Jak radzić sobie z ex-partnerem, który chce zabrać dziecko do toksycznego domu?
Rozstałam sie z moim byłym miesiąc temu, On nie interesuje sie zbytnio dzieckiem. Ja dzwonię na kamerce (jeśli ja nie zadzwonię to On w ogóle), On przyjeżdża w niedziele na 2,3 godziny, czasami dłużej i odjeżdża, bo do wyroku sądu nie chce, żeby zabierał dziecko, bo grozi mi, ze Go nie odda.
Zablokował mi wypisanie dziecka z przedszkola, tym bardziej boję sie, że dziecko zabierze. Jego w domu nie było od 6 do 21, albo i dłużej od poniedziałku do niedzieli. On chce dziecko tylko dla swojej rodziny. Teraz nie dzwonił przez tydzień do dziecka, a w piątek o 23 pisze do mnie, że ja jemu i jego mamie zabraniam rozmawiać z dzieckiem i źle wpływam na rozwój dziecka, bo nie pozwalam mu jechać do jego domu I izoluje od jego rodziny.
On sie nagle obudził, bo przyjeżdżają jego kuzyni, których moje dziecko nigdy nie widziało i On chce Go zabrać ( pokazywać jak małpkę w cyrku, przynajmniej ja tak to widze). Do jego mamy ja mam dzwonić i pokazywać dziecko. Dziecko w tamtym domu było znerwicowane, teraz jest w końcu spokojnie.
W jego domu była przemoc psychiczna, ja jestem w 5 miesiącu ciąży I juz mam dość. On wydzwania i wypisuje do mojego brata, do mojej mamy, robi screeny naszych rozmów. To jest chore. Ja nie wiem już jak sie bronić, boję sie utraty ciąży( juz raz poronilam).
Ratunku

Adam Gruźlewski
Doradziłbym kontakt z Policją (stalking, przemoc) i/lub najbliższym ośrodkiem pomocy społecznej oraz lokalnym Ośrodkiem Interwencji Kryzysowej. Kontakt z psychologiem mógłby natomiast pomóc Pani w odzyskaniu zasobów psychicznych.

Maria Sobol
Szanowna Pani,
czytając Pani wiadomość, naprawdę trudno nie poczuć poruszenia. To, co Pani przechodzi – rozstanie, ciąża, opieka nad dzieckiem i ciągła niepewność związana z zachowaniem byłego partnera – to ogromny ciężar, jakiego nie powinno się dźwigać samotnie.
Ma Pani pełne prawo czuć się zmęczona, przytłoczona i zaniepokojona. To nie jest przesada – to są bardzo realne emocje wynikające z trudnej sytuacji. Próbuje Pani chronić dziecko, dbać o spokój, którego wcześniej brakowało, i jednocześnie utrzymać równowagę w czasie ciąży. To wymaga ogromnej siły. Proszę nie umniejszać tego, co Pani robi – widać, że działa Pani z troski i miłości.
Zachowania byłego partnera mogą być odbierane jako forma nacisku, a nawet emocjonalnej przemocy – i to nie jest w porządku. Zwłaszcza gdy pojawiają się groźby, ingerencje w Pani otoczenie, manipulacje związane z dzieckiem. To bardzo obciążające, a do tego stawia Panią w stanie ciągłego napięcia. Tymczasem Pani i dziecko potrzebujecie teraz przede wszystkim spokoju.
To dobrze, że Pani to wszystko widzi i nazywa – to pierwszy krok do postawienia granic. Warto poszukać wsparcia: prawnika, który pomoże Pani zabezpieczyć prawa swoje i dziecka, oraz terapeuty, z którym będzie Pani mogła przejść przez ten czas bez poczucia, że musi wszystko znosić sama.
Proszę pamiętać – Pani potrzeby, emocje, zmęczenie, lęki – to wszystko jest ważne. Pani życie i zdrowie są ważne. I ma Pani pełne prawo zadbać o siebie, nawet jeśli ktoś próbuje wmówić, że to egoizm. To nie jest egoizm. To odpowiedzialność i odwaga.
Z serdecznością i troską,
Maria Sobol
Psychoterapeutka integracyjna

Monika Marszałek
Dzień dobry,
Wierzę, że musi być Pani teraz niezwykle trudno – szczególnie, że jest Pani w ciąży i powinna mieć zapewniony spokój, a nie doświadczać tak silnie stresujących wydarzeń. Rozstanie czy rozwód to jedno z najbardziej obciążających emocjonalnie doświadczeń, a jeśli towarzyszy temu troska o dziecko, stres ten podwaja się – dochodzi przecież odpowiedzialność za jego bezpieczeństwo, poczucie stabilności i przyszłe postawy emocjonalne.
Aby jak najlepiej zaopiekować się sobą i swoim dzieckiem w tej trudnej zmianie, zachęcam Panią do kontaktu z mediatorem oraz do próby wypracowania porozumienia rodzicielskiego. Jest to dokument, który może pomóc ustalić jasne zasady opieki, przy jednoczesnym zobowiązaniu obu stron do wzajemnego szacunku i działania na rzecz dobra dziecka.
Dodatkowo bardzo pomocne mogłoby być dla Pani wsparcie psychologiczne – indywidualne lub w formie terapii rodzinnej. Obecnie najważniejsze jest Pani zdrowie psychiczne i fizyczne – zarówno dla Pani, jak i rozwijającego się dziecka.
Pozdrawiam serdecznie,
Monika Marszalek
psycholog, coach kryzysowy

Bartłomiej Borys
Słyszę Pani głos, który jest pełen wyczerpania, lęku i rozpaczy. Czuje się Pani osaczona, atakowana, a jednocześnie musi Pani chronić swoje dziecko i nienarodzone maleństwo. To jest ogromny ciężar i widzę, jak bardzo Pani cierpi w tej sytuacji.
To, co Pani opisuje, to klasyczne elementy przemocy psychicznej i manipulacji, które mają na celu podważyć Pani poczucie wartości, kontrolę nad swoim życiem i decyzjami, a także izolować Panią od bliskich poprzez szerzenie plotek i oszczerstw.
Słyszę Pani lęk o dziecko. Kiedy ojciec dziecka nie angażuje się regularnie w jego życie, a potem nagle domaga się dostępu w sposób, który Panią niepokoi – zwłaszcza w kontekście wcześniejszych gróźb i braku zaangażowania – to naturalne, że Pani alarmy się włączają. Pani intuicja, by chronić dziecko przed środowiskiem, które wywoływało u niego nerwicę, jest niezwykle ważna. Pani dbałość o spokój dziecka, który teraz osiągnęło, jest dowodem na Pani troskę i dobrą ocenę sytuacji.
Fakt, że były partner "nagle się obudził", bo przyjeżdżają kuzyni, by "pokazywać jak małpkę w cyrku", jest głęboko raniący i poniżający. To, że oczekuje od Pani, że będzie Pani dzwonić do jego mamy i "pokazywać" dziecko, podczas gdy on sam nie wykazuje inicjatywy, jest manipulacją. Jego oskarżenia o to, że Pani "zabrania" kontaktu i "źle wpływa na rozwój dziecka", są typowym przykładem odwracania kota ogonem i projekcji własnych zaniedbań na Panią. To on izoluje się od dziecka przez tydzień, a potem obarcza Panią winą za brak kontaktu.
Pani ciąża w piątym miesiącu to czas, w którym potrzebuje Pani spokoju i bezpieczeństwa, a tymczasem doświadcza Pani ogromnego stresu. To, że już raz poroniła Pani, wzmaga ten lęk i to jest w pełni zrozumiałe. To, że były partner wydzwania i pisze do Pani brata i mamy, robiąc screeny rozmów, to jest działanie wykraczające poza normy i zmierzające do naruszenia Pani prywatności oraz relacji z bliskimi. To forma nękania i próba przejęcia kontroli nad Pani życiem poprzez manipulowanie otoczeniem.
Pani pytanie "jak się bronić" jest kluczowe w tej sytuacji, bo czuje się Pani bezbronna i wyczerpana. To, co Pani przeżywa, nie jest "chore" w sensie, że to Pani jest źródłem problemu. To jest niewłaściwe i niezdrowe zachowanie drugiej osoby, które Pani dotyka.

Olga Żuk
To, co przeżywasz, jest bardzo trudne – łączysz teraz wiele ról naraz: jesteś mamą, spodziewasz się kolejnego dziecka, a do tego musisz mierzyć się z napiętą sytuacją z byłym partnerem. To zupełnie naturalne, że czujesz się zmęczona, przytłoczona i zaniepokojona.
Masz prawo stawiać granice, które chronią Ciebie i Twoje dziecko. Jeśli widzisz, że kontakty z ojcem dziecka wywołują u Ciebie stres, a u dziecka napięcie czy lęk, to ważny sygnał. Masz prawo chcieć, by kontakty odbywały się w sposób uporządkowany i bezpieczny – najlepiej z decyzją sądu, która daje Ci poczucie stabilności.
Nie musisz brać na siebie wszystkiego. To nie Twoja odpowiedzialność, by dzwonić do jego rodziny czy udowadniać, że nie izolujesz dziecka. To ojciec powinien starać się o relację – w sposób dojrzały i z poszanowaniem Twoich granic.
Zadbaj teraz przede wszystkim o siebie – o swoje zdrowie fizyczne i emocjonalne. Jeśli czujesz, że sytuacja Cię przerasta, warto porozmawiać z kimś zaufanym, psychologiem czy prawnikiem. Masz pełne prawo szukać wsparcia. Robisz wszystko, co w Twojej mocy, by zapewnić dziecku poczucie bezpieczeństwa. I to naprawdę dużo.
Pozdrawiam,
Olga Żuk

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam. Zwracam się z bardzo osobistym pytaniem, dotyczącym mojej babci, a mianowicie tego, jak bardzo nie potrafię znieść jej obecności.
Zastanawiałam się czy dobrze robię pisząc o czymś takim na forum, ale mam mętlik w głowie i czuję się winna, dlatego poszłam na całość.
Mam 21 lat i mieszkam z jednym domu z babcią, rodzeństwem i rodzicami. Babcia dołączyła do nas kilka miesięcy temu, po długim pobycie w szpitalu-nie nadaje się do samodzielnego funkcjonowania, ma 78 lat. Jest typem samotniczki, od lat mieszkała sama, zawsze mogła na kogoś liczyć, twierdziła, że potrzebuje tylko telewizora i gazet do szczęścia. Nigdy nie cieszyła się, kiedy ją odwiedzaliśmy-zawsze była zmęczona, a to przyszedłeś w nieodpowiedniej chwili albo zajmowała się czymś innym, ignorując twoją obecność. Ale i tak narzekała, że nikt jej nie odwiedza, choć była oczkiem w głowie całej rodziny.
Ponadto okropnie faworyzuje swoje dzieci, poniżając przy tym moją mamę. Jest dla niej jak śmieć, jak marionetka, którą może sobie sterować, a moja matka jest tak dobrym człowiekiem, bo inaczej nie umiem tego określić, że jest na jej każde zawołanie, nawet mimo upokarzania, ciągłej krytyki i kontroli. Jako jedyna z rodzeństwa opiekowała się nią całe życie, pomagała w chorobie, nie spała nocami, zaniedbywała samą siebie, ale ostatecznie babka nie okazała jej grama wdzięczności. Mama ma 56 lat, a jest dla niej jak małe dziecko, któremu można rozkazywać i układać życie. No właśnie, babcia jest mistrzynią kontroli i manipulacji. Potrafi wywołać kłótnię i kiedy coś jej się wygarnie, sprytnie obraca to przeciwko tobie-nigdy nie widziałam, żeby ktoś umiał doprowadzić cię do wyrzutów sumienia, mimo że to ty jesteś przecież ofiarą. Kontroluje wszystko (szczególnie moją mamę.): gdzie jeździ, po co, ile czasu tam spędza, co kupuje, z kim się zadaje, dlaczego nie spędza z nią czasu. ( a spędza z nią go bardzo wiele.). Ma problem także do innych domowników: wpada w gniew i obrazę, bo chodzimy zbyt późno się kąpać lub siedzimy do późna. Wścieka się, kiedy mama ogląda serial wieczorem lub odpoczywa. Nikt nie ma o to problemu, jedynie ona, co po prostu drażni nas. Obraża się o wszystko, w każdym twoim słowie doszukuje się podstępu, intrygi-czegoś skierowanego przeciwko niej, co uniemożliwia prowadzenie normalnych konwersacji. Uwielbia kłócić się o politykę i kwestie społeczne- nie akceptuje odmiennych poglądów, odrzuca je od siebie, zupełnie jak prawdę na swój temat. Mimo prób przemówienia jej do rozsądku przez wiele osób, na nic się to zdało. Ona żyje w mydlanej bańce, przekonana o swojej nieskazitelności i niewinności, gdy to ona wywołuje awantury i zamieszania. Jest hipokrytką: twierdzi, że przecież nie trzeba jej się tłumaczyć, ale jeśli się tego nie zrobi, obraża się na wiele dni. Uważa, że nikt z nią nie rozmawia i jest sama cały dzień, ale jednocześnie skarży się na nadmiar towarzystwa. Na głos wyraża, że ona wie, że jest głupia, do niczego, że nikt jej nie znosi i nie toleruje-szuka atencji wszędzie. Nie szczędzi przykrych słów w stosunku do mojej matki: używa wulgaryzmów i nie raz określała ją mianem suki. A moja matka złości się na nią, płacze i martwi jednocześnie, ale i tak zawsze o nią dba, spędza z nią czas. Podziwiam ją za to, bo ja nie jestem w stanie nawet na to patrzeć, ale równocześnie szkoda mi jej tak bardzo, bo widać, jak zmanipulowana i zniszczona jest przez własną matkę. Radziłam jej, by wyznaczyła granice, ale nie potrafi z miłości do niej. Ciężko mi z tym.
Wiele jeszcze przykładów zachowań mogłabym przytoczyć, ale aż trudno zebrać je wszystkie w całość. Tak samo trudno jest z tym żyć każdego dnia, patrzeć na to i milczeć. Matka unika konfliktów i biorąc pod uwagę babcię nie dziwię się, ale tak bardzo chciałabym powiedzieć babce co o niej myślę, jak brzydzi mnie jej zachowanie, jej podła osobowość, ta zawiść, ta kontrola, ten brak szacunku i miłości wobec własnego dziecka, ale co mnie dobija-ona tego nie weźmie do siebie, więc te słowa i wysiłki na nic się zdają. To już dotarło do nas wszystkich wiele lat temu. Wytworzył się między nami dystans-nie rozmawiam z nią za często, nawet przebywanie w jednym pomieszczeniu mnie drażni, coś się we mnie budzi i odczuwam odrazę. Nie kocham babci. Szanuję ją, ale nie znoszę jej. I czuję się jak najgorszy człowiek na świecie. Jak tak można? Ale nie umiem wymazać tych wszystkich momentów, tego, jaka jest. Codziennie myślę, że dziś spróbuję być dla niej milsza, ale kosztuje mnie to naprawdę wiele. Ograniczyłam kontakt z nią do minimum. I nie wiem, jak się czuć. I czy jestem złym człowiekiem, decydując się na spokój. Przepraszam za długość, ale starałam się ująć to wszystko jak najkrócej. I właśnie do mnie dotarło, że to tylko fragment całości. Będę wdzięczna za jakiekolwiek słowo odpowiedzi.
Mam problem.
Umówiłam się do psychologa, bo już nie radzę sobie z sobą. Rodzina nie akceptuje psychologów dla osób dorosłych.
Rodzina - to mąż, moja mama i tata, z którymi mieszkamy. Uważają, że powinnam sama radzić sobie z problemami, w końcu jestem dorosła i znaleźć powody swojego zachowania i sama to przepracować. Jednak mi się nie udaje i chcę zasięgnąć pomocy, bo widzę, że robi się coraz gorzej.
Jednak jak gdzieś jadę, to wszyscy mnie się pytają, gdzie jadę i po co, w tym mąż. Nie wiem, co im odpowiadać, najchętniej bym skłamała, że na zakupy, ale zakupy tak długo nie trwają.
Znów by było na jakie zakupy i gdzie od męża pytania.
Nie wiem, co w takiej sytuacji zrobić.
Dzień dobry, mam wewnętrzny konflikt i czuję się z tym bardzo źle. Z mężem rozmawiałam na ten temat, jednak on jest na tą sytuację tylko zły.
Przechodząc do sprawy: mój mąż ma 15 lat młodszego brata (teraz to nastolatek). Ojciec męża pracuje za granicą cały czas, zjeżdża do domu raz na pół roku na weekend, więc tak jakby go w ogóle nie było. Teściowa w wakacje postanowiła wyjechać do pracy (na niecałe dwa miesiące). Zgodziliśmy się zająć bratem męża, przeprowadzić do ich domu (co wiązało się z różnymi emocjami, ponieważ parę lat wcześniej ojciec męża nas po prostu z niego wyrzucił + parę dni przed wyjazdem mamy zrobił nam awanturę o to, że mieszkamy kilka kilometrów od nich w innej miejscowości i nie potrafimy przyjechać, żeby skosić trawę i porąbać drzewo - zaznaczę, że akurat był na urlopie. Gdy go nie ma to jesteśmy na prawie każde zawołanie teściowej). Przeprowadziliśmy sie, żeby spokojnie teściowa mogła pracować, jednakże zaznaczyliśmy, że to jest jednorazowe, ponieważ nie będziemy tolerować tego, w jaki sposób zachowuje się jej mąż.
Ostatnio nałożyło się sporo spraw i finansowo nie daliśmy rady. Teściowa nas wspomogła delikatnie. Teraz teściowa postanowiła znów wyjechać na prawie dwa miesiące za granicę. Bratem męża miał się zająć partner siostry teściowej, ale wyszło tak, że po tygodniu zrezygnował. Niestety jest to rok szkolny, brat męża lubi zaspać do szkoły, gdy się go nie przypilnuje, żeby wstał na autobus (od nas ma do szkoły 5 min drogi spacerkiem).
W domu teściów jest cały rok bardzo zimno, a my z mężem nie jesteśmy w stanie pracując i przebywając praktycznie 3/4 dnia poza domem palić w piecu, żeby było tam ciepło. Więc z tych dwóch powodów postanowiliśmy, że weźmiemy brata męża do siebie. Jednak czuję się z tym źle. Mam lekkie problemy psychiczne, paranoję szczególnie na punkcie bakterii. A to jest dodatkowa osoba w domu, jestem zmuszona wyjść z mojej strefy komfortu. Nasze mieszkanie jest dla mnie miejscem spokoju. A teraz zostanie to zburzone.
Jest mi niedobrze samej ze sobą, ponieważ wiem, że musimy pomóc teściowej, ale z drugiej strony denerwuje mnie, że po raz kolejny zrzuca swój obowiązek zajęcia się dzieckiem na nas, żeby po prostu uciec na chwilę i odpocząć od domu.
Dodam jeszcze tylko, że mąż od zawsze opiekował się bratem, doszło nawet do sytuacji, gdzie brat uważał męża za ojca, a teściowa do każdego złego zachowania młodszego syna wołała męża, żeby go strofował, ponieważ sama sobie nie radzi. Więc takie oddawanie dziecka mężowi jest od zawsze.
Walczę w tym momencie sama ze sobą i nie wiem co o tym myśleć. Czuję się jak wręcz jak potwór, rozważając odmowę.
Mój tata ma zdiagnozowanego Alzheimera od roku. Na początku były to tylko drobne zapomnienia – klucze, telefon, nazwy miejsc. Teraz coraz częściej gubi się w czasie. Wczoraj zapytał mnie, czy jutro jedziemy na święta, chociaż mamy luty.
Lekarz przepisał mu leki, ale szczerze mówiąc, nie widzę dużej poprawy. Staramy się robić ćwiczenia pamięciowe, rozwiązywać krzyżówki, nawet zaczęliśmy słuchać razem audiobooków, żeby stymulować mózg. Czy istnieją naprawdę skuteczne metody, które mogą spowolnić rozwój choroby?
Witam.
Odnoszę wrażenie, że mama często faworyzuje młodszą siostrę. Gdy siostra na mnie nagaduje, to mama jest po jej stronie, niż po mojej, co mi sprawia przykrość i często jej przyznaje rację, nawet jak siostra jej nie ma.
Co robić?
Dzień dobry, mam 32 lata i jestem bardzo samotną osobą.
Od dziecka nie mam żadnych przyjaciół, w szkole byłam bita i odrzucana, nikt nie chciał się ze mną zadawać. Do tej pory nie mam żadnych przyjaciół, czuje się wykluczona od społeczeństwa. Moja rodzina mnie nie wspiera, mają mnie za dziwolonga, moje kuzynki nie przyznają się do mnie, bo się mnie wstydzą. Jestem normalną osobą, po prostu mam w życiu pecha, chciałabym mieć przyjaciół, ale nie mam szczęścia do ludzi, po prostu mam pecha, ale rodzina tego nie rozumie.
W życiu spotykają mnie same cierpienia i dzieje się to nie przypadkowo, po prostu wygląda to tak, jakbym była przeklęta. Nie wiem, co mam robić. Czy iść do egzorcysty to jest nielogiczne, żeby od samego początku działy się ze mną straszne rzeczy. Cały świat jest przeciwko mnie, nikt mnie nie rozumie, moja rodzina ma mnie za chorą, a ja jestem zdrowa psychicznie. Nie wiem, co mam robić