Jak radzić sobie z toksycznymi relacjami z matką i rodziną, gdy dążę do zmian?
Witam. Opiszę w miarę szczegółowo sytuację, w której się znalazłam, a mianowicie. Mam ponad 30 lat, od paru lat jestem żoną. Obecnie jestem na etapie pracy nad sobą i moimi emocjami, postanowiłam zmienić moje życie. Dzieciństwo nie było kolorowe. Sytuacja jest skomplikowana od lat, trudne relacje z rodzeństwem oraz mamą. Przeżyliśmy bardzo dużo, ja obecnie przeżywam trudności i nie wiem, jak postąpić w mojej sytuacji. Toksyczne relacje z mamą sprawiają, że czuje się ograniczona. Do tej pory czułam silną potrzebę tłumaczenia mamie ze swojego życia, tak mnie nauczyła, oraz ja ją. Boję się jej przeciwstawić, bo wtedy czuję poczucie winy, że będzie jej smutno. Ona miewa mocne reakcje, kiedy jest coś nie po jej myśli. Ma trudną sytuację w domu, mieszka z dorosłą córką alkoholiczką i nie chce nic z tym zrobić, bo twierdzi, że to jest jednak dziecko, a jej jako matce trudno. Bardzo spadła w dół psychicznie, przez co wyżywa się na mnie, bo moje obecne postępowanie, do którego nie jest przyzwyczajona, jest dla niej niezrozumiałe. Coraz częściej mówię, co mi nie odpowiada i czego nie chce. Nie podoba jej się, to, że mam własne zdanie. Najlepiej by wszystko było tak, jak chce tego ona. Doszłam do etapu w życiu, gdzie mam świadomość, że zbyt długo pozwalałam sobie na niewłaściwe traktowanie mojej osoby, moja rodzina przekraczała za bardzo moje granice. Zerwałam kontakt z jedną z sióstr (zaczęła przesadzać), z drugą nie utrzymuje go w ogóle, też było nie fajnie. Wszystko przez to, że od lat u nas w domu się nie rozmawiało, zamiatało wszystko "pod dywan" jesteśmy pełne pretensji, żalu, zawiści. Zazdroszczą mi tego, że mam fajne życie, korzystam z niego, podróżuje, mam spokój, podczas gdy mama, jak i jedna z sióstr mają w życiu mnóstwo problemów. Siostra żyje z mężem, który nie szanuje jej. Nie mogą znieść, że ja mam inaczej, lepiej. Okoliczności sprawiły, że ja jako jedyna wyłamuje się ze szkodliwych schematów. Postawiłam ostatnio kulturalnie po raz pierwszy po latach swoje granice siostrze, mama była przy tym, po czym wyszłam do siebie, mówiąc do widzenia. Za parę dni spotykam się z mamą i boję się, jak zareaguje, czy będą wyzwiska typu: "co ty robisz" "jak się zachowujesz" lub "jak będziesz tak robić to ..". Przypominam, że jestem po trzydziestce i nie chce być traktowana dłużej, jak mała dziewczynka. Pomagam mamie w jej dodatkowej pracy po parę godzin raz w tygodniu. Ja jestem zmęczona jej zachowaniem, a ona moim. Nie wiem ,na co się przygotować i co mam robić w sytuacji, gdy znów przekroczy moje granice. W tygodniu mój kontakt z nią jest mocno ograniczony z mojej decyzji. Zastanawiam się, czy mimo trudnego wyzwania, jakim jest rozmowa z nią, (może mnie nie chcieć słuchać) - doprowadzić do definitywnego zerwania kontaktu ? Czy dać szansę ? Chociaż kiedy ja zaczynam mówić, mama mnie lekceważy, bo najlepiej bym wcale się nie odzywała. Czy zrezygnować z pomagania mamie nie zrywając kontaktu i niech szuka kogoś innego, jeśli ma mnie tak traktować? Ja rozumiem wszystko, ma trudności w życiu, nie chce pomocy, ale odbija się to na mnie, bo odważyłam się zadbać o siebie i nikt z nich tego nie zrozumie. Jestem zła, bo ja mam już zasoby i narzędzia, za pomocą których zmieniam swoje życie, sposób myślenia oraz pracuję z emocjami i jestem bardziej świadoma, co jest czym, a one tego nie wiedzą, nie chcą pracować nad sobą i nie chcą dojrzeć pewnych rzeczy. Mają prawo nie chcieć - mają, jednak nie godzę się na takie traktowanie, to zaszło za daleko.
Anonimowo

Barbara Ostrowska
Czytając Pani historie, jestem pełna uznania dla Pani odwagi i siły w obliczu świadomości, że jest to jedna z najbliższych relacji. Bardzo ważne jest to, że zaczęła Pani wyznaczać granice i troszczyć się o siebie – do duży krok ku zmianie.
Z Pani historii bije opowieść o życiu w systemie rodzinnym opartym na lęku, poczuciu winy i tłumieniu emocji. To, że Pani chce przerwać schemat, jest aktem dojrzałości emocjonalnej. A obawy przed spotkaniem z mamą , która jak Pani opisuje, nie potrafi przyjąć Pani autonomii i niezależności bez krytyki lub prób manipulacji, są czymś normalnym w takiej sytuacji. Przewiduje Pani sytuacje, gdzie mogą zostać przekroczone Pani granice (co jest prawdopodobne z Pani opisu), warto zatem się przygotować wcześniej na taką reakcje. Pomocnym może być powtarzanie sobie, że stawianie granic nic nie mówi o byciu złą córką, a o dbaniu o siebie. Jeżeli ktoś nas krytykuje czy wywiera presję emocjonalną, mamy prawo stanowczo zaprotestować, mówiąc np. „ nie będę kontynuowała rozmowy, jeśli mam być tak traktowana” lub „nie ma we mnie zgody na takie słowa, możemy wrócić do rozmowy, jeśli odbędzie się ona z szacunkiem”. – TO JEST KOMUNIKOWANIE GRANIC, nie konfrontacja. Warto mieć świadomość, że mama może zareagować na wiele sposobów, niekoniecznie przez Panią oczekiwanych. To boli, ale nie znaczy, że to, co Pan robi, jest złe. Oznacza, że coś, co przez lata trwało w schemacie, się zmienia.
Zadaje Pani pytanie o zerwanie kontaktu – warto ten krok przemyśleć. Nie podejmować go w lęku czy w impulsie. Jeśli już chcemy go podjąć, wato to zrobić w przekonaniu, że to jest konieczne dla Pani zdrowia psychicznego. Alternatywą dla zerwania może być stosowanie granic i dalsze ograniczanie kontaktu plus wycofanie się z roli „pomagającej córki”, jeśli dzieje się to Pani kosztem. Ma Pani prawo powiedzieć np. „Potrzebuję skupić się na sobie, nie jestem w stanie dalej wspierać i pomagać”. Fakt, że Pani rozumie źródła zachowań mamy i siostry pokazuje duży wgląd i empatię, a co za tym idzie również Pani rozwój osobisty. Warto jednak podkreślić, że empatia to nie przyzwolenie na bycie krzywdzoną. Możemy być i empatyczni i stawiający granice. Ma Pani prawo dbać o siebie bez względu na zrozumienie innych, na to, czy inni chcą się zmienić, czy na to, czy oburzają się Pani zmianą.
Pani nie musi nikomu nic udowadniać. Może Pani być dobra dla siebie. Wybierać relacje wspierające. Warto zadbać o „dobrą duszę” w swoim otoczeniu bądź skorzystać ze wsparcia psychologa/psychoterapeuty. Stawianie granic, ograniczanie kontaktu lub go zrywanie to bardzo ważny i trudny moment w życiu. I warto pamiętać, dlaczego podejmujemy taką decyzję. Pani działanie nie jest przeciwko komuś… jest działaniem ku sobie.
Pozdrawiam
Barbara Ostrowska
Psycholog / Psychoterapeuta

Martyna Jarosz
W relacji z mamą kluczowe pytanie brzmi: jakie granice są dla Ciebie najważniejsze i jak możesz ich konsekwentnie przestrzegać? Jeśli kontakt z nią powoduje napięcie i odbija się na Twoim samopoczuciu, warto zastanowić się, czy obecny sposób komunikacji jest dla Ciebie zdrowy.
Czy masz poczucie, że Twoje potrzeby są w tej relacji respektowane? Czy masz przestrzeń, by być sobą i podejmować decyzje bez presji? Jeśli nie, czy jesteś gotowa na zmianę dynamiki tej relacji – ograniczenie kontaktu lub redefinicję jego zasad?
Ważne jest, abyś nie obciążała się odpowiedzialnością za emocje mamy. Jej sposób reagowania jest odzwierciedleniem jej własnych przeżyć, ale to, jak na nie odpowiesz, zależy od Ciebie. Czy możesz pozwolić sobie na wyznaczenie granic bez poczucia winy?
Pomoc, którą jej oferujesz, to Twój wybór – czy daje Ci poczucie sensu, czy raczej wynika z presji i obowiązku? Może warto przemyśleć, czy kontynuowanie wsparcia w dotychczasowej formie jest korzystne dla Ciebie.
Nie każda relacja da się naprawić, ale każdą można ułożyć na nowo – według Twoich zasad. Jakiego rodzaju kontakt z mamą byłby dla Ciebie akceptowalny i czy widzisz sposób, by go wdrożyć? Czasami największą zmianą jest pozwolenie sobie na życie w zgodzie ze sobą, nawet jeśli inni tego nie rozumieją.

Martyna Jarosz
W relacji z mamą kluczowe pytanie brzmi: jakie granice są dla Ciebie najważniejsze i jak możesz ich konsekwentnie przestrzegać? Jeśli kontakt z nią powoduje napięcie i odbija się na Twoim samopoczuciu, warto zastanowić się, czy obecny sposób komunikacji jest dla Ciebie zdrowy.
Czy masz poczucie, że Twoje potrzeby są w tej relacji respektowane? Czy masz przestrzeń, by być sobą i podejmować decyzje bez presji? Jeśli nie, czy jesteś gotowa na zmianę dynamiki tej relacji – ograniczenie kontaktu lub redefinicję jego zasad?
Ważne jest, abyś nie obciążała się odpowiedzialnością za emocje mamy. Jej sposób reagowania jest odzwierciedleniem jej własnych przeżyć, ale to, jak na nie odpowiesz, zależy od Ciebie. Czy możesz pozwolić sobie na wyznaczenie granic bez poczucia winy?
Pomoc, którą jej oferujesz, to Twój wybór – czy daje Ci poczucie sensu, czy raczej wynika z presji i obowiązku? Może warto przemyśleć, czy kontynuowanie wsparcia w dotychczasowej formie jest korzystne dla Ciebie. Nie każda relacja da się naprawić, ale każdą można ułożyć na nowo – według Twoich zasad. Jakiego rodzaju kontakt z mamą byłby dla Ciebie akceptowalny i czy widzisz sposób, by go wdrożyć? Czasami największą zmianą jest pozwolenie sobie na życie w zgodzie ze sobą, nawet jeśli inni tego nie rozumieją.

Katarzyna Organ
To o czym piszesz to naprawdę trudna sytuacja i nie da się tutaj udzielić, ani jednoznacznej rady, ani znaleźć jednego dobrego rozwiązania, zwłaszcza, jeśli chodzi o tak trudne decyzje jak zerwanie kontaktu z rodziną. To, co napisałaś, pokazuje ogrom pracy, jaką już wykonałaś — odwagi, samoświadomości i siły. Pamiętaj, że masz pełne prawo do ochrony siebie, swoich granic i swojego życia, bez względu na to, co myślą lub mówią inni — nawet jeśli to Twoja mama i tego warto się trzymać.
Poczucie winy — to bardzo częsty mechanizm u dzieci z rodzin, gdzie panowała emocjonalna niestabilność, szantaż emocjonalny lub brak bezpiecznego przywiązania. Czasem mamy tak silnie "wdrukowane", że to my jesteśmy odpowiedzialne za emocje np. matki, że ciężko nam w ogóle sobie wyobrazić, że jej smutek czy złość nie wynika z naszych błędów.
Myślę, że warto, abyś się zastanowiła czy Twoje rozmowy z mamą dają jakąś nadzieję? Czy stawiane przez Ciebie granice - systematycznie - mają szanse na uszanowanie? Co musiałoby się wydarzyć, abyś chciała kontynuować tę relację i odwrotnie - co sprawiłoby, że definitywnie podjęłabyś decyzję o zerwaniu kontaktu?
Myślę, że mimo Twojego szerokiego opisu, trudno pomóc w jednym poście na forum, zwłaszcza, że sytuacja, o której piszesz, jest dosyć złożona.
Pamiętaj, Twoja złość, frustracja i zmęczenie są bardzo zrozumiałe. Masz prawo żyć lekko, z godnością, bez lęku i wstydu. Nawet jeśli rodzina nie rozumie Twojej drogi.
Trzymam kciuki za pomyślne dla Ciebie rozwiązanie
Katarzyna Organ

Katarzyna Michalska
Witam. Słyszę, że dbanie o swoje granice i szacunek do siebie są dla Pani bardzo ważne. Może to być dla Pani wewnętrznym kompasem. Warto odpowiadać sobie na pytanie: co mi służy w tym momencie? Pewnie odpowiedzi mogą być różne, zależnie od zasobów, czasu, jakim Pani dysponuje, potrzeby, o którą chce Pani zadbać i innych okoliczności.
To naturalne, że w momencie, gdy Pani się zmieniła, zachwiała się dotychczasowa równowaga w rodzinie. Być może pełniła Pani ważną funkcję w rodzinie, np. regulowania emocji innych osób albo była Pani dla mamy tą "bezproblemową" córką spełniającą jej oczekiwania. Zrezygnowanie z tego może być bardzo trudnym procesem pełnym oporu i niezadowolenia. Jednak istnieje szansa, na zbudowanie bardziej dojrzałej relacji.
Powodzenia!
Katarzyna Michalska

Dorota Mucha
Dzień dobry,
Dzień dobry, dziękuję za zaufanie i podzielenie się tak szczegółową i trudną sytuacją. To, przez co Pani przechodzi, jest niezwykle złożone i wymaga ogromnej siły oraz odwagi, że zdecydowała się Pani na zmianę i pracę nad sobą. To wspaniale, że pomimo trudnego dzieciństwa i toksycznych relacji, podjęła Pani świadomą decyzję o przerwaniu szkodliwych schematów i dbaniu o własne dobrostan.
Rozumiem, jak bardzo ograniczająca i obciążająca jest relacja z mamą, która nie szanuje Pani granic i próbuje kontrolować Pani życie. Poczucie winy, które Pani odczuwa, jest naturalną konsekwencją wieloletniego wzorca relacji, ale proszę pamiętać, że ma Pani prawo do własnych uczuć, opinii i decyzji, niezależnie od reakcji mamy. Pani wiek i dorosłość dają Pani pełne prawo do stanowienia o sobie i swoim życiu.
Reakcje mamy, jej wybuchy i próby manipulacji są jej sposobem radzenia sobie z własnymi trudnościami i niezrozumieniem Pani zmian. To nie jest jednak Pani odpowiedzialność, aby brać na siebie jej emocje i pozwalać na dalsze naruszanie swoich granic. To, że mama ma trudną sytuację życiową, nie daje jej prawa do wyżywania się na Pani i traktowania Pani w sposób, który Panią rani.
Pani złość jest w pełni uzasadniona. Ma Pani prawo czuć frustrację i gniew, widząc, że bliskie osoby nie chcą pracować nad sobą i nie potrafią uszanować Pani wysiłków włożonych w budowanie zdrowszego życia. To nie jest Pani zadaniem, aby zmieniać ich na siłę. Może Pani jedynie kontrolować swoje reakcje i decydować o tym, na jakie traktowanie się Pani zgadza.
Przygotowując się do spotkania z mamą, proszę pamiętać o kilku ważnych rzeczach:
Ustalenie granic: Przed spotkaniem proszę jasno określić w swojej głowie, jakie zachowania są dla Pani nieakceptowalne i jakie granice zamierza Pani postawić.
Spokój i asertywność: Podczas rozmowy proszę starać się zachować spokój i mówić asertywnie, ale stanowczo o swoich uczuciach i potrzebach. Może Pani użyć komunikatów "ja", np. "Czuję się zraniona, kiedy...", "Nie chcę, abyś do mnie mówiła w ten sposób...".
Brak tłumaczenia: Nie musi Pani tłumaczyć się ze swoich decyzji dotyczących swojego życia. Ma Pani prawo do własnych wyborów.
Konsekwencje: Proszę być przygotowaną na to, że mama może zareagować negatywnie. Warto wcześniej zastanowić się, jakie konsekwencje Pani wyciągnie, jeśli jej zachowanie przekroczy Pani granice (np. przerwanie rozmowy, ograniczenie kontaktu).
Co robić w sytuacji, gdy mama znów przekroczy Pani granice?
Powtórzyć granice: Spokojnie przypomnieć mamie o ustalonych granicach.
Przerwać interakcję: Jeśli mama będzie nadal przekraczać granice, ma Pani prawo przerwać rozmowę i oddalić się. Może Pani powiedzieć: "Widzę, że ta rozmowa zmierza w złym kierunku. Nie chcę w niej uczestniczyć. Porozmawiamy, kiedy będziesz gotowa mnie uszanować."
Być konsekwentną: Konsekwencja w trzymaniu się swoich granic jest kluczowa. Mama musi zrozumieć, że Pani słowa mają znaczenie.
Co dalej z relacją z mamą?
To bardzo trudne pytanie i ostateczna decyzja należy do Pani. Proszę rozważyć następujące opcje:
Dalsze ograniczanie kontaktu: Kontynuowanie obecnego ograniczenia kontaktu i utrzymywanie go na takim poziomie, który jest dla Pani komfortowy.
Ustalenie jasnych zasad kontaktu: Spróbować porozmawiać z mamą (jeśli czuje Pani, że jest na to przestrzeń) i ustalić jasne zasady Waszych interakcji, z naciskiem na wzajemny szacunek.
Zawieszenie lub zerwanie kontaktu: Jeśli mimo prób stawiania granic i rozmów sytuacja się nie poprawia i relacja nadal jest dla Pani toksyczna i obciążająca, może Pani rozważyć czasowe zawieszenie lub definitywne zerwanie kontaktu dla swojego zdrowia psychicznego. To trudna decyzja, ale czasami konieczna, aby chronić siebie.
Rezygnacja z pomocy w pracy:
Pani zmęczenie zachowaniem mamy jest zrozumiałe. Jeśli praca u niej wiąże się z ciągłym narażeniem na jej negatywne emocje i brak szacunku, ma Pani pełne prawo zrezygnować z tej pomocy. Może Pani to zrobić asertywnie, bez zrywania kontaktu (jeśli taka jest Pani decyzja), wyjaśniając, że potrzebuje Pani więcej czasu dla siebie i swojego dobrostanu. Mama będzie musiała znaleźć inne rozwiązanie, a Pani nie jest odpowiedzialna za jej decyzje i to, jak sobie z tym poradzi.
Pozdrawiam serdecznie,
Dorota Mucha - psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam. Jest pewna bardzo ważna kwestia, o którą chciałabym dopytać. Przed laty, będąc 8-10 letnią uczennicą szkoły podstawowej, doświadczyłam molestowania ze strony swojej wychowawczyni. Trwało to 3 lata. Od tych wydarzeń minęło 15 lat, ale przez cały ten czas nie miałam odwagi o tym rozmawiać. W tamtych czasach po zajęciach wychowania fizycznego wszyscy wracaliśmy do klasy, zarówno chłopcy, jak i dziewczynki i tam się przebieraliśmy. Wychowawczyni również była obecna w klasie, nie wychodziła. Wychowawczyni podchodziła do mnie i pomagała mi się przebierać, mimo że nigdy nie prosiłam o pomoc. Pamiętam jak któregoś razu koszulka od WF zaplątała mi się z podkoszulkiem, który miałam pod nią. Mówiłam, że sobie poradzę, ale ona kazała mi podejść do siebie do biurka i wtedy mnie rozebrała, wskutek czego stałam przed nią i resztą klasy półnago. Nie nosiłam wówczas biustonoszy, byłam dzieckiem. Często poprawiała mi spodnie spontanicznie w klasie, na korytarzu, wkładając ręce pod nie. Czułam jej dotyk wszędzie z tyłu, z przodu, ale gdy próbowałam odejść, krępowała mi ruchy, przytrzymując mnie i beształa, że musi mi poprawić spodnie, bo "wyglądam jak fleja". Za każdym razem jak poprawiała mi koszulkę lub ją zdejmowała, czułam jej dłonie, sunące po całej mojej klatce piersiowej. To były wprawdzie szybkie ruchy, ale pamiętam swój dyskomfort i zażenowanie doskonale. Bardzo często dotykała mojego ciała przez ubrania, gdy "pomagała mi" z nimi. Nigdy jednak nie doszło do niczego więcej, tj. nie włożyła mi rąk pod bieliznę. Nauczyciele niejednokrotnie widzieli, jak ona poprawia mi spodnie na boisku, nikt nie zareagował. Gdy powiedziałam o tych zdarzeniach mojej matce pięć lat po fakcie, powiedziała, że to normalne, że wychowawczyni pomaga dzieciom w ten sposób. Nigdy już więcej nie poruszałam z nią tego tematu. Nie zamierzam tego zgłaszać oficjalnie, częściowo z powodu braku wiary w powodzenie, ale przede wszystkim ze wstydu. Od marca tego roku uczęszczam na terapię. Zapisałam się na nią z innego powodu niż tamto doświadczenie, lecz wiem, że ten temat również będzie musiał zostać w końcu podjęty. Chodzę na terapię do kobiety, która jest psychologiem klinicznym oraz terapeutą należącym do Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczo-Behawioralnej (PTTPB). Wedle mojej wiedzy, psycholog zostaje zwolniony z tajemnicy zawodowej, jeżeli życie pacjenta lub innych osób jest zagrożone, albo gdy tak stanowią inne przepisy. Z tego, co się orientuję, chodzi tu o ustawę o przeciwdziałaniu przemocy domowej oraz ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Wiem także, iż art. 240 KK zobowiązuje do zawiadomienia organów ścigania o dokonaniu lub usiłowaniu popełnienia przestępstw opisanych w wyżej wymienionym artykule. Tu się nasuwa moje pytanie. Czy w tym przypadku, po takim wyznaniu, mój terapeuta byłby zobowiązany zawiadomić policję i tym samym, złamać tajemnicę zawodową? Nie wiem, czy opisane przeze mnie wyżej działania wypełniają znamiona przestępstwa z art. 200 KK, ale jeśli tak, to wedle przepisu z art. 240 KK, musiałaby o tym powiadomić policję.
Jak to wygląda z Państwa perspektywy? Nie ukrywam, że ta niepewność bardzo mocno mnie hamuje w przerobieniu tego tematu na terapii. Z góry dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam.
Byłam dziś na 2 wizycie u Pani psycholog.
Myślałam, że dziś w jakiś sposób podsumowuje to, o czym jej mówię. Jednak tego nie zrobiła, czy tak powinna przebiegać wizyta, że psycholog nie podsumowuje wizyt?
Witam serdecznie wszystkich.
Czy nerwica natręctw jest uleczalna, czy jest to schorzenie na całe życie?
Mam córkę chorą i bardzo mi zależy, żeby ją z tego wyciągnąć. Ona nie chce żyć, jest tym wyczerpana. Bierze jakiś Asertin, dużą dawkę. Do tej pory jej partner trochę ją wspierał, ale też jest wymagający. Ona miała okresy, że nie brała leku, dopiero teraz o tym wiem. Zaniedbywała obowiązki domowe, spóźniała się notorycznie do pracy i w efekcie nigdzie nie może się dłużej utrzymać. Teraz też straciła pracę. Nie mam pojęcia, z jakim cierpieniem ona się mierzy. Nie znam tej choroby.
Czy są gdzieś ludzie, którzy mogą jej pomóc? Do tej pory musiała płacić za tą terapię. Pomóżcie, proszę.