Left ArrowWstecz

Jak radzić sobie z tęsknotą i adaptacją po przeprowadzce z powodu relacji rodzinnych?

Cześć, mam 30 lat, męża i 2-letnią córkę. Niecałe 2 tygodnie temu przeprowadziliśmy się z mężem do nowego domu oddalonego o 15 minut od mojego rodzinnego miejsca (wyprowadzaliśmy się ze względu na skomplikowaną relację rodzinną). Od tamtego dnia tęsknię za swoim miejscem, za znajomymi,  których miałam na wyciągnięcie ręki, za wszystkim, co było. Nie mogę się pozbierać, ciągle płacze, bo wszystko przypomina mi stare miejsce. Chciałabym wszystko sprzedać i wrócić tam gdzie byłam. Przeprowadziliśmy się z kotem, cały czas mam wrażenie, że zrobiłam mu krzywdę, zabierając go ze znanego miejsca. Mam lęki, jak wychodzę z domu, że on zostaje sam. Nie wiem ci robić.

User Forum

S.

3 miesiące temu
Adam Gruźlewski

Adam Gruźlewski

Dzień dobry,

 

chciałabym na wstępie zaznaczyć, że to, co Pani przeżywa, jest całkowicie normalną reakcją na ogromną zmianę, jakiej Pani doświadczyła. Proszę być dla siebie wyrozumiałą i dać sobie prawo do przeżywania bardzo trudnych emocji. Przeprowadzka, nawet ta na niewielką odległość i podjęta ze słusznych powodów, jest jedną z najbardziej stresujących sytuacji w życiu, ponieważ wiąże się ze stratą. Straciła Pani nie tylko fizyczne miejsce, ale całą sieć znajomych rytuałów, poczucie bezpieczeństwa, przewidywalność każdego dnia i bliskość ludzi, którzy byli ważną częścią Pani świata.

To, co Pani odczuwa (smutek, płacz, tęsknota) to proces żałoby. Opłakuje Pani swoje dawne życie i jest to powszechne, normalne. Tłumienie emocji/płaczu tylko przedłużyłoby ten trudny stan.

Domyślam się, że na poziomie racjonalnym wiedziała Pani, że ta zmiana jest konieczna dla dobra Pani, męża i Waszej córki. 

Zachęcam do akceptacji swoich uczuć, dania sobie prawa do przeżycia żałoby i odczuwania z tego powodu smutku. Warto stworzyć sobie nowe rytuały powodujące, że nowe miejsce stanie się Wam bliższe i bezpieczniejsze (na przykład spacery po okolicy o stałej porze, picie kawy czy herbaty w kuchni, czytanie książki czy oglądanie z mężem TV w tym samym pomieszczeniu). Jestem też przekonany, że także kot, przy stworzeniu mu odpowiednich i wspierających warunków, poczuje się w nowym miejscu jak w domu.

Jeśli jednak stan żałoby będzie się przedłużał stając się trudnym do zniesienia, z pewnością warto skontaktować się ze specjalistą, który pomoże poradzić sobie z trudnościami.

 

Pozdrawiam serdecznie

Adam Gruźlewski

psycholog, psychotraumatolog

3 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Mateusz Świerczek

Mateusz Świerczek

Szanowna Pani,


to, co Pani odczuwa po przeprowadzce, jest naturalną reakcją na dużą zmianę i oddalenie od znanych miejsc oraz bliskich osób. Proszę dać sobie czas - pierwsze tygodnie są zwykle najtrudniejsze. Warto zachować w nowym domu elementy dawnych rytuałów, stopniowo poznawać okolicę i dzielić się swoimi emocjami z bliskimi. Pani kot również się przystosuje, jeśli będzie miał wokół siebie znane zapachy i przedmioty. Jeżeli jednak po kilku tygodniach smutek i lęk nie będą słabły, zachęcam do rozmowy z terapeutą.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Mateusz Świerczek

Psycholog

3 miesiące temu
Anna Kapelska

Anna Kapelska

Dzień dobry,

 

Widzę, że to dla Pani duża i trudna zmiana. Zmaga się Pani z tęsknotą, co jest zrozumiałe po zmianie miejsca bliskiego Pani sercu. Pocieszającym może być fakt, że jest Pani nadal blisko, 15 minut od miejsca, gdzie ma Pani znajomych. 

Odczuwa Pani teraz silne emocje -  proszę sobie dać jednak czas na pobycie z tym, na oswojenie z nowym miejscem.

Czy znajduje może Pani jakieś korzyści związane z przeprowadzką ? Wspomina Pani o skomplikowanej relacji rodzinnej - jak pozytywnie może wpłynąć zmiana miejsca zamieszkania na tę właśnie relację, na samopoczucie Pani i Pani rodziny? Na pewno nie zrobiła Pani krzywdy kotu, zabierając go ze sobą, jest on nadal pod opieką i ma zapewniony dom i bezpieczeństwo. 

Wierzę, że te emocje są teraz dla Pani trudne i mam nadzieję, że wraz z upływem czasu dostrzeże Pani korzyści płynące ze zmiany miejsca zamieszkania i znajdzie w nim radość.

Wszystkiego dobrego,

Serdeczności, 

Anna Kapelska

3 miesiące temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Dzień dobry,

 

To, co Pani przeżywa, jest naturalną reakcją adaptacyjną na dużą zmianę - nawet jeśli obiektywnie przeprowadzka była dobrym rozwiązaniem, emocje często pozostają związane z utratą tego, co znane, bliskie i bezpieczne. Tęsknota, żal, poczucie „wyrwania z korzeni” to normalne etapy procesu żałoby po poprzednim miejscu.

Płacz i myśli o powrocie to niekoniecznie sygnał, że popełniła Pani błąd, ale raczej że organizm i psychika potrzebują czasu, by oswoić nową rzeczywistość. Warto pozwolić sobie na te emocje, a równolegle małymi krokami budować nowe poczucie „domu”: wprowadzać ulubione elementy ze starego miejsca, zapraszać znajomych, szukać punktów, które mogą stać się swoimi.

Co do kota - zwierzęta zwykle adaptują się szybciej niż nam się wydaje, chociaż też mogą potrzebować czasu, by oswoić się z nowym miejscem.

Jeśli lęk i przygnębienie utrzymają się w podobnym nasileniu przez kolejne tygodnie, warto skonsultować się z psychologiem, aby pomóc sobie w przejściu przez ten etap.

 

Pozdrawiam ciepło,

Justyna Bejmert

Psycholog

3 miesiące temu
Agnieszka Szostakiewicz

Agnieszka Szostakiewicz

Dzień dobry,

 

wyprowadzka ze znanego Pani miejsca, szczególnie rodzinnego miasta, jak najbardziej może wywołać zarówno dużo smutku, jak i niepewność. Niewątpliwie jest to utrata tego, co było Pani bliskie, nawet jeśli z różnych powodów podjęła Pani wraz z mężem decyzję w sprawie zamieszkania w nowym domu. Już sama zmiana może budzić wiele obaw o to jak będzie, mogą pojawić się wątpliwości związane z tym, czy zaklimatyzuje się Pani w nowym miejscu albo czy więzi ze znajomymi, którzy wcześniej byli na wyciągnięcie ręki, przetrwają. To naturalne, że w związku z tym pojawia się dużo emocji. 

 

Pisze Pani, że od przeprowadzki minęła dopiero 2 tygodnie. Myślę, że to czas, w którym zarówno żywa jest wciąż utrata dawnego miejsca, życia, jak i jest to jeszcze za mało czasu, żeby poznać i zaaklimatyzować się w nowym miejscu. Radziłabym, żeby dała sobie Pani czas zarówno na emocje, jakie się pojawiają, jak i zgodę na to, żeby powoli zacząć wychodzić naprzeciw nowej sytuacji. 15 minut od przyjaciół to nie tak daleko. Oczywiście potrzebny jest również czas, żeby przyzwyczaić się do nowego miejsca - przyda się on i Pani i kotu. Moja intuicja podpowiada mi, że im Pani będzie pewniejsza swojej decyzji i będzie się Pani lepiej czuła w nowym miejscu tym jest szansa, że również i kot będzie spokojniejszy. 

 

Jeśli jednak trudne emocje będą nadal pojawiać się w podobnym natężeniu za, np. miesiąc wtedy doradzałabym rozmowę z empatyczną osobą, np. z psychoterapeutą, z którym będzie się mogła Pani przyjrzeć zaistniałej sytuacji, zobaczyć jakie są źródła Pani emocji oraz podzielić się swoim trudem z życzliwym słuchaczem.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Agnieszka Szostakiewicz

Terapeutka Gestalt

3 miesiące temu
Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

Dzień dobry,
to naturalne, że po przeprowadzce pojawiły się tęsknota, smutek i poczucie zagubienia. Zmiana miejsca to duże emocjonalne wyzwanie. Adaptacja wymaga czasu, a to, co Pani teraz przeżywa, jest zrozumiałe. Jeśli kot jest z Panią, ma opiekę i spokój, to nie zrobiła mu Pani krzywdy. On również potrzebuje chwili, by się odnaleźć. Proszę dać sobie przestrzeń na emocje, ale też spróbować małymi krokami oswajać nowe otoczenie: wyjście na spacer, rozmowa z sąsiadką, stworzenie przytulnego kąta w domu. Jeśli lęk i przygnębienie będą się utrzymywać, warto rozważyć rozmowę z psychologiem.

Pozdrawiam
Martyna Jarosz
psycholog

3 miesiące temu
Olga Żuk

Olga Żuk

To, co czujesz, wygląda jak reakcja adaptacyjna na dużą zmianę. Przeprowadzka, nawet do miejsca obiektywnie „lepszego”, to strata znanego środowiska, rutyny i poczucia bezpieczeństwa – stąd tęsknota, płacz i lęk.

Co możesz zrobić teraz:

-Daj sobie czas – adaptacja często trwa kilka tygodni lub miesięcy, a początkowy smutek jest naturalny.

-Ustal nowe rytuały – znajdź w nowej okolicy miejsca i aktywności, które mogą stać się „Twoje”.

-Utrzymuj kontakt z dawnymi znajomymi – spotkania czy rozmowy online mogą pomóc w łagodzeniu tęsknoty.

-Zadbaj o kota – zwierzęta zwykle szybko adaptują się w nowym miejscu, jeśli mają swoją przestrzeń, legowisko, znajome zapachy.

-Pracuj nad lękiem o zostawianie go samego – zaczynaj od krótkich wyjść, stopniowo je wydłużając.

 

Pozdrawiam,

Olga Żuk

3 miesiące temu
Barbara Wróbel

Barbara Wróbel

Dzień dobry.

Zmiany, nawet te, na które czekamy i których pragniemy, często wiążą się z pożegnaniem czegoś innego, tak jak w Pani sytuacji. Naturalne jest, że potrzebny jest czas, aby oswoić się zarówno z tym, co minione, jak i z tym, co nowe. Może Pani spróbować podejść do swoich obecnych emocji z wyrozumiałością i akceptacją, zauważając to, co się pojawia w Pani doświadczeniu. Warto też sprawdzić, czy są w Pani otoczeniu osoby, które mogłyby Pani towarzyszyć w tym, przez co Pani teraz przechodzi. Może Pani również rozważyć rozmowę ze specjalistą. Być może przypomnienie sobie innej, podobnej sytuacji z przeszłości i tego, co wtedy okazało się wspierające, mogłoby być pomocne także teraz.

 

Pozdrawiam serdecznie

Barbara Wróbel, psychoterapeutka Gestalt w trakcie szkolenia

3 miesiące temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Z powodu swojego czynu boję się o zdrowie psychiczne poznanej kobiety. Miała już bardzo ciężki czas, nie chcę mówiąc prawdy przyczynić się do jej załamania.
Dzień dobry wszystkim Zacznę od tego,że mam 40 lat i jestem mężczyzną. Jakiś czas temu założyłem konto na portalu randkowym,na którym umieściłem zdjęcia przystojnego mężczyzny stworzonego przez sztuczną inteligencję.Byłem ciekawy odzewu,bo niestety na moje prawdziwe zdjęcia nie reagowała żadna kobieta przykuwająca moją odwagę. Odzew jaki mnie spotkał przerósł moje oczekiwania. Z większością kobiet w ogóle nie rozpoczynałem rozmowy,z częścią wymieniłem się numerami telefonów, ale i te znajomości kończyłem po dwóch dniach. Wśród tych kobiet znalazła się jedna najbardziej przykuwająca moją uwagę. Kobieta,niezwykle piękna,o urodzie modelki, wyglądająca jak milion dolarów. Kobieta, która na moje prawdziwe zdjęcie nigdy by nie zareagowała, ale już model AI ją bardzo urzekł. Dodam,że ona sama miała ogromne powodzenie na tym portalu u płci przeciwnej. Wymieniliśmy się numerami telefonów i zaczęliśmy pisać do siebie całymi dniami i nocami zresztą też. Nie pamiętam kiedy ostatni raz w moim życiu tak dobrze rozmawiało mi się z inną kobietą, ona również często mi podkreśla,że jest zafascynowana moją osobą.Jesteśmy bardzo szczęśliwi kiedy możemy razem popisać. Ale jest jeden problem- ona nie wie,że to są zdjęcia osoby nieistniejącej. Czuję się bardzo podle,że nie zakończyłem szybciej tej znajomości,ale naprawdę bardzo dobrze nam się rozmawiało i poznawaliśmy się bardziej każdego dnia. Zdążyłem się już dowiedzieć, że ma za sobą w życiu traumatyczne przejścia, a w zeszłym roku (sama mi to powiedziała), prawie nie dała rady. Myślę, że przechodziła ciężką depresję. Myślałem o tym, żeby jej powiedzieć prawdę (nawet napisałem już gotowy list,który mógłbym wysłać w każdej chwili). Ale boję się, że znowu podupadnie na zdrowiu psychicznym i być może teraz nie dać już dalej rady. Czuję się niesamowicie podle,że zagrałem na czyichś uczuciach. Jestem pewny,że na moje prawdziwe zdjęcia nigdy by nie zareagowała,mimo tego,że aż tak brzydki nie jestem to nie przykuwam uwagi kobiet. Najchętniej opowiedziałbym jej o wszystkim i zaproponował przyjaźń, ale boję się,że to może być cios w jej serce. Proszę o poradę, bo nie wiem co mam zrobić
Rozdarcie między obowiązkami wobec rodziców a szczęściem małżeńskim: Jak postawić granice?

W tym roku skończę 30 lat, mam żonę i synka, bez których nie wyobrażam sobie życia. Żyje nam się dobrze, możemy na sobie polegać i wzajemnie się wspieramy. Problem tkwi w mojej relacji z rodzicami oraz siostrą. Nigdy nie mieliśmy jakiegoś dobrego kontaktu, raczej przeciętny. Moja mama ma bardzo trudny charakter, jest bardzo męcząca. Lubi się nad sobą użalać i zawsze twierdzi, że ona ma najgorzej, często również manipuluje i szantażuje emocjonalnie. Mniej więcej w wieku 15 lat, zacząłem się buntować i przestałem się bawić w te jej głupie gry. 

Zacząłem mieć swoje zdanie i ono zupełnie odbiega od tego, jakie ma ona. Nasze wymiany zdań przy braku argumentów z jej strony często kończyły się płaczem, że jak to tak mogę traktować własną matkę itp. Na samym początku, oczywiście wzbudzało to we mnie zamierzone przez nią poczucie winy, ale z czasem się uodporniłem i przestałem na to reagować, ale często mimo, że nie dałem po sobie poznać obwiniałem się. Drugim równie wielkim problemem jest moja siostra, osoba narcystyczna, która ciągle musi być w centrum uwagi i ciągle ktoś się nią interesował. 

W młodszych latach rodzice często ją faworyzowali i wiele rzeczy musiałem odpuścić, ponieważ ona tak chciała. Wiele razy mnie ośmieszała i komentowała coś, czego nie powinna, wtrącała się w moje życie i mną manipulowała. Ciężko było mi się z tym pogodzić, ale podobnie jak z mamą zacząłem to olewać. 

Relacja z moim tatą jest najlepsza, mamy podobne spojrzenie na wiele rzeczy, szanuje moje zdanie i nie wtrąca się, ale niestety obrywa rykoszetem przez moją niechęć do mojej mamy i siostry. Sam często pada ofiarą tych gier. Kiedy poznałem moją żonę, przedstawiłem ją rodzinie, bardzo ją polubili i została ciepło przez nich przyjęta. Ale to ona otworzyła mi oczy i słusznie zauważyła, że trzeba postawić granicę, a nie to olewać i nauczyć się z tym żyć. No i odkąd granice zaczęły się stawiać, zacząłem żyć własnym życiem, im zaczęło to przeszkadzać, a zwłaszcza ten brak kontroli, który od zawsze miały a teraz się to ukróciło. Wymuszania płaczem i inne szantaże emocjonalne przestały działać. Moja siostra miała jakąś refleksje i oczywiście przepraszała i niby chciała naprawić tę relację, ale było to tylko pozorne, ponieważ ostatecznie skończyło się tak jak zawsze, żadnych przemyśleń i wyciągnięcia wniosków a jak był brak argumentów i odwracanie kota ogonem i obwinianie mnie. Postanowiłem zmniejszyć nasze kontakty to minimum, jakim jest spotkanie u rodziców na obiedzie. Jakoś z tym żyłem i żyje nadal, ale to wszystko zaczyna mnie przytłaczać i chce zmiany. 

Niestety dotknęło to też moją żonę, patrzyła na to wszystko z boku, ale skoro do mnie nie mogły dotrzeć bezpośrednio, to zaczęły próbować przez nią. Manipulacje, kłamstwa i jakieś intrygi sprawiło, że ona zupełnie przestała je tolerować. Każde spotkanie rodzinne to dla niej jakaś psychiczna męczarnia. Odkąd urodził się nasz syn, granica jej cierpliwości została mocno przekroczona, za co też obwiniam siebie, ponieważ ja im na to pozwoliłem, bo granicę postawiłem zdecydowanie za późno. Niestety ucierpiała, tez na tym relacja pomiędzy mną a żoną, ponieważ oni ciągle za bardzo chcą być obecni w naszym życiu. Jestem bardzo zmęczony tą sytuacją i sam nie wiem, co czuje. 

Strach, rozczarowanie czy może gniew? Pewnie wszystkiego po trochu. Czuję się rozdarty, bo z jednej strony, wiem, że moi rodzice bardzo kochają swojego wnuka i zawsze mogę na nich polegać, ale czuję, że zaczęli to traktować jako kartę przetargową i powód do częstszych spotkań, których sam nie potrzebuje. Niestety tutaj mnie złamali, bo teraz podświadomie czuje presję i obowiązek, aby oni co najmniej raz w tygodniu się z nim zobaczyli, bo jeżeli to trwa dłużej, to zaczynają opowiadać, jak to oni nie tęsknią, a ja wtedy czuje wyrzuty sumienia. Temu wszystkiemu przygląda się moja żona, która ma już tego wszystkiego po dziurki w nosie i zupełnie nie ma ochoty na żadne ich wizyty. 

Czuję się jakbym był pomiędzy młotem a kowadłem - z jednej strony, troskliwi dziadkowie i kochający ich wnuk z drugiej strony żona, która ma tego wszystkiego dosyć i jest zmęczona całą moją najbliższą rodziną. Masakra...

Panicznie boję się, że partner mnie zdradzi. Lepszy kontakt utrzymuje z koleżankami.

Jestem w związku z partnerem od 10 lat z półroczną przerwą. 

Mam paniczny strach, że partner mnie zdradzi. Utrzymuje kontakt z koleżankami, piszą przez komunikatory społeczne. Widujemy się na weekend tylko. W ciągu tygodnia napiszemy sobie parę wiadomości: dzień dobry, jak się czujesz, czy wszystko ok. Z koleżankami partner potrafi pisać cały dzień. Na tym podłożu mamy cały czas spięcie, awantury. Partner myśli o rozstaniu, bo ja go ograniczam, kontroluję - to tylko pisanie, nie zdradza mnie -> tak się tłumaczy. Jestem na załamaniu nerwowym, co robić, co myśleć, jak postępować?

Jestem z alkoholikiem, mąż jest osobą toksyczną. Psychicznie nie daje mi spokoju
Jestem z alkoholikiem, mąż jest osobą toksyczną. Psychicznie nie daje mi spokoju, strasznie mnie dołuje oraz manipuluje mną i innymi, specjalnie wszczyna kłótnie, żeby potem mnie oczernić a siebie wybielić, często kłamie i zmyśla. Jak żyć z taką osobą? Nie daję już rady, mam zaburzenia lękowe oraz nerwicę.
Czy obsesyjna potrzeba bycia kochanym i kochania kogoś jest zaburzeniem?
Czy obsesyjna potrzeba bycia kochanym i kochania kogoś jest zaburzeniem?
toksyczny związek

Toksyczny związek – jak go rozpoznać i zakończyć?

Czy zastanawiasz się, czy Twój związek jest zdrowy? Nie każda trudność jest toksyczna, ale jeśli czujesz lęk, winę, wątpisz w siebie, boisz się mówić, co myślisz – warto się zatrzymać. Tutaj dowiesz się, jak rozpoznać toksyczny związek i jak go zakończyć.