Left ArrowWstecz

Jak rozpoznać uzależnienie od grania i czy można sobie z tym poradzić samemu?

Witam, mam pytanie… Czy jeśli gram co jakiś czas (czasem parę razy w miesiącu) od jakiś 3 lat, to jest możliwość, że jestem uzależniony? Często mówię sobie „już nigdy więcej”, a jednak po jakimś czasie zawsze mnie znowu kusi… Jeśli od ostatniego grania minie parę dni, to chęć grania jest niewielka i nie myślę o tym, lecz zawsze po, dajmy na to, odblokowaniu konta znowu mam wielką ochotę zagrać. Czy da się samemu z tego wyjść?

User Forum

Anonim1994

1 miesiąc temu
Katarzyna Kubińska

Katarzyna Kubińska

Dzień dobry,

granica pomiędzy nawykiem, pasją i uzależnieniem behawioralnym jest płynna. To naturalne, że czasem czujemy nieodpartą chęć pochłonięcia się w zajęcia, które przynoszą nam dużo przyjemności, zwłaszcza w momentach, kiedy doświadczamy więcej stresu, zmęczenia. 

Czasem taka wzmożona chęć pojawia się właśnie pod wpływem wyzwalaczy — np. kiedy wiemy, że to jest możliwe po długim czasie abstynencji. Możemy porównać tę sytuację do takiej, kiedy ktoś uzależniony od alkoholu z przyczyn zdrowotnych lub z powodu wszycia disulfiramu (tzw. wszywka alkoholowa) wyczekuje miesiącami momentu, kiedy będzie mógł się napić. 

Więc tak, poczucie przymusu, nawet jeśli pojawia się po dłuższym czasie, może świadczyć o rozwoju uzależnienia i można domniemywać, że jeśli pojawia się myśl "już nigdy więcej" to proces grania wymyka się spod kontroli. 

Jednak to, co można z tym zrobić, bardzo zależy od wielu czynników i Pana potrzeb.

Być może nie trzeba będzie rezygnować całkowicie z grania, a jedynie zaplanować strategię, aby lepiej kontrolować, kiedy Pan zaczyna i kończy grę, w jakich odstępach czasu, aby nie miało to negatywnych konsekwencji. Potrzeba dokładnego wywiadu i przyjrzenia się sytuacji.

1 miesiąc temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Piotr Karpiński

Piotr Karpiński

To, co opisujesz wskazuje na problem z kontrolą grania – to już sygnał ryzyka uzależnienia. Samemu można próbować (blokady kont, unikanie bodźców, szukanie alternatyw), ale najskuteczniejsza droga to kontakt ze specjalistą od terapii uzależnień lub grupą wsparcia, np. Anonimowi Hazardziści. Im szybciej zareagujesz, tym łatwiej przerwiesz ten cykl.

1 miesiąc temu
Rafał Setla

Rafał Setla

Już sama świadomość własnego zachowania i wątpliwości wobec niego jest bardzo ważnym krokiem :) 

Na podstawie tego, co opisujesz:

Gram okazjonalnie, ale zauważasz pewien wzorzec: po pewnym czasie powraca silna chęć grania, mimo że wcześniej deklarowałeś sobie „już nigdy więcej”.

Kiedy od gry minie kilka dni, pragnienie grania jest niewielkie, ale po powrocie do konta pojawia się silna pokusa.

To sugeruje, że może pojawiać się pewien mechanizm „trigera” sytuacji lub bodźca (w tym przypadku odblokowania konta), który wywołuje silną potrzebę gry. Nie oznacza to automatycznie pełnego uzależnienia, ale wskazuje, że gra wywołuje w Tobie trudne do kontrolowania impulsy.

Jeśli pytasz o możliwość wyjścia z tego samodzielnie. Tak, w niektórych przypadkach możliwe jest nauczenie się strategii samokontroli i ograniczania sytuacji wyzwalających chęć grania.

Warto obserwować swoje wzorce, rozpoznawać momenty, w których pojawia się pokusa, i wprowadzać alternatywne zachowania.

Bardzo pomocne bywa też wsparcie, czy to w formie grup wsparcia, czy konsultacji z psychologiem, który pomoże w stworzeniu konkretnych planów działania.

1 miesiąc temu
Barbara Jedlińska

Barbara Jedlińska

To, że czasem wracasz do grania, mimo wcześniejszych postanowień, jest dość typowe dla wielu osób, które mają kontakt z grami. Sama częstotliwość grania nie musi oznaczać uzależnienia, ale ważne są Twoje odczucia i zachowania wokół tej aktywności. Jeśli zauważasz, że trudno Ci dotrzymać decyzji o zaprzestaniu gry, a po odblokowaniu konta pojawia się silna ochota, może to świadczyć o tym, że granie stało się dla Ciebie ważnym sposobem radzenia sobie z pewnymi emocjami, napięciem lub po prostu nudą.

Uzależnienie to nie tylko kwestia tego, jak często grasz, ale też tego, czy granie zaczyna wpływać na inne obszary Twojego życia, takie jak relacje, praca, nauka czy samopoczucie. Jeśli masz wrażenie, że trudno Ci wytrzymać bez gry, warto się temu przyjrzeć i zastanowić, co sprawia, że wracasz do tej aktywności.

Samodzielne wyjście z takiego schematu jest możliwe, zwłaszcza jeśli jesteś na wczesnym etapie i masz świadomość problemu. Często jednak pomocne okazuje się wsparcie innych osób. Rozmowa z kimś bliskim, specjalistą, a czasem udział w grupie wsparcia. Ważne jest zrozumienie, co wywołuje chęć grania i czy są inne sposoby, które pozwoliłyby Ci radzić sobie z trudnymi emocjami lub nudą.

1 miesiąc temu
Pamela Górska

Pamela Górska

Dobre pytanie – i bardzo ważne, że je sobie zadajesz. Już sam fakt, że zastanawiasz się nad tym, czy granie zaczyna Cię kontrolować, a nie odwrotnie, pokazuje, że coś Cię niepokoi.

Uzależnienie nie zawsze oznacza granie codziennie po kilka godzin. Czasem kluczowe jest to, co dzieje się w Twojej głowie – np. poczucie, że „już nigdy więcej”, a potem powrót mimo postanowień, silna ochota po przerwie czy to, że gra wraca jak magnes. To są elementy zachowania na pograniczu uzależnienia.

Czy da się wyjść samemu? Bywa, że tak – zwłaszcza jeśli wcześnie to zauważysz. 

Pomaga:

-uświadomienie sobie wyzwalaczy (np. nuda, stres, konkretne sytuacje),

-stawianie granic – np. jasny limit czasu, aplikacje blokujące, przerwy,

-zastępowanie grania czymś, co daje podobne emocje (rywalizację, rozładowanie napięcia, satysfakcję).

Ale jeśli widzisz, że mimo prób wciąż wracasz i trudno Ci utrzymać kontrolę – to sygnał, że warto poszukać wsparcia. Terapia uzależnień (najczęściej w nurcie poznawczo-behawioralnym) daje konkretne narzędzia i naprawdę ułatwia wyjście z błędnego koła.

Podsumowując: nie musisz od razu nazywać tego „pełnym uzależnieniem”, ale masz prawo traktować to poważnie i zadbać o siebie. Bo im szybciej złapiesz równowagę, tym łatwiej to zatrzymać.

1 miesiąc temu
Maciej Woropaj

Maciej Woropaj

Dzień dobry! Z tego, co opisujesz, trudno bez znajomości twojego szerszego kontekstu życiowego jednoznacznie powiedzieć czy jesteś uzależniony. Można jednak dostrzec sygnały, które warto potraktować poważnie. Uzależnienie to nie tylko kwestia częstotliwości grania, ale także tego, jaki wpływ ma granie na Twoje codzienne życie, relacje, emocje, decyzje. To, że mówisz sobie „już nigdy więcej”, ale wracasz lub pojawia się silna chęć w określonych momentach (np. po odblokowaniu konta), czujesz ulgę, gdy nie grasz, ale potem znowu wraca pokusa, może wskazywać na uzależnienie behawioralne w fazie kontrolowanej lub na granicy. W tej fazie osoba jeszcze nie gra codziennie, ale myśli o graniu, traci nad tym częściową kontrolę i wciąż wraca — mimo postanowień. Natomiast czy da się samemu z tego wyjść, to moim zdaniem może okazać się to trudne bez wsparcia. Można próbować samodzielnie, np. przez rozpoznanie i unikanie "wyzwalaczy" takich jak łatwy dostęp do konta, nudę, napięcie. Można ograniczać czas grania lub wprowadzenie dni bez grania, zapisywanie emocji i sytuacji „przed” i „po” graniu, żeby spróbować poznać jakie mechanizmy psycho-emocjonalne się uruchamiają. Można stworzyć listę rzeczy, które realnie tracisz przez granie (czas, pieniądze, relacje, spokój). Można próbować zamiany grania na coś, co daje podobne emocje, ale w realnym życiu (np. rywalizacja, wyzwanie, adrenalina). 

Sam fakt, że Cię to niepokoi i pytasz o to, nie bagatelizujesz tematu, świadczy o tym, że czujesz, iż tracisz wpływ na swoje życie i chcesz go odzyskać. To świetny moment, żeby sprawdzić, czy Twoje granie naprawdę Ci służy — czy już bardziej Cię ciągnie w dół. I jeśli czujesz, że chcesz coś zmienić, nie musisz z tym zostawać sam. Pomoc istnieje — i nie jest oznaką słabości, tylko odwagi. Tym bardziej, jeśli czujesz, że ciągle wracasz, mimo prób zerwania, warto przynajmniej skonsultować się z terapeutą, który zna się na uzależnieniach. To nie musi od razu oznaczać terapii na lata — czasem kilka rozmów, określenie kontekstu życiowego daje jasność, świadomość i plan na bezpieczne używanie czegoś, co ma mieć swoją konkretną rolę w twoim życiu - tu akurat rozrywkę. 

 

1 miesiąc temu
Barbara Wysocka

Barbara Wysocka

Witaj, Anonimie1994.

Na wstępie chcę docenić Twoją troskę o samego siebie, krytyczne spojrzenie na swoje funkcjonowanie. To nieczęsto sie zdarza w przypadku osób uzależnionych, które zwykle wypierają i racjonalizują swoje zachowanie. Ten właśnie Twój krytycyzm i troska może świadczyć o tym, że jesteś w stanie samodzielnie ochronić się przed uzależnieniem. 

Granie w gry nie jest niczym złym. Wręcz przeciwnie, rozwijają funkcje poznawcze takie jak spostrzeganie, uwagę, przewidywanie, myślenie logiczne, planowanie. Poza tym rozwijają umiejętność działania w presji czasu. Są też świetnym sposobem na oderwanie myśli od codziennych spraw, co ułatwia nabranie dystansu i zmianę perspektywy. Być może Twój lęk, że jesteś uzależniony, wynika ze złej opinii społecznej na temat gier. Żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jesteś uzależniony od gier, odpowiedz sobie na cząstkowe pytania dotyczące Twoich relacji z graniem: 

1. Czy odczuwasz przymus grania, Twoje myśli krążą ciągle wokół gier?

2. Czy masz trudność w kontrolowaniu czasu przeznaczonego na grę, pomimo wcześniejszych planów?

3. Czy Twój nastrój i samopoczucie zależy od dostępu do gier: humor poprawia Ci się tylko, gdy grasz, a czujesz przygnębienie i irytację, a nawet ból głowy,  gdy nie możesz zagrać.

4. Czy Twoje myśli uciekają do gier nawet wówczas, gdy pracujesz lub się uczysz, masz przez to problem z koncentracją na aktualnej aktywności?

5. Czy z powodu grania zaniedbujesz swoje obowiązki? Często zdarza Ci się nie wykonać ważnego zadania, które zaplanowałeś, nie wypełnić zobowiązań?

6. Czy często rezygnujesz ze spotkań towarzyskich czy rodzinnych na rzecz grania?

7. Czy zdarza Ci się skłamać na temat czasu spędzonego na grze?

8. Czy zauważyłeś, że dla grania porzuciłeś inne swoje pasje i zainteresowania?

9. Czy pogorszyły się Twoje wyniki w nauce lub w pracy? 

10. Czy ktoś z Twoich bliskich często zwraca Ci uwagę na temat czasu spędzanego na grach?

11. Czy zaniedbujesz sen, często grasz w nocy, przez co jesteś niewyspany i zmęczony?

12. Czy odczuwasz ostatnio zmęczenie, bóle głowy i problemy ze wzrokiem?

13. Czy odczuwasz dyskomfort w okolicy kręgosłupa i przeciążenie nadgarstków?

14. Czy zauważasz zaburzenia rytmu dnia, nieregularny sen, brak ruchu?

 

Podsumowujac: są trzy główne kryteria świadczące o uzależnieniu: 

1. Utrata kontroli nad graniem.

2. Granie ma priorytet na innymi aktywnościami życiowymi. 

3. Kontynuowanie grania pomimo negatywnych konsekwencji.

 

Objawy muszą utrzymywać się długotrwale, np kilka miesięcy i powodować cierpienie i znaczne upośledzenie funkcjonowania. 

 

Odpowiedz sobie na te pytania i oceń krytycznie, czy objawy uzależnienia dotyczą Ciebie. Jeśli tak, podejmij działania i korzystaj ze wsparcia. Jeśli nie, to bądź czujny i ciesz się ulubionymi grami. 

 

Serdecznie Cię pozdrawiam, Basia Wysocka, terapeutka SFBT. 

 

1 miesiąc temu
Albert Polak

Albert Polak

Dzień dobry, 

 

To, co Pan opisuje, brzmi jak bardzo znajomy mechanizm: z jednej strony szczere postanowienia „już nigdy więcej”, z drugiej – powracająca fala silnej chęci. To nie jest zwykła słabość — to doświadczenie poczucia, że coś w Panu działa niezależnie od woli. Wtedy przez kilka dni może być cisza, a później nagle napięcie wraca ze zdwojoną siłą. 

 

To właśnie ta huśtawka między poczuciem kontroli a nagłym przymusem jest czymś, co w psychologii traktujemy bardzo poważnie. Nie chodzi więc tylko o częstotliwość grania, ale o to, że mechanizm sam w sobie już się uruchomił: przynosi ulgę, a potem poczucie winy, i znowu rodzi potrzebę ulgi. Błędne koło. 

 

Samodzielnie można próbować je zatrzymać, ale zwykle trudność polega na tym, że gra „ukrywa” przed Panem to, co naprawdę się dzieje w środku — napięcie, emocje, poczucie braku wpływu. Sama siła woli często nie wystarcza, bo gra tak naprawdę spełnia jakąś ważną funkcję zastępczą. 

 

To, że Pan już teraz zadaje sobie pytanie „czy to uzależnienie?”, pokazuje dużą czujność wobec siebie. To bardzo dobry moment, by przyjrzeć się temu głębiej — i nie zostać w tym samemu. 

Serdecznie pozdrawiam, 

 

Albert Polak

psycholog

1 miesiąc temu
pracoholizm

Darmowy test na uzależnienie od pracy (aut. Bryan E. Robinson)

Zobacz podobne

Rozstanie z partnerem - nagle zaczął mnie obrażać, był agresywny, zrzucił na mnie winę za wszystko. Jest z alkoholowej rodziny.

Witam, jestem właśnie po rozstaniu z partnerem, byliśmy razem 3 lata ,co prawda mieszkaliśmy daleko od siebie, ale raz dwa razy w miesiącu jeździliśmy i codziennie rozmawialiśmy na kamerce. 

Nie wiem co sie stało, bo mieliśmy w niedługim czasie zamieszkać u niego ,ale on zaczął być wulgarny ,obrażać mnie słowami ,był agresywny, gdy dzwonił . Dodam, że pochodzi z patologicznej rodziny, sam też wcześnej dużo sie bawił , ciągle miał pretensje o piwo, które chciał popijać w każdym miejscu ,dosłownie na spacerze ,na ulicy,w parku ...nie jestem abstynentką, ale piję okolicznościowo, więc nieczęsto . 

Wreszcie kiedy już wynajął mieszkanie dla nas, obwiniał mnie, że zmieniłam sie, obrażał przy każdym telefonie, przeklinał, na moje uwagi nie reagował , prosiłam, żeby już przestał .

Wyciągał rzeczy z przeszłości nasze sprzeczki, które były oczywiście z mojej winy. Wszystko było z mojej winy zawsze ,nigdy nie odniósł sie do tego, co sam pisał czy mówił ,tylko moja wina była . 

Ciężko mi bardzo ,to już 3 tygodnie jak nie rozmawiamy, w nerwach też napisalam do niego co myślę na ten temat. Czuję się bardzo winna i tęsknie. 

Ja zawsze wyciągałam rękę na zgodę ,tym razem już było za dużo i liczyłam, że jak pierwszy raz się postawie, to on zrozumie, że mnie skrzywdził. Nic bardziej mylnego ,zero kontaktu od niego ,jakbym nic nie znaczyła.

Jak mam sobie to wytłumaczyć ,bo już doszukuje sie winy w sobie ..że moze nie byłam za dobra dla niego ,ale zawsze wspierałam ,tłumaczyłam, dużo czytałam o dorosłych dzieciach DDA ,... Czemu on tak łatwo zrezygnował i mnie obrażał ,nie moge tego pojąć . Jestem załamana .

Czy problem DDA można przepracować jedynie przez psychoterapię?
Jak przepracować problem bycia DDA? Wiek 50+ , nadal opiekuję się ojcem alkoholikiem. Czy tylko i wyłącznie poprzez uczestnictwo w terapii?
Czy to problem mojego niedopasowania do obecnych czasów, rodziny męża? Relacja i jego rodzina przeczy moim wartościom, nie widzę budowania tutaj swojej rodziny.
Witam, w październiku 2021 poznałam mojego męża. Po kilku rozmowach telefonicznych przed pierwszym spotkaniem poinformował mnie, że ma dwójkę dzieci w wieku 15 i 17 lat. Byłam hmm… przerażona. Ja miałam lat 27, a on 38. Jego była partnerka wtedy miała jedno z dzieci. Nie wiedziałam co o tym myśleć, gdyż inna sytuacja by była, gdyby dzieci były z matką. A tak to wiadomo, kiedy ja nie mam dzieci, czułam, że będę ograniczana, nie będę mogła być w 100% sobą, uważać, co mówię i nawet przy seksie myśleć o tym, że obok jest dziecko i ciągle na głowie to, że za drzwiami ktoś jest. Nie jestem osobą wulgarną itd., ale czułam, że ta rola mnie przerośnie. Koniec końców powiedział mi, że dzieci potrafią się sobą zająć, że syn ciągle siedzi na komputerze i ma słuchawki… Zaczęliśmy się spotykać, nic mi nie przeszkadzało, wiadomo, jak to na początku związku, próbowaliśmy zrobić na sobie dobre wrażenie. Ja przyjeżdżałam do niego czasami na noc, on gotował, sprzątał. Czasami wyzywał bardzo na syna, że nic nie robi, ciągle gra, odpuszcza szkołę. Operował taką złością, że go sama uspokajałam. W międzyczasie przyznał mi się, że jest poszukiwany przez policje, ale nawet jeśli policja by go złapała gdzieś to będzie okej wszystko, to było sprzed 15 lat i już dawno przedawnione, ale musi iść do adwokata. Minął nowy rok, czyli 2,5 miesiąca i wrócił z psem ze spaceru z policją. Zgarnęli go, poszedł do więzienia, ja po prostu czułam się jak w filmie, nigdy nie miałam do czynienia z łamaniem prawa, a co dopiero więzieniem… Zostałam u niego z jego synem, psem, po kilku miesiącach przyszła tu jego córka też, bo obydwoje chcieli mieszkać ze mną. Były ciągłe kłótnie o syf w domu, niepomaganie, a ja robiłam wszystko, co mogłam. Odnośnie odsiadki to jeździłam na każde widzenie, wysyłałam pieniądze, robiłam paczki, żywiłam jego dzieci, płaciłam nawet jakieś jego zaległe alimenty na dzieci, kiedy się ukrywał, bo jego była je wyłudziła, gdyż wiedziała, że on będąc poszukiwanym i tak nic z tym nie zrobi. Po roku czasu odsiadki wzięliśmy ślub na jego przepustce. Byłam naprawdę nieszczęśliwa będąc sama, ale wiedziałam, że w końcu wyjdzie i wszystkie nasze plany wejdą w życie. Wyszedł na warunkowe zwolnienie po 1roku i 3 miesiacach. Zmienił się nie do poznania. Zrobił się bardzo agresywny słownie, nasze plany były jednak tylko słowami, by mnie zatrzymać. Zadłużyłam się itd., chodzę do psychiatry, biorę leki, ale czuje, że tu nie pasuje. Będąc w ich domu, ja powinnam się dopasować, ale nie mogę przepalić tego, że jego jedno dziecko nie skończyło szkoły - tylko gimnazjum, jego córka oblała rok, nie pomagają dosłownie nic w domu. A odpowiedź ich to „to nie mój pies, to nie moja szklanka, ja nie będę po nikim sprzątać, tylko po sobie”. Mój mąż ewidentnie sobie z tym nie radzi i kłócimy się o to za każdym razem… Ja mam dość matkowania, zajmowania się nie swoimi dziećmi, mam dość takiego braku empatii czy szacunku, pomocy. Jestem wychowana w religijnej, empatycznej rodzinie, gdzie mając 15 lat robiłam obiad dla całej rodziny, sprzątałam cały dom, a kiedy mama dawała mi pieniądze na wycieczkę, to nie wydawałam nic, żeby mamie oddać. Mój mąż wychowany jest, że jego matka robi za niego wszystko, nawet chleb do pracy i dla niego to normalne, że ja również powinnam to robić. Czuję, że przez to ja jestem hmm.. zawiedziona, sfrustrowana ciągłym syfem, sprzątaniem, gotowaniem (nie mówiąc o tym, że córka jego, np. skarży się jego ex, że robimy obiady tylko dla siebie, to, co my lubimy, a problem tkwi w tym, że ja robię obiad dla wszystkich, ale ona nic nie je, ryby nie je, grzybów nie je, ziemniaków nie je, pomidorów nie lubi, owoców nie lubi), młoda śpi cały dzień, żyje w nocy, nie chodzi do szkoły. Mój mąż mówi, że ja zachowuje się, jakbym miała 70 lat, że mam wyluzować. On też szkoły nie skończył, namawiał córke do jarania zioła, jak byli za granicą (miała 14-15 lat), im więcej tu jestem, tym bardziej czuję, że to nie jest miejsce dla mnie. Bardzo bym chciała mieć swoje dzieci, ale widząc jak mój mąż podchodzi do tematu swoich dzieci, to to jest dla mnie antykoncepcja z nim na lata. Przez ostatni czas tak się zdystansowałam, że w ogóle nie rozmawiam z jego dziećmi, z jego mamą, a z mężem pewne tematy omijam, bo po co się kłócić. Jest teraz na warunkowym zwolnieniu, ale mimo to, co nakazał mu sąd, aby dalej był na wolności, on dalej ma to gdzieś, bo przecież ''on nie ma 70 lat, żeby siedzieć grzecznie w domu". Postanowiłam się rozstać, ale koniec końców stanęło na tym, że idziemy do psychologa dla par, a jeśli nic się nie zmieni, to chcę się rozstać. On mówi, że MOŻE PSYCHOLOG MI PRZEMÓWI DO ROZUMU, BO JA NIC NIE ROZUMIEM. Czasami mam wrażenie, że może rzeczywiście to ja mam złe podejście, może jestem zbyt rygorystyczna, może jestem za bardzo odpowiedzialna… ale kiedy on mnie potrzebował i jego dzieci, to ta odpowiedzialność i robienie czegoś na już, jak ktoś czegoś potrzebował, to wtedy byłam najlepsza. Wiem, że też nie jestem idealna, ale czasami jak już nie daję rady, to nazywam ich PATOLOGIĄ, wtedy mąż bardzo się denerwuje, mówi do mnie, że mam "zamknąć mor**, że mam zamknąć się *****" itd. Chciałabym zaczerpnąć może zdania na ten temat czy za dużo wymagam? Czy może rzeczywiscie ze mną jest coś nie tak? Po prostu porównując go do mojego ojca czy dziadka, to ja widzę przed soba ojca Sebixa spod sklepu i nie mogę tego zaakceptować, że mogłabym dopuścić do tego, że dziecko z mojego łona będzie miało ojca, który będzie je demoralizować. A jego odpowiedź na to zawsze jest, że TERAZ SA INNE CZASY, LEPIEJ, ŻEBY DZIECKO PALIŁO ZIOLO W DOMU NIŻ GDZIEŚ POZA. Mam wrażenie, że zaburza on moje wartości, które były mi wpajane od dzieciństwa i wiem, jaką rodzine chcę stworzyć, a widząc rodzine, jaką tworzy on, to coraz bardziej jestem przekonana, że nie chce być jej częścią. Mam jeszcze nadzieje, że coś się zmieni, jak pójdziemy do psychologa, bo według niego to, co on robi, nie jest patologiczne, jak praca na czarno, komornicy, alimenty, uderzenie syna w twarz, palenie z nim i córką zioła, wszyscy maja podstawowe wykształcenie, nie chodzą do szkoły, maja problem z prawem, kuratorów. Czy to jest coś, co muszę zaakceptować? Nie wiedziałam tego przed ślubem, po ślubie tylko powoli wychodziło to wszystko od momentu jego wyjścia z więzienia, czyli około 8 miesięcy temu. On nawet mi mówił wczoraj, że jeśli ja bym chciała ćpać nawet codziennie, to on by mi nie zabronił tak, jak ja mu zabraniam nawet raz na jakiś czas. Nie wiem co o tym myśleć…może rzeczywiście to ja powinnam wyluzować? Może źle się dopasowuję do czasów, jakie obecnie panują? :/
Moja Mama ma 57 lat. Jest po dwóch rozwodach. O rozpad obwiniała byłych Mężów , że to Oni byli Ci "źli". Z czasem zaczęłam zauważać niepokojące zachowania Mamy.
Moja Mama ma 57 lat. Jest po dwóch rozwodach. O rozpad obwiniała byłych Mężów , że to Oni byli Ci "źli". Z czasem zaczęłam zauważać niepokojące zachowania Mamy , co zmieniło moje zdanie odnośnie Jej Ex Mężów. Według mnie nie wytrzymali z Nią psychicznie. Odnoszę wrażenie , że jest z Nią coraz gorzej. Od dawna zwraca na siebie uwagę w perfidny sposób. Dużo kłamie , próbuje czarować innych ludzi w jakich to Ona krajach nie była , kłamała też w sprawie swoich zmarłych Rodziców stawiając Ich na wysokich szczeblach zawodowych , gdzie żyli jaki przeciętni "Kowalscy" , opowiada osobom czy zna czy nie ile to Ona operacji nie przeszła , że już prawie umarła kilka razy. Ciągle symuluje jakieś choroby , widocznie coś Ją boli , źle się czuje , a po dosłownie kilku minutach cudowne ozdrowienie , może chodzić i wstać. Ona myśli , że tego nie widać , ale widać. Zarabia całkiem sporo , na wiele rzeczy Ją stać a mimo to potrafi chodząc po Sklepach "przypadkiem" coś wrzucić do torebki. Jest zależna całkowicie ode mnie , mojego Męża i Sióstr , które są mobilne. Narzuca wyjazdy służbowe na Mojego Męża raz w tygodniu , z czego nie jest zadowolony , bo też pracuje i ma pół dnia w plecy , przez co po miesiącu takich wyjazdów zaczął narastać konflikt między mną a Mężem. Irytujące jest to , jak traktuje ludzi , szczególnie byłych Mężów (w tym jeden to Mój Tata). Z Tatą mam świetny kontakt od kiedy odszedł. Wydaję mi się , że Mama jest tak o to zazdrosna , że próbuje relacją tą Naszą popsuć , wypisując do Niego jakiegoś głupoty na portalu społecznościowym. Próbowała 2 lata po rozwodzie wejść w kolejny związek , który szybko okazał się nie wypałem z Jej strony. Nic nie czuła do Partnera a mimo to , rok czasu Go zwodziła dla własnych celów. Majętny Pan , bardzo w porządku , kawałek nieba by Mamie uchylił a mimo to , nie doceniała nic. Zaczęła przesadnie o siebie dbać , ubierać się jak nastolatka , ma pociąg do Młodszych (tak było w przypadku Ex Mężów). Każda próba podjęcia rozmowy z Nią kończy się obrażaniem , atakowaniem i płaczem i usprawiedliwianie się tym , że to wina mojego Taty i Ex Męża za to , że Jej się 2 życiu nie układa. Od jakiegoś czasu zaczęła sięgać po alkohol. Bierze bardzo dużo leków i wie , że nie może pić , mimo to robi to być może już systematycznie. Przyjeżdżając od czasu do czasu do mnie do domu potrafi w nocy po cichu wypić to co trzymam z alkoholu w lodówce , i potrafi nalać do butelki wodę dla zmyłki , że nic nie ubyło. Kiedy wypiła 4 piwa naraz i schowała puste butelki do lodówki , żeby też nikt się nie skapnął. Czuję , że przestaje ufać własnej Matce , strach Jej cokolwiek powiedzieć , bo przekaz do Znajomych idzie w bardzo podkoloryzowany sposób. Z małej błahostki potrafi zrobić wielki dramat i zasiać panikę u innych albo bardzo namieszać. Nie będę podawać Jej zawodu , ale pracuje na codzień z wieloma ludźmi którzy borykają się z takimi problemami jak Ona. Wieki osobom latami pomogła i pomaga dalej. Jest autorytetem dla tych Pacjentów. Dlaczego nie może poradzić sobie z własnym życiem ? Jak Jej pomóc ? Chodzi do Psychiatry , pewnie tylko po receptę żeby się nałykać leków , które według mnie też mogą mieć negatywne wpływ na Nią i Jej zachowanie. Nie wiem co się z Nią dzieje , przestaje Ją poznawać i zaczynam się bać tego co będzie dalej...
Zmienny nastrój partnera, agresja i codzienne picie alkoholu

Kryzys w związku. Obawiam się zmian nastroju partnera. 

Jednego dnia jest wspierający, radosny, gaszący konflikty. Wyręcza mnie w obowiązkach, pomaga w problemach. 

Drugiego pojawia się krzyk, rzucanie przedmiotami, obrażanie nawet przy znajomych, mówienie, że jestem np. za wolna, za mało empatyczna, głupia, za wolno myślę. Na moje prośby o większy szacunek odpowiada, że to moja wina. 

Reaguje agresją na zachowanie innych ludzi, które mu się nie podoba. Potrafił moim autem uderzyć w inne auto, bo ktoś krzywo jechał, jechać za innym autem bardzo blisko i bardzo szybko, bo ktoś wolno jechał i mówić, że to ja jestem problemem, bo tłumaczę, że się boję, jak tak robi, a on, że go nie wspieram, jak narzeka na innych. Drugim problemem jest codziennie picie alkoholu. Jak sam mówi, pomaga mu to poradzić sobie ze smutnym nastrojem i głównym powodem, dla którego pije, jestem ja, że go nie wspieram, że jestem głupia, że chce uciec od mojego nastroju. Nie ukrywam, że nie zawsze wszystko zrobię, tak jak on tego chce, nie zawsze przewidzę albo zapamiętam, na czym mu konkretnie zależy. Mam obniżony nastrój przez chorobę członka rodziny i konieczność pomocy osobie niepełnosprawnej, ale się staram, na tyle ile mam możliwości. Partner chce, żebym to ja wzięła odpowiedzialność za jego nastrój i jego picie. 

A ja nie wiem już co mam robić. Szukam u siebie problemów i wiem, że często mogłabym lepiej coś zrobić, ale nie wiem, czy mój strach przed partnerem jest normalny. Nie wiem, gdzie szukać pomocy.

Stress

Stres - przyczyny, objawy i skutki oraz jak sobie z nim radzić?

Stres to nieodłączny element życia, ale można nim zarządzać. Zrozumienie jego mechanizmów i rodzajów oraz nauka skutecznych metod radzenia sobie z nim poprawia jakość życia. Artykuł omawia naturę stresu, jego typy i fazy.