Left ArrowWstecz

Jak radzić sobie z depresyjnymi myślami i stresem podczas poszukiwania pracy w księgowości

Witam, ciężko się czuję, nie wiem sama, co się dzieje. Mój stan to myśli depresyjne i martwienie się o przyszłość. Jestem w trakcie szukania zatrudnienia. Czasem wysyłam CV do miejsc odległych od miejsca zamieszkania. Jedną rozmowę już mam za sobą, a raczej dwa etapy rozmowy. Strasznie długo to wszystko trwa i nie wiem, co począć ze sobą. Czasem czuję, że te stanowiska pracy są dla mnie za ciężkie, za trudne. Już po samych rozmowach czuję się zdezorientowana. Nie śpię po nocach. Jak wychodzę z rozmowy, to mam duży stres. Składam CV i głównie szukam pracy w księgowości. Zrobiłam kurs, zdałam egzamin. Jest to dla mnie duży sukces i jestem sobie wdzięczna za to, lecz widzę, że ciężko się gdzieś dostać. Są wymagania za duże. Czasem, zamiast pracy, pytają/rozmawiają o moim życiu osobistym, chcą się dowiedzieć, co i jak, czy mąż pracuje, czy ma stałą pracę i czy dzieci planuję. Niestety, wścibskość ludzka nie zna granic. Nie potrafię tego inaczej nazwać. Proszę o radę, co w takiej sytuacji zrobić.

User Forum

Anonimowo

w zeszłym miesiącu
Karolina Maciejewicz

Karolina Maciejewicz

Cześć, 

 

Przechodzisz przez naprawdę trudny czas, zmagasz się z lękiem, brakiem snu, niepokojem o przyszłość i jednocześnie próbujesz odnaleźć się zawodowo. To wszystko może przytłaczać i nic dziwnego, że czujesz się zagubiona, zmęczona i zdezorientowana.

 

Niestety, rzeczywistość rynku pracy bywa okrutna. Wiele rozmów kwalifikacyjnych przeciąga się, nie otrzymuje się jasnych odpowiedzi od razu, a do tego część z rekruterów bywa nieprofesjonalna. Pytania o życie osobiste są nie na miejscu i mogą być raniące, szczególnie gdy jesteś w trudniejszym stanie emocjonalnym. Masz prawo czuć się źle, gdy ktoś próbuje przekraczać Twoje granice i masz prawo te granice chronić, mówiąc na przykład, że wolałabyś skupić się na kwestiach zawodowych.

 

Warto zatroszczyć się o siebie. Możesz spróbować porozmawiać z psychologiem, żeby nie zostać z tym wszystkim sama. Czasem nawet kilka spotkań pomaga trochę uporządkować myśli i poczuć się mniej samotną. 

w zeszłym miesiącu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Witaj,

 

Widzę, że jesteś teraz w trudnym dla siebie momencie. Poszukiwanie pracy samo w sobie jest stresujące, a jeśli do tego dochodzą myśli depresyjne i obawy o przyszłość, może to być przytłaczające.

 

To, że ukończyłaś kurs księgowości i zdałaś egzamin, jest ogromnym sukcesem. Nawet jeśli teraz masz wątpliwości co do swoich kompetencji, pamiętaj, że masz solidne podstawy, które już osiągnęłaś. Zwątpienie często pojawia się w momentach zmiany, szczególnie gdy napotykamy trudności, ale to nie oznacza, że nie jesteś zdolna czy wartościowa.

 

Jeśli rozmowy kwalifikacyjne Cię stresują, spróbuj po każdej z nich zrobić coś, co pomoże Ci się odprężyć — spacer, słuchanie muzyki czy rozmowa z kimś bliskim. Przed rozmową przygotuj się, przypominając sobie swoje osiągnięcia i mocne strony. Warto też pamiętać, że masz prawo nie odpowiadać na zbyt osobiste pytania. Możesz uprzejmie powiedzieć: „Wolałabym, abyśmy skupili się na moich kompetencjach i doświadczeniu zawodowym”.

 

Być może dobrze byłoby także porozmawiać z kimś bliskim o swoich obawach lub rozważyć konsultację z psychologiem. Profesjonalne wsparcie może pomóc Ci lepiej zrozumieć swoje emocje i znaleźć strategie radzenia sobie ze stresem.

 

Pamiętaj, że każdy proces poszukiwania pracy może być wyzwaniem, ale nie jest to ocena Twojej wartości jako osoby. Masz prawo szukać miejsca, które będzie dla Ciebie odpowiednie, i nie musisz godzić się na coś, co Cię rani lub przekracza Twoje granice.

 

Dbaj o siebie,

Justyna Bejmert

Psycholog

w zeszłym miesiącu
Żaneta Kędzierska

Żaneta Kędzierska

Widzę, że w Twojej sytuacji mogą aktywować się schematy takie jak wadliwość, wstyd, porzucenie czy podatność na zranienie. Pamiętaj to naturalne, że w obliczu niepewności i stresu uruchamiają się trudne emocje i myśli. Sam fakt, że szukasz pomocy i przyglądasz się sobie, to już ważny krok w stronę zmiany. 

w zeszłym miesiącu
Aleksandra Nizińska

Aleksandra Nizińska

Dziękuję, że się podzieliłaś. To, co przeżywasz, jest naturalną reakcją na trudny czas poszukiwania pracy. Zdobycie nowych kwalifikacji i zdanie egzaminu to duży sukces — możesz być z siebie dumna. Jednocześnie zrozumiałe jest, że towarzyszy Ci stres, lęk i zagubienie.

Twoje emocje są adekwatne – stres, myśli depresyjne czy lęki nie świadczą o „słabości”, ale o przeciążeniu. Pomaga np. dziennik uczuć — zapisuj, co czujesz i dlaczego. Uporządkowanie emocji zmniejsza napięcie.

Wątpliwości co do własnych kompetencji mogą wynikać z tzw. syndromu oszusta, który często dotyka osoby po zmianie ścieżki zawodowej. Spisz swoje osiągnięcia — przypomnij sobie, co już udało Ci się zrobić. Zaproszenia na rozmowy są dowodem Twojej wartości.

Pytania o życie prywatne na rozmowach rekrutacyjnych są nieetyczne i niezgodne z Kodeksem pracy. Masz prawo grzecznie odmówić: „Wolałabym skupić się na kwestiach zawodowych.”

Bezsenność to sygnał przeciążenia. Pomaga stały rytm dnia, ograniczenie ekranów przed snem i techniki oddechowe, np. 4-7-8. Rozważ także rozmowę z psychoterapeutą — to realne wsparcie.

Dzienny plan minimum: 1 zadanie zawodowe, 1 przyjemność i 1 aktywność społeczną lub ruchową. Taka struktura pomaga utrzymać równowagę.

To, co przeżywasz, nie jest odosobnione. Już sama aktywność i szukanie pomocy to ważny krok. Jeśli lęk się nasila, nie wahaj się sięgnąć po profesjonalne wsparcie — bo na nie zasługujesz.

w zeszłym miesiącu
Katarzyna Rosenbajger

Katarzyna Rosenbajger

Witam, 

Bardzo panią rozumiem. Szukanie zatrudnienia może wywołać w nas dużo różnych emocji oraz obniżyć nasze poczucie wartości. Są to normalne emocje, z którymi borykają się kandydaci podczas poszukiwania pracy. Przygotowanie odpowiedzi na ewentualne pytania, może w jakimś stopniu obniżyć pani stres przed rozmową. Medytacje również mogą być pomocne w tym okresie, bo pomogą uspokoić pani system nerwowy.  Natomiast po rozmowie, proszę zadbać o siebie oraz swój dobrostan. 
Powodzenia! 

K Rosenbajger

Psycholog

w zeszłym miesiącu
Alicja Zbrońska

Alicja Zbrońska

Dzień dobry :) 

Czytam, że doświadcza Pani dużo stresu. Sytuacja zmiany pracy faktycznie może generować dużo niepokoju. Pisze Pani, że osiągnięcie pożądanego przez Panią wykształcenia jest dla Pani powodem do dumy. Dobrze, że może Pani ukierunkować się zawodowo, szukać pracy w pożądanym obszarze i że odczuwa Pani radość z ukończenia kursu. Jednak czytam także, że doświadcza Pani zniechęcenia lub braku nadziei na znalezienie pracy, a także czuje Pani, że pytania rekruterów o sprawy prywatne są przekraczające granice. Może Pani odmówić odpowiedzi na takie pytania. Być może mierzy się Pani także z obawą, że odmowa odpowiedzi na prywatne pytania będzie jednoznaczna z odrzuceniem oferty pracy. Co ważne, pracodawca nie ma prawa pytać o sprawy prywatne podczas rozmowy o pracę - jest to działanie nieetyczne. Takie pytania mogą źle świadczyć o polityce firmy względem pracowników.  Rozumiem, że doświadcza Pani także dylematu, czy odpowiadać na prywatne pytania i mieć możliwość pracy w zawodzie, czy też odmówić i stracić okazję do podjęcia pracy w danej firmie. Ważne, aby oceniła Pani swoją sytuację pod kątem finansowym, bądź porozmawiała z bliskimi. Pomocna będzie realna ocena swojej sytuacji. Gdy poczuje Pani, że ma wybór w kwestii podjęcia pracy, a nie tylko jest wybierana przez pracodawców, może Pani poczuć więcej siły płynącej z decyzyjności i nadziei, że znajdzie Pani odpowiednią pracę. 

 

Życzę Pani powodzenia :)

w zeszłym miesiącu
Krzysztof Skalski

Krzysztof Skalski

To, co Pani opisuje, wskazuje na silne przeciążenie emocjonalne wynikające z długotrwałego stresu związanego z poszukiwaniem pracy. To bardzo zrozumiałe, że mogą pojawiać się wątpliwości, lęk o przyszłość czy poczucie zniechęcenia, szczególnie gdy mimo starań efekty nie są natychmiastowe. Sytuacje, w których pracodawcy zadają nieodpowiednie pytania o życie prywatne, są nie tylko nieprofesjonalne, ale i naruszające granice. Ma Pani pełne prawo nie odpowiadać i traktować to jako sygnał ostrzegawczy. Mimo trudności warto pamiętać, że samo zdobycie kwalifikacji i aktywne działanie to już konkretne osiągnięcia. To, że odczuwa Pani niepokój czy zmęczenie, nie świadczy o słabości, ale o tym, że został przekroczony poziom wytrzymałości, co może być sygnałem, by zatroszczyć się o siebie. Warto w takiej sytuacji rozważyć rozmowę z psychologiem lub doradcą zawodowym, który pomoże uporządkować emocje i spojrzeć na sytuację z innej perspektywy. Ten trudny moment nie potrwa wiecznie, to etap, który minie.

w zeszłym miesiącu
Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

To, co opisujesz, jest naprawdę trudne i w pełni zrozumiałe — szukanie pracy to silnie stresujący proces, zwłaszcza gdy towarzyszy mu niepewność, presja i lęk o przyszłość. Twoje zmęczenie, bezsenność i obniżony nastrój nie są oznaką słabości, tylko reakcją organizmu na długotrwały stres i przeciążenie emocjonalne. To bardzo ludzka reakcja. 

Po pierwsze — gratuluję Ci kursu i zdania egzaminu! To naprawdę duży krok i warto, byś umiała go sobie uznać i się docenić :) Co możesz zrobić by przygotować się do rozmowy, przede wszystkim pamiętaj że nie musisz odpowiadać na pytania o życie prywatne — to przekracza granice i nie powinno mieć miejsca. Możesz spokojnie powiedzieć: „Wolałabym skupić się na doświadczeniu zawodowym.”
 

Zadbaj też w tym procesie o siebie i o odpoczynek między rozmowami rekrutacyjnymi – nawet krótki spacer, oddech, coś przyjemnego. Twoje ciało potrzebuje resetu po napięciu. Nie zakładaj z góry, że jesteś „za słaba” – to często mówi stres, nie fakty. Masz kompetencje, tylko jesteś zmęczona i wrażliwa na ocenę, co jest naturalne w takiej sytuacji. Jeśli obniżony nastrój i bezsenność się utrzymują, warto skonsultować się z psychologiem lub lekarzem – to może być moment, by dać sobie więcej wsparcia.

 

Nie jesteś sama i nie jesteś bezradna — jesteś po prostu człowiekiem w trudnym momencie życia. To minie. Ale teraz masz prawo zadbać też o siebie, nie tylko o wyniki. 💙

 

Pozdrawiam,

Anastazja Zawiślak

Psycholog

w zeszłym miesiącu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Witaj!

Rozumiem, że to dla Ciebie trudny czas sytuacja zawodowa, oczekiwania, które zdają się zbyt wysokie, a do tego stres i zmęczenie związane z rozmowami rekrutacyjnymi. To bardzo naturalne, że w takich momentach pojawia się niepokój, poczucie zdezorientowania i obniżony nastrój.

Twoje doświadczenia z kursami i egzaminami pokazują, że masz w sobie siłę i determinację. To już jest bardzo dużo. Kiedy jednak proces rekrutacyjny trwa długo, a dodatkowo rozmowy zawierają pytania o prywatne sprawy, może pojawiać się poczucie frustracji i lęku. Warto pamiętać, że pytania o życie osobiste w kontekście rekrutacji są nieetyczne i niezgodne z przepisami prawa pracy nie powinnaś czuć się zobowiązana, by na nie odpowiadać. Jeśli rozmowy rekrutacyjne budzą duży stres i niepokój, postaraj się przed nimi zrobić coś, co pozwala Ci się wyciszyć choćby kilka minut głębokiego oddychania, spokojną muzykę albo chwilę spaceru. Po rozmowie warto zrobić coś, co daje choć trochę odprężenia ciepła herbata, rozmowa z bliską osobą, nawet spisanie swoich myśli. Poczucie, że oferty pracy są za trudne, często wynika z niskiej samooceny i niepewności, zwłaszcza w stresującym czasie. To nie znaczy, że naprawdę sobie nie poradzisz to bardziej lęk przed czymś nowym, który jest naturalny. Warto przypominać sobie o swoich mocnych stronach i sukcesach, nawet tych drobnych, jak kurs i zdany egzamin. Jeśli bezsenność i stres stają się zbyt uciążliwe, dobrze byłoby porozmawiać z psychologiem. Takie wsparcie pozwoliłoby lepiej poradzić sobie z emocjami i lękiem.

Masz prawo czuć się zagubiona, ale też masz w sobie potencjał, żeby stopniowo uporządkować swoje myśli i emocje. Nie jesteś sama, wielu ludzi doświadcza podobnych uczuć w takiej sytuacji. To ważne, by nie obwiniać siebie, tylko dać sobie czas i szukać wsparcia, kiedy czujesz, że jest to potrzebne. Przesyłam dużo wsparcia i ciepła!

 

Z pozdrowieniami 

 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

 

 

w zeszłym miesiącu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Zaburzenia nastroju i lękowe po traumie. Leki psychiatryczne nie dają poprawy. Jak mam sobie poradzić?
Bardzo proszę o pomoc , wyrażenie opinii, ewentualnie nakierowanie, jak postąpić dalej. Od 5 lat zmagam się z różnego typu dolegliwościami, stało się to po śmierci mojej bliskiej osoby , bardzo mocno to przeżyłam , ciągle szukam przyczyny mojego złego samopoczucia . Głównymi dolegliwościami są ciągle bóle brzucha , biegunki z zaparciami naprzemiennie, skoki lub spadki ciśnienia oraz pulsu, wybudzanie się w ciągu nocy po 4/5 razy , bardzo silne zmęczenie. którego nie mogę niczym poprawić w ciągu dnia , płacz , jadłowstręt, na sam widok jedzenia robi mi się niedobrze , co chwilę latam po lekarzach, żeby znaleźć przyczynę, ale wszyscy twierdzą, że to nerwica lękowa ze stanami depresyjnymi . Byłam już u neurologa , psychologa , psychiatry . Testujemy ciągle to nowe leki, które działają tylko do 3 tyg później wszystko wraca nawet z podwójną siłą . Mam dopiero 25 lat a każdy dzień jest walką, aby go przetrwać. Tylko czekam kiedy położę się spać tak, jakbym wtedy nie czuła tego bólu , zmęczenia i uciekała w ten sposób . Chciałabym zacząć terapię, ale terminy są tak odległe, że nie widzę sensu widzenia się z lekarzem dwa razy w miesiącu . Brakuje mi siły na to wszystko . Z wiecznie uśmiechniętej dziewczyny stałam się wrakiem człowieka .
TW. Niskie poczucie wartości, nie potrafię żyć - w walce z lękiem i smutkiem oraz przemocą rodzinną.

TW. Nie potrafię już żyć, ale śmierć mnie przeraża. W wyniku nie mogę nic ze sobą zrobić. Mam tak dość siebie i całego swojego marnego życia, że nawet nie potrafię sobie pomóc. Tak bardzo chciałabym po prostu zniknąć, ale tak bardzo się boje. Nie wytrzymuje już dłużej, łzy same się ze mnie leją od paru dni i nie chcą przestać, nic na uspokojenie nie działa. 
Chodziłam na terapię od 3 miesięcy, ale nie widzę efektów, a jestem uwięzioną na wsi bez żadnego dojazdu, oprócz busów w roku szkolnym dostosowanych pod liceum. Jestem dorosła, a zachowuję się gorzej niż dziecko w podstawówce, mam siebie tak bardzo dość. Nawet jak staram się dopasować albo 'ogarnąć' życie jakkolwiek to nie wiem co robić, nie wiem, co się ze mną dzieje, nigdy nic nie wiem, nigdy nie umiem sobie poradzić. Nie wiem kim jestem, co robię na świecie, czego chcę, nie mam celów, nie mam marzeń. 
Wczoraj chciałam skoczyć z balkonu, ale zaczęłam się śmiać jak już stałam na barierkach, bo oprócz tego, że bym się połamała lub ewentualnie została sparaliżowana, bardziej przeraża mnie fakt, że moi rodzice i wszyscy znowu by mnie krytykowali i równali z ziemią. Mój brat, którego nie uznaję za brata, znęca się nade mną psychicznie odkąd miałam 8 lat, moi rodzice prawie nigdy na to nie reagowali, jak już przestałam się kryć z tym, że nie daje rady psychicznie to mój ojciec stwierdził, że jestem po prostu leniwa i stąd bierze się cały mój stres, mimo że jego syn wyzywa mnie z taką agresją od dziecka, że jak tylko słysze jego kroki to moje całe ciało zaczyna panikować i się trząść i automatycznie próbuje być jak najciszej, żeby mnie nie usłyszał. 
Groźby śmierci w tej rodzinie to normalność. Od matki najlepsze co usłysze to, że wszyscy jesteśmy popier* i żeby zostawić ją w spokoju. Ale zawsze znajdzie się, gdy trzeba kogoś skrytykować, szczególnie przy innych ludziach. Ledwo utrzymywałam tą terapię za stypendium, a teraz próbuję od miesiąca znaleźć pracę. Brak samochodu mnie skreśla z dojazdu gdziekolwiek, nawet na tą marną terapię. Przez telefon nie mogę rozmawiać, bo jeśli tylko ktoś to usłyszy to będzie mnie wyzywał jeszcze bardziej. 
Czuje się jak krowa czekająca w klatce z bezradnością na śmierć. I to też robię. Nawet jeśli słyszałam od ludzi, że powinnam się ogarnąć i wziąć życie w swoje ręce, to nie widzę już żadnego rozwiązania. Tak szczerze nikt mnie nigdy nie kochał i nawet kot ode mnie uciekł. Moje ataki paniki są coraz gorsze, wszystko z głowy zaczęło wychodzić na zewnątrz, nie mam już siły dłużej się hamować. Tak bardzo przeraźliwie boję się tej śmierci, ale naprawdę nie mam innej opcji, nawet jeśli ktoś mówi, że mam to realistycznie nic nie mam. Albo śmierć albo męczenie się na wsi przez kolejne lata studiowania, a po tym brak pracy, bo mój stan nie pozwala mi już nawet na normalną naukę i ledwo daję sobie radę na prostych studiach. Przez co mam 0 umiejętności. 
Czuję się zamrożona, jakby od mojej głowy wszystko się odbijało. Już nic się tam nie zmieści. Zmarnowałam sobie życie, zniszczyłam wszystko. Nie mam żadnych przyjaciół. Nikt nie chce się ze mną spotkać, nigdy nikt nie chciał nigdzie ze mną wyjść poza szkołą. Nawet jak się staram to każda moja relacja się kończy przeze mnie. Boję się związków, raz komuś zaufałam i zostałam sponiewierana gorzej niż moja matka mi to kiedykolwiek zrobiła. Wyznała mi miłość jako pierwsza osoba w życiu, nie słyszałam tego od nikogo, pocałowała mnie, wykorzystała mnie dla seksu, mimo że to był mój pierwszy raz, do którego bardzo przygotowywałam się emocjonalnie, a parę miesięcy później bez powodu kazała mi się wynosić. Później dowiedziałam się, że już przed stosunkiem ta osoba chciała się mnie pozbyć i znaleźć sobie kogoś innego. 
Moje życie to jest porażka i tragedia z każdej strony. Nic nie potrafię. Nic nie rozumiem. Mam 21 lat i nigdy sobie nie poradzę. Myślałam, że będzie ok i całe nastoletnie lata, które spędziłam sama w pokoju, próbując udawać, że wszystko ok i sama siebie oszukując, że jak tylko będę dorosła to wszystko się poprawi i z roku na rok wierząc, że będzie lepiej. Już wiem, że nigdy nie będzie lepiej i będzie tylko gorzej i szczerze myślę że powinnam po prostu była udławić się jak miałam te 7 lat i to, że moja matka uratowała mi życie jak już straciłam oddech to jakaś karma, którą teraz muszę spłacać przez to jak całe życie matka niszczyła mi je. Tak naprawdę nie powinnam się nigdy była urodzić, moja matka była w zagrożonej ciąży ze mną i to wszystko ma sens. Powinnam nie żyć i tak bardzo żałuję, że się urodziłam. Nie mogę sobie pomyśleć o dzieciństwie i nastoletnich latach bo wpadam w szał i dostaje ataków. Mam już dość, a nie mogę nic zrobić. Boję się zadzwonić do lekarza. Naprawdę nie mam już wyjścia. Czekam na zbawienie od losu i pomoc, mimo że wiem, że to jest bezsensowne, ale nie wiem co, naprawdę, mogę oprócz tego zrobić. Czekam na śmierć niszcząc sobie wątrobę alkoholem i energetykami na pusty żołądek, uderzając się w głowę z całej siły i stresem. Ciągle powtarzam pomocy w kółko, ale wiem, że ta pomoc nigdy nie nadejdzie. Jeśli nie ma się pieniędzy jest się mniej wartym niż najtańszy produkt w sklepie i nie ma się żadnego znaczenia. I każdy o tym wie, ale nikogo to nie obchodzi, dopóki to nie on. I nie mam nikogo, komu mogłabym cokolwiek napisać, powiedzieć, bo moja rodzina nie wierzy w choroby i problemy psychiczne tylko lenistwo, a moje internetowe znajomości nawet mnie nie znają i tak szczerze mają mnie gdzieś.

Dzień Dobry, Chciałabym zadać pytanie dotyczące leku Seronil
Dzień Dobry, Chciałabym zadać pytanie dotyczące leku Seronil, Obecnie przeżywam kryzys psychiczny związany z podjęciem nowej pracy, nie mam na nic siły, pojawiają się myśli głeboko depresyjne i tracenie poczucia sensu, lęki, nadużywanie alkoholu i wywoływanie wymiotów, niska samoocena, kiedyś przypisano mi Seronil, jednak bałam się go brać, obecnie czekam na wizytę na nfz a pomocy potrzebuję na już, wzięłam Seronil już 4 dzień 10mg, czy mogę kontynuować? czy lepiej nie brać? Boję się że jestem uzależniona od alkoholu, i że mam bulimię, i że sama nie dam rady z tym wszystkim. Pomocy
Od zawsze był o mnie zazdrosny, lecz od pewnego czasu jest coraz gorzej.
Mam problem z mężem, jesteśmy 25 lat po ślubie, bardzo się kochamy, mówmy sobie wszystko. Od zawsze był o mnie zazdrosny, lecz od pewnego czasu jest coraz gorzej, gdyż jest on zazdrosny o wszystko, co związane jest ze mną np. film, koleżanka, książka, muzyka itp.od miesiąca staramy się na własną rękę szukać informacji skąd te przypadłości. Mąż sam to dostrzegł, powiedział, że jest osobą toksyczną i ma pragnienie mnie kontrolować. Również wyznał, że gdy nie jesteśmy razem, nie potrafi pozbierać innych myśli, bo cały czas myśli o mnie. Są dni, w których jest ok, ale po nich przychodzi taki dzień, że jak się odpali, to kończy się to kłótnią, czepianiem się o wszystko, że słucham muzyki, że czytam książkę. Mam wrażenie, że jak coś robię bez niego, i tym się cieszę, np. rozmowa z kuzynką, słuchanie muzyki to on się wtedy dołuje. Kiedyś miał więcej pomysłów na życie np. chodzenie na siłownie, teraz nic mu się nie chce, najlepiej zamknąłby nas razem w domu i żebyśmy tylko patrzyli na siebie, wtedy najbardziej jest spokojny.
Czuję brak gotowości poznawczej na psychoterapię NFZ, ponieważ nie ustabilizowałam jej jeszcze lekami razem z psychiatrką.
Jestem przed psychoterapią, będę ją miała na NFZ, prawdopodobnie w kwietniu się zacznie. Ale czuję, że nie będę w stanie się zaangażować w psychoterapię bez leków działających na moje zaburzenia funkcji poznawczych i pustkę w głowie w sytuacjach społecznych. A dopiero co zaczęłam chodzić do nowej psychiatrki (26.01 była pierwsza wizyta, 25.03 czeka mnie druga wizyta), boję się, że zanim psychiatrka mnie ustawi na dobre leki to pół terapii mi przepadnie i tak naprawdę gotowa do psychoterapii będę wtedy, gdy przyjdzie czas ją kończyć (bo czytałam, że na NFZ terapia może trwać max 1,5 roku). Jestem na lekach, ale jeszcze nie zostały idealnie dobrane, działają tylko na niektóre objawy nerwicy lękowej, a reszta objawów nerwicy lękowej, depresja i fobia społeczna nadal są. Na zaburzenia funkcji poznawczych i pustkę w głowie w sytuacjach społecznych nie działają. Na początku psychoterapii będę jeszcze nie ustawiona na lekach niestety, a może i przez połowę psychoterapii nie będę jeszcze na właściwych lekach, to mnie bardzo martwi, bo boję się, że zmarnuję ten czas dany mi na NFZ. Czy moje obawy są uzasadnione?
Witam. Mam 31 lat i prawie 6-letnią córkę. Pół roku temu zakończyłam swój 7-letni związek
Witam. Mam 31 lat i prawie 6-letnią córkę. Pół roku temu zakończyłam swój 7-letni związek z partnerem, który nie był udany. Ciągle byłam sama z dzieckiem, gdyż mój partner wolał towarzystwo kolegów i używki. W końcu powiedziałam - dość. Ciągle byłam w nerwach, były kłótnie, wyżywanie się na dziecku w postaci podnoszenia głosu. Odkąd odeszłam, mieszkam sama z córką, wynajęłam mieszkanie. Czuję się samotna i nie mam chęci na nic... Nie chce mi się często kąpać, malować, sprzątać czy gotować. Nie należę do osób leniwych, wręcz odwrotnie. Od dłuższego czasu brak chęci na cokolwiek. Córka daje w kość, jest nieposłuszna, często sobie nie radzę, krzyczę na nią, a potem gdy pójdzie spać, to żałuję tego... Przestałam się sobie podobać, stałam się jakby zdziadziała... Od miesiąca nie pracuje, ponieważ firma nie przedłużyła mi umowy... Nie mogę spać w nocy, bo ciągle myślę o wszystkim, martwię się, co będzie, jak sobie dam radę... Czy to jest depresja?
Mam prawie 30 lat, a czuję, jakby wszystko, co dobre było już za mną. Czuję się beznadziejnie każdego dnia
Mam prawie 30 lat, a czuję, jakby wszystko, co dobre było już za mną. Czuję się beznadziejnie każdego dnia i chociaż czasem jest zwyczajnie okej, to nie czuję się szczęśliwa. Wpadam w ciągłe dołki i czasem myślę, że to po prostu koniec. Czy to może być depresja? Czy można samemu sobie z tym poradzić czy po prostu się poddać i dać spokój? Jestem zmęczona i nie widzę żadnej przyszłości.
Schematy relacji, chwiejny nastrój, toksyczni ludzie wokół mnie - nie mam już siły.
Chciałabym dowiedzieć się czegoś odnośnie mojego stanu psychicznego, zależy mi, żeby dowiedzieć się, czego to może być podejrzenie. Od 4 lat odczuwam, że coraz bardziej mam dość tego, jak sie codziennie czuję. Wszystko zaczęło sie pod koniec 2019, kiedy zaczęłam być w toksycznym związku, w którym praktycznie codziennie byłam zestresowana, nie chciało mi sie jeść, zgubiłam trochę na wadze. Była wieczna kontrola, zabranianie czegoś, ciągła obawa o to, co może go zdenerwować, wieczne kłótnie, raz nawet pobyt w szpitalu. Moja rodzina również jest toksyczna, kontrola, próby poniżania, zabranianie, to rzeczy, które były i są na porządku dziennym. W momencie, w którym z każdej strony miałam takich ludzi zaczęło sie to odbijać na moim zdrowiu. Na początku był to po prostu częsty płacz, przez to wszystko co sie działo, póżniej zaczęłam lądować u lekarza z różnymi objawami. W 2020 pierwsza sytuacja była, kiedy w nocy zaczęło bić mi strasznie szybko serce, bałam sie przez to spać, wiec od razu na drugi dzień umówiłam sie na wizytę, na której nic nie wykryto, wszystko było w porządku, poza oczywiście przyspieszoną akcją serca. Lądowałam też z taką jakby „gulą” w gardle, przez którą też nie mogłam normalnie jeść, a w nocy normalnie oddychać, oczywiście znowu nic. W wielkim skrócie, włosy wypadały, miewałam nie raz koszmary, po których czułam niepokój i nie chciałam dalej zasypiać, bezsenność albo wręcz odwrotnie nadmierna senność, potrafiłam nie spać całą noc i normalnie funkcjonować w dzień, do tej pory miewam od czasu do czasu uczucie odlatywania, bądź omdlenia/umierania, tylko w fazie zasypiania, kiedy zamykam już oczy i nagle mnie to nachodzi, nie mam siły na wykonywanie podstawowych czynności, bo wszystko mnie męczy i jak już muszę coś zrobić to jestem zła, jestem wiecznie rozdrażniona i nie ma dnia, którym by mnie coś nie zdenerwowało, nie mogę sie na niczym w 100% skoncentrować, bo np. dana sytuacja nie daje mi spokoju i myślę o niej non stop, potrafię mieć też z kolei bardzo chwiejny nastrój, w jednej chwili mogę siedzieć wykończona psychicznie, a w drugiej dostać zastrzyku energii (tańczyć itp), jakby nagle moje ego wzrosło. Wybieram sobie mężczyzn, którzy nie szanują mnie i traktują stricte jako obiekt seksulany, ciagnie mnie do nich. Przez 4 lata bardzo dużo myślałam, czytałam wiele rzeczy związanych z chorobami/zaburzeniami, ogólnie psychologią, żeby mieć wiekszą samoświadomość i może sobie w końcu jakoś przetłumaczyć, ale dalej te wszystkie stany, wzorce relacji do mnie wracają, ciągnie sie to już za mną 4 rok i nie mam już siły. Uważam, że mam bardzo dobrą intuicje i niestety nie myli mnie ona a'propo ludzi i mimo że jestem w pełni świadoma, że nie powinnam jeszcze sobie szkodzić wchodząc w relacje, które mnie jeszcze tylko bardziej wykańczają, robię to dalej.
Czy leki brane na depresję są dobre?
Czy leki brane na depresję są dobre?
Czy zawroty głowy mogą być spowodowane nerwicą?
Czy zawroty głowy mogą być spowodowane nerwicą?
Po narodzinach dziecka jest mi bardzo ciężko funkcjonować, płaczę, nie mam siły, chciałabym spać, okaleczałam się. Boję się.
Dzień dobry, od dłuższego czasu (jestem rok po porodzie, bardzo ciężki poród, do dziś samo wspomnienie wywołuje ból psychiczny) nie radzę sobie z emocjami, dziecko często się budzi w nocy a ja wtedy ze zmęczenia płaczę, potrafię uderzyć swoją głową o szafę, uderzać rękami w poduszkę, mam ochotę krzyczeć. Mam dni, że nie mam ochoty nawet wyjść z łóżka, chce mi się tylko płakać, myślę często czy beze mnie nie byłoby wszystkim łatwiej, okaleczałam się również... Czy to depresja? Czy to początki choroby, boje się poprosić o pomoc?
Jak terapia online może pomóc w radzeniu sobie z depresją i samotnością po izolacji?

Czasami czuję, że ta cała izolacja, której każdy z nas musiał doświadczyć, wpłynęła na mnie bardziej, niż się spodziewałam. Byłam zawsze osobą towarzyską, ale zamknięcie w czterech ścianach sprawiło, że poczułam wielką samotność, a z nią przyszła depresja. Nadal każdy dzień ciągnie się w nieskończoność.

Zastanawiam się, czy terapia online może być jakimś rozwiązaniem dla mnie?  Słyszałam, że psychoterapia online bywa równie skuteczna, jak sesje twarzą w twarz, ale mam pewne wątpliwości co do budowania relacji przez ekran. 

Potrzebuję wsparcia, a jednocześnie chcę czuć, że mogę się otworzyć przed kimś, kto mnie naprawdę zrozumie.

Wszystko jest mi obojętne, przestałam odczuwać szczęście - co zrobić?
Chciałabym zapytać co mi jest. Od jakiegoś czasu, jakiegoś miesiąca, pótora) przestałam odczuwać szczęście. Wszysto jest mi obojętne. Nie moge sobie nawet wyobrazić jednej rzeczy, która sprawiłaby, że byłabym szczęśliwa. Zawsze miałam pełno pomysłów, gdzie by pojechać, co by porobić następnego dnia, teraz każdy mój dzień wygląda tak samo, a ja nawet nie moge wymyśleć nic, aby to zmienić. Ciężko to nawet opisać. Mam tak z bliskimi wydarzeniami, jak i z dalekimi, nie umiem wymyślić nic co sprawi mi szczęście na codzień, jak i w dalekiej przyszłości. Cieszyłam się, że ide w koncu na wymarzone studia, zawsze chciałam mieć dzieci, rodzine, teraz jak o tym pomyśle nie czuje nic. Nawet nie wiem czy czuje smutek. Jest mi po prostu wszystko obojętne. Jedyne co czuje to frustracje, bo już nie moge wytrzymać w takim życiu, bez żadnego celu. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zaczełam mieć myśli, że juz nie kocham swoich bliskich. Nie moge zrozumieć, jak z dnia na dzień o chłopaku, z którym jestem 4 lata i zawsze kochałam go najbardziej na świecie, może mi przejsc przez myśl ze go nie kocham. Nie jest tak tylko z nim ale też z moją mama i babcia, jedyne co czuje to strach, że mogłabym ich stracić. Bardzo często odczuwałam smutek, byłam u psychiatry z tym problemem, miałam kiedyś próbe samobojczą, ale nigdy w życiu nie czułam się tak wypruta z emocji, obojętna na wszystko tak naprawde bez żadnego powodu, bo absolutnie nic strasznego w moim życiu nie stało się w ostatnim czasie.
Nie potrafię płakać, pomimo dużej potrzeby - czuję blokadę, co robić?
Od jakiegoś czasu nie potrafię płakać. Całkowicie sie zablokowałam na płacz czy to z bólu, smutku, z radości... Łzy napływają mi do oczu i tyle, włącza się coś na zasadzie znieczulicy... Zauważyłam to u siebie podczas zwykłego oglądania filmów( zawsze pierwsza się wzruszałam) i nagle to ustało. Moj mąż wylądował teraz w szpitalu, było z nim bardzo źle, a ja wiecznie z kamienną twarzą. Czuję, że jest mi potrzebne wyładowanie emocji płaczem, że zeszłoby ze mnie to ciśnienie, ale nie potrafię, nawet na siłę. Świadomość tej blokady mnie przytłacza. Poza tym, obawiam się, co powiedzą inni na myśl, że nie rusza mnie choroba Męża. Co jest ze mną nie tak??
Trichotillomania. Jak sobie z nią radzić, czy da się ją w jakiś sposób wyleczyć? Jest to bardzo męczące, ponieważ wlosy wyrywam tak na prawdę cały czas. Najczęściej, gdy mi się nudzi. Nie wiem co mam z tym zrobić i z kim o tym porozmawiać.
Dzień dobry, mój problem dotyczy braku działania racjonalnych argumentów w obliczu sytuacji, których się boję lub stresuję.
Dzień dobry, mój problem dotyczy braku działania racjonalnych argumentów w obliczu sytuacji, których się boję lub stresuję. Normalnie mój umysł jest w stanie rozwiązywać problemy, z którym borykam się każdego dnia (dotyczą one różnych rzeczy od szkoły po moje zainteresowania), o ile nie powodują u mnie stresu lub strachu, bo jeśli tak jest to "kaplica". Kontemplując o danym takim problemie wywołującym strach lub stres staram się przywoływać argumenty mówiące o tym, że niepotrzebnie się boję, niekiedy to nawet pewne, by pozbyć się tego problemu, niestety bezskutecznie. Najgorsze jak taki problem mi utkwi w umyśle, to nawet najsilniejsze przesłanki przeciw niemu nie są w stanie go usunąć. Ciężko mi się z tym żyje i czuję się bezradny. Serdecznie proszę o pomoc.
Jak radzić sobie z psychicznym obciążeniem mając niepełnosprawnego brata? Brak wsparcia, depresja i brak celu w życiu.

Mam mętlik w głowie i obrzydzenie do życia. Mój brat jest niepełnosprawny umysłowo w stopniu głębokim. Ostatnio stał się bardziej nerwowy. Trzaska drzwiami, uderza w piec w nocy. 

Jest głośny. W dzieciństwie zdarzyło się, że uderzył mnie lub siostrę. Często chodzi nago i się... zadowala. Na oczach wszystkich. Mama bagatelizuje ten problem, mówi, że z siostrą dramatyzujemy, przesadzamy. Że to nienawiść nas zaślepia. I może tak jest. Czuję się przeklęty. Nienawidzę życia, studiuje, więc mieszkam z rodzicami. Nie mam gdzie pójść. Próbowałem szukać pomocy u specjalistów, ale przepisywali mi tylko antydepresanty, leki przeciwlękowe. Nie stać mnie na terapię. Nienawidzę siebie. Nienawidzę mojego otoczenia. Nie mam motywacji do niczego, tkwię w depresji, która jest codziennością. Nawet nie wiem, czy to choroba, czy zwyczajny stan przytępienia. Nienawidzę moje brata, jestem złym człowiekiem. Przedawkowywałem tabletki o kilkaset mg, żeby zobaczyć, na jaką granice mogę się posunąć. Chcę pustki. Mam ogromne problemy społeczne. Czuję, że nie pasuję. Nie umiem rozmawiać z ludźmi, nie umiem i nie czuje potrzeby zawierać przyjaźni. 

Żyję w stanie zawieszenia między rzeczywistością a snem urojonego umysłu, którym chyba jestem. Nie mam celu. I sensu. Będę musiał płacić alimenty na brata, gdy rodzice nie będą w stanie się nim zajmować. Jak byłem mały, myślałem, że mój brat jest opętany. Miałem paranoję przed duchami, zdarzyło mi się widzieć zjawy i słyszeć skrzypienie mebli w środku nocy. 

Jestem brzydkim, ohydnym dziwakiem. Chodzę na studia, ale czuję się jakbym, nie należał. Stoję za małą. Wyglądam obrzydliwie. Powoli mam dość. Powoli już mnie wszystko przytłacza. Moja mama nie chce oddać go do ośrodka, a ja nawet jeśli się wyprowadzę, będę przygnębiony z powodu sytuacji mamy. Jest uwięziona z nim. Do śmierci. Proszę. Czy dramatyzuje? Już nie wiem, co jest prawdą, co kłamstwem.

Od dłuższego czasu czuję, że moje życie nie ma sensu.
Dzień dobry! Jestem kobietą 18 lat. Od dłuższego czasu czuję, że moje życie nie ma sensu. Straciłam zapał do robienia czegokolwiek i nic nie przynosi mi radości. Po rzadkich już chwilach szczęścia zalewam się łzami z tęsknoty za tym uczuciem. Mam już dosyć życia i chciałbym zniknąć z tego świata na zawsze. Co to może być i jak sobie z tym poradzić ?
Jak pomóc partnerce z depresją i myślami samobójczymi?
Jak nakłonić partnerke z depresją i z myslami samobójczymi do leczenia?
Bardzo zmienny nastrój w stosunku do partnera
Niewiem z czego wynika moje zachowanie do partnera potrafię w jednej chwili z bardzo miłej osoby zmienić się nie do poznania jak tylko mnie zdenerwuje, wspomnę tylko że miałam trudne dzieciństwo, mamy dziecko z autyzmem a rok temu poronilam dziecko w 13 tyg, które złapałam w ręce...