
Jak załagodzić konflikt w związku z decyzjami rodziców o nierównym podziale majątku?
Anonimowo
Altea Leszczyńska
Dzień dobry,
Widzę, że znajduje się Pani w bardzo trudnej i emocjonalnie złożonej sytuacji. Z jednej strony czuje Pani lojalność wobec rodziców i próbuje zrozumieć ich decyzję, z drugiej — mierzy się Pani z rozczarowaniem i presją ze strony partnera, który tę sytuację odczytuje przez pryzmat własnych emocji i przekonań.
To, co Pani opisuje, dotyczy granic między pokoleniami oraz tego, jak różne osoby próbują mieć wpływ na decyzje, które powinny należeć do Pani. Partner, choć może kierować się zranionym ego lub poczuciem niesprawiedliwości, przekracza te granice, próbując nakłonić Panią do rozliczania się z decyzji rodziców. Tymczasem to nie Pani ponosi odpowiedzialność za ich wybory.
Rozmowa z rodzicami, którą już Pani odbyła, była wystarczającym krokiem – wyjaśniła Pani swoje emocje i postawiła granicę.
Spotkanie w trójkę (Pani, partner i rodzice) mogłoby, zamiast „oczyścić”, jeszcze bardziej wszystko skomplikować. W takiej konfrontacji łatwo o wzajemne oskarżenia i emocjonalne przeciąganie liny, a trudno o konstruktywny dialog.
Zamiast tego warto, by Pani skupiła się teraz na ustaleniu z partnerem, jakie zasady mają obowiązywać między Wami tu i teraz — niezależnie od decyzji rodziców. Może Pani spokojnie powiedzieć:
„Rozumiem, że ta sytuacja budzi w Tobie emocje, ale decyzje moich rodziców są poza moim wpływem. Chciałabym, żebyśmy skupili się na naszej relacji i tym, co możemy razem budować.”
To przesuwa akcent z przeszłości i winy — na teraźniejszość i wzajemny szacunek.
Z życzliwością,
Altea Leszczyńska
psycholog, psychotraumatolog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Elza Grabińska
Szanowna Pani,
słyszę, że jest Pani w bardzo trudnym położeniu pomiędzy lojalnością wobec partnera a więzią z rodzicami, i że bardzo chce Pani, by ta sytuacja wreszcie się wyjaśniła i przestała ciążyć na relacji. To, że Pani myśli o rozmowie i szukaniu rozwiązania, pokazuje, że zależy Pani na szczerości i spokoju.
Pomysł, by porozmawiać wspólnie z partnerem i rodzicami, może być dobry pod warunkiem, że zrobi się to w bezpiecznej atmosferze i z jasnym celem, czyli nie po to, by szukać winnych, ale by każdy mógł powiedzieć, jak się czuje i co chciał osiągnąć swoimi decyzjami. Warto wcześniej porozmawiać z partnerem i zapytać go spokojnie, co konkretnie chciałby uzyskać z takiego spotkania, i czy jest w stanie podejść do rozmowy z szacunkiem i bez oskarżeń. Jeśli czuje Pani, że on wciąż jest zbyt emocjonalny i ma w sobie dużo żalu, lepiej jeszcze chwilę z tym poczekać, bo zamiast oczyszczenia może dojść do konfrontacji.
To, że rodzice zdecydowali inaczej w kwestii domu, nie znaczy, że Pani jest gorsza czy mniej ważna. Każda rodzina ma swoje powody i dynamikę, ale to Pani relacja z partnerem wymaga teraz zrozumienia i ustalenia granic. Jego ciągłe wracanie do tego tematu i obwinianie Pani za decyzje rodziców nie jest konstruktywne. Może Pani w takiej sytuacji powiedzieć spokojnie „Rozumiem, że czujesz się z tym niesprawiedliwie, ale to nie była moja decyzja. Rozmawiałam już z rodzicami, wyjaśniłam, jak się czuję, i chciałabym, żebyśmy my teraz skupili się na tym, co możemy razem zrobić dalej.”
Wszystkiego dobrego, Elza Grabińska, psycholog.
Justyna Bejmert
Widzę, że ta sytuacja budzi sporo napięcia. Myślę, że wspólna rozmowa może być dobrym rozwiązaniem, aby "oczyścić" atmosferę. Chociaż mam poczucie, że warto też porozmawiać nie tylko z rodzicami, ale przede wszystkim z partnerem na temat tego, jak reaguje na decyzję Twoich rodziców, żebyście mogli lepiej się zrozumieć. Nie masz wpływu na to jakie decyzje podejmują Twoi rodzice, więc ciągłe wracanie do tego tematu przez partnera może potęgować napięcie.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Bejmert
Psycholog
Dorota Bubiak
Dziękuję, że podzieliła się Pani swoją sytuacją. To, co Pani opisuje, brzmi jak bardzo trudna i niejednoznaczna sytuacja, pomiędzy decyzją rodziców a oczekiwaniami partnera.
Zauważyłam, że ma Pani dużo dobrej woli, by wszystko poukładać. Jednocześnie w tym wszystkim wydaje się, że zabrakło miejsca dla Pani samej.
Może warto na chwilę zatrzymać się przy sobie i zapytać, jak się Pani czuje w tej sytuacji i czego Pani naprawdę potrzebuje. Czy rozmowa z rodzicami byłaby odpowiedzią na Pani rzeczywistą potrzebę, czy być może próbą spełnienia oczekiwań partnera i załagodzenia napięcia? Czasem to właśnie odzyskanie kontaktu ze sobą staje się początkiem prawdziwego rozwiązania.
Warto dać sobie przestrzeń, żeby usłyszeć siebie, wtedy łatwiej podjąć decyzję, która naprawdę będzie Pani służyć.
Pozdrawiam serdecznie,
Dorota Bubiak
Marta Lewandowska-Orzoł
Dzień dobry,
sytuacja, którą Pani opisuje, jest złożona i wydaje mi się, że bez dopowiedzenia kilku ważnych rzeczy trudno udzielić jednoznaczną odpowiedź. Myślę sobie, że w pierwszej kolejności warto zastanowić się, kiedy pojawia się ten temat między Państwem - czy jest to sporadyczne, w konflikcie czy na co dzień. Z drugiej strony warto zastanowić się, jaki Pani ma stosunek do sytuacji związanej z brakiem wsparcia finansowego do rodziców. Napisała Pani, że macie już rozmowę za sobą, jednak nie wiem na ile Pani jest w tej sytuacji okej z tym, co się zadziało. Na koniec warto zastanowić się nad tym, że chciałaby Pani, aby „to w jakąś stronę poszło”. Rozumiem, ze teraz ma Pani poczucie, że sytuacja stoi w miejscu? Może w takim razie, zanim zdecyduje się Pani na ewentualną wspólną rozmowę, warto zastanowić się, jakie Pani widzi opcje - na ten moment piszę Pani o rozstaniu, a co jest po drugiej stronie tego? Co by mogło być inaczej gdyby taka rozmowa się odbyła i nie zakończyła by się rozstaniem? Może odpowiedzi na te pytania pomogą Pani podjąć najlepszą dla Pani decyzję.
Pozdrawiam serdecznie
Marta Lewandowska-Orzoł
Joanna Łucka
Dzień dobry.
Rozumiem, że znalazła się Pani w mało komfortowej sytuacji. Z Pani opisu wynika, że sytuacja z rodzicami została przez Panią omówiona i nie ma Pani trudności z decyzją, jaką podjęli względem nieruchomości. Zatem na linii Pani - Rodzice sytuacja jest zakończona oraz rozwiązana.
Rozumiem, że z racji, że jest Pani w relacji ze swoim partnerem, ma on poczucie, że kwestia domu/mieszkania, jest wspólnym tematem. Natomiast nasuwa mi się pytanie, czy to o kwestię samej nieruchomości, prowadzony jest obecnie spór. Pisze Pani o takich słowach partnera jak "wstyd wobec rodziny" oraz "traktowaniu córek nierówno" - a to już kwestia emocji dotyczących postawy Pani rodziców oraz, jak rozumiem, Pani zgody na ową postawę, nie zaś samego majątku. Jeśli jednak Pani nie ma potrzeb dodatkowego omawiania sytuacji z rodzicami, czy omówienia swoich odczuć wobec ich decyzji (bo to zostało już dokonane), to wyzwaniem staje się, wyobrażenie sobie, co jeszcze miałaby Pani zrobić - i dla kogo. Na ten moment zdaje się, jakby Pani partner pragnął, by czuła Pani inaczej, niż Pani czuje i uważa w tej sprawie. Myślę, że to istotne, aby przeanalizowała Pani, jak Pani z takim scenariuszem jest.
Myślę, że ważne jest ustalenie - kto ma problem oraz jak ten problem określa. A następnie rozważenie, czy tak postawiony problem, jest sprawą którą można rozwiązać. Jeśli tak, to w jaki sposób osoba, która ma problem wyobraża sobie to rozwiązanie. Czyli jakie rozwiązanie byłoby satysfakcjonujące. A na koniec - czy to rozwiązanie dobre, satysfakcjonujące oraz porządane dla wszystkich, których sprawa dotyczy?
Pyta Pani Czy dobrym pomysłem jest abym ja z partnerem i rodzicami porozmawiała na ten temat, żeby wyjaśnili czemu tak postąpili? Mi natomiast nasuwa się pytanie do Pani - czy Pani chciałaby taką rozmowę przeprowadzić? Jaki miałby być jej cel oraz jakich efektów tej dyskusji się Pani spodziewa?
Oczywiście ważną kwestią jest także to, czy zarówno Pani rodzice, jak i partner, byliby w gotowości na spotkanie o takiej tematyce. Jeśli decydowaliby się Państwo na taki krok, zachęcam do bardzo jasnego sprecyzowania trudności oraz celów rozmowy, by nie zamieniła się ona w emocjonalną wymianę zdań, która dołoży Państwu zmartwień.
Na końcu wiadomości pisze Pani, że widzi dwa rozwiązania - rozmowa mogłaby zakończyć się oczyszczeniem atmosfery bądź rozstaniem. Myślę o tym drugim rozwiązaniu i rozważaniu przez Panią takiej możliwości. Skorzystanie z konsultacji psychologicznej celem zbadania własnych potrzeb, motywacji, ale także zrozumienia swoich obaw czy postaw, bywa doświadczaniem przynoszącym ulgę oraz poczucie wsparcia, szczególnie w kryzysie.
Życzę Pani wszystkiego dobrego
Pozdrawiam serdecznie!
Joanna Łucka
psycholożka i psychoterapeutka w trakcie szkolenia
Linnea Rasmusson
Dzień dobry,
Z treści Pani wypowiedzi wybrzmiewa, że Pani rozmawiała z rodzicami i wyjaśniła sytuację, ale jednak wydaje się tutaj być trudność w przeżyciach Pani partnera. Jeśli Pani nie odczuwa bariery i trudności już z rodzicami co do wymienionego tematu a partner dalej komunikuje ze swojej strony trudności w zrozumieniu, to warto może wspólnie wybrać się na terapię par aby ktoś z zewnątrz mógł spojrzeć na waszą komunikację i co się dzieje w Pani i w Pani partnerze, jest to jakiś krok do przodu warty do rozważenia. Jeśli opcja porozmawiania wszyscy razem jest, każda strona się zgodzi można spróbować. Tutaj jeśli czuje Pani że wsparcie by się przydało są tzw mediatorzy rodzinni którzy mogą pokierować procesem. Opcji jest kilka, pytanie tylko w którą stronę ta trudność się ukierunkowuje, bardziej relacja pani i partner czy cały system jako rodzina. Życzę powodzenia.
Pozdrawiam serdecznie,
Linnea Rasmusson
Klaudia Dynur
Dzień dobry,
Pani odczucia w tej sytuacji są bardzo ważne. Jeśli Pani z rodzicami wszystko wyjaśniła, zaakceptowała i nie ma Pani do nich żalu, to najważniejsze, ponieważ sprawa dotyczy głównie Pani i Pani rodziców. Oczywiście w związku ważne jest, aby zwracać uwagę na emocje partnera, dlatego pomysł załagodzenia sprawy poprzez wspólną rozmowę jest bardzo trafiony. Jeśli wcześniej nie rozmawiała Pani z partnerem o swojej rozmowie z rodzicami, warto to zrobić w spokojnej atmosferze. Być może sama rozmowa z Panią, a więc w tworzywie kogoś, z kim partner czuje się bezpiecznie, mogłaby okazać się wystarczająca.
Być może jest to także dobra okazja, aby porozmawiać z partnerem o oczekiwaniach dotyczących wspólnego życia. Być może jego wizja np. mieszkania jest inna niż Pani, co potencjalnie może rodzić niezrozumienie lub konflikty.
Trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie
Klaudia Dynur
Psycholog
Ewa Perłowska
W Pani opisie sytuacji zabrakło mi informacji, dlaczego Pani partner oczekuje równego potraktowania Pani i siostry przez rodziców? Czy wynika to z poczucia niesprawiedliwości i troski o Panią, czy może chodzi o to, że na potencjalnym wsparciu finansowym od rodziców budował jakieś plany? Czy może jeszcze z czegoś innego to wynika? Myślę, że warto, żebyście to sobie wyjaśnili.
Nie znam dokładnej sytuacji finansowo-mieszkaniowej Pani i siostry, ale chcę tylko nadmienić, że nie zawsze sprawiedliwość oznacza dzielenie po równo. Być może rodzice uznali, że w tamtym momencie siostra bardziej potrzebowała wsparcia finansowego niż Pani, ale w przyszłości, w razie potrzeby, byliby gotowi wesprzeć też Panią? Zwłaszcza, że z tego, co Pani pisze, byli gotowi do zakupu mieszkania dla Pani w przeszłości.
Osobiście jestem zdania, że rozporządzanie majątkiem przez rodziców jest sprawą pomiędzy nimi a Panią i siostrą. Ewentualna rozmowa z Pani partnerem mogłaby się odbyć z ich dobrej woli, natomiast nasuwa mi się pytanie, jaki miałby być cel takiej rozmowy? Czy chodziłoby o zrozumienie decyzji rodziców, czy o próbę uzyskania wsparcia dla Pani?
W działaniu partnera widzę pewną niekonsekwencję - na etapie myślenia o kupnie mieszkania dla Pani nie chciał się angażować, w chwili obecnej nie zostawia sprawy między Panią a rodzicami, a próbuje ingerować.
Nie odpowiem, co konkretnie powinna Pani zrobić z tą sytuacją, mam jednak nadzieję, że powyższa odpowiedź nasunie rozważania, które ułatwią podjęcie decyzji.
Wszystkiego dobrego!
Anna Olechowska
Bardzo współczuję tej trudnej sytuacji. Z Twojej wiadomości mam poczucie, że znajdujesz się trochę między młotem a kowadłem i ciężko zdecydować co dalej. Dużo mówisz o emocjach partnera, jego poczuciu niesprawiedliwości wobec Ciebie, która, w jego perspektywie, została Ci zadana przez rodziców. Zastanawiam się jednak trochę nad kilkoma kwestiami:
1. Jak Ty się czujesz w sytuacji, w jakiej postawili Cię rodzice? Zgadzasz się z partnerem, myślisz wręcz przeciwnie, stoisz gdzieś pośrodku?
2. Jak się czujesz przy złości partnera na Twoją rodzinę? Co jest dla Ciebie najtrudniejsze?
3. Czego Ty byś potrzebowała, jeśli chodzi o relacje na linii rodzina-partner?
4. Co miałoby dać proponowane przez Ciebie rozwiązanie?
Niestety, cokolwiek zdecydujesz, nie wiemy, jak zareaguje partner i rodzice. To, co jednak gdzieś ze mną zostało, to mało w tej wiadomości Ciebie, gdy cała sytuacja tak naprawdę dotyczy właśnie Ciebie. To Twój spadek, Twój partner i Twoi rodzice. Chciałabym usłyszeć, co się dzieje w Tobie, bo sytuacja jest skomplikowana i trudna.
Pozdrawiam ciepło
Jessica Gagola
Witaj , facet powinien Cię wspierać i szanować decyzje, a nie podsycać sytuacje wiedząc, że już z tym czujesz się źle . Jako dorosły człowiek nie możemy rościć sobie praw do czyichś pieniędzy i tego, jak rodzice tym zarządzą . Napisałaś, że miałaś problem z podejmowaniem decyzji . Rodzice zapewne nie chcieli czekać, więc podleli decyzję za siebie i swoje pieniądze . Spokojna rozmowa z nimi na pewno jest rozwiązaniem . Partner nie powinien w to ingerować .
pozdrawiam serdecznie Mag Jessica Gagola
Alicja Szymańska
W sytuacji, którą Pani opisuje, kluczowe jest rozróżnienie dwóch kwestii: oceniania w szkole i dostosowań edukacyjnych dla dziecka z trudnościami zdrowotnymi. Dziecko z depresją lękową i ADHD formalnie podlega takim samym zasadom oceniania jak inne dzieci, ale szkoła powinna uwzględniać jego trudności w nauce i funkcjonowaniu. W praktyce oznacza to, że jeśli dziecko nie radzi sobie z materiałem w standardowej formie, nauczyciel może zastosować różne formy wsparcia i dostosowań, aby ocena odzwierciedlała rzeczywiste możliwości dziecka, a nie skutki jego choroby.
Dzieci z ADHD, depresją czy innymi diagnozami mogą mieć prawo do indywidualnego programu edukacyjno-terapeutycznego (IPET), modyfikacji sposobu sprawdzania wiedzy, na przykład zadania w formie ustnej, krótsze testy czy dłuższy czas na wykonanie, a także do wsparcia psychologiczno-pedagogicznego w szkole. W takich przypadkach nauczyciele powinni współpracować z rodzicami i psychologiem lub pedagogiem szkolnym, aby ocena nie pogłębiała stresu i nie wpływała negatywnie na zdrowie psychiczne dziecka.
Nie ma automatycznego obowiązku przepuszczenia dziecka do następnej klasy, jeśli ma słabe oceny. Jednak w przypadku dziecka z udokumentowanymi trudnościami zdrowotnymi szkoła powinna rozważyć indywidualne okoliczności, między innymi diagnozę, postępy w nauce i wsparcie terapeutyczne. Nauczyciele i dyrektor mogą zdecydować o promocji nawet przy niepełnych wynikach, jeżeli ocena końcowa nie odzwierciedla rzeczywistego potencjału dziecka.
Rodzice mogą poprosić szkołę o spotkanie zespołu wspierającego, w skład którego wchodzą dyrektor, wychowawca, pedagog lub psycholog szkolny, w celu ustalenia dostosowań edukacyjnych, mogą też poprosić o wpisanie dziecka w IPET, jeśli jeszcze nie zostało opracowane, oraz przekazać dokumentację od psychiatry lub psychologa, która uzasadnia potrzebę wsparcia.
Podsumowując, jedynki nie muszą oznaczać, że dziecko automatycznie nie przejdzie do następnej klasy, ale w przypadku dziecka z ADHD i depresją lękową szkoła powinna stosować odpowiednie dostosowania i wspierać jego rozwój w możliwie bezpieczny sposób.
Pozdrawiam,
Alicja Szymańska
Psycholog

Zobacz podobne
Mam taki problem, iż moje życie nie wygląda zupełnie tak, jak chcę. Nie wiem nawet, jak dojść tam, gdzie chcę, ponieważ chcę mieć pracę, od pół roku jeszcze jej nie znalazłam, nie mam też przyjaciół ani znajomych.
Nie wiem, jak spędzać dzień, nie wiem, gdzie zamieszkać. Wróciłam właśnie zza granicy rozczarowana, bo ani nie nawiązałam głębszych znajomości, czas spędzałam sama, ani też nic większego z tego nie wyszło i zastanawiam się - czy tak ogólnie wygląda życie? 2 lata temu byłam na praktykach za granicą, w kraju europejskim i ludzie byli bardzo zajęci sobą, nie otwarci na mnie, nie znałam języka, kobieta, która była moim supervisorem była dla mnie oschła i wykluczała mnie z zadań, które miała mi dawać.
Pojęcia nie mam, czym mogę jeszcze się kierować, bo jak dotąd mam ogromnego pecha. Nie podobała mi się rola osoby odsuniętej na bok, a niestety często ludzi młodych, jeszcze niedoświadczonych albo mało doświadczonych traktuje się protekcjonalnie, a dla mnie ważne jest, by czuć się szanowaną.
Chciałabym także móc mieć sprawczość i chociaż zadecydować o tym, by wprowadzić ciekawe aktywności do mojego życia. Myślałam o tym i nie wiem, za co się zabrać, bo nie interesuje mnie w zasadzie aktywność sama w sobie, typu: sport, malarstwo, ale chodzi o sposób wykonania: to znaczy, co czuję wtedy, gdzie się znajduję, z jakimi ludźmi itp. Nie wspominając o tym, że hobby często jest drogie, a ja teraz nie mam pracy.
Jestem bardzo zmęczona tą sytuacją, bo poprzez to wykluczenie czuję się jakbym była poza.
Mam też problemy z koncentracją i nie mam takiej jasności umysłu przez to wszystko. W zasadzie to ciężko mi cokolwiek teraz ocenić, bo czuję się wyłączona.
Nie wiem, co ja mam myśleć, odczuwać jak funkcjonować, podejść do męża. Przejdę do sedna: 20 lat związku minęło, 15 po ślubie, przez ponad 17 lat mąż mnie poniżał, bił, szmacił, krytykował. Doszło do tego, że wyrzucił mnie z domu 2024r w marcu.
Ponad tydzień, całe szczęście znalazłam lokum u znajomej, pisał czuło na messenger, zaproponował, bym wróciła.
Powód, że zaczęłam coraz więcej i więcej nadużywać alkoholu, nie mogłam z tym wszystkim sobie poradzić.
Mąż oczywiście nic sobie z tego nie robił, uważał, że to jak mnie traktuje i wyrzucił z domu, nie jest powodem, by topić żale w alkoholu. Gdzieś tam miał rację- jest abstynentem.
Postanowiłam coś z tym zrobić, poszłam na odwyk, sam mówił, iż zmienię się, będzie lepiej, będzie chemia między nami, magiczny sex, pożądanie. Oczywiście było tak do 2025r styczeń, kiedy poinformował mnie, iż bolą go jego męskie narządy, nie może, choć pragnie uprawiać sex.
W nocy nawet nie chce mnie przytulić, kiedy upominam się, krzyczy, że do domu z pracy nie wróci, że mnie stać na lepszego niż on, że jest złym człowiekiem. Nie wiem, co przez to chciał powiedzieć mi???.
W 2024r, kiedy wyrzucił mnie z domu, nawiązał bardzo bliska relacje z koleżanką z pracy, nadal pracują razem.
Nie przyznał się, do można to ująć romansu. Dowiedziałam się od mojej znajomej, kiedy do mnie zadzwoniła i powiedziała, że mego męża widziała z inną kobietą w objęciach.
Byłam po prostu u kresu załamania psychicznego. Mąż zapiera się, że nie doszło do zdrady, kazałam zablokować mu tę kobietę na fb, jak numer telefonu. Zrobił to, chociaż dalej widzę jego w pracy, miło z nią rozmawia, nawet ze swoją kierowniczką, która potrafiła do mnie wybiec, krzycząc, iż mnie nie powinno interesować to, co mego męża łączyło z tamtą kobietą.
Myślałam, że zemdleje, męża to nawet nie ruszyło.
Stwierdził, iż są to plotki, że ja za dużo biorę sobie do głowy, choć nie dotarło, dlaczego takie rzeczy słyszę od obcych osób, iż mój mąż miał romans w pracy???..z mężem nie da się rozmawiać logicznie, tłumaczę mu nie raz, że siedzę z dziećmi w domu całe dnie sama, że tęsknie za nim, że chce bliskości, sexu, czułości..
On ok chce, potrafimy długo uprawiać miłość i to codziennie.
Lecz jego obiecanki cacanki, iż ja moja osoba jak on to mówi, podnieca go, moje ciało go jara, że zawsze ma na mnie ochotę...chociaż noce przytulenie mogę pomarzyć.
Zawsze co nie powiem, odbiera jako atak swej osoby, że ja się czepiam. Nie umie zrozumieć moich potrzeb, za każdym razem musi być tak, jak on chce. Potrafi mnie krytykować aż do takiego stopnia, że płacze i jego to nie rusza, jak kiedyś ocierał łzy. Zawsze mówił, iż lubi jak się uśmiecham, podchodził czuło, teraz muszę prosić się o mały gest z jego strony.
Potrafi powiedzieć, że odpycham go i podpowiadam co ma robić, kiedy np: zapytam, czemu nie chcesz mnie przytulić??
Czy ja źle robię powinnam odejść, odpuścić???
Czasami myślę, że mnie oszukuje, prowadzi podwójne życie, choć temu zaprzecza. Nie chce on żadnych terapii, zaraz mi mówi, że ja powinnam się leczyć. Nie wiem też co przez to mam myśleć, kiedy w pracy przebiera się do pracy, zaczyna za każdym razem słodzić jak tęskni, jak ma na mnie ochotę, wysyła mi swoje nagie zdjęcia, też chcę, abym wysyłała mu moje, uważa, że go to podnieca.
Nie mam nic przeciwko, lecz takie to dla mnie dziwne...w życiu zmienny jak chorągiewką, a na odległość kocha pełną piersią.
Mi oczywiście powie, że uczucia ma takie same do mnie jak na odległość tak samo, jak jestem obok.
Zaczął mieć męskie problemy, pobolewa go podczas sexu, mi mówił, że jeśli nie da rady na sex, inaczej będzie okazywał mi uczucia... Mimo to tego nie robi.
Za każdym razem chce, abym przyjeżdżała po niego do pracy- jeżdżę. Nie wiem, czy na pokaz, jaka ma żonę, jak niby ja kocha???? Nie mam pojęcia. Czuje, że jestem w sieci manipulacji, często biżuteria kwiaty piesek, o którym marzyłam pieniążki, na co chce. Dałam mu ultimatum, iż odejdę, jeśli nadal tak będzie, że się spakuje i tyle, on odzew, że nie wróci z pracy na noc do domu. Nie wiem, czy jest szczery w uczuciach, nie wiem, co myśleć, robić. Kocham go, chce zaufać, ufać, lecz on takim podejściem na to mi nie pozwala. Mówiłam mężowi nie raz, że oddala mnie od siebie.
Proszę nie raz, żeby miło spędził wieczór namiętnie ze mną to za każdym razem wymówki męża, że coś boli go zmęczony itp.
Z kobietą, z którą wdał się w 2024r w romans nie zważając na to, że jestem, słyszę i widzę, rozmawiał na wideo rozmowie aż do 4 nad ranem. Nie ruszało go, iż mnie to boli. Mimo wszystko uważam nadal, że albo z kierowniczką coś go łączy, albo nadal z tamtą kobietą Wydaje mi się, że mnie zdradził, a tyle się dla niego poświęciłam, aby było lepiej ....czy jego uczucia zapewnienia są szczere, czy tu jakaś gra wobec mnie???
Nie mam dokąd odejść i też nie chce, nie wiem, czy nie jestem przypadkiem kołem zapasowym.??? Błagam co ja mam robić, odejść.??? Wierzyć z miłość uczucia ???. Potrafi słodzić, ale wtedy kiedy mu się zachce. Nie okazuje miłości uczuć tak jak powinno być zawsze tylko od tak. Za wszystko obwinia mnie, potrafi powiedzieć, że jestem tylko ja, że jestem jego na zawsze i że nie odejdzie sam, bo nie chce i też nie pozwoli mi odejść. Staram się nadal jak mogę, makijaż ubiór mam zgrabną figurę, sam mówi mi, że moje ciało petarda. Zaczynam nawet mieć kompleksy, on jak w pracy jest pełen radości pośród kobiet, z którymi pracuje. Myślałam, że lepiej mu poza domem, niż ze mną tak to wygląda. Zawsze w przerwie zadzwoni. Potrafi nagle, od tak pisać, że dziś będę jego, że mnie zerżnie.
Dlaczego ja odbieram inaczej, że to wszytko jest zwykłym kłamstwem??? Przez to z dnia na dzień odsuwam się od męża, przestaje pomału kochać, chciałam złożyć o rozwód. Dużo osób twierdzi, że mną manipuluje, błagam odciąć się??? Jeśli.nawet to zrobię, on pała agresją słowną. Nie mam już sił... nie pomogą żadne terapie, rozmowy, psycholodzy, on uważa, że to ze mną coś nie tak z nim ok. Czy to toksyk ??
W moim małżeństwie bardzo źle się dzieje, straciłam chęć do kontaktów seksualnych z mężem, kłócimy się non stop. Rozmowy nic nie dają - ciągle jest to samo. Brak szacunku, krzyk, ubliżanie. Nie chce rozwodu, jestem już po jednym i mamy nastoletnią córkę, która bardzo przeżywa nasze nieporozumienie. Dla niej chce być w tym związku, ale obawiam się, że mąż mnie już nie kocha. Mam trudny charakter to pewnie moja wina. Nie wiem, co robić, jak żyć i dla kogo. Poza córką mam dwóch dorosłych synów, ale oni żyją już swoim życiem.
