Left ArrowWstecz

Jak radzić sobie z toksycznymi relacjami z matką i rodziną, gdy dążę do zmian?

Witam. Opiszę w miarę szczegółowo sytuację, w której się znalazłam, a mianowicie. Mam ponad 30 lat, od paru lat jestem żoną. Obecnie jestem na etapie pracy nad sobą i moimi emocjami, postanowiłam zmienić moje życie. Dzieciństwo nie było kolorowe. Sytuacja jest skomplikowana od lat, trudne relacje z rodzeństwem oraz mamą. Przeżyliśmy bardzo dużo, ja obecnie przeżywam trudności i nie wiem, jak postąpić w mojej sytuacji. Toksyczne relacje z mamą sprawiają, że czuje się ograniczona. Do tej pory czułam silną potrzebę tłumaczenia mamie ze swojego życia, tak mnie nauczyła, oraz ja ją. Boję się jej przeciwstawić, bo wtedy czuję poczucie winy, że będzie jej smutno. Ona miewa mocne reakcje, kiedy jest coś nie po jej myśli. Ma trudną sytuację w domu, mieszka z dorosłą córką alkoholiczką i nie chce nic z tym zrobić, bo twierdzi, że to jest jednak dziecko, a jej jako matce trudno. Bardzo spadła w dół psychicznie, przez co wyżywa się na mnie, bo moje obecne postępowanie, do którego nie jest przyzwyczajona, jest dla niej niezrozumiałe. Coraz częściej mówię, co mi nie odpowiada i czego nie chce. Nie podoba jej się, to, że mam własne zdanie. Najlepiej by wszystko było tak, jak chce tego ona. Doszłam do etapu w życiu, gdzie mam świadomość, że zbyt długo pozwalałam sobie na niewłaściwe traktowanie mojej osoby, moja rodzina przekraczała za bardzo moje granice. Zerwałam kontakt z jedną z sióstr (zaczęła przesadzać), z drugą nie utrzymuje go w ogóle, też było nie fajnie. Wszystko przez to, że od lat u nas w domu się nie rozmawiało, zamiatało wszystko "pod dywan" jesteśmy pełne pretensji, żalu, zawiści. Zazdroszczą mi tego, że mam fajne życie, korzystam z niego, podróżuje, mam spokój, podczas gdy mama, jak i jedna z sióstr mają w życiu mnóstwo problemów. Siostra żyje z mężem, który nie szanuje jej. Nie mogą znieść, że ja mam inaczej, lepiej. Okoliczności sprawiły, że ja jako jedyna wyłamuje się ze szkodliwych schematów. Postawiłam ostatnio kulturalnie po raz pierwszy po latach swoje granice siostrze, mama była przy tym, po czym wyszłam do siebie, mówiąc do widzenia. Za parę dni spotykam się z mamą i boję się, jak zareaguje, czy będą wyzwiska typu: "co ty robisz" "jak się zachowujesz" lub "jak będziesz tak robić to ..". Przypominam, że jestem po trzydziestce i nie chce być traktowana dłużej, jak mała dziewczynka. Pomagam mamie w jej dodatkowej pracy po parę godzin raz w tygodniu. Ja jestem zmęczona jej zachowaniem, a ona moim. Nie wiem ,na co się przygotować i co mam robić w sytuacji, gdy znów przekroczy moje granice. W tygodniu mój kontakt z nią jest mocno ograniczony z mojej decyzji. Zastanawiam się, czy mimo trudnego wyzwania, jakim jest rozmowa z nią, (może mnie nie chcieć słuchać) - doprowadzić do definitywnego zerwania kontaktu ? Czy dać szansę ? Chociaż kiedy ja zaczynam mówić, mama mnie lekceważy, bo najlepiej bym wcale się nie odzywała. Czy zrezygnować z pomagania mamie nie zrywając kontaktu i niech szuka kogoś innego, jeśli ma mnie tak traktować? Ja rozumiem wszystko, ma trudności w życiu, nie chce pomocy, ale odbija się to na mnie, bo odważyłam się zadbać o siebie i nikt z nich tego nie zrozumie. Jestem zła, bo ja mam już zasoby i narzędzia, za pomocą których zmieniam swoje życie, sposób myślenia oraz pracuję z emocjami i jestem bardziej świadoma, co jest czym, a one tego nie wiedzą, nie chcą pracować nad sobą i nie chcą dojrzeć pewnych rzeczy. Mają prawo nie chcieć - mają, jednak nie godzę się na takie traktowanie, to zaszło za daleko.

User Forum

Anonimowo

w zeszłym miesiącu
Barbara Ostrowska

Barbara Ostrowska

Czytając Pani historie, jestem pełna uznania dla Pani odwagi i siły w obliczu świadomości, że jest to jedna z najbliższych relacji. Bardzo ważne jest to, że zaczęła Pani wyznaczać granice i troszczyć się o siebie – do duży krok ku zmianie.  

Z Pani historii bije opowieść o życiu w systemie rodzinnym opartym na lęku, poczuciu winy i tłumieniu emocji. To, że Pani chce przerwać schemat, jest aktem dojrzałości emocjonalnej. A obawy przed spotkaniem z mamą , która jak Pani opisuje, nie potrafi przyjąć Pani autonomii i niezależności bez krytyki lub prób manipulacji, są czymś normalnym w takiej sytuacji. Przewiduje Pani sytuacje, gdzie mogą zostać przekroczone Pani granice (co jest prawdopodobne z Pani opisu), warto zatem się przygotować wcześniej na taką reakcje. Pomocnym może być powtarzanie sobie, że stawianie granic nic nie mówi o byciu złą córką, a o dbaniu o siebie. Jeżeli ktoś nas krytykuje czy wywiera presję emocjonalną, mamy prawo stanowczo zaprotestować, mówiąc np. „ nie będę kontynuowała rozmowy, jeśli mam być tak traktowana” lub „nie ma we mnie zgody na takie słowa, możemy wrócić do rozmowy, jeśli odbędzie się ona z szacunkiem”.  – TO JEST KOMUNIKOWANIE GRANIC, nie konfrontacja. Warto mieć świadomość, że mama może zareagować na wiele sposobów, niekoniecznie przez Panią oczekiwanych. To boli, ale nie znaczy, że to, co Pan robi, jest złe. Oznacza, że coś, co przez lata trwało w schemacie, się zmienia.

Zadaje Pani pytanie o zerwanie kontaktu – warto ten krok przemyśleć. Nie podejmować go w lęku czy w impulsie. Jeśli już chcemy go podjąć, wato to zrobić w przekonaniu, że to jest konieczne dla Pani zdrowia psychicznego. Alternatywą dla zerwania może być stosowanie granic i dalsze ograniczanie kontaktu plus wycofanie się z roli „pomagającej córki”, jeśli dzieje się to Pani kosztem. Ma Pani prawo powiedzieć np. „Potrzebuję skupić się na sobie, nie jestem w stanie dalej wspierać i pomagać”.  Fakt, że Pani rozumie źródła zachowań mamy i siostry pokazuje duży wgląd i empatię, a co za tym idzie również Pani rozwój osobisty. Warto jednak podkreślić, że empatia to nie przyzwolenie na bycie krzywdzoną. Możemy być i empatyczni i stawiający granice. Ma Pani prawo dbać o siebie bez względu na zrozumienie innych, na to, czy inni chcą się zmienić, czy na to, czy oburzają się Pani zmianą.

Pani nie musi nikomu nic udowadniać. Może Pani być dobra dla siebie. Wybierać relacje wspierające. Warto zadbać o „dobrą duszę” w swoim otoczeniu bądź skorzystać ze wsparcia psychologa/psychoterapeuty. Stawianie granic, ograniczanie kontaktu lub go zrywanie to bardzo ważny i trudny moment w życiu. I warto pamiętać, dlaczego podejmujemy taką decyzję. Pani działanie nie jest przeciwko komuś… jest działaniem ku sobie.

 

Pozdrawiam

Barbara Ostrowska

Psycholog / Psychoterapeuta

w zeszłym miesiącu
Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

 W relacji z mamą kluczowe pytanie brzmi: jakie granice są dla Ciebie najważniejsze i jak możesz ich konsekwentnie przestrzegać? Jeśli kontakt z nią powoduje napięcie i odbija się na Twoim samopoczuciu, warto zastanowić się, czy obecny sposób komunikacji jest dla Ciebie zdrowy.

Czy masz poczucie, że Twoje potrzeby są w tej relacji respektowane? Czy masz przestrzeń, by być sobą i podejmować decyzje bez presji? Jeśli nie, czy jesteś gotowa na zmianę dynamiki tej relacji – ograniczenie kontaktu lub redefinicję jego zasad?
Ważne jest, abyś nie obciążała się odpowiedzialnością za emocje mamy. Jej sposób reagowania jest odzwierciedleniem jej własnych przeżyć, ale to, jak na nie odpowiesz, zależy od Ciebie. Czy możesz pozwolić sobie na wyznaczenie granic bez poczucia winy?
Pomoc, którą jej oferujesz, to Twój wybór – czy daje Ci poczucie sensu, czy raczej wynika z presji i obowiązku? Może warto przemyśleć, czy kontynuowanie wsparcia w dotychczasowej formie jest korzystne dla Ciebie.

Nie każda relacja da się naprawić, ale każdą można ułożyć na nowo – według Twoich zasad. Jakiego rodzaju kontakt z mamą byłby dla Ciebie akceptowalny i czy widzisz sposób, by go wdrożyć? Czasami największą zmianą jest pozwolenie sobie na życie w zgodzie ze sobą, nawet jeśli inni tego nie rozumieją.

w zeszłym miesiącu
Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

 W relacji z mamą kluczowe pytanie brzmi: jakie granice są dla Ciebie najważniejsze i jak możesz ich konsekwentnie przestrzegać? Jeśli kontakt z nią powoduje napięcie i odbija się na Twoim samopoczuciu, warto zastanowić się, czy obecny sposób komunikacji jest dla Ciebie zdrowy.

Czy masz poczucie, że Twoje potrzeby są w tej relacji respektowane? Czy masz przestrzeń, by być sobą i podejmować decyzje bez presji? Jeśli nie, czy jesteś gotowa na zmianę dynamiki tej relacji – ograniczenie kontaktu lub redefinicję jego zasad?
Ważne jest, abyś nie obciążała się odpowiedzialnością za emocje mamy. Jej sposób reagowania jest odzwierciedleniem jej własnych przeżyć, ale to, jak na nie odpowiesz, zależy od Ciebie. Czy możesz pozwolić sobie na wyznaczenie granic bez poczucia winy?
Pomoc, którą jej oferujesz, to Twój wybór – czy daje Ci poczucie sensu, czy raczej wynika z presji i obowiązku? Może warto przemyśleć, czy kontynuowanie wsparcia w dotychczasowej formie jest korzystne dla Ciebie. Nie każda relacja da się naprawić, ale każdą można ułożyć na nowo – według Twoich zasad. Jakiego rodzaju kontakt z mamą byłby dla Ciebie akceptowalny i czy widzisz sposób, by go wdrożyć? Czasami największą zmianą jest pozwolenie sobie na życie w zgodzie ze sobą, nawet jeśli inni tego nie rozumieją.

w zeszłym miesiącu
Katarzyna Organ

Katarzyna Organ

To o czym piszesz to naprawdę trudna sytuacja i nie da się tutaj udzielić, ani jednoznacznej rady, ani znaleźć jednego dobrego rozwiązania, zwłaszcza, jeśli chodzi o tak trudne decyzje jak zerwanie kontaktu z rodziną. To, co napisałaś, pokazuje ogrom pracy, jaką już wykonałaś — odwagi, samoświadomości i siły. Pamiętaj, że masz pełne prawo do ochrony siebie, swoich granic i swojego życia, bez względu na to, co myślą lub mówią inni — nawet jeśli to Twoja mama i tego warto się trzymać. 

Poczucie winy — to bardzo częsty mechanizm u dzieci z rodzin, gdzie panowała emocjonalna niestabilność, szantaż emocjonalny lub brak bezpiecznego przywiązania. Czasem mamy tak silnie "wdrukowane", że to my jesteśmy odpowiedzialne za emocje np. matki, że ciężko nam w ogóle sobie wyobrazić, że jej smutek czy złość nie wynika z naszych błędów.

Myślę, że warto, abyś się zastanowiła czy Twoje rozmowy z mamą dają jakąś nadzieję? Czy stawiane przez Ciebie granice - systematycznie - mają szanse na uszanowanie? Co musiałoby się wydarzyć, abyś chciała kontynuować tę relację i odwrotnie - co sprawiłoby, że definitywnie podjęłabyś decyzję o zerwaniu kontaktu?

 

Myślę, że mimo Twojego szerokiego opisu, trudno pomóc w jednym poście na forum, zwłaszcza, że sytuacja, o której piszesz, jest dosyć złożona.

Pamiętaj, Twoja złość, frustracja i zmęczenie są bardzo zrozumiałe. Masz prawo żyć lekko, z godnością, bez lęku i wstydu. Nawet jeśli rodzina nie rozumie Twojej drogi.

 

Trzymam kciuki za pomyślne dla Ciebie rozwiązanie

 

Katarzyna Organ

w zeszłym miesiącu
Katarzyna Michalska

Katarzyna Michalska

Witam. Słyszę, że dbanie o swoje granice i szacunek do siebie są dla Pani bardzo ważne. Może to być dla Pani wewnętrznym kompasem. Warto odpowiadać sobie na pytanie: co mi służy w tym momencie? Pewnie odpowiedzi mogą być różne, zależnie od zasobów, czasu, jakim Pani dysponuje, potrzeby, o którą chce Pani zadbać i innych okoliczności.

To naturalne, że w momencie, gdy Pani się zmieniła, zachwiała się dotychczasowa równowaga w rodzinie. Być może pełniła Pani ważną funkcję w rodzinie, np. regulowania emocji innych osób albo była Pani dla mamy tą "bezproblemową" córką spełniającą jej oczekiwania. Zrezygnowanie z tego może być bardzo trudnym procesem pełnym oporu i niezadowolenia. Jednak istnieje szansa, na zbudowanie bardziej dojrzałej relacji. 

 

Powodzenia!

Katarzyna Michalska 

w zeszłym miesiącu
Dorota Mucha

Dorota Mucha

Dzień dobry, 

 

Dzień dobry, dziękuję za zaufanie i podzielenie się tak szczegółową i trudną sytuacją. To, przez co Pani przechodzi, jest niezwykle złożone i wymaga ogromnej siły oraz odwagi, że zdecydowała się Pani na zmianę i pracę nad sobą. To wspaniale, że pomimo trudnego dzieciństwa i toksycznych relacji, podjęła Pani świadomą decyzję o przerwaniu szkodliwych schematów i dbaniu o własne dobrostan.

Rozumiem, jak bardzo ograniczająca i obciążająca jest relacja z mamą, która nie szanuje Pani granic i próbuje kontrolować Pani życie. Poczucie winy, które Pani odczuwa, jest naturalną konsekwencją wieloletniego wzorca relacji, ale proszę pamiętać, że ma Pani prawo do własnych uczuć, opinii i decyzji, niezależnie od reakcji mamy. Pani wiek i dorosłość dają Pani pełne prawo do stanowienia o sobie i swoim życiu.

Reakcje mamy, jej wybuchy i próby manipulacji są jej sposobem radzenia sobie z własnymi trudnościami i niezrozumieniem Pani zmian. To nie jest jednak Pani odpowiedzialność, aby brać na siebie jej emocje i pozwalać na dalsze naruszanie swoich granic. To, że mama ma trudną sytuację życiową, nie daje jej prawa do wyżywania się na Pani i traktowania Pani w sposób, który Panią rani.

Pani złość jest w pełni uzasadniona. Ma Pani prawo czuć frustrację i gniew, widząc, że bliskie osoby nie chcą pracować nad sobą i nie potrafią uszanować Pani wysiłków włożonych w budowanie zdrowszego życia. To nie jest Pani zadaniem, aby zmieniać ich na siłę. Może Pani jedynie kontrolować swoje reakcje i decydować o tym, na jakie traktowanie się Pani zgadza.

Przygotowując się do spotkania z mamą, proszę pamiętać o kilku ważnych rzeczach:

Ustalenie granic: Przed spotkaniem proszę jasno określić w swojej głowie, jakie zachowania są dla Pani nieakceptowalne i jakie granice zamierza Pani postawić.

Spokój i asertywność: Podczas rozmowy proszę starać się zachować spokój i mówić asertywnie, ale stanowczo o swoich uczuciach i potrzebach. Może Pani użyć komunikatów "ja", np. "Czuję się zraniona, kiedy...", "Nie chcę, abyś do mnie mówiła w ten sposób...".

Brak tłumaczenia: Nie musi Pani tłumaczyć się ze swoich decyzji dotyczących swojego życia. Ma Pani prawo do własnych wyborów.

Konsekwencje: Proszę być przygotowaną na to, że mama może zareagować negatywnie. Warto wcześniej zastanowić się, jakie konsekwencje Pani wyciągnie, jeśli jej zachowanie przekroczy Pani granice (np. przerwanie rozmowy, ograniczenie kontaktu).

Co robić w sytuacji, gdy mama znów przekroczy Pani granice?

Powtórzyć granice: Spokojnie przypomnieć mamie o ustalonych granicach.

Przerwać interakcję: Jeśli mama będzie nadal przekraczać granice, ma Pani prawo przerwać rozmowę i oddalić się. Może Pani powiedzieć: "Widzę, że ta rozmowa zmierza w złym kierunku. Nie chcę w niej uczestniczyć. Porozmawiamy, kiedy będziesz gotowa mnie uszanować."

Być konsekwentną: Konsekwencja w trzymaniu się swoich granic jest kluczowa. Mama musi zrozumieć, że Pani słowa mają znaczenie.

Co dalej z relacją z mamą?

To bardzo trudne pytanie i ostateczna decyzja należy do Pani. Proszę rozważyć następujące opcje:

Dalsze ograniczanie kontaktu: Kontynuowanie obecnego ograniczenia kontaktu i utrzymywanie go na takim poziomie, który jest dla Pani komfortowy.

Ustalenie jasnych zasad kontaktu: Spróbować porozmawiać z mamą (jeśli czuje Pani, że jest na to przestrzeń) i ustalić jasne zasady Waszych interakcji, z naciskiem na wzajemny szacunek.

Zawieszenie lub zerwanie kontaktu: Jeśli mimo prób stawiania granic i rozmów sytuacja się nie poprawia i relacja nadal jest dla Pani toksyczna i obciążająca, może Pani rozważyć czasowe zawieszenie lub definitywne zerwanie kontaktu dla swojego zdrowia psychicznego. To trudna decyzja, ale czasami konieczna, aby chronić siebie.

Rezygnacja z pomocy w pracy:

Pani zmęczenie zachowaniem mamy jest zrozumiałe. Jeśli praca u niej wiąże się z ciągłym narażeniem na jej negatywne emocje i brak szacunku, ma Pani pełne prawo zrezygnować z tej pomocy. Może Pani to zrobić asertywnie, bez zrywania kontaktu (jeśli taka jest Pani decyzja), wyjaśniając, że potrzebuje Pani więcej czasu dla siebie i swojego dobrostanu. Mama będzie musiała znaleźć inne rozwiązanie, a Pani nie jest odpowiedzialna za jej decyzje i to, jak sobie z tym poradzi.

 

Pozdrawiam serdecznie, 

Dorota Mucha - psycholog

 

w zeszłym miesiącu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Witajcie, od 4 lat biorę udział w terapii
Witajcie, od 4 lat biorę udział w terapii ( raz na tydzień) przeanalizowany związek, rodzina) źródła problemów chyba odnalezione...a stany lękowe przy każdym większym stresie wracają...jest lepiej niż było, ale nie znika to dalej? Gdzie błąd? Pracuje, funkcjonuje...nawet po mnie tego nie widać. A w środku panika nawraca...w jaki sposób to wyleczyć? Terapeuta mówi, że już temat nerwicy wyczerpaliśmy i nie ma sensu wracać. Techniki działają...ale ciężko funkcjonować, jak mózg jest jak wata, ciągle mam uczucie, że jestem niedotleniona....zawroty głowy. i mimo że funkcjonuje....żyję w miarę normalnie z tym zaburzeniem, dalej nie czuje się wolna od somatów i lęku. Pozdrawiam
Czy tajemnica zawodowa obejmuje informacje o wykorzystaniu seksualnym?
Witam, czy tajemnica lekarska obejmuje informacje od pacjenta o wykorzystaniu seksualnym, bo chciałabym o tym poinformować moją psychoterapeutkę, ale nie w celu pozyskania pomocy prawnej, tylko w celu pomocy mi jako ofierze. Czy jeśli nie zagraża mi niebezpieczeństwo, jest ona zmuszona do poinformowania odpowiednich służb o tym zdarzeniu, mimo mojej niechęci?
Czuję ogromny lęk przed krzywdą. Boję się najbliższych, dźwięków, przeszłam przez traumatyczne wydarzenia. Co się dzieje?
Dzień dobry, w ostatnim czasie bardzo mocno nasilił się u mnie lęk, do takiego stopnia, że czasami odnoszę wrażenie, jakby najbliżsi mi ludzie (głównie rodzina) chcieli wyrządzić mi krzywdę. Od razu budzę się w nocy, gdy tylko usłyszę jakiś nawet najcichszy dźwięk. Często śpię z nożem w ręce, aby móc się choć drobinę uspokoić pomimo tego, że raczej nic mi nie grozi. Wszędzie doszukuję się drugiego dna i kompletnie nikomu nie ufam. Mam wrażenie, jakby obudziły się we mnie traumy przez to, że czasem jako mniejsze dziecko byłam ofiarą przemocy fizycznej oraz psychicznej ze strony najbliższych. Nie jestem jeszcze osobą pełnoletnią i zastanawiam się czy byłabym w stanie normalnie funkcjonować w przyszłości przez tak mocno nasilony lęk, z którym żyję każdego dnia i każdej nocy. A może jest to oznaka jakiejś choroby psychicznej? Występuje u mnie również wiele innych, niepokojących objawów, natomiast jest ich zbyt wiele, aby się tutaj rozpisywać.
Aktualnie jestem na terapii. Od roku uczęszczam na terapię dwa razy w tygodniu, gdyż takie były zalecenia pani psycholog.
Witam, Aktualnie jestem na terapii. Od roku uczęszczam na terapię dwa razy w tygodniu, gdyż takie były zalecenia pani psycholog. Głównym powodem, dla którego podjęłam terapię jest syndrom DDA i różne konsekwencje z tym związane, które dotknęły mojej psychiki. Niestety ze względu na pogarszającą się sytuację finansową (wzrost cen żywności, paliwa i inne) jestem zmuszona ograniczyć terapię do spotkań 1 raz w tygodniu. Powiedziałam o tym na terapii, ale główny przekaz, który się pojawia ze strony pani psycholog, to taki, że redukując terapię do spotkań raz w tygodniu nie będę w stanie otwierać się dalej i poszerzać moich rozmów o swoich lękach i obawach, że zastanawiające jest to, że w sytuacji pogarszania się mojej sytuacji finansowej pomyślałam od razu o redukcji terapii, a nie zaczęłam zastanawiać się nad innymi rozwiązaniami. Nie wiem tylko nad jakimi - mam ograniczyć jedzenie, czy zrezygnować z pracy, która pozwala mi opłacać terapię...a może wziąć kredyt. Nie wiem, co mam o tym myśleć. Czuję się z tym źle, już drugi raz próbuje 'przeprocesować' redukcję ilości spotkań i czułam się za pierwszym razem tak 'urobiona', że zostałam przy starym trybie dwóch spotkań. Oczywiście wszystko było tłumaczone mi przez pryzmat mojego zdrowia psychicznego i ewentualnych leków, które mogą się pojawiać i popychać mnie podświadomie do 'ucieczki' z terapii. Zawierzyłam, że może faktycznie podświadomie chcę się 'zniszczyc' i zostałam przy dwóch spotkaniach. Wtedy też było mi ciężko finansowo, zadłużyłam się z tego powodu, ale nie powiedziałam o tym na terapii. Teraz jestem już w takiej sytuacji, że na 100% nie dam rady ciągnąć takiej ilości spotkań i znowu po powiedzeniu o wszystkim pani psycholog i po rozmowie z nią czuję się tak jakbym nie miała innego wyjścia w życiu... że ja nie zostanę przy dwóch spotkaniach w tygodniu to jedno już mi nic nie pomoże i że sobie coś zabieram, coś czego nie powinnam albo że redukuje ilość spotkań bo uciekam. Czuję się z tym strasznie źle. Czuję jakbym miała wypraną głowę. Pojawiają się myśli, że jestem naciągana pod przykrywką mojego dobra. Proszę o radę.
Zaburzenia psychiczne czy choroby psychiczne?
Dlaczego termin zaburzenia psychiczne jest bardziej preferowany od terminu choroby psychiczne?
Od 2 lat uczęszczam do psychologa. Od długiego czasu zaczęłam odczuwać bardzo silne emocje do swojej Pani. Czuje się z tym źle. Mam wrażenie, że to uczucie miłości.
Dzień dobry, od 2 lat uczęszczam do psychologa. Od długiego czasu zaczęłam odczuwać bardzo silne emocje do swojej Pani. Czuje się z tym źle. Mam wrażenie, że to uczucie miłości.Czuje z tego powodu poczucie winy i wstydu. Pojawia się ta osoba również w moich snach. Potem wybudzam się z płaczem,ponieważ nie chcę tego doświadczać. Jest to dla mnie trudne i niekomfortowe . Wiem,że terapeuta nie jest przyjacielem ani rodzicem. Ja nawet nigdy nie miałam zamiarów przenosić tej relacji poza gabinet. Po prostu czuje do niej miłość jako do człowieka. Jest bardzo piękną,atrakcyjną i mądrą kobietą. Największy przypływ pozytywnych emocji odczuwam gdy darzy mnie komplementami. Często podkreśla moją urodę i charakter. Niestety ja wiele razy przekroczyłam granice tej Pani. Potrafiłam pisać codziennie po kilka wiadomości. Teraz już ona wycofała się z tego,mamy większy dystans. Doskwierają mi natrętne myśli na temat jej osoby. Nie chcę czuć tego co czuje. Przynajmniej nie wobec człowieka,który ma mi pomóc i jest tylko specjalistą. Nie umiem sobie z tym poradzić i nie wiem jak rozwiązać tą sytuacje. Próbowałam terapii u innego terapeuty,ale nie chcieli mnie przyjąć mówiąc,że uczucia przeniesienia, utarte schematy które ciagle powtarzam mogłyby powielać się w następnej relacji. Czy powinnam powiedzieć tej Pani o tym co tak naprawdę do niej czuje? Czy nie spotkam się z odrzuceniem ? Jest mi wstyd za to co czuje i nieraz płacze z tego powodu.
Dzień dobry! Chciałbym zapytać, jakie mogą być przesłanki do tego, by zmienić rodzaj terapii? Obecnie jestem terapii grupowej od 1,5 roku. Mierzę się z zaburzeniami kompulsyjnymi odnośnie jedzenia i pornografii, o której trochę wstyd mówić na grupie. Miewam też duże trudności w komunikacji z drugim człowiekiem, bardzo często czuję, że nie chcę czegoś powiedzieć, blokuje mnie lęk, które pojawiają się dość nagle, to samo myśli, których jest ogromny natłok, bywają jakby bardziej rzeczywiste niż rzeczywistość. Z drugiej strony, mam poczucie jakiejś zmiany, rozumienia tego, co dzieje się ze mną, mimo, iż niewiele się udzielam, nieraz nie jestem w stanie za wiele z siebie "wydusić". Myślałem nad terapią indywidualną w nurcie CBT.
Czuję potrzebę sięgnięcia po pomoc - nie czuję się pewnie w tym, co się dzieje we mnie
Nie mam kategorii pytania .. nie wiem czy mam jakiś problem psychologiczny … mam mega nieprzepracowane dzieciństwo i ogólnie przeszłość, ale radzę sobie z tym .. żyję mega dobrze, mam wszystko, czego chcę i pewnie nawet nie potrzebuję pomocy .. ale z jakiegoś powodu dzisiaj wieczorem wpisałam w Google pomoc psychologiczną … coś jednak jest w podświadomości , może nawet więcej niż mi się wydaje .. wyrzuciłam z głowy wszystko, co było nie tak, a co jeżeli właśnie teraz, kiedy jestem w najlepszym momencie mojego życia, wszystko wraca …
Źle mieszka mi się z partnerką, chciałbym się wyprowadzić. Przechodzę kryzys, mam myśli samobójcze.
Mam problem, mieszkam z dziewczyną od 4 lat w jednym pokoju , tłumie w sobie to w jakim bałaganie żyjemy i raz na jakiś czas wybucham z tego powodu, bałagan jest głównie jej . Po takim wybuchu po znowu jakimś czasie wybucham z powodu finansów , zarabiam 2 razy więcej od niej , dostaję więc na życie i mieszkanie , tylko ja nic z tego nie mam i żyję w tym bajzlu, chce się uwolnić i wyprowadzić, ale od 2 lat mi to się nie udało, czuję, że stosuje jakieś psychologiczne triki, przez które rezygnuje, i ostatnimi czasy siada mi psychika, mam myśli samobójcze, w których nie czuję zawahania, gdybym miał to zrobić Co ja moge zrobić dalej ze swoim życiem, nie mam rodziny ani znajomych, moje życie to głównie praca.
Hej, jestem na oddziale dziennym i ciekawi mnie sytuacja z jednym z psychologów, który jest też terapeutą zajęciowym.
Hej, jestem na oddziale dziennym i ciekawi mnie sytuacja z jednym z psychologów, który jest też terapeutą zajęciowym. Byłam z nim na dwóch rozmowach i dały mi bardzo dużo, ale właśnie po tej pierwszej, na wyjściu na papierosa, czułam się nieswojo i skrępowana. Na przerwach między zajęciami idziemy z grupą zapalić, i gdy on też wychodzi, rozmawia z niektórymi osobami, jako psycholog, doradza, ale czasami mam wrażenie, że rozmowy nabierają takiego luźnego i koleżeńskiego tonu i chyba przez to poczułam wtedy lekki dyskomfort. Dlatego też się zastanawiam czy jest to profesjonalne podejście, też pomyślałam, że może działać w formie takiego "szpiega", żeby obserwować grupę. Wydaje mi się, że nie jest to duży problem, bo jednak dużo mi dały te dwie sesje z nim, ale zaczęłam się zastanawiać, czy, i tak, jest to w porządku?
Skierowanie na NFZ. Potrzebne?

Dzień dobry, mam pewien problem, a raczej mój partner. Zdiagnozowano u niego zaburzenia somatyczne 2 lata temu, stosował farmakoterapię oraz uczęszczał na spotkania z psychiatrą, po roku zakończono leczenie. Od paru miesięcy ma nawroty. Moje pytanie brzmi - czy musi załatwić sobie skierowanie od lekarza rodzinnego, by móc zapisać się do psychiatry i psychologa na NFZ? Czy skierowanie nie jest wymagane?

Kontrola złości i agresji
Jak kontrolowac złość i agresję oraz jak budować niska samoocenę
Czy warto zmienić terapię, jeśli widzę pogorszenie, widzę lekceważenie?
Dzień dobry, od ponad pół roku mam nasilone objawy zaburzeń lękowych, od około trzech chodzę na psychoterapię. Mojemu lękowi często towarzyszy też poczucie odrealnienia, mnie czy otoczenia. Mówiłam o tym na terapii- zero reakcji. Ogólnie po ostatnich paru sesjach odbieram, że temat lęków jest kompletnie lekceważony. Nie wiem do końca jak to powiedzieć, bo boję się, że wyjdzie to jakoś nie miło. Czuję też, że nurt psychodynamiczny nie jest dla mnie. Znalazłam ostatnio terapię bliżej siebie, ma więcej dobrych opinii i jest w nurcie, który podobno jest najskuteczniejszy i ogólnie bardziej by mi mogła ta terapia odpowiadać. Czy warto zmienić terapię? Po praktycznie 3 miesiącach ostatnio ciągle widzę pogorszenie, na powrót zaczynam się bać wyjścia z domu a przecież powinno być stopniowo lepiej.
Czy terapia narcyza powinna polegać na wybaczeniu sobie?

Witam. Czy terapeuta osoby zaburzonej (narcyz ukryty) może mówić, żeby nie czuła się winna za to, co zrobiła swojemu partnerowi i wcześniejszym partnerom, jak i swojemu synowi? 

Że stan psychiczny, w jakim on się znajduje, nie może być przyczyną jej zachowań, bo jako osoba dorosła sam decyduje o swoim życiu i zawsze mógł odejść z tej relacji jak czuł, że coś złego zaczyna się z nim dziać? 

Czyli wina za przemoc psychiczna, najgorsze manipulacje, próbę doprowadzenia do samobójstwa jest po stronie ofiary? Bo jako osoba dorosła jest za siebie odpowiedzialna? Ktoś kto całe życie siebie samego okłamywał, żeby nie czuć się winnym w końcu doznaje skruchy, szuka pomocy specjalisty, żeby pomógł w uleczeniu siebie by nie krzywdzić więcej innych ludzi, słyszy coś takiego! Jaki może być te go finał? Według mnie to tylko w ulepszeniu się bycia złym.

Czy wcześniejsze problemy z odżywianiem (zaburzenia odżywiania, anoreksja), może być powodem rozpadu związku.
Dzień dobry, czy wcześniejsze problemy z odżywianiem (zaburzenia odżywiania, anoreksja), może być powodem rozpadu związku. Partnerka wiele lat temu miała problem z anoreksją, z którym sobie "teoretycznie" poradziła. Od jakiegoś czasu problem wagi niestety powraca (162cm/45kg), jest to jednak tłumaczone gorszym okresem, stresem (osobiście nie widzę problemu z głodzeniem się, ale porcje jedzenia zmalały). Jednym z tych powodów jest pogorszenie i rozpad naszego związku, który dla mnie nie do końca jest zrozumiały. Partnerka tłumaczy go wygaśnięciem uczucia (przez różnicę odległości nie mieszkaliśmy razem, co było głównym powodem), obawami co będzie, odpowiedzialnością za mnie (przeprowadziłem się do niej, rezygnując z pracy). W związku zaczęła odczuwać duszność, ograniczenia, zawłaszczenie przestrzeni (nigdy się wzajemnie nie ograniczaliśmy i po zamieszkaniu razem pod tym względem nic się nie zmieniło), strach. Ze swojej strony odczułem u partnerki zmiany nastroju, złe samopoczucie, smutek. W związku byliśmy zgodni, mieliśmy wspólne pasje i zainteresowania i fajnie się rozumieliśmy a 'jedyne' konflikty były ze względu na to, że mieszkaliśmy zbyt długo oddzielnie (4 lata - i to była moja wina). Ponieważ bardzo martwię się o swoją "byłą" partnerkę, to czy cała ta sytuacja może mieć coś wspólnego z wcześniejszymi problemami odżywiania, strachem przed zmianami, przed wejściem w stały związek?
Psycholog, psychiatra i psychoterapeuta. Kogo wybrać?
Pisałam tutaj jeden post o przygotowaniu do terapii. Zastanawia mnie jedna sprawa. Nie wiem do kogo tak naprawdę się udać. Choruję na padaczkę od dziecka. Neurolog twierdzi, że to ataki mam na tle nerwowym. Też tak myślę. I teraz tak. Jest 3 specjalistów. Psycholog, psychiatra i psychoterapeuta. Kogo wybrać? Ja wiem, że muszę pracować nad sobą i się zmienić. Dużo wszystkim się stresuje, przejmuje jestem bardzo wrażliwa. Mam stany lękowe wsród ludzi nawet w sklepie czuje się obserwowana itd, niska samoocena, nerwica natręctw. Terapia mogłaby pomóc, bo rozmowa, wsparcie odmieniłoby może moje myśli o sobie, spojrzenie na świat przyszłość. Jednak wiem, że psychoterapeuta znowu nie zapisze leków, które musiałabym brać na nerwicę, lęki ,może depresję i uspokojenie, które mogłyby wyeliminować chorobę (napady padaczkowe, które mam przez stres)Psychiatra zapisze tylko leki, jednak u psychiatry nie odbędę terapii. Obecnie nie byłoby mnie stać na 2 specjalistów, a rozważam tylko wizyty prywatne. Co zrobić w takiej sytuacji, którego specjalistę tutaj wybrać?
Czy psycholog ma obowiązek zgłosić przestępstwo związane z pornografią?

Witam, mam bardzo nurtujące pytanie, ponieważ chciałem się dowiedzieć o takiej hipotetycznej sytuacji czy gdy ktoś powie psychologowi o przestępstwie, jakim jest korespondowanie i wysyłanie treści pornograficznych do 14-latki, to psycholog ma prawo nie dotrzymać tajemnicy zawodowej i powiadomić w tym przypadku służby?

Od jakiegoś czasu szukam sobie psychoterapeuty, sam studiuję psychologię i najbliżej mi do podejścia psychodynamicznego, jednak nie jestem pewien czy właśnie taka forma terapii najbardziej by mi pomogła. Jestem osobą homoseksualną z nieprzepracowanymi problemami tożsamościowymi, dodatkowo zostały u mnie zdiagnozowane DDA, dystymia i uzależnienie od substancji psychoaktywnych. Jaka terapia byłaby najlepsza w moim przypadku, bądź czym powinienem kierować się przy wyborze?
Witam, Choruję na depresję i silne zaburzenia lękowe od ponad 12 lat, mam pytanie, ponieważ niedawno zmieniłe_am pierwszy raz leki od tych dwunastu lat,
Witam, Choruję na depresję i silne zaburzenia lękowe od ponad 12 lat, mam pytanie, ponieważ niedawno zmieniłe_am pierwszy raz leki od tych dwunastu lat, jestem teraz na 150 effectin ER od 6 dni. Czy lek powinien już zacząć działać ? Pytam, ponieważ niestety nadal odczuwam stany lękowe i depresję, najbardziej z rana, poźniej jest już trochę lepiej. Ale jest taka sinusoida - parę godzin lepiej, potem chwilę gorzej i tak w kółko. Z tym epizodem walczę już pół roku. Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź.
Psychoterapeutka powiedziała mi, że nie jest w stanie prowadzić terapii w momencie, kiedy ja nie umiałam ustalić celów terapii.
Po trzeciej wizycie psychoterapeutka CBT odmówiła mi współpracy. Powiedziała, że mam się udać do bardziej doświadczonego terapeuty i psychiatry. Powiedziała mi, że nie jest w stanie prowadzić terapii w momencie, kiedy ja nie umiałam ustalić celów terapii. Od tego czasu minęło wiele miesięcy, biorę leki psychiatryczne i dzięki nim czuje się ok, ale dalej nie wydaje mi się, że umiałabym określić cel terapii- bo szczerze mówiąc nie mam nadziei na lepszą przyszłość. Wybieram się na terapie, bo wiem, że jako chora osoba powinnam. Ale właśnie tutaj się zastanawiam jak to ma działać… Jak osoby z depresją i czarną wizją przyszłości mają chcieć zmiany i ustalać cel terapii? W moim odczuciu to nie ma sensu, ja nie widzę możliwości na lepsze życie i oczekiwałabym, że tu pomoże terapia, a nie, że przez ten klasyczny objaw depresji z terapii będę zdyskwalifikowana :( Jak chora osoba ma określać cel terapii?