
- Strona główna
- Forum
- związki i relacje
- Chłopak nie...
Chłopak nie traktuje mnie dobrze; raz mówi, że jesteśmy razem, a za chwilę, że jednak nie.
Cześć, nie sądziłam że kiedykolwiek tutaj się znajdę. To było moje poprzednie pytanie ale napisze o tym więcej - chciałam sie zapytać, co mam zrobić w relacji z chłopakiem, którego kocham ponad wszystko, ale on mnie nie traktuje za dobrze - częste kłótnie, wyzwiska, ma przyjaciółkę, której nie potafię zaakceptować.
Czuję sie źle z tym, że on ma przyjaciółkę - uważam, że łączyło ich kiedyś coś więcej, prawdy by mi raczej nie powiedział a nie chcę, żeby ta relacja się skończyła, bo naprawdę mi na nim bardzo zależy i bardzo go kocham, natomiast druga kwestia odnośnie kłótni - wstawiłam swoje zdjęcie, on mi to kazał skasować, gdzie nic nie było widać, każe mi iść sobie do innych chłopaków, gdzie ja nie chcę, mówi, że mnie nienawidzi a zarazem jest uzależniony ode mnie. Nie rozumiem tego, martwię się i jednak uważam, że ta przyjaciółka mu mąci w głowie, bo kiedyś jak z nim byłam to się tak nie zachowywał, lecz w tamtym roku z nim zerwałam i próbowałam poszukać tego, co ma, tylko w kimś innym, ale nie potrafię kochać kogoś innego niż jego. Chciałam bardzo do niego wrócić, bo do nikogo nie czuję takiej miłości, jak do niego, a przedwczoraj mi powiedział, że jesteśmy już razem, a wczoraj, że nie - i dziś znowu to samo, że raczej tak, więc ja tego nie rozumiem. Dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam oraz mam nadzieję, że warto było sie rozpisywać. Jeszcze mnie wyzywa od szonów...
Anonimowa.
Justyna Bejmert
Dzień dobry,
Dziękuję, że się Pani podzieliła tym, co przeżywa — to naprawdę poruszające i widać, jak bardzo Pani kocha tego chłopaka i jak bardzo zależy Pani na tej relacji. Ale jednocześnie bardzo wyraźnie widać, że w tej relacji jest dużo bólu, niepewności i braku szacunku wobec Pani.
To, co Pani opisuje — wyzwiska, mieszanie w głowie, mówienie raz „kocham”, raz „nienawidzę”, podważanie Pani granic (np. kazanie kasowania zdjęcia), mówienie, że „może Pani sobie iść do innych” — to nie są zachowania, które budują zdrowy związek. Nawet jeśli Pani bardzo go kocha i nie potrafi czuć tego do nikogo innego, to miłość nie powinna tak boleć.
Pani lęk o jego przyjaciółkę i brak zaufania w tej kwestii też nie wziął się znikąd — skoro Pani mówi, że „prawdy by nie powiedział”, to znaczy, że coś w nim nie daje Pani poczucia bezpieczeństwa i uczciwości. A poczucie bezpieczeństwa to podstawa każdej relacji.
To może być naprawdę trudne, ale warto zadać sobie pytanie: czy chcę być w związku, w którym muszę prosić o szacunek, tłumaczyć się z każdego kroku, czuć się winna i niepewna, czy jestem kochana?
Jeśli jest Pani rozdarta i zagubiona, warto pomyśleć o rozmowie z psychologiem lub psychoterapeutą — nie po to, by usłyszeć „zostań” lub „odejdź”, ale by zrozumieć, czego Pani naprawdę potrzebuje i na co Pani zasługuje. Bo zasługuje Pani na miłość, która nie zostawia Pani w takim cierpieniu.
Trzymam kciuki i życzę Pani dużo siły,
Justyna Bejmert
Psycholog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Arkadiusz Czyżowski
Droga Anonimowa Osobo,
czytając Twój wpis widzę wiele punktów, w których pojawiają się pytania. To co jednak najmocniej czuję czytając Twój tekst, to poczucie zagrożenia i niepewności. O to czy chłopak jest lojalny, czy Ty jesteś w stanie zadbać o siebie, o to czy w przyszłości poznasz kogoś innego, o to czy czujesz jego szacunek... Wasza relacja wygląda na bardzo dynamiczną, a jednocześnie wydaje się w niej brakować mocnych fundamentów komunikacji i pracy nad nią z obu stron.
W takich sytuacjach warto zastanowić się nad tym co dobrego możesz zrobić dla siebie. Jak zadbać o swój dobrostan fizyczny, emocjonalny, intelektualny, społeczny i duchowy. Twoje wątpliwości i mnogość myśli mogą być przytłaczające, bo koncentrują się bardziej na innych, niż na Tobie. To może być potęgowane przez poczucie zmęczenia tą sytuacją, więc tutaj najistotniejsza jest regeneracja.
Jesteś osobą z którą spędzisz najwięcej czasu w swoim życiu, dlatego tak ważne jest dbanie o swój dobrostan i regenerację. Ta relacja z samą sobą powinna być jak najbardziej życzliwa i komfortowa - dlatego paradoksalnie zachęcam Cię do zadbania o siebie. Być może ze specjalistą u boku, by mógł towarzyszyć Ci w tej drodze :)
Trzymam za Ciebie kciuki!
Arkadiusz Czyżowski
Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry jeszcze raz,
stwierdzenie "prawdy by mi raczej nie powiedział" sugeruje, że nie macie do siebie 100% zaufania, a to fundament związku. Myślę, że w pewnym sensie zostało zachwiane Twoje poczucie bezpieczeństwa. Czy wyczuwasz w ich relacji, aby było tam coś więcej? Czy któreś z nich przekracza granicę przyjaźni?
Dlaczego to zdjęcie wywołało w Twoim chłopaku tak intensywne emocje? Co w tym zdjęciu było niedopuszczalnego?
To zrywanie jednego dnia i wracanie się do siebie następnego powoduje u Ciebie rozchwianie emocjonalne. Proszę pomyśl o doraźnych konsultacjach psychologicznych w celu przegadania tego, co się dzieje u Ciebie w związku a także w celu zadbania o swoją odporność psychiczną. Tutaj na platformie są dostępne konsultacje zarówno w formie online, jak i stacjonarnie.
Ściskam Cię serdecznie :)
Katarzyna Kania-Bzdyl
Karolina Bobrowska
Dzień dobry,
To, co opisałaś jest trudnym doświadczeniem emocjonalnym. Jesteś w relacji, która jest dla Ciebie ważna, w której czujesz silne przywiązanie i miłość, ale jednocześnie doświadczasz w niej wielu sytuacji, które wywołują ból, lęk, niepewność i poczucie odrzucenia. Z Twojego opisu wynika, że pojawiają się częste kłótnie, padają raniące słowa, a zachowania Twojego chłopaka są zmienne i nieprzewidywalne - jednego dnia jesteście razem, drugiego nie. Mówisz też o tym, że wpływa na Ciebie obecność jego przyjaciółki, której nie potrafisz zaakceptować. Pojawia się poczucie zagrożenia, zazdrości i braku zaufania. To wszystko tworzy w Tobie silne napięcie emocjonalne.
W takich sytuacjach bardzo często pojawia się wewnętrzne rozdarcie - z jednej strony ogromne uczucie do drugiej osoby, z drugiej strony świadomość, że coś w tej relacji bardzo boli. Człowiek wtedy próbuje zrozumieć, co się dzieje, z czego wynikają te zmiany, próbuje wrócić do momentów, które były dobre i budujące, i szuka sposobu, by to odzyskać. To bardzo naturalne. Ale warto przy tym pamiętać, że zdrowa relacja opiera się na wzajemnym szacunku, poczuciu bezpieczeństwa, komunikacji i zaufaniu. Jeśli te elementy są często zaburzane, a Ty czujesz się z tym coraz gorzej, to jest to wyraźny sygnał, że coś wymaga zatrzymania się i przyjrzenia temu z uważnością - również temu, jak Ty się w tej relacji czujesz i jak wpływa ona na Twoje samopoczucie, poczucie własnej wartości i codzienne funkcjonowanie.
Nie musisz od razu podejmować radykalnych decyzji. Czasem na początek ważne jest samo nazwanie rzeczy po imieniu, zauważenie tego, co się dzieje bez usprawiedliwiania i bez pomijania swoich emocji. W tej sytuacji warto poszukać dla siebie wsparcia naturalnego w postaci rodziny czy przyjaciół lub skorzystać ze wsparcia specjalisty.
Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska
psycholog
Martyna Jarosz
Dzień dobry,
Pani sytuacja jest emocjonalnie bardzo obciążająca i z pewnością nie pozostaje bez wpływu na Pani samopoczucie. Opisuje Pani relację, w której doświadcza Pani braku szacunku, niepewności i emocjonalnej niestabilności, co może wskazywać na cechy relacji przemocowej. Poczucie silnego przywiązania i trudność w odejściu są zrozumiałe, ale jednocześnie warto zastanowić się, czy ta relacja rzeczywiście sprzyja Pani dobrostanowi. Zachęcam do skonsultowania się z terapeutą, który pomoże Pani uporządkować emocje, rozpoznać swoje potrzeby i podjąć decyzje wspierające Pani poczucie bezpieczeństwa i szacunku do samej siebie.
Życzę dużo siły.
Pozdrawiam
Martyna Jarosz
Ewa Konieczna
Dzień dobry,
Dziękuję, że podzieliła się Pani swoją historią. Wiem, jak trudne i bolesne może być życie w emocjonalnym zamieszaniu, pełnym nadziei, lęku i miłości, która rani. To, co Pani opisuje, zasługuje na uwagę, troskę i głęboki szacunek przede wszystkim dla Pani samej.
To bardzo ważne, że Pani tu napisała. To pierwszy krok do zobaczenia siebie i swoich emocji, swoich potrzeb, swojego bólu i swojej godności. Miłość nie jest walką o przetrwanie. Nie wymaga tłumaczenia się za swoje zdjęcie, przepraszania za to, że się czuje, że się myśli, że się czegoś potrzebuje. Partnerstwo daje spokój, bezpieczeństwo i wzajemność, nie tylko od święta.
To, że Pani nie potrafi kochać nikogo innego niż jego, to bardzo zrozumiałe. Serce przywiązuje się głęboko, szczególnie gdy nosi w sobie pragnienie bliskości. Ale proszę pamiętać miłość, która boli, która odbiera spokój, w której ktoś raz mówi, że jesteście razem, a dzień później już nie, to nie jest zdrowa relacja.
Proszę dać sobie możliwość do odzyskiwania siły. Czasem największą miłością, jaką możemy sobie dać, jest nauczenie się kochać samego siebie najpierw.
Pozdrawiam serdecznie,
mgr Ewa Konieczna
Psycholog, seksuolog, terapeuta par.

Zobacz podobne
Witam serdecznie, byłam szczęśliwą mężatką przez 34 lata. Proszę mi wierzyć, nasze życie było dobre, dzieci, wnuki to były nasze priorytety. Byliśmy przykładem dla wielu osób. Nagle mąż oznajmił mi, że nie czuje się szczęśliwy i chce odejść. Świat mi się zawalił i mimo że jesteśmy trzy lata po rozwodzie, zawalony jest dalej. Było bardzo ciężko, ale mamy, że sobą w miarę dobry kontakt. Pozwoliłam mu odejść, chociaż zanim to się stało, wymęczył mnie bardzo przez rok odchodzenia. Myślę, że się bał tej decyzji i cały czas mnie trzymał w zanadrzu. Domyśliłam się, że prawda jest bardzo prosta. Miał romans w pracy (w naszej firmie) i miałam rację, obecnie ta kobieta mieszka w moim domu, śpi w moim łóżku itd. Jak to często bywa w tej sytuacji, traci się też inne rzeczy. Dla wielu osób stałam się przezroczysta, ponieważ byliśmy bardzo zamożni, po rozwodzie mój status materialny bardzo się zmienił. Zostali tylko Ci szczerzy, prawdziwi przyjaciele i to jest jedyny plus tej tragedii. Mamy dzieci już dorosłe 30+, i tu mam problem. Proszę mi wierzyć, że ja przeżyłam prawdziwy dramat, to wszystko widziały moje dzieci. Dzieci mają dobry kontakt z mężem i jego partnerką. I to jest dla mnie ok. Jednak moja córka bardzo i na wyrost zaakceptowała tą sytuację. Nie ma w niej empatii, współczucia i zrozumienia dla moich uczuć. To cholernie boli. Nie mogę źle mówić o partnerce męża, nie mogę cierpieć, jej syn ma mówić do nowej partnerki babciu itd. Nowa kobieta niestety nie ma klasy i komentuje, że nie powinnam dostać pieniędzy w rozliczeniu od męża, bo to on zarabiał, że uratowała mój dom, bo jak ja w nim mieszkałam, to był syf itd. Cierpię w ciszy, bo co mam zrobić. Teraz ex bierze ślub i moja córka ma być świadkową i tego już nie dam rady znieść, jak ona może być świadkiem ich miłości i szczęścia, kiedy wie, z jaką premedytacją wysadzili mnie z mojego życia, jaka krzywda się za tym kryje. Jestem jej matką i znowu czuje się zdradzona. Ona nie chce ze mną o tym rozmawiać. Poważnie zastanawiam się nad zerwaniem z nią kontaktów. Kocham ją bardzo, ale tak nie może być. Jestem upokorzona, oszukana i brak minimum lojalności od corki bardzo mnie boli. Przecież może iść na ślub, nie musi być od razu świadkową. I zastanawiam, się czy mam moralne prawo porozmawiać z byłym o sprawach majątkowych, przecież to co on ma, wypracowaliśmy przez 34 lata bycia razem. Nie wyobrażam sobie, żeby to trafiło w ręce obcej osoby, a nie naszych dzieci.
Moi rodzice nigdy nie pozwolili mi się rozwijać. Szkoda było na mnie kasy, nie mogłam uczyć się języka, a też było dużo przemocy i miałam problem ze skupieniem. Mam 39lat i czuję się jak nikt. Nie osiągnęłam nic. Nie mam rodziny. Próbowałam 300 razy coś zrobić i nigdy nie nie wybiłam. Jestem zmęczona, schorowana i czuję niesprawiedliwość widząc młodych, którym rodzice pozwalają iść na studia, nie krzyczą na nich i nie muszą ciężko pracować w domu. Czuje się głupia. Pusta. Dziecinna...


