Wysoka wrażliwość - często płaczę, zwłaszcza, gdy z czymś sobie nie radzę.
Anonimowo

Witold Bomba
Dzień dobry,
WWO nie funkcjonuje w żadnej klasyfikacji zaburzeń psychicznych (ani w ICD10, ICD11 ani DSM5).
Najczęstszą przyczyną tego typu trudności, które Pani opisuje mogą być zaburzenia nastroju (depresje), różnego rodzaju nerwice czy też neuroróżnorodność. Czasem takie uczucie pojawiają się również jako objaw wypalenia.
Żeby znaleźć odpowiedni sposób radzenia sobie z takimi wahaniami jest najpierw poprawna diagnoza z jakich przyczyn te trudności się pojawiły, ponieważ podejmowanie prób radzenia sobie niedostosowane do przyczyny najprawdopodobniej nie będą skuteczne na dłuższą metę w rozwiązaniu problemu.
Czasem warto zacząć od zapewnienia sobie odpowiedniej regeneracji - różnego rodzaju odpoczynku - fizycznego, emocjonalnego, sensorycznego, społecznego, intelektualnego… oraz rozpoznania swoich potrzeb, by móc trafniej zapewniać sobie to czego tak właściwie potrzebujemy.
Powodzenia,
Witold Bomba

Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
na początek warto się zastanowić, czemu na opisane sytuacje pojawia się tak silna reakcja emocjonalna. Myślę, że nie ma jednego złotego środka na zaprzestanie płaczu - w pierwszej kolejności trzeba odkryć jego przyczynę oraz przyczynę takiej reakcji emocjonalnych, które jak wynika z wypowiedzi utrudniają codzienne funkcjonowanie.
Wydaje mi się również, że bardzo wartościowa może być rozmowa z rodzicami/opiekunami oraz ewentualna konsultacja z psychologiem.
Trzymam kciuki!
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta

Agnieszka Wloka
Przede wszystkim nie warto się szufladkować w definicje pod którymi wszystko można znaleźć. Osoby wysoko wrażliwe to dosyć modne dziś określenie, a może lepiej być konkretnie świadomym swoich cech i z nimi się zaprzyjaźniać… Dobrze mieć przy sobie kogoś, z kim będzie Ci dobrze rozmawiać o tym, co sprawia Ci trudność, po gdzieś ten poziom stresu, który jesteś w stanie znieść jest obniżony. Stąd rozmowa z drugą rozumiejącą osobą nie daje rozwiązań, ale daje poczucie współodczuwania - szczególnie jeśli nauczysz tego kogoś co ma robić -czasem wystarczy razem posiedzieć. A druga sprawa to podnoszenie cały czas tego progu stresu - bo wymagania w życiu rosną i teraz troska o swoja samoocenę, poczucie satysfakcji, oddanie swojej pasji, robienie rzeczy, które napawają radością i dumą, są takim paliwem na radzenie sobie z tym, co wydaje się nam zbyt trudne.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry. Jestem żoną, mama jak radzić sobie z emocjami, gdy po powrocie z pracy zastaje syna w tv a obowiązki, które ma są niewykonane . Np. niezrobione łóżko, niewyciągniętą śniadaniówka, rozrzucony plecak itp. jak zwracam uwagę, to syn mówi, że się czepiam i robię ciągle hałas, bo mu się zapomniało. Synowi codziennie się zapomina o zrobieniu łóżka. Czasami odnoszę wrażenie, że syn jest przez nas kierowany jak robót, nic sam nie pomyśli, tylko pyta się, kiedy komputer. Uczy się bardzo dobrze, ale jeżeli jest sprawdzian, to krzyczy, że umie, umie, a potem są efekty umienia ze słaba ocena płacz i poprawianie
Czy jest sens i będzie to dobre dla 2-letniego dziecka, aby matka, która nie ma kontaktu z dzieckiem, pisała listy?
Czy dziecko w tym wieku rozumie przekaz listowny?
Czy taka forma kontaktu pozytywnie wpłynie na kontakt matki z dzieckiem?
Zauważyłem, że nasze dziecko, które kilka miesięcy temu adoptowaliśmy, ma trudności z wyrażaniem emocji i nawiązywaniem więzi. Rozumiem, że rozwój emocjonalny adoptowanego dziecka to wyzwanie, a ja jako rodzic chcę wspierać jego potrzeby, jak najlepiej potrafię.
Wiem, że ważne jest stworzenie bezpiecznego środowiska, ale czasami naprawdę czuję się bezradny. Nie zawsze wiem, jak zareagować na jego lęki i niepewności.
Jak sobie radzić, gdy dziecko zamyka się w sobie emocjonalnie? Bardzo mi zależy na tym, by go zrozumieć i jak najlepiej wspierać jego rozwój.
Moje dziecko jest smutne, nie odczuwa emocji, mówi, że jest puste w środku. Dochodzi do samookaleczenia. Ma przyjaciół, ma chłopaka, który ją wspiera. Ale z dnia na dzień jest coraz gorzej. Jak jej pomóc?
Witam, mam problem, bo kiedyś tu pisałam, że tata chciałby, żebym opiekowała się bratem, mam 18 lat i nie chciałam przejmować opieki, więc odmówiłam, to napisał, że jeśli jestem taka mądra, to mam sobie radzić sama. Była wtedy tygodniowa przerwa w kontakcie i ostatnio napisałam, że chciałabym od niego 1000 zł na szkołę, bo musi mnie utrzymać, a ja potrzebuje kasy, a on napisał, że z domu mnie nie wyrzucił, że mam wrócić do domu i z nim gadać, bo on nie wie, czy ja to napisałam. Nie ma opcji, że wrócę do domu, nie mam zamiaru, bo sam na sam mam paraliż w rozmowie z nim i to on będzie naskakiwał na mnie i ja nie będę potrafiła się odezwać więc to nie ma sensu, bo później to nawet nie opuszczę domu swojego, bo nie będę umiała się postawić. Także no mogłabym założyć alimenty, ale też nie wiem, czy zdam, bo mam poprawkę za 3 dni z niemieckiego i polskiego. Z polskiego umiem w miarę, ale z niemieckiego nic w ogóle, więc jak nie zdam (u nas nie chcą dawać warunkowego z powodu, że ja miałam niską frekwencję) to i tak alimentów nie dostane i będę musiała iść do pracy. Kiblować nie chce, bo zmiana klasy to coś, co mocno mnie stresuje i nie wiem, jak mam to wszystko ułożyć, bo nie wiadomo nic czy zdam, czy nie.
(bardzo przepraszam, że tak się rozpisałam. Może nie będzie chciało się komuś tego czytać, ale potrzebuję pomocy )
Witam,
mam za 3 miesiące 17 lat i mam problemy z agresją, jakieś działania impulsywne, pustkę derealizacja itp i straszne lęki. Chciałabym napisać o tych lękach, bo strasznie utrudniają mi życie. Tak można powiedzieć, że przeszłam dużo różnych sytuacji, które może mogły pogłębić lęk np. brak obecności ojca, bo ciągle ma pracę i moja dziewczyna, która przez moją winę dość często mnie zostawiała, a ja zataczałam się w nałogi i myśli S itp.
Rok temu, też w okresie zimowym miałam problem ze snem, raz nie mogłam usnąć, a potem już ciągle dzień w dzień bałam się, już jak robiła się noc. Robiło się ciemno, przyprawiało mnie to o straszne lęki, bo się nie wyśpię itp. To trwało z parę miesięcy, zawsze spałam w miarę regularnie 22-23, bo chciałam dobrze wstawać do szkoły i prowadzić zdrowy styl życia i raz coś się stało z moim telefonem i się zdenerwowałam i przejmowałam, to pamiętam i od tego czasu bałam się nocy.
Nawet jak spałam z 2/3 godziny, to nie czułam się senna, a nawet jeśli to nie potrafiłam zasnąć. Jakoś z tego wyszłam sama ze wsparciem dziewczyny itp. Nie przejmuje się już tym, jakoś daję radę. Mam też lęk, że ktoś mnie zostawi, a głównie moja dziewczyna, bo tylko na niej mi tak zależy.
Nie dałabym rady już żyć, ona aż tak nie ma i dużo nie rozumiem. Może przez to, co jej zrobiłam kiedyś, przestała już mieć takie przywiązanie itp.
To strasznie przykre :/ Nie raz w kłótni zaczyna mówić, że mnie nie kocha itp. takim strasznie spokojnym tonem, mimo że widzi, że ja płaczę, ale ją to nie obchodzi.
Doprowadza mnie do to szału i wszystkim rzucam i też na nią, bo nie wytrzymuje i się dosłownie tak jakby "bijemy".
W wakacje np. zaczęło boleć mnie w nocy żebro i bałam się, że jest złamane, a nad ranem moi rodzice mieli jechać nad morze, bo nie chciałam z nimi i tez googlowałam wszystko, co się da, że to może być to, to może być tamto i nie mogłam spać.
Nie mogłam wtedy oddychać, miałam takie ataki paniki.
Jak wstałam, to było okej, potem czułam lekkie bóle.
Też się przejmowałam i to samo, po czasie przeszło.
Przed wakacjami też na wf zdarzyło mi się, że gdy skakałam w dal, nagle zabolała mnie noga, że nie mogłam chodzić.
Pan mówił, że zerwałam mięsień możliwe, ale to jednak nie było to - pewnie zwykłe naciągnięcie bolało kilka dni, ale często coś mam z nogami, bo są nierozciągnięte takie itp.
Jak powiedział, że to może być zerwanie, to siedziałam potem na ławce na dworze i dostałam strasznego ataku paniki.
Nie mogłam oddychać, byłam cala posztywniała.
Ręce miałam takie sztywne całe i prawie zemdlałam.
Chciałam zwymiotować, robiło mi się już ciemno przed oczami, ale jakoś dałam radę. Była przy mnie dziewczyna i dałam radę wstać i poszłam. Kolejna sytuacja - to pod koniec wakacji zaczęły mi się robić wzdęcia, bóle itp z brzuchem jakbym może stresowała się szkoła? Choć nie wiem do dziś, ale tak samo googlowałam wszystkie objawy, bałam się, że mam raka np i różne rzeczy. Byłam u lekarza z 2/3 razy u rodzinnego, miałam skierowanie na usg, było okej. Mimo to dalej się bałam i naczytałam się, że może mam torbiel na jajniku, bo też miałam zanik miesiączki, ale chyba aż ze stresu. Mamie powiedziałam, żeby zarejestrowała mnie do Pana ginekologa.
Bałam się tak samo, bo mężczyzna, bo może jakiś zboczeniec. Mam po prostu też lęki przed mężczyznami, że chcą zrobić tylko jedno i mi nieswojo nawet przy własnym tacie.
Ale pojechałam i po prostu zrobił usg. Było wszystko dobrze...
Jest dużo innych sytuacji. Miałam tak, że cokolwiek mnie zaboli, to wymyślam sobie każdą chorobę. Dziś dotykałam sobie żebra, na dole ten łuk żebrowy (chyba najprawdopodobniej to są te chrząstki), ale czułam, że po lewej jak dotykam, to przeskakuje, a po prawej to trochę bardziej trzeba się wgłębić, to tez przeskakuje, ale po tej lewej przy samym lekkim dość dotyku. Tak samo dostałam duszności itp. nie mogłam jeść ze stresu. Boję się strasznie...
Miałam tak w sumie od dawna takie przeskakiwanie, ale boję się, bo nie wiem, czy to normalne.. Nic mnie nie boli tak zbytnio czy coś, ale i tak boję się np. że to złamanie.
Mam też tak przy robieniu czegoś np mycie rąk natrętne myśli, że muszę umyć kilka razy, bo inaczej coś się komuś stanie.
Jak wyrzucę śmieci na ziemię, zamiast na podłogę, że coś złego się stanie. Jak jestem na spacerze, to jak pójdę tą ścieżką, to ktoś mi zrobi krzywdę i to męczące.
Tak samo boję się w-f, mam dobrą aktywność, choć teraz mam straszny okres depresyjny i ciężko, ale i tak uprawiam sport.
W wakacje dużo jeżdżę rowerem, po 50 km, chodzę 20 tysięcy kroków dziennie, ćwiczę siłowo 3 razy w tygodniu.
Dalej to utrzymuje, tylko jak jest zimno, to robię mniej kroków (10k), ale na wf nie daje rady. Ciągle czuję się obserwowana i oceniana, bardzo się boję dni w szkole, gdy mam wf.
Pan też jest niemiły i wszyscy w klasie mnie nie lubią.
Nawet nie wiem czemu. Trochę to dziwne, nigdy nie było żadnych problemów, ja nic nie zrobiłam.
Jestem w 3 klasie technikum hotelarskiego i same dziewczyny. Jak wiadomo one są najgorsze jakieś obgadywanie itp ... Niestety wiedziałam o tym, że może tak być i tak się stało po prostu, jedne tam się rządzą.
Jak usiądę nawet w jakiejś ławce "ich ławce" z tyłu to nieraz słyszałam, jak ich cala grupka mówi, że muszą odkażać, że jestem dzi**ką itp... razem ze swoją dziewczyną, bo jesteśmy w jednej klasie. Mam jedną przyjaciółkę (która właśnie słyszy, jak na nas gadają i mi to piszę), bo inna mnie zostawiła i trzyma się z nimi. Pewnie już każdemu nagadała. Zostawiła mnie już któryś raz i w niemiłej atmosferze i znowu dla kogoś innego;//
A znamy się od 1 podstawówki, no cóż, więc dla mnie to są dość stresujące przeżycia. Wf i same chodzenie do szkoły sprawiają mi trudności. Mam pytanie, czy lekarz psychiatra z tego powodu może wystawić zwolnienie z wf? Bo naprawdę czuję, że nie dam rady, a muszę ćwiczyć, by zdać, ale to jest ponad mnie://
Chciałabym spytać, jak mogę porozmawiać z mamą o tym, że chciałabym iść do psychologa, bo trochę się wstydzę...