
Jak zerwać toksyczny kontakt z przyjaciółką po 9 latach znajomości?
Dzień dobry,
Mam problem, chcę zerwać kontakt z moją przyjaciółką.
Znam ją 9 lat i jest to trudne, bo obie się ranimy nawzajem.
Ja zaczęłam, niestety nie schowałam języka za zębami i się wyglądałam. Bardzo mi było przykro z tego powodu i ją przepraszałam, ale od tego momentu się wiele zmieniło i się kłócimy cały czas. Ona też mnie rani, nie chce się zmienić, choć ja się zmieniam - tak mi się wydaje.
Czy ja dobrze robię, że ja chce zerwać z nią kontakt ?
Olivia

Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry Olivia,
jeśli obydwie się ranicie, to myślę, że trzeba zadbać o swój komfort psychiczny i zerwać relacje, które nam nie służą.
Z szacunku do siebie i do drugiej osoby.
Pozdrawiam
Katarzyna Kania-Bzdyl
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Urszula Jędrzejczyk
Dzień dobry,
wydaję mi się, że na pytanie "czy ja dobrze robię (...)?" tak naprawdę najlepiej Pani zna odpowiedź.
Rozumiem też, że odpowiedź na to pytanie może powodować wiele emocji, na które nie jest się od razu gotowym.
Pytanie też, czego Pani potrzebuje? Co chcę osiągnąć?
Czy jest to potrzeba spokoju i braku ranienia się nawzajem? Czy może potrzeba podtrzymania relacji z przyjaciółką ze względu na staż znajomości?
Dodatkowo przyznam, że nawet jakbym chciała służyć "dobrą radą", to niestety dla mnie opis sytuacji jest zbyt krótki.
Pojawia się pytanie, czy już wcześniej próbowała Pani zerwać kontakt? Czy jeśli czuję Pani, że zerwanie kontaktu może być trudne (wnioskuję to z ostatniego pytania w opisie), to zastanawiała się nad "nie zerwaniem", a ograniczeniem kontaktów, zrobienia sobie przerwy i zobaczenia co z tego wyjdzie dalej?
Może pomocna byłaby strategia, że jeśli chce się zerwać kontakt, to nie robić tego na raz, bo wtedy można mieć poczucie, jakby wyrwało się część siebie, a robić to małymi krokami?
Czyli że z dnia na dzień kontaktuje się Pani z tą osobą mniej i obserwuje siebie, jak się z tym czuje?
Myślę, że próba odpowiedzenia sobie na pytanie o swoje własne potrzeby, może wnieść wiele informacji na temat tego, co robić dalej. Co więcej, jeśli ma Pani taką przestrzeń, zachęcam też, do umówienia się na rozmowę ze specjalistą, aby na spokojnie móc omówić różne strategie działania i radzenia sobie w emocjach. Wydaję mi się, że emocje związane z myślą o zerwaniu kontaktu z kimś bliskim po 9 latach znajomości, warte są zaopiekowania!
Pozdrawiam serdecznie
Ula Jędrzejczyk
psycholog

Edward Szumilak
Dzień dobry,
W takiej formie mojego kontaktu z Panią być może choć trochę pomocne będzie, to aby zadała Pani sobie trzy pytania:
Czy ta relacja, służy Pani?
Czy ta relacja, służy Pani koleżance?
Czy ta relacja służy "światu" (jak wpływa na innych ludzi)?
W dużym uproszczeniu, jeśli na co najmniej dwa pytania znajdzie Pani odpowiedź, że służy, to może warto rozważyć podtrzymanie tej relacji i wprowadzenie w niej zmian, jeśli nie, to może warto rozważyć zakończenie relacji.
Samo zakończenie relacji może być zerwaniem kontaktu, ale nie musi. Na pytanie, czy Pani dobrze robi, odpowiedź zna tylko Pani i na pewno tę odpowiedź Pani w sobie ma, tylko być może potrzeba, aby ktoś pomógł Pani ją odnaleźć.
Trzymam kciuki za to.
Pozdrawiam
Edward Szumilak

Anastazja Zawiślak
Zerwanie kontaktu z przyjaciółką po tylu latach to trudna decyzja, ale jeśli relacja opiera się na wzajemnym ranieniu i kłótniach, może być dla Pani obciążająca. Próby zmiany z Pani strony są ważne, ale jeśli druga osoba nie chce się zaangażować w poprawę relacji, naturalne jest zastanowienie się nad zakończeniem znajomości.
Ja jednak zawsze namawiam do szczerej i otwartej komunikacji, z szacunku do obu stron.
Jeśli jednak, mimo prób rozmowy relacja przynosi więcej bólu niż wsparcia, zakończenie kontaktu może być krokiem w stronę ochrony swojego zdrowia emocjonalnego.
Można to zrobić spokojnie, mówiąc np.: „Czuję, że nasza relacja stała się trudna i potrzebuję dystansu, by zadbać o siebie.”
Jeśli nie jest Pani pewna, można też spróbować ograniczyć kontakt i zobaczyć, jak Pani się z tym czuje.
Pozdrawiam,
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Zobacz podobne
Ostatnio moje relacje z koleżanką znacznie się pogorszyły. Przestała do mnie pisać prywatnie, nawet jeśli coś ode mnie chce, to pisze przez grupę, a moje wiadomości ma w głębokim poważaniu. W relacji "na żywo" jakoś zobojetniałem w jej oczach, nie ma już uśmiechu na przywitanie ani nic. Dzisiaj mnie nawet zignorowała zupełnie i się nie przywitała. Podobnie jak ona dla mnie, tak ja dla niej byłem "głównym" znajomym. Wiem, że ma chłopaka i zna się z nim co najmniej od roku. Przyznam, że mi się podoba, ale nigdy jej tego nie okazywałem, żeby nie psuć relacji... a jednak. nie wiem, co zrobić.
Witam wszystkich, jestem tutaj nowy. Byłem w burzliwym związku 2 lata, 3 razy się rozchodziliśmy. Ja za każdym razem zabiegałem, starałem się. Czasami angażuję się za bardzo. Brałem wszystko na siebie, robiłem źle. Pomiędzy nami było 9 lat różnicy. Ostatnio usłyszałem, że ja jestem stary, a ona młoda, może się bawić.
Zaczęły się w związku koleżanki, uciekanie od spotkań. Jeśli się pytałem, kiedy się widzimy – „nie wiem”. Wiele pretensji, że mi dużo nie pasuje, że to moja wina, że wiele słów usłyszała z mojej strony i nie potrafi już na mnie patrzeć. Szczerze – nigdy nic głupiego nie powiedziałem, tylko czasami coś żartem czy zgryźliwie, ale to na tyle, mieliśmy dystans.
Ostatnio non stop wychodziła ze znajomymi. Nawet nie widziałem, że ma taką toksyczną koleżankę, która nią kieruje. Słyszałem, że jestem nienormalny, że w żartach jest drugie dno, że wyliczam jej pieniądze na każdym kroku. Nigdy takiego czegoś nie było. Jedynie żartem: „Dzisiaj ty stawiasz?” czy „Policzymy się za paliwo?”. I tak – ona bez problemu zawsze płaciła, bo wiedziała, że to tylko sarkazm.
Starałem się, jak mogłem, zabiegałem. Ona zawsze w stronę znajomych – że mają lepiej, że inaczej ją traktują. Ta znajoma, którą poznała, tak „fajna”, żeruje na niej. Widziałem na relacjach – bawi się na całego, kolacje, imprezy. Z otoczenia wiem, że ta osoba po prostu nie ma znajomych, nikt nie chce z nią utrzymywać kontaktu, bo patrzy tylko na swoje cztery litery.
Wszystko – żarty, starania się, nawet jak coś nie było tak – gdy chciałem porozmawiać, była odpowiedź, że „ze mną się nie da”. Mam jej zniknąć z życia, bo się przy mnie męczy. Znajdzie sobie takiego, co spełni jej każde oczekiwania, a ja mam znaleźć taką, co ich nie ma.
Zawsze byłem prawy, nigdy nic nie chciałem – żadnych pieniędzy, nawet od rodziny za jakieś usługi. Mówiłem szczerze wszystko, ale ona odebrała to tak, jakbym ciągle jej coś wypominał. Usłyszałem nawet, że bronię jej się spotykać z rodziną, ale nigdy tak nie było. Nawet zaczęła mieć o to problem, gdy spytałem się, co po spotkaniu.
Pretensje, że pytam, jak się ubiera, że nie jest wyspana... Po prostu zauważyłem, że na siłę szuka powodu, by mnie rzucić. Nawet jechałem prawie 100 km do restauracji dzień przed zerwaniem. Zażartowałem coś tam i mówiłem, że po drodze jest kilka fajnych restauracji. Ona: „Nie, tam jedziemy”. Mówię: „Okej”. Gadaliśmy o pracy i w ogóle, a ona wszystko brała tak do siebie, że niby ją maltretuję, ubliżam jej na każdym kroku.
Napisała mi w nocy, że to się wypaliło, nie chce tak żyć i mam zniknąć z jej życia. Zostałem zablokowany wszędzie, a ona szuka atencji u facetów.
Może tutaj się wydawać, że jestem aż takim złym człowiekiem, ale każdemu, kto pyta i komu mówię prawdę, odpowiadam – to było szukanie pretekstu, by mnie rzucić. Usłyszałem jeszcze, że gdyby nie ja, to byśmy tam nie pojechali. Nie wiem, co myśleć. Za każdym razem łapie moje słowa, wyciąga coś głupiego, co powiem pod nosem, a ile ja przeszedłem, wspierałem, byłem na każde skinienie palca – nawet o 2 w nocy – tego już nie pamięta. Tylko: „No nikt ci nie kazał”.
I usłyszałem, że rzyga moimi spekulacjami, moimi rozmowami i całą moją osobą. Mam nie próbować z nią nawet pogadać, wyjaśnić, powiedzieć prawdę, bo nigdy nie chciałem jej urazić. Mieliśmy dystans w wiadomościach, a ona nagle, że się wypaliło. Próbujemy od 2 lat i nie wychodzi.
Ale za każdym rozpadem są znajomi. Każdy zauważył, że im mniej się szanują i starają, tym jakoś im wychodzi. Czasami czułem się w tym związku, jakbym był sam.
Witam, Od pewnego czasu zauważyłam, że z moją przyjaciółką, z którą znam się 12 lat, kontakt się urwał. Każda z nas założyła rodziny, mężowie, ona dziecko. Spotykałyśmy się raz na jakiś czas, pisania było mało. Kiedyś mi już zasugerowała, że wkraczam bardzo w jej życie, kontroluje i po prostu nie mogę tak robić.
I bardzo z tym walczyłam. I czuje, że mi wychodziło. Przedwczoraj napisałam do niej czy może się spotkamy, odczytała.. nie odpisała. Po 2 dniach w pracy, zamiast napisać do koleżanki znak zapytania (bo pracuje w szpitalu, w którym jest mój dziadek i wysłałam jej ciągle zapytania o dziadka) to wysłałam do nie przypadkowo. Kontaktu nadal zero, zaczęłam się martwić, myślałam, że coś z dzieckiem czy z nią. I po chwili dostałam wiadomość, że ona wie, że ten znak na pewno był do niej, żebym przestała kłamać i ona życzy mi jak najlepiej, ale ona przestrzeni na naszą relacje już nie ma. Ma dość tłumaczeń i kończy to. Napisałam, że to nie było do niej, ale ona mówi, że dość słuchania tłumaczeń i na razie. Chciałam się dowiedzieć, co ją kierowało, mówi, żebym nie drążyła i skoro cześć to cześć. Rozmawiałam z mężem, powiedział, że może poczuła się otoczona z twojej strony, ale powinna to wyjaśnić. Jest mi przykro, bo boję się, że kolejny raz coś zrobiłam, chyba że może warto iść naprawdę prosto i nie patrzeć ciągle zecja popełniłam błąd, tylko pogodzić się z utratą i iść przez życie...