Czuję częściej obojętność, w nocy czasami jest płacz, mniej mi się chce niż kiedyś.
Papa

Karolina Białajczuk
Częste uczucie obojętności, nocne płacze, spadek motywacji i energia, oraz ogólny spadek zainteresowań mogą być objawami różnych problemów emocjonalnych i psychicznych. Przyczyny takich objawów mogą być zróżnicowane, i jest to sygnał, że warto zwrócić uwagę na swoje zdrowie psychiczne i poszukać pomocy, jeśli takie objawy się nasilają lub utrzymują się przez dłuższy czas.
Jednym z możliwych czynników jest depresja. Depresja to zaburzenie emocjonalne, które charakteryzuje się uczuciem przygnębienia, smutku, utratą zainteresowań, spadkiem energii i motywacji do działania. Może towarzyszyć jej również bezsenność lub nadmierna senność, zmiany w apetycie, trudności w koncentracji oraz myśli samobójcze. Jeśli podejrzewasz, że możesz cierpieć na depresję, ważne jest, aby skonsultować się z profesjonalnym terapeutą lub psychiatrą, którzy mogą pomóc w diagnozie i leczeniu.
Obojętność i spadek motywacji mogą być również związane z stresem, lękiem czy innymi problemami emocjonalnymi. Warto zastanowić się, czy w Twoim życiu nie zaszły jakieś znaczące zmiany lub stresujące wydarzenia, które mogą wpłynęły na Twoje samopoczucie.
Niezależnie od źródła tych objawów, ważne jest, aby szukać wsparcia. Możesz rozważyć skonsultowanie się z psychoterapeutą lub innym specjalistą ds. zdrowia psychicznego. Terapeuta może pomóc zrozumieć przyczyny Twojego stanu i wspólnie z Tobą opracować strategie radzenia sobie z trudnościami emocjonalnymi. Pamiętaj, że wsparcie od bliskich osób również może być cenne, więc nie bój się rozmawiać o swoich uczuciach z przyjaciółmi czy rodziną. Warto także dbać o zdrowy styl życia, w tym regularną aktywność fizyczną i zdrową dietę, które mogą wpłynąć korzystnie na samopoczucie psychiczne.
Pozdrawiam,
Karolina Białajczuk, psycholog

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Trudno zdiagnozować problem na podstawie tak małej ilości informacji. Obojętność może być wynikiem izolacji emocji, których woli Pani/Pan unikać. To także wraz z niechęcią do życia, obniżeniem nastroju, o których zostało napisane, element depresji. Jednak wymaga to doprecyzowania, najlepiej kontaktu z lekarzem psychiatrą bądż wizyty u psychoterapeuty, czy psychologa. Możliwe będzie znalezienie źródła trudności. Pozdrawiam
Katarzyna Waszak

Magdalena Chojnacka
Dzień dobry,
Twój stan może wynikać z różnych rzeczy: stres, przemęczenie, osłabienie związane z pogodą, przesileniem, dietą itp., jeśli jednak obniżony nastrój trwa dłużej, warto udać się do specjalisty i skonsultować objawy, by wykluczyć, np. depresję. Warto też pamiętać, że trudne emocje takie, jak np. smutek są też naturalne, płacz jest też zdrową reakcją organizmu i tu wszytko zależy czy doświadczana emocja jest adekwatna do sytuacji i jej intensywność też jest proporcjonalna - Jeśli niepokoi Cię twój stan to może być to sygnał - żeby zająć się tym stanem głębiej.
Pozdrawiam,
Magdalena Chojnacka

Piotr Furman
Dzień dobry!
Myśle, że warto, by zbadać przytoczoną sytuację na konsultacjach z psychologiem, bądź psychoterapeutą, by lepiej przyjrzeć się problemowi i jego podłożu.
Pozdrawiam, Piotr Furman

Krystyna Brańska-Warszewska
Odczuwanie częstszej obojętności, płacz w nocy i utrata zainteresowania życiem mogą być objawami różnych problemów zdrowia psychicznego, w tym depresji lub innych zaburzeń emocjonalnych. Bardzo ważne jest, aby skonsultować się z doświadczonym psychoterapeutą lub psychiatrą. Specjalista może pomóc zdiagnozować przyczynę tych objawów i zalecić odpowiednie leczenie, które może obejmować psychoterapię, farmakoterapię lub inne strategie wspierające. Nie należy bagatelizować tych objawów, ponieważ mogą one prowadzić do pogorszenia stanu zdrowia psychicznego i społecznego, a pomoc jest dostępna i istnieje wiele skutecznych sposobów na radzenie sobie z nimi.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Źle się czuje jako facet i nosze sukienki.
Cały czas myślę, żeby zostać kobietą
Witam, mam problem z rozumieniem swojej orientacji seksualnej. Zawsze byłam heteroseksualna. Jednak w 2023 roku zaczęłam identyfikować się jako sapio-demiseksualna heteroromantyczna, ponieważ więź intelektualna i emocjonalna są dla mnie niezbędne, by coś mogło rozwinąć się w kierunku seksualnym i romantycznym. Od podstawówki pojawiały się u mnie myśli o biseksualności, które jednak zniknęły i nigdy nie stały się dla mnie powodem do zmartwień. Dopiero od zeszłego roku zaczęłam znów zauważać u siebie zainteresowanie kobietami.
To budzi mój niepokój, bo z pragnę związków tylko z mężczyznami, a fakt, że czuję coś wobec kobiet, sprawia, że czuję się zagubiona i odłączona od swojej tożsamości. Te uczucia są dla mnie szczególnie trudne do zaakceptowania, ponieważ zależy mi na stabilności mojej orientacji seksualnej. Jako osoba z autyzmem, stabilność jest dla mnie niezbędna (w tej kwestii w szczególności). Czuję, że ta sytuacja zaburza moją tożsamość seksualną i powoduje wewnętrzny konflikt. Zdaję sobie sprawę, że takie uczucia mogłyby prowadzić do odrzucenia mnie przez rodzinę, co pogłębia moją obawę. Na szczęście mam wsparcie mojego partnera, który wie o moich rozterkach, ale to nie wystarcza, bym poczuła się komfortowo. Chciałabym znaleźć sposób, by poradzić sobie z tymi uczuciami, ponieważ nie jestem w stanie znieść tego napięcia i bólu. Te myśli i uczucia wobec kobiet naprawdę mnie irytują i sprawiają, że czuję się wewnętrznie niezgodna ze sobą.
Witam serdecznie. Mam pytanie, które od dłuższego czasu mnie bardzo Interesuje. Otóż, od czego zależy czy ktoś jest homoseksualny albo biseksualny? Co kształtuje naszą orientację seksualną? Chciałbym jeszcze spytać, co myślcie o religii a konkretnie o Chrześcijaństwie i jego stosunków do homoseksualności. W zasadzie wszystkie religie potępiają homoseksualizm, czym się absolutnie nie zgadzam. Z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Dzień dobry! Chciałabym zapytać o Państwa perspektywę, aby zrozumieć, co się ze mną dzieje, czy jest to normalne, czy powinnam coś z tym zrobić. Ale od początku. Jestem kobietą ze zdiagnozowanym ADHD (typ mieszany o natężeniu umiarkowanym) oraz CPTSD. Uczęszczam na terapię do kobiety, pracującej w nurcie CBT i czerpiącej z innych nurtów tzw. trzeciej fali - pracujemy w trakcie sesji nad moim ADHD i jeśli chcę poruszyć jakiś temat (np. koszmarów sennych), zajmujemy się też tym. Jest pewna kwestia, która dotąd, jak myślałam, nie przeszkadzała mi, ale ostatnimi czasy zaczyna to trochę wpływać na moje funkcjonowanie, ale nie poruszyłam tego nigdy z nikim, wiem o tym tylko ja. Będzie trochę chaotycznie, przepraszam. Nigdy nie narzekałam na swoje libido. Odkąd weszłam w okres dojrzewania (11 lat), hormony buzowały. Odkryłam masturbację, zaczęłam odkrywać swoje preferencje, a przede wszystkim poznawać swoje ciało i potrzeby. Nie wpadłam w uzależnienie od masturbacji, natomiast lubiłam od czasu do czasu zapewnić sobie w taki sposób relaks. Pierwszy kontakt seksualny miałam w wieku 17 lat. Ponieważ jestem lesbijką, kontakt ten nastąpił z inicjatywy drugiej kobiety, wówczas miała ona 22 lata. To była przelotna znajomość, ze względu na borderline, którego nie chciała leczyć, odpuściła sobie terapię i leki, a na mnie się to bardzo mocno odbiło. Osiągnęłam wiek pełnoletniości, wówczas poznałam pierwszą swoją poważną dziewczynę. Związek rozpadł się po wspólnym zamieszkaniu (ja wówczas lat 19, ona 25), głównie ze względu na jej chorobliwą, bezpodstawną zazdrość, ale też ze względu na moje libido. Narzekała, że chcę za dużo, że powinnam się leczyć, że nie jestem normalna. Od tamtego czasu do dnia dzisiejszego, gdy mam 23 lata, byłam z wieloma kobietami (zawsze pierwsza inicjatywa współżycia wychodziła od nich, dopiero po pierwszym zbliżeniu mam śmiałość, by inicjować kolejne), były to zarówno związki (choć krótkie, zazwyczaj druga strona je kończyła - trafiałam na osoby toksyczne), jak i przelotne romanse, gdzie od początku obie strony zgadzały się co do charakteru naszej znajomości i nie oczekiwały niczego poza tym. Nigdy nie kryłam, że kocham seks i jest dla mnie bardzo ważny. Za każdym razem jak okazywało się, że jednym z powodów rozstania w związku było moje libido, uznawałam, że to po prostu kolejne niedopasowanie się z partnerką. Zawsze miałam bardzo wysokie libido, co było wręcz moją "dumą". Traktowałam to jako przejaw zdrowia po prostu. Z roku na rok libido miałam coraz wyższe, rosło razem ze mną. Przez ADHD często działam impulsywnie i tak też impulsywnie wchodziłam w różne relacje. Codziennie od przebudzenia do zaśnięcia, czuję napięcie (niebolesne po przebudzeniu, lekki ból pojawia się w ciągu dnia, gdy podniecanie podbija ktoś lub coś, co zobaczę, o czym mimowolnie pomyślę i wtedy właśnie odczuwam silną potrzebę rozładowania tego) w całym kroczu, szczególnie w łechtaczce, ale też w podbrzuszu. Od miesiąca masturbuję się codziennie, czasem więcej niż 3 razy dziennie, ponieważ odczuwam tak silne podniecenie, że aż zaczyna lekko boleć, na skutek mocnych skurczy mięśni. Masturbuję się, by po pierwsze, rozładować to napięcie, a po drugie nie szukać przygodnych znajomości, aby inna kobieta rozładowywała moje napięcie. Seks i fantazje zajmują dziennie sporą część moich myśli, a napięcie dolnych sfer nigdy mnie nie opuszcza. Są takie dni, kiedy masturbuję się kilka razy z rzędu, aż do bólu z przedobrzenia, ponieważ gdy osiągam orgazm, napięcie odchodzi i czuję blogość, ale za kilka sekund wraca ze zdwojoną siłą. Chodzę po prostu permanentnie podniecona i staje się to dla mnie uciążliwe, bo jeszcze bardziej zaburza mi to koncentrację, a po drugie, bardzo niezręcznie jest siedzieć z koleżanką, czy terapeutką (od ADHD), czując jak robię się mokra, łechtaczka aż pulsuje nabrzmiała od krwi, a ja muszę zachowywać się jak gdyby nigdy nic. Co więcej, moja łechtaczka jest chyba nadwrażliwa i wydaje mi się, że nieznacznie powiększona. Owszem, zwiększa to doznania, natomiast bywa też zgubne. Co z tego, że obiecuję sobie po raz kolejny, że nie zacznę nowej relacji od łóżka i grzecznie powiem tej Pani, że chcę to rozwijać stopniowo, skoro wystarczy, że ona odpowiednio na mnie spojrzy, w odpowiednie miejsce pocałuje i w bardzo konkretnym miejscu dotknie i ja idę w to jak w dym, na przekór swoim postanowieniom. Mam duże powodzenie, dużo dziewczyn dostało też ode mnie kosza, ale gdy pojawia się kobieta, która mnie pociąga intelektualnie oraz fizycznie i sama zaczyna, nie potrafię w to nie iść. A doznania w dolnych regionach nie pomagają, a nawet przypuszczam, że są tego przyczyną w mniejszym lub większym stopniu. Gdy jestem w związku, nie interesuje mnie nikt poza moją partnerką i tylko za nią się oglądam, inne mogłyby wtedy nie istnieć. Jednakże chyba nie znalazłam takiej, którą moje libido by cieszyło, a nie odstraszało. Była tylko jedna taka, potrafiłam się z nią kochać codziennie godzinami, mój rekord to 8h, ale w innych kwestiach się rozbiegałyśmy za bardzo, więc zakończyłam tamtą relację. Zaczynam się obawiać, że to nie kwestia niedopasowania, a problem we mnie. Ból, który odczuwam, nie jest silny, to nie jest taki ból, co przy uderzeniu itp. To po prostu takie uczucie "ciągnięcia", "przepływającego lekko prądu", ciężko to wytłumaczyć. Coś na samej granicy przyjemności, łaskotek i lekkiego bólu. A moje podniecanie kompletnie nie zależy od tego, co robię, z kim jestem i gdzie. Nawet gdy myślę i skupiam się w 100% na czymś zupełnie innym, niezwiązanym z seksem i złapię na to hiperfocus, nagle czuję jak podniecanie przypływa mocniej, pojawiają się lekko bolesne skurcze mięśni i czuję, że muszę sobie ulżyć. Siedzę w pomieszczeniu z terapeutą lub koleżanką, których nie postrzegam i nigdy nie postrzegałam w seksualny sposób, jest w porządku i nagle pulsowanie przybiera na sile i ciężko mi trzymać się w ryzach. A gdy już to pulsowanie i skurcze się pojawiają, zaczynają się fantazje w głowie i spirala się nakręca. Nie chciałabym pójść do seksuologa, jest to dla mnie cholernie krępujące, by z kimkolwiek o tym rozmawiać. Nawet moi przyjaciele o tym nie wiedzą, tylko ja. Nawet myśl o poruszeniu tego tematu z moją terapeutką sprawia, że płonie mi twarz ze wstydu, nie przeszłoby mi to na pewno przez gardło. A lekarz.. Lekarz pewnie by przepisał mi leki, a ja boję się, że przez nie całkiem stracę libido i to permanentnie. Jaka jest Państwa perspektywa na tę sytuację? Czy to hiperseksualność, czy po prostu zdrowe, wysokie libido? Czuję się zagubiona w tym wszystkim. Z góry dziękuję za wszelkie opinie i podpowiedzi. Pozdrawiam, Roksana