
- Strona główna
- Forum
- związki i relacje
- Jak radzić sobie z...
Jak radzić sobie z lękiem przed odrzuceniem w związku?
Filip
Iga Borkowska
Dzień dobry,
To bardzo ważne, że potrafi Pan być krytyczny względem swoich lęków, zauważa Pan rzeczywistość - Pana dziewczyna zapewnia Pana o swojej miłości, dba o Pana. Z drugiej strony pojawia się lęk, który to podważa, który mówi bardziej o przeszłości- Pana dawnych doświadczeniach, a nie obecnych. Widać też Pana motywację, żeby uporać się z tym lękiem - poszedł Pan na terapię, która jest najlepszą metodą pracy nad tego typu problemami i naprawdę przynosi ulgę. Cierpliwość względem siebie i łagodność są szczególnie ważne na początku terapii, oraz szczera rozmowa z terapeutą, o poczuciu przytłoczenia lękiem.
Pozdrawiam serdecznie, Iga Borkowska, www.maturitas.pl
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Sylwia Harbacz-Mbengue
Cześć Filip,
to co opisujesz to nie tylko sam lęk, ale też zniekształcenia poznawcze - katastrofizowanie, czytanie w myślach swojej dziewczyny. Spróbuj skoncentrować się na faktach, a nie na ich interpretacji.
Poszukaj alternatywnych wyjaśnień dla zachowań swojej dziewczyny - niekoniecznie związanych z Twoją osobą.
Skoncentruj się na tu I teraz.
Terapia jest bardzo dobrym pomysłem. I jak zauważyłeś potrzeba trochę czasu, aby zauważyć jej efekty .
Pozdrawiam
Sylwia Harbacz-Mbengue
Psycholog
Katarzyna Organ
Panie Filipie
ma Pan za sobą trudne doświadczenia, które odcisnęły ogromne piętno na tym jak postrzega Pan rzeczywistość i relację z bliską osobą, natomiast, ma Pan również ogromny zasób, ponieważ jest Pan w stanie dostrzegać zależności i zauważać te myśli, które sprawiają, że czuje się Pan gorzej, choć najtrudniejsze na tym etapie jest to, że dokonuje Pan z nimi tzw. fuzji tzn. - uznaje je Pan w momencie kiedy się pojawiają za prawdziwe. W procesie terapii na pewno będzie Pan nad tym pracował, najważniejsze to dać sobie teraz czas i może zapisać sobie na kartce argumenty dlaczego Pana partnerka jest z Panem, Panu mówi i jak pokazuje, że jest Pan ważny aby mieć przy sobie w trudnych chwilach.
z pozdrowieniami
Katarzyna Organ
psycholog, psychoterapeuta w trakcie szkolenia
Elza Grabińska
Panie Filipie,
widzę jak dużo trudnych emocji jest w Panu, gdy Pan o tym opowiada. Z tego, co Pan opisuje, wydaje się, że te intensywne obawy biorą swoje źródło przede wszystkim z Pana przeszłych doświadczeń, a nie z aktualnych zachowań partnerki. To przeszłość „nakręca” interpretacje teraźniejszości i sprawia, że gesty wsparcia tracą dla Pana wiarygodność. Warto przyjrzeć się właśnie tym przyczynom: skąd wzięły się te schematy myślenia, w jaki sposób poprzedni związek nauczył Pana oczekiwać odrzucenia i jak te oczekiwania wpływają dziś na Pana relację.
W momentach napadów zazdrości i paniki może być pomocne zadawanie sobie kilku prostych pytań: dlaczego te myśli pojawiły się akurat teraz? czy to, co myślę, jest rzeczywiście prawdą, czy raczej interpretacją napędzaną lękiem? czy ta myśl daje mi cokolwiek dobrego, czy raczej mnie osłabia?
Myśl o tym, że być może przestaje Pan kochać partnerkę może pojawiać się jako mechanizm ucieczki. Serwujemy sobie scenariusz rezygnacji wcześniej, by chronić się przed potencjalnym zranieniem. Rozpoznanie tego mechanizmu to ważny krok, bo wtedy można nad nim pracować zamiast być jego zakładnikiem.
Fantastycznie, że już pracuje Pan z terapeutą! Tak jak Pan pisze - faktycznie ten proces może chwile potrwać, ale z pewnością będzie tego warty.
Wszystkiego dobrego,
Elza Grabińska, psycholog.
Justyna Bejmert
Dzień dobry, na początku chciałam napisać, że to bardzo ważne, że rozpoczął Pan terapię. To pierwszy i często najtrudniejszy krok w kierunku pracy nad sobą. Z tego co Pan opisuje, Pana lęki nie wynikają z zachowań obecnej partnerki, a raczej z przeszłych doświadczeń. To zupełnie zrozumiałe, że po poprzedniej relacji, w której Pana uczucia były podważane, trudno jest zaufać. To co może pomóc to praca z lękowymi myślami, próba ich weryfikacji, szukania alternatywnych wyjaśnień danej sytuacji. Kiedy lęk przejmuje kontrolę warto skupić się na oddechu, przekierować uwagę na otaczające Pana otoczenie, przedmioty. Warto też rozmawiać z partnerką na temat tego, co Pan przeżywa. Myślę, że będzie jej łatwiej Pana zrozumieć i może być bardziej uważna na sytuacje, które budzą Pana niepokój, np. da Panu znać wcześniej, że nie będzie odpisywać.
Trzymam kciuki,
Justyna Bejmert
Psycholog
Karolina Rak
Dzień dobry,
Widzę jak bardzo Panu trudno. To bez wątpienia niezwykle bolesne mierzyć się z tak dużym lękiem.
Chciałabym również pogratulować Panu decyzji o podjęciu terapii, pokazuje to jak ważna jest dla Pana relacja oraz partnerka, że chce Pan wziąć odpowiedzialność za swoje emocje i pomóc sobie. Proszę pamiętać, że dwa spotkania to dopiero początek- etap diagnozy problemu i poznawania Pana, to normalne, że jeszcze nie wiele się zmieniło na tym etapie. Jednocześnie rozumiem, że ten moment moze byc trudny.
Proszę zauważyć, że umysł podpowiada Panu wiele katastroficznych scenariuszy (jak zniszczenie relacji czy wykończenie psychiczne), warto zauważyć, ze jest to lęk i nazwać po imieniu. Z pewnością bedzie miał Pan okazję pracować nad nim na kolejnych etapach terapii.
Chciałbym zaproponować Panu proste ćwiczenie uziemiające na momenty dużego lęku i ataków paniki. Nazywa się ono 5-4-3-2-1. Polega na przełączeniu się z myśli na odczuwanie bodźców płynących poprzez zmysły. Może Pan zacząć od przejrzenia się 5 obiektom, ktore może Pan zobaczyć; 4 dźwiękom jakie moze Pan usłyszeć; 3 rzeczom, teksturom jakie moze Pan dotknąć i poczuć pod palcami, 2 zapachom i 1 smakowi. Może Pan wykonać to ćwiczenie w dowolnym momencie i dowolnym otoczeniu, może Pan również wypróbować tą metodę w naturze, wychodząc z domu i obserwując przyrodę na ulicy czy w pobliskim parku. Chodzi o przetrwanie kryzysu, wyrwanie się z pętli mysli i złapanie choć na chwilę kontaktu z tu i teraz. Tak by towarzyszące Panu czarne scenariusze, narracje, obawy nie rządziły Pana zachowaniem.
Oczywiście jest to jedynie jedna z możliwości, z pewnością z biegiem terapii późną Pan ich więcej lub inne. Ta przytoczona przeze mnie moze być dobrym punktem na start do przetestowania.
Mocno trzymam za Pana kciuki w terapii i serdecznie pozdrawiam,
Karolina Rak
Psycholożka i psychoterapeutka in spe
Zuzanna Zbieralska
Witam Panie Filipie,
Zrozumiałe jest także to, że boi się Pan zaufać w nowej relacji, mając złe doświadczenia z relacji w przeszłości. Nasz mózg działa w taki sposób, że przyzwyczaja się do różnych warunków i gdy warunki te przez dłuższy czas się nie zmieniają, to nasz mózg może postrzegać istniejące środowisko jako znane, a co znane dla mózgu, to potencjalnie bardziej bezpieczne. Niestety nawet wtedy, gdy to znane nie jest dla nas dobre. Pana mózg mógł przyzwyczaić się do bycia w ciągłym lęku przed odrzuceniem i w nowej, zdrowszej relacji niestety może poszukiwać tego, co już jest mu znane, dlatego lęk powraca mimo realnego powodu do lękania się. Dobra wiadomość jest taka, że mózg można również tego oduczyć i z pewnością warto się podjąć terapii, która w tym pomoże. Najważniejsze, aby pamiętać, że emocje, które się w Panu pojawiają nie są bezpodstawne, ponieważ został Pan skrzywdzony i ma Pan prawo się tak czuć oraz, że to nie Pana wina. I zgadza się, terapia nie rozwiąże całego problemu z dnia na dzień, ale stopniowo będzie Pan zauważać efekty i na pewno będzie to satysfakcjonujące oraz motywujące do dalszej pracy. Jeśli nie będzie Pan jednak widzieć efektów przez dłuższy czas, to warto rozważyć zmianę terapeuty, ponieważ naturalnym jest też, że nie każdy jest dla każdego.
Pozdrawiam ciepło,
Zuzanna Zbieralska, psycholog.
Lucio Pileggi
Jest mi bardzo przykro czytać, jak silnie Pana obawy i lęki wpływają na życie. Na pewno jest przerażające myśleć, że może to oddziaływać na najważniejsze dla Pana relacje.
Jeżeli dopiero niedawno rozpoczął Pan terapię, bardzo możliwe, że objawy są teraz silniejsze, ponieważ w terapii siłą rzeczy częściej skupia się Pan na problemie. Proces terapeutyczny wymaga czasu, aby zaczął przynosić efekty, dlatego nie jest niczym dziwnym, że przez pewien okres może Pan czuć się gorzej.
Warto też pamiętać, że nasze mózgi nie są doskonałymi maszynami, które zawsze produkują prawdziwe i racjonalne myśli. Każdy doświadcza tzw. „myśli automatycznych”, które pojawiają się poza naszą kontrolą. Często mają one na celu przewidywanie zagrożeń, by unikać ryzyka. Pana trudne i toksyczne doświadczenia z poprzedniej relacji sprawiają, że Pana umysł szczególnie mocno próbuje chronić się przed podobnymi sytuacjami, wywołując silne obawy. To naturalne, że takie lęki się pojawiają – tylko że u Pana są one częstsze i bardziej nasilone właśnie z powodu wcześniejszych przeżyć.
Proces terapeutyczny powinien stopniowo pomóc w wypracowaniu nowych sposobów radzenia sobie z obawami, które z czasem staną się mniej dominujące.
Mam nadzieję, że to, co napisałem, pomoże Panu spojrzeć na sytuację z innej perspektywy.
Trzymam kciuki, aby terapia wspierała Pana w tym trudnym czasie.
Lucio Pileggi, Psycholog

Zobacz podobne
Zauważyłem, że w moim związku coraz więcej jest konfliktów, które często są trudne do rozwiązania. Każda rozmowa, nawet ta niewinna, kończy się kłótnią, a emocje górują nad wszystkim. Czy są jakieś sprawdzone metody, by przejść przez to razem, mam wrażenie, że długo tak nie pociągniemy.
Próbowałem różnych sposobów, ale niestety nasze próby kończą się niepowodzeniem. Chciałbym wiedzieć, jak najlepiej rozpocząć rozmowę, aby była ona konstruktywna zamiast destruktywnej.
Bardzo ją kocham i nie chce się rozstawać, ale to już mnie przerasta.
Dziękuje
Witam.
Mam pytanie: po ponad 20 latach razem, będę się rozwodziła z mężem. Mąż ma depresję, stwierdzona przez lekarza przed chyba 5laty. Nie leczył się. Tabletki miał od lekarza przepisane, ale brał, jak chciał. Jak wspominałam o terapii, był zaraz na mnie zły, że on nie będzie tego robił, bo raz był u pani psycholog i nic mu to nie dało. Przez te lata byłam przy nim, chociaż nie powiem, czasem było ciężko. Mąż w domu nie robił całkowicie nic, starałam się go wyręczać, ile mogłam, pracując na cały etat, starałam się też być cały czas dla naszych dzieci (16 i 9 lat), starałam się też ogarniać dom. Z biegiem czasu słyszałam coraz częściej, że to moja wina, że on ma depresję, bo chodził do pracy, gdzie się jej nabawił przeze mnie i dzieci, że jest w miejscu, w którym nie chce być (mieszkamy w Niemczech) też przeze mnie i dzieci.
Z biegiem czasu doszły brak szacunku i chamskie dogadywanie i oczywiście coraz częściej wypominanie wszystkich moich błędów i tego, że nie mam chęci na seks. W sumie w domu bałagan więc i tego nie robiłam, za mało zarabiałam (pracowałam, odkąd przyjechałam do Niemiec, zawsze na cały etat - 41,5 godzin tygodniowo) I czasem tylko jak powiedziałam, że żal mi, że z dziećmi nie spędzam tyle czasu, ile bym chciała (on nie robił z nimi nic), to i tak zaraz był zły, bo dużo ludzi tak robi i dzieciom nic się nie dzieje. 23.09 (nigdy nie zapomnę) mój mąż (pracuje jako kierowca ciężarówki, codziennie w domu) zadzwonił w trakcie pracy, a akurat miałam wolne i jak zwykle (nie pierwszy raz) nasza rozmowa toczyła się tak już po chwili (w sumie to był jego monolog), jaką to ja jestem zła żona, że nie ma seksu, że jestem do niczego (nie wyzywał ani nie bil), ale wtedy coś we mnie pękło. Po tym jeden dzień nie rozmawialiśmy i nie spal w domu, a potem zaczęło się piekło przez 2 miesiące.
Nie chce do tego wracać, ale nurtuje mnie jedno pytanie, bo "naturalnie" całej sytuacji jestem winna ja, bo po tym powiedziałam, że nie chce z nim być, a on się przez te 2 miesiące pierwsze starał i albo mnie kochał i naprawiał, albo nienawidził. Prosiłam, żeby mi dał święty spokój, ale nie docierało.
Teraz jak oboje się chcemy rozwieść, ale non stop słyszę, że to moja wina, bo go w chorobie zostawić chce (ja twierdzę, że to nas obu wina). Czy to normalnie, że ja tak zareagowałam?
Ranił mnie bardzo przez przynajmniej półtora roku, starałam się być silna i tłumaczyłam go depresja, ale coś we mnie pękło.
Czy takie odzywanie się do drugiej osoby mogę ta depresja tłumaczyć, bo on się tak tłumaczy cały czas.
Czy to ja powinnam go na siłę zaciągnąć na terapię (teraz w końcu po kłótni robi)? Czy ja musiałam i muszę przy nim być, bo ma depresję? Cały czas mam wrażenie, że on chce na mnie wymusić poczucie winy. On niby wie, co złe robił, ale jak rozmawiamy, to próbuje i tak się wybielić i na mnie winę zrzucić.
Ja wiem, że moja wina jest taka, że mu nie mówiłam, że mnie to rani, co mówi. W sumie próbowałam, ale było zaraz, co się czepiasz (tylko bardziej chamsko).
Ja chce już normalnie żyć, chce się skupić na dzieciach, a potem być może i dla mnie poszukać terapeuty.
Nie wiem, czy będę chciała jeszcze z kimś być, czy będę umiała, ale nurtują mnie te pytania i będę wdzięczna za odpowiedź. Pozdrawiam
Witam,
Ilekroć widzę swoją przyjaciółkę, że znowu gdzieś wyszła, ze swoją najlepszą przyjaciółką to się denerwuję, wręcz gotuje się we mnie. Nie radzę sobie z zazdrością.
Przyjaciółka jako wymówki używa mojej choroby (jestem chora na padaczkę od 12 lat), w tej kwestii nie mogę liczyć na mamę, a poza Magdą (przyjaciółką) nie mam żadnej innej przyjaciółki.
Co robić?


