Left ArrowWstecz

Jak radzić sobie z poczuciem winy i niezrozumieniem w rodzinnych relacjach?

Dzisiaj miałam sytuację. Napisała do mnie mama "pozdrowienia z PKP w Lublinie". Ja napisałam wzajemnie. Spokojnej jazdy. Mama napisała" dziękuję, będziemy w kontakcie", Ja: skupcie się na pobyciu nad morzem, nie musicie non stop pisać. " Okey ( mama )" Ja napisałam jeszcze raz dobrej jazdy bezpiecznej. Magdzie, siostrze, napisałam podobne słowa, a ona napisała " dzięki nie martw się nie będziemy pisać I zajmować Ci cennego czasu " Ja się zaczęłam tłumaczyć, że nie miałam nic złego na myśli. Mi chodziło jedynie o to, że jak będą nad morzem to żeby skupiły się na czasie spędzonym nad morzem. Że jak my jesteśmy nad morzem z mężem to my nie piszemy, tylko chłoniemy ten czas razem. Oczywiście ja przepraszałam, tłumaczyłam i ratowałam sytuację. Zawsze tak było, że ja byłam za bardzo, ta zła, kłótliwa, wszystko co złe to ja. Dlaczego czuję się tak źle? Dlaczego tlumacze się? Dlaczego pisze wiadomości przepraszające? Czuję się też niekochana...a tak odnośnie siostry... to kurcze...fajnie jest nocować u nas, zostawiać kota...przyjeżdżać ..a z drugiej strony...Jak się pokłócę z nią...Jak powiem coś, co nie będzie po jej myśli, to od razu ja ta zła...wzbudzanie poczucia winy...

User Forum

Kasia

2 miesiące temu
Milena Miszkiel

Milena Miszkiel

Dzień dobry Pani Kasiu. Czytam, że ta sytuacja wzbudza wiele trudnych emocji w Pani. To zrozumiałe, że zależy Pani na relacji z siostrą i mamą, z drugiej strony nie rozumie Pani dlaczego jest Pani w ten sposób traktowana. Trudno bez szczegółowego wywiadu powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. To, na co (kogo) ma Pani wpływ, to na siebie. Szanse, że zachowanie mamy lub siostry zmienią się są małe, ale może Pani szukać sposobów na radzenie sobie z taką sytuacją. Zmiana kluczowych przekonań, dyskusja z automatycznymi myślami, przyjrzenie się schematom - to mogą być obszary, nad którymi może się Pani pochylić na terapii i z pomocą terapeuty zmieniać je na takie, które będą Panią wspierały. Pozdrawiam serdecznie

2 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Paulina Habuda

Paulina Habuda

Dzień dobry, 

 

Mam odczucie, że jest w Pani trochę rozczarowania, smutku, poczucia bycia niezrozumianą. To naturalne. Coś, co chciała Pani przekazać, zostało inaczej odebrane i przeinaczone. To też naturalne :). Błędy komunikacyjne zdarzają się wszystkim, codziennie! W Internecie jest dużo artykułów, podcastów, materiałów dotyczących tego, jak przekazywać pewne rzeczy, aby wyrazić swoje potrzeby, być zrozumianym itd. Zachęcam do zapoznania się. Każdy dzień, kiedy pracujemy nad naszą komunikacją, sprawia, że lepiej dogadujemy się z innymi. 

Natomiast to jak czuje się Pani w rodzinie, poczucie niekochania - to wszystko są rzeczy, nad którymi zachęcam do pracy z psychologiem lub psychoterapeutą. Psycholog pomoże Pani zrozumieć, jakie są Pani potrzeby i nauczy jak o nie dbać. 

 

Pozdrawiam,

Paulina Habuda. 

Psycholog

2 miesiące temu
Adam Gruźlewski

Adam Gruźlewski

Pani Katarzyno,

 

zachęcam do szczerej rozmowy z bliskimi, żeby z jednej stronie opowiedzieć im o własnych obawach, emocjach i potrzebach, a z drugiej usłyszeć od nich o tym samym. W Pani opowieści pojawia się trochę domysłów, co zdarza się dość często, gdy korzystamy z kanału komunikacji o bardzo ograniczonych możliwościach (pisanie odziera rozmowę ze wszystkich niuansów pozwalających w pełni odczytać, chociażby intencje).

 

Pozdrawiam

Adam Gruźlewski

psycholog, psychotraumatolog

2 miesiące temu
Elżbieta Byzdra-Rafa

Elżbieta Byzdra-Rafa

Dzień dobry 🙂 

Z jakiegoś powodu potrzebowała Pani podkreślić i przesłać informację: "skupcie się nad pobyt nad morzem, a nie na ciągłym pisaniu... Być może Pani bliscy za bardzo Panią absorbują, te kontakty są zbyt intensywne, jak na Pani potrzeby...

Może warto o tym z Mamą i siostrą porozmawiać?

Napisała też Pani do siostry, wysyłając podobną treść...

Może i siostra przekracza Pani przestrzeń?

Za to intrygująca jest jej odpowiedź: " nie będziemy zajmować Ci cennego czasu..." Ma ona charakter ironiczny i więcej wspólnego z przekraczaniem granic nuż z dobrą komunikacją... 

Może warto, aby Pomyślała Pani o terapii dla siebie, gdzie nauczyłaby się Pani wyrażania swoich potrzeb,  stawiania granic i "nietłumaczenia się", gdy to Pani jest atakowana. 

 

Pozdrawiam

Elżbieta Byzdra-Rafa 

Terapeutka Gestalt

2 miesiące temu
Marta Lewandowska-Orzoł

Marta Lewandowska-Orzoł

Dzień dobry,

sytuacja, o której Pani pisze, musi być dla Pani bardzo trudna. Wspomina Pani o poczuciu bycia niekochaną, chwilami wykorzystywaną czy „tą złą”. Myślę, że warto przyjrzeć się temu, czy w innych relacjach także postrzega się Pani w ten sposób? A może są takie, w których potrafi Pani stawiać granice, czuje się ważna i szanowana? Jeśli tak, proszę zastanowić się, czym różnią się one od relacji z siostrą czy mamą.

Gratuluję, że doszła Pani do refleksji, iż warto się tym podzielić. Trzymam kciuki za dalsze odkrywanie siebie i swoich granic. Może to też jest moment, żeby sprawdzić, czy praca z drugą osobą (np. psychologiem) będzie dla Pani pomocna? :) 


Pozdrawiam serdecznie

Marta Lewandowska-Orzoł


 

1 miesiąc temu
dobrostan

Darmowy test na dobrostan psychiczny (WHO-5)

Zobacz podobne

Co mam zrobić, gdy jestem zagubiona w życiu?
Jestem zagubiona w życiu, nie wiem czego dokładnie chce, mam dzieci nie potrafię się z nimi dogadać, a bardzo bym chciała. Co mam robić?
Podejrzewam u siebie PTSD, nie mam żadnego wsparcia, jednocześnie muszę opiekować się matką, nie mam siły ani zdrowia psychicznego na to. Proszę o pomoc!
Witam, mam na imię Damian i mam 30 lat. Gdy miałem 24 cały mój świat legł w gruzach. Zmarł mój ojciec śmiercią tragiczną, przez co się poniekąd obwiniałem i mam podejrzenie zespołu stresu pourazowego aczkolwiek nie badałem tego. Przez te 6 lat wszystko w rodzinie było na mojej głowie, ponieważ siostra, jak i matka uciekły w alkohol. Mi się też to udzieliło niestety jednakże panuje nad życiem. Ale do sedna sprawy i pytania: Moja mama przez wiadomość o tym, iż rozchodzę się z kobietą, z którą byłem 8 lat doznała udaru mózgu. Teraz jest w stanie stabilnym, aczkolwiek po udarze nastąpił zespół Korsakowa. Mama za 3 tyg prawdopodobnie wyjdzie ze szpitala, ale lekarz powiedział, że będzie potrzebowała opieki do końca życia. Stąd moje pytanie: co ja mam zrobić? Mam w końcu pomyśleć o sobie i zachować się egoistycznie i poświęcić się sobie czy opiekować się matką, która tak naprawdę pół życia miała mnie, gdzieś, bo dzieciństwo też łatwe nie było. Boję się o swoje zdrowie. Mam napady lęków w nocy i problemy ze snem. Byle błachostka potrafi u mnie wywołać uderzenia stresu. Czuję się, jakbym był za wszystkich odpowiedzialny, ale o mnie nikt nie pomyśli. Co robić?
Żona ma duże pretensje, zachowuje się nie na miejscu.
Mam problem z żoną, mamy jedno dziecko 6- letnie drugie 4 -miesiące. Bardzo często wystarczy jeden drobny impuls, aby siedziała na telefonie cały dzień i pisała wiadomości z wyrzutami, np. dziecko zachorowało-> trzeba iść do lekarza i jak nie mogę, bo jestem w pracy-> to się zacznie, że mam dzieci, że mam się zwolnić i cały dzień w pracy mam telefony i wiadomości. A np. ja jakiś mały błąd popełnię np. wejdę w butach do domu to setki wiadomości z pretensji do mojej mamy, że mnie tak wychowała i ciągle ma jakieś żale do teściowej. Czasem rano chowała mi kluczyki, żebym do pracy nie jechał, zdarzały się wiadomości do mojego szefa z pretensjami, że nie chce mnie zwolnić na parę godzin z pracy, teraz zabroniła mojej mamie wnuków odwiedzić na dzień dziecka i oczywiście wychodzą częste kłótnie o te wiadomości do mnie i jej teściowej. Nie wiem co robić, nie chce iść do psychologa, bo to pewnie pogorszę, tym bardziej, że mamy 4 miesięczne dziecko. Jak próbuję rozmowy o tym to oczywiście "wmawiam jej chorobę" ,więc zdałem sobie sprawę, że rozmowa nie ma sensu i nie wiem co dalej robić.
Regresja wieku u młodej dorosłej z autyzmem i borderline - czy to normalne?

Chciałabym się podzielić czymś, co rzekomo jest "dziwne" I "odrażające" co dla mnie jest niczym złym, a wręcz mi pomaga. Za niedługo kończę 18 lat, szykuje osiemnastkę, wielkimi krokami wkraczam w dorosłość i jest mi to mówione, żebym się nauczyła samodzielności. Ogólnie zanim zacznę, chce tylko wspomnieć, że jestem na leczeniu farmakologicznym i mam zdiagnozowany autyzm I Osobowość borderline. Głównie chodzi o to, że już od naprawdę długiego czasu mam regresje wieku, czyli mentalnie się cofam do wieku małego dziecka. Z tego, co czytałam, jest to pewien sposób na odreagowanie i tak w sumie to stosuje, a raczej nie stosuje, tylko automatycznie wpadam w ten stan regresji. Gdy jestem w swoim pokoju (sama), biorę smoczka i leżę w łóżku, oglądając jakieś kreskówki, czy inne tego typu rzeczy, staje się mniej komunikatywna i używam zdrobnień. Natomiast jak dostaje regresji w miejscu publicznym to się nie "obnoszę" takim zachowaniem. Jedynie wtedy jestem mniej komunikatywna, ale tak to nic poza tym zewnętrznie. Wiem, ze to może spowodować odrazę. W końcu po paru latach odważyłam się powiedzieć rodzicom o tym i mają mieszane uczucia. Ja nie wiem, czy mama żartuje, czy serio jest sfrustrowana, że mówi mi o spaleniu smoczka. Ja rozumiem, jakbym jeszcze chodziła i się tym chwaliła, ale nawet moi przyjaciele o tym nie wiedzą i nie było ani jednego momentu gdzie bym się tym obnosiła. W pełną regresję wchodzę tylko i wyłącznie w swoim pokoju, jeszcze w godzinach wieczornych, biorę do buzi swojego smoczka. Bardzo mi to pomagało i dalej pomaga, myślałam, ze jak powiem rodzicom, jeszcze jak mam już od dawna te diagnozy, to zrozumieją, ale tata czuje zakłopotanie, ale jeszcze to akceptuje, to mama jest wściekła. Bardzo mnie to smuci. Czy ten mój "przypadek" jest naprawdę nienormalny? Regresja wieku wcale mi nie szkodzi życiu, a wręcz pomaga, bo wtedy wchodzę mentalnie w takie dziecko, które żyje beztrosko. Jedynie kto to rozumie to mój chłopak (jesteśmy już razem 3 lata) on mnie akceptuje, jaka jestem, mimo moich przypadłości i zaburzeń.

Jestem po traumatycznych przejściach, DDA, małżeństwo z alkoholikiem ,przemoc psychiczna,ucieczka zakończona jego śmiercią. Wychowuję syna, ciągle obwiniam się o jego psychikę
Dzień dobry. Jestem po traumatycznych przejściach, DDA, małżeństwo z alkoholikiem ,przemoc psychiczna,ucieczka zakończona jego śmiercią, olbrzymie wyrzuty sumienia w które wpędziła mnie jego rodzina i wiele wiele innych. Wychowuje syna, ciągle się obwiniam o jego psychikę i zniszczone przez mój wybór dzieciństwo. Na początku tuż po tych wydarzeniach jakoś sobie radziłam, wraz z upływem czasu czuje się coraz gorzej, natłok dręczących myśli, ciągły lęk, dużo psychosomatów które mnie wykańczają, z zewnątrz się uśmiecham a w domu jest płacz, cierpienie, wybuchy złości, przez które rykoszetem odbijają się na moim dziecku. Mam wrażenie że nie żyje, a odliczam dni do śmierci, gdy to cierpienie tu się skończy. Bardzo ciężko było mi sięgnąć po pomoc. Mieszkam w małej miejscowości, zdecydowałam się na terapię u psychoterapeuty i psychotraumatologa, prywatnie online, lecz termin w przyszłym roku. Boję się, że nie dotrwam, że moja psychika już całkiem wysiądzie.. Co zrobic w międzyczasie? Jak sobie pomoc? Nie chce leków od psychiatry bo mój mąż był od nich uzależniony i bardzo się ich boję.. Z góry dziękuje za odpowiedź
problemy wychowawcze

Problemy wychowawcze - jak je rozpoznawać i skutecznie rozwiązywać?

Problemy wychowawcze to powszechne wyzwanie dla rodziców. Zrozumienie ich przyczyn i skutecznych metod rozwiązywania jest kluczowe dla rozwoju dziecka. Oto praktyczne wskazówki pomagające radzić sobie z trudnościami wychowawczymi.