
Jak radzić sobie z poczuciem winy i niezrozumieniem w rodzinnych relacjach?
Dzisiaj miałam sytuację. Napisała do mnie mama "pozdrowienia z PKP w Lublinie". Ja napisałam wzajemnie. Spokojnej jazdy. Mama napisała" dziękuję, będziemy w kontakcie", Ja: skupcie się na pobyciu nad morzem, nie musicie non stop pisać. " Okey ( mama )" Ja napisałam jeszcze raz dobrej jazdy bezpiecznej. Magdzie, siostrze, napisałam podobne słowa, a ona napisała " dzięki nie martw się nie będziemy pisać I zajmować Ci cennego czasu " Ja się zaczęłam tłumaczyć, że nie miałam nic złego na myśli. Mi chodziło jedynie o to, że jak będą nad morzem to żeby skupiły się na czasie spędzonym nad morzem. Że jak my jesteśmy nad morzem z mężem to my nie piszemy, tylko chłoniemy ten czas razem. Oczywiście ja przepraszałam, tłumaczyłam i ratowałam sytuację. Zawsze tak było, że ja byłam za bardzo, ta zła, kłótliwa, wszystko co złe to ja. Dlaczego czuję się tak źle? Dlaczego tlumacze się? Dlaczego pisze wiadomości przepraszające? Czuję się też niekochana...a tak odnośnie siostry... to kurcze...fajnie jest nocować u nas, zostawiać kota...przyjeżdżać ..a z drugiej strony...Jak się pokłócę z nią...Jak powiem coś, co nie będzie po jej myśli, to od razu ja ta zła...wzbudzanie poczucia winy...
Kasia
Milena Miszkiel
Dzień dobry Pani Kasiu. Czytam, że ta sytuacja wzbudza wiele trudnych emocji w Pani. To zrozumiałe, że zależy Pani na relacji z siostrą i mamą, z drugiej strony nie rozumie Pani dlaczego jest Pani w ten sposób traktowana. Trudno bez szczegółowego wywiadu powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. To, na co (kogo) ma Pani wpływ, to na siebie. Szanse, że zachowanie mamy lub siostry zmienią się są małe, ale może Pani szukać sposobów na radzenie sobie z taką sytuacją. Zmiana kluczowych przekonań, dyskusja z automatycznymi myślami, przyjrzenie się schematom - to mogą być obszary, nad którymi może się Pani pochylić na terapii i z pomocą terapeuty zmieniać je na takie, które będą Panią wspierały. Pozdrawiam serdecznie
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Paulina Habuda
Dzień dobry,
Mam odczucie, że jest w Pani trochę rozczarowania, smutku, poczucia bycia niezrozumianą. To naturalne. Coś, co chciała Pani przekazać, zostało inaczej odebrane i przeinaczone. To też naturalne :). Błędy komunikacyjne zdarzają się wszystkim, codziennie! W Internecie jest dużo artykułów, podcastów, materiałów dotyczących tego, jak przekazywać pewne rzeczy, aby wyrazić swoje potrzeby, być zrozumianym itd. Zachęcam do zapoznania się. Każdy dzień, kiedy pracujemy nad naszą komunikacją, sprawia, że lepiej dogadujemy się z innymi.
Natomiast to jak czuje się Pani w rodzinie, poczucie niekochania - to wszystko są rzeczy, nad którymi zachęcam do pracy z psychologiem lub psychoterapeutą. Psycholog pomoże Pani zrozumieć, jakie są Pani potrzeby i nauczy jak o nie dbać.
Pozdrawiam,
Paulina Habuda.
Psycholog
Adam Gruźlewski
Pani Katarzyno,
zachęcam do szczerej rozmowy z bliskimi, żeby z jednej stronie opowiedzieć im o własnych obawach, emocjach i potrzebach, a z drugiej usłyszeć od nich o tym samym. W Pani opowieści pojawia się trochę domysłów, co zdarza się dość często, gdy korzystamy z kanału komunikacji o bardzo ograniczonych możliwościach (pisanie odziera rozmowę ze wszystkich niuansów pozwalających w pełni odczytać, chociażby intencje).
Pozdrawiam
Adam Gruźlewski
psycholog, psychotraumatolog
Elżbieta Byzdra-Rafa
Dzień dobry 🙂
Z jakiegoś powodu potrzebowała Pani podkreślić i przesłać informację: "skupcie się nad pobyt nad morzem, a nie na ciągłym pisaniu... Być może Pani bliscy za bardzo Panią absorbują, te kontakty są zbyt intensywne, jak na Pani potrzeby...
Może warto o tym z Mamą i siostrą porozmawiać?
Napisała też Pani do siostry, wysyłając podobną treść...
Może i siostra przekracza Pani przestrzeń?
Za to intrygująca jest jej odpowiedź: " nie będziemy zajmować Ci cennego czasu..." Ma ona charakter ironiczny i więcej wspólnego z przekraczaniem granic nuż z dobrą komunikacją...
Może warto, aby Pomyślała Pani o terapii dla siebie, gdzie nauczyłaby się Pani wyrażania swoich potrzeb, stawiania granic i "nietłumaczenia się", gdy to Pani jest atakowana.
Pozdrawiam
Elżbieta Byzdra-Rafa
Terapeutka Gestalt
Marta Lewandowska-Orzoł
Dzień dobry,
sytuacja, o której Pani pisze, musi być dla Pani bardzo trudna. Wspomina Pani o poczuciu bycia niekochaną, chwilami wykorzystywaną czy „tą złą”. Myślę, że warto przyjrzeć się temu, czy w innych relacjach także postrzega się Pani w ten sposób? A może są takie, w których potrafi Pani stawiać granice, czuje się ważna i szanowana? Jeśli tak, proszę zastanowić się, czym różnią się one od relacji z siostrą czy mamą.
Gratuluję, że doszła Pani do refleksji, iż warto się tym podzielić. Trzymam kciuki za dalsze odkrywanie siebie i swoich granic. Może to też jest moment, żeby sprawdzić, czy praca z drugą osobą (np. psychologiem) będzie dla Pani pomocna? :)
Pozdrawiam serdecznie
Marta Lewandowska-Orzoł

Zobacz podobne
Pisałam wcześniej post o tym, że mąż „wpycha” na siłę swoje drugie dziecko do naszego życia i z odpowiedzi na krótko opisaną przeze mnie obecną sytuację wynika, że zabrakło tam kontekstu. Jesteśmy z mężem w separacji i mamy malutkiego synka. Jestem drugą żoną męża, z którą ma o 9 lat starsze dziecko. Tamto dziecko mieszka na co dzień z matką - u męża bywa kilka dni w miesiącu. Oczywiście, że wiedziałam o tym dziecku, od razu załapałyśmy dobrą więź, właściwie to ja dbałam o ich relacje z mężem, że dziecko chciało do nas przychodzić. Niestety problemy relacyjne zaczęły się jeszcze przed ślubem, kiedy mąż wykorzystywał moje przywiązanie do tego dziecka w konfliktach między nami, jakby był zazdrosny o to dziecko i naszą relację - często miał żal, że kiedy odbiera je z przedszkola, to ono pyta o mnie czy już wróciłam z pracy itp. Poważne problemy z mężem zaczęły się jeszcze przed ślubem, kiedy zdecydowaliśmy się na własne dziecko - mąż od początku ciąży zaczął wymagać ode mnie m.in. zgody na uczestnictwo swojego starszego dziecka w badaniach ginekologicznych kontrolnych, bo chciało zobaczyć dzidziusia - mój brak zgody owocował strasznymi awanturami ze strony męża i cichymi dniami, ale nie mogłam się na to godzić. Mimo, że mąż zapewniał mnie, że będzie „walczył” z przejawami zazdrości jego starszego dziecka wobec naszego wspólnego dziecka - po porodzie zaczęły się dziać naprawdę dziwne sceny - mąż uzależniał wszystkie najważniejsze dla nas chwile jako rodziców (pierwszą kąpiel synka, chrzciny, pierwsze święta wielkanocne, czytanie bajek na dobranoc) od obecności tamtego dziecka. Przyprowadzał tamto dziecko chore do nas do domu, mimo, że nasz syn urodził się jako wcześniak z problemami oddechowymi. Nasza separacja nie jest spowodowana tylko tymi zachowaniami, ale całym ciągiem zaniedbań, wymuszeń i przemocy emocjonalnej, psychicznej i ekonomicznej ze strony męża. A to, co się dzieje teraz kiedy nie mieszkamy już razem - mąż zmienia imiona postaci z książeczek na imię swojego starszego dziecka, kiedy czyta je naszemu synowi - stanowi dla mnie cios. Bo musicie też wiedzieć, że po mojej wyprowadzce mąż przez kilka miesięcy w ogóle nie chciał odwiedzać naszego synka mimo moich próśb i upomnień, nie łożył na jego utrzymanie, jednocześnie „bawiąc” się w tatusia z tamtym dzieckiem. Teraz, kiedy w roku są sprawy sądowe o kontakty, alimenty itp. - kontakty się pojawiły, ale właśnie tak to wygląda - mąż mnie traktuje jak powietrze albo zło konieczne, a synowi „podprogowo” dalej „wciska” tamto dziecko, zamiast skupić się w tym czasie na budowaniu bezpiecznej relacji z kilkumiesięcznym maluchem.

Okres dojrzewania - co warto wiedzieć o zmianach i wyzwaniach
Okres dojrzewania to wyjątkowy i wymagający etap zmian fizycznych, emocjonalnych i społecznych. Zrozumienie tych procesów jest kluczowe dla nastolatków, ich rodziców i opiekunów, by lepiej radzić sobie z wyzwaniami i wspierać rozwój młodego człowieka.