie zainteresowała się moją osobą. Zastanawiałam się czy to nie była zazdrość, bo mój mąż zanim byliśmy razem zawsze robił za nią wiele rzeczy, woził ją wszędzie, odbierał paczki, itp. W końcu stwierdziłam, że odpuszczam, prosiłam też męża (wtedy partnera) o wyjaśnienie sytuacji, w czym tkwi problem. Stwierdziła, że jest introwertykiem i dlatego ze mną nie rozmawia i że nie ma nic do mnie... Problem w tym, że z innymi potrafi rozmawiać. Temat nie został wyjaśniony i się ciągnie latami… Spotkania rodzinne były dla mnie najcięższą rzeczą jaką musiałam znosić, jeździłam tam zestresowana i z bólem brzucha. Z czasem przestałam się odzywać przy stole, co dla mnie jest bardzo trudne, bo jestem osobą bardzo otwartą i towarzyską. Czułam się w tym wszystkim po prostu fatalnie, ale starałam się zadowolić męża i jego rodziców, bo „rodzinka jest w komplecie”. Przyszedł czas naszego wesela. Wszystko było dobrze, do czasu. W pewnym momencie jego siostra wyszła na środek sali by przy wszystkich złożyć życzenia urodzinowe swojej koleżance (tak się złożyło, że sąsiadka miała w dniu naszego wesela urodziny). Nic o tym nie wiedziałam i nie wyraziłam na to zgody. Potem wyszedł mąż i złożył mi życzenia z okazji zbliżających się moich urodzin… Byłam po prostu wściekła, zawsze powtarzałam, że wesele to nie jest miejsce na składanie komuś innemu życzeń, oświadczyny lub inne wydarzenia… Dziewczyna, która twierdzi że jest introwertykiem wychodzi nagle przy wielu osobach na środek sali i wygłasza przemówienie… Ja od niej nigdy żadnych życzeń nie dostałam, mimo że ja pierwsza jej kiedyś złożyłam życzenia i kupiliśmy z mojej inicjatywy prezent. To dla mnie już było za wiele… Wiem, że mąż chciał dobrze ale fakt, że pozwolił jej wystąpić na tej sali mimo że do mnie się nie odzywa to dla mnie w pewnym sensie zdrada emocjonalna. Wiele razy mu podkreślałam, jak bardzo boli mnie to zachowanie i chciałam żeby to wyjaśnił. Potem w podróży poślubnej nie mogłam sobie poradzić z emocjami i w sumie do tej pory nie mogę. Zamiast korzystać i się cieszyć ze wspólnych chwil to ja byłam smutna, rozdrażniona… Jestem cały czas zła na męża za to co zrobił. Są momenty, że się do niego nie odzywam. Stałam się wycofana, obojętna, nie potrafię mu okazywać uczuć, czuję się wypalona, mam co do niego bardzo mieszane uczucia za to, że nigdy nie stanął po mojej stronie… Sama już nie wiem co do niego czuje, jesteśmy świeżo po ślubie a ja mam czasem myśli czy tego po prostu nie zakończyć… Za kilka miesięcy wesele ma jego siostra. Nie chcę tam iść i mu o tym powiedziałam. Jednakże on chyba tego nie rozumie i boli go to, że nie chce przy nim być w tym dniu. Zakładam też, że boi się reakcji całej rodziny na to, że może nas tam nie być. Mam dość udawania przed wszystkimi, że jest OK, z wyjątkiem rodziców to nikt z jego rodziny nie wie o tym konflikcie. Sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć, ciągle tylko wszystko analizuje. Mój związek się po prostu rozpada, bo zaczynam czuć coraz więcej negatywnych emocji w stosunku do męża przez jego siostrę i przez to że nie potrafi(ł) podejmować odpowiednich działań. Wiem, że każdy będzie żył swoim życiem, ale chcę się od wszystkich odciąć i nie mam zamiaru brać udziału w rodzinnych spotkaniach. Nie ważne jaką decyzję podejmę w sprawie ich wesela, czy wspólnego przyszłego życia z mężem, zawsze któraś ze stron będzie pokrzywdzona… Wszyscy moi bliscy wiedzą o tym konflikcie i tylko przejmują się tym, że mężowi jest ciężko w tym wszystkim bo jest między młotem a kowadłem. Uważają, że powinnam wspierać męża ale gdzie w tym wszystkim jest wsparcie dla mnie? Mną nikt się nie przejmuje, nikt nie wie co ja tak naprawdę czuję i ile mnie to wszystko kosztuje… Straciłam motywację do wszystkiego.
Witam, mam 22 lata, od roku chodzę na psychoterapię. Może to dziwić, ze pomimo terapii zadaje tu pytanie zamiast swojemu terapeucie, aczkolwiek do następnego pytania zostało 3 dni, a nurtuje mnie jedno pytanie, które ciąży na mnie. Otóż na terapie przyszedłem z powodu lęków. Po roku terapii znam ich źródło, wiem ze są one wynikiem moich relacji z rodzicami, w których nie czułem się wystarczająco bezpiecznie i byciem przyjętym. Mimo wszystko zawsze relacje z rodzicami nie były na aż tak złym poziomie jakby się wydawało. Bardzo ciąży na mnie uczucie tego, iz nie czuje więzi emocjonalnej z rodzicami takiej jakbym chciał. Czuje ze moi rodzice obecnie się zmienili niż jak byłem młodszy i maja więcej przestrzeni na moje uczucia. Czy jest szansa żeby w tym wieku zbudować z nimi jeszcze więź emocjonalna? Poprzez na przykład głębsza rozmowę o tym czego mi brakowało i jak na prawdę się czuje przy nich (nigdy wcześniej im tego nie mówiłem).
Brat choruje na depresję, czuje się jeszcze gorzej po rozpadzie związku, zrezygnował z leków i psychoterapii.
Mój brat ma stwierdzoną depresję. Wzięła się ona stąd, że trochę źle pokierował swoim życiem po zakończeniu szkoły. Gdy nasi przyjaciele budowali zdrowy związek, odkładali na mieszkanie i zaczęli brać życie na poważnie, on wolał się wyszaleć i około 1,5 roku temu zdał sobie sprawę, że czas się ogarnąć. Na Tinderze poznał jedną dziewczynę. Spotkali się z trzy razy i ta relacja nie potoczyła się dalej. Dziewczyna nie chciała dalej tego kontynuować, a on zdążył się mocno zadłużyć. W tym stanie wszedł w nowy związek i po jakimś czasie i on zaczął się rozpadać. Zdaje sobie sprawę dlaczego i teraz, jak się rozpadł, chce to naprawić. Jednakże jego była dziewczyna już podjęła decyzję, że to koniec i nie ma na co liczyć. Przez to jego depresja się pogłębiła i doprowadziła do myśli samobójczych. Chodził na terapię psychologiczną i psychiatryczną. Brał przepisane mu leki. Niestety zrezygnował z terapii i leków, twierdząc, że nic mu to nie pomaga. Twierdzi, że nikt go nie rozumie i dopóki jego była dziewczyna nie wróci to nie będzie dobrze. Rodzice próbują z nim rozmawiać, ale on nie chce przyjąć żadnej pomocy. Żadne argumenty do niego nie przemawiają. Że się martwimy, boimy, że coś sobie zrobi. Moja mama jest po zawale i nawet to, że może dostać drugiego nic nie przekonuje. Zamyka się w sobie i nie reaguje na nic. Ani płaczem, ani proszeniem.
14-letni syn ma depresję, nie chce pójść na psychoterapię. Co my, jako rodzice, możemy zrobić, by mu pomóc?
Mój 14 letni syn ma depresje. Ma zaleconą psychoterapię, jednak nie chce iść do psychologa, jedynie chodzi na wizyty do psychiatry. Co możemy zrobić jako rodzice, jak mu pomóc wyjść z depresji?
Przez kilka lat mój partner znęcał się nade mną psychicznie, w trakcie tego związku urodziłam najpierw jedną córkę.
Przez kilka lat mój partner znęcał się nade mną psychicznie, w trakcie tego związku urodziłam najpierw jedną córkę. Myślałam, że to coś zmieni. Po 2 latach zaszłam w drugą ciążę, było tak strasznie, że próbowałam dokonać samobójstwa w 4 miesiącu ciąży. Udało się nas odratować. Nigdy nie dostałam pomocy. Ale podniosłam się. W ósmym miesiącu ciąży udało mi się uciec do domu rodzinnego. Urodziłam i żyłam bezpiecznie. Po roku wrócił mój koszmar, stanął w drzwiach, po wymianie słów, rzucił się na mnie i skatował, pamiętam, że w głowie miałam tylko, żeby dziewczynki tego nie widziały. Później uciekłam dalej z moimi córkami. Po dwóch latach wróciłam do relacji sprzed lat, pokochałam na nowo. Obecnie jesteśmy po ślubie, mamy syna. Jest cudownym człowiekiem, kocha nas, dba o nas. Moje córki traktuje na równi z naszym wspólnym dzieckiem. Tylko ja w głowie mam tamten związek, wszystko porównuję, analizuję każde swoje zachowanie. Nie wiem, jak to w sobie stłumić, jak zapomnieć...
toksyczny związek

Toksyczny związek – jak go rozpoznać i zakończyć?

Czy zastanawiasz się, czy Twój związek jest zdrowy? Nie każda trudność jest toksyczna, ale jeśli czujesz lęk, winę, wątpisz w siebie, boisz się mówić, co myślisz – warto się zatrzymać. Tutaj dowiesz się, jak rozpoznać toksyczny związek i jak go zakończyć.