Dlaczego przy obecności partnera czujemy zmęczenie i niechęć do obowiązków, a sami jesteśmy bardziej produktywni?
Dlaczego w obecności osoby, z którą żyjemy, nie mamy ochoty nic robić, wykonywać obowiązków i mamy poczucie zmęczenia, a gdy jej nie ma, to wszystkie obowiązki jesteśmy w stanie wykonywać bez większych kłopotów?
Sandra

Joanna Wolff
Dzień Dobry,
Może to się wiązać z Pani emocjami, emocjami względem danej osoby. Emocje to mogą być trudne, często wyczerpujące, odczuwalne w ciele, nie do końca świadome - dlatego może tak Pani funkcjonować. Jeśli ma Pani możliwość, polecam spotkania ze specjalistą, by lepiej móc je poznać, powiązać z sytuacją oraz uświadomić sobie swoje potrzeby.
Wszystkiego dobrego

Katarzyna Kania-Bzdyl
Droga Sandro,
być może wspomniana osoba w jakiś sposób oddziałuje na Ciebie negatywnie. To zbyt ogólnikowe pytanie, aby dać konkretną odpowiedź. Może to być "wysysacz energii", narzekacz (narzeka na wszystko i nigdy nie jest zadowolony), ofiara losu ("świat traktuje mnie źle, ale Ty mnie z tego uratujesz, czyli osoba nieporadna życiowo), może to być również zachowanie toksyczne i wiele, wiele innych przyczyn.
Aby rozgryźć Twój przypadek, sugeruję, aby umówić się na kilka spotkań z psychologiem i omówić szczegółowo tę relację.
Tutaj na platformie są dostępne konsultacje również w formie online.
Pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Patryk Falerowski
Dzień dobry,
Poczucie zmęczenia i braku energii w obecności bliskiej osoby, które ustępuje pod jej nieobecność, może budzić frustrację lub niepokój. Takie sytuacje często rodzą pytania o relację, własne emocje i wpływ wzajemnych interakcji na codzienne funkcjonowanie.
Możliwe, że obecność tej osoby kojarzy się z nieświadomym napięciem, wynikającym z niewyrażonych emocji, oczekiwań lub obaw. W takich sytuacjach organizm może reagować zmęczeniem jako formą obrony. Gdy tej osoby nie ma, napięcie maleje, co pozwala na większą swobodę i efektywność.
Czasem takie schematy wynikają również z dynamiki relacji – na przykład potrzeby dostosowania się do drugiej osoby, przyzwyczajeń lub niewyjaśnionych konfliktów.
Warto zastanowić się, czy są obszary w relacji, które powodują stres lub dyskomfort, oraz jak wyrażane są wzajemne potrzeby.
W takich sytuacjach pomocna może być szczera rozmowa z partnerem o swoich odczuciach w sposób delikatny i otwarty, bez oskarżeń. Jeśli temat wydaje się trudny do omówienia samodzielnie, warto rozważyć konsultację z terapeutą, który pomoże zrozumieć mechanizmy i zaproponuje sposoby radzenia sobie z tym stanem. Warto też zadbać o równowagę między czasem spędzonym razem a osobistą przestrzenią, co może korzystnie wpłynąć na energię i wzajemne relacje.
Pozdrawiam,
Patryk Falerowski

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień Dobry Chciałbym zapytać czy coś jest ze mną nie tak, jestem w związku od 5lat. Mieszkam razem z narzeczoną w wynajmowanym mieszkaniu. Przychodzi taki czas, że zaczyna się na mnie wkurzać, że nic nie robię, nie mogłem zrobić tego tamtego. W chwilach złości wyzywa mnie od zera, że jestem nikim i gorsze rzeczy. Staram się robić wszystko co mogę. Zawsze zapomnę o jakimś drobiazgu i znowu myślę kiedy będzie awantura. Zdarzyło mi się ją złapać mocniej nie jak tulić, tylko ścisnąć z bezsilności i nie wiem czy ja jestem jakiś psychiczny już po prostu nie daje sobie rady.
Dzień dobry. Niepokoi mnie, a właściwie również męczy zachowanie męża. Mamy własną firmę, mąż bardzo dużo pracuje i jest notorycznie zmęczony. W domu nie robi kompletnie nic. Jak już jest, to telefon nie wychodzi mu z ręki - sporo pracujemy telefonem (prowadzimy firmę transportową) no ale tik tok jest na porządku dziennym.
Uwagi zwrócić nie można, bo on się odstresowuje.
Ja również pracuję, robię w naszej firmie wszystko oprócz jazdy i szeroko pojętego planowania. Dodatkowo zajmuje się dziećmi, domem, psami, mężem. On uważa, że głównie to on pracuje. Teksty - ja będę gotował obiadki (bo w tej dziedzinie chyba mnie tylko widzi) a Ty jedz w trasę, przygotuj mnie na wyjazd (chodzi o proste rzeczy jak nawet wyjęcie jedzenia z lodówki - tylko że to mam zrobić ja) zrób mi zakupy, wypierz mi czapkę, potrafi zrobić awanturę, że sprzątam łazienkę i czuć chemią, gdzie to ja głównie w tej chemii siedzę.
Awantura o brak pasty do zębów (używa 2 na zmianę - muszą być dwie zawsze) o brak nitki, kulki pod pachę, skarpet (ma jakieś sto par, ale zawsze jest awantura o skarpety), że mało, zawsze mało. Takie absurdy mogę mnożyć. Teraz nawet jak to piszę, jest mi wstyd. Chyba bardziej siebie, że w tym trwam. Jestem wykształconą, Zaradną kobietą a pozwoliłam się tak poniżyć. Od wielu lat nie dostałam od męża nic- bo on uważa, że skoro mam wolny dostęp do konta, to on nie musi się starać, bo zakupy go stresują. Dzieci są już nastolatkami, ale wiedzą, że liczyć mogą tylko na mnie. Dodatkowo wiecznie robi z siebie biednego, zmęczonego, chorego. Dziś, kiedy źle się czuł, najpierw kazał zrobić sobie herbatę, potem zrobił awanturę, że za słodka a na koniec wyszedł obrażony, że źle się czuje i musi jechać do pracy. Po kłótni nie odbiera tel. Potrafi go wyłączyć kiedy, wie, że ja nie mam pojęcia jak pokierować pracą ludzi. Ostatnio było tak już dwa razy. To był dla mnie tak duży stres, że dostałam ataku paniki. Nigdy nie przeprasza, bo on uważa, że wszystko jest zawsze moją winą. Zastanawiam się, czy to, co on robi to egoizm, narcyzm, czy jakieś zaburzenie.
Patrzę na niego i zastanawiam się jak mężczyzna może siedzieć na kanapie z tel w ręku, kiedy ja noszę kamień na ogrodzie z dziećmi, kosze trawę, robię po prostu wszystko.
Witam, mąż ciągle ma do mnie pretensje, że się nim nie zajmuje (nie przytulam, nie inicjuje sexu, nie zajmuje się nim wieczorami). Mamy 3 dzieci, w tym najmłodsze 2-letnie. Jestem w domu, nie pracuje, zajmuje się domem, wszystko jest na mojej głowie.
Mąż wraca z pracy, dostaje obiad i cały wieczór spędza na kanapie, nic go nie interesuje, nawet nie poświęci trochę czasu dzieciakom. Potem ma ciągle pretensje, że ja się nim nie zajmuje, że tylko śpię. Kładę najmłodsze dziecko spać, to po prostu usypiam ze zmęczenia. Na mojej głowie są wszystkie zajęcia dodatkowe, zakupy. Jak wyjdę od czasu do czasu z koleżankami na spacer to wielkie pretensje o to.
Według niego powinnam siedzieć w domu i jak położę dziecko spać to się nim zajmować. On wcale nie pomaga mi w niczym.
Ja po prostu nie mam siły chyba psychicznie już z nim spędzać czasu, bo ciągle mówi to samo. A jeszcze najgorsze, że chce urozmaicić nasz sex, żebyśmy poszli na sex w trójkącie, bo to go podnieca. I chce urozmaicić sex, bo za niedługo już mu nie będzie się chciało, a ja nie zgadzam się na to.
Już sama nie wiem, co myśleć o naszym związku. Jesteśmy ze sobą 20 lat i nie wiem, co może mnie czekać później.