Jak radzić sobie z kontrolą i krytyką w małżeństwie? Szukam pomocy
Anonimowo

Urszula Małek
To, co Pani opisuje -krytyka, kontrola, brak szacunku -może być niezwykle obciążające i z pewnością wpływa na Pani samopoczucie oraz poczucie własnej wartości. Ważne jest, aby wiedziała Pani, że nie jest winna temu, jak jest traktowana -nikt nie zasługuje na takie słowa czy zachowanie.
Pani uczucia, takie jak zmęczenie, strach czy zagubienie, są naturalną reakcją na relację, w której brakuje wsparcia i równości. Zdrowe małżeństwo powinno opierać się na wzajemnym szacunku, empatii i współpracy, a nie na krytyce czy wytykaniu błędów.
Czy ma Pani kogoś, z kim mogłaby porozmawiać o swoich emocjach i potrzebach? Ważne, aby nie pozostawała Pani z tym wszystkim sama. Jeśli brakuje takiej osoby w bliskim otoczeniu, warto rozważyć kontakt ze specjalistą lub dołączenie do grupy wsparcia.
Proszę pamiętać, że Pani potrzeby, emocje i granice są ważne. Nawet małe kroki w stronę zadbania o siebie mogą pomóc poczuć się pewniej i silniej. Nie jest Pani sama, a to, co Pani przeżywa, zasługuje na uwagę i troskę.
Pozdrawiam ciepło,
Urszula Małek

Natalia Lenart
Droga Autorko,
Zachowania męża, które Pani opisuje noszą znamiona przemocy psychicznej. Nikt nie zasługuje na takie traktowanie i zdecydowanie proszę nie czuć się winną w tej sytuacji. Zdrowa relacja powinna polegać na partnerstwie, wspólnych wartościach i wzajemnym poszanowaniu. Sytuacje, które Pani opisuje tj. przytyki czy prowokacje, które mają na celu postawienie Pani w niższej pozycji względem męża, nie powinny mieć miejsca w zdrowym związku. Ograniczenia, które mąż stawia dotyczące sposobu i miejsca wykonywania przez Panią pracy są również rażące, jak i chęć kontroli różnych aspektów Pani życia.
To co powinna Pani zrobić w takiej sytuacji, to przede wszystkim zadbać o siebie i swoje poczucie bezpieczeństwa w związku. Dobrze jest posiadać pewną sieć wsparcia, która pomoże Pani w kryzysie związanym z tego typu relacją - przyjaciele, rodzina, bliskie osoby. Warto byłoby również zadbać o wsparcie psychiczne - w sytuacjach kryzysowych korzystnym okazać się może wsparcie osoby specjalizującej się w interwencji kryzysowej, a także psychoterapia.
Życzę Pani dużo siły i wszystkiego dobrego.
Pozdrawiam,
Natalia Lenart

Centrum Psychoterapii Horyzont
Bycie w małżeństwie nie powinno powodować ograniczeń towarzyskich czy lęku przed mówieniem o swoich emocjach. Jeśli zależy Pani na pozostaniu w małżeństwie może Pani zaproponować mężowi terapię par, na której bezpiecznie będzie można porozmawiać o swoich emocjach. Jeśli mąż nie będzie zainteresowany terapią par, to ważne aby Pani udała się na psychoterapię indywidualną, gdzie nauczy się Pani stawiania granic oraz popracuje nad własną samooceną.
W każdym razie to, co Pani opisuje, wymaga wsparcia psychoterapeutycznego, czy to indywidualne czy w terapii par.
Pozdrawiamy
Centrum Psychoterapii Horyzont

Anastazja Zawiślak
Dzień dobry,
Bardzo mi przykro, że doświadcza Pani tak trudnej sytuacji. To, co Pani opisuje – kontrola, krytyka i umniejszanie Pani wartości – może wskazywać na przemoc emocjonalną, która wpływa na Pani poczucie własnej wartości i wywołuje lęk oraz niepewność w relacji. Chciałbym zaproponować kilka kroków, które mogą pomóc Pani zrozumieć sytuację i odzyskać równowagę:
Proszę zacząć od zastanowienia się, jak to, co się dzieje, wpływa na Pani samopoczucie. Czy czuje się Pani w tej relacji wspierana i szanowana? Ważne jest, aby zauważyć, że ciągła kontrola i krytyka mogą być niezdrowe, a Pani ma prawo wyznaczyć granice, które mąż powinien uszanować. Może Pani spróbować jasno komunikować swoje potrzeby, np.: „Czuję się bardzo źle, kiedy słyszę, że nazywasz mnie w ten sposób. Proszę, żebyś tego nie robił.”
Proszę rozważyć rozmowę z kimś zaufanym, kto może Panią wesprzeć. Może to być członek rodziny, znajomy lub specjalista – psycholog lub terapeuta (takie spotkania mogą odbywać się stacjonarnie ale również online). Posiadanie przestrzeni do wyrażania swoich uczuć na głos, podzielenia się swoimi przeżyciami z kimś kto Panią wysłucha i zauważy jest niezwykle ważne w procesie zrozumienia, co się dzieje, i szukania dalszych rozwiązań.
Jeśli mąż ogranicza Pani możliwość podjęcia pracy poza domem, warto zastanowić się nad krokami w stronę większej niezależności. Nawet małe działania, takie jak znalezienie pracy w niepełnym wymiarze godzin, mogą pomóc w odzyskaniu poczucia sprawczości i równowagi.
Proszę pamiętać, że Pani emocje i potrzeby są ważne. Ma Pani prawo do życia w relacji opartej na szacunku i wsparciu. Jeśli obecna sytuacja się nie zmienia, warto rozważyć, jakie działania będą dla Pani najlepsze, by odzyskać spokój i poczucie bezpieczeństwa.
Pozdrawiam,
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Kontrolowanie, poniżanie wyzwiskami, zmuszanie do izolacji społecznej, manipulacja emocjonalna, o których Pani pisze to przemoc psychiczna. Życie w lęku w relacji utrudnia czerpanie z niej satysfakcji. Pytanie, czy takie są Pani pragnienia. Nie napisała Pani, że stawia granice, wyraża swoje potrzeby, emocje, a to bardzo ważne w związku. Z jakiegoś powodu pozwala Pani na to, aby rezygnować z siebie, z tego, co dla Pani ważne, np. praca, spotkania z koleżankami.
Zachęcam do skorzystania ze wsparcia psychoterapeutycznego, by odkryć to, czego Pani naprawdę potrzebuje, jakie są jej oczekiwania wobec bliskiej osoby. Próbuje Pani spełniać cudze, zapominając o sobie. Warto odkryć swoją wartość.
Powodzenia
Katarzyna Waszak

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam, mam nadzieję, że uzyskam poradę, co powinnam zrobić i czy coś w ogóle powinnam zrobić.
Otóż jestem w związku małżeńskim od 8 lat, mamy swoje większe i mniejsze problemy, ale to, co się dzieje od kilku lat, mnie przerasta. Zaszłam w ciążę w 2019 r., ale straciliśmy dziecko. Zaszłam w druga ciążę. Cała ciąże byłam w stresie, bo ciągle się martwiłam, że stracę i to dziecko. Dziecko urodziło się zdrowe na szczęście, ale i tutaj zaczął się już kłopot.
Rodzice mojego męża są starsi, na emeryturze, mają dużo wolnego czasu, więc pomagali nam przy dziecku.
Nastał covid, w związku, że mieszkamy za granicą, nikt nie mógł do nas przyjechać. Mój mąż przypomniał sobie, jak rozmawialiśmy o dzieciach i opiece dziadków (przed dziećmi jeszcze) i domagał się, aby moja rodzina przyjechała. Jednym możliwym sposobem przylotu było przez ambasadę, ale i to nie dawało gwarancji.
Tutaj wiem, że był mój błąd, bo starałam się ściągnąć rodzinę, ale moja mama, bo tylko ona mogła wtedy przylecieć, bała się choroby, cofnięcia na granicy. Mój mąż już wtedy przychodził do mnie co kilka dni i pytał się " kiedy twój matka przyjedzie?".
Moimi odpowiedziami było" nie wiem", " raczej nie przyjedzie, bo nie ma jak" "nie przyjedzie", on i tak wysyłał nas do ambasady, że na siłę ma przyjechać, bo to obowiązek babci przyjechać.
W konsekwencji nie przyjechała, a mój mąż do dziś mi wypomina, że go "oszukałam" mówiąc przed dziećmi, że dziadki będą się zajmować i że nie powiedziałam mu wprost, że nie przyjedzie.
Jak mu powiedziałam, że nie przyjedzie, to na drugi dzień drwiącym głosem przyszedł i pytał się " to kiedy matka przyjeżdża?". I tak do dziś wypomina mi to.
Jest zdania, że kobieta powinna słuchać męża, jak to było dawniej, że on ma tylko rację, że ja nie mam racji, że ja nic nie robię (chociaż cały dom, dzieci, przedszkole, sprawy papierowe czy finansowe spoczywają na mnie) na siłę próbował mnie w domu usidlić, jak się drugie dziecko urodziło, ale na szczęście chodzę do pracy, chociaż i tak za mało zarabiam według niego, bo mi wytyka, że jakby nie on to byśmy nie mieli co jeść.
Uważa, że jestem głupia, że trzeba mnie douczyć.
Obraża się, nawet jak to jest jego wina. Bo jak on twierdzi, on się nie myli, a jak się myli to i tak ma rację.
Jak jest dobrze, to jest, ale jak kłótnia nie załagodzi się zaraz jak wybuchnie, zaczynają się wypominki, że go oszukałam, że to moja wina, że on taki dla mnie jest. Prosiłam, żeby wybaczył, żeby nie żył przeszłością, to mówi, że postara się a za parę miesięcy to samo. Dużo zdrowia i psychiki jego zachowanie mnie kosztuje. Moja własna ocena spadła, nie wiem, czy jak coś powiem, nie będzie z tego problem, kłótnie z nim doprowadziły mnie do nerwicy i ataków paniki, ale według niego to jest moja wina i konsekwencja tego, że matka moja nie przyjechała i nie powiedziałam wprost, że nie przyjedzie.
Ja jestem uczuciowa osoba, jestem upierdliwa nieraz, ale zależy mi jedynie, aby nasza rodzina była kochająca, ale i żeby mąż miał szacunek do mnie. Sugerowałam terapię, ale on nie chce słyszeć, nie wierzy w psychologów. W głębi duszy wiem, że cokolwiek bym wtedy zrobiła to i tak by nic nie zmieniło, bo mój mąż jest uparty. W 90% ja wychodzę z ręką do niego, czy moja, czy jego wina wolę wziąć to na siebie byle by było dobrze. Jeżeli on się mści i karze mnie to ile to ma trwać? Od czasów covida minęło prawie 4 Lat. Byłam silną osobą, a teraz po roku terapii wychodzę na prostą z atakami paniki. Czy mimo czasu i błędu jak on uważa, nie zasługuje na szacunek? Co ja powinnam zrobić?
Mówię mu, że mnie krzywdzi, że zaczynam go nienawidzić za to, jak on mnie traktuje. To odpowiedź jest jedna "a dlaczego tak jest? Jakbyś mnie nie oszukała, to bym taki nie był dla ciebie."
Kiedyś wspomniał, że dzieci on mi nigdy nie da, jakbyśmy się rozeszli, chociaż to ja z nimi spędzam praktycznie całe dnie, bo on długo pracuje. Jak żyć z takim człowiekiem?
Jak przemówić mu do rozsądku, że mnie krzywdzi i że mam dość tego. Proszę o pomoc w tej sprawie.
Moja zazdrość w związku coraz bardziej wymyka się spod kontroli. Każda wiadomość, którą mój partner dostaje, wywołuje we mnie niepokój, a czasem wręcz paniczną potrzebę kontroli – zdarza mi się przeglądać jego media społecznościowe, chociaż wiem, że to złe. Często czuję się zagrożona, gdy nie ma żadnych realnych podstaw. Jak odróżnić zwykłą zazdrość od tej toksycznej, która niszczy relację?
Mam wrażenie, że to wszystko wynika z jakiegoś głębszego problemu we mnie samej, ale nie wiem, jak to odkryć i zatrzymać. Mój facet nic mi nigdy nie zrobił, nic nie znajduje w tym telefonie, nie daje mi jakichś sygnałów zainteresowania innymi, a mimo to, to we mnie siedzi
Nie wiem, co ja mam myśleć, odczuwać jak funkcjonować, podejść do męża. Przejdę do sedna: 20 lat związku minęło, 15 po ślubie, przez ponad 17 lat mąż mnie poniżał, bił, szmacił, krytykował. Doszło do tego, że wyrzucił mnie z domu 2024r w marcu.
Ponad tydzień, całe szczęście znalazłam lokum u znajomej, pisał czuło na messenger, zaproponował, bym wróciła.
Powód, że zaczęłam coraz więcej i więcej nadużywać alkoholu, nie mogłam z tym wszystkim sobie poradzić.
Mąż oczywiście nic sobie z tego nie robił, uważał, że to jak mnie traktuje i wyrzucił z domu, nie jest powodem, by topić żale w alkoholu. Gdzieś tam miał rację- jest abstynentem.
Postanowiłam coś z tym zrobić, poszłam na odwyk, sam mówił, iż zmienię się, będzie lepiej, będzie chemia między nami, magiczny sex, pożądanie. Oczywiście było tak do 2025r styczeń, kiedy poinformował mnie, iż bolą go jego męskie narządy, nie może, choć pragnie uprawiać sex.
W nocy nawet nie chce mnie przytulić, kiedy upominam się, krzyczy, że do domu z pracy nie wróci, że mnie stać na lepszego niż on, że jest złym człowiekiem. Nie wiem, co przez to chciał powiedzieć mi???.
W 2024r, kiedy wyrzucił mnie z domu, nawiązał bardzo bliska relacje z koleżanką z pracy, nadal pracują razem.
Nie przyznał się, do można to ująć romansu. Dowiedziałam się od mojej znajomej, kiedy do mnie zadzwoniła i powiedziała, że mego męża widziała z inną kobietą w objęciach.
Byłam po prostu u kresu załamania psychicznego. Mąż zapiera się, że nie doszło do zdrady, kazałam zablokować mu tę kobietę na fb, jak numer telefonu. Zrobił to, chociaż dalej widzę jego w pracy, miło z nią rozmawia, nawet ze swoją kierowniczką, która potrafiła do mnie wybiec, krzycząc, iż mnie nie powinno interesować to, co mego męża łączyło z tamtą kobietą.
Myślałam, że zemdleje, męża to nawet nie ruszyło.
Stwierdził, iż są to plotki, że ja za dużo biorę sobie do głowy, choć nie dotarło, dlaczego takie rzeczy słyszę od obcych osób, iż mój mąż miał romans w pracy???..z mężem nie da się rozmawiać logicznie, tłumaczę mu nie raz, że siedzę z dziećmi w domu całe dnie sama, że tęsknie za nim, że chce bliskości, sexu, czułości..
On ok chce, potrafimy długo uprawiać miłość i to codziennie.
Lecz jego obiecanki cacanki, iż ja moja osoba jak on to mówi, podnieca go, moje ciało go jara, że zawsze ma na mnie ochotę...chociaż noce przytulenie mogę pomarzyć.
Zawsze co nie powiem, odbiera jako atak swej osoby, że ja się czepiam. Nie umie zrozumieć moich potrzeb, za każdym razem musi być tak, jak on chce. Potrafi mnie krytykować aż do takiego stopnia, że płacze i jego to nie rusza, jak kiedyś ocierał łzy. Zawsze mówił, iż lubi jak się uśmiecham, podchodził czuło, teraz muszę prosić się o mały gest z jego strony.
Potrafi powiedzieć, że odpycham go i podpowiadam co ma robić, kiedy np: zapytam, czemu nie chcesz mnie przytulić??
Czy ja źle robię powinnam odejść, odpuścić???
Czasami myślę, że mnie oszukuje, prowadzi podwójne życie, choć temu zaprzecza. Nie chce on żadnych terapii, zaraz mi mówi, że ja powinnam się leczyć. Nie wiem też co przez to mam myśleć, kiedy w pracy przebiera się do pracy, zaczyna za każdym razem słodzić jak tęskni, jak ma na mnie ochotę, wysyła mi swoje nagie zdjęcia, też chcę, abym wysyłała mu moje, uważa, że go to podnieca.
Nie mam nic przeciwko, lecz takie to dla mnie dziwne...w życiu zmienny jak chorągiewką, a na odległość kocha pełną piersią.
Mi oczywiście powie, że uczucia ma takie same do mnie jak na odległość tak samo, jak jestem obok.
Zaczął mieć męskie problemy, pobolewa go podczas sexu, mi mówił, że jeśli nie da rady na sex, inaczej będzie okazywał mi uczucia... Mimo to tego nie robi.
Za każdym razem chce, abym przyjeżdżała po niego do pracy- jeżdżę. Nie wiem, czy na pokaz, jaka ma żonę, jak niby ja kocha???? Nie mam pojęcia. Czuje, że jestem w sieci manipulacji, często biżuteria kwiaty piesek, o którym marzyłam pieniążki, na co chce. Dałam mu ultimatum, iż odejdę, jeśli nadal tak będzie, że się spakuje i tyle, on odzew, że nie wróci z pracy na noc do domu. Nie wiem, czy jest szczery w uczuciach, nie wiem, co myśleć, robić. Kocham go, chce zaufać, ufać, lecz on takim podejściem na to mi nie pozwala. Mówiłam mężowi nie raz, że oddala mnie od siebie.
Proszę nie raz, żeby miło spędził wieczór namiętnie ze mną to za każdym razem wymówki męża, że coś boli go zmęczony itp.
Z kobietą, z którą wdał się w 2024r w romans nie zważając na to, że jestem, słyszę i widzę, rozmawiał na wideo rozmowie aż do 4 nad ranem. Nie ruszało go, iż mnie to boli. Mimo wszystko uważam nadal, że albo z kierowniczką coś go łączy, albo nadal z tamtą kobietą Wydaje mi się, że mnie zdradził, a tyle się dla niego poświęciłam, aby było lepiej ....czy jego uczucia zapewnienia są szczere, czy tu jakaś gra wobec mnie???
Nie mam dokąd odejść i też nie chce, nie wiem, czy nie jestem przypadkiem kołem zapasowym.??? Błagam co ja mam robić, odejść.??? Wierzyć z miłość uczucia ???. Potrafi słodzić, ale wtedy kiedy mu się zachce. Nie okazuje miłości uczuć tak jak powinno być zawsze tylko od tak. Za wszystko obwinia mnie, potrafi powiedzieć, że jestem tylko ja, że jestem jego na zawsze i że nie odejdzie sam, bo nie chce i też nie pozwoli mi odejść. Staram się nadal jak mogę, makijaż ubiór mam zgrabną figurę, sam mówi mi, że moje ciało petarda. Zaczynam nawet mieć kompleksy, on jak w pracy jest pełen radości pośród kobiet, z którymi pracuje. Myślałam, że lepiej mu poza domem, niż ze mną tak to wygląda. Zawsze w przerwie zadzwoni. Potrafi nagle, od tak pisać, że dziś będę jego, że mnie zerżnie.
Dlaczego ja odbieram inaczej, że to wszytko jest zwykłym kłamstwem??? Przez to z dnia na dzień odsuwam się od męża, przestaje pomału kochać, chciałam złożyć o rozwód. Dużo osób twierdzi, że mną manipuluje, błagam odciąć się??? Jeśli.nawet to zrobię, on pała agresją słowną. Nie mam już sił... nie pomogą żadne terapie, rozmowy, psycholodzy, on uważa, że to ze mną coś nie tak z nim ok. Czy to toksyk ??
Witam, jestem młodą osobą, w tym roku skończę 18 lat.
Jestem w związku 7 miesięcy i właśnie z tym mam problem.
Mam na myśli, że czuje, że jestem zbyt "uzależniony" od swojej partnerki. Potrafię wpadać w panikę, gdy nie odpisuje mi dłużej niż parę minut, od razu mam w głowie najczarniejsze myśli, że może mnie zdradzać i wpadam w panikę. Staram się walczyć również z moją zazdrością, która potrafi się uaktywnić nawet w błahych sprawach. Potrafię być zazdrosny o nawet najmniejszą jej interakcją z drugim człowiekiem. Jest to naprawdę bardzo męczące. Dziś dowiedziałem się, że przyjdzie do niej na noc koleżanka i już na samą myśl kipię z zazdrości. Nie wiem, jak mam sobie z tym radzić staram się, żeby nie rzutowało to na moją dziewczynę, ale im dłużej trwa ten związek, tym ja staję się bardziej zazdrosny. Nie wiem, co już z tym robić Pozdrawiam.