Left ArrowWstecz

Jak uratować związek?

Witam, chciałbym uratować swój związek przed rozpadem, nie wiem co robić?

User Forum

Maciej

2 miesiące temu
Elżbieta Byzdra-Rafa

Elżbieta Byzdra-Rafa

Dzień dobry 🙂 

Z Pańskiego krótkiego wpisu można jedynie wywnioskować, że w Pana związku dzieje się źle. Tak źle, że grozi to rozpadem relacji. Nie można za to nic powiedzieć nt. przyczyn, które do takiej sytuacji doprowadziły. Jedyne, co mogę zaproponować, to terapia par, jeśli druga osoba ma zgodę na terapię (choć terapia nigdy nie stanowi gwarancji, że związek będzie uratowany - ale pozwoli się przyjrzeć problemom...).

Jeśli druga osoba nie wyraża zgody na terapię, to warto, aby Pan rozpoczął indywidualne spotkania z terapeutą. To również pozwoli na przyglądanie się Pańskim trudnościom w relacji. Np. z komunikacją...

A jeśli dojdzie do rozstania, to terapia pomoże przetrwać trudny czas...

Pozdrawiam 

Elżbieta Byzdra -Rafa 

Terapeutka, counsellorka Gestalt

Centrum Psychoterapii Jaźniej 

2 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dorota Żurek

Dorota Żurek

Dzień dobry, w każdym związku najważniejsza jest szczera i otwarta rozmowa z partnerem. Jeśli chce Pan ratować swój związek to właśnie rozmowa jest podstawą. Omówcie, jakie trudności są dla Was najważniejsze, w czym się różnicie i czy możecie znaleźć kompromis. Ważne, by nie ukrywać swoich emocji i mówić wprost o swoich lękach, potrzebach i obawach, związanych z tą relacją. Proszę też pamiętać o możliwości skorzystania z terapii dla par, gdzie pod okiem terapeuty będzie można rozwiązywać Wasze problemy, uczyć się efektywnej komunikacji i odbudować wzajemną bliskość oraz zaufanie. 

 

Pozdrawiam,

Dorota Żurek- psycholog 

2 miesiące temu
Iryna Vatakh

Iryna Vatakh

Panie Macieju, to, co Pan przeżywa, jest trudne i może wywoływać poczucie bezradności, lęku, a czasem też złości czy smutku. 
W takich momentach bardzo pomocne może być wsparcie z zewnątrz — zarówno po to, by lepiej zrozumieć siebie i swoje potrzeby, jak i po to, by nauczyć się skuteczniej budować porozumienie z partnerką/partnerem.

 

W terapii indywidualnej można przyjrzeć się Pana emocjom, oczekiwaniom i wzorcom w relacjach. Zrozumienie siebie to często pierwszy krok do tego, by lepiej funkcjonować w związku.

 

Również można rozważyć terapię par, która daje przestrzeń do wspólnego przepracowania trudności, poprawy komunikacji i odbudowania wzajemnego zrozumienia. 
 

Choć sytuacja teraz może być trudna, często wiele można zrozumieć i zmienić — zarówno w sobie, jak i w relacji. Warto zacząć od małych kroków i dać sobie prawo do szukania wsparcia.

2 miesiące temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Panie Macieju,

 

To, że chce Pan ratować związek, już pokazuje zaangażowanie i chęć zmiany. Na początek warto zatrzymać się i spokojnie przyjrzeć temu, co właściwie się dzieje - co oddala Państwa od siebie i co można zmienić. Kluczowe są szczera rozmowa i uważne słuchanie partnerki, bez obrony i tłumaczenia się. Zamiast szukać winy, lepiej mówić o swoich emocjach i potrzebach.

Jeśli rozmowy nie przynoszą efektu albo są zbyt trudne, warto pomyśleć o terapii par - to bezpieczna przestrzeń do pracy nad relacją. Jeśli nie ma na to zgody z obu stron, indywidualna konsultacja psychologiczna także może pomóc Panu zrozumieć, jak działać i czego Pan potrzebuje. Związek można odbudować, jeśli obie strony tego chcą i są gotowe do zmian. Warto zacząć od małych kroków.

 

Z pozdrowieniami,

Justyna Bejmert

Psycholog

2 miesiące temu
Adam Gruźlewski

Adam Gruźlewski

Panie Macieju, to zależy od rodzaju i nasilenia trudności w związku, wzajemnych interakcji, waszych zasobów, wspólnej historii i wielu innych czynników. Zachęcam co skorzystania z konsultacji z psychologiem lub terapeutą specjalizującym się w pracy z parami.

2 miesiące temu
Maria Sobol

Maria Sobol

Panie Macieju,

nie ma jednego przepisu na uratowanie związku, ale warto zacząć od szczerej rozmowy – spokojnie, bez pretensji, z pytaniem, co czuje druga strona i opowiedzeniem, co czuje Pan. Czasem nawet taka prosta wymiana może coś poruszyć.

Jeśli oboje jeszcze chcecie próbować, może warto pomyśleć o terapii par. A nawet jeśli nie, indywidualne wsparcie też może pomóc Panu uporządkować to wszystko, co się teraz dzieje.

Z życzliwością,
Maria Sobol 
psychoterapeutka integracyjna

2 miesiące temu
Bartłomiej Borys

Bartłomiej Borys

Kiedy mówimy o ratowaniu związku, często oznacza to zajrzenie w głąb tego, co dzieje się między dwoma osobami. To nie jest kwestia prostych rozwiązań, ale raczej procesu, który wymaga zaangażowania, otwartości i gotowości do zrozumienia zarówno siebie, jak i partnerki.

Trudności w związkach wynikają z różnych czynników, które nawarstwiają się w czasie. Co może się dziać:

- Czasem to, jak ze sobą rozmawiamy – lub czego nie mówimy – może prowadzić do narastania murów i niezrozumienia.

- Każdy z nas ma swoje potrzeby w związku – bliskości, bezpieczeństwa, uznania, wolności. Kiedy te potrzeby pozostają niezaspokojone, może pojawiać się frustracja i poczucie oddalenia.

- Nierzadko nieświadomie wnosimy do relacji wzorce z naszych wcześniejszych doświadczeń, często z dzieciństwa. Te "schematy" mogą wpływać na to, jak interpretujemy zachowania partnera, jak reagujemy na stres, czy jak radzimy sobie z intymnością. Może się okazać, że oboje, Pan i partnerka, macie pewne głęboko zakorzenione przekonania o sobie, innych i związkach, które nieświadomie wpływają na Państwa dynamikę.

- Czasem pary oddalają się od siebie, jeśli przestają widzieć wspólną przyszłość lub ich indywidualne ścieżki zaczynają się rozchodzić.

- Czasem problemy w związku to rezultat presji zewnętrznej – pracy, finansów, rodziny czy innych zobowiązań.

Decyzja o tym, co robić, jest bardzo indywidualna i zależy od specyfiki Państwa relacji. To, że szuka Pan pomocy, jest niezwykle ważne i świadczy o gotowości do działania.

 

2 miesiące temu
Olga Żuk

Olga Żuk

Witam, to bardzo ważne, że chcesz zadbać o swój związek. Dobrym krokiem jest otwarta i szczera rozmowa z partnerem o Waszych uczuciach, potrzebach i problemach. Warto też rozważyć wspólną terapię par, gdzie specjalista pomoże Wam lepiej się zrozumieć i znaleźć sposoby na poprawę relacji. Pamiętaj, że zmiana wymaga czasu i zaangażowania obu stron. Jeśli czujesz się przytłoczony, warto także zadbać o swoje emocje i wsparcie dla siebie.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Olga Żuk

2 miesiące temu
Barbara Wróbel

Barbara Wróbel

Dzień dobry. 

 

Być może warto przyjrzeć się, czego na ten moment najbardziej Pan potrzebuje – czy jest to rozmowa, wsparcie w formie konsultacji z psychologiem, terapia par, czy może coś innego.

 

Pozdrawiam serdecznie

Barbara Wróbel, psychoterapeutka Gestalt w trakcie szkolenia

 

2 miesiące temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Drogi Maćku,

 

opisz, proszę, co konkretnie dzieje się w Twoim związku, że wspominasz o jego rozpadzie?

 

Pozdrawiam.,

 

Katarzyna Kania-Bzdyl

2 miesiące temu
Kamila Bogusz

Kamila Bogusz

Dzień dobry Panie Macieju,

to, że szuka Pan pomocy, jest już istotnym krokiem w stronę ratowania związku. W takiej sytuacji ważne jest, by przyjrzeć się temu, co obecnie dzieje się w związku, jakie są Pana potrzeby i potrzeby partnerki, oraz jakie czynniki wpływają na obecną sytuację.

Podczas spotkania z psychologiem można szczegółowo omówić sytuację i spróbować znaleźć rozwiązania, które mogą pomóc w odbudowie relacji.

 

Serdeczności 

Kamil Bogusz

2 miesiące temu

Zobacz podobne

Jestem od roku osobą bezrobotną, wcześniej miałam rentę socjalną.
Jestem od roku osobą bezrobotną, wcześniej miałam rentę socjalną. Teraz szukam pracy, a przyznam szczerze, to we mnie wywołuje lęk. Po pierwsze mieszkam na wsi i nie mam czym dojeżdżać do miast. Po drugie nie wiem, czy sobie poradzę, jak już znajdę pracę. Moje życie to teraz same problemy i zmartwienia. Mam dość, chciałabym zniknąć z tego świata. Nie wiem, co u mnie wywołuje te lęki?
Nie mam już siły.
Nie mam już siły. Jakiś czas temu udało mi się nic sobie nie zrobić, ale dziś jedyna myśl to, żeby to skończyć. Staram się tę myśl odepchnąć, zająć się czymś, żeby nie myśleć, ale nie mam już siły. To się ciągnie od ponad 1.5 roku, ale w ostatnim czasie było najgorzej. Czuje, że przegrywam sama ze sobą. Boję się swoich myśli. Co mam zrobić, żeby to się skończyło?
Chcę wyprowadzić się za granicę, ale bardzo ciężko idzie szukanie pracy - miałam już kilka dziwnych przygód
Nie wiem, jak mam dalej żyć. Od jakiegoś czasu trafia mi się sporo niepowodzeń, w zasadzie to mam wrażenie, że czego się dotknę, kończy się niepowodzeniem, albo jestem zmuszona odmówić. Moim głównym celem i marzeniem, a wręcz potrzebą była wyprowadzka za granicę, gdyż nie jestem szczęśliwa w Polsce. Od roku próbuję to zrobić, na początku tego roku wzięłam się intensywnie za naukę języka włoskiego we własnym zakresie, bo już kiedyś tam mieszkałam przez parę miesięcy i coś tam potrafiłam powiedzieć, poza tym czułam się tam jak w domu. Nie byłam jednak zamknięta jedynie na tę opcję. Tak więc przez kilka miesięcy bardzo mało wychodziłam z domu, siedziałam cały czas przed komputerem przeglądając oferty pracy oraz ucząc się. Dostałam kilka zaproszeń na rozmowy kwalifikacyjne, jednak spotykały mnie dziwne sytuacje - któregoś razu przeszłam przez pierwszy etap rekrutacji z panią z hr, która była bardzo miła i powiedziała, że co prawda wymagają biegłości tego języka, ale ona uważa, że powinno pójść dobrze, więc umówi mnie na rozmowę z managerem. Otrzymałam zaproszenie na rozmowę on-line i...nikt nie przyszedł. Nie wiedziałam, co mam myśleć, czułam się, jakby ktoś mnie kopnął w brzuch. Wysłałam wiadomość z pytaniem, o co chodzi. Dostałam odpowiedź, że nie umówili rozmowy, bo manager był zajęty. Ale przecież rozmowa była umówiona, nikt mnie nie uprzedził, co za bezczelność. Parę dni później dostałam ponowne zaproszenie, zgodziłam się więc, bo potrzebowałam pracy. Pan przyszedł spóźniony, rozmowa przebiegła miło, natomiast powiedział mi, że jednak potrzebują kogoś, kto biegle zna język. Ogólnie zawracanie głowy, bo w ogłoszeniu było napisane, że potrzebują kogoś z biegłym polskim i angielskim. Jakiś miesiąc później dostałam zaproszenie na rozmowę na żywo, bardzo się ucieszyłam, bo była to kancelaria prawna, a ja mam wykształcenie prawnicze, a oni potrzebowali kogoś z biegłym angielskim. Kupiłam szybko bilet lotniczy, zarezerwowałam hostel. Już w drodze na lotnisko otrzymałam telefon, że muszą przełożyć rozmowę aż o tydzień. Aż mi sie słabo zrobiło i nie wiedziałam, co zrobić, bo już wydałam pieniądze. Godzinę potem okazało się, ze mój lot został odwołany. Byłam w podwójnym szoku i w sumie mi ulżyło, bo wiedziałam, że należy mi się odszkodowanie i odzyskam pieniądze. Potem powiadomiłam ich, że mogę uczestniczyć jedynie on-line, bo miałam jakieś przeczucie, że znowu coś może pójść nie tak. Postanowiłam sprawdzic recenzje tego miejsca pracy on-line i przeraziłam sie, bo znalazłam mnóstwo bardzo złych opinii o mobbingu, molestowaniu itp. Więc musiałam odmówić, nie chciałam się pakować w coś takiego. Parę tygodni temu dostałam maila z zaproszeniem na rozmowę do jakiejś kancelarii w Hiszpanii i byłam bardzo zdziwiona, bo aplikowałam tam aż 3 miesiące temu. Ale jako, iż potrzebuję pracy zgodziłam się na rozmowę on-line. Potem dostaję maila, że chcą mnie zatrudnić - i to od samego właściciela tych kancelarii, które miały co prawda dobre opinie, ale to były opinie samych klientów. I znowu zaczęły się dziwne rzeczy - prośba o wysłanie kopii paszportu, co jest niezgodne z prawem, ogólnie byłam zdziwiona że ten właściciel ma tyle czasu wysyłać mi maile i nie robi tego np. ktoś z działu hr, zapytał mnie także jakie mam plany, gdzie będę mieszkać, że postara się zorganizować jakieś lokum i któregoś dnia dostałam dziwnego maila od niego - że mają dołączyć razem ze mną jeszcze 2 inne jak to nazwał "dziewczyny" od razu mi się nie spodobało, że nazywa dorosłe kobiety dziewczynami, w dodatku to miejsce pracy, więc powinno się być profesjonalnym. Zaczął nalegać, żebym zamieszkała z jedną z nich, że on się tym zajmie, że w sumie to mamy pracować w 2 miastach i że będzie trzeba dojeżdzać samochodem, ale to nie jest problem.... Wszystko to przybrało tak dziwny obrót, już od początku miałam złe przeczucia - bez namysłu napisałam, że muszę odrzucić taką ofertę pracy. Nie wiem, jak mam dalej funkcjonować, moje nerwy są zszarpane, a te oferty były z zaufanych, popularnych stron do szukania pracy. Nie rozumiem, dlaczego mi się to wszystko przytrafia i co mogę zrobić, bo zaczynam mieć przekonanie, że jak ktoś chce mnie zatrudnić, to są to bardzo podejrzane osoby - tylko dlaczego? Próbowałam także szukać pracy w Polsce, natomiast widzę, że sytuacja jest bardzo trudna, bo po pierwsze kompletnie nie chcę tutaj mieszkać, a bo drugie to i tak nie jest łatwo znaleźć tutaj pracy. Moje zaufanie do ludzi na bardzo słabym poziomie, nie znam nawet nikogo, kogo by spotykały takie dziwne zbiegi okoliczności.
Lęk społeczny od dziecka, który utrudnia mi teraz funkcjonowanie w dorosłości.
Co jeszcze mogę zrobić? Od zawsze byłem cichym dzieciakiem trzymającym się na uboczu i nie lubiącym być na świeczniku (i nauczyciele nie widzieli w tym problemu, po prostu uważali że jestem grzeczny, nikt nigdy nie zwrócił uwagi że coś może być nie tak), od kiedy pamiętam mam problem z nawiązywaniem nowych znajomości, bo paraliżuje mnie strach, kiedy mam zainicjować rozmowę, trzymałem i trzymam się nadal tylko z najbliższym wąskim gronem przyjaciół i znajomych, których znam praktycznie od piaskownicy. Jednakże teraz rzadko kiedy mamy czas żeby się spotkać, wiadomo dorosłe życie, praca itd. Przenosi się to też na inne sfery życia niż towarzyskie, kiedy przychodziło do odpowiedzi w szkole oblewałem się zimnym potem i robiło mi się słabo, to samo tyczy się np. rejestracji u lekarza itd. Dlatego też zrezygnowałem z matury, bo tak bardzo bałem się ustnej części i do teraz pluję sobie za to w brodę. (Warto dodać, że mam od dziecka nadwagę, niedoczynność tarczycy nie jest żadnym usprawiedliwieniem, za to problemy skórne, które uniemożliwiały mi ćwiczenie już trochę tak, bo ból często był nie do zniesienia (mimo to próbowałem i grałem np. w klubie w nożną czy w koszykówkę). Na szczęście te skórne schorzenia już pokonałem i jest wszystko w porządku, wziąłem się za siebie i zrzuciłem już blisko 30 kg) W podstawówce jeszcze jakoś dawałem radę, prawdziwe problemy zaczęły się w gimnazjum. Pojawiły się stany lękowe i mocny lęk społeczny. Ze swoją klasą nie miałem problemów, za to byłem dręczony przez osoby z innej klasy i do dzisiaj pozostała mi trauma, opuszczałem bardzo wiele lekcji i siedziałem roztrzęsiony w domu. Technikum uznałem za swego rodzaju nowy start, pierwsza klasa przebiegła raczej bez problemu. Co prawda nadal byłem cichy i wycofany ale dałem radę przechodzić cały rok w miarę spokojnie. W klasie nie nawiązałem żadnych poważniejszych znajomości, z nikim się nie zadawałem poza szkołą. No i przyszła 2 klasa... jakoś na końcu 2 miesiąca roku szkolnego złapałem szkarlatynę i to dosyć mocną przez co 2 miesiące przeleżałem w łózku z prawie 40 stopniową gorączką, okropnym bólem głowy i innymi objawami. Gdy wyzdrowiałem to nie byłem już w stanie wrócić, nikomu z klasy nie dałem znać dlaczego mnie nie ma, bałem się ocenienia i pytań o to dlaczego mnie nie było, paraliżował mnie strach. Szkołę dokończyłem w trybie indywidualnego nauczania i tak jak wcześniej napisałem zrezygnowałem z matury ze strachu, jednak udało mi się zdobyć technika pojazdów samochodowych ale nic mi on aktualnie nie daje. Po szkole była bardzo niewielka poprawa. Udało mi się pójść do pracy, po 3 miesiącach okresu próbnego nie przedłużono mi umowy, wytłumaczono mi to tym że niby była ogólna redukcja etatów i nikogo nowego też nie potrzebują, jednak ja w to nie wierzę i do dzisiaj się obwiniam że po prostu byłem za słaby i mimo że dawałem z siebie wszystko, to było to za mało. Od tego czasu wróciły wszystkie demony z czasów dzieciństwa i szkolnych. Od tego czasu boję się pójść do jakiejkolwiek pracy, zdarzyło mi się nawet odwołać rozmowę o pracę w jej dniu bo tak sparaliżował mnie strach i dostałem drgawek. Aktualnie mam 22 lata, zawodowo stoję w miejscu i czuję presję czasu. Rodzice mnie wspierają zarówno psychicznie jak i czasami finansowo, jednak gdy mam chociaż trochę oszczędności to oddaję im wszystko z naddatkiem bo nie mógłbym spojrzeć w lustro. Stany lękowe, depresyjne i lęki społeczne tylko się pogłębiły, gdy jestem np. w galerii handlowej czuję jakby wszyscy się na mnie patrzyli i obgadywali, od razu się pocę. Boję się też przykładowo wjechać do miasta samochodem w godzinach szczytu bo się stresuję że ktoś będzie na mnie trąbił, zgaśnie mi samochód, na światłach itd. Czuję się niepotrzebny i często się za wszystko obwiniam, często uważam się za ciężar dla wszystkich. Jeśli chodzi o charakter to nigdy nie należałem do wrednych osób, wręcz przeciwnie, zawsze byłem w cholerę empatyczny, bezkonfliktowy i wolę być skrzywdzonym niż skrzywdzić kogoś. Denerwuje mnie gdy ktoś jest bez serca. Jestem w cholerę wrażliwy, płaczę na filmach, grach czy przy książkach jeśli tylko mają chwytającą za serce historię. I... właśnie tych cech charakteru też się wstydzę (chociaż nie wiem czy to dobre określenie) bo boję się że ktoś mnie zwyzywa od słabiaków czy mięczaków. Sam też się boję że będąc właśnie takim typem osoby nie osiągnę sukcesu bo żeby teraz coś osiągnąć, trzeba mieć w sobie trochę z bycia zimnym człowiekiem a empatia i wrażliwość właśnie nie są dzisiaj normą. Gdy nie ma czasu na spotkanie z przyjaciółmi czuję się w strasznie samotny a nie umiem nawiązać żadnej nowej znajomości, nawet w internecie, boję się do kogokolwiek odezwać czy napisać. Z wejściem w związek jest dokładnie ta sama sytuacja. Od 2 miesięcy chodzę na terapię, ufam swojej terapeutce i czuję wsparcie i leciutką poprawę jednak jeszcze trochę czasu musi minąć zanim się przed nią w pełni otworzę. Jednak jestem zadowolony, że się na to zdecydowałem.
Czy mój mąż ma romans w pracy? Komu wierzyć w plotkach o jego relacji z koleżanką?
Życie małżeńskie układało się różnie były wzloty upadki. Teraz od roku magia chemia pożądanie namiętność udany sex. Mąż w tym roku w lutym 2024r wdał sie w bliższe relacje z koleżanką z pracy, ona wypisywała mi smsy nie stosownych treści min : że po pracy by się z moim mężem zabawiła itp. Do dziś razem pracują. Może przejdę do rzeczy... mąż pracuje do dziś z tą kobieta. Sądzi że po złości iż nie chce już z nią relacji kontaktu nie rozmawia z nią ta kobieta ma żal i gada o nim nie stworzone historię każdemu z pracy nawet do kierowniczki. Mąż sam mi się przyznał że z nią tylko po pracy często spotykał się jako kolega koleżanką by pogadać wszystko zaszło za daleko. Są w pracy famy pomówienia iż miał z nią romans. Mąż sądzi że wszyscy tak gadają z zazdrości że nam się układa a ta kobieta że olał ja wymysla. Nie wiem co myśleć czy wierzyć mężowi czy w to co mówią osoby trzecie tym bardziej że mieli bliskie relacje. Sytuacja była nawet taka że wyleciała do mnie z wielką jak to się mówi gębą krzycząc na mnie jego kierowniczka z tekstami cyt,, co łączyło Grześka i Agnieszkę nie powinno cie interesować,,, myślałam że zemdleje. Mąż lekko ta sytuacje sprawę przyjął. Nie wiem co myśleć co robić zapewnia że kocha tylko mnie pracuje i resztę ma gdzieś. Proszę pomocy komu wierzyć co myśleć co robić...On nawet albo się boi albo nie chce Tej sytuacji w pracy wyjaśnić sądząc że ci ludzie tacy są że To nic nie da. Czy on gra ze mną zamydla oczy manipuluje klamie mnie a pruboje wybielic ???? Z obawy że podam o rozwód,???
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!