Left ArrowWstecz

Jak radzić sobie z tęsknotą i adaptacją po przeprowadzce z powodu relacji rodzinnych?

Cześć, mam 30 lat, męża i 2-letnią córkę. Niecałe 2 tygodnie temu przeprowadziliśmy się z mężem do nowego domu oddalonego o 15 minut od mojego rodzinnego miejsca (wyprowadzaliśmy się ze względu na skomplikowaną relację rodzinną). Od tamtego dnia tęsknię za swoim miejscem, za znajomymi,  których miałam na wyciągnięcie ręki, za wszystkim, co było. Nie mogę się pozbierać, ciągle płacze, bo wszystko przypomina mi stare miejsce. Chciałabym wszystko sprzedać i wrócić tam gdzie byłam. Przeprowadziliśmy się z kotem, cały czas mam wrażenie, że zrobiłam mu krzywdę, zabierając go ze znanego miejsca. Mam lęki, jak wychodzę z domu, że on zostaje sam. Nie wiem ci robić.

User Forum

S.

2 miesiące temu
Adam Gruźlewski

Adam Gruźlewski

Dzień dobry,

 

chciałabym na wstępie zaznaczyć, że to, co Pani przeżywa, jest całkowicie normalną reakcją na ogromną zmianę, jakiej Pani doświadczyła. Proszę być dla siebie wyrozumiałą i dać sobie prawo do przeżywania bardzo trudnych emocji. Przeprowadzka, nawet ta na niewielką odległość i podjęta ze słusznych powodów, jest jedną z najbardziej stresujących sytuacji w życiu, ponieważ wiąże się ze stratą. Straciła Pani nie tylko fizyczne miejsce, ale całą sieć znajomych rytuałów, poczucie bezpieczeństwa, przewidywalność każdego dnia i bliskość ludzi, którzy byli ważną częścią Pani świata.

To, co Pani odczuwa (smutek, płacz, tęsknota) to proces żałoby. Opłakuje Pani swoje dawne życie i jest to powszechne, normalne. Tłumienie emocji/płaczu tylko przedłużyłoby ten trudny stan.

Domyślam się, że na poziomie racjonalnym wiedziała Pani, że ta zmiana jest konieczna dla dobra Pani, męża i Waszej córki. 

Zachęcam do akceptacji swoich uczuć, dania sobie prawa do przeżycia żałoby i odczuwania z tego powodu smutku. Warto stworzyć sobie nowe rytuały powodujące, że nowe miejsce stanie się Wam bliższe i bezpieczniejsze (na przykład spacery po okolicy o stałej porze, picie kawy czy herbaty w kuchni, czytanie książki czy oglądanie z mężem TV w tym samym pomieszczeniu). Jestem też przekonany, że także kot, przy stworzeniu mu odpowiednich i wspierających warunków, poczuje się w nowym miejscu jak w domu.

Jeśli jednak stan żałoby będzie się przedłużał stając się trudnym do zniesienia, z pewnością warto skontaktować się ze specjalistą, który pomoże poradzić sobie z trudnościami.

 

Pozdrawiam serdecznie

Adam Gruźlewski

psycholog, psychotraumatolog

2 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Mateusz Świerczek

Mateusz Świerczek

Szanowna Pani,


to, co Pani odczuwa po przeprowadzce, jest naturalną reakcją na dużą zmianę i oddalenie od znanych miejsc oraz bliskich osób. Proszę dać sobie czas - pierwsze tygodnie są zwykle najtrudniejsze. Warto zachować w nowym domu elementy dawnych rytuałów, stopniowo poznawać okolicę i dzielić się swoimi emocjami z bliskimi. Pani kot również się przystosuje, jeśli będzie miał wokół siebie znane zapachy i przedmioty. Jeżeli jednak po kilku tygodniach smutek i lęk nie będą słabły, zachęcam do rozmowy z terapeutą.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Mateusz Świerczek

Psycholog

2 miesiące temu
Anna Kapelska

Anna Kapelska

Dzień dobry,

 

Widzę, że to dla Pani duża i trudna zmiana. Zmaga się Pani z tęsknotą, co jest zrozumiałe po zmianie miejsca bliskiego Pani sercu. Pocieszającym może być fakt, że jest Pani nadal blisko, 15 minut od miejsca, gdzie ma Pani znajomych. 

Odczuwa Pani teraz silne emocje -  proszę sobie dać jednak czas na pobycie z tym, na oswojenie z nowym miejscem.

Czy znajduje może Pani jakieś korzyści związane z przeprowadzką ? Wspomina Pani o skomplikowanej relacji rodzinnej - jak pozytywnie może wpłynąć zmiana miejsca zamieszkania na tę właśnie relację, na samopoczucie Pani i Pani rodziny? Na pewno nie zrobiła Pani krzywdy kotu, zabierając go ze sobą, jest on nadal pod opieką i ma zapewniony dom i bezpieczeństwo. 

Wierzę, że te emocje są teraz dla Pani trudne i mam nadzieję, że wraz z upływem czasu dostrzeże Pani korzyści płynące ze zmiany miejsca zamieszkania i znajdzie w nim radość.

Wszystkiego dobrego,

Serdeczności, 

Anna Kapelska

2 miesiące temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Dzień dobry,

 

To, co Pani przeżywa, jest naturalną reakcją adaptacyjną na dużą zmianę - nawet jeśli obiektywnie przeprowadzka była dobrym rozwiązaniem, emocje często pozostają związane z utratą tego, co znane, bliskie i bezpieczne. Tęsknota, żal, poczucie „wyrwania z korzeni” to normalne etapy procesu żałoby po poprzednim miejscu.

Płacz i myśli o powrocie to niekoniecznie sygnał, że popełniła Pani błąd, ale raczej że organizm i psychika potrzebują czasu, by oswoić nową rzeczywistość. Warto pozwolić sobie na te emocje, a równolegle małymi krokami budować nowe poczucie „domu”: wprowadzać ulubione elementy ze starego miejsca, zapraszać znajomych, szukać punktów, które mogą stać się swoimi.

Co do kota - zwierzęta zwykle adaptują się szybciej niż nam się wydaje, chociaż też mogą potrzebować czasu, by oswoić się z nowym miejscem.

Jeśli lęk i przygnębienie utrzymają się w podobnym nasileniu przez kolejne tygodnie, warto skonsultować się z psychologiem, aby pomóc sobie w przejściu przez ten etap.

 

Pozdrawiam ciepło,

Justyna Bejmert

Psycholog

2 miesiące temu
Agnieszka Szostakiewicz

Agnieszka Szostakiewicz

Dzień dobry,

 

wyprowadzka ze znanego Pani miejsca, szczególnie rodzinnego miasta, jak najbardziej może wywołać zarówno dużo smutku, jak i niepewność. Niewątpliwie jest to utrata tego, co było Pani bliskie, nawet jeśli z różnych powodów podjęła Pani wraz z mężem decyzję w sprawie zamieszkania w nowym domu. Już sama zmiana może budzić wiele obaw o to jak będzie, mogą pojawić się wątpliwości związane z tym, czy zaklimatyzuje się Pani w nowym miejscu albo czy więzi ze znajomymi, którzy wcześniej byli na wyciągnięcie ręki, przetrwają. To naturalne, że w związku z tym pojawia się dużo emocji. 

 

Pisze Pani, że od przeprowadzki minęła dopiero 2 tygodnie. Myślę, że to czas, w którym zarówno żywa jest wciąż utrata dawnego miejsca, życia, jak i jest to jeszcze za mało czasu, żeby poznać i zaaklimatyzować się w nowym miejscu. Radziłabym, żeby dała sobie Pani czas zarówno na emocje, jakie się pojawiają, jak i zgodę na to, żeby powoli zacząć wychodzić naprzeciw nowej sytuacji. 15 minut od przyjaciół to nie tak daleko. Oczywiście potrzebny jest również czas, żeby przyzwyczaić się do nowego miejsca - przyda się on i Pani i kotu. Moja intuicja podpowiada mi, że im Pani będzie pewniejsza swojej decyzji i będzie się Pani lepiej czuła w nowym miejscu tym jest szansa, że również i kot będzie spokojniejszy. 

 

Jeśli jednak trudne emocje będą nadal pojawiać się w podobnym natężeniu za, np. miesiąc wtedy doradzałabym rozmowę z empatyczną osobą, np. z psychoterapeutą, z którym będzie się mogła Pani przyjrzeć zaistniałej sytuacji, zobaczyć jakie są źródła Pani emocji oraz podzielić się swoim trudem z życzliwym słuchaczem.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Agnieszka Szostakiewicz

Terapeutka Gestalt

2 miesiące temu
Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

Dzień dobry,
to naturalne, że po przeprowadzce pojawiły się tęsknota, smutek i poczucie zagubienia. Zmiana miejsca to duże emocjonalne wyzwanie. Adaptacja wymaga czasu, a to, co Pani teraz przeżywa, jest zrozumiałe. Jeśli kot jest z Panią, ma opiekę i spokój, to nie zrobiła mu Pani krzywdy. On również potrzebuje chwili, by się odnaleźć. Proszę dać sobie przestrzeń na emocje, ale też spróbować małymi krokami oswajać nowe otoczenie: wyjście na spacer, rozmowa z sąsiadką, stworzenie przytulnego kąta w domu. Jeśli lęk i przygnębienie będą się utrzymywać, warto rozważyć rozmowę z psychologiem.

Pozdrawiam
Martyna Jarosz
psycholog

2 miesiące temu
Olga Żuk

Olga Żuk

To, co czujesz, wygląda jak reakcja adaptacyjna na dużą zmianę. Przeprowadzka, nawet do miejsca obiektywnie „lepszego”, to strata znanego środowiska, rutyny i poczucia bezpieczeństwa – stąd tęsknota, płacz i lęk.

Co możesz zrobić teraz:

-Daj sobie czas – adaptacja często trwa kilka tygodni lub miesięcy, a początkowy smutek jest naturalny.

-Ustal nowe rytuały – znajdź w nowej okolicy miejsca i aktywności, które mogą stać się „Twoje”.

-Utrzymuj kontakt z dawnymi znajomymi – spotkania czy rozmowy online mogą pomóc w łagodzeniu tęsknoty.

-Zadbaj o kota – zwierzęta zwykle szybko adaptują się w nowym miejscu, jeśli mają swoją przestrzeń, legowisko, znajome zapachy.

-Pracuj nad lękiem o zostawianie go samego – zaczynaj od krótkich wyjść, stopniowo je wydłużając.

 

Pozdrawiam,

Olga Żuk

2 miesiące temu
Barbara Wróbel

Barbara Wróbel

Dzień dobry.

Zmiany, nawet te, na które czekamy i których pragniemy, często wiążą się z pożegnaniem czegoś innego, tak jak w Pani sytuacji. Naturalne jest, że potrzebny jest czas, aby oswoić się zarówno z tym, co minione, jak i z tym, co nowe. Może Pani spróbować podejść do swoich obecnych emocji z wyrozumiałością i akceptacją, zauważając to, co się pojawia w Pani doświadczeniu. Warto też sprawdzić, czy są w Pani otoczeniu osoby, które mogłyby Pani towarzyszyć w tym, przez co Pani teraz przechodzi. Może Pani również rozważyć rozmowę ze specjalistą. Być może przypomnienie sobie innej, podobnej sytuacji z przeszłości i tego, co wtedy okazało się wspierające, mogłoby być pomocne także teraz.

 

Pozdrawiam serdecznie

Barbara Wróbel, psychoterapeutka Gestalt w trakcie szkolenia

2 miesiące temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

W jaki sposób powiedzieć przyjaciółce, że moje problemy są również ważne?
Witam mam następujące pytanie w jaki sposób powiedzieć przyjaciółce która ma sporo swoich problemów i codziennie ją wspieram na drodze do ich rozwiązania że fajnie było by gdyby w naszych rozmowach naszej relacji zainteresowała się moim życiem i zwracała także uwagę na moje życie i problemy a nie tylko żeby traktowała mnie jako emocjonalne wsparcie dla siebie, ale chcę to zrobić w taki sposób aby z jej strony to zainteresowanie nie było wymuszone czy nawet sztuczne i żeby nie potraktowała mnie jak egoistę ?
Jak zakończyć przemoc domową i chronić dzieci w obliczu agresywnego partnera?
Witam . Pisze , ponieważ jestem ofiarą przemocy domowej i nie potrafię tego zakończyć . Wczoraj mąż zrobił po raz drugi - szarpał mnie przy dzieciach i chciał wyrzucić na dwór rozebraną . To jest po raz drugi przekroczenie granicy ! Zaczynam się go bać , nie wiem co zrobić . Chciałabym z nim porozmawiać ale jest bardzo nerwowy to jest z człowiek który nigdy nie przyznaje się do winy . Najchętniej bym uciekła a tkwię w tym dla dzieci . Mamy 3 dzieci 4,2 i 10 miesięczna córkę . Mąż prowadzi działalność prywatną jest bardzo nerwowy agresywny ma problem z narkotykami do których się nie przyznaje . Nigdy nie są jego . Potrafi cały dzień jak jest w domu poniżać mnie i zmacać się psychicznie . Wczoraj po raz drugi kiedy chciałam wyprowadzić się z dziećmi zaczął mnie szarpać i chciał wyrzucić na dwór gołą ! Mam wrażanie że będąc z nim krzywdzę dzieci . Nie mam pojęcia co mam zrobić mam taki mętlik w głowie . Jestem trzeźwo stąpająca kobietą po ziemi a nie wiem co ze mną się stało . Chwilami nie mam ochoty żyć
Czy powinnam zagadać do chłopaka, który mnie podrywał, mimo że ma dziewczynę?
Od października do grudnia tamtego roku podrywał mnie chłopak z moekk szkoły i internetu. I chociaż na początku mi się nie podobał a miałam go gdzieś, to z czasem się zauroczyłam a nawet zakochałam? Tego ma 100% nie stwierdzenie. Jednak gdy przyszło co do czego, i jeden chłopak zapytał się go czy kogoś ma; on odpowiedział, że tak. Podrywał mnie mając dziewczynę. I po tym wydarzeniu podrywy się skończyły na jakiś czas bo potem podobno "zerwali" ale potem znowu się chyba zeszli. Gdy jednak niż oficjalnie zerwali, zaczął się od nowa gapić na mnie i być blisko, lecz nie za bardzo. To były już takie mniej śmiałe rzeczy niż robił wcześniej, teraz taka jedyna było, że obejrzałk reakcje po tym jak go zaczepiłam na instagramie. Jak np w okresie od października do grudnia - chodził ciągle tam gdzie ja na kolację np., patrzył się, zawarczal raz (ale dla beki to było). Pytanie moje jest jedno czy ja powinnam zagadać pierwsza? Czy w ogóle powinnam sobie go odpuścić? Lubię go i podoba mi się chciałabym z nim spróbować. Jednak nie wiem czy powinnam zagadać i jak to zrobić, też zupełnie nie mam pomysłu. Liczę na pomoc
Mam 26 lat. Jestem mężczyzną. Potrzebuję pomocy. Straciłem chęci do życia.
Mam 26 lat. Jestem mężczyzną. Potrzebuję pomocy. Straciłem chęci do życia. Nie uważam, żebym był brzydki. Powiem więcej - podobam się sobie. Jednakże, nie czuję się atrakcyjny. Ukończyłem studia wyższe uzyskując tytuł magistra informatyki. Pracuję na ten moment, jako Tester oprogramowania. "Chciałbym" startować na stanowisko młodszego programisty. "Chciałbym" umieściłem w cudzysłowie, gdyż tak naprawdę nie wiem, czego chcę już. Nigdy nie chciałem być programistą. Na studia Informatyki poszedłem z braku innego pomysłu oraz presji. Wiem, że to dość typowy przypadek. Programowanie, po prostu, najbardziej mi się spodobało ze wszystkiego w trakcie studiów a dodatkowo jest to zawód raczej dobrze płatny. Moim zamiłowaniem jest muzyka, a konkretniej jestem gitarzystą. Zamiłowanie do instrumentu zaczęło się w gimnazjum. Szybko odkryłem, że mam ponad przeciętne predyspozycje (pragnę, żebyście mi tu uwierzyli, znam się na rzeczy). Kochałem komponować utwory, zawsze zależało mi, aby były złożone, pomysłowe i atrakcyjne dla muzyków (a przede wszystkim dla mnie) do grania. W ten sposób umiałem się uzewnętrzniać. Na studiach dostałem się do składu zespołu muzycznego. Chłopaki byli dla mnie jak druga rodzina. Zawsze jednak grałem trochę w innym klimacie niż oni. Jednakże osobiście uważałem, że nie gryzie się to z resztą, jako całokształt. Chłopaki zwykle byli innego zdania, więc musiałem walczyć o każdy swój pomysł, zazwyczaj wychodziłem zwycięsko i pomysł przechodził dalej. Czułem, że uczę się walczyć o swoje, co nigdy mi nie przychodziło z łatwością. Po około 3-4 latach kilka miesięcy po rozpoczętej pandemii, zaczynałem czuć się gorzej psychicznie. Czułem się tragicznie przez to, że staliśmy w miejscu. Brak występów, nagrane dopiero ze 3 kawałki (żaden z moich pomysłów) a mieliśmy ich więcej naprawdę porządnych i dopracowanych kawałków. Zacząłem naciskać, że powinniśmy iść do studia nagrywać resztę. Zaproponowałem nawet, że mogę za nas założyć na początek. Jednocześnie zdarzało mi się dziwnie izolować na próbach od reszty, z powodów problemów na tle psychicznym, co zaowocowało niedługo wyrzuceniem mnie z zespołu. Był to dla mnie straszliwy cios. Jakby sens mojego życia przestał istnieć. Płakałem, jak gdybym umierał i nie mógł nic zrobić. Od tamtej pory (minęły jakieś 3 lata) na przemian czuję się zmotywowany i przegrany tak, jak teraz. Na ten moment jestem w dwóch zespołach. W jednym gram 2 lata - kompletnie nie mój gatunek muzyczny, ale szedłem z założeniem, że może mi to pomóc kiedyś złożyć zespół jaki pragnę (poznam ludzi itp), lecz z każdą próbą czuję się gorzej, a nie umiem odejść. Drugi zespół od niedawna, podchodzę z dystansem i choć gatunek zdecydowanie bliższy mojemu to znowu widzę, że będę musiał walczyć o swoje pomysły. Mam swoje własne pomysły i strasznie ciężko mi jest znaleźć osoby, którym się to podoba i też jest to ich styl. Jak znajduję, to zazwyczaj nie udaje mi się do końca całej kapeli złożyć, dlatego najłatwiej mi jest próbować się dostawać do zespołów już kompletnych poszukujących gitarzysty (tak jak to było z tymi dwoma). Mam jeszcze inne pasje i boję się je wyjawić, gdyż jest to tak charakterystyczne połączenie, że jeśli ktoś z moich znajomych to przeczyta to od razu będzie wiedział, kto jest autorem. A wtedy prywatność zostanie naruszona. Więc powiem tylko tak, że jest to sport fizyczny indywidualny. Od dziecka chciałem to trenować, ale rodzice mnie nie zapisali. Dopiero na studiach sobie o tym przypomniałem. Jestem w topce w Polsce z dużymi szansami na mistrzostwo. Myślę o byciu instruktorem, jednakże jest to sport niszowy i pieniędzy z tego praktycznie nie ma. A na pewno nie dużych. Lubię się uczyć języków obcych. Zawsze sprawiało mi to frajdę. I mam też kilka innych hobby, ale nie chcę dla dyskrecji się tym dzielić. Nie mam dużo przyjaciół. Właściwie mam jednego, który jest introwertykiem i bardzo rzadko mam z nim kontakt. Czuję się bardzo samotny. Bardzo! Większość czasu spędzam sam. Jedyny kontakt z ludźmi mam na zajęciach dyscypliny sportowej, którą trenuję. Dziewczynę miałem raz w życiu, w liceum. Z początkiem studiów, oddaliliśmy się od siebie i mnie zostawiła. Bardzo cierpiałem wtedy, lecz po pół roku doszedłem do siebie. Czułem, że wiele mnie to nauczyło. Zdaje mi się, że nie umiem nawiązywać kontaktów z innymi ludźmi a przynajmniej do takiego stopnia, żeby chcieli być moimi przyjaciółmi. Raczej wszystko kończy się po prostu na dobrej znajomości. Odkąd pamiętam, mam złe stosunki z rodzicami. Ojciec prawie ze mną nie rozmawia. Przykro mi, że nie otrzymałem od nich większego wsparcia. Wielokrotnie mówiłem o tym, że co innego mi w duszy gra niż Informatyka i że cierpię studiując. Matka mi radziła, żeby to zdać dla bezpieczeństwa a potem pomyśleć o czymś innym. Inni moi znajomi co byli ze mną na kierunku odchodzili po pierwszym semestrze orientując się w tym jak studia wyglądają (przynajmniej na naszej uczelni). W tym momencie robią to co lubią a nie jest to wcale nic takiego. Część z moich z moich znajomych się nawet z tego śmiała, ja zawsze byłem jednak pod wrażeniem. Ja sam nie zdecydowałem się na odejście ze względu na to, że w przeciwieństwie do ów znajomych, co odeszli, mi dobrze szło na studiach. Zdawałem egzaminy. Zawsze sobie też stawiałem ambitne wyzwania. Myślę, że te rzeczy mnie powstrzymały. Wracając do rodziców, nie wspierali mnie w moich pasjach. Nie pomagali zrozumieć, że mogę robić w życiu to co lubię. (Jeden z moich znajomych jest zawodowym muzykiem - postawił na to po prostu, nie bał się). Więc ja zawsze się bałem postawić wszystko na moją pasję. Mam wrażenie, że brak kontaktów z ojcem, brak okazywania miłości z jego strony sprawił, że mam problemy w kontaktach między ludzkich (mam wrażenie, że skoro ja go nie ciekawię, to nikogo nie ciekawię). Wstydzę się też chwalić swoimi osiągnięciami, swoimi twórczościami. Po wyrzuceniu mnie z zespołu zacząłem chodzić na terapię do psychoterapeuty, czułem się na niej wielce nierozumiany i że jestem tam po to, żeby dawać pieniądze. Zmieniłem więc psychoterapeutę. Drugi raz czułem, że to strzał w dziesiątkę. Była to starsza już pani, ale czułem od niej ciepło i troskę. I faktycznie przez pewien czas czułem poprawę. Jednakże problemy moje wróciły ze zdwojoną siłą. Myślę, że starczy już. Sytuacja, w jakiej się teraz znajduję, jest taka, że nic a nic nie ma dla mnie już sensu. Mam 26 lat, a czuję się, jakbym miał już 60, jakby wszystkie drzwi się już przede mną zamknęły. jak w dniu świra, że ja jestem głównym bohaterem tego smutnego filmu. Że mój potencjał się już stracił. Muzykę, choć kocham, to nie mam już motywacji by to robić, straciłem nadzieję a bez tego czuję się jak bez tożsamości. Praca, sport, hobby, muzyka - wszystko dla mnie jest bez sensu. Choć nie chcę tego, myśli samobójcze przychodzą mi do głowy, i to mnie niepokoi. Bo wiem, że wizja samobójstwa mnie przeraża i nie chcę tego robić, ale kto wie do czego ból mnie doprowadzi. Bardzo, bardzo błagam o pomoc. Pozdrawiam, przepraszam, że takie długie
Czy częsty seks i intymne gesty męża są wyrazem miłości w związku małżeńskim?

Czy codzienny seks, czasem trwający dwie, nawet trzy godziny – namiętny, intensywny – a także potrzeba bliskości w środku nocy, przytulania się, bycia blisko, to forma wyrażania miłości i uczuć? Jestem w małżeństwie i zastanawiam się, czy to wszystko świadczy o głębokim przywiązaniu.

Podczas zbliżeń mąż czasem daje mi klapsa w pośladki – czy to oznacza, że go to podnieca, czy raczej jest to sposób na wyrażenie emocji, uczuć? Zdarza się też, że kiedy gdzieś razem wychodzimy, potrafi mnie klepnąć albo złapać krocze.

Mi to odpowiada, bo odbieram to jako znak, że mu się podobam, że wciąż mu się podobam fizycznie, że moje ciało go pociąga – i że mnie kocha. Ale czasem się zastanawiam – czy to rzeczywiście jest taka forma wyrażania miłości, czy może ma też inne znaczenie?

toksyczny związek

Toksyczny związek – jak go rozpoznać i zakończyć?

Czy zastanawiasz się, czy Twój związek jest zdrowy? Nie każda trudność jest toksyczna, ale jeśli czujesz lęk, winę, wątpisz w siebie, boisz się mówić, co myślisz – warto się zatrzymać. Tutaj dowiesz się, jak rozpoznać toksyczny związek i jak go zakończyć.