Left ArrowWstecz

Czuję samotność odkąd byłam mała. Nie rozumiem dlaczego nikt nie traktuje mnie poważnie, jako wartą wysłuchania i przyjaźni.

Witam. Jest mi ostatnio bardzo smutno, bo idą święta, a ja czuję się samotna. Moja rodzina jest toksyczna i sama podejrzewam, że jestem DDD. Chciałabym jednak się skupić na innym temacie - na mojej samotności. Od najmłodszych lat byłam samotna. Często musiałam siedzieć sama w domu i wtedy grałam na komputerze lub oglądałam TV - nie widziałam wtedy w tym nic złego. W przedszkolu dzieci nie lubiły się ze mną bawić, w podstawówce to samo, wiele osób mi z jakiegoś powodu dokuczało. Nie wiem co im zrobiłam. Koszmar był w gimnazjum, wieczne wyśmiewanie się ze mnie, plotki, gardzenie, mimo, że nikomu nie zrobiłam nic złego. W liceum nie było już dokuczania, ale nadal była jakaś niechęć, mało kto traktował mnie poważnie. Mam poczucie, że zawsze byłam inna. W liceum nawiązałam relację, myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami z jedną dziewczyną, ale po kilku miesiącach okazało się, że miała ze mnie ubaw, irytowałam ją (po prostu, nie powiedziała czym), że jestem dziwna itp. Bardzo mocno to przeżywałam, bo nie wiedziałam, czemu znowu ktoś mnie odrzucił. Byłam dla tej osoby miła, wysłuchiwałam jej problemów, starałam się doradzać, jednak mało kiedy dostawałam od niej to samo wzamian. Tak w sumie było w większości moich relacji - niemalże zawsze zostałam sama na lodzie. Nie uważam, że nie mam wad, czy coś, mam i pracuję nad nimi, od niedawna chodzę też do psychologa. W liceum była jeszcze inna sytuacja, ale trochę później - jedna z dziewczyn odezwała się, czy byśmy się nie zaczęły razem uczyć do matury, zgodziłam się. Dobrze nam się spędzało czas, to było coś więcej niż nauka, bo też prywatne rozmowy, śmiechy itp. Jednak po maturze magicznie przestała się odzywać, a na spotkaniu (też po maturze) była zupełnie kimś innym, była dla mnie obojętna, nie chciała rozmawiać, patrzyła na mnie z pogardą jak większość ludzi. To też mnie bardzo zabolało. Przez moment byłam na studiach, które mnie nie interesowały, więc je rzuciłam, ale znów to samo - nie byłam traktowana poważnie przez ludzi wokół. Nikt nie chciał mnie wysłuchać, wyśmiewał moje opinie czy robił ze mnie idiotkę, np. totalnie przekręcając to, co powiedziałam. Teraz jestem w domu i mam przerwę, ale nadal czuję się samotna. Mam jedną przyjaciółkę od serca, ale na odległość, przez co widujemy się rzadko, lecz kontakt jest regularny i chyba jako jedyna osoba mnie rozumie i się ze mnie nie naśmiewa, choć znamy się tyle lat. Kontakty z ludźmi mnie przerażają i się ich boję, bo 99% z nich postrzega mnie jak dziwadło. To samo z rodziną czy nauczycielami w szkole. Zawsze byłam oryginalna, bo miałam inną fryzurę, nie lubiłam mody, miałam swoje zainteresowania m.in naukę biologią czy chemią, ale wtedy ludzie wykorzystywali mnie by dostać zadanie czy coś innego. Jestem zamknięta na ludzi, ale z drugiej strony to strasznie boli. Nie wiem czemu widzą we mnie kogoś dziwnego, skoro nie zrobiłam nikomu nic złego. Chciałabym mieć o kilka przyjaciół więcej, bo choć jedna jest prawdziwa to przez odległość czuję się samotna.
Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry!

W Pani przeżywaniu rodzina nie zaspokaja Pani potrzeb emocjonalnych i przez to czuje się Pani samotna. Wydaje się, że w swoim życiu powiela Pani schemat wchodzenia w relacje z ludźmi, którzy nie dają bliskości emocjonalnej. Przejmuje się Pani także oceną, krytyką, a to utrudnia funkcjonowanie w społeczeństwie. Pojawia się pytanie, w jaki sposób Pani sama siebie postrzega, czy darzy się sympatią, widzi swoje wartości. Relacja z sobą rzutuje na relacje z drugim człowiekiem.

Zachęcam do skorzystania z psychoterapii, w procesie będzie Pani mogła m. in. przyjrzeć się i omówić sposób budowania relacji.

Pozdrawiam

Katarzyna Waszak

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Jak odzyskać miłość po nieporozumieniu w związku z partnerem po przejściach?
Witam mam problem. Od 10 miesiecy bylismy przyjaciolmi pracowalismy razem lubilismy sie bardzo I postanowilismy wyznac sobie milosc I bylismy w zwiazku przez 7 kolejnych miesiecy. Bylismy szczesliwi planowalismy wspolne zycie mieszkanie a jestesmy obydwoje po przejsciach. Planowalismy pierwsze wspolne swieta bylismy zakochani pokochalam jego dzieci a on moje . Jednego dnia jego corka zachorowala odwolal nasz wspolny weekend bylam zla ale nie ze odwolal bo dzieci sa najwazniejsze ale ze ze mna o tym nie porozmawial nie zaprosil mnie nawet na kawe zeby z nimi pobyc tez sie martwilam o nia tak samo jak on . Bardzo go to zabolalo i postanowil ze nie moze mi dac czego ja chce i odszedl powiedzial ze serce nadal jest ze mna ale nie wie czy moze mi dac tego czego ja chce. Przepraszalam go za moje zachowanie problem zeby nie rezygnowal z naszej milosci . Napisal mi ze zawsze bendzie mnie kochal ale nie jest gotowy na ten zwiazek ze nie moze patrzec jak mnie ciagle rani . Nie chce go stracic ale on juz nie kontaktuje sie ze mna poprostu odszedl . Co moge jeszcze zrobic. Narazie czekam az sam sie odezwie moze cos sie u niego zmieni ale nie wiem czy warto czekac. Wiem ze popelnilam blad I przeprosilam
Mąż ma pretensje, że wieczorem jestem zmęczona dniem, zajmowaniem się dziećmi i domem.

Dzień dobry, jestem z mężem 6 lat po ślubie, mamy 4 dosyć małych dzieci, najmłodsze ma 3 latka. Nie umiem się z nim dogadać. problem jest w tym, że on nie rozumie mnie, że ja po całym dniu jestem po prostu zmęczona, on mi niezbyt pomaga przy nich, on to widzi inaczej, jego zdaniem go olewam, nie okazuje mu uczucia, bo wieczorem zawsze zasypiam, zamiast z nim spędzać czas na rozmowie, przytulaniu itd. ciągle mówię, że nie robię mu tego specjalnie, że przecież go kocham, ale po prostu po ludzku nie sił. Co robić?

 

Dodam, że ten mój mąż, który nie potrafi mnie zrozumieć, często coś załatwia i to wygląda tak: ja siedzę w domu i zajmuje się dziećmi itd a on zakupy i różne sprawy ma zawsze, więc go nigdy nie ma,często wraca wieczorami i tak ja po całym dniu padam a on wraca i ma siły na wszystko, więc tu się tak ciężko wtedy zgrać jak on wraca i chce, żebym z nim była, przytulała, siedziała itd, a ja po prostu sił nie mam. Czy w takiej sytuacji mam prawo, jako matka, na odpoczynek i zrozumienie? Czy to on ma rację, że go olewam itd różne przykre rzeczy mi mówi wtedy, np. że inne matki mają po więcej dzieci i nie są zmęczone.. gdzie on sam mi nie pomaga, przy nich jest wybuchowy i często się kłócimy.

Bardzo trudno mi jest funkcjonować po przeprowadzce do innego miasta. Chciałabym poczuć się jak dawniej, dlatego powracam do domu.
Wyprowadziłam się z małego miasta w celu rozwoju, szukania nowych możliwości. Mimo że jestem tu już 6 miesiąc i znalazłam pracę, w której mogę się czegoś nauczyć, czuję się bardzo źle. Co weekend wracam do rodzinnego domu, by na chwilę poczuć się jak dawniej. Jak przychodzi moment powrotu do miasta, w którym pracuję, stresuje się, nic nie jem, płaczę i odliczam do kolejnego weekendu, by móc wrócić. Nie wiem co mam robić, codziennie myślę o powrocie do miejsca, w którym nie ma dla mnie przyszłości. Jestem załamana i każda podstawowa czynność sprawia mi coraz większy problem.
Jak zerwać toksyczną relację z koleżanką bez konfrontacji?

Witam. Mam problem z koleżanką. Chciałabym urwać z nią kontakt, gdyż męczy mnie bardzo jej ciągle narzekanie i szukanie problemów. Uważa się, ze ona jest dobra dla wszystkich, tylko inni są źli. Szala goryczy się przelała, gdy się dowiedziałam od męża, że do niego pisała i dzwoniła, narzekając na mnie, ze nie mam dla niej czasu, ze ona ma więcej obowiązków a ma czas na wszystko. Napisałam jej, ze nie chce, na razie z nikim utrzymywać kontaktu, to zaczęła pisać, że ona miała zawsze czas dla mnie i co się ze mną dzieje. I nie wiem, czy jej powiedzieć o tym, ze wiem o wszystkim, ze pisała do męża czy w jakiś inny sposób urwać kontakt. Proszę o poradę, bardzo mnie to męczy i nie wiem, jak sobie z tym poradzić.

Rozstanie po 11 latach związku: czy jest szansa na odbudowę relacji?

Dzień dobry. Kilka dni temu przeżyłem rozstanie z partnerką, z którą byliśmy ponad 11 lat. Nastąpiło to z jej inicjatywy, chociaż nasze relacje od kilku miesięcy były bardzo trudne. 

Mam 39 lat, partnerka dwa lata młodsza. Ex ma pasję, którą są psy, a ja okazałem się mieć uczulenie na większość czworonogów, które przechodziły przez dom z ciągłym założeniem, że któraś opcja będzie odpowiednia. Był to mocny przyczynek do pogorszenia się relacji i częstych kłótni, pogłębiającego się niezrozumienia działania drugiej osoby. Najgorszy etap trwał ostatnie kilka miesięcy, kiedy ex partnerka uparła się, że zostawi psa, który powoduje u mnie alergię. Zrobiła to po moim "karaniu ciszą" i Ogólnie ja odczuwam związek jako udany do pewnego stopnia, szczególnie gdy mam porównanie do związków znajomych mi osób. Kochałem i dalej kocham ex partnerkę. 

Nasza relacja miłosna wyrosła z początkowej relacji przyjacielskiej w ciągu dwóch miesięcy. Zawsze dużo żartowaliśmy i czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie. Niemniej potrafiłem robić jej przykrość głupimi tekstami, upartym zachowaniem, nieodpowiednim komentarzem czy karaniem ciszą. 

Oboje jesteśmy osobami z zaburzeniami nerwicowymi. 

Przed rozstaniem ex wiele razy wspominała, że powinienem się wyprowadzić albo że nie chce już tak żyć. Niemniej jeszcze kilka tygodni temu były momenty dobre i przyjemne, z tym że już tylko momenty. Teraz po rozstaniu, ex twierdzi, że odczuwa wreszcie spokój i wcale, póki co nie odczuwa mojego braku, bo czuła tę samotność już wcześniej, gdy siedziałem w drugim pokoju albo z oczami w komórce i nie zwracając na nią większej uwagi. 

Bardzo mnie to boli, bo ja czuję jej brak i wspominam bardzo te dobre momenty z naszego wspólnego życia. Ona aktualnie jest mocno rozgoryczona. Wypomina mi, że dlaczego nie reagowałem wcześniej, jeśli kochałem. Że przeze mnie ma problemy zdrowotne i przeżywała miesiącami ciągły stres, zresztą ja przeżywałem tak samo stres i brak zrozumienia. I ona mi nie chce dać wrócić, bo musi zadbać o siebie i nie wierzy aktualnie, że będzie dobrze. 

Ona po prostu czuje spokój, gdy mnie nie ma. Niemniej, gdy się spotkaliśmy przedwczoraj, to była miła, trzymała mnie za rękę, przytulając się nawet, płakała, gdy pakowałem się, wyjmując swoje rzeczy osobiste. Piszemy teraz sporo ze sobą, głównie z mojej inicjatywy. Chciałbym wiedzieć, czy ona jeszcze to przemyśli, czy jest szansa na ponowne zjednoczenie i spróbowanie kolejny raz bycia ze sobą? Czy po tym, co napisałem wcześniej, jest szansa, że partnerka zacznie wreszcie odsuwać negatywne emocje, a poczuje tęsknotę za tym, co było? 

Ja aktualnie chce przepracować swoje błędy, jakie popełniałem. Niemniej jest czasem bardzo ciężko, gdy przyjdzie myśl, że to może być koniec tak długiej relacji.

Czy relacja w grach online chłopaka po zdradzie jest powodem do zazdrości?
Cześć, nie wiem jak podejść do pewnej sytuacji. Mianowicie 4 miesiące temu wróciłam do byłego chłopaka po jego zdradzie. Nie była ona fizyczna ale tylko dlatego że druga strona go odtrąciła co nie zmienia faktu jak mnie to zraniło. W czasie naszego rocznego związku była to druga taka sytuacja tylko pierwszą "od razu" wybaczyłam a tutaj rozstaliśmy się. Po miesiącu wrócił, obiecywał poprawę i rozumie już że jestem jedyną którą chcę. Aktualnie jesteśmy 4 miesiące razem i zapytał mnie czy w swoich grach role play jego postać może mieć dziewczynę. Odmówiłam bo nie czułam się gotowa zaufać ale rozmowa (kłótnia) toczyła się do momentu aż odpuściłam bo to "ograniczało jego wolność". Niestety, okazuje się że teraz on gra z nią codziennie, całe noce, jest tam sexting o którym mówił że nie robi takich rzeczy i prywatne wiadomości na czacie gdzie sam pisze do niej w ciągu dnia, zaczynając od "dzień dobry","jak się spało". Opowiada prywatne sprawy, nie ma tam tylko rozmów o grze. Jednak ta dziewczyna ma partnera i nie ukrywa tego więc mój chłopak usprawiedliwia się że nie mam co się martwić bo ona jest zajęta. Czy moja zazdrość jest w porządku czy już z nią sobie nie radzę?
Problem z przywiązywaniem się do ludzi – jak radzić sobie z zależnością emocjonalną?

Mam problem z przywiązywaniem się do ludzi. Nie chodzi tylko o relacje miłosne, ale przede wszystkim o te przyjacielskie. Zauważyłam, że kiedy ktokolwiek poświęca mi uwagę, to od razu się przywiązuje. Kiedy zaczynam z kimś pisać i nawet jeszcze się nie spotkamy, to zaczyna zależeć mi na tej osobie i kiedy ta osoba np. mnie wystawi albo po prostu przestanie okazywać mi tyle samo zainteresowania co na początku, jestem załamana i nie wiem, co zrobić. Moi rodzice są po rozwodzie i w zasadzie wychowywała mnie zawsze mama, a z tatą miałam małą ilość kontaktu. Może mieć to na to jakiś wpływ? 

Wiele razy także byłam zostawiana w relacjach przyjacielskich, ze względu na to, że pojawiał się ktoś inny.

Czy to depresja partnera czy koniec związku? Czuję się jak opiekunka.
Jestem w związku od 9 lat i nie wiem już, co robić. Od dwóch miesięcy mój partner twierdzi, że ma depresję. Nie pracuje, nie ma dochodu, całe dnie spędza poza domem, a kiedy jest – zamyka się w sobie, nie rozmawia, nie przytula mnie, nie mówi, że mnie kocha. Gdy próbuję się do niego zbliżyć, on mnie odrzuca, mówi, że „nie ma ochoty”, że nie czuje nic. Nie chce iść do żadnego specjalisty, chociaż prosiłam o to wiele razy. Od dawna wszystko jest na mojej głowie – zakupy, gotowanie, opłaty. Zaczynam czuć się jak opiekunka, nie partnerka. Czuję się samotna, niewidzialna, zupełnie ignorowana. Powiedziałam mu, że nie daję już rady i że myślę o odejściu. Byłam nawet oglądać mieszkanie. On wtedy zapytał, czy ma je ze mną zobaczyć – jakby chciał, żebym odeszła, ale sam nie potrafił tego powiedzieć. Potem powiedział, że mnie kocha, więc zostałam. Ale czuję, że trzymam się resztek nadziei i ochłapów bliskości. Moja koleżanka widziała jego profil na portalu randkowym. Zapytałam go o to, a on odpowiedział, że „zrobił to, bo czuje się samotny i nie dostaje ode mnie wsparcia”. To bardzo mnie zabolało, bo ja od miesięcy próbuję utrzymać ten związek i daję z siebie wszystko. Nie wiem już, czy jego zachowanie to wynik depresji, czy on mnie zdradza, czy może po prostu przestał mnie kochać. Czuję się jak wrak człowieka. Źle mi w tym związku, ale też nie potrafię odejść. Co mam robić? Jak rozpoznać, czy to depresja, czy koniec relacji? Czy ktoś z was był w podobnej sytuacji?
Czy można ułożyć życie z kimś na nowo, jeśli wcześniej było dużo kłamstw
Czy można ułożyć życie z kimś na nowo, jeśli wcześniej było dużo kłamstw, ale poprzez jedną kulminacyjną sytuację, w której wyszły te wszystkie kłamstwa, życie na dwa fronty, on jednak postanowił, że życie ze mną jest tym, czego on chce? Czy można wierzyć takiej osobie? Teraz robi naprawdę wszystko, żeby to poukładać i żeby między nami było dobrze. Zależy mu też na opinii mojej rodziny, która go nie cierpi za to, co mi zrobił. Tylko czy jest możliwe wybaczyć komuś takiemu? Mówi się, że ludzie się nie zmieniają. A jednak może bywa tak, że bez odpowiednich osób takie osoby nie umieją normalnie żyć. Teraz wyglada na to, że on chce żyć normalnie. Ze mną. Wierzyć?
Jestem singielką. generalnie nie wierzę już w miłość, ani związki. Też nie udaje mi się tego stworzyć. Moje poprzednie relacje, to mężczyźni, którzy najpierw wykazywali ogromne zainteresowanie, po czym szybko nastepowało znudzenie. Zaczynało sie lekcewazenie kontaktu, czyli ja pisałam lub dzwoniłam, a z drugiej strony była ignorancja. Kiedy spotykam sie z taka sytuacją dochodzi we mnie do dużego napięcia i robię wszystko co można najgorzej. A więc, kiedy partner nie odbiera telefonu, dzwonię kilka razy, pisze ciagi wiadomości, czesto usuwam wiadomości, bo najpierw zaczyna się od próśb, potem szantazu emocjonalnego. Czemu to robię? Czy podświadomie bojąc sie odrzucenia sama robię wszystko, żeby zostać odrzuconą? Jak to zmienić i czy wogóle da sie to zrobić? Dziś po dwóch dniach bez kontaktu, tzn z mojej strony były ciągi wiadomości, z drugiej strony cisza, nawet nie odczytywanie wiadomości. Po dwoch dniach dostałam lawinę wulgaryzmów, że jestem pojebana itd, ze nie mozna się wyspać, bo ciagle dzwoni telefon. Wbiłam sie w poczucie winy i zaczęłam przepraszać. Czy rzeczywiscie to tylko moja wina? Nie chodziło mi o brak kontaktu dziś, tylko od dwóch dni. Z drugiej strony, przeciez nie obiecywaliśmy sobie kontaktu codziennego.
Jak radzić sobie z zazdrością i kontrolą w relacjach przyjacielskich oraz odbudować utracone zaufanie?

Witam. Przez pewien czas byłam blisko w relacji z dwiema dziewczynami. Po pewnym czasie zauważyłam, że zaczęły się one obydwie odsuwać ode mnie. Byłam zazdrosna o tę relację (gdzie to niestety ukazywałam) I z jedną z nich straciłam kontakt, bo poczuła, że wtrącam się w jej życie. Zaczęłam się odsuwać od tych koleżanek, stwierdzając, że nie ma co być w relacji na siłę. Po jakimś czasie u nich nastąpił konflikt i jedna z nich zaczęła się do mnie zbliżać. Byłyśmy naprawdę bardzo blisko. 

Każde problemy, troski, żale rozwiązywałyśmy razem. 

Ostatnio ona zaczęła znowu odnawiać kontakt z poprzednią koleżanką, zaczęły znowu być blisko siebie, poczułam, że nasze spotkania, rozmowy już nie są takie jak kiedyś. Zasugerowała mi ona, żebym odezwała się do tej dziewczyny i wyjaśniła z nią wszystko. Napisałam do niej, dowiedziałam się, że miała do mnie problem, ponieważ ona była w ciąży, że była sama, nie miała z kim porozmawiać. Ja po prostu miałam blokadę do niej, bo sama się odsunęła i nie chciała ze mną relacji,  a wymagała ode mnie, żebym jej pomagała (gdzie o tę pomoc mnie nie prosiła). Przyznałam jej i przeprosiłam za to, że kontrolowałam jej życie i ciągle musiałam gdzieś być z nią. Napisałam jej, co czułam, że miała prawo się odsunąć, ale sugerowanie, że nie miała ode mnie pomocy nie prosząc o nią to nie mogła mnie winić. Ona sugerowała mi już w grudniu spotkanie ze możemy się zobaczyc(bo urodziła dziecko i chciała pokazać córkę), ja nie umiałam się spotkać, bo musiałam wszystko przetrawić i napisałam, że porozmawiam z mężem i spotkamy się następnym razem. Ja jej zasugerowałam spotkanie ostatnio, pomoc przy dziecku i ogólnie. Powiedziała, że da znać i dziękuję za troskę. Porozmawiałam z przyjaciółka, powiedziałam, że się do niej odezwałam i powiedziałam co czuje i wql, popierała mnie i była szczęśliwa że zrobiłam krok. Ostatnio rozmawiałam z przyjaciółka i znowu odczułam zazdrość, że znowu do niej idzie, a do mnie po wielu zaproszeniach nawet nie przyszła. I wysłuchałam, że to wszystko moja wina, że powinnam dawno wyciągnąć rękę, bo ona jest taka, że nie potrafi. Zarzuciła mi, że ciągle tłumaczę się i bronie swoimi problemami psychicznymi a ja nie czuje ze to obrona tylko po prostu się tak czuje. Nie umiałam podjąć wcześniej takiej decyzji, żeby się odezwać, bo tego nie czułam, miałam blokadę. Teraz ona wyczuła, że ciągle ja kontroluje, bo ona się z nią spotyka i ciągle mam o to problem i nie umiem się pogodzić ze oni są razem, a jakbym się odezwała to też bym z nimi mogła spędzać czas. Obwiniam mnie ze jestem hipokrytka, bo powinnam od razu się umówić na spotkanie skoro tak mi bardzo na tym zależy. Ale tal naprawdę po prostu czuje ze moja najbliższą przyjaciółka znowu woli ją od niej Czuje się okropnie, chodzę do psychologa. Niby wszystko sobie mówię i tłumaczę, ale nie umiem się z tym pogodzić. Co mam zrobić

am 20 lat i jesteśmy w bardzo szczerym związku z moją dziewczyną. Wszystko sobie mówimy i rozwiązujemy wspólnie problemy
Witam. Mam 20 lat i jesteśmy w bardzo szczerym związku z moją dziewczyną. Wszystko sobie mówimy i rozwiązujemy wspólnie problemy. Ostatnio powiedziała mi, że brakuje jej w łóżku więcej mojej ingerencji i bardzo mnie to przejęło, bo ona sama nie wie, co lubi najbardziej. Jedynym sposobem jest wypróbowanie różnych rzeczy, tylko skąd mam wziąć na to pomysły? Oczywiście będę jej słuchać, ale nawet nie wiem, jak się za to zabrać. Nie potrzebuję terapii dla par, tylko rozwiązania tego jednego problemu. Jak być lepszym partnerem?
Problemy w małżeństwie: mąż ignoruje mnie emocjonalnie i unika czułości

Nie mogę zrozumieć podejścia męża do danych spraw, mówię mu wielokrotnie, ze nie słucha mnie, co mam do powiedzenia o moich smutkach obawach zmartwieniach i potrzebach, za każdym razem jak do niego mówię, to na mnie nie patrzy a gra w telefonie czy coś przegląda sądząc ze słucha, dla mnie to taki brak szacunku lekceważenie. Potrafi mówić pisać, ze tęskni ze ma na mnie ochotę, co do czego, kiedy wróci ze mną z pracy jest zupełnie inaczej nie ma chęci powiedzieć czułego słowa dać gestu objąć wtulić co mówi za każdym razem ze uwielbia sie do mnie przytulać. Nie mogę zadać prostego pytania np,, a dlaczego nie zaczepiasz mnie nie tulisz nie mówisz ciepłych czułych slow,, mąż od razu popada w złość jak on to mówi cyt,, przy tobie człowiek boi sie spać oddychać nie odpocznie, nie dasz chwili dla siebie najlepiej jakbym ru..al cie pół dnia. Robi mi sie przykro bo nie chce rozumieć moich potrzeb jak kazde dni jestem sama tęsknie brakuje mi sexu czułości bliskości Niby uważa ze mnie rozumie ale niestety nie, sadzi ze ja jego nie rozumiem. Jak mam rozumieć skoro nie chce sie ze mna komunikować logicznie rozmawiać??? Owszem sa tematy zazwyczaj sexu ponieważ maz bardzo mnie podnieca a sex z nim jest poorostu magiczny i tłumaczę ze czuje się kochana przez niego porządana sexy czuje ze mnje kocha pragnie. Mąż ostatnio wydaje mi sie albo ma kłopoty w pracy albo cos dzieje sie z nim nie chce powiedzieć uwaza ze wszytko ok. Mamy wspólną zaufana koleżankę tylko ja mam jej moge sie wyglądać nikomu nic nie powie. Mąż byl zły ze rozmawiałam z nią na nasze tematy jak intymne tak prywatne ale nie zrozumiał ze poprostu chciałam sie wygadac porady. Przyjechał po mnie do koleżanki pocałował w drodze do domu opowiadam o swej frustracji jak jestem smutna zniesmaczona kiedy nie mówi do mnie czulo nie zaczepia nie tuli itp. Oczywiście usłyszałam że ku..aaa wiecznie pierd... sz o tym samym ja mam dosyć. Wkurw...s mnie ta sytuacja. Kiedy wróciliśmy do domu około 2 godz cos grzebał na telefonie grał itp nawet mnie nie chciał przytulić. Potrafi mówić podchodz do mnie kiedy chcesz zaczepiaj , niestety kiedy to robię odpycha mnie Potrafi powiedzieć cyt.. ,, nie wytrzymasz do wieczora,??? Robi mi sie przykro kiedy on chce ja nie odmawiam. Poszliśmy kompac sie razem sie zawsze kompiemy byl nie miły wręcz chamski. Wszystko było mily sex czule słowa Maz nad ranem teksty ze zachowywał sie tak bo byl na mnie zły zmęczony pogoda ciśnienie praca ale żeby az tak by odepchnac żonę oziębło nie przytulić sie pomimo zlego samopoczucia??? Nic z tego nje rozumiem. Uwaza ze uwielbia sie tulić sex ze mna ze bedac w pracy strasznie za mna tęskni nie doczeka sie kiedy ujrzysz przytuli co do czego całkiem jest inaczej. Uważa ze tylko ja żadna inna ze kocha tylko mnie lecz jego zachowania mówią co innego. Odrazu mówię terapię małżeńskie czy psycholo itp odpada Potrafi mi powiedzieć ze z nim wszystko ok ze ja jestem chora psychicznie powinnam sie leczyć lub ze jestem kretynka toksyczna..nie mam siły co myśleć na ten temat???. Uwaza ze ja nim manipuluje - tak chcąc ciepła dotyku pieszczot upominam sie maz uwaza to za manipulacje ..sądząc ze taki jest z powodu przesilenia pogody....uważam ze maz w cos gra nie fair mimo iz zaprzecza ...może ma kogoś choc zawsze razem wracamy z jego pracy do domu nie wychodzi nigdzie. Opadam z.sil

Od zawsze był o mnie zazdrosny, lecz od pewnego czasu jest coraz gorzej.
Mam problem z mężem, jesteśmy 25 lat po ślubie, bardzo się kochamy, mówmy sobie wszystko. Od zawsze był o mnie zazdrosny, lecz od pewnego czasu jest coraz gorzej, gdyż jest on zazdrosny o wszystko, co związane jest ze mną np. film, koleżanka, książka, muzyka itp.od miesiąca staramy się na własną rękę szukać informacji skąd te przypadłości. Mąż sam to dostrzegł, powiedział, że jest osobą toksyczną i ma pragnienie mnie kontrolować. Również wyznał, że gdy nie jesteśmy razem, nie potrafi pozbierać innych myśli, bo cały czas myśli o mnie. Są dni, w których jest ok, ale po nich przychodzi taki dzień, że jak się odpali, to kończy się to kłótnią, czepianiem się o wszystko, że słucham muzyki, że czytam książkę. Mam wrażenie, że jak coś robię bez niego, i tym się cieszę, np. rozmowa z kuzynką, słuchanie muzyki to on się wtedy dołuje. Kiedyś miał więcej pomysłów na życie np. chodzenie na siłownie, teraz nic mu się nie chce, najlepiej zamknąłby nas razem w domu i żebyśmy tylko patrzyli na siebie, wtedy najbardziej jest spokojny.
W moim małżeństwie jest coraz gorzej. Mąż nic już do mnie nie czuje odtraca mnie rani mówi że nie kocha mnie jak żony a zarazem utrzymuje ze mną kontakt i mówi przykre słowa. Kocham go i to bardzo. Często jest temat rozwodu. Gdy słyszę o rozstaniu dostaje jakby paniki boję się samotności, mam leki, nie kontroluje siebie, parę razy w takiej sytuacji próbowałam zrobić sobie krzywdę, nam problemy ze snem i często placze. Czy to choroba? Czy jestem nienormalna? I druga sprawa mąż jest hazardzista ma długi jest uzależniony od masturbacji i pornografi czy może tak być że jednak mnie kocha a przez te uzależnienia i problemy coś mu się poprzestawiało w głowie?
Proszę o wskazówki dla poradzenia sobie z traumą i rzutowaniem jej na mój związek, na radzenie sobie z pracą.
Witam serdecznie, od jakiegoś czasu nie radzę sobie z życiem, wszystkim wydaje się, że jestem osobą silną, a w środku przeżywam katusze. Mój problem sięga dzieciństwa przepełnionego alkoholem mojego ojca i brata. Mam stresującą pracę. Po bardzo długim czasie jestem w związku, w którym nie czuję się stabilna, na każdym kroku doszukuję się zdrady, braku zaufania. Jak mam sobie z tym poradzić?
Wsparcie dla sąsiada po stracie żony i jego zainteresowanie mną - jak postępować?

Nazywam się Anna, pochodzę ze wsi z województwa opolskiego, powiat Nyski. W mojej miejscowości mam sąsiada, któremu w lipcu zeszłego roku, zmarła Jego żona. Wspierałam tę rodzinę na różne sposoby. Mieszka tam również brat zmarłej żony tego Pana, niepełnosprawny. Jego też wspierałam. Jednak musiałam się odsunąć, ponieważ uważałam, że moja misja pomocy i wsparcia dla tej rodziny skończyła się. Jednak coś się wydarzyło. 

Mąż tej Pani zaczął się od lipca zeszłego roku we mnie wpatrywać. Wpatruje się we mnie do dziś. Zaczęła się troska z Jego strony o mnie. Więcej zaczął ze mną rozmawiać. 

Raz Go zapytałam, dlaczego się wpatruje, odpowiedział ładna dziewczyna, tom patrzył. Angażuje się też w rozmowę, dopytuje się, słucha z uwagą.

Od ponad 10 lat jestem w związku z rozwodnikiem. Rozwód odbył się z jego winy.
Dzień dobry Od ponad 10 lat jestem w związku z rozwodnikiem. Rozwód odbył się z jego winy. Partner ma dorosłą córkę z poprzedniego związku. Podczas imprez, na których jest jego córka, Partner nie zwraca na mnie uwagi. Ponad tego przypadkiem usłyszałam, jak żalił się córce, że jej mama jest najpiękniejsza i nie ma co jej porównywać do mnie, albo podczas słuchania muzyki dzwoni do córki i mówi, że bardzo się wzruszył i dedykuje tę piosenkę wiadomo komu... Sądzę, że zachowanie mojego partnera prowadzi do tego, że jego córka mnie nie lubi. Co sądzicie o takim zachowaniu?
Jak samemu dostarczyć sobie miłość? Czy można się tego nauczyć?
Czy brak kontaktu przez kilka dni oznacza koniec relacji? Jak interpretować prośby o przerwę w komunikacji?
Dzień dobry. Czy uważacie Państwo że dwa, trzy dni czy nawet tydzień bez kontaktu z osobą (osobami) którą (które) się lubi to znak że ta osoba (te osoby) nie chcę ( nie chcą) już z nami kontaktu? Czy prośbę od takiej osoby (takich osób) aby się przez dwa, trzy dni nie kontaktować należy uważać za ograniczanie przez tą osobę kontaktu? I czy słusznie należy się obrażać i już się z tą osobą (tymi osobami) nie kontaktować? Czy każdy powód który zostanie podany przy prośbie o brak kontaktu należy traktować jako wymówkę? Bardzo bym nie chciała stracić kontaktu z tą osobą. Boję się jednak że wszystko do tego zmierza i wolałabym być na to przygotowana. Proszę o poradę.