Strzałka w lewoWróć do strony głównej bloga

Partnerzy którzy ranią

Magdalena Dąbrowska
Autor
Magdalena Dąbrowska
Zegar
Czas czytania
8 min
Kalendarz
Opublikowano
10.12.2025
Chat Icon

Porozmawiaj z asystentem AI

Nasz asystent zdrowia psychicznego AI jest zawsze dostępny – anonimowo i bez logowania.

Często zadajemy sobie pytanie, jak to możliwe, że po raz kolejny znalazłyśmy się w związku, który przynosi więcej bólu niż radości. Być może rozpoznajesz ten scenariusz: obiecujesz sobie, że już nigdy nie zaangażujesz się w podobną relację, a mimo to znów jesteś z partnerem o niemal identycznych destrukcyjnych cechach. Pojawia się frustracja i poczucie bezsilności - przecież „człowiek uczy się na błędach”, a jednak emocjonalne wybory zdają się wymykać racjonalnej kontroli. W niniejszym artykule spojrzymy na to zjawisko oczami psychoterapeuty. Przyjrzymy się ukrytym mechanizmom psychicznym, które mogą prowadzić do powtarzalności krzywdzących relacji, i zastanowimy się, jak przerwać to błędne koło.

Test lęku przed odrzuceniem to narzędzie samooceny, które pomaga wstępnie określić, jak silnie ten lęk wpływa na relacje. Zawiera 20 stwierdzeń na podstawie DSM-5, ICD-10 i teorii przywiązania. Wypełnienie zajmuje 5–8 minut.

Test Image

Powtarzające się schematy relacji - co dzieje się w naszej psychice?

Wchodzenie w kolejne związki, które kończą się cierpieniem, nie jest kwestią przypadku czy pecha. To złożony proces psychologiczny, w którym ogromną rolę odgrywają nasze nieuświadomione wzorce. W psychologii mówi się o przymusie powtarzania - tendencji do odtwarzania znanych sobie schematów emocjonalnych, nawet jeśli są one źródłem bólu. Paradoksalnie, to co znajome, daje pewien rodzaj złudnego poczucia bezpieczeństwa - „nawet jeśli jest źle, to jest to zło, jakie znamy”. Dlatego właśnie możemy podświadomie wybierać to, co wydaje się sprawdzone, zamiast tego, co naprawdę dla nas dobre.

Powtarzanie schematów często ma swoje korzenie w przeszłych doświadczeniach. Każda relacja - nawet niezdrowa - czegoś nas uczy i zostawia w nas ślad. Jeśli w pierwszych ważnych związkach (np. w domu rodzinnym) doświadczyliśmy odrzucenia, braku ciepła czy wręcz przemocy, to taki wzorzec relacji staje się dla naszej psychiki „normalnością”. W dorosłym życiu często nie zdając sobie z tego sprawy, możemy odtwarzać te dynamiki, ponieważ inny rodzaj więzi wydaje się obcy, a przez to niekomfortowy.

Warto podkreślić, że nikt świadomie nie pragnie cierpienia. Mechanizmy te działają na nieświadomym poziomie - automatycznie kierują nasze uczucia i wybory ku temu, co znane. Dobra wiadomość jest taka, że to błędne koło można przerwać poprzez uświadomienie sobie istnienia tych mechanizmów i podjęcie świadomych kroków, by zacząć reagować inaczej.

Lękowe przywiązanie – kiedy strach przed porzuceniem więzi nas w trudnej relacji

Jednym z istotnych czynników wpływających na wybór partnera i sposób funkcjonowania w związku jest styl przywiązania, ukształtowany w dzieciństwie. Osoby o tzw. lękowym (ambiwalentnym) stylu przywiązania boją się odrzucenia i rozpadu więzi. W praktyce przekłada się to na silną potrzebę bliskości i jednoczesny głęboki lęk, że ta bliskość zostanie im odebrana. Taki człowiek bardzo pragnie miłości, ale żyje w ciągłym niepokoju, że zostanie opuszczony. Może to prowadzić do zachowań paradoksalnie zwiększających ryzyko cierpienia w związku: osoba lękowo przywiązana bywa zazdrosna, nadmiernie kontrolująca albo przeciwnie podporządkowuje się partnerowi, rezygnując z własnych potrzeb ze strachu, że stawianie granic sprowokuje odejście ukochanej osoby.

Niestety, takie podejście często przyciąga partnerów o unikającym stylu przywiązania (czyli osoby zdystansowane emocjonalnie) lub osoby skłonne do dominacji i nadużyć. Rezultat? Powtarza się bolesny cykl: im bardziej lękowo przywiązany partner zabiega i poświęca się, tym bardziej druga strona się oddala lub wykorzystuje sytuację, a im bardziej czuje się on zraniony i niepewny, tym desperacko mocniej stara się „zasłużyć na miłość”.

W efekcie osoba z lękowym stylem przywiązania może tkwić latami w związku, który ją unieszczęśliwia. Lęk przed samotnością bywa silniejszy niż świadomość własnego cierpienia. Takie osoby często mówią: „Wiem, że on_a mnie rani, ale nie umiem odejść”. Korzenie tego dylematu tkwią właśnie w emocjonalnym programie z dzieciństwa. Jeśli miłość kojarzyła się z niepewnością i walką o uwagę, to dorosły człowiek wciąż (często bezwiednie) odtwarza ten scenariusz, wybierając partnerów, przy których znów czuje tę samą niezaspokojoną potrzebę bliskości połączoną z ciągłym lękiem.

Wczesne doświadczenia i schematy - powielanie znanego scenariusza

Nasza skłonność do wiązania się z krzywdzącymi partnerami często wynika z głęboko zakorzenionych schematów relacyjnych, które wynosimy z dzieciństwa. Jeżeli w rodzinie doświadczyliśmy określonej roli lub sposobu traktowania, podświadomie możemy szukać (albo tolerować) tego samego w dorosłych związkach.

Przykładowo, osoba dorastająca w poczuciu emocjonalnego zaniedbania może w dorosłym życiu wybierać partnerów chłodnych, niedostępnych - powtarzając w ten sposób znajomy ból braku czułości, być może w nadziei (często iluzorycznej), że tym razem zostanie on jej dany. Ktoś, kto był ciągle krytykowany lub odrzucany przez rodziców, może nieświadomie wiązać się z krytycznym, przemocowym partnerem, bo nauczył się, że na miłość trzeba zasłużyć i wycierpieć swoje. Schemat „miłość = cierpienie” bywa niestety przekazywany z pokolenia na pokolenie, stając się częścią rodzinnej historii - choć dla potomnych stanowi to ciężkie brzemię. W wielu domach obecne są silne przekonania na temat związków, np.:

  • „na miłość trzeba sobie zapracować”,

  • „prawdziwa miłość wymaga poświęceń i bólu”

  • „prędzej czy później kobieta i tak będzie nieszczęśliwa w małżeństwie”.

Jeśli dorastamy przesiąknięci takimi poglądami, mogą się one stać samospełniającą przepowiednią - podświadomie dobieramy sobie partnera, który potwierdzi te negatywne rodzinne schematy.

Co więcej, powielanie znanego scenariusza bywa związane z fenomenem pewnej lojalności wobec rodziny pochodzenia. Jeżeli np. matka czy babcia były nieszczęśliwe w miłości, w głębi serca możemy (nie zdając sobie z tego sprawy) czuć, że my również „powinnyśmy” cierpieć, by niejako solidaryzować się z ich losem. Psychologia systemowa opisuje to zjawisko jako ukryte lojalności rodzinne - z miłości lub przywiązania do poprzednich pokoleń powtarzamy ich dramaty. Oczywiście nie dzieje się to na świadomym poziomie - nikt nie myśli wprost: „Zranię się w związku, żeby upodobnić się do mamy”. Jednak rodzinne schematy potrafią wywierać ogromny wpływ na nasze nieświadome wybory.

W tym miejscu warto wspomnieć także o wtórnych korzyściach, jakie czasem czerpiemy z bycia ofiarą w związku. Choć brzmi to paradoksalnie, nasza psychika potrafi znajdować zyski nawet w cierpieniu. Może to być np.:

  • współczucie i uwaga otoczenia („wszyscy widzą, jak bardzo się poświęcam”),

  • poczucie bycia potrzebną („tylko ja potrafię z nim wytrzymać, tylko ja mogę mu pomóc”),

  • uniknięcie konfrontacji z własnymi lękami (np. lękiem przed zmianą lub przed samotnością, która wydaje się gorsza niż trwanie w nawet złym związku).

Takie ukryte gratyfikacje mogą nas trzymać w destrukcyjnej relacji dłużej, niż byśmy chcieli. Ważne jest uświadomienie sobie ich istnienia, bo dopiero wtedy możemy szukać zdrowszych sposobów zaspokojenia tych potrzeb (np. potrzebę bycia ważnym i kochanym można realizować w relacji, w której druga osoba nas docenia i szanuje, a nie rani).

Kiedy zauważasz, że to znowu to samo… - momenty rozpoznania

Pierwszym krokiem do zmiany jest uświadomienie sobie, że powtarza się pewien mechanizm. Często dzieje się to dopiero po bolesnym rozstaniu albo w chwili kryzysu, gdy dochodzi do nas, że obecny związek dziwnie przypomina poprzedni - choć partner wydawał się na początku zupełnie inny. Takie momenty olśnienia bywają trudne, bo nagle dostrzegamy, że problem nie sprowadza się wyłącznie do „tych złych partnerów” - tkwi on także w nas samych. To jednak cenna chwila, bo oznacza, że odzyskujemy wpływ na własne życie.

Jak rozpoznać, że tkwimy w powtarzającym się schemacie? Pomocne bywa zrobienie szczerego bilansu swoich relacji: wypisanie cech ostatnich kilku partnerów i powodów rozstań. Czy pojawiają się podobieństwa? Na przykład: „wszyscy moi partnerzy mnie zdradzali”, “każdy/a z nich miał problem z nałogiem”, “przy każdym czułam się niewystarczająco dobry/a”. Jeśli dostrzegasz wspólny mianownik, to sygnał, że w grę wchodzi jakiś schemat.

Innym wskaźnikiem są powtarzające się Twoje własne emocje w związkach: ciągle odczuwany lęk, że zostaniesz porzucony_a; nawracające poczucie, że musisz sobie „zasłużyć na miłość”; wrażenie, że „znów chodzisz na palcach, żeby partner_ka był zadowolony”. Te emocjonalne déjà vu to ważna wskazówka.

Czasem bliscy z zewnątrz zwracają nam uwagę: „Dlaczego wciąż wybierasz takich samych drani?”. Łatwo wtedy zareagować obronnie lub zaprzeczyć. Warto jednak wsłuchać się w te opinie (o ile pochodzą od życzliwych nam osób), bo mogą zawierać ziarno prawdy, które my wypieramy. Bywa, że dopiero ktoś z boku uświadamia nam, iż pewien wzór się powtarza.

Jak przerwać błędne koło - punkty decyzyjne i zmiana

Sama świadomość problemu to ważny krok, ale aby nastąpiła realna zmiana, potrzebne są konkretne działania. Co zatem może pomóc wyjść z kręgu krzywdzących relacji?

  1. Świadoma praca nad sobą (często z terapeutą). Skoro korzenie problemu tkwią głęboko w nas - w naszych lękach, schematach, doświadczeniach z dzieciństwa - warto rozważyć psychoterapię. Specjalista pomoże Ci w bezpiecznych warunkach przyjrzeć się przeszłości i połączyć jej wpływ z Twoimi obecnymi wyborami. W terapii schematu można nauczyć się rozpoznawać swoje „pułapki życiowe” i krok po kroku reagować na nie inaczej niż dotychczas. Z kolei terapia oparta na teorii przywiązania pomoże przepracować lęk przed bliskością i budować zdrowsze więzi. Wsparcie specjalisty bywa bezcenne w wychodzeniu z utrwalonych wzorców - daje wgląd w siebie i narzędzia do zmiany.

  2. Jeśli odkrywasz, że kieruje Tobą nieświadoma lojalność wobec historii Twojej rodziny (np. powtarzasz los nieszczęśliwej matki czy babci), samo uświadomienie sobie tego to połowa sukcesu. Uznaj w sercu trudny los swoich bliskich, ale pozwól sobie żyć inaczej. Czasem pomocne jest symboliczne pożegnanie takiej lojalności - np. napisanie listu (którego nie musisz nikomu dawać) do przodka, którego cierpienie jakby „niosłaś_eś” poprzez swoje własne wybory. Możesz w nim wyrazić szacunek dla jego doświadczeń, a jednocześnie zaznaczyć, że wybierasz swoją własną drogę i prawo do szczęścia. Masz prawo przerwać międzypokoleniowy łańcuch cierpienia.

  3. Osoby tkwiące w toksycznych związkach często mają obniżone poczucie własnej wartości. W głębi duszy mogą wierzyć, że nie zasługują na nic lepszego albo że nikt inny ich nie pokocha. Takie przekonania warto zacząć kwestionować i stopniowo zmieniać. Dbaj o siebie - również fizycznie i emocjonalnie. Rozwijaj swoje pasje, pielęgnuj przyjaźnie, przypominaj sobie o swoich sukcesach i mocnych stronach. Im bardziej uwierzysz, że zasługujesz na dobrą, szanującą Cię miłość, tym mniej atrakcyjni będą dla Ciebie ludzie, którzy Cię ranią. Budowanie zdrowej pewności siebie jest jak zakładanie emocjonalnej zbroi - chroni przed wnikaniem w nasze życie osób, które tę pewność próbują podkopać.

  4. Jeżeli lęk przed samotnością pcha Cię w ramiona pierwszej osoby, która okaże odrobinę zainteresowania - zatrzymaj się. Naucz się być ze sobą i czerpać z tego siłę. Stawiaj drobne granice na co dzień: wyrażaj swoje zdanie, nawet jeśli różni się od opinii partnera; komunikuj, gdy coś Cię boli, zamiast tłumić to w obawie, że partner odejdzie. To będą małe próby, które pokażą Ci w praktyce, że zdrowy partner nie odejdzie tylko dlatego, że masz własne potrzeby czy oczekiwania. A jeśli odejdzie - to znak, że nie był gotowy na dojrzałą relację. Lepiej dowiedzieć się tego wcześniej niż później. Pamiętaj, że masz prawo mówić „nie” i masz prawo stawiać warunki dotyczące swojego szacunku i bezpieczeństwa.

  5. Po okresie pracy nad sobą możesz inaczej podejść do budowania nowych relacji. Daj szansę osobom, które wcześniej wydawały Ci się „nudne” lub „zbyt dobre”. Często osoby przyzwyczajone do burzliwych relacji pełnych dramatów odrzucają partnerów spokojnych, serdecznych - bo brakuje im chaosu, do którego nawykły. Spróbuj przełamać tę tendencję. Zwracaj uwagę przede wszystkim na czyny potencjalnego partnera - na to, jak Cię traktuje na co dzień - zamiast ulegać magii słów czy obietnic. Ustal swoje „czerwone flagi” - sygnały ostrzegawcze (np. lekceważenie Twoich granic, skłonność do nałogów, brak empatii) - i obiecaj sobie, że jeśli je zauważysz, zatrzymasz się, zamiast brnąć dalej z nadzieją, że “jakoś to będzie”. Świadoma decyzja na wczesnym etapie znajomości może oszczędzić Ci miesięcy lub lat bólu.

  6. Wychodzenie z toksycznych schematów bywa trudne, dlatego nie bój się szukać wsparcia. Może to być zaufany przyjaciel, grupa samopomocowa (np. dla osób współuzależnionych, jeśli Twój schemat dotyczy związków z osobami uzależnionymi) albo społeczność kobiet i mężczyzn pracujących nad samooceną i relacjami. Dzielenie się doświadczeniem i słuchanie historii innych daje poczucie, że nie jesteś w tym sam_a i że zmiana jest możliwa. Wsparcie emocjonalne sprawia, że czujemy się silniejsi w chwilach kryzysu, a te na drodze zmiany na pewno się pojawią.

Podsumowanie

Powtarzające się wybieranie partnerów, którzy ranią, to nie wyrok na całe życie, lecz sygnał, że w naszym wnętrzu znajdują się bolesne doświadczenia domagające się uwagi, przepracowania i ukojenia. Świadomość własnych mechanizmów - od stylu przywiązania, przez schematy wyniesione z domu, po ukryte korzyści z pozostawania w roli ofiary - daje nam szansę na wyrwanie się z utartych kolein. Ta zmiana nie dzieje się z dnia na dzień. Wymaga odwagi, by zajrzeć w głąb siebie, czasem zmierzyć się z dawnym bólem, a potem wytrwale ćwiczyć nowe sposoby myślenia i zachowania.

Nagrodą za tę pracę jest wolność od przymusu odtwarzania starych historii. To możliwość zbudowania relacji opartej na szacunku, zaufaniu i prawdziwej bliskości - takiej, na jaką zasługujesz. Choć droga do zdrowej miłości bywa trudna, warto nią podążyć. Każdy ma prawo wybrać partnera, który będzie wspierał, a nie ranił, a pierwszy krok do takiego wyboru zaczyna się od Ciebie.

Czy zastanawiasz się, czy Twój związek jest zdrowy? Nie każda trudność jest toksyczna, ale jeśli czujesz lęk, winę, wątpisz w siebie, boisz się mówić, co myślisz – warto się zatrzymać. Tutaj dowiesz się, jak rozpoznać toksyczny związek i jak go zakończyć.

Test Image

Bibliografia

  • Klosko, J. S., & Young, J. E. (2012). Program zmiany sposobu życia: Uwalnianie się z pułapek psychologicznych. Warszawa: Instytut Psychologii Zdrowia PTP.

  • Norwood, R. (2019). Kobiety, które kochają za bardzo. Poznań: Rebis.

Komentarze (0)

Podoba Ci się ten artykuł?
Udostępnij
Magdalena Dąbrowska
Magdalena Dąbrowska
Psycholożka - Indywidualne potrzeby Pacjenta są dla niej kluczem. W praktyce psychologicznej stawia na zrozumienie i wsparcie w radzeniu sobie z trudnościami.