Córka jest pod presją rówieśniczą, do tego ojciec jej koleżanek namawia ją do nieakceptowalnych dla mnie spotkań.
Witam serdecznie. Mam problem z córką. Ma 13 lat. Zawsze była i jest poukładaną, wesołą i mega wrażliwą dziewczynką, często nieśmiałą ( wrażliwość ma niestety po mnie ). Córka kumpluje się z kilkoma koleżankami w klasie. Część z nich , te najbardziej jej bliskie, to osoby z bardzo mocnym charakterem. Moje dziecko musi przeważnie dopasowywać się do nich. Nie patrzą na jej zdanie. Dwie z nich organizują ostatnio praktycznie co tydzień "nocowanka". Rozumiem wszystko, ale wydaje mi się, że co tydzień to lekka przesada. Córka idzie do nich w sobotę ok. południa i wraca do domu w niedzielę również około południa. Wraca oczywiście niewyspana, więc resztę dnia przesypia.
Ostatnio zabroniłam tych nocowanek tłumacząc, że nie może się to pojawiać aż tak często, że jest szkoła, nauka. Zaakceptowała. Jednak koleżanki nie. Zabraniam również córce chodzić w dziwne miejsca, typu opuszczone budynki, stacje pkp , perony ( te są bardzo oddalone od naszego małego miasteczka), ponieważ uważam, że to nie miejsce na spędzanie czasu, kręca się tam dziwni ludzie, bezdomni, pijani. Jednak " koleżanki" córki twierdzą inaczej, robią jej wyrzuty z tego powodu, odrzucają ją . Twierdzą, że ma chorych rodziców, bo nie pozwalają jej tam chodzić. Ponadto jeden z ojców tych koleżanek stwierdził, że coś ze mną nie tak, skoro nie pozwalam im tam chodzić. Zabrzmi to absurdalnie, ale on ich namawia na chodzenie tam, bo przecież to normalne w tym wieku i on będąc dzieckiem tam chodził i super to wspomina. Ostatnio córka wróciła zapłakana, załamana do domu, ponieważ powtórzyła się sytuacja wyżej opisywana. Przyznam, że jestem załamana. Nie wiem jak jej pomóc... a może to ze mną jest coś nie tak? Może ja wyolbrzymiam ..... Nie wiem co robić?
Mili

Dominik Kupczyk
Witam serdecznie,
Sytuacja z córką i jej koleżankami jest dla Pani bardzo stresująca i zrozumiałe jest, że chce Pani chronić swoje dziecko przed nieodpowiednimi wpływami i niebezpieczeństwami. To zupełnie naturalne, że troszczy się Pani o jej bezpieczeństwo, szczególnie gdy w grę wchodzą takie miejsca jak opuszczone budynki czy perony. To, że stara się Pani zachować równowagę między ochroną a wolnością, jest bardzo ważne, a odpowiedzialność za bezpieczeństwo dziecka spoczywa na Pani jako rodzicu.
To, co Pani opisuje, to zmagania córki z presją rówieśniczą, a także brak akceptacji przez niektóre koleżanki dla Pani zasad. Może być to trudne dla córki, zwłaszcza jeśli czuje, że musi wybierać między swoimi przyjaciółkami a tym, co jest słuszne z punktu widzenia jej rodziców. Warto tutaj wspierać ją emocjonalnie, pokazać, że rozumie Pani jej trudności, ale jednocześnie jasno wyjaśniać swoje stanowisko, dlaczego pewne zasady są dla niej ważne.
Córka jest w wieku, w którym presja grupy ma ogromne znaczenie, a odrzucenie przez koleżanki może być dla niej bardzo bolesne. Ważne jest, aby wspólnie z nią zbudować jej poczucie własnej wartości, aby potrafiła wytrwać w swoich przekonaniach nawet wtedy, gdy rówieśnicy próbują ją zdominować czy wpłynąć na nią w negatywny sposób. Może Pani także porozmawiać z córką o zdrowych granicach w relacjach – o tym, że prawdziwa przyjaźń opiera się na wzajemnym szacunku i akceptacji, a nie na nacisku i przymusie.
Dobrze, że udało się Pani porozmawiać z córką o nocowankach i wyjaśnić swoje obawy. To pokazuje, że córka słucha i rozumie Pani punkt widzenia, co jest bardzo pozytywne. Można spróbować wspólnie znaleźć kompromis, na przykład ustalić, że takie spotkania mogą odbywać się raz na jakiś czas, ale nie tak często, jak do tej pory.
Co do opinii innych rodziców – ważne jest, aby Pani jako rodzic była pewna swoich decyzji, kierując się przede wszystkim dobrem córki, a nie opinią innych osób. Każda rodzina ma swoje zasady i to Pani ma prawo decydować o tym, co jest odpowiednie dla Pani dziecka. Możliwe, że inne dzieci mają inne normy w domach, ale to nie oznacza, że Pani podejście jest niewłaściwe.
Może Pani także rozważyć rozmowę z córką o nowych aktywnościach, które mogą ją zainteresować i poszerzyć grono znajomych. Być może dzięki temu uda się zmniejszyć wpływ obecnej grupy i wprowadzić w jej życie bardziej pozytywne relacje.
Najważniejsze, aby była Pani wsparciem dla córki, pokazując, że troszczy się Pani o jej dobro, ale jednocześnie rozumie jej potrzeby.

Anastazja Zawiślak
Dzień dobry,
Rozumiem, że martwi się Pani o córkę i chce dla niej jak najlepiej. To naturalne, że jako rodzic pragnie Pani zapewnić jej bezpieczeństwo, szczególnie w wieku, gdy dzieci są bardziej podatne na wpływ rówieśników.
Pani córka, będąc wrażliwą osobą, może mieć trudności z wyrażaniem swoich granic wobec koleżanek o silnym charakterze. Jeśli czuje, że musi się do nich dostosowywać, warto pomóc jej rozwijać pewność siebie i umiejętność stawiania granic. Pani decyzja o ograniczeniu nocowanek i zakazie chodzenia w niebezpieczne miejsca jest rozsądna i świadczy o trosce o jej dobro. To naturalne, że córka może czasem spotkać się z niezrozumieniem ze strony koleżanek, zwłaszcza jeśli ich rodzice mają inne podejście.
Warto porozmawiać z córką o jej uczuciach i wyjaśnić, dlaczego pewne zasady są dla niej ważne. Możecie również poszukać innych form spędzania czasu z koleżankami – może organizacja spotkań u Was w domu co jakiś czas pozwoli jej mieć kontakt z koleżankami w bezpiecznym środowisku. Zachęcanie córki do udziału w zajęciach pozalekcyjnych, które odpowiadają jej zainteresowaniom, może też pomóc jej nawiązać nowe, pozytywne znajomości.
Proszę pamiętać, że wrażliwość i empatia to cenne cechy, a Pani wsparcie i otwartość pomogą jej lepiej radzić sobie w relacjach z rówieśnikami. To, że Pani stawia granice, nie oznacza, że coś jest z Panią nie tak. Warto, aby córka czuła, że te granice są wyrazem troski, a nie ograniczeniem.
Pozdrawiam,
Anastazja Zawiślak

Paulina Urbanowicz
Dzień dobry,
Fakt, że Pani martwi się o swoją córkę jest jak najbardziej zrozumiały. To, że chce Pani mieć pewność, że dziecko jest bezpieczne i chce Pani uchronić je przed negatywnym wpływem środowiska jest jak najbardziej normalne.
Musi jednak Pani zrozumieć również punkt widzenia córki, nie chce zostać wykluczona przez koleżanki, szczególnie że jest to wiek, w którym relacje z rówieśnikami są bardzo ważne.
Radzę szczerze porozmawiać z córką i wyjaśnić jej, skąd ten zakaz, dlaczego woli Pani, aby córka nie chodziła w takie miejsca. Z drugiej strony warto również wysłuchać córki, co czuje, jak to wszystko przeżywa. Może Pani również udać się z dzieckiem do specjalisty, szczególnie jeśli córka jest wrażliwą osobą. Proszę jednak pamiętać, że najważniejsze jest wsparcie, córka z pewnością teraz go potrzebuje.
Pozdrawiam,
Paulina Urbanowicz

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Cześć!
Mam "problem" z narzeczoną, z którą jestem prawie 10 lat. Czuję się chyba jak niedorajda życiowa?
Od początku... Od samej szkoły podstawowej miałem utrudniony kontakt z rówieśnikami, sam nie wiem czemu. Przez to znalazłem sobie "przyjaciół" na czatach GG, i od tamtej pory jestem uzależniony (w tej chwili od przeglądania społeczności)
Narzeczoną "znalazłem" na GG z tego samego miasta. Ja 16, ona 14 lat. Od samego początku jesteśmy ze sobą, ja byłem jej X chłopakiem, a ona dla mnie pierwszą. Wiadomo, na początku była wielka miłość, małe kłótnie (zawsze z jej strony do tej pory), ale raczej nie mieliśmy wspólnych tematów. Od tych prawie 10 lat, nie zerwaliśmy ze sobą ani razu, ale były "poważne" kłótnie, najczęściej spowodowane przez nią. Ja jej nigdy nie zdradziłem, ona również nie. Nigdy jej nie dawałem powodów do zazdrości, ponieważ zależy mi tylko na niej, ale dla niej znajomość męsko-damska nie istnieje, kilka lat temu musiałem usunąć wszystkie dziewczyny z fb oraz usunąć i założyć nowe konto. Miałem na to szczerze wywalone, bo mi na tych znajomościach nie zależało, więc to wszystko robiłem.
Skończyliśmy technikum, to się razem wyprowadziliśmy do innego miasta, ona na studia, ja do pracy. Z opowieści różnych ludzi, myślałem, że nasz "początek" razem mieszkania będzie ciężki, ale okazało się, że było dobrze. Przeszkadzało jej od tamtej pory, że jestem uzależniony od telefonu. Fakt, siedzę dużo na telefonie, ale ona mi nigdy nie pomogła z tego nałogu wyjść. Jestem w stanie wytrzymać bez telefonu nawet 24 h, jak jestem czymś zajęty/pochłonięty to nie siedzę aż tak w telefonie. Były sprzeczki jak w każdym związku, pewnie niektóre pamiętam, ale tego za dużo by było. Na wszystkie wyjazdy ja ją zabierałem, ponieważ ona studiuje, do pracy chce pójść dopiero po studiach 😐 oraz wszystkie wypady ja proponuję. Ja pracuję sobie kiedy chcę i ile chcę i prawdopodobnie, przez jej ciągłe narzekanie oraz kłótnie, od półtora roku nie mogę wstać z łóżka o 5 rano aż do teraz (bo jestem zmęczony), czyli już 3.5 roku. Pracuje w systemie od poniedziałku do piątku od 6-15, później spędzaliśmy razem czas przeważnie przed telefonem/tv. Nawet zabroniła mi pracować w soboty pod pretekstem, że mało czasu z nią spędzam.. taa spędzanie z nią przed tv.., ale po paru dyskusjach już pracuję w soboty.
4 lata temu zorganizowałem wakacje, gdzie jej się oświadczyłem ( bo myślałem, że nasza relacja trochę się poprawi (nawet sama mi powiedziała wtedy, że nie mam na co liczyć, że ona się zmieni..)
Sprawy łóżkowe? Może z 4-5 razy w miesiącu? Od prawie samego początku związku. Czy to jest normalne? Raczej nie. Czasami to jest "moja wina", bo gdzie w dniu mieliśmy sprzeczkę nie chce mi stanąć, to jeszcze mi robi, ale że mam z tym coś zrobić.. Od 2 lat jej tata trochę naciska na wesele, ale ja z tym tematem trochę zwlekam, bo nie chcę mieć takiej relacji jak do teraz, bo za 5-10 lat będzie jeszcze gorzej i później zabawa w adwokaty.. (ale ona nie zna powodu). Nie będę ukrywał, bo sam już bym chciał mieć wesele ( tu też pojawia się konflikt, bo ona ma małą rodzinę i chcę małe wesele a resztę kasy od rodziców przeznaczyć na wkład własny do mieszkania, ale ja mam dużą rodzinę, z którą mam dobry kontakt, no i chciałbym ich zaprosić).
Do tej pory nie pracuje (bo jest na ostatnim roku studiów), przez to nigdzie nie jeździmy, nie zwiedzamy, a ja właśnie to uwielbiam. Przez ostatnie miesiące, ona się przyczepia o każdą drobnostkę, aż mam już powoli dosyć, nawet jestem już mało uśmiechnięty, przed rodzicami próbuję ukrywać, że nic się nie dzieje. Ostatnio zorganizowałem wycieczkę jednodniową w góry, wstaliśmy z rana, ona już gotowa, a ja do niej mówię że jeszcze z łazienki muszę skorzystać, ona już w złość. To mówię jej, to idź odpal samochód, niech szyba odmarznie. Nie pamiętam dokładnie w tej chwili tej sytuacji jak to było w 100%, ale ona już z nerwami (bardzo nerwową osobą ona jest), że ona nie wie jak odpalić samochód, mimo tego, że ma prawo jazdy, jeździła już tym samochodem, no ale nic, poszła i zaraz wróciła wściekła, że jej nie powiedziałem jak się samochód odpala i że ona nigdzie nie jedzie.. Oczywiście, pojechaliśmy, ale całą drogę ze sobą nie rozmawialiśmy.
W ostatni weekend byliśmy u mojej siostry i jej chłopaka, którzy są ze sobą 5/6 lat, a ich miłość wygląda zawsze na początkującą, czyli dużo miłości, przytulania, całusów, Nawet jak przy kuchni coś robili, to on ją przytulał i słyszałem u siostry śmiech, a u mnie zaraz by było nie dotykaj mnie, bo coś tam robię... :((( Siostra z jej chłopakiem byli sami świadkami jak moja narzeczona się zachowuje i były między nami 2 małe sprzeczki i gdy poszła do łazienki siostra mnie się spytała czy ona tak zawsze, czy jej zawsze nic nie pasuje.. Następnego dnia jak wróciliśmy już do siebie do mieszkania, napisałem do siostry, że przepraszam za atmosferę i że przeszkadzaliśmy. Ona, że nie przeszkadzaliśmy, tylko, że jej jest przykro jak jestem traktowany.. :((( W tą niedzielę wróciliśmy i do czwartku byłem dla niej chłodny, nie dotykałem, nic nie mówiłem (bo po co mam coś mówić jak zaraz się zdenerwuje). Niestety zepsułem w czwartek mówiąc do niej, że mam straszną ochotę na nią, a ona do mnie z tekstem "spadaj", później poszła się umyć i niestety spytałem się czy dla mnie się myjesz? Nie. ja: dlaczego? ona: bo nie będziesz nadal ze mną rozmawiał podczas drogi ( bo szykowaliśmy się na weekend 1 listopada do miasta rodzinnego, gdzie za każdym razem jak jeździmy na wieś, ona jedzie do swoich rodziców, a ja do swoich.. :(( No i podczas jeszcze tej gadki mówiła, że ją już nie dotykam, no to jej powiedziałem no, bo przestałem Cię dotykać, bo "zrozumiałem" że tego nie lubisz i się denerwujesz za każdym razem. No i już nic nie powiedziała.
Dziś po grobach się spotkaliśmy, rozmawialiśmy już trochę lepiej, na koniec dnia się do niej przytuliłem, dała mi buziaka (dłuższy pocałunek ja muszę za każdym razem wymuszać i nie zawsze się to udaje i to od samego początku.. no, ale było tak samo dzisiaj, nie dała się pocałować, więc spojrzałem się na pająka, ona również i kazała mi go zabić, ja się tylko uśmiechnąłem, powiedziałem papa i wyszedłem.
Gdyby normalnie mnie pocałowała, zabiłbym tego pająka.. ale usłyszałem " zje*any jesteś" oraz jak go zabiła to dodała "beznadziejny jesteś". Jak wróciłem do domu, nic nie napisałem. Po jakimś czasie napisała czy jestem już w domu, odpisałem "ta", ona: ta, to zajebiscie. ja: co. ona: nic nie pisz do mnie już wcale gdzie jesteś. ja: skoro i tak jestem beznadziejny ona: już obrażony, bo cię poprosiłam, żebyś zabił robala? i głupio się jeszcze śmiałeś. i bardzo dobrze. ja: cieszę się. ona: daruj sobie i się już nie wysilaj, nie odpisuj już jak nie masz nic do powiedzenia, dobranoc.
Przepraszam za moje składnie i itp, ale jestem w tym bardzo słaby..
Do psychiatry się wybieram już 2 lata.. ale muszę w końcu pójść. Nawet mojej narzeczonej mama powiedziała, że moja siostra jest bardzo za chłopakiem i on również za nią, bo po nas tego nie widać... Nawet nie wiecie, jak wtedy bardzo smutno mi się zrobiło... Nic takiego w sumie nie napisałem, ale się rozpisałem, może mi pomożecie coś.. Musiałbym wszystkie nasze sprzeczki zapisywać w notatniku, żeby je tu wypisać, bo mam słabą pamięć. Za każdym razem jak już jest zdenerowana, mówi innym głosem to jej mówię " o i już zdenerwowana/uniesiony głos" i twierdzi, że nie, że ją teraz tym zdenerwowałem.. Zależy mi bardzo na niej..
Dzień dobry, pytanie dotyczy mojej 13-letniej córki.
Jest osobą bardzo wrażliwą, nieśmiałą i skrytą. Ma problem z nawiązywaniem nowych znajomosci, tylko jedną kokeżankę. Często powtarza, że nikt jej nie lubi i że jest dziwna.
Od kilku lat przewija się też temat jej przedszkola i zaczynam dostrzegać, że to jak teraz układają się jej relacje z dziećmi może mieć związek właśnie z okresem przedszkolnym. Jak miała 5/6lat pojawił się okres, w którym nie chciała wchodzić do sali do swojej grupy. Płakała, wyrywała się jak tylko zobaczyła siedzące dzieci. Wielokrotnie pytałam przedszkolanki czy zauważyły coś niepokojącego, z czego takie zachowanie może wynikać. Twierdziły, że nic się nie dzieje, a córka była wtedy za mała, żeby o tym opowiadać. Dopiero kilka lat po zakończeniu przedszkola zaczęła mówić, że nikt się z nią nie bawił, że dzieci jej nie lubiły, że się z niej naśmiewały i jak miała nowe ubrania to specjalnie szarpały ją za nie, żeby je porwać; że pani wciskała jej jedzenie na siłę, raz nawet złapała ją tak mocno za rękę, że bolało...Temat przedszkola wraca co jakiś czas. Córka sama mówi, że nikt jej nie lubi, tak jak wtedy w przedszkolu. Nie wiem co robić...czy powinna odbyć jakąś terapię? Czy w nastoletnim wieku takie odczucia są po prostu normalne? Boję się, żeby czegoś nie przegapić...