Left ArrowWstecz

Jak radzić sobie z depresyjnymi myślami i stresem podczas poszukiwania pracy w księgowości

Witam, ciężko się czuję, nie wiem sama, co się dzieje. Mój stan to myśli depresyjne i martwienie się o przyszłość. Jestem w trakcie szukania zatrudnienia. Czasem wysyłam CV do miejsc odległych od miejsca zamieszkania. Jedną rozmowę już mam za sobą, a raczej dwa etapy rozmowy. Strasznie długo to wszystko trwa i nie wiem, co począć ze sobą. Czasem czuję, że te stanowiska pracy są dla mnie za ciężkie, za trudne. Już po samych rozmowach czuję się zdezorientowana. Nie śpię po nocach. Jak wychodzę z rozmowy, to mam duży stres. Składam CV i głównie szukam pracy w księgowości. Zrobiłam kurs, zdałam egzamin. Jest to dla mnie duży sukces i jestem sobie wdzięczna za to, lecz widzę, że ciężko się gdzieś dostać. Są wymagania za duże. Czasem, zamiast pracy, pytają/rozmawiają o moim życiu osobistym, chcą się dowiedzieć, co i jak, czy mąż pracuje, czy ma stałą pracę i czy dzieci planuję. Niestety, wścibskość ludzka nie zna granic. Nie potrafię tego inaczej nazwać. Proszę o radę, co w takiej sytuacji zrobić.

User Forum

Anonimowo

3 miesiące temu
Karolina Maciejewicz

Karolina Maciejewicz

Cześć, 

 

Przechodzisz przez naprawdę trudny czas, zmagasz się z lękiem, brakiem snu, niepokojem o przyszłość i jednocześnie próbujesz odnaleźć się zawodowo. To wszystko może przytłaczać i nic dziwnego, że czujesz się zagubiona, zmęczona i zdezorientowana.

 

Niestety, rzeczywistość rynku pracy bywa okrutna. Wiele rozmów kwalifikacyjnych przeciąga się, nie otrzymuje się jasnych odpowiedzi od razu, a do tego część z rekruterów bywa nieprofesjonalna. Pytania o życie osobiste są nie na miejscu i mogą być raniące, szczególnie gdy jesteś w trudniejszym stanie emocjonalnym. Masz prawo czuć się źle, gdy ktoś próbuje przekraczać Twoje granice i masz prawo te granice chronić, mówiąc na przykład, że wolałabyś skupić się na kwestiach zawodowych.

 

Warto zatroszczyć się o siebie. Możesz spróbować porozmawiać z psychologiem, żeby nie zostać z tym wszystkim sama. Czasem nawet kilka spotkań pomaga trochę uporządkować myśli i poczuć się mniej samotną. 

3 miesiące temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Witaj,

 

Widzę, że jesteś teraz w trudnym dla siebie momencie. Poszukiwanie pracy samo w sobie jest stresujące, a jeśli do tego dochodzą myśli depresyjne i obawy o przyszłość, może to być przytłaczające.

 

To, że ukończyłaś kurs księgowości i zdałaś egzamin, jest ogromnym sukcesem. Nawet jeśli teraz masz wątpliwości co do swoich kompetencji, pamiętaj, że masz solidne podstawy, które już osiągnęłaś. Zwątpienie często pojawia się w momentach zmiany, szczególnie gdy napotykamy trudności, ale to nie oznacza, że nie jesteś zdolna czy wartościowa.

 

Jeśli rozmowy kwalifikacyjne Cię stresują, spróbuj po każdej z nich zrobić coś, co pomoże Ci się odprężyć — spacer, słuchanie muzyki czy rozmowa z kimś bliskim. Przed rozmową przygotuj się, przypominając sobie swoje osiągnięcia i mocne strony. Warto też pamiętać, że masz prawo nie odpowiadać na zbyt osobiste pytania. Możesz uprzejmie powiedzieć: „Wolałabym, abyśmy skupili się na moich kompetencjach i doświadczeniu zawodowym”.

 

Być może dobrze byłoby także porozmawiać z kimś bliskim o swoich obawach lub rozważyć konsultację z psychologiem. Profesjonalne wsparcie może pomóc Ci lepiej zrozumieć swoje emocje i znaleźć strategie radzenia sobie ze stresem.

 

Pamiętaj, że każdy proces poszukiwania pracy może być wyzwaniem, ale nie jest to ocena Twojej wartości jako osoby. Masz prawo szukać miejsca, które będzie dla Ciebie odpowiednie, i nie musisz godzić się na coś, co Cię rani lub przekracza Twoje granice.

 

Dbaj o siebie,

Justyna Bejmert

Psycholog

3 miesiące temu
Żaneta Kędzierska

Żaneta Kędzierska

Widzę, że w Twojej sytuacji mogą aktywować się schematy takie jak wadliwość, wstyd, porzucenie czy podatność na zranienie. Pamiętaj to naturalne, że w obliczu niepewności i stresu uruchamiają się trudne emocje i myśli. Sam fakt, że szukasz pomocy i przyglądasz się sobie, to już ważny krok w stronę zmiany. 

3 miesiące temu
Aleksandra Nizińska

Aleksandra Nizińska

Dziękuję, że się podzieliłaś. To, co przeżywasz, jest naturalną reakcją na trudny czas poszukiwania pracy. Zdobycie nowych kwalifikacji i zdanie egzaminu to duży sukces — możesz być z siebie dumna. Jednocześnie zrozumiałe jest, że towarzyszy Ci stres, lęk i zagubienie.

Twoje emocje są adekwatne – stres, myśli depresyjne czy lęki nie świadczą o „słabości”, ale o przeciążeniu. Pomaga np. dziennik uczuć — zapisuj, co czujesz i dlaczego. Uporządkowanie emocji zmniejsza napięcie.

Wątpliwości co do własnych kompetencji mogą wynikać z tzw. syndromu oszusta, który często dotyka osoby po zmianie ścieżki zawodowej. Spisz swoje osiągnięcia — przypomnij sobie, co już udało Ci się zrobić. Zaproszenia na rozmowy są dowodem Twojej wartości.

Pytania o życie prywatne na rozmowach rekrutacyjnych są nieetyczne i niezgodne z Kodeksem pracy. Masz prawo grzecznie odmówić: „Wolałabym skupić się na kwestiach zawodowych.”

Bezsenność to sygnał przeciążenia. Pomaga stały rytm dnia, ograniczenie ekranów przed snem i techniki oddechowe, np. 4-7-8. Rozważ także rozmowę z psychoterapeutą — to realne wsparcie.

Dzienny plan minimum: 1 zadanie zawodowe, 1 przyjemność i 1 aktywność społeczną lub ruchową. Taka struktura pomaga utrzymać równowagę.

To, co przeżywasz, nie jest odosobnione. Już sama aktywność i szukanie pomocy to ważny krok. Jeśli lęk się nasila, nie wahaj się sięgnąć po profesjonalne wsparcie — bo na nie zasługujesz.

3 miesiące temu
Katarzyna Rosenbajger

Katarzyna Rosenbajger

Witam, 

Bardzo panią rozumiem. Szukanie zatrudnienia może wywołać w nas dużo różnych emocji oraz obniżyć nasze poczucie wartości. Są to normalne emocje, z którymi borykają się kandydaci podczas poszukiwania pracy. Przygotowanie odpowiedzi na ewentualne pytania, może w jakimś stopniu obniżyć pani stres przed rozmową. Medytacje również mogą być pomocne w tym okresie, bo pomogą uspokoić pani system nerwowy.  Natomiast po rozmowie, proszę zadbać o siebie oraz swój dobrostan. 
Powodzenia! 

K Rosenbajger

Psycholog

3 miesiące temu
Alicja Zbrońska

Alicja Zbrońska

Dzień dobry :) 

Czytam, że doświadcza Pani dużo stresu. Sytuacja zmiany pracy faktycznie może generować dużo niepokoju. Pisze Pani, że osiągnięcie pożądanego przez Panią wykształcenia jest dla Pani powodem do dumy. Dobrze, że może Pani ukierunkować się zawodowo, szukać pracy w pożądanym obszarze i że odczuwa Pani radość z ukończenia kursu. Jednak czytam także, że doświadcza Pani zniechęcenia lub braku nadziei na znalezienie pracy, a także czuje Pani, że pytania rekruterów o sprawy prywatne są przekraczające granice. Może Pani odmówić odpowiedzi na takie pytania. Być może mierzy się Pani także z obawą, że odmowa odpowiedzi na prywatne pytania będzie jednoznaczna z odrzuceniem oferty pracy. Co ważne, pracodawca nie ma prawa pytać o sprawy prywatne podczas rozmowy o pracę - jest to działanie nieetyczne. Takie pytania mogą źle świadczyć o polityce firmy względem pracowników.  Rozumiem, że doświadcza Pani także dylematu, czy odpowiadać na prywatne pytania i mieć możliwość pracy w zawodzie, czy też odmówić i stracić okazję do podjęcia pracy w danej firmie. Ważne, aby oceniła Pani swoją sytuację pod kątem finansowym, bądź porozmawiała z bliskimi. Pomocna będzie realna ocena swojej sytuacji. Gdy poczuje Pani, że ma wybór w kwestii podjęcia pracy, a nie tylko jest wybierana przez pracodawców, może Pani poczuć więcej siły płynącej z decyzyjności i nadziei, że znajdzie Pani odpowiednią pracę. 

 

Życzę Pani powodzenia :)

3 miesiące temu
Krzysztof Skalski

Krzysztof Skalski

To, co Pani opisuje, wskazuje na silne przeciążenie emocjonalne wynikające z długotrwałego stresu związanego z poszukiwaniem pracy. To bardzo zrozumiałe, że mogą pojawiać się wątpliwości, lęk o przyszłość czy poczucie zniechęcenia, szczególnie gdy mimo starań efekty nie są natychmiastowe. Sytuacje, w których pracodawcy zadają nieodpowiednie pytania o życie prywatne, są nie tylko nieprofesjonalne, ale i naruszające granice. Ma Pani pełne prawo nie odpowiadać i traktować to jako sygnał ostrzegawczy. Mimo trudności warto pamiętać, że samo zdobycie kwalifikacji i aktywne działanie to już konkretne osiągnięcia. To, że odczuwa Pani niepokój czy zmęczenie, nie świadczy o słabości, ale o tym, że został przekroczony poziom wytrzymałości, co może być sygnałem, by zatroszczyć się o siebie. Warto w takiej sytuacji rozważyć rozmowę z psychologiem lub doradcą zawodowym, który pomoże uporządkować emocje i spojrzeć na sytuację z innej perspektywy. Ten trudny moment nie potrwa wiecznie, to etap, który minie.

3 miesiące temu
Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

To, co opisujesz, jest naprawdę trudne i w pełni zrozumiałe — szukanie pracy to silnie stresujący proces, zwłaszcza gdy towarzyszy mu niepewność, presja i lęk o przyszłość. Twoje zmęczenie, bezsenność i obniżony nastrój nie są oznaką słabości, tylko reakcją organizmu na długotrwały stres i przeciążenie emocjonalne. To bardzo ludzka reakcja. 

Po pierwsze — gratuluję Ci kursu i zdania egzaminu! To naprawdę duży krok i warto, byś umiała go sobie uznać i się docenić :) Co możesz zrobić by przygotować się do rozmowy, przede wszystkim pamiętaj że nie musisz odpowiadać na pytania o życie prywatne — to przekracza granice i nie powinno mieć miejsca. Możesz spokojnie powiedzieć: „Wolałabym skupić się na doświadczeniu zawodowym.”
 

Zadbaj też w tym procesie o siebie i o odpoczynek między rozmowami rekrutacyjnymi – nawet krótki spacer, oddech, coś przyjemnego. Twoje ciało potrzebuje resetu po napięciu. Nie zakładaj z góry, że jesteś „za słaba” – to często mówi stres, nie fakty. Masz kompetencje, tylko jesteś zmęczona i wrażliwa na ocenę, co jest naturalne w takiej sytuacji. Jeśli obniżony nastrój i bezsenność się utrzymują, warto skonsultować się z psychologiem lub lekarzem – to może być moment, by dać sobie więcej wsparcia.

 

Nie jesteś sama i nie jesteś bezradna — jesteś po prostu człowiekiem w trudnym momencie życia. To minie. Ale teraz masz prawo zadbać też o siebie, nie tylko o wyniki. 💙

 

Pozdrawiam,

Anastazja Zawiślak

Psycholog

3 miesiące temu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Witaj!

Rozumiem, że to dla Ciebie trudny czas sytuacja zawodowa, oczekiwania, które zdają się zbyt wysokie, a do tego stres i zmęczenie związane z rozmowami rekrutacyjnymi. To bardzo naturalne, że w takich momentach pojawia się niepokój, poczucie zdezorientowania i obniżony nastrój.

Twoje doświadczenia z kursami i egzaminami pokazują, że masz w sobie siłę i determinację. To już jest bardzo dużo. Kiedy jednak proces rekrutacyjny trwa długo, a dodatkowo rozmowy zawierają pytania o prywatne sprawy, może pojawiać się poczucie frustracji i lęku. Warto pamiętać, że pytania o życie osobiste w kontekście rekrutacji są nieetyczne i niezgodne z przepisami prawa pracy nie powinnaś czuć się zobowiązana, by na nie odpowiadać. Jeśli rozmowy rekrutacyjne budzą duży stres i niepokój, postaraj się przed nimi zrobić coś, co pozwala Ci się wyciszyć choćby kilka minut głębokiego oddychania, spokojną muzykę albo chwilę spaceru. Po rozmowie warto zrobić coś, co daje choć trochę odprężenia ciepła herbata, rozmowa z bliską osobą, nawet spisanie swoich myśli. Poczucie, że oferty pracy są za trudne, często wynika z niskiej samooceny i niepewności, zwłaszcza w stresującym czasie. To nie znaczy, że naprawdę sobie nie poradzisz to bardziej lęk przed czymś nowym, który jest naturalny. Warto przypominać sobie o swoich mocnych stronach i sukcesach, nawet tych drobnych, jak kurs i zdany egzamin. Jeśli bezsenność i stres stają się zbyt uciążliwe, dobrze byłoby porozmawiać z psychologiem. Takie wsparcie pozwoliłoby lepiej poradzić sobie z emocjami i lękiem.

Masz prawo czuć się zagubiona, ale też masz w sobie potencjał, żeby stopniowo uporządkować swoje myśli i emocje. Nie jesteś sama, wielu ludzi doświadcza podobnych uczuć w takiej sytuacji. To ważne, by nie obwiniać siebie, tylko dać sobie czas i szukać wsparcia, kiedy czujesz, że jest to potrzebne. Przesyłam dużo wsparcia i ciepła!

 

Z pozdrowieniami 

 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

 

 

2 miesiące temu
Karolina Żmudzka

Karolina Żmudzka

Dzień dobry

Poszukiwanie pracy to trudne wyzwanie, które w przypadku braku szybkich efektów w postaci znalezienia pracy może doprowadzić do stanów, których Pani doświadcza, a także stresu, poczucia porażki, rezygnacji, poczucia beznadzieji i spadku poczucia własnej wartości.

 

By zwiększyć szanse na powodzenie przy poszukiwaniu pracy warto się do tego przygotować z pomocą specjalisty - doradcy zawodowego lub coacha kariery.

 

Profesjonalnie przygotowane CV to bilet wstępu na rozmowę kwalifikacyjną. Specjalista pomoże uwydatnić Pani najmocniejsze strony i kompetencje zawodowe, by CV pokazywało atuty istotne dla rekruterów. 
Specjalista pomoże Pani zrozumieć czytane oferty pracy oraz wymagania, a także określić na jakie stanowiska warto aplikować, by były adekwatne do Pani kompetencji i doświadczeń zawodowych.

Bardzo ważne jest także przygotowanie się do rozmowy kwalifikacyjnej pod okiem specjalisty, który przećwiczy z Panią możliwe pytania jakie mogą się pojawić, a także nauczy stawiać granice rekruterom i asertywnie reagować na zadawane przez nich niedopuszczalne pytania (o życie osobiste, rodzinę, planowanie dzieci).

 

Pozdrawiam, Karolina Żmudzka, psycholog, coach kariery

1 miesiąc temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Witam.Nazywam się Dawid mam 24 lata
Witam.Nazywam się Dawid mam 24 lata.Nie pamiętam dokładnie od kiedy, ale chyba od początku szkoły podstawowej miałem problemy z myśleniem,koncetracją,pamięcią.Nie miałem swojego zdania , byłem wycofany , lękliwy , miałem problem z nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami (zależało od dnia).Gdy zapisałem się na karate, to wydawało mi się, że każdy się na mnie patrzy i się śmieje ze mnie albo mnie obgaduje, z tego powodu szybko rezygnowałem i tak uczęszczałem też na inne dyscypliny sportowe na "chwilę" , byłem też leniwy, przyznaję.Muszę zaznaczyć , że moja mama nadużywała alkoholu i cierpiałem bardzo z tego powodu , byłem przez nią gnębiony psychicznie przez to , że miałem bardzo duże problemy z nauką i inne powody , których nie pamiętam.W wieku 14 lat pierwszy raz zapaliłem marihuanę , którą paliłem niemal , że dzień w dzień przez 3 lata i w tym okresie raz wciągnął kreskę mefedronu oraz popijałem nie raz alkohol.Po 3 latach odstawiłem marihuanę na 1,5 roku , ale w tym czasie zacząłem pić dużo więcej alkoholu i wciągać więcej mefedronu.Po tym okresie wróciłem do marihuany , a tamte nałogi zostały.Gdy zażywałem w tym okresie niemal , że codziennie miał odczucie niepokoju, lęku , smutku , dalej braku swojego zdania , fobii do ludzi itd.W 2018 roku miałem jakiś okres przerwy od alkoholu i 4 miesiące przerwy od mefedronu , pojechałem do Holandii i tam zacząłem zażywać amfetaminę.Po około miesiącu zażywania amfetaminy wciągnąłem 2-3 gramy , a rano gdy się obudziłem dostałem bardzo silnych lęków , niepokoju.Wydawało mi się , że ludzie się na mnie patrzą podejrzanie, jakbym coś zrobił i ja myślałem , że coś zrobiłem , a do tego gość z którym mieszkałem w domku dziwnie dogadywał.Zacząłem spać na ulicy , bo bałem się wrócić na obiekt.W połowie grudnia wróciłem do Polski.Nic się nie zmieniło myślałem , że koledzy,mama chcą mnie zamordować itp.Straciłem z dnia na dzień wszystkich znajomych( z czasem z niektórymi coś tam gadałem , ale na dzień dzisiejszy poznałem nowe osoby , a ze starych znajomych to mam 1 kolegę)Cały czas odczuwałem ogromny strach,miałem depresje,myśli samobójcze,chciałem skoczyć z okna , ale nie potrafiłem.Chyba w marcu poszedłem do psychiatry , który przepisał mi Seronil i coś jeszcze , a ja dalej piłem alkohol i zażywałem mefedron.9 kwietnia 2019 roku odstawiłem wszystko , oprócz tabletek i czułem się lepiej (miałem lekkie lęki itd takie jak przed zażyciem jakiegokolwiek narkotyku) w październiku miałem jechać do Holandii z kolegą spoko fajnie i on mi nagle wysyła na facebook jakieś zdjęcie z opisem nie pamiętam dokładnie , ale coś w stylu "dzisiaj umrzesz" , dostałem takich lęków i niepokoju , ale pojechałem w takim stanie.W listopadzie 2019 roku zapaliłem marihuanę i po jakimś czasie miałem straszne paranoje , podsłuchiwałem, co gadają czy cos o mnie , jak ktoś szedł po schodach to otwierałem okno i chciałem skakać , bo myślałem , że zaraz ktoś wejdzie i mnie zabije.Wtedy też od listopada do 5 stycznia zjadłem około 5 kresek kokainy.Wróciłem do Polski i poszedłem do psychiatry gdzie została mi przepisana Olanzapina i lek na depresję ,które trochę pomogły i w kwietniu 2020 roku jak byłem w Niemczech pociągnąłem 3 machy z jointa.Po 3 tygodniach wróciłem do Polski i zacząłem palić dużo marihuany , a w czerwcu pojechałem do Holandii gdzie paliłem jeszcze więcej , zacząłem zażywać (wtedy pierwszy raz) MDMA przez 3 miesiące zjadłem około 50 tabletek.Czułem się dobrze naprawdę nie miałem lęków , nie pokoju , depresji , dobrze się dogadywałem z ludźmi , moja głowa myślała i umiała się skoncetrować.Niestety w tym okresie 3 miesięcznym , po 2,5 miesiącu dostałem znów ogromnych lęków , niepokoju itp. We wrześniu 2020 roku wróciłem do Polski i paliłem tylko marihuanę i czułem się w miarę okey , wróciłem do biegania i jazdy na rowerze oraz zacząłem morsować ,a 23 grudnia odstawiłem marihuanę i poszedłem do psychiatry.Znów zacząłem zażywać seronil oraz olanzapinę.W 2021 roku odbyłem 2 miesięczną terapię , która mnie bardzo postawiła na nogi , a w październiku zacząłem chodzić na mitingi i chodzę do teraz.Od 2,5 roku nie zażywam marihuany , a od 4 lat i 2 miesięcy alkoholu , czyli od 2,5 roku jestem całkowicie czysty i nie chce mi się zażywać , ale mam nie raz głody (zazwyczaj alkoholowe i nie raz na marihuanę , na nic innego).18 czerwca 2023 roku odstawiłem Olanzapinę za zgodą psychiatry i przez pierwsze 6-8 dni nie miałem żadnych leków ani nie pokoju , a 26 i 27 czerwca już tak i to dość silne, tyle jeśli chodzi i używki.Od 12/13 roku życia jestem uzależniony od masturbacji przez , którą mam niską samoocenę , lekką fobię do ludzi , ale nowo poznanych ,brak wiary w siebie i pewnie inne rzeczy.W 2022 roku udało mi się zachować abstynencję 2 miesiące , a w 2023 roku miałem abstynencję dwa razy po 5 dni i raz 7, a tak to 2-3 zawsze.Gdy chodziłem do psychiatry po tych mocnych problemach przez używki stwierdził psychozę paranoidalną i depresję.Chcę się zapisać na siłownię , bo przytyłem przez psychotropy , poznałem koleżankę i bardzo ją lubię itd i z tyłu głowy zostawiłem myśl , że chciałbym sobie z nią ułożyć życie , ale nie nakręcam się ma to , bo jak nie wyjdzie to skocze z okna...czasami mi się wydaje , że nie chce ze mną gadać , ale jak jej to powiedziałem to mówiła , że dała by mi znać gdyby tak było i przeszło mi trochę.Dalej mam ogromne problemy z myśleniem , koncentracją i pamięcią.Nigdy nie lubiłem czytać , bo mnie to nudziło , ale chyba głównym powodem było to , że ja w ogóle nie rozumiałem, co ja czytam i nic nie potrafiłem zapamiętać , ale chce zacząć na nowo to robić, może w końcu się uda.Odkąd jestem trzeźwy, mam więcej chęci do życia.Wierzę w Boga , ale jak mi przychodzą ciężkie stany na głowie, to powątpiewam.Modlitwa mi nie raz coś pomaga , nie raz w ogóle.Muzyka mnie wyciągnęła z wielu problemów , mam swojego idola i myślę , że gdyby nie on to już by mnie tu dawno nie było, ale już nie działa to jak kiedyś.Za nie długo się zapisuję na psychoterapię.Nie wiem co jeszcze mogę dodać może to , że od zawsze byłem bardzo słaby psychicznie.Proszę o jakąś pomoc.Z góry dziękuje i życzę wszystkiego dobrego.
Wszystko jest mi obojętne, przestałam odczuwać szczęście - co zrobić?
Chciałabym zapytać co mi jest. Od jakiegoś czasu, jakiegoś miesiąca, pótora) przestałam odczuwać szczęście. Wszysto jest mi obojętne. Nie moge sobie nawet wyobrazić jednej rzeczy, która sprawiłaby, że byłabym szczęśliwa. Zawsze miałam pełno pomysłów, gdzie by pojechać, co by porobić następnego dnia, teraz każdy mój dzień wygląda tak samo, a ja nawet nie moge wymyśleć nic, aby to zmienić. Ciężko to nawet opisać. Mam tak z bliskimi wydarzeniami, jak i z dalekimi, nie umiem wymyślić nic co sprawi mi szczęście na codzień, jak i w dalekiej przyszłości. Cieszyłam się, że ide w koncu na wymarzone studia, zawsze chciałam mieć dzieci, rodzine, teraz jak o tym pomyśle nie czuje nic. Nawet nie wiem czy czuje smutek. Jest mi po prostu wszystko obojętne. Jedyne co czuje to frustracje, bo już nie moge wytrzymać w takim życiu, bez żadnego celu. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zaczełam mieć myśli, że juz nie kocham swoich bliskich. Nie moge zrozumieć, jak z dnia na dzień o chłopaku, z którym jestem 4 lata i zawsze kochałam go najbardziej na świecie, może mi przejsc przez myśl ze go nie kocham. Nie jest tak tylko z nim ale też z moją mama i babcia, jedyne co czuje to strach, że mogłabym ich stracić. Bardzo często odczuwałam smutek, byłam u psychiatry z tym problemem, miałam kiedyś próbe samobojczą, ale nigdy w życiu nie czułam się tak wypruta z emocji, obojętna na wszystko tak naprawde bez żadnego powodu, bo absolutnie nic strasznego w moim życiu nie stało się w ostatnim czasie.
Nie pamiętam kiedy szczerze się z czegoś cieszyłam...
Będzie długo, ale muszę. Witam, mam 46 lat, nieco ponad 20 lat pracuje w szkole, w tym od 12 lat na stanowisku pedagoga szkolnego, ok. 400 uczniów. Mam rodzinę: męża, syna 15 latka, własne mieszkanie, stały dochód. Wydawałoby się że nie powinnam narzekać... A jednak czuje się totalnym przegrywem. Odkąd pamiętam byłam dzieckiem zakompleksionym, ale przy tym bardzo samodzielnym, bo mnie i siostrę wychowywała mama. Jako nastolatka moje kompleksy nasilały się a alkohol w rodzinie powodował że miałam poczucie winy za wszelkie żale jakie mama czasem na mnie wylewała. Ojciec bywał w domu kilka razy w roku, pracował w kopalni, był alkoholikiem. W szkole średniej dobrze się czułam, bo miałam zgrane grono koleżanek, chłopaków nie miałam, bo zwyciężały moje kompleksy. Gdy poszłam na studia pedagogiczne- na Śląsku, aby ojciec choć trochę pomógł mi finansowo, wtedy starałam się wszystko trzymać w ryzach, a by nie zawieść pokładanych przez rodziców we mnie nadziei... Jedyna z rodziny wyżej wykształcona... I owszem, noty były wysokie, studia pięknie zdane, ale wyhodowałam sobie anoreksję. Trwało to jakieś 3-5 lat, po skończeniu studiów przeszło w bulimię - kolejne 2-lata. Szybko zaczęłam pracę, ale nie w szkole, tylko gdzie się dało aby być samowystarczalną. Potem praca w szkole, przez pierwsze kilka lat miałam poczucie , że ja w szkole jestem tylko na chwilę , bo czuję że do niej nie pasuje. Ale w międzyczasie poznałam swojego obecnego męża, potem ciąża, ślub. Cieszyłam się, bo lekarze nie dawali mi szansy, że zajdę w ciążę. W końcu nadeszła propozycja abym objęła etat pedagoga. Zgodziłam się, choć się panicznie bałam, że sobie nie poradzę. Przed pracą musiałam wypalić papierosa. Na szczęście rzuciłam palenie zupełnie. Stres w pracy towarzyszy mi bardzo często. Jeszcze kilka lat temu stres spalałam poprzez sport: chodzenie na spacery, z koleżankami na kijki, ćwiczyłam w domu z Chodakowską. Zaczęłam intensywniej ćwiczyć gdy musiałam zająć się schorowaną mamą, zamieszkała ze mną, a ja czując że potrzebuje więcej krzepy przy opiece nad mamą zaczęłam ćwiczyć aby się wzmocnić. Mama zmarła 7 lat temu, pochowałam ją, siostra przyjechała tylko na chwilę na uroczystości pogrzebowe bo dostała przepustkę z ZK... W pracy bardzo dużo obowiązków i dochodziły nowe, bo się na to zgadzalam... Aby pokazać że nikogo nie zawiodę.nWtedy miałam pierwszy raz w życiu epizod ataki paniki. Nadeszła pandemia i pomyślałam że to nawet lepiej bo odpocznę od środowiska szkolnego, ale grubo się pomyliłam. W rodzinie- syn cały prawie dzień przy komputerze, ja zresztą też... Mąż który swoją frustrację zaczął wyładowywać na synu. Załamałam się, bardzo często w nocy płakałam, problemy ze snem. Po pandemii wróciliśmy do szkoły, nadeszły wakacje i myślałam że też wszystko wróciło do normy. Ale poczucie smutku i pustki wcale nie znikło, wrex narastało. Postanowiłam że zasięgnę pomocy u psychologa, bo mogą to być symtopmy depresji. Poszłam na 2 spotkania z psychologiem, ale właśnie wybuchła wojna na Ukrainie i dopadłanie myśl, że sobie coś wkręcam. Ludzie właśnie przeżywają prawdziwe dramaty, jest wojna a ja będę pieniądze na pierdoły wydawać, bo nie mam z kim porozmawiać. Więc terapię przerwałam. Już wtedy poważnie myślałam o zmianie pracy, czułam że to wypalenie zawodowe. Ale przecież gdzieś pracować trzeba, rachunki połacić. Poza tym inni majalą gorzej a ja się nad sobą użalam. Rok temu syn nie zdał w kl. 1 liceum, powtarza klase... To mnie trapi okrutnie dodatkowo. Jeszcze bardziej się utwierdzam w przekonaniu, że szkoła to nie jest miejsce dla mnie-jestem już szczerze zmęczona rozwiązywaniem problemów cudzych dzieci i ich rodziców. Gdy w wakacje widzę gdzieś skupisko dzieci to mam ochotę uciekać. Trzy lata temu zapisałam się na język niemiecki, bo chciałam go podszkolić abym miała lepsze perspektywę innego zatrudnienia. Ale gdzieś od kwietnia tego roku coś we mnie pękło: już nie mam siły się starać, porzuciłam niemiecki tłumacząc sobie że i tak nie odwaze się porzucić szkoły, bo przecież nic innego nie potrafię robić. Nie mam ochoty na sport, a o seksie już nie wspomnę, nie istnieje. Bardzo mało rozmawiam z mężem, z synem też nie zadurzo, bo twierdzi że nasze rozmowy i tak zawsze kończą się nagabywaniem go o naukę, odrabianie lekcji etc. Czuję pustkę, do pracy chodzę, wypełniam swoje obowiązki, dyrekcja cały czas mnie chwali za zaangażowanie a ja czuję że się za chwilę udusze. W nocy często myślę, że dobrze by było abym na coś poważnie zachorowała, wtedy odpoczelabym od szkoły. Boje się powiedzieć dyrekcji, że bardzo chciałbym skorzystać z urlopu zdrowotnego. Działam w trybie autopilota, nie pamiętam kiedy ostatnio szczerze się z czegoś cieszyłam. Nawet czytanie książek mi nie idzie, bo czuję że niewiele pamiętam z tego co przeczytałam. Dlatego też rzuciłam dalszą naukę niemieckiego, bo nic z tego nie pamiętałam. Jeszcze parę miesięcy temu syn często pytał: Mama, co ty taka smutna? Teraz już nie pyta, już mu to spowszedniało. Nie chcę aby taką mnie zapamiętał, przez to czuję że jako matka bardzo nawaliłam. Strecilam wiarę, straciłam sens, ot taka sobie przykra wegetacja...
TW. Wycofanie, niska samoocena, ideacja samobójcza

Witam mam pytanie mianowicie zmagam się z problemami: 

Niska samoocena, 

Kompleksy 

Wycofanie i izolacja

Robienie tylko tego, co się musi

Samotność 

Do tego fantazje na temat samobójstwa, nasilające się od 1,5 miesiąca. Gdzie szukać pomocy psychiatra, psycholog, co zrobić?

Czy to normalne, że płaczę bądź mam chęć płaczu przy najmniejszych szczegółach?
Mam mnóstwo pytań. Czy to normalne, że płaczę bądź mam chęć płaczu przy najmniejszych szczegółach? Jest szansa, że minie z wiekiem? Czy to normalne, że muszę robić coś z rękoma? Że nie dokańczam nigdy niczego, co zacznę? (Prawie), robię tylko tą "fajną" część. Starałam się dowiedzieć co ze mną nie tak już mnóstwo razy, ale znalazłam jedynie internetową diagnozę ADHD. Często łapie freeza, jak korzystam z telefonu, nie mogę go wyrzucić, wstać, przez dłuższy czas nic nie mogę zrobić. Nie mogę znaleźć chłopaka ani dziewczyny, ale mam crusha praktycznie na każdym kto jest dla mnie miły. Pomocy. Mam dość. Wszystkiego. Niedługo może pójdę do psychologa, ale się boję.
Wychodzę z toksycznej relacji, towarzyszy mu poczucie pustki - jak sobie pomóc? Czy to normalne?
Wychodzę z toksycznej relacji z przewagą przemocy psychicznej, jestem DDA. Od 6 miesięcy nie mieszkam z partnerem, mam momenty, że strasznie brakuje mi obecności mężczyzny i potrzebuję przytulenia, a w momencie, gdy w filmie są romantyczne sceny to płaczę z uczuciem braku. Czy to może świadczyć o niedojrzałości emocjonalnej lub nie przepracowanym elemencie z dda? Czy raczej jest to całkowicie normalne i nie mam czym się martwić?
Czy zgłosić się do psychologa? Przytłoczenie, lęk, obsesje i unikanie przez alkohol
Czy powinnam się zgłosić to psychologa z podejrzeniem jakiegoś konkretnego problemu? Od kilku lat ciągle czuję się przytłoczona. Nie mogę zwlec się z łóżka, rzeczy które kiedyś sprawiły mi radość już mnie nie cieszą. Jestem czymś ciągle zestresowana. Boję się że ktoś czyta mi w myślach, albo mnie obserwuje. Nie mogę dotykać rzeczy po innych osobach, albo muszę powtarzać niektóre czynności dopóki nie poczuje się lepiej bo mój mózg wmawia mi że jeśli tego nie zrobię to stanie się coś złego. Chwilowo uciszam moje problemy alkoholem choć wiem, ze to nie jest dobre rozwiązanie, ale jestem bardzo zmęczona i czasami potrzebuje się po prostu wyłączyć. Wydaje mi się, że powinnam się umówić na terapię, ale boję się tego co mogę tam usłyszeć.
Witam. Od paru miesięcy (zaczęło się to w wakacje 2022) mam wyimaginowanego przyjaciela, z którym rozmawiam w myślach
Witam. Od paru miesięcy (zaczęło się to w wakacje 2022) mam wyimaginowanego przyjaciela, z którym rozmawiam w myślach (osoba, którą wyobrażam istnieje w realu, żyje i mamy stały kontakt). Tak jest to realne, że podczas siadania do stołu robię dla niego miejsce, podczas oglądania filmów opowiadam mu o moich ulubionych momentach i gestykuluję. Mówię do niego w myślach. Już powoli zapominam, jak się myśli bez rozmawiania w myślach... Często zmieniam moje poglądy i zdanie tylko, ze względu na niego. Jakby to wytłumaczyć.. nie widzę go, ale mój mózg widzi. W nocy przybiera kształty strasznych postaci (np. Czarna postać o trójkątnej/kowadłowej głowie lub postać z długą szyją (???). Zazwyczaj stoi w rogu pokoju, a jak zamykam oczy to pojawia się w myślach.) W nocy słyszę stukanie o drzwi (ciche), ćwierkanie świnek (mam prośki w domu, to normalne w ich naturze, ale bardziej chodzi o to, że tych dźwięków nie ma, gdy je słyszę), chodzenie po domu lub przesuwanie się krzeseł. Muszę jeszcze dodać, że mieszkam w bloku. Również kątem oka widzę cienie przelatujące. Mówiłam o tym moim rodzicom, uważają, że to moja wyobraźnia, jednak co to za wyobraźnia, jak doprowadza mnie do płaczu i myśli samobójczych? Często też słyszę, jak ktoś mnie woła (nawołuje moje imię, zazwyczaj gdy kładę się spać). Są to osoby z mojego otoczenia (rodzina, nauczyciele, znajomi itp) i słyszę, jak mnie wołają to często tego nawet nie odróżniam i odpowiadam. Mam dość, nie wiem jak poprosić rodziców o pomoc.. muszę czekać na szkołę by osobiście zgłosić się do psychologa...
Jak przestać tworzyć negatywne scenariusze o przyszłości?
Jak pozbyć się myśli o domniemaniu ,że coś się wydarzy, a potem w rzeczywistości to się nie dzieje, czyli zakładam odgórnie o jakiejś sytuacji, która koniec końców się nie dzieje.
Przez moją przeszłość od 6 lat nie mogę zaufać swojemu mężczyźnie, jestem chorobliwie zazdrosna. Często mam napady agresji
Przez moją przeszłość od 6 lat nie mogę zaufać swojemu mężczyźnie, jestem chorobliwie zazdrosna. Często mam napady agresji, np. ktoś mi coś powie a ja już od razu jestem nerwowa, nie mogę sobie z tym poradzić. To jest silniejsze ode mnie. W pracy czuje się za przeproszeniem jak śmieć przez moją koleżankę, pracuję od 5 lat i nigdy nie miałam tak, że po 3 msc mam dość pracy. Nie wiem co zrobić, nie daje rady
Żyję jak zombie - kompletnie nie mam myśli, pustka w głowie, otępienie.
Nie mam myśli w głowie, tylko oczy i nic więcej Z dnia na dzień mózg wyłączony dosłownie, jakby już nie dopuszczał do siebie żadnych myśli. Skończyło się tak, że tym, czym się stresowałem, przejmowałem już się nie przejmuję, a pustka w głowie została. U mnie z myślami jest tak, że nie mam ich stałego przepływu, nie czuje ich w głowie, żeby myśleć muszę na siłę się zmuszać i doszukiwać się ich gdzieś w głębokiej podświadomości, to zupełnie nienaturalne .Czyli zero automatycznych/spontanicznych myśli, czuję się jakbym był bez mózgu, tylko oczy i nic więcej. Pustka powoduje, że człowiek się obawia wszystkiego, czy to załatwiać jakieś sprawy, czy nawet wyjścia do sklepu i kupienia czegokolwiek. Taki strach i niepewność. Odkąd to się zaczęło to żyje jak zombie, chodzę po domu, jem, piję i śpię i tak dzień w dzień to samo. Z powodu niemyślenia nie rozmawiam, prawie nic nie robie!!! Następne dni mijają tak, jak poprzednie. Do tego otępienie, nadmierna senność, potrafię spać po 12-15h. Z tego co pamiętam to moja głowa jest pusta przez całe dnie dosłownie, ogólnie czuję ciszę.Mam to ponad rok już nie wiem co robić
Boję się, że partner będzie kłamać u psychiatry. Czy psychiatra jest w stanie to zauważyć?

Dzień dobry, co zrobić w sytuacji, kiedy partner od jakiegoś czasu jest całkowicie bez humoru, ciągle smutny , bez chęci do niczego , nie pomaga w domowych obowiązkach , mamy dziecko nie interesuje się co ma w szkole, co się dzieje u nas. Postanowił mnie zostawić, nie chce podjąć jakiejkolwiek próby rozmowy, ani pomocy, nie chce iść do psychologa. Mówi, że nie ma powodów do radości. Że jest mu dobrze w ciszy i samotności. Nie poznaję swojego partnera. Nie wiem co robić. Proszę o jakąś radę. Udało się namówić partnera na wizytę u psychiatry, mówi, że robi to żeby mi udowodnić, że z nim wszystko dobrze. Boję się , że zacznie kłamać w gabinecie. Czy psychiatra ma jakieś sposoby , żeby wyciągnąć prawdę i dojść do jego zachowania? Pytam, ponieważ nie byłam nigdy w takiej sytuacji.

Bardzo często zastanawiam się jaki problem we mnie tkwi, co jest ze mną nie tak. Może od was uzyskam w jakimś stopniu odpowiedź . Zacznę od związku w którym jestem czwarty rok, nie ukrywam że przed związkiem byłam ogromną ekstrawertyczka, z czasem zaczęło się to diametralnie zmieniać, zaczęłam się czuć jak w złotej klatce. Było mnóstwo nie porozumień z moim partnerem, głównie właśnie z mojej winy, dlatego że mam problemy z pamięcią, i to dość spore, jak nie przywiązuje do czegoś większego skupienia - zapominam . Zapomniałam że coś powiedziałam, zapominałam że coś zrobiłam lub odwrotnie, zapominałam czegoś zrobić, że z kimś rozmawiałam a zwlaszcza o czym ? Największy problemem z pamięcią pojawia się w sytuacjach stresowych, wtedy mam totalnie pustkę w głowie odbijająca się echem. Partner przez to sądzi że ja kłamie, że coś ukrywam, lub wdałam się w jakieś romanse. Dużym problemem jest też to, że dużo jego słów do mnie nie dociera, czasami nawet klasycznego 'czy zrobić ci herbate ' nie usłyszę mimo że stoi obok ... Chciałabym dodać, że jestem aktualnie w abstynencji alkoholowej prawie drugi miesiąc, wcześniej piłam dużo alkoholu, nie uczestniczę w żadnych spotkaniach, sama z siebie postanowiłam przestać ze względu na portfel . I dwa razy w tym czasie miałam ogromne wybuchy agresji które odbijalam na parterze, które sam sprowokował nazywając mnie w bardzo niecenzuralny sposób. Owszem, przy kłótniach kiedyś już były tego typu wyzwiska i bardziej je brałam do siebie, i dochodziło do autoagresji w pierwszym możliwym momencie. Kompletnie nie wiem co się dzieje że jest wręcz przeciwnie. Domyślam się że conieco można teraz tłumaczyć oczyszczaniem się ogranizmu z toksyn alkoholu, ale bardzo dużo dziwnych zachowań mi towarzyszy bardzo długi czas i pojawiają się nowe . Na przykładzie - spontaniczne podejmowanie decyzji Okazywanie emocji w sposób nieadekwatny do sytuacji Wahania nastrojów są OGROMNE, i to jest uciążliwe .. Kiedyś brałam mozarin przepisany przez psychiatrę, ale uważam że ten 'lekarz' chciał się tylko mnie pozbyć jak najszybciej i nie interesowało go to, jak się czuje tak naprawdę . Później z braku chęci do szukania kolejnego lekarza odpuściłam leczenie . Teraz czuję jakby było mnie trzy .. Jak sobie ze sobą poradzić ? Chciałabym czuć spokój
Czy na zwolnieniu lekarskim od psychiatry mogę zaliczyć egzaminy na studiach?
Choruję na depresję. Do tej pory broniłam się przed lekami, ale myśli samobójcze od niedawna stale się nasilają. Czuję obniżenie jakości życia. W pracy również nie mam tyle energii i cierpliwości co kiedyś, a wymaga ona jednak dużego zaangażowania i odpowiedzialności. Planuję udać się do psychiatry po leki. Rozpoczynając farmakoterapię chciałabym skorzystać ze zwolnienia lekarskiego, żeby się zregenerować i obserwować początki leczenia. Pojawia się jednak problem w związku ze studiami. Czy na zwolnieniu lekarskim od psychiatry mogę zaliczyć egzaminy na studiach? Na uczelni muszę pojawić się w następnym tygodniu jeszcze w dwa dni, które obawiam się, że odwleką w czasie moją wizytę u psychiatry, której w chwili obecnej bardzo potrzebuję.
Trauma z dzieciństwa powoduje u mnie ciągłe obawy, poczucie zagrożenia, odrzucenia w związku. Psychoterapia pomogła mi jedynie na jakąś chwilę. Jak sobie pomóc?
Dzień dobry. Od dziecka byłam kontrolowana przez matkę, nie było żadnych uczuć w domu. Byłam porównywana, krytykowana, sprawdzana. Teraz jako dorosła kobieta mam problemy w związku. Nie ufam, wszędzie widzę zagrożenie, w każdym słowie, czynie partnera doszukuję się złych rzeczy. Ciągle boję się, że nie jestem wystarczająca, każdy człowiek w jego towarzystwie to dla mnie jakieś zagrożenie. Nie sprawdzam, nie kontroluję go. Ale trzymam to w sobie, myśli o złych rzeczach ciągle krążą mi w głowie. Przez tę sytuację mam załamania nerwowe i depresję. Byłam na terapii u psychoterapeuty, jednak pomogła mi na trochę. Cała ta sytuacja podczas załamań doprowadza do tego, że nie chcę żyć, mam myśli samobójcze, nie radzę sobie ze sobą, czuje się bezradna, bezwartościowa. Nie wiem czy da się wyjść z takich stanów lękowych, czy da się pozbyć tych złych myśli. Czy jedynym rozwiązaniem jest życie w samotności. Proszę o rady, gdzie szukać pomocy, w jaki sposób przepracować trudne dzieciństwo?
Nieprzerwane poczucie lęku, mocno fizyczne objawy. Jak funkcjonują ludzie bez tego, dlaczego potrafią i czy to minie?
Czy da się żyć bez tego strasznego uczucia w klatce? Tego niepokoju, ścisku, strachu (sama nie wiem, jak to opisać) czy są w ogóle ludzie, którzy żyją normalnie i nawet im przez myśl nie przechodzi ,że mogliby czuć coś takiego na codzień? Czy mogę mieć nadzieję na to, że w przyszłości pozbędę się tego raz na zawsze..?
Czy zwiększenie ruchu ma szansę pomóc na zaburzenia funkcji poznawczych w depresji?
Czy zwiększenie ruchu ma szansę pomóc na zaburzenia funkcji poznawczych w depresji?
Ratownicy z karetki i lekarz rodz. stwierdzili że mam nerwicę i napady lęku. Czym jest ta choroba?
Czesto naduzywalam alkoholu, po dwóch tygodniach niepicia zaczęło mi się kręcić w głowie, robić słabo, ciśnienie szło mocno do góry ,tak jak bym miała stracić zaraz przytomność ,i tak co dzień gdy tylko myślałam o tym żeby mi się nic nie stało, bałam się o swoje życie,ratownicy z karetki i lekarz rodz. stwierdzili że mam nerwicę i napady lęku, teraz przyjmuję, Sympramol 3 razy dziennie od miesiąca, CZYM JEST TA CHOROBA? Ja ciągle myślę że chyba się nie poznali i mam coś w głowie, choć odkąd biorę leki tych zwrotów jest mniej
Jak odzyskać poczucie wartości gdy inni nas wyręczają?

Dlaczego wszyscy ze wszystkiego mnie wyręczają? 

Dzień dobry, Od dłuższego czasu obserwuję takie zjawisko praktycznie wszędzie: na uczelni, w pracy, w domu.

Za cokolwiek się nie zabiorę, nagle pojawia się ktoś (kierownik, chłopak, matka), odsuwa mnie od zadania i zaczyna wykonywać je sam. Raz nawet usłyszałam od kogoś, że źle mieszam łyżką i on to zrobi za mnie. Dość mocno wpływa to na moje poczucie wartości i sprawczości. Coraz więcej rzeczy odpuszczam, bo przecież i tak nie dam rady czegoś dobrze zrobić i ktoś będzie musiał po mnie coś poprawiać. 

Czuję, że nie ma rzeczy, w której mogę być choć trochę dobra i bardzo mnie to frustruje. Nawet jak staram się dawać z siebie wszystko, potem i tak okazuje się, że to za mało. 

Zaczęłam postrzegać się jako bezużyteczną osobę, która marnuje tlen, wydaje mi się, że nie wnoszę swoją obecnością nic użytecznego i pojawiają się też myśli, że świat zyskałby, gdyby mnie na nim nie było. Żyję w dużym lęku, że nie spełnię oczekiwań, jakie są we mnie pokładane, cały czas o tym myślę i nie mogę odpuścić. Nie bardzo wiem, jak sobie z tym poradzić, jak rozwiązać problem, czuje się z tym wszystkim naprawdę źle. Pozdrawiam i bardzo proszę o konstruktywne porady

Czy osoba po depresji jest zdrowa psychicznie i może służyć w policji lub wojsku?

Dzień dobry. 

Czy osoba, która przeszła depresję, z punktu widzenia medycznego jest już osobą zdrową psychicznie? 

Czy osoba taka ma możliwość służby w policji/wojsku?