Left ArrowWstecz

Jak zyskać zaufanie w rozmowie i pokonać małomówność?

Z natury jestem małomówna. Mam też taką cechę, że w większości przypadków najpierw muszę się zastanowić, zanim coś powiem. Pracuję nad tym wszystkim, ale zauważyłam, że ludzie albo wolą porozmawiać lub zapytać się o coś kogoś innego niż mnie, jakby się mnie bali, albo myśleli, że jestem dziwna (oprócz mojej bliższej koleżanki, z którą częściej spędzam czas, choć ona także czasem nawet nie czeka, aż dokończę swoją wypowiedź - ale już tak mam, że zanim się zastanowię). Zauważyłam, że ludzie wolą rozmawiać z nią i czasem mi się wydaję, że zapominają, że ja jestem tuż obok. Frustruje mnie to, że nie są skorzy, boją się wdawać się ze mną w rozmowę, tym bardziej że to ja często wychodzę z inicjatywą i pytam się np. o ich plany na weekend. Wiem, że ludzie pierwsze, co oceniają człowieka, m.in. po zachowaniu - np. czy osoba jest godna zaufania - a ja z racji mojej małomówności i skromnej natury wydaję się odpychać ludzi i czuję, że tracą do mnie zaufanie. Wiem też, że świat żyje na szybkich obrotach i tak samo oczekuje szybkich i konkretnych odpowiedzi. Jakby myśleli, że jestem nieciekawa i nie warto ze mną wdawać się w dyskusje, ale gdy próbuję coś powiedzieć o sobie, to podświadomie wiem, że nie za bardzo ich to interesuje i rzeczywiście zaraz zmieniają temat. Również jest tak, że chcę się włączyć do rozmowy, ale nie chcę przerywać, więc przeczekuję. Wtedy rozmowa się kończy, a ja nie miałam szansy się odezwać - tylko przytakiwałam. Czy znalazły by się jakieś rady albo coś, co mogłabym poćwiczyć przy następnej okazji, by ludzie nie bali się ze mną rozmawiać i uważali mnie za osobę godną rozmowy? Wspomnę, że pracuję nad małomównością, ale ta cecha jest po prostu ze mną od zawsze i trudno mi to zmienić.

Daria Składanowska

Daria Składanowska

Dzień dobry,

 

opisuje Pani swoje doświadczenia związane z małomównością, potrzebą chwili namysłu przed wypowiedzią oraz obserwacją reakcji innych osób w rozmowach. 

W Pani opisie pojawia się poczucie frustracji, bycia pomijaną oraz potrzeba bycia zauważoną, a także refleksja nad tym, jak Pani sposób bycia wpływa na kontakt z otoczeniem. To naturalne, że takie sytuacje wywołują mieszane emocje. Jeśli chciałaby Pani przyjrzeć się tym doświadczeniom w bezpiecznej i wspierającej przestrzeni, kontakt z psychologiem może być okazją do lepszego zrozumienia własnych reakcji i uczuć w relacjach z innymi. Może Pani tez porozmawiać o swoich doświadczeniach z inną zaufaną osobą tj. koleżanką, przyjacielem lub członkiem rodziny. 

 

Pozdrawiam, 

Składanowska Daria

Psycholog, Doradca kariery

7 dni temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Karolina Rak

Karolina Rak

Dzień dobry,

 

Widzę, że ma Pani trudność w nawiązywaniu satysfakcjonujących interakcji - jest to problem, na który może składać się wiele czynników i z całą pewnością można się mu bliżej przyjrzeć na psychoterapii, gdzie byłoby miejsce na całościowy ogląd trudności. Jednak chciałabym zasugerować jeden eksperyment. Może Pani spróbować zastanowić się, co Pani pomaga, w zachowaniu innych, zbliżyć się do nich - czasem są osoby, które np swoją otwartością i ciepłem zachęcają do kontaktu. Kiedy już będzie miała Pani wyobrażenie tych osób, proszę spróbować zastanowić się, po czym Pani poznaje, że te osoby są otwarte i ciepłe - jak się zachowują, jak komunikują swoją chęć nawiązania interakcji - jaki mają ton głosu, mimikę, ekspresję, co mówią? Może to być kilka pomysłów, żeby przetestować we własnym zachowaniu i pokazać na zewnątrz swoją otwartość i chęć do interakcji. Oczywiście jest to jedynie pojedyncza technika, jednak może być ona pomocna w obserwowaniu jak moje własne zachowania wpływają na interakcje, jakie mam z innymi.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Karolina Rak 

Psycholożka i psychoterapeutka in spe

7 dni temu
Wiktoria Waszczuk

Wiktoria Waszczuk

Dzień dobry,
To, co Pani opisuje, jest naprawdę zrozumiałe i częste u osób, które naturalnie potrzebują chwili, by się zastanowić, zanim zabiorą głos. Małomówność sama w sobie nie jest wadą, jest to po prostu sposób funkcjonowania, tak samo wartościowy jak bardziej spontaniczne mówienie:)

Widzę w Pani wypowiedzi dużo troski o relacje i pragnienia, by inni mieli okazję zobaczyć, jaka Pani naprawdę jest. To normalne, że może pojawiać się smutek czy frustracja, kiedy ma Pani poczucie, że inni tego nie dostrzegają, mijają Panią lub traktują tak, jakby była Pani „niewidzialna”.

Warto też pamiętać, że to, że ktoś rozmawia chętniej z kimś innym, nie musi wynikać z niechęci wobec Pani czy z braku zaufania. 

Czasami pomagają drobne kroki, na przykład:

1) zasygnalizowanie chęci wypowiedzi krótkim zdaniem: „Chciałabym coś dodać, tylko chwilkę pomyślę”. To proste, a daje innym jasny sygnał, że Pani jest aktywnie w rozmowie.

2) delikatne włączanie się w trakcie, nawet jednym zdaniem, żeby nie czekać aż cała rozmowa się skończy, bo czasem wystarczy krótki komentarz, aby potem móc rozwinąć myśl.

3) zadawanie pytań otwartych, co Pani już zresztą robi:) to buduje relacje i pokazuje Pani zaangażowanie.

4) praktyka krótkich odpowiedzi, czyli zanim rozwinie Pani myśl w dłuższej formie, to może pomóc dostosować się do szybszego tempa rozmowy, jednocześnie nie rezygnując ze swojej natury.

I co ważne: to naprawdę nie oznacza, że musi Pani stać się osobą głośną czy bardzo rozmowną:) Chodzi bardziej o znalezienie własnego sposobu komunikacji, w którym poczuje się Pani swobodnie, a inni będą mieli szansę lepiej Panią usłyszeć.

Jeżeli czuje Pani, że te sytuacje często wracają i wpływają na samoocenę, czasami dobrze jest omówić to ze specjalistą, który pomoże zrozumieć, skąd biorą się te trudne odczucia i jak stopniowo budować pewność w relacjach. Takie spotkania mogą bardzo wesprzeć w budowaniu własnego stylu komunikacji, jak np. tego spokojnego, takiego, który jest naprawdę Pani, a jednocześnie skutecznego.

Proszę pamiętać: to, że mówi Pani wolniej lub zastanawia się dłużej, nie czyni Pani mniej wartościową rozmówczynią.

Pozdrawiam,
Psycholog Wiktoria Waszczuk

7 dni temu
Gizela Rutkowska

Gizela Rutkowska

Witam.

Zacznę może od problemu mocno rzucającego się w oczy - to jest brak Pani pewności siebie, akceptacji siebie, wiary w siebie, poczucia bycia ważną. Człowiek nie musi wcale dużo i bogato się wyrażać, by inni chcieli go słuchać. Czy ten sam problem ma Pani na gruncie rodziny i najbliższych? Czy też nikt jakby nie chce usłyszeć Pani zdania, ignoruje Pani obecność/ Kto to jest? Kogo Pani by wskazała? 

Prezentuje Pani typową postawę wycofania. Jest Pani nieśmiała, a wszelkie próby wyjścia z tego ukrycia uznaje Pani na nieudane. I tak to buduje się błędne koło. Po co mam się odzywać, skoro i tak nikt mnie nie słucha, a skoro nikt nie słucha, to widocznie nie mam niczego ciekawego do powiedzenia, a więc nie jestem w ogóle interesującą. 

 

Pozdrawiam serdecznie

Dr Gizela Maria Rutkowska

Psycholog

Terapeuta

 

7 dni temu
dobrostan

Darmowy test na dobrostan psychiczny (WHO-5)

Zobacz podobne

Jestem osobą homoseksualną, a kwestia dotyczy drugiej strony - dlaczego tak postępuje, jak mogę rozwiązać problem, bo mam wrażenie, że nie do końca On akceptuje swoją orientację
Chciałem się poradzić w pewnej kwestii, która mnie nurtuje od dłuższego czasu na temat mojej relacji z pewną osobą. Jestem osobą homoseksualną, a kwestia dotyczy drugiej strony - dlaczego tak postępuje, jak mogę rozwiązać problem, bo mam wrażenie, że nie do końca On akceptuje swoją orientację i stosuje żonę jako przykrywkę. Już opisuję całą historią Pana X i siebie. Poznaliśmy się w lutym przypadkiem na palarni i od słowa do słowa jakoś zaczęliśmy rozmawiać, bo pracujemy razem. W pewnym momencie po nocce wracałem z nim samochodem. Zaproponował, że mogę się z nim zabierać, jeśli będziemy mieli na tą samą godzinę. I jakoś tak stopniowo budowaliśmy relację kumpelską. We wrześniu po tak długich rozmowach uznałem, że chyba wypada mu się przyznać do swojej orientacji - w końcu facet heteroseksualny, dzieci i w ogóle. Zaakceptował to normalnie, a trochę później, jak byliśmy razem na nocce, to opowiadał mi o swojej pierwszej żonie (wtedy dowiedziałem się, że jest w związku z drugą). Dowiedziałem się, że obydwie zdradzał z prostytutkami - myślę sobie "no ok, nie moje życie nie mam prawa oceniać". Nikt z nas nie jest święty. O 4 nad ranem, bliżej końca zmiany powiedział, że chce mi coś powiedzieć. Wtedy usłyszałem dosłownie "lubię mieć penisa w ustach". Zamurowało mnie niesamowicie, nie będę kłamać... Wracając razem do domu, powiedziałem, że nic z tego nie będzie, bo nie chciałbym kogoś krzywdzić niepotrzebnie - myślę o żonie i dzieciach. Ponad miesiąc później byliśmy razem na imprezie pracowniczej i pod wpływem alkoholu, jak wracaliśmy ze stacji (a byliśmy po papierosy) wypaliłem czy miałby coś przeciwko, gdybym go pocałował i tak się wszystko zaczęło. Cały romans właściwie, który trwa do teraz - czyli póki co dwa miesiące właściwie... Dowiedziałem się wtedy, że od samego początku chciał, aby coś między nami zaiskrzyło. Po imprezie trafiliśmy do mnie, gdzie do 7 rano byliśmy w łóżku, fajnie się razem bawiliśmy - dopóki nie musiał wracać. Z czasem zacząłem się dowiadywać o Panu X, że pochodzi z rodziny przemocowej - był świadkiem, jak jego ojciec bije mamę, ma młodszego brata. Właściwie to też dowiedziałem się, że przez pół roku nie współżył z żoną i chciałby, aby ona czasami zaczęła grę wstępną, nie on. Jak jesteśmy sami, to potrafi mnie pocałować, pragnie tego, ale prosił mnie też, żebym nigdy nie powiedział jego żonie. Nie zamierzam skrzywdzić jego dzieci przede wszystkim, dlatego nie zrobię tego. Ma bardzo niską samoocenę o sobie, teraz jak jest chory, to do niczego między nami nie dochodzi, ale chciałby znowu się ze mną całować i czegoś więcej. Stwierdził też, że gdyby społeczeństwo było inne, to byłoby mu łatwiej, stąd zastanawiam się, czy nie jest po prostu ukrytym gejem, co boi się przyznać przed światem do swojej orientacji. Twierdzi, że kocha żonę i będzie mu łatwiej nie angażować się w relację romantyczną, ale ja uważam, że mimo wszystko te uczucia u nas wejdą w grę z obydwóch stron mimo wszystko, bo zdążył się przywiązać... I co ciekawsze to jestem jedyną osobą z pracy, której ufa i z którą potrafi się trzymać. Do reszty ma stosunek obojętny. Narzeka, że brakuje mu czasu na wszystko - nawet dla dzieci, na których mu szczerze zależy...
Problemy emocjonalne męża, chęć powrotu do Polski a dobro dzieci - jak sobie radzić

Witam serdecznie! Od pewnego czasu nurtują mnie pytania dotyczące mojego w związku z moim mężem i jego relacji z naszymi dziećmi. Mieszkamy 17 lat za granicą, mój mąż chce bardzo wrócić do Polski, ale ja nie jestem pewna czy też tego chce. Są takie dni, że mój mąż czasami musi wylądować na mnie swoje emocje i też na dzieciach. Bardzo mi się to nie podoba, czasami ma stany depresyjne, np. siedząc w przedpokoju w ciemności, pokazuje bardzo, że jest tutaj nieszczęśliwy albo pójście wcześniej spać do łóżka, a ja mam wtedy cały dom na głowie. Szkoda mi dzieci, że muszą na to wszystko patrzeć. On ma też różne traumy z dzieciństwa, ma też niską samoocenę. Mówi, że jak wrócimy do Polski, to będzie inaczej, prosiłam, żeby porozmawiał z psychologiem, ale on nie chce. 

Czy jego zachowania podlegają leczeniu?

Dzień dobry, Chciałabym zapytać o to czy istnieje jakakolwiek szansa,
Dzień dobry, Chciałabym zapytać o to czy istnieje jakakolwiek szansa, aby mój partner-zdiagnozowany podczas pobytu w szpitalu psychiatrycznym po udawanej próbie samobójczej dla zwrócenia na siebie uwagi-jako osoba z dysocjalnym zaburzeniem osobowości, zmieniła kiedykolwiek swoje postępowanie i schemat działania wobec mnie i naszego dziecka. Stosował wyrafinowane techniki przemocy psychicznej i finansowej. Odeszliśmy od niego z dzieckiem. Teraz mówi, że nas kocha, a wcześniej twierdził, że mnie tylko na początku związku a 6-letniego syna nie, ponieważ powiedział mu, że bardziej kocha mamę. Czy istnieje jakakolwiek bezpieczna opcja powrotu do tego człowieka? Czy terapia małżeńska może cokolwiek pomoc?
Praca w terapii nad samotnością i brakiem doświadczeń intymnych u inceli
Mam 29 lat i od zawsze borykam się z problemem samotności, jestem tzw. "incelem". Nigdy nie byłem na randce, nie całowałem się ani nie uprawiałem seksu. Przez kilka lat korzystałem z terapii u różnych terapeutów i dopiero ostatni faktycznie mi pomógł w pewnych obszarach, ale powiedział, że w kwestii życia intymnego i braku doświadczeń terapia nic nie da, bo nie zajmuje się takimi problemami. Posiadam normalne relacje przyjacielskie, koleżeńskie, w pracy itp. ale w przypadku relacji z kobietami skoro nie mam problemów psychicznych np. nieśmiałości czy chorobliwej zazdrości, która niszczyła by moje relacje a po prostu nie mam powodzenia to nie da się nic z tym zrobić, terapeuta to nie nauczyciel podrywu. Jednocześnie cały czas w internecie czytam artykuły o samotności/incelach, gdzie psycholodzy piszą, że można przyjść z takim problemem i nad nim pracować(oczywiście nigdy nie piszą w jaki sposób...). Czy rzeczywiście da się jednak w terapii pracować nad tym obszarem? Jak terapia ma pomóc z brakiem powodzenia?
Jak odpuścić relację, która nie ma sensu, ale daje poczucie bycia sobą? Chcę wrócić, ale on musi się wyszaleć

Jak odpuścić relacje, które nie ma sensu, ale czuję, że tylko dzięki niemu byłam sobą, potrzebuje go i mecze się z tym rok. Chce do niego wrócić, ale on musi się wyszaleć...

dojrzewanie

Okres dojrzewania - co warto wiedzieć o zmianach i wyzwaniach

Okres dojrzewania to wyjątkowy i wymagający etap zmian fizycznych, emocjonalnych i społecznych. Zrozumienie tych procesów jest kluczowe dla nastolatków, ich rodziców i opiekunów, by lepiej radzić sobie z wyzwaniami i wspierać rozwój młodego człowieka.